Legenda o św. Walentym
Wiele,wiele lat temu, w dalekim kraju istniało stare opactwo.
Żyło tutaj i pracowało wielu mądrych i świątobliwych mężów.
Jeden z nich był zdolnym malarzem, inny grał na organach, jeszcze inny śpiewał cudowne pieśni.
Słowem - każdy z nich miał jakiś talent.
Ale wśród tych wielu mądrych mężów był jeden, który nie potrafił ani malować, ani śpiewać ,ani też grać na żadnym instrumencie.
Nie posiadał żadnego talentu. Był on jednak dobrym człowiekiem, który wszystko co robił, starał się robić jak najlepiej.
„Nie mogę zrobić nic wielkiego dla pana Boga, jestem prostym człowiekiem i nie zasługuję na to by przebywać wśród tych wszystkich wspaniałych ludzi w klasztorze”- mówił zakonnik.
Kiedy tak bił się z myślami i smucił w samotności, że nie posiada żadnego talentu, nagle usłyszał mocny i czysty głos: Zacznij od małych rzeczy Walenty.
Zakonnik rozejrzał się, ale nikogo nie było. ”To musiał być anioł”- pomyślał Walenty, zacznę właśnie od małych rzeczy – to mogę zrobić. Złapał za miotłę i posprzątał swój pokój, potem wyszedł popracować do ogrodu. Walenty uwielbiał pracę w ogrodzie, a kwiaty tam rosnące zdawały się kwitnąć tylko dla niego.
Pytano go: co ty robisz, że twoje róże są takie piękne? Kocham je, pielęgnuję - odpowiadał zakonnik.
Walenty ścinał najpiękniejsze kwiaty i rzucał przez mur klasztorny, ilekroć dzieci wracały ze szkoły drogą obok ogrodu zakonnika. Dobry Walenty radował się, gdy dzieci zdziwione wołały: Te róże spadły z nieba, przysłały je anioły.
Kiedy rodziło się dziecko we wsi, jego matka otrzymywała białą różę. Najpiękniejsze kwiaty otrzymywała panna młoda w dniu swego ślubu. Wszystkim dzieciom z okolicy Walenty posyłał jakiś upominek na urodziny: muszlę, kwiat lub słodycze.
Jeśli zobaczył płaczące dziecko tulił je w swoich ramionach, a gdy spotkał niegrzecznych chłopców pozdrawiał ich słowami: Pokój z wami, moi bracia.
Gdziekolwiek się pojawił ludzie mawiali : Oto dobry Walenty, z nim zawsze świeci słońce.
Po śmierci zakonnika wszyscy mieszkańcy wioski wspominali go ciepło. Zaproponowali, aby uczcić pamięć Walentego, by dzieci i wnuki wiedziały, jak dobrym był człowiekiem i jak wielkich rzeczy dokonał.
Dlatego w dniu imienin Walentego, ludzie z wioski obok klasztoru wysyłali sobie miłe listy i obdarowywali się podarunkami.
Od tamtych czasów do dziś Walenty jest pamiętany jako człowiek, który zwykłym rzeczom nadał rangę świętości, a dzień 14 lutego obchodzony jest jako dzień okazywania wyrazów sympatii i miłości.
Tę kartkę stworzyłam więc dla wszystkich sympatyków mojego bloga - niech ten dzień upływa Wam na radości z odrobiną słodkości, a czerwoną różę można kupić sobie samemu ( w razie braku ofiarodawcy) jako symbol pewnych wartości, które ważne są w życiu i dla poprawy nastroju po prostu...
(tłumaczenie własne tekstu z książki: Kołodziejska E. - Santa Claus and others. Warszawa 1991)
A ja jestem orędownikiem przywrócenia Kupalnocki :)
OdpowiedzUsuńGdzieś tam chyba jest obchodzona, wiele osób zajmuje się reaktywowaniem dawnych tradycji i fajnie.
UsuńTeż tak myślę ☺
UsuńJak nic masz za patrona św. Walentego :) Kontynuujesz jego dzieło i to cały rok. Pewnie przygląda Ci się z chmurki z uśmiechem.
OdpowiedzUsuńWszystkiego Najlepszego w Dniu Walentego, Twojego patrona!!!
Kochana, nawet nie wiem, co mam odpowiedzieć:-)
UsuńDziękuję :-)
Dziękuję i także życzę szczęśliwego dnia i wielu ciepłych serduszek wokół :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńOj,serduszek było sporo, bo wędrowałam po klasach z walentynkowym czytaniem i teraz czekam na prace plastyczne dzieci:-)
Usuńsuper :)
UsuńDziękuję Asiu za życzenia. Szczerze przyznaję ,że nie przykładam zbytniej uwagi do jakiegoś konkretnego "dnia" czy to walentynek czy innych .Życzliwość,radość powinniśmy to dawać każdego dnia....Jakoś szczególnie walentynek nie celebrujemy...chociaż jak spotkałam taki fajny magnesik w formie serduszka a na nim dwa fajne misiaczki i napis "Dziękuję ,że jesteś"...to podarowałam go mietkowi .A ta legenda o św.Walentym jednak z pewnym przesłaniem....nie zaszkodzi dzisiaj ani każdego następnego dnia życzyć sobie nawzajem...pogody,życzliwości i radości....sobie nawzajem.
OdpowiedzUsuńZgadzam się, Grażynko - najważniejsza jest codzienność i celebrowanie wspólnych chwil, jakby co dzień było święto :-)
UsuńWiększość narzeka na komerche i konsumpcjonizm, a wszyscy się cieszą z czekoladek i tego trzymać się trzeba. Peace & love bez drugs :D
OdpowiedzUsuńDziś dzieci podrzuciły mi uwagę, że jest to kolejna okazja, by razem zjeść coś pysznego:-)
UsuńNo właśnie! Walentynki wcale nie muszą być świętem zarezerwowanym dla tych świeżo zakochanych!
OdpowiedzUsuńCórka znajomych ostatnio pół niedzieli rysowała kartki, bo postanowiła na Walentynki zrobić prezent dla każdej osoby ze swojej klasy, uznała, że będzie to miłe i że ucieszą się z niespodzianki. Dla niej było to oczywiste, a nam dorosłym trzeba to uświadamiać...
Ja dostałam od dzieci żółte serduszko i lizaka i było mi bardzo miło:-) Zauważyłam, że w wielu klasach dzieciaki obdarowywały się serduszkami z papieru:-)
UsuńSłodkości były pyszne, a piękny kwiatek właśnie mi zakwita - to spóźnione epifylum. Nie wiem czemu, ale od kilku lat, temu Bożonarodzeniowemu kwiatkowi coś się porąbało, i luty myli z grudniem.
OdpowiedzUsuńKwiatki i przyroda w ogóle czasami wariują, słodkości są chyba niezmiennie pyszne :-)
UsuńDziękuję Asiu i nawzajem wiele słodkości i serduszek i miłości.
OdpowiedzUsuń:-)
Wzajemnie i nieustająco :-)
UsuńŚliczna kartka. Dziękuję ;). Legenda niesamowita, ładna. Mało takich dobrych ludzi. Zwyczajnie dobrych. A róże to piękne kwiaty, no i faktycznie można kupić sobie samej. Wszystkiego dobrego. ;)
OdpowiedzUsuńA ja myślę, że całkiem sporo, spotykam ich często :-)
UsuńPięknie opisana historia. Okazuje się, że często największym talentem jest zjednywanie ludzkich serc przez wkładanie miłości we wszystko co się robi, nawet małe prozaiczne drobiazgi. Życzę Ci udanych Walentynek i dużo miłości w codziennym życiu:)
OdpowiedzUsuńMasz rację, to wielki talent :-)
UsuńPiękna i mądra legenda. To, że komercja tym świętem zawładnęła, tak jak zresztą każdym - nic to. Święto choć nie znane w przaśnym PRLu, przywędrowało do nas wraz z zachodnim wiatrem - miłe jest. Tobie również wspaniałych walentynek Jotko :)
OdpowiedzUsuńIle komercji wpuścimy do naszego życia, zależy tylko od nas :-)
UsuńZwykłym rzeczom nadać rangę świętości może tylko niezwykły gest - gest miłości. Pięknie opowiedziana historia:)
OdpowiedzUsuńhttp://zolza73.blogspot.com/
Ja tylko przetłumaczyłam, bo też mi się spodobała:-)
UsuńWitam pięknie :-)
Joasiu! W tym dniu (ale nie tylko) również Ci życzę radości , miłości i uśmiechu.:)
OdpowiedzUsuńBardzo mądra legenda - jak niewiele trzeba, by inni byli szczęśliwi.:)
Taka legenda bardziej do mnie przemawia, niż opowieść o kolejnym męczenniku. Wszystkiego pięknego dla całej Waszej rodzinki:-)
UsuńPiękna legenda - nie znałam jej. Miłość to każdy dzień nawet ten najzwyklejszy, prawda? Ale takie dni jak dzisiejszy - sympatyczne są, bo można się prześcigać w robieniu niespodzianek i prezentów a tego nigdy zbyt wiele ❤ miłego walentynkowego wieczoru kochani
OdpowiedzUsuńTo prawda, tak tłumaczyłam dzieciom, że to kolejna okazja do serdecznych gestów, zwłaszcza dla nieśmiałych :-)
UsuńU nas dziś czekoladowo, bez szampana, bo Walenty jakiś taki niewyraźny, ale nie jest gorzej :-)
Pozdrawiam walentynkowo:-))
OdpowiedzUsuńJak miło :-)
UsuńWstyd się przyznać, ale wiesz Asiu, że nie znałam tej legendy? A ja myślałam, że to jakiś wymyślony dzień przez Amerykanów, a to na cześć takiego wspaniałego zakonnika. Bardzo Ci dziękuję za tą historię i piękną karteczkę :) Tak na prawdę każdy z nas może być tym świętym Walentym i rozsyłać dobro nie tylko tego jednego dnia, ale przez cały rok. Ja swojemu mężowi zawsze mówię, że kocham go nie tylko w tym jednym dniu, ale zawsze i każdego dnia :)
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci więc Asiu abyś zawsze na swojej drodze spotykała samych takich dobrych Walentych ;)
Ściskam serdecznie
I wzajemnie, kochana:-) Walenty i Walentyna mile widziani :-)
UsuńBuziaki:-)
Nie znałam tej legendy, ale bardzo mi się podoba. :-)
OdpowiedzUsuńSzczęśliwych Walentynek i każdego kolejnego dnia również :-)
Dziękuję i wzajemnie :-)
UsuńJotko, dziękuję za życzenia, jak miło to rozegrałaś, czuję się naprawdę dowartościowana. Tobie życzę, żeby nieustannie ktoś cię kochał i myślał o tobie cieplutko :)
OdpowiedzUsuńi jeszcze muszę dodać, że dzieciaki mają szczęście, że mają taką "panią od biblioteki"
UsuńDziękuję, Iwonko, dla Ciebie także samych uśmiechów wokół :-)
UsuńWszystkiego dobrego w tym miłym dniu! Oby każdy dzień w roku był pełen radości i miłości :)
OdpowiedzUsuńWszystkiego pięknego w każdy dzień roku :-)
UsuńA my zrobimy sobie dzień zakochanych 17 kwietnia nad Biebrzą!
OdpowiedzUsuńMy też mamy swoje ulubione miejsca na podobne okazje:-)
UsuńNiesamowita historia, pierwszy raz przeczytałam ją tutaj. To niesamowite jak małe i drobne rzeczy i gesty mogą zdziałać wiele dobrego. A i ja miałam dziś wspaniały dzień pełen takich drobnych miłych gestów od spotykanych ludzi - to tak napawa radością na cały dzień:) A tulipany a jakże - kupiłam sobie dzisiaj. No bo dlaczego by nie? :)
OdpowiedzUsuńDla Ciebie też wiele miłości i ludzkiego dobra.
Prawda? Kilka tulipanów, a już weselej. Tego wesela nieustająco Ci życzę:-)
UsuńTrochę się buntuję przeciwko temu świętu. Bo amerykańskie i komercyjne. Ale święty Walenty to bardzo sympatyczna postać. I sprawianie przyjemności z okazji czy bez jest bardzo miłe
OdpowiedzUsuńMoże dla niektórych zabieganych to dobra okazja, by o tych wzajemnych przyjemnościach sobie przypomnieć...
UsuńMiły wpis. Nie interesowałam się świętem, więc nie znałam historii Walentego. Ale prezenty zawsze mile widziane. Dziękuję za serduszka.
OdpowiedzUsuńSerdeczności
Historii jest wiele, ja wybrałam taką bardziej sympatyczną, prawie bajkę :-)
UsuńPięknie tę legendę napisałaś. O tym w.Walentym jest sporo legend,a wszystkie głównie z XIV wieku pochodzą.
OdpowiedzUsuńMiłego;)
Czytałam u Ciebie, a ja znalazłam informację, że było aż 16 św.Walentych i 3 Walentyny :-)
UsuńBardzo sympatyczny Święty z tej legendy. W Chełmnie jest fara z relikwiami Św.Walentego, nazwano z tej okazji Chełmno Miastem Zakochanych. Małe, ale śliczne miasto. Ten miły Święty był przed okresem Walentynek w Polsce przede wszystkim patronem opętanych i epileptyków. No, cóż, zakochanie, to pewien sposób przyjemnego opętania ;)
OdpowiedzUsuńO mieście zakochanych słyszałam, a co do zakochania, to faktycznie przyjmuje czasem postać amoku...
UsuńWalentynek nie obchodzę, ale ta historia w sumie daje do myślenia. Ze świecą szukać takich w dzisiejszych czasach...
OdpowiedzUsuńCiepełka
RO(c)K METALU
To prawda, daje do myślenia, nie trzeba walczyć ze smokiem, żeby świętym zostać :-)
UsuńPiękna historia.
OdpowiedzUsuńTaka nawet romantyczna :-)
UsuńPomarudzę trochę, Jotko, bo w kraju internety wreszcie działają. Ja oczywiście Cię zaskoczę, albo i nie zaskoczę, że nie uwielbiam Walentynek. Co innego nie uwielbiać, a co innego szanować opisanego przez Ciebie pana. Nie uwielbiam zaś z tego samego powodu jak i Bożego Narodzenia, które czci Mikołaja, Bóg wie czemu, bo to święto raczej nie tej postaci winno być poświęcone... nie uwielbiam z powodu komercji, a dla mnie to co podszyte jest banknotami, szczerym być nie może... ot składamy sobie życzenia i "szlemy" serducha ot tak, bo inni nam przekazują (nie jest to przytyk wszakże do Ciebie... w Twą szczerość nie wątpię, ale wyjątek reguły nie czyni)... rzecz jasna gdzież tam Walentynkom do "hallołinów", tam to ci dopiero przednia zabawa, a marketingowcy i kupcy aż ręce zacierają... a na koniec tak sobie myślę, że jeśli święto jakoweś jest dla każdego, o tak jakby święta tego nie było... to tak jakby rzec: kocham ludzkość całą, a Cygana, Żyda, czy "głupszego" od nas Ruska się przepędza, a na bezdomnego powiada się, że sobie na takie właśnie życie zapracował, a w dodatku jest pijakiem, a wiadomo, że jeśli kto pijak to i złodziej i cham, i jak najdalej od takiego... natenczas koniec tych andronów... serdecznie pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNo faktycznie, trochę pomarudziłeś, ale nie dziwię się, mnie tak dobija biurokracja w pracy, że mam ochotę w głuszy się zaszyć.
UsuńKomercja jest wszędzie, nawet w zakładach pogrzebowych i w kościele, ale kierować należy się rozsądkiem czyli znaleźć dla siebie coś, co lubimy, a co konta nam nie ograbi. Chodzi chyba głównie o miłe spędzanie czasu, o przypomnienie sobie, ze warto celebrować miłe chwile....
Co do pogardy dla tych i owych - do znudzenia powtarzam, że za każdym razem zdumiewa mnie stopień agresji i pogardy wobec człowieka w kraju, gdzie mamy podobno 99% katolików...
Uściski :-)
Piękna legenda. Życzę wszelkiego dobra i ludzkiej życzliwości.
OdpowiedzUsuńI wzajemnie:-)
Usuń