wtorek, 10 stycznia 2017
Inspiracje z blogów płynące...
Życie składa się z małych przyjemności i codziennych radości. Nie znam recepty jak osiągnąć stan błogostanu i niezmąconego szczęścia, ale natrafiłam na wiele ciekawych pomysłów na zaprzyjaźnionych blogach, jak ubarwić sobie życie, małym nakładem sił i środków. Wystarczy chcieć i znaleźć w sobie pewne pokłady dziecięcej radości...
Warto zainspirować się pomysłami innych, wszak na tym polega wymiana myśli na blogach.
Mam nadzieję, że pomysłodawcy nie wezmą mi za złe tej prezentacji, jeśli rozpoznają w przytoczonych przykładach swoje pomysły, natomiast inni czytelnicy być może skorzystają coś dla siebie.
Zamiast postanowień na cały, rozpoczęty już rok takie oto propozycje działań większych i mniejszych do zastosowania lub przemyślenia:
1. List do swojego ciała – za co je lubimy lub nie , a jeśli nie , to ile jest w tym naszej winy, a ile czynników obiektywnych i co możemy zrobić dla siebie i swojego zdrowia?
2. Lista wdzięczności – za co i komu możemy być wdzięczni do momentu, w którym się znaleźliśmy, bo nie ma chyba osoby, która wszystko w życiu zawdzięczałaby tylko i wyłącznie sobie…
3. Mapa marzeń – każdy robi plany, o czymś marzy, skrywa pragnienia… może warto, zamiast spisywać to wszystko, zrobić mapę marzeń czyli wizualizację pomyślanego. Wybór mamy ogromny, bo dla każdego z nas czym innym jest sukces, o innych marzymy podróżach, inny stan konta nas zadowala, inne rozrywki preferujemy. Obraz czasami sugestywniej przemawia do wyobraźni, tekst czasami trafia do szuflady i na tym koniec…
4. Słoik przyjemności - spisujemy na kartkach wszystko co sprawia nam przyjemność, od czekolady po wycieczki za miasto , po jednej kartce na tydzień i wrzucamy kartki do słoika. Wyciągając raz w tygodniu po jednej kartce ,realizujemy kolejne przyjemności. Można umówić się z kimś bliskim na takie wspólne celebracje, fajne – prawda?
5. Słoik radości – pojawił się w komentarzu Anabell i bardzo mi się spodobał. Na czym polega? Na wrzucaniu do słoika lub pudełka karteczek, na których zapisujemy wszystko, co sprawiło nam w danym dniu radość. Uważam , że może powstać w ten sposób swoisty kalendarz lub pamiętnik radości i pewnie sami się zdziwimy, ile radosnych chwil doświadczamy, chociaż czasem narzekamy na nasz los, zdrowie, ludzi wokół – puśćmy te gorsze momenty w niepamięć, zapiszmy te miłe i radosne…
6. Wycieczki – pojedźmy choć raz w roku do miejsc nieznanych, odkryjmy w swoim mieście nową uliczkę, nieznane muzeum, freski na kamienicach, nową kafejkę z niepowtarzalnym klimatem.
7. Smaki – zjedzmy od czasu do czasu coś niezwykłego, dajmy się namówić na egzotyczną potrawę, dziwne lody czy z pozoru niejadalne składniki.
8. Wspomnienia – dajmy szansę albumom ze starymi zdjęciami, może poznamy jakieś rodzinne tajemnice. Powspominajmy poprzednie wakacje, może wpadnie nam pomysł na zaplanowanie następnych?
9. Ulotne chwile – wszystko, co nas w danym momencie zachwyca zarejestrujmy aparatem , zapiszmy w notatniku telefonu lub dyktafonem, to mogą być też świetne pomysły na wpisy blogowe.
10. Lektury – zróbmy listę książek, które zamierzamy przeczytać – w sieci natknęłam się na pomysł, aby przeczytać po jednej książce pisarzy z każdego kraju na świecie lub po jednej pozycji z każdego gatunku literatury, nawet jeśli niektórych nie lubimy lub nie wiemy, że takowe istnieją.
11. Reset otoczenia i głowy – wyrzućmy wszystkie zbędne rzeczy i ubrania, których nie włożyliśmy od dwóch lat, spróbujmy dokonać uporządkowania myśli, pomysłów, korespondencji, pamiątek.
Nie zaśmiecajmy sobie pamięci tym, co może zostać zapisane w notatnikach, kalendarzach, rejestrach… takie oczyszczenie doda nam energii, jak generalne porządki.
12. Nauczmy się czegoś nowego – jeśli nie robótek na szydełku, to przynajmniej obsługi nowego programu do obróbki zdjęć lub przepisu na idealne ciasto, które zawsze wychodzi. To naprawdę działa odświeżająco na psychikę.
13. Załóżmy lub przynajmniej przymierzmy coś, czego nigdy przedtem byśmy nie ubrali, np. kapelusz, czerwoną sukienkę – każdy ma coś takiego.
14. Pośmiejmy się czasem w towarzystwie lubianych osób, umówmy się paczką do kina lub z przyjaciółką do SPA.
15. Zróbmy choć raz coś szalonego – nie będę wymieniać co, bo skala szaleństwa bywa bardzo pojemna…
16. Zmieńmy coś w mieszkaniu, choćby poduszki, wycieraczkę pod drzwiami zamieńmy na zabawną - to też trochę radości.
A może macie jeszcze jakieś pomysły? Gdy tak wszystko spisałam, to uświadomiłam sobie, że gdyby zacząć wszystko realizować, to naprawdę nuda ani chandra nie mają szans i tego sie trzymajmy :-)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Słoik jest super sprawą. Każdego dnia wrzucałam coś miłego, a każdego dnia zdarza się nam coś miłego, nawet gdy tego nie dostrzegamy. Więc wbrew pozorom słoik to ciężka praca. Każdego wieczoru trzeba przysiąść i pomyśleć, co dobrego, albo kogo spotkaliśmy. Ale efekt na koniec roku to prawdziwe szczęście :)
OdpowiedzUsuńTak sobie właśnie pomyślałam, że ci, którzy lubią narzekać mogliby sie zdziwić na koniec roku, ile jednak dobrego ich spotkało.
UsuńBlogi to nieraz kopalnia wiedzy :)
OdpowiedzUsuńOj tak, w tym także Twój :-)
UsuńA ja mam mieszane uczucia co do planowania takich rzeczy. Gdyby ktoś mnie zapytał, dlaczego jestem szczęśliwa, odpowiedziałabym, że dlatego, że jestem spontaniczna. Planowanie przyjemności, nazywanie ich, robienie list, robienie rzeczy nietypowych czy szalonych według jakiegoś planu... nie dla mnie. A szczegółowo odniosę się tylko do książek - życie jest za krótkie, a książek za dużo, by marnować czas na czytanie czegoś, czego nie lubię. Może mam dziś dzień na bycie w opozycji... wczoraj ta podpisana ustawa... dramat i tyle, więc mam doła. Sorry.
OdpowiedzUsuńKażdy czasem ma doła :-)
UsuńZestawienia nie robiłam, by było jakimś przymusem czy planem do odfajkowania, zdumiała mnie pomysłowość ludzi i wielość rozwiązań, każdy może coś wykorzystać lub nic...
Podpisanie ustawy też mnie zmartwiło, niestety :-(
Fajne te pomysły. 1, 4 i 5 to może nawet sama wypróbuję, o 1-cne sama ostatnio myślałam, a więc to znak, że trzeba dokonać ;D. Kocham czerwony i mogłabym nosić czerwone sukienki codziennie ;D, ale posiadam tylko jedną jak na razie...
OdpowiedzUsuńA ja nie mam czerwonej, a chciałabym , jak w tej piosence LADY IN RED :-)
UsuńTo dobry sposób i godny polecenia ... chociaż ja ze swoją przeszłością nie chciałbym się rozstawać. Warto jednak przeć do przodu. :)
OdpowiedzUsuńZ przeszłością rozstawać się nie trzeba, chyba że z taką, która nie pozwala przeć do przodu...
UsuńWitaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńHa! Nawet nie wiedziałam, że zdarza mi się od czasu do czasu żyć według blogowych wytycznych ;)
Każdy, nawet najbardziej irracjonalny pomysł wart jest wypróbowania, jeśli sprawi, że poczujemy się dobrze z samym sobą i pokolorujemy trochę nasz świat:)
Pozdrawiam :)
Też tak uważam, trochę zwariowania i szaleństwa nie zaszkodzi :-)
UsuńIle tu ciekawych pomysłów Asiu. Niektóre są bardzo fajne i oryginalne. Jednak podobnie jak Anna żyję spontanicznie. Od jakiegoś dłuższego czasu, gdy życie płata mi różne niespodzianki przestałam cokolwiek planować. Wiem, jestem trochę jak ten maruda ze Smerfów, ale gdy się tak całymi dniami siedzi w domu, to trudno jest np. do takiego słoika wrzucić coś co mnie spotkało przyjemnego w danym dniu, zapewne byłoby tego mało i by się ciągle powtarzało.
OdpowiedzUsuńNad punktem 13 nieraz myślałam, w związku z tym, że nie mogę chodzić w szpilkach, zachciało mi się przymierzyć takie mega fajne w sklepie, żeby przez chwilę poczuć sie inaczej ;)
Blogi są faktycznie inspirujące i można się z nich dowiedzieć różnych ciekawych rzeczy, a także zainspirować się w czymś o czym nigdy wcześniej nie myśleliśmy.
Ściskam ciepło z krainy śniegu :)
Agnieszko, ja szpilki też przymierzam tylko w sklepie, w dodatku trzymam sie czegoś, gdy zakładam drugi but, bo czuję się jak na szczudłach :-)
UsuńU nas śniegu malutko, został tylko na trawnikach...
O to ja też nie wyobrażam sobie tak mierzyć szpileczki bez trzymanki :)
UsuńU nas jest sporo śniegu i mrozik trzyma.
... a ja tam, Jotko, w tym temacie niewiele mam do powiedzenia, bo co było, to było, co miało się przyjemnego stać to się stało i se ne vrati, więc należy z pokorą przyjmować na tak zwaną klatę wszelkie możliwe losu zrządzenia, ale przejdźmy do wymienionych przez Ciebie paragrafów, a mianowicie 1. psia krew, ja swojego ciała nie uwielbiam, co do szczegółów się nie wypowiem; 2. przeważająca większość tych, którym zawdzięczam wiele znajdują się po tamtej stronie tęczy, więc jeśli kiedy (nie tak długo przecie) u nich się pojawię, to składając uszanowanie, osobiście się im przypomnę; 3. marzenia wszelakie starłem gumką myszką i już nie do odtworzenia; 4-5 a dyć i tak wystarczająco dużo pisuję i do tego te karteczki... pogubię, pozapominam, słój rozbiję... nie warto; 6. no... powiedzmy; 7. żem wszystkożerne stworzenie, więc oną niezwykłość smaku potraktowałbym jako zwyczajność; 8 - 9. niby to robię, ale czy 9 to takie miłe zajęcie - nie wiem, na pewno nostalgiczne, ale w zadnym wypadku nie planuję; 10. bym się załamał bardziej, albowiem lista lektur zbyt duża by była i z całą pewnością nie byłbym w stanie jej zaspokoić czytaniem; 11. całościowy reset się nie udaje... jużci, że jakiś wirus; 12. się całe życie czegoś wciąż nowszego uczyłem i wyszedłem na tym jak Zabłocki na podpaskach ze skrzydełkami... odmawiam; 13. jak można lubić ciucha, którego się na się nigdy wcześniej nie wkładało ? :-) 14. z przyjaciółka do SPA to pewnie bym się umówił, aczkolwiek nie wiem, co w tym temacie miałaby do powiedzenia moja żona :-) 15. tu ci powiem, że ja nic innego w życiu nie robię, jak tylko szaleję 16. w tym ostatnim paragrafie to ci powiem, że w zasadzie to ja codziennie coś zmieniam w mieszkanku, a mianowicie na noc rozkładam wersalkę w pozycję leżącą, a rankiem (powiedzmy, że rankiem) przestawiam ją w pozycję siedzącą... znaczy się, Jotko, teraz zauważasz, że jestem postacią z innej, nudnej jak olejowe flaki bajki... ale pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJakiej nudnej bajki? Twoje komentarze nawet czyta się jak najlepszą literaturę, za co Ci pięknie dziękuję :-)
UsuńTo fakt, czyta się wyśmienicie i na koniec chce się jeszcze więcej :)
Usuńdobra, ale powiedz mi, Jotko, jak to jest, że ja z tymi ogonkami, przecinkami, kropkami, czasami całymi literkami nie mogę sobie dać rady, czy to w komentarzach, czy we własnoosobistych wpisach? Dostrzegam owe BYKI (lub za Fredrą ŻYDY - bez antysemistycznych skojarzeń) dopiero po publikacji i nic już z tym wylotem do Portugalii zrobić nie mogę. A przecież do nosa podczas pisania przymocowuję okulary... jakaż na tę okoliczność recepta? Ewentualnie udać się do lekarza ostatniego kontaktu???
UsuńPociesze Cię , że mam tak samo, ale może to wina klawiatury?
UsuńMoże złośliwość rzeczy martwych? Przecież ja też wciskam te alty, shifty i spacje, a wychodzi nie zawsze poprawnie.
Jeśli o mnie chodzi, nie musisz sie przejmować, więc i moje usterki wybacz.
Lista dosyć pokaźna ,ale tak zatrzymałabym się ...na kilku szczególnie punktach...lista wdzięczności,słoik przyjemności (fajna sprawa),wycieczki i ulotne chwile (w jakiejś części to spełniam) Co do lektur jakoś nie pasuje do mnie np. planowanie ,że przeczytam w tym roku konkretną ilość książek....albo według jakiegoś "klucza"....wolę tu pewną spontaniczność w działaniu...Co do pewnych punktów...przeszkadzałoby mi moje lenistwo...nie chwaląc się jestem wielkim leniuchem.....pozdrawiam Cię Asiu
OdpowiedzUsuńTo mamy wiele wspólnego, Grażynko, zwłaszcza to lenistwo, ale jak Ty jesteś leniwa, to ja chyba mega leniem jestem :-)
UsuńWedług Freuda, szczęście jest czymś subiektywnym, dlatego trudno jest przyjąć taką definicję szczęścia, która zadowoliłaby wszystkich. Istnieją tak przeróżne indywidualne koncepcje szczęścia, że aż krańcowo odmienne lub wręcz sprzeczne. Dlatego każdy musi znaleźć coś swojego , to coś co go uszczęśliwi... choć wydaje mi się, że tak naprawdę na tym polega istota szczęścia, że jest tym czymś, czego bezustannie szukamy. W związku z tym wszelkie działania ,które tu polecasz mające na celu ćwiczenie naszej wrażliwości , uważności a to pozwala człowiekowi na bezpośrednie doświadczanie tego, co dzieje, z chwili na chwilę. Uczy, jak odczuwać harmonię niezależnie od okoliczności oraz jak złagodzić negatywne skutki stresu... Chodzi o zachowanie uważności w codziennych czynnościach. O bycie świadomym myśli, emocji, doświadczeń fizycznych i zmysłowych. Dzięki temu można wybrać sposób, w jaki reaguje się na to, co aktualnie się wydarza. A to prowadzi do poczucia większej wolności.
OdpowiedzUsuńAleż fachowo i jasno to wyłożyłaś, nie pozostaje nic innego, jak coś z tej listy zastosować :-)
UsuńLubię te wszystkie pomysły z blogów, niektóre są bardzo ciekawe, ale ja zaliczam się do tych spontanicznych. Jeśli wpadnie mi "coś" do głowy i tym się zajmę, bo mam na to ochotę, to jest to dla mnie przyjemność, ale jeśli robiłabym coś, bo tak zaplanowałam, to już nie byłaby frajda;)
OdpowiedzUsuńMy często organizujemy spontaniczne wycieczki lub wyjścia do lokalu na coś pysznego :-)
UsuńTo fakt, gdybyśmy nawet nie wszystko ale choćby kilka z tych punktów wcielali systematycznie w życie, byłoby ono cudem, takim jaki jest z założenia. Uśmiechnęłam się na punkt o mieszkaniu, bo ja miesiąca nie mogę wytrzymać przy takim samym ustawieniu mebli. No muszę coś poprzestawiać. Moje półki, szafy, fotele i łóżka co i rusz są w innym miejscu. Nie wytrzymałabym w mieszkaniu w którym nic ruszać nie wolno :)
OdpowiedzUsuńCzyli masz meblowe ADHD. Moja znajoma tak kiedyś zmieniała, że mąż za każdym razem myślał, że źle trafił...
UsuńŚwietne pomysły :) Realizacja choć kilku z nich z pewnością uatrakcyjniłaby naszą szarą codzienność. Taki słoik przyjemności, albo słoik radości przydatny szczególnie podczas chandry. Listę lektur sama sobie robię. Zapisuje na niej książki o których przeczytałam lub usłyszałam. Niekiedy nowości, niekiedy stare pozycje. Jako swoją propozycję podaję listę filmów do obejrzenia. Robimy ją co jakiś czas i wisi sobie taka lista i czeka na moment pod tytułem "Może byśmy coś obejrzeli? Ale co? No właśnie nie wiem" ;) Są na niej i nowości i stare filmy. Ostatnio umieściłam tam do ponownego obejrzenia "Dwunastu gniewnych ludzi" i "Zabić drozda" oraz dla równowagi "Jeźdźca bez głowy" Tima Burtona. Wszystko zależy od ochoty na dany gatunek.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło Jotko :)
Lista fajnych filmów też jest extra, ja zapisuję w zeszycie :-)
UsuńZazdroszczę ludziom tylu pomysłów. W ogóle odkąd zaczęłam blogować dostrzegam, jakie bogate życie wewnętrzne mają inni ludzie, ile pomysłów, ile do powiedzenia/napisania. Własnie to sprawia mi od ponad pół roku frajdę - serfowanie po różnych blogach i dowiadywanie się ciągle czegoś nowego. Dlatego mój punkt Jotko byłby taki: otwórz się na innych, zadawaj pytania, a odpowiedzi nieraz cię zaskoczą. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMnie też to fascynuje :-) Ile pasji, zainteresowań, ile mądrych myśli. Bardzo dobry przykład dodałaś :-)
UsuńAsiu - pomysły naprawdę świetne. Mapa marzeń u nas jest rysowana co roku w Sylwestra :) Co do słoików - to myślałam o tym. ale nie jestem wytrwała. W tym roku zaczęłam pisać w formie pamiętnika wydarzenia minionego dnia, w ZESZYCIE piórem :) ale ciągle o tym zapominam :) musze się poprawić.
OdpowiedzUsuńZa pisanie piórem masz duży plus :-)
UsuńJa dużo rzeczy zapisuję w zeszytach, ciągle zapełniam jakimiś notatkami, odgrzane po czasie nawet mnie dziwią...
Podobno ludzie inteligentni nigdy się nie nudzą. Źle zorganizowani też zawsze mają jeszcze coś do zrobienia :) Nie wiem, z jakiej jestem kategorii, ale nuda jest mi obca, natomiast poczucie, że mogłabym jeszcze i to...i tamto...zawsze mi towarzyszy. Szkoda, że doba ma tylko 24 godziny :-/
OdpowiedzUsuńJa czasami łapię się na tym, że czytając książkę myślę o tym, o co mogłabym zrobić jeszcze, ale walczę z tym...
UsuńNajważniejsze to walka o swoje szczęście, realizacja marzeń...Mimo wszelkich przeciwności losu, które nas spotykają:) Pozdrawiam cieplutko z mroźnego Mazowsza.
OdpowiedzUsuńCzasami trzeba powalczyć o to szczęście, a czasami popracować ciężko, żeby nie odeszło...
UsuńJa kiedyś ( jako dziecko ) usłyszałam, że nudzi się tylko człowiek głupi, bo mądry zawsze sobie zajęcie znajdzie. ;-) Od tego czasu nawet jak nie mam co ze sobą zrobić to się nie przyznam. ;-)
OdpowiedzUsuńOj tam, oj tam...czasami każdy trochę się nudzi :-)
UsuńPewnie na każdego coś innego działa, ale warto wypróbować wszystkiego, aby samemu się przekonać. Dla mnie najmocniejsza jest lista wdzięczności, tylko trzeba o niej codziennie pamiętać...
OdpowiedzUsuńTo prawda, czasami gdy mam muchy w nosie, przywołuję obraz ludzi, którzy chcieliby być na moim miejscu, a ja tu ośmielam się narzekać...
UsuńZawsze u Ciebie znajdę jakąś inspirację. Co za kobieta z pomysłami! Mnie przydałby się reset. Za dużo wzięłam na siebie. Przydałaby się odrobina szaleństwa.
OdpowiedzUsuńSerdeczności.
Z tym szaleństwem to u mnie skromnie, zawsze przważa ta nuta pragmatyzmu...
UsuńTo są bardzo fajne propozycje, bo tak naprawdę to małe rzeczy, na które każdy może sobie pozwolić, a mogą sprawić, że życie będzie bardziej kolorowe ;)
OdpowiedzUsuńPrawda? Wystarczy chcieć i poświęcić chwilę uwagi sobie i swoim potrzebom.
UsuńNo niestety, moja pięta Achillesa to brak konsekwencji właśnie :-(
OdpowiedzUsuńMiło mi, że i mój blog Cię zainspirował:) Widzę w tym Twoim poście wiele ciekawych propozycji, z których sama co nieco zaczerpnę do swojego życia, np. taki słoik przyjemności to świetna sprawa:)
OdpowiedzUsuńNo właśnie, świetnym pomysłem jest czerpanie z innych , jak powiedziała Iwona, otwarcie się na innych ludzi...
UsuńA ja właśnie w kilku swoich szafach "siedzę". Nie przypuszczałam, że mam w nich tyle ciekawych rzeczy. I o każdej z tych rzeczy mogłabym coś napisać...
OdpowiedzUsuń:-)
Wystarczy czasem poszperać tu i tam i okazuje się, że mamy w zakamarkach ciekawe historie.
UsuńWspaniałe pomysły! Szczególnie ten z przeczytaniem książki autora z każdego kraju ♥ Chociaż taki słoik przyjemności też jest świetną myślą :D
OdpowiedzUsuńPomysł z książkami znalazłam na jakimś blogu edukacyjnym i zaimponował mi :-)
UsuńNajbardziej podobał mi się słoi przyjemności, potem nauczenie się czegoś nowego(uwielbiam to pokonywanie trudności, gdy nie wychodzi, a chcemy jednak osiągnąć cel). W mieszkaniu zmieniam coś mniej więcej dwa razy do roku(w lecie kanapa dalej od grzejnika, w zimie odwrotnie), a śmiać się uwielbiam ale nie za bardzo mam do kogo, bo widuje jedynie syna, a on jest ponurakiem. Ukłony.
OdpowiedzUsuńOstatnio, gdy zaczęłam przemyśliwać nad tym, czy faktycznie mam na co narzekać, to zaraz humor mi się poprawia, bo ból głowy to przecież nie powód do prawdziwych narzekań.
UsuńPozdrawiam słonecznie i optymistycznie :-)