Syn sąsiadki, który mieszka w Gdańsku, a miewał problemy z prawem, podał nasz adres do korespondencji.
Najpierw cierpliwie odnosiliśmy korespondencję sąsiadce, później wrzucaliśmy awiza do jej skrzynki .
Sygnalizowałam listonoszowi, żeby wrzucał przesyłki gdzie trzeba, a przede wszystkim zgłosił w placówce pocztowej niewłaściwy adres.
Któregoś dnia zadzwonił do drzwi listonosz z przesyłką poleconą i znów musiałam tłumaczyć wszystko od nowa, ale byłam wyrozumiała, bo pan zastępował kolegę doręczyciela ( widać na poczcie nikt nie przejął się moimi uwagami).
Kilka dni temu, podczas smażenia naleśników usłyszałam domofon, a w słuchawce donośne : proszę otworzyć, TU DZIELNICOWY! No tak, myślę: pewnie gdzieś nas fotoradar przydybał, choć mąż uważa na prędkość, bo zwyczajnie kasy szkoda na mandaty, ale nigdy nie wiadomo.
Otwieram drzwi, pan pyta o syna sąsiadki. Znowu cierpliwie tłumaczę co i jak, pan dopytuje o szczegóły, zapraszam go do mieszkania, bo się naleśnik fajczy.
Pan dzielnicowy dostał zadanie dostarczenia pilnego pisma z sądu w Gdańsku do wymienianego już młodzieńca, który problemy z prawem miewał, ale właśnie po to wyprowadził się daleko, by zerwać z patologicznym środowiskiem. Odwiedził nawet kiedyś matkę, rozmawiałam z nim, bo bawił się w dzieciństwie z moim synem. Przyjechał z partnerką i dzieckiem, zapewniał, że się ustatkował, ma pracę i nie zamierza wracać do dawnych kumpli, zbyt wiele ma do stracenia.
Kibicowaliśmy jego przemianie, bo nie miał łatwo, ojciec porzucił rodzinę, najstarszy brat wyjechał nie wiadomo gdzie, siostra rozpiła się i zostawiła dzieci matce. Ani dobrego przykładu dla chłopaka, ani wsparcia w niczym.
Może sprawa w sądzie gdańskim całkiem banalna, tylko dlaczego nikt nie chce odebrać przesyłki?
Dzielnicowy obiecał wyjaśnić sprawę nieodbieranych przesyłek poleconych, a przede wszystkim zgłosić zmianę adresu, by nas już nie nękano awizami pocztowymi przeznaczonymi dla kogo innego.
Niby drobne nieporozumienie a w sumie przykra sprawa. BBM
OdpowiedzUsuńDenerwująca bardzo, bo ile można?
UsuńNo, pismo z sądu dobrze mi się nie kojarzy, ale może faktycznie sprawa jakaś błaha...
OdpowiedzUsuńJa ostatnio znalazłam w skrzynce awizo dla kobiety (o innym nazwisku) z adresem nie tylko kompletnie gdzie indziej, ale wręcz w innym rejonie, obsługiwanym przez inny urząd pocztowy! Do dziś nie rozumiem, jak to się stało i kto je dostarczył. Nawet włożyłam do kieszeni kurtki, ale w zamęcie remontowym nie znalazłam czasu, żeby do tej pani pojechać tego samego dnia, a było to powtórne awizo i właśnie termin odbioru kończył się, więc olałam.
Odnosiłam kilka razy listy do adresatów, bo pomylono numer bloku z numerem mieszkania, ale reakcje adresatów były różne...
UsuńNieprzyjemna sytuacja, może jednak pomyślnie się zakończy.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję:-)
UsuńWcześniej często wyjmowałam ze skrzynki przesyłki i awiza dla poprzednich lokatorów... Ich adresu nie znam, zresztą tych przesyłek to oni wcale nie chcą. Wrzucałam do skrzynki z dopiskiem w stylu "zwrot. adresat nie mieszka pod tym adresem". Raz odniosłam na pocztę i pani miała problem, co z tym zrobić, a ja się tylko zdenerwowałam. W końcu przestały przychodzić, ale to raczej nie dzięki zwrotom, bo za długo to trwało. Niby nic, ale męczące. Jak niedawno przyszedł listonosz osobiście, to mu przynajmniej mogłam powiedzueć, że tu nie mieszkają i nie zostawiał mi tych śmieci.
OdpowiedzUsuńSytuacja z synem sąsiadki przykra. Ciekawe, o co chodzi, może to nic takiego, tylko czemu w takim razie nie podał prawidłowego adresu?
katasza
Trochę mam żal do sąsiadki, że narażała mnie na te pomyłki, w końcu mogła skontaktować się z synem...
UsuńMogła... Ale syn też mógł nie posłuchać. Dlatego jeśli adresat wyraźnie nie chce dostać korespondencji, najlepiej bywa odsyłać czy zgłosić u wysyłającego. Inna sprawa czy to zadziała, ale może choć ślad zostanie, że nie dotarło.
Usuńkatasza
Nieprzyjemna sprawa Asiu ale dobrze że do niego nie do Ciebie. Też mi tak wrzucali do skrzynki awiza różne itp.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię najserdeczniej
Kasinyswiat
Witaj , Kasiu:-)
UsuńBuziaki dla dziewczynek!
nawet przy idealnej cyfryzacji system miewa nieaktualne, a nawet błędne dane i takie sytuacje czasem się zdarzają...
OdpowiedzUsuńdo nas kiedyś przyszła policja szukając kolesia, który raz tylko u nas zanocował pól roku wcześniej... było trochę śmiechu, bo pokazałem im list z pudła, który ten gość przysłał mi dosłownie poprzedniego dnia i zapytałem wtedy: "to chyba wy lepiej powinniście widzieć, gdzie on teraz jest?"...
inna sprawa, że wtedy nawet takiej cyfryzacji jak teraz nie było jeszcze...
p.jzns :)
Cyfracja cyfracją, a patologiczna dbałość urzędników o to, by w swojej pracy nie wychodzić poza codzienną rutynę, to sprawa druga. W dzisiejszej Irlandii nawet sąsiadujące ze sobą biura urzędów państwowych udają, że nie wie lewica, co robi prawica. To znaczy nie udają, naprawdę nie wiedzą, bo w tamtą stronę nie patrzą, choć można zapukać i wejść, bądź załatwić sprawę cyfrowo.
UsuńTo chyba taka urzędnicza przypadłość. Kiedyś chciałam dowiedzieć się czegoś w administracji osiedla - próżny trud, bo pracownika nie było, a co gdyby umarł?
UsuńDyskusja z kierownikiem osiedla daremna, traktują petenta jak wroga, choć ich pensje z naszych składek członkowskich pochodzą...
Cyfryzacja działa, póki jest prąd i brak awarii systemu!
Miałam kiedyś podobną nieco sytuację. Na mój adres nagle zaczęły przychodzić listy zupełnie nieznanej mi osoby. Gdy pojawiły się także te z instytucji, np. z banku, poważnie się nie zaniepokoiłam. Poszłam na Komendę i sprawę wyjaśniłam. Niby nic takiego, ale naprawdę w pewnym momencie poczułam się jak w Matrixie :) Jakby ktoś mi się wkradł w życie.
OdpowiedzUsuńPrzejęcia tożsamości wszak się zdarzają, a ile nerwów!
UsuńStary smród ciągnie się za człowiekiem i ciężko to oceniać, dopóki nie poznamy istoty sprawy. Poza tym, jak ktoś miał do czynienia z prokuraturą, to wie, że to zorganizowana grupa przestępcza, zbyt silna, by ją pokonać mógł szary człowiek, więc nie dziwię się unikom Twojego sąsiada.
OdpowiedzUsuńTo jego problem, ale dlaczego robi uniki moim kosztem, w dodatku matka go kryje!
UsuńTo prawda, nie świadczy to dobrze o przepracowaniu przez niego tematu odpowiedzialności.
UsuńWitaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńKłopotliwa sytuacja i na dłuższą metę - irytująca, więc współczuję, bo żadna to pociecha, że konsekwencje czyjejś niefrasobliwości ponoszą zazwyczaj ci odpowiedzialni;(
Pozdrawiam:)
Mam nadzieję na koniec tej historii, bo jeśli nie, to jak jestem spokojna, tak zrobię sąsiadce awanturkę:-(
UsuńTakie są realia mieszkania we wspólnocie :) Człowiek zawsze zyje życiem innych, nimo tego że nie chce :)
OdpowiedzUsuńTo prawda, wszystko jest wspólne, hałasy, bałagan na klatkach, porysowane ściany...
UsuńMęcząca musiała być ta ciągła korespondencja, a potem jeszcze spotkanie z dzielnicowym...
OdpowiedzUsuńMiejmy nadzieję, że teraz się już uspokoi. A chłopak wyjdzie mimo wszystko na prostą.
Pozdrawiam cieplutko.
Chłopak dostał od losu niejedną szansę, oby kolejnej nie zmarnował!
UsuńWspółczuję, chociaż wiem, że na poczcie pracują mało empatyczni ludzie, sama przeżyłam horror z odnoszeniem cudzej korespondencji.
OdpowiedzUsuńSerdeczności zasyłam
Ja odnosiłam pod właściwy adres, ale reakcje niektórych ludzi były dziwne.
UsuńNad nami mieszkało kiedyś szemrane towarzystwo, na szczęście już z 10 lat będzie jak ich tam nie ma, a niedawno ze zdumieniem zauważyłam że na parapecie okiennym koło skrzynki leży koperta zaadresowana do jednej z kobiet które tam mieszkały. Była ona narkomanką, nie wiadomo więc czy w ogóle jeszcze żyje, nikt nie weryfikuje adresów, a teoretycznie to właściwie dzielnicowy powinien znać problematycznych mieszkańców.
OdpowiedzUsuńZ jednej strony mamy RODO, z drugiej wolna amerykanka...korespondencja trafia w niepowołane ręce.
UsuńJotko, współczuję zajścia z dzielnicowym, cała sytuacja raczej nieprzyjemna. Oby listy trafiały już pod dobry adres.
OdpowiedzUsuńNo i szczęścia dla syna sąsiadki, biedny chłopak, miał w życiu pod górkę, oby wyszedł na prostą i wszystko się poukładało - też sąsiadce, która nie miała lekko.
Sąsiadka tez nie miała lekko, w dodatku teraz wychowuje wnuczki, bo matka dziewczynek nie radzi sobie ze sobą, a urodziła czworo!
UsuńJeden syn dorosły, a najmłodsza córka u konkubenta matki.
Biedne dzieciaki!
Nigdy w ten sposób nie myślałam o awizo, ale coś w tym jest ;)) Omyłek współczuję, a za przemianę trzymam kciuki. I za to, żeby już do skrzynki tylko właściwe listy i druki przychodziły.
OdpowiedzUsuńAwizo to chyba zaproszenie, bo nawet gdy bywam w domu, w skrzynce znajduję awiza! Może listonosz ma problem ze schodami?
UsuńKlik dobry:)
OdpowiedzUsuńPomyłki zdarzają się i te można wybaczyć. Jednak rozmyślne podanie czyjegoś adresu powinno podpadać pod paragraf. Przecież przez to byłaś, Jotko, po prostu nękana przez pocztę i policję. W przemianę nie wierzę w takim przypadku, choć życzę synowi sąsiadki jak najlepiej.
Pozdrawiam serdecznie.
Wiele rzeczy być powinno, a mamy co widać!
UsuńRozsmieszylo mnie juz na wstepie:)) Ten sasiad to taki niezly cwaniula. Urzadzil sie. Podal Wasz adres do korespondencji, ale przy okazji naglosnia wlasne kontakty z policja i sadami:)
OdpowiedzUsuńNo fakt, ile przy okazji można się o sąsiadach dowiedzieć!
UsuńRóżne rzeczy się zdarzają. Ale wiem też, że praca na poczcie to dość nieciekawa jest, a bycie listonosze to już wogóle. W życiu bym nie chciała. Bardzo złe warunki pracy, te finansowe też. Pocztą Polską już dawno przestali zarządzać Polacy i zarządów ( chyba francuskich) nie obchodzi dobro pracowników.
OdpowiedzUsuńGdyby każdy pracował tyle, na ile ocenia pracodawcę lub klientów, to kiepsko by było...
UsuńPiszesz, że chłopak odwrócił się od kryminalnej przeszłości, a jednak ona nadal go ściga, może niewinnie na razie, ale jak policja gościa szuka, to jest coś nie halo.
OdpowiedzUsuńCzasami tak jest, że pragniesz zapomnieć, a niestety świat swoje. Mam kumpla, który odwrócił się od przestępczej przeszłości, wyszedł już na prostą, zyskał normalnych przyjaciół, pragnął znaleźć żonę i ustatkować się, ale przeszłość się upomniała i go zamknęli. Straszna historia. A człowiek był w naprawdę dobrym miejscu w życiu.
No nie jest to łatwe, ale z kolei nie dowie się, o co chodzi, jeśli nie odbierze listu!
UsuńEch... samo życie. Tyle powiem, bo co tu jeszcze mówić? Cierpliwości też życzę, bo różnych denerwujących omyłek nie brakuje nam w życiu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie...
Dziś znów znalazłam w skrzynce awizo, o dziwo powtórne, to gdzie trafiło pierwsze?
UsuńPoczta to jest nieszczęście w nieszczęściu, są niereformowalni...;o)
OdpowiedzUsuńA co do pomyłek...Od dwóch lat, co miesiąc, otrzymuję SMS-y z przypomnieniem, że następnego dnia mam badanie prostaty w przychodni urologicznej...Poważna sprawa, więc dzwoniłam, wyjaśniałam, Panie przepraszały, poprawiały i za miesiąc znowu dostawałam SMS-a...Teraz już tylko trzymam kciuki za Faceta, żeby wyzdrowiał...;o)
No to fajnie, może facet jednak pamiętał bez smsów przypominających?
UsuńA my - w podobnej sytuacji, poszliśmy na pocztę główną ze skargą. Odbieraliśmy ponowne awizo (jakoś nigdy pierwsze) na męża. Ale na poleconym oprócz imienia i nazwiska nic więcej się nie zgadzało. Raz byłam po list na poczcie, drugi (mamy upoważnienia, więc poszłam sama), trzeci już byliśmy razem (zwłaszcza, że sami czekaliśmy na pismo z sądu, więc awizo było dla nas ważne). Prosiliśmy by sprawdzano uważnie adresy, bo przecież to drugi koniec miasta. Ale po czwartym spisałam numer awizo i kierunek poczta główna. Złożyliśmy skargę, co prawda ustną, ale podziałało. Nic więcej nie przyszło.
OdpowiedzUsuńTylko, że tu ewidentnie jest podany zły numer mieszkania. I może wcale nie jest to wina adresata, tylko gdzieś ktoś źle zapisał?
Tak, tak - żyję :) I pozdrawiam serdecznie :) Ale sił na pisanie już mi nie starcza po całym dniu walki z wiatrakami...
No jutro zamierzam wybrać się na pocztę, bo znów awizo dostałam, a obiecał policjant załatwić sprawę...
UsuńJuż się martwiłam, że jakieś choróbsko Cię dopadło...
Kiedyś jak jeszcze sąsiadka z góry żyła, to przychodziły do niej listy od jakiejś bardzo wiekowej ciotki.
OdpowiedzUsuńTylko ciotce się numery mieszkań pomyliły i zamiast 3 zawsze było 2.
Nieraz nowym listonoszom (nie wiem jak po prawdzie) ulice się pomylą. Wtedy staramy się list do adresata odnieść.
Raz mi się nie chciało ,wrzuciłam z powrotem do skrzynki.
Awiza to jednak sprawa poważniejsza. Jak w Twoim przypadku może się nawet wizytą pana dzielnicowego skończyć
Tez odnosiłam, zarówno listy, jak awiza, ale nie jestem listonoszem...
UsuńBardzo dobry mem :) Bo faktycznie, poczta to jakiś archaizm niepostępowy, jak o ich pracę idzie, a towaru tam, jak w minimarkecie :)
OdpowiedzUsuńWspółczuję zamieszania...
A później dziwią się, że ludzie korzystają z innych usług...
UsuńJa miałem jeszcze gorszą sytuację. Mieszkałem w wieżowcu, gdzie numer ulicy był 42, a numer mieszkania 38 (zmienione). Pomimo tego, że te dane zapisywałem poprawnie, czyli: ulica nr 42 m. 38 to niektórzy, i także urzędy (!), skracały sobie ten zapis pisząc 42/38. W efekcie awiza pocztowe i niestety paczki internetowe docierały pod numer mieszkania 138, skąd wracały do nadawcy z dopiskiem "adresat nieznany".
OdpowiedzUsuńTego to nie rozumiem, bo przecież stosuje się oba zapisy...
UsuńW pierwszych "adresówkach" pisanych komputerowo (lata 80/90' ub.w.) stosowano znaki ASCII, gdzie odstępy między literami były takie same, bez względu czy był to wykrzyknik, czy litera W. W efekcie moje dane wyglądały mniej więcej tak: 42 /38. Tego jak listonosze wypełniali awiza i jak odczytywali adresówki nie muszę chyba przypominać. Problem był i jeszcze czasem się zdarza.
Usuńczyli brali wzrokowo, bez zgłębiania, ech...
UsuńW sumie poczta ma tu niewiele do gadania. Oni mają dostarczać przesyłki na dany adres, a nie zastanawiać sie kto z kim i po co. Dzielnicowy to już inny temat. Obu zajął sie sprawą
OdpowiedzUsuńAle listonosze znają swoich lokatorów, nawet kiedyś listonosz wszedł na moje 3.pietro i gdy otworzyłam, to już wiedział, że to nie ten adresat...
UsuńPodziwiam Twój spokój Asiu....:-)
OdpowiedzUsuńJuż mi się kończy, bo znów miałam awizo...
UsuńWspółczuję Tobie! Uciążliwa sprawa. Czasem mam wrażenie, że do pracowników poczty nic nie dociera, albo wszystko mają najzwyczajniej w świecie w głębokim poważaniu...
OdpowiedzUsuńRutyna zabija nawet logiczne myślenie czy chęć wyjaśnienia pomyłki.
UsuńAch, jak na piśmie nie dasz to inaczej nie załatwisz. No ale dobrze, że już to wyjaśniłaś.
OdpowiedzUsuńOkazuje się, że nie do końca, byłam na poczcie, ale oni umywają ręce.
UsuńMieliśmy kiedyś podobną sytuację. Moja mama poszła na pocztę i poinformowała, że pod naszym adresem ta osoba nie mieszka i prosi, aby nie przekazywać nam przesyłek dla tego adresata. Podpisała jakiś dokument i na tym się skończyło. Może zależy od poczty? Mam nadzieję, że dzielnicowy pomoże :)
OdpowiedzUsuńMnie poinformowano, że zadaniem poczty jest doręczanie przesyłek, a nie wyjaśnianie pomyłek.
UsuńDobrze, że wszystko się wyjaśniło zanim Cię aresztowali za niewinność 🙂
OdpowiedzUsuńNic się nie wyjaśniło, pani na poczcie mnie wysłuchała i stwierdziła, że poczta tu nic nie może, czekam więc na kolejne awizo.
Usuń