Mamy na naszej kwaterze ładną kuchenkę lub raczej aneks, ale kto by na wyjeździe obiady gotował? Śniadania i kolacje owszem, ale knajpek wokół bez liku, więc póki fundusze są, jadamy obiady na mieście.
Poranna lub popołudniowa kawka na tarasie lub w ogrodzie, ptaki śpiewają, obok donice z kompozycjami kwietnymi, raj na ziemi...
Lubimy klimatyczne miejsca, bo w takich kawa lepiej smakuje. A im dalej od centrum, tym ceny lżej strawne...
Na drodze powrotnej ze szlaku odpoczywamy w starym spichlerzu, a tam obiadek smaczny i niedrogi, choć brak witamin...
Placki ziemniaczane ze śmietaną i szczypiorkiem dla męża, ja zamówiłam zupę gulaszową z cebularzem makowym.
W centrum czyli na rynku, pizza hawajska, jedna na dwoje, choć widziałam apetyty takie, że w parze zamówiono po jednej pizzy na głowę, niesamowite.
Kolejna knajpka z dala od utartych szlaków, piękny wystrój, świeże kwiaty, klimatyzacja, a sałatki z lokalnym pieczywem, bajka!
Na szybko i w drodze, to kawa w słynnej piekarnio-cukierni, gdzie i wybór pieczywa zacny albo kawa mrożona w pijalni czekolady...
W tejże pijalni innego dnia, deser lodowy dla mnie i kawa z lodami dla męża.
Wreszcie owoce w pełnej krasie. Tak na marginesie, nie wiem gdzie tubylcy robią zakupy, chyba w Puławach, bo tu ryneczek tylko dwa razy w tygodniu, a sklepiki jak norki kreta, warzyw i owoców brak, jedynie cytryny do drinków.
Uwagi końcowe:
1. Warto poszukać miejsc oddalonych od rynku, gdzie nie tylko dobrze karmią, ale i niedrogo, a obsługa niezwykle sympatyczna i uczynna.
2. Karta w restauracjach monotonna, jedynie w żydowskiej nieco inne dania, a wegetarianie mają do wyboru jedynie pierogi, naleśniki i niektóre sałatki.
3. Gdy potrzeba człeka przymusi, warto zajrzeć do kawiarni, choćby napój zamówić, bo toaleta wtedy w gratisie, a płacić sobie każą tu 5 zł w najmniejszym i nie zawsze pachnącym punkcie.
4. Wywołaliśmy z pamięci natrętne Cyganki i już są, rynku nie przejdziesz, a żal patrzeć na tych, co opędzić się nie potrafią...
5. Lodów jemy na kilogramy, bo nie tylko dobre, ale w upały najlepszy deser i posiedzieć w kawiarni można.
no widzę, że jesteście prawdziwymi smakoszami :-)
OdpowiedzUsuńi my też tak działamy, ze szukamy niekoniecznie w miejscach turystycznych , bo i drogo i bywa tak sobie. Szukamy polecanych knajpek. ale nie mów mi że jednego dnia tyle smakołyków zjedliście :-DD
No co Ty, jesteśmy już kilka dni tutaj...
UsuńJa to jakoś coraz mniej chętnie jem poza domem a i w domu często zapominam o jedzeniu. I mam "od zawsze" jeden feler - gdy jestem bardzo zmęczona fizycznie to......nie jestem w stanie jeść. I ten fakt zawsze przerażał mego męża, że gdy wracaliśmy z gór i ja już byłam setnie zmordowana wycieczką to on mógł zjeść konia razem z kopytami a ja nie byłam w stanie zjeść nawet dziecinnej porcji w restauracji. Placki kartoflane-
OdpowiedzUsuńdaaaawno nie jadłam.
Pamiętam, jak po ciężkim porodzie nie miałam siły gryźć...piłam tylko herbatę :-(
UsuńNo, to apetyty Wam dopisały - smacznego!
OdpowiedzUsuńMy już dość dawno nie opuściliśmy naszego miasta, gdy opuszczaliśmy na dłużej niż 1 dzień, to doszliśmy do wniosku, że wygodniej nam będzie przygotowywać sobie posiłki w motelu.
Inna rzecz, że podczas tych wyjazdów większość dnia była mocno wypełniona.
Teoretycznie my tez możemy, ale kupowanie wszystkich składników, plus gotowanie i zmywanie - szkoda dnia...
UsuńPozazdroscic - szczegolnie plackow ziemniaczanych. U mnie sa miejsca gdzie je podaja ale nie sa takie smaczne jak domowe. A robilam pyszne w przeszlosci.......
OdpowiedzUsuńTrafiliśmy naprawdę świetne! Nie wszędzie takie spotkasz...
UsuńBardzo urlopowy nastrój tu dziś u Ciebie i tak być powinno na urlopach :)
OdpowiedzUsuńSmacznego i miłego wypoczynku!
Uściski
Dziękuję, każdy dzień wypełniony różnymi aktywnościami, no i lenistwem oczywiście:-)
UsuńDla mnie wyjazdy to też odpoczynek od codziennych obowiązków – w tym gotowania. Obiady najlepiej smakują „na mieście”, zwłaszcza w klimatycznych miejscach z dobrą kawą i jeszcze lepszą atmosferą.
OdpowiedzUsuńPrzyjemnego wypoczynku!
O właśnie, tym bardziej, gdy gotowanie nie jest konikiem, a codziennym obowiązkiem...
UsuńDziękuję bardzo!
w sieci Pizzatopia pizze są mniejsze, ale my z Lady zamawiamy tylko jedną na nas dwoje... ja po prostu nie umiem zjeść zbyt dużo za jednym zamachem...
OdpowiedzUsuńp.jzns :)
U nas podobnie, a po co rozciągać żołądek?
UsuńWidzę, że taki wypoczynek Wam służy! Szczególnie kulinarnie świetnie to wygląda: smaczne, w miarę tanie jedzonko i lody. O tak placki ziemniaczane w cenie :)
OdpowiedzUsuńWspaniałego wypoczywania :)
Wiadomo, na wyjeździ zawsze drożej wychodzi, ale to w końcu wakacje.
UsuńPysznosci pokazujesz. Pizzy to ja ponad 15 lat nie jadlam! U nas mozna niedojedzona pizze zabrac do domu; ladnie pakuja i przynosza do stolu. Dobrze, ze mozecie jesc wszystko, bo z ograniczeniami wszelkimi to sie do kawiarni nawet nie chce wchodzic chyba, ze tylko na kawe i na to za 5 zl. :)))
OdpowiedzUsuńTak, teraz z zabieraniem do domu nie ma problemu:-)
UsuńOgraniczenia pewne są, ale dajemy radę:-)
Przypomniałaś moje ulubione!Postaram się wpaść we wrzesniu:)Pewnie się pozmieniało, ale sentyment pozostał!
OdpowiedzUsuńCiągle się cos zmienia i to jest piękne, zwłaszcza w miejscach, które znamy!
UsuńNie tylko znajdujecie perełki kultury ale i kulinarne , wszystko apetycznie wyglądał.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńNa wakacjach, wszystko powinno być przyjemnością:-)
UsuńJa mam poczucie, że w Polsce jest bez liku klimatycznych miejsc. Brakuje mi tego tutaj
OdpowiedzUsuńPizza hawajska...
OdpowiedzUsuńPlacek na słodko, z ananasem, nie żadna pizza!
Kiedyś, gdy pełniłem funkcję tłumacza we włoskiej knajpie, pozwoliłem sobie zażartować, że kolega chciałby pizzę z ananasem. Myślałem, że ten Włoch wypruje mu flaki!