Może rozczarowanie, to nieodpowiednie słowo, raczej niedosyt. Ktoś powiedział, że należy zweryfikować swoje oczekiwania, to i rozczarowanie będzie mniej bolesne. Z drugiej strony, gdy widziało się już tyle pałaców i zamków, to oczekiwania trudno minimalizować. W końcu to siedziba rodu Czartoryskich! Kompleks pałacowo-parkowy w Puławach ze słynną Świątynią Sybilli.
Nie zaglądam w opinie internautów przed zwiedzaniem, w końcu nie szukam noclegu, wolę naocznie się przekonać, co oferuje miejsce, nawet opinie o restauracjach bywają skrajnie różne.
Już brak parkingu w okolicach pałacu może być problemem, jeśli nie zna się miasta, ale daliśmy radę.
Brak toalet, czy miejsca na odpoczynek, to osobna kwestia.
To, co możemy zobaczyć po dojściu do bramy, to imponujący kompleks budynków i staw z karpiami , nieco dalej pawie, o których już pisałam. Jeszcze dalej Świątynia Sybilli, niestety zamknięta na cztery spusty i "ozdobiona" przez grafficiarzy. Zero szacunku dla zabytku...
Na terenie parku znajdujemy także Dom Gotycki i rzeźbę Tankred i Klorynda. Dom Gotycki miał rozszerzać kolekcje dzieł sztuki gromadzonych przez Izabelę Czartoryską w Świątyni Sybilli. Obejrzeliśmy również tylko z zewnątrz.
Pałac zwiedzaliśmy w poniedziałek, który jest dniem biletów bezpłatnych, co pozwoliło nam zaoszczędzić 30 zł od osoby za oglądanie skromnej kolekcji eksponatów, a do tego za wystawy czasowe odpłatność jest dodatkowa.
Na zdjęciach powyżej - korytarz przy wejściu do pałacu oraz fragment saloniku Hotelu Lambert w Paryżu, rezydencji Czartoryskich na emigracji.
Zatrzymałam się dłużej przy portrecie młodziutkiej Izabeli, którą Adam Czartoryski , przyszły mąż opisywał tak: niezbyt urodziwa, zbyt płaska by rodzić, ręce za chude w okolicach łokcia...
Izabela oszpecona została po zachorowaniu na ospę, ale podobno po pierwszym porodzie wyładniała...
Wielką klatką schodową wchodzimy na kolejne piętra, choć sal ze zbiorami mało, ledwie pięć , reszta pomieszczeń zamknięta, a inne skrzydła pałacu zajęte przez szkołę i różne instytucje.
Na terenie pałacu jest wprawdzie toaleta, bo słyszałam działające spłuczki, ale nie udostępnia się jej dla zwiedzających.
Zbiory w salach przypadkowe: a to kolekcja militariów w gablotach, a to jakaś rzeźba lub obiadowy komplet porcelany, wreszcie szafy i sekretarzyki, portrety arystokratów... typowe muzeum. Spodziewałabym się więcej po siedzibie tak znamienitego i zasłużonego dla historii kraju rodu.
Ale właśnie, te oczekiwania.
Ileż eksponatów skradziono i wywieziono, ile zniszczono w trakcie działań wojennych...
Któż nie kojarzy tego sławnego dzieła mistrza Leonarda? Oryginał został zakupiony we Włoszech w 1800 roku przez Adama Jerzego Czartoryskiego. Dzieło można było podziwiać w Domu Gotyckim w Puławach do wybuchu Powstania Listopadowego. Później ukrywane w Sieniawie, wreszcie w paryskiej rezydencji Czartoryskich Hotel Lambert.
Obecnie oryginał zobaczymy w Muzeum książąt Czartoryskich w Krakowie.
Byłam, widziałam, hipnotyzuje niezmiennie...
Pałac przechodził różne koleje i zmieniał właścicieli, ale może obecny kształt zbiorów i sposób udostępniania powinien mieć przełożenie na ceny biletów, według mnie raczej wygórowane.
Sal wystawowych pilnują panie zapatrzone w telefony, nikt się nie zainteresował , słowem nie odezwał, bo w innych miejscach, nawet jeśli zwiedzanie bez przewodnika, to są audioprzewodniki lub panie pilnujące sal czasami podpowiedzą co nieco o byłych właścicielach pałacu lub o zbiorach.
Pierwszy raz widziałam kolekcję wieńców żałobnych, na ścianach wieńce z kwiatów, w gablotach koralikowe.
Mimo darmowego zwiedzania, turystów niewielu. Po obejrzeniu pałacu ruszyliśmy do parku, który wydaje się mocno zaniedbany, jedynymi ławeczkami są kamienne ławy przy Świątyni Sybilli, a dość strome ścieżki prowadzą nad rzekę, lepiej więc spoglądać na nią z punktów widokowych.
Kawy w pałacu też nie uświadczysz, a co by szkodziło zainstalować tu kawiarenkę z toaletą dla strudzonych zwiedzaniem gości?
Za to w Alei Królewskiej znaleźliśmy małą kawiarenkę/ herbaciarnię, gdzie zamówiliśmy kawę i sernik pistacjowy. I znowu brak toalety, a w zasadzie była na zewnątrz publiczna, która zjadła nam monetę, a skorzystać nie było szansy.
Toalety, to w Polsce pięta Achillesa!
Puławy pożegnaliśmy bez żalu i z przeświadczeniem, że dobrze zrobiliśmy, wpadając tam w drodze powrotnej do domu, a nie w ramach osobnej wycieczki.
Cena biletów wstępu, być może skalkulowana pod kątem utrzymania w czystości powierzchni płaskich i kosztów energii dla sporego obiektu.
OdpowiedzUsuńŚwiadomość ( być może)niewielu atrakcji przyciągających turystów do Puław, sprawia że są traktowane tak ,, przy okazji,,? Być może też że człowiek nastawia się tylko jednostronnie? np. tylko na zwiedzanie , czy np. tylko pływalnia, bo inne potrzeby( estetyczne, wiedza) ma zaspokojone w swoim najbliższym otoczeniu?
Celowość czegoś dla nas osobiście np. wycieczek ma chyba decydujące znaczenie...jak coś odbieramy?
Często tak jest, to prawda, ale gdy już gdzieś jesteśmy, staramy się poznać jak najwięcej, a znając inne miejsca tego typu czasem dziwi nas nieadekwatność wielkości zbiorów do ceny biletów.
UsuńPech, że trafiliście do Puław akurat w poniedziałek. Latem w pozostałe dni tygodnia otwarte są również Świątynia Sybilli, Domek Gotycki i Domek Aleksandryjski. Zwiedzanie w cenie biletu za 30 zł.
UsuńW pierwszych dwóch budynkach do podziwiania są tylko wnętrza, za to w Domku Aleksandryjskim jest zwykle jakaś wystawa fotograficzna związana z Puławami. Ostatnio były to fotografie miasta z czasów II wojny wykonane przez niemieckich żołnierzy.
Biedne to nasze muzeum i biedny, podupadający park. Muzeum należy do miasta, ale cały zespół pałacowo-parkowy do Instytutu Uprawy Nawożenia i Gleboznawstwa, a Instytut dba o sprawy naukowe, zaniedbując historyczny ogród.
Tak czy siak, warto zejść nad łachę wiślaną, albo nawet przejść na drugą stronę jednym z mostków i spojrzeć na park i Świątynię Sybilli z innej perspektywy.
A jak chodzi o toalety, to oprócz tej w pobliżu herbaciarni są jeszcze w oficynie przy głównym wejściu i koło Pałacu Marynki. Niestety obydwie płatne, z automatami wrzutowymi.
Klik dobry:)
OdpowiedzUsuńBrak toalet to zmora nie tylko w Puławach. Jak tu się dziwić, że ludzie załatwiają się w krzakach.
Pozdrawiam serdecznie.
Dokładnie, byliśmy w wielu miejscach, które zamieniono na publiczną toaletę, bo albo takowych brak, albo monet brak na automat wrzutowy...
UsuńZawsze zachodzimy z Kraciastym do tego parku i schodzimy do łachy wiślanej. A kawa/herbata w Herbaciarni Czartoryskiej jest rytuałem od pierwszego dnia pobytu :)
OdpowiedzUsuńMoże mamy pecha, ale park jakiś przygasły, nad rzeką brudno( widać wielu szukało tu toalety), a sernik za swoją cenę mógłby być świeższy, ale cóż, poniedziałek...
UsuńNiekoniecznie pecha. Po prostu możemy mieć inne oczekiwania :) Chodzę tam zawsze z Kraciastym, więc patrzę na to miasto przez różowe okulary :D
UsuńOczekiwania to ważna rzecz, tak też wynika z rozmów kuracjuszy, którzy odwiedzają nasze uzdrowisko, opinie bywają skrajne.
UsuńJa lubię wszelkie pałace, zamki i dwory, nawet ruiny:-)
Takie obiekty powinny być objęte patronatem Ministerstwa Kultury i Sztuki oraz dotowane, bo dzisiejsi potomkowie dawnych arystokratycznych rodów, nie są tak bogaci, jak ich przodkowie. Chociaż powinno się zadbać o toaletę dla zwiedzających, jeżeli uznano, że pałac można zwiedzać.
OdpowiedzUsuńBez dotacji i sponsorów takie obiekty trudno utrzymać, już samo zatrudnienie osób pilnujących, to pewnie spory wydatek.
Usuńludzie mają rozmaite gusta, jeśli chodzi o zarabianie pieniędzy, dla jednych jest to priorytet, dla innych zło konieczne, tu jak widać albo właściciel obiektu nie lubi ich zarabiać, albo jeszcze jest tak, że obecny administrator ma za mało płacone, aby o ten obiekt zadbać...
OdpowiedzUsuńp.jzns :)
Pewnie jedno i drugie, mnie zastanowiła mała liczba zwiedzających.
UsuńSernik pistacjowy! Jeszcze takiego nie jadłam, ale brzmi pysznie :)
OdpowiedzUsuńBył niezły, ale niezbyt świeży ...
UsuńNiedosyt i nie wykorzystany potencjal. Czasem i tak bywa. Czas i czasy robia swoje. Warto jednak o tym samemu sie przekonac.
OdpowiedzUsuńTo właśnie kwestia oczekiwań, bo gdy jadę do skansenu, to może być różnie, ale taki obiekt? Rogalin to dopiero atrakcja, wart każdej opłaty!
UsuńOch, ulżyło mi, bo takie samo zdanie na temat Puław miałam nieco ponad 30 lat wcześniej, z tym, że wtedy to nawet pałac był nieczynny do zwiedzania, ale świątynia Sybilli nie była udekorowana informacjami przez turystów - może była akurat świeżo po odmalowaniu? Byliśmy wtedy "przejazdem", więc strata nie była wielka.
OdpowiedzUsuńGdy przeczytałam komentarze w Internecie, to mi ulżyło, bo myślałam, że narzekam nadmiernie. Twoja opinia jest podobna, więc mi raźniej, ale i smutno....
UsuńNigdy nie bylam, nie zwiedzalam ale po zdjeciach osadzam ze mimo wymienionych brakow bylo sporo do zobaczenia.
OdpowiedzUsuńToalety powinny byc ale kawiarenka? Taki palac to rodzaj muzeum, do ogladania, na kawe mozna isc na miasto. Nie mowiac ze utrzymanie jej kosztuje.
Przy kawiarence nie upieram się, ale toalety, to żaden luksus, zwłaszcza gdy turyści w drodze, a konieczność przymusi.
UsuńOwszem oglądać było co, ale brakowało mi atmosfery znanej rezydencji, jak w Rogalinie...
No tak, pewien niedosyt może pozostał, ale to co obejrzeliście, tego Wam nikt nie odbierze : )
OdpowiedzUsuńOczywiście, to kolejne cenne doświadczenie, a te bywają różne.
UsuńSiedziba sentymentalistów polskich skupionych w kręgu Puław. Dwaj najznamienitsi to Franciszek Dionizy Kniaźnin i Franciszek Karpiński, który ułożył słowa do trzech tak popularnych pieśni religijnych, że są śpiewane do dzisiaj" "Bóg się rodzi", "Pieśń poranna" i "Pieśń wieczorna". Lubię sentymentalizm i rokoko.
OdpowiedzUsuńJa z kolei średnio, ale uzupełnienie doceniam:-)
UsuńWłaścicielem muzeum jest miasto Puławy, wcześniej Fundacja Czartoryskich a jeszcze wcześniej podlegało muzeum Narodowemu w Krakowie. Po raz pierwszy dotowane ze środków państwowoych w 2024?? nie wiem jak to rozumieć ale jest to smutne. Czartoryscy zrobili tyle dobrego dla tego kraju, zwłaszcza Izabela w kwestii kultury, i dziedzictwa...
OdpowiedzUsuńCzartoryscy zrobili dla "tego kraju" mnóstwo mnóstwo złego. Poczciwa Izabela z jej głupiutkim muzeum to wyjątek, śmieszna postać, ale nieszkodliwa...
UsuńW każdym rodzie są wybitne i mierne postaci. Głupiutkie muzeum, poczciwa Izabela, a jakie są twoje zasługi Anonimie?
UsuńBrak toalety to faktycznie spory minus, ale jeśli chodzi o zwiedzanie, to chyba nie jest tak źle- sądząc choćby po zdjęciach.😊
OdpowiedzUsuńJak na tak ogromny obiekt i dzieje posiadłości, jest to wycinek tego, czego można by się spodziewać, może przesadzam, bo i w innych obiektach, poza murami czy ogrodem eksponatów niewiele, za to bilety drogocenne!
UsuńWszelakie zabytki podobają mi się, jednak toaleta to powinna być
OdpowiedzUsuńU mnie za zamek odpowiada starostwo powiatowe, jest pięknie odrestaurowany ,jest i restauracja i kawiarenka ale że to kiedyś były ruiny mogli to zrobić,jaśnie państwo też mialo pomieszczenia kuchenne,pozdrawiam.
No właśnie, mamy przyjeżdżać, płacić za wstęp, ale z resztą potrzeb radzić sobie samemu, nie dziwi potem stan sanitarny otoczenia...
UsuńA nie namawiałam na Maciejowice? :))) Ruiny są (były?) bezpłatne i autentyczne, dające pole wyobraźni. I samo miasteczko urocze, bezpretensjonalne, takie jak lubię. Z toaletami jest pewnie tak samo, ale to polska bolączka powszechna. Kiedyś z Przyjaciółką musiałyśmy skorzystać z TOYTOYki ... ogólnodostępnej... :)... Nie, nie będę opisywać :)))
OdpowiedzUsuńNo kurczaki, na śmierć zapomniałam! Ale i sławne Puławy chciałam zobaczyć, snobizm mnie zgubił!
UsuńPewnie brak tam zawodowca mającego wizję co do prezentowanych zbiorów. A brak toalety to skandaliczny skandal. Irena
OdpowiedzUsuńZawsze ten sam problem, bo nawet gdy są, brak akurat monet w portfelu, zbieraliśmy dotąd dwuzłotówki, teraz to i 5 zł trzeba mieć.
UsuńJest bezpłatny parking przed bramą po lewej stronie. Są też toalety zaraz po wejściu do budynku, jeszcze przed kasą muzealną, po prawej stronie. A że zbiory skromne to prawda.
OdpowiedzUsuńO parkingu nie wiedziałam, auto zostawiliśmy gdzieś między blokami.
UsuńToaleta jest w skrzydle pałacu daleko od wejścia głównego, automat wrzutowy, drogowskazu brak, sami znaleźliśmy już po wyjściu z obiektu.
To prawda, brak toalet uciążliwy...Ale zdjęcia z wypadu udane!
OdpowiedzUsuńDobre i to:-)
UsuńRozumiem ten niedosyt – miejsce z wielkim potencjałem, a w praktyce zderzenie z bylejakością i brakiem podstawowej gościnności. Ale opisałaś tę wycieczkę tak, że czyta się z przyjemnością nawet jeśli zwiedzanie zostawiło lekki niesmak.
OdpowiedzUsuńMam podobne odczucia z kilku innych rezydencji – ogromne oczekiwania zderzają się z brakiem ławki, toalety i sensownej opieki nad tym, co jeszcze zostało.
I człowiek zastanawia się, czy bardziej smuci stan zabytku, czy podejście do zwiedzającego.
Dobrze, że chociaż kawa i sernik pistacjowy się trafiły.