...a my ukradkiem ocieramy łzy i coś sznuruje nam gardło to znak, że dopadło nas nagłe wzruszenie.
wtorek, 14 maja 2024
Gdy pocą się oczy...
sobota, 11 maja 2024
Sufity i piece...
Zwiedzając zamki, pałace i dwory zawsze fotografuję piękne piece kaflowe i zadzieram głowę by sufitom się przyglądać. To była sztuka! Nie spotkałam dwóch podobnych choćby pieców, a udekorować sufit na różne sposoby - komu by się dziś chciało?
Wiele z pieców nie dotrwało do naszych czasów, bo albo zniszczone w czasie działań wojennych, albo po wojnie rozgrabiono. Część zniszczonych kafli nawet gdy udało się uratować, to same piece już nie działały, bo i sztuka zduńska niemal zniknęła. Wydaje się, że ostatnimi czasy wraca, dzięki modzie na kominki. Podobno dobrze zaprojektowany kominek potrafi ogrzać cały dom.
Jako dziecko grzałam się u babci przy piecu kaflowym, ale to był zwykły biały piec bez specjalnych zdobień, a i u rodziny na wsi nie oglądałam takich cudnych egzemplarzy.
poniedziałek, 6 maja 2024
Majówkowy szlak
Za naszym pierwszym pobytem w Tumie, nie było okolicznych atrakcji typu skansen czy grodzisko średniowieczne, tym milsza była niespodzianka. Kwiatkówek to skansen niewielki, ale z niego trasa wiedzie przez pola i drewniane kładki do grodziska, a spacer na świeżym powietrzu to samo zdrowie.
piątek, 3 maja 2024
Tablice pamiątkowe...
W jednym z postów wpadłam na pomysł pokazania tablic, upamiętniających różne osoby i wydarzenia w moim mieście. Majówka świąteczna, więc temat jakby na czasie.
Jeden spacer i zdjęcia gotowe, oczywiście to nie wszystkie pamiątki, może na kolejnej wędrówce jeszcze jakieś znajdę?
wtorek, 30 kwietnia 2024
Obserwacje ze znakiem zapytania...
Niedziela niehandlowa - pod moim balkonem mały sklepik, zawsze czynny, bo właścicielka pracuje w każdą niedzielę. Spoglądam przez okno. Do sklepu wchodzi zakonnica: czyżby w niedzielny poranek zabrakło wina mszalnego?
Wracam do domu, na schodach do mojego bloku siedzą dwie dziewczyny, zbyt młode na mocny makijaż i długie paznokcie. Jedzą hot dogi z Żabki, popijają napoje z puszki. Rano zastałam na schodach papierki po hot dogach i puste puszki. Czyżby metr do kosza na śmieci to było za daleko? A może tak znaczą teren?
Młoda mama spaceruje z maluchem, chłopiec w kasku na hulajnodze, mama prowadzi psa. W pewnym momencie kobieta irytuje się, bo pies ciągnie w jedną stronę, synek w drugą. Kobieta krzyczy, maluch płacze, szarpany za rękę. Czy to już ten moment, gdy powinnam interweniować? Bo teraz każdy ma obowiązek...
Na bulwarze ciągnącym się wokół jeziora ciekawy przegląd garderoby przechodniów. Od ciepłych kurtek i kozaków, po sandały i roznegliżowane ciała. Dzień ciepły i słoneczny, ale może niektórzy ubierają się wedle kalendarza, a nie termometru?
Na przystanku autobusowym zatrzymują się dwa pojazdy. Wysypuje się z nich młodzież szkolna, czarny tłum, wiele osób w kapturach. Czyżby wszyscy ci uczniowie nosili żałobę po byłym ministrze edukacji?
Pani prowadzi na smyczy trzy małe pieski, słodkie są, chyba to suczka i jej dzieci. Ciekawe czy właścicielka sprząta kupy z trawnika po swoich pupilach?
Przed sklepem z wielkimi koszami na zakupy zatrzymuje nas pan pod wpływem, prosząc o grosz na pilne potrzeby. Czyżby nie zauważył, ile pustych puszek wokół? Wystarczy zebrać, sprzedać i parę groszy wpadnie...
Sezon na grilla rozpoczęty już w kwietniu, jak Polska długa i szeroka wszędzie snują się dymy znad grillowych palenisk. Wolicie grillowaną kiełbaskę czy mięsiwo dobrze zamarynowane?
sobota, 27 kwietnia 2024
Nie tylko o zdrowiu...
środa, 24 kwietnia 2024
Gdy za oknem buro...
Ale głównie o radzeniu sobie z zimną wiosną miało być. Wiem, że gdy się pracuje zawodowo i to sporo, to nawet człek nie zauważy ile stopni na zewnątrz, ale czeka za to na weekend, więc gdy i ten spłata pogodowego figla, to już nie halo! książki fajne są, w każdym momencie, ale ile można czytać?
A poza tym tkwić w jednej pozycji przez kilka godzin, to niezdrowo dla kręgosłupa. Znam z autopsji!
sobota, 20 kwietnia 2024
Niepewność...
Jedno spotkanie, jedna rozmowa mogą zmienić nasz nastrój diametralnie, a spacer nie będzie już zwykłym zażywaniem aktywności, ale ciągiem refleksji i wspomnień o bliskich.
Spotkałam znajomą moich rodziców, przemiłą panią L. Zawsze chętnie rozmawiamy, znam także jej męża, oboje przybyli w nasze strony aż z Helu.
Moich rodziców już nie ma, ale są mile wspominani, nie tylko przez państwo L Takie rozmowy przywołują zawsze serdeczną pamięć.
Pan L. zachorował kiedyś na nowotwór, podobnie jak moja mama, ale jakoś z tego wyszedł, spotykałam go na spacerach z psem lub w osiedlowej bibliotece, bo przejściu na emeryturę dużo czytał. Niedawno niemal go nie poznałam, schudł, zmizerniał, wolniej chodził...
Wczoraj słyszę od jego żony, że jest w szpitalu, coś z żołądkiem lub jelitami, diagnozy ciągle nie ma. Pani L. tez w kiepskiej kondycji, miewa straszne bóle pleców, operacji odmówił anestezjolog z uwagi na zły stan serca.
Pytam, jak radzi sobie z tym wszystkim, z ta niepewnością o zdrowie męża, z własnym bólem, z opieką nad psem? Pomaga syn z rodziną, ale gdy pracują, to wiadomo...
Mówię to, co zwykle się mówi w takiej sytuacji : trzeba być dobrej myśli.
Pani L. na to - tak, wiem kochana, tego się trzymam, jeszcze przyjdzie czas na łzy, jeszcze może mi ich zabraknąć. Powiedziałam mężowi, że nie boję się przyszłości, przeżyliśmy w życiu tyle dobrego, że cokolwiek nas spotka mamy za co być wdzięczni...
Pożegnałyśmy się serdecznie, a ja miałam o czym myśleć przez cały czas spaceru i przypomniały mi się słowa ukochanej babci, po śmierci dziadka - niechby leżał obok w pokoju, byleby był, bo bez niego to już nie to samo, zbyt długo byliśmy razem...
Za wiele tych odejść wokół, epidemia nowotworów zbiera chyba większe żniwo, niż covid czy inne plagi, co widać także po medialnych zbiórkach dla chorych.
Trzymajcie się zdrowo!
środa, 17 kwietnia 2024
Spotkania...
Znamy się z Gabrysią już chyba 10 lat, poznałyśmy się przez blogi i choć Ona przeniosła aktywność na FB, to nadal mamy częsty kontakt, także telefoniczny. Jako autorka książek dla dzieci bywała w mojej szkole i w filiach biblioteki publicznej na spotkaniach z uczniami i przedszkolakami, gościła w naszym domu, a i my z mężem bywaliśmy w Mysłowicach.
I tym razem odebraliśmy Gabrysię z dworca kolejowego, a przybyła na spotkania z dorosłymi czytelnikami swoich książek i poezji.