Zaglądam czasami w różne programy telewizji regionów, zwłaszcza przy okazji prac w kuchni i mam wrażenie, ze tam właśnie toczy się prawdziwe życie, nie to, co w mediach ogólnopolskich, gdzie tylko wojny, rozgrywki mafijne i kłótnie polityków.
Taka ciekawostka - czy wiecie skąd pochodzi nazwa pepegi? ja nie wiedziałam, znałam tylko znaczenie, bo tak mówiło się kiedyś na tenisówki, a nazwa pepegi, to od skrótu PPG czyli Polski Przemysł Gumowy...
A ten jeżyk nie z gumy, ale najprawdziwszy, spotkany na spacerze. Widok ucieszył tym bardziej, że zwykle widujemy te zwierzątka rozjechane na drogach.
Założyłam Art żurnal, rozrywka tego typu sprawia mi frajdę, więc zamierzam kontynuować , no i kolejne książki zamówione, ostatnio wciągnęły mnie kryminały...
Specjalnie dla FrauBe, pierwsza karta z art żurnala :-)
Dla pamięci i satysfakcji - zrzut ekranu z podsumowania krokomierza za marzec, kolejny rekord, lepiej było tylko w wakacje...
No i dzięki temu pozwalam sobie na różne przysmaki, jak choćby na przepyszną babkę pomarańczową u koleżanki. Dawno nie jadłam tak wilgotnego i aromatycznego ciasta!
Odwiedziliśmy też nasz ulubiony zakątek, czyli zamek w Goluchowie. Wyremontowany, prezentuje się świetnie, bo przed remontem tynk odpadał płatami...
Odświeżyliśmy pamięć w Muzeum Leśnictwa - jest tam wiele atrakcji dla dużych i małych.
Wydeptaliśmy ścieżki w parku gołuchowskim, który uważam za piękniejszy i ciekawszy od kórnickiego arboretum.
Aktualna pogoda - trzymajmy się!
W Warszawie to miałam jeże pod oknami, bo upodobały sobie miejsce pod niziutkim żywopłotkiem z hedery, a że trawnik był ogrodzony by okoliczne pieski go nie podlewały to miały super miejscówkę. A malutkie jeżątka to są cuuuuudne!
OdpowiedzUsuńTak, widziałam kiedyś w relacji ze schroniska dla zwierząt:-)
UsuńZamek piękny, park też!
OdpowiedzUsuńCały kompleks wart uwagi!
UsuńA ja "odnowionego" zamku w Gołuchowie jeszcze nie widziałam, chociaż to moja rodzinna miejscowość, a park to był teren zabaw w dzieciństwie (ponad pół wieku temu trochę inaczej to wyglądało ...).
OdpowiedzUsuńSporo się zmieniło nawet w czasie, odkąd my tam bywamy:-)
UsuńNie pociąga mnie art journal, ale dzięki Tobie wciągnęłam w słowoku. Szkoda tylko, że na Kurniku, można odgadywać po dwa słowa dziennie. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńMożna wybrać losowo także inne i jest opcja odgadnij 10 słów z rzędu...
UsuńWspaniały wpis Asiu. Stosik zacny, życzę miłej lektury. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńKończę właśnie książkę Małeckiego i zabiorę się za Błękit, bo pozostałe z cyklu czytałam:-)
UsuńMam to szczęście, że mieszkam w bardzo zwierzęcym rejonie, chociaż bobry ponoć stają się uciążliwe. Mirka miała już spotkania z jeżami, dziwne te psy, kłują i fukają 🤣
OdpowiedzUsuńAJ fajna sprawa, ja postanowiłam więcej blogowo się udzielać, ten czas muszę mieć i koniec.
O, dobra decyzja, skoro blogowanie Cię kręci, to musisz zrobić to dla siebie, kto jak nie TY!
UsuńProwadzenie takiego dziennika musi sprawiac frajdę :)
OdpowiedzUsuńTak naprawdę to nie będzie dziennik, no i dopiero zaczęłam, ale frajda już jest!
UsuńJotko, to się po prostu powszechnie nazywa dziennikiem artystycznym, a wiadomo, że nie ma przymusu codziennego jego wypełniania.
UsuńI dobrze, żaden przymus nie sprawia frajdy!
UsuńTo prawda. Mam taki mechanizm obronny, że jeżeli mam zrobić coś pod przymusem albo czuję presję, to moje jestestwo reaguje odwrotnie, automatycznie zwalniając.
UsuńMiałam tak nawet w szkole czy na studiach, wszystko odkładałam na ostatnia chwilę, jeśli to był przymus...
UsuńOświeciłaś mnie co do pepegów - ha!
OdpowiedzUsuńOraz ciasto pomarańczowe... mlask, mniam!
Oraz o artjournal`u myślę, mam nawet zeszycik:) Czy to jest dziennik codziennik?
No coś ty, kombinujesz co Ci w duszy gra, wybierasz obrazki lub rysujesz sama ( ja nie umiem), jakiś dowcipny tekst lub wręcz przeciwnie i gotowe!
UsuńNie musi być dowcipny, może być jakaś myśl, aforyzm, maksyma albo w ogóle bez tekstu.
UsuńAlbo slowo. Albo czytelny znak. :) Albo kolor swiadczacy o nastroju. :)
UsuńO właśnie! definicja gotowa!
UsuńNie wiem, czy z książek, czy wyjaśnili mi to dorośli, ale od dziecka znam nazwę "pepegi" i jej pochodzenie.
OdpowiedzUsuńJestem baaardzo kontenta z powodu zrobienia przez Ciebie milowego kroku, jakim było założenie art journala. I czuję się wyróżniona zadedykowaniem mi pierwszej karty. 🤩 😍 🥰 😘
Kryminały i thrillery pociągały mnie od wczesnego dzieciństwa, widać już taka ze mnie kryminalistka. Szłam do osiedlowej biblioteki i zgarniałam od razu kilka książek z kryminalnego działu, jak leciało. Pani bibliotekarka aż się za głowę łapała, ile ja czytam.
W Gołuchowie byłam na tej wycieczce do Wielkopolski kilka lat temu. Najbardziej podobał mi się park, choć "nasz" w Łańcucie jest o niebo piękniejszy.
No ja w Łańcucie nie byłam, może w tym roku dotrę, muszę sprawdzić, jak to daleko z Kazimierza.
UsuńCzuj się matką chrzestną mojego art dziennika :-)
Czuję się!
UsuńAha. 190 km.
UsuńTo sporo, pomyślę, a raczej mojego kierowcę muszę przekonać.
UsuńPrzekonuj skutecznie!
UsuńTylko pogratulować nowej pasji, ilości kroków i zwiedzania.Do nas zmierzają nutrie ale muszą coś z nimi zrobić bo to bardzo inwazyjny gatunek.Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńOj tak, nutrie to nieciekawe gryzonie, ciekawe, jak to rozwiążą służby...
UsuńI ja uwielbiam kryminały, staram się czytać regularnie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Lubię kryminały, z których mogę się wiele nowego dowiedzieć:-)
UsuńZainteresował mnie art żurnal. To coś w rodzaju artystycznego pamiętnika.
OdpowiedzUsuńGratuluję ilości godzin poświęconych na chodzenie.
Pozdrawiam serdecznie :)
Długo dojrzewałam, a że nie umiem rysować , to taka forma artystycznego wyżycia mi pasuje, kolaże są fajne.
UsuńMuzeum leśnictwa w Gołuchowie jest świetne. Pamiętam, kiedy byłem tam z moimi chłopcami - wtedy jeszcze bardzo małymi - i mój Pierworodny, który pasjami oglądał kreskówki (m.in. "Pszczółkę Maję") zaczął przewodniczce tłumaczyć, o co chodzi ze słonikiem żołędziowcem (taki chrząszcz), który akurat znajdował się na ekspozycji.
OdpowiedzUsuńDzieci często zaskakują dorosłych swoją wiedzą:-)
UsuńMuzeum teraz zostało przebudowane, ekspozycja w kilku budynkach, jest multimedialne, nie poznałbyś jak bardzo się zmieniło...
:) Zastanawiam sie, kiedy Ty te dni emerytalne spedzisz przy tylu atrakcyjnych zajeciach :). Krokow krocie nabilas, wkrotce beda krocie wpisow w AJ a tu wosna i lato kroczy w siedmiomilowych butach. Dzis pierwsze przylaszczki spotkalam.
OdpowiedzUsuńWłaśnie spędzam tak, jak lubię. Przez 1,5 roku jeździłam do wnuka, by nie musiał do żłobka chodzić, bo chorował, teraz mam więcej czasu dla siebie. Oprócz tego, o czym piszę , miło zajrzeć do kosmetyczki lub na masaż, ale gdy ciepło, to głównie plenery!
UsuńDo nas wraca zimno podobno, aż do 7 maja przeprosimy zimowe kurtki...
jeż wygrywa. cała reszta przy nim blednie. nie dlatego, że słabo, tylko dlatego, że ów zwierzak przepiękny.
OdpowiedzUsuńOtóż to, piękny i chyba zdrowy, oby nie wylazł pod koła!
UsuńRaz widziałam takiego jeżyka na żywo jak mieszkaliśmy gdzie indziej bliżej pól. Art żurnal świetna sprawa. Bardzo mi się podoba Asieńko. Czekam na kolejne strony. Przytulaski
OdpowiedzUsuńZawsze nas zachwycają cuda natury, prawda?
UsuńZrobiłam dwie kolejne, ale dopracowuję:-)
Ale z Ciebie łazik. Podziwiam. Ta ilość kroków powala!!!
OdpowiedzUsuńTak jakoś wyszło lub się wychodziło, to już chyba nawyk, jak u psa...bardzo relaksuje!
UsuńGratki z okazji założenia art journala. :) Każda forma twórczej ekspresji - oczywiście takiej, która w żaden sposób nie szkodzi innym - jest czymś wspaniałym. :) Ja przeżyłam, bo rysowałam.
OdpowiedzUsuńFajne zdjęcia i ciekawe wycieczki. :)
O właśnie, rysowanie, malowanie, haftowanie...rysować nie umiem, więc szukam tego, co mniej szkodzi na wzrok, do tego druty i książki:-)
UsuńDzięki:-)
Cieszy mnie, gdy widzę, jak jeże sobie gdzieś tuptają. Pomysł z założeniem Art Journala brzmi bardzo fajnie. Bardzo ładny kolaż Ci wyszedł, z początku myślałam, że ta pani w środku to Lady Gaga.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :-)
Kto ją tam wie, z gazety wycięłam :-)
UsuńSama nie przypuszczałam, że ten art żurnal tak cieszy!
Z pozycji współczesnych powieści kryminalnych poleciłabym Ci Śmielaka, ale Ty źle tolerujesz hmmm język nieliteracki ;) Tyle, że taki teraz w pewnych kręgach obowiązuje. Nowa książka Twardocha Null jest rewelacyjna, ale to nie literatura rozrywkowa.
OdpowiedzUsuńNie musi być rozrywkowa, ale naprawdę filmy i książki z nadmiarem wulgaryzmów czy przemocy odrzucamy oboje z mężem, może dlatego, że i wśród młodzieży tego mnóstwo, a lata pracy ...sama wiesz.
UsuńPrzyniosłam z biblioteki stosik romansideł, bo do tej pory przeważnie czytałam kryminały, zobaczymy jak mi pójdzie, może mnie nie zemdli 😄 jestem pełna obaw, czy jeże przetrwają jako gatunek, tyle ich zabitych na drogach, masakra. Oglądamy filmiki na yt, dziś będziemy szczepić śliwki węgierki, to tak względem Twego stwierdzenia o prawdziwości życia z dala od polityki i wielkiego świata w różnych odmianach😉 serdeczności Maria z PP.
OdpowiedzUsuńRomansidła czytałam dawno temu na wczasach, bo innych książek tam nie było, raczej nie powtórzę ;-)
UsuńNa yt jest wszystko, nawet dom da się z instrukcją zbudować, tak twierdzą ci, co próbowali ;-)
Zapomniałam, że moderujesz, wyrzuć coś, jeśli powtórka Maria.
OdpowiedzUsuńNie powtórzyło się. Moderacja odstrasza, kilka blogerek tez musiało, niestety...
Usuńkocham jezusie, poza tym ciasto wygląda obłędnie i chyba nie jadłam takiego oraz nie byłam na tym zamku...więc skoro tak piszesz, to uwzględnię :-)
OdpowiedzUsuńoraz prawie pół miliona wejść w miesiącu ??!! łał, jestem pod wrażeniem, Gratulacje jotko. zwłaszcza, że ja mam zaledwie ułamek jakieś 25, 30tysi. i przy Tobie jestem bardzo niszowym blogiem. no i na koniec kryminały, se zostawiłam, otóż tez wpadłam w ten cug...jeden za drugim ale na prawdę dobre. Oby ta wiosna kure...wreszcie przyszła i sobie przestała robić jaja z pogrzebu.
Ciasto naprawdę cudne i łatwo się robi, ale jak zacznę piec, to za dużo zjem! Pół miliona? nic nie wiem! to krokomierz ;-)
UsuńTaaa, wiosna była, znów zimno idzie z północy, a ja już zimowe kurtki wyprałam!
🤣🤣🤣🤣🤣🙈🙈 no to zaliczyłam wtopę. Ale ale tyle kroków to jest rekord świata i tu znów czapki z głów, no no ja to może na rowerze tyle kroków zrobie, jak go wreszcie wyciągnę z obory, gdy będzie wiosna...
UsuńMój rower to się chyba obraził, w zeszłym roku zapomniany, to może w tym go wyciągnę? tylko te ścieżki po mieście to słabe jest, a do lasu daleko...
UsuńTego teatrzyku niskich lotów serwowanego w Tv nie oglądam. Natura znacznie ciekawsza i często przyjemniejsza
OdpowiedzUsuńJa tez coraz rzadziej, ale jednak chciałoby się wiedzieć, co w kraju ciekawe ludzie robią, bo nie samą polityką żyją przecież.
UsuńTo prawda. Ja jednak w pewnych tematach pozostaje ignorantką
UsuńTak czy siak, jak nie przez Tv, to przez Internet wiele dociera.
UsuńZ tych cieplejszych dni korzystałam i spacerowałam, ile się dało. Mam nadzieję, że zapowiadana zima się nie rozsiądzie.
OdpowiedzUsuńHmm nowy garnek nie cieszy? W sumie bardziej cieszy, jak ktoś kupi xD. Zarzucę starym ukochanym memem:
https://ehumor.pl/wp-content/uploads/2021/05/80187870_2969118649823619_2083247226143167626_n.jpg
Dobre, praktyczny punkt widzenia!
Usuńnigdy nie dociekałem, dlaczego na buty pepegi tak się wtedy mówiło, ale wychodzi na to, że można było zmieniać w aucie pepegi lub uprawiać miłość w tym sprzęcie, nie wspomnę już o uszczelnianiu weków pepegami lub wycieraniu nimi nieudanych rysunków... a tu jak raz ludziska się czepnęli tylko obuwia...
OdpowiedzUsuńp.jzns :)
Słuszna uwaga, dlaczego akurat tenisówki? tez nie wiem!
UsuńA zakład produkujący pepegi ( przed drugą wojna światowa) znajdował się na Pradze w Warszawie. 🤐🧐
OdpowiedzUsuńO widzisz, znowu wiem więcej, dzięki!
UsuńDla ciekawości resztki tej fabryki ciągle znajdują się w Warszawie na Pradze. ( Ale teraz to teren wojskowy???, w każdym razie zamknięty).
OdpowiedzUsuńKolejna tajemnica, może pepegi dla wojska robią ;-)
UsuńCiekawe te pepegi!
OdpowiedzUsuńNo też nie wiedziałam, co nazwa oznacza!
UsuńJeśli chodzi o jeże - to sąsiedzi działkowi dzwonili, że na naszej działce te kolczaste i rozmnożone stworzonka sobie podobno urzędują....:-)
OdpowiedzUsuńNiech urzędują na zdrowie, śliczne są!
UsuńIlość kroków imponująca!
OdpowiedzUsuńJeże czasami widuję na osiedlu. Raz chciałam jednego przeprowadzić przez jezdnię, ale nie chciał, musiałam się schować za samochodem i czuwać nad nim dyskretnie. A innym razem mi wszedł pod koła, za późno zauważyłam i nie zdążyłam zahamować. Na szczęście przejechałam nad nim, tak że nic mu się nie stało, chwilę został zwinięty w kulkę, a potem uciekł...
katasza
A no tak, sporo ich rozjechanych, nie wszystkie zdążą uciec...
UsuńLubię chodzić, nie biegam , więc chociaż pospaceruję:-)
Jeżyki uwielbiam. I widziałam wieczorem koło tarasu. Pewnie szukał (-a) kocich chrupków, które sie tam czasem zapodziały. A pani sąsiadka mówiła, że widziała mamę jeżową z dwójką maluchów. dawno nie spotkałam jeża.
OdpowiedzUsuńO pochodzeniu nazwy pepegi nie wiedziałam. Teraz wiem więcej :)
A Gołuchów odwiedziliśmy całkiem niedawno, czyli jakieś 4 lata temu ;) Lubię tamten rozległy park angielski. Ale trochę zbyt rozległy, jak na mnie ;)
Art żurnala nie będę robi, nie moja bajka. Ale świetnie, że Ci sie podoba taka twórczość. Czy krokomierz nie mierzy odległości w metrach? Nie przelicza? Nie mam krokomierza, ale w google map pokazało mi, że w ciągu ostatnich 10 miesięcy przeszłam 94 km ?? Jak na mnie, to kosmos!, bo mało chodzę. No i nie zawsze zabieram ze sobą komórkę. I też pozwalam sobie na ciasta, z ciastkiem do kawy świat jest uśmiechnięty :)
O właśnie, Haniu! z ciastem do kawy świat jest lepszy i radośniej na duszy! Skoro wróciłaś, lecę poczytać relacje z podróży!
UsuńSzczerze mówiąc nie miałam pojęcia jak się mówiło na tenisówki. Pierwszy raz tutaj o tym przeczytałam:)
OdpowiedzUsuńAch widzę książki Sobczak i mój ulubiony "Szum", chciałabym mieć jeszcze raz przed sobą tę książkę!;) I jestem szalenie ciekawa opinii do Błękitu!
Właśnie zaczęłam czytać:-)
UsuńFajnie, że Art żurnal sprawia Ci radość! 😊 A nazwa "pepegi" to naprawdę ciekawostka, nie miałam pojęcia. Jeżyk uroczy – super, że udało się go spotkać na spacerze. Zamek w Gołuchowie wygląda na świetne miejsce do odwiedzenia, muszę tam kiedyś zajrzeć. Gratuluję wyniku na krokomierzu – zasłużona babka pomarańczowa! 😊
OdpowiedzUsuńNo pyszna była, warto zgrzeszyć dla takich wypieków!
UsuńTakże robię kartki okolicznościowe, karty ATC, artjournale, zakładki no i kolaże - różnymi działaniami masuję swoje szare komórki, aby mi nie zanikły, bo obserwuję u rówieśników gadulstwo i monotematyczność. Każdy chce być wysłuchany, nikt nie chce słuchać :( Irena
OdpowiedzUsuńTo prawda, zdarza się, że samotność ludzi starszych przekłada się na gadulstwo, głównie o zdrowiu , narzekanie, krytykowanie... staram się pilnować i nie zardzewieć!
UsuńEj no, wszystko się zgadza, w ciągu dnia 20 stopni a w nocy -1 i mgła taka, że czuję jesień. Mam tylko nadzieję, że przeżyje to moja figa, którą już wystawiłam na balkon a której nie chce mi się codziennie wnosić do domu na nocowanko no bo ile można?
OdpowiedzUsuńJeżyk cudny, też często widuję na osiedlu, nawet kiedyś jednego karmiłam z balkonu 🙂
Wiele osób już kwiatki posadziło, ale te wiosenne chyba sobie poradzą, pełno ich wszędzie!
Usuń