Kolejna zaprzyjaźniona blogerka napisała książkę. Jak sama mówi, zasłyszana historia stała się kanwą opowieści o miłości. Gdy nieśmiało na swoim blogu wspomniała o wydaniu książki, zaraz zamówiłam i przeczytałam.
Książeczka niewielkich rozmiarów, w sam raz do przeczytania w jeden wieczór lub w czasie podroży pociągiem. Nie będę opowiadać Wam treści, bo już tytuł nasuwa pewne skojarzenia oraz słów kilka na okładce. Babska literatura to nie mój ulubiony gatunek, ale książeczka wydaje się idealna na Walentynki, jeśli lubicie historie miłosne ze szczęśliwym zakończeniem, to przeczytajcie. Opisana historia dowodzi, że znajomości Internetowe nie muszą być niebezpieczne i nie każdy randkowicz to oszust matrymonialny. Gdybym sama nie znała podobnych historii, nie uwierzyłabym.
Ponieważ Maria prosiła o szczerą krytykę, to jedno zastrzeżenie mam, mianowicie - zabrakło mi tego elementu ulubionego w literaturze, czyli warstwy poznawczej. Czekałam na opis życia w Anglii i Szkocji, gdzie autorka przeniosła swoich bohaterów, na jakieś ciekawostki z życia polskiej emigracji, ale może debiutantka skupiła się na emocjach i uczuciach, a ja oczekiwałam zbyt wiele.
Każdy szuka w książkach czego innego, być może to, co ja lubię najbardziej, inni czytelnicy przebiegają szybko by dotrzeć do części poświęconej wątkowi romansowemu.
Swój egzemplarz zamówiłam na Poczytaj.pl, szybko, sprawnie, do odbioru w kiosku pod balkonem, info dostałam sms-em.
A TUTAJ namiary na blog autorki.
A dla miłośników zimowych klimatów kilka fotek przyrody, która nawet zimą nie śpi:-)
Taki widok towarzyszył mi w drodze do pracy - styczniowy wschód słońca...
Na zamarzniętym stawie odsłonięto w lodzie basenik dla kaczek...
Tutaj jezioro pełne łabędzi ( w kadrze widać tylko część), była także młodzież ubarwiona na szaro. Na pomoście przysiadła czapla, ale zdjęcia robiłam komórką i gdy chciałam podejść, by zrobić zbliżenie, czapla odfrunęła w siną dal...
Jeśli dotrędo książki Marii, to na pewno ją przeczytam. Przypomniałaś mi, jotko, abym zajął się wydaniem mojej książki p.t. "Drobiazgi satyryczne".
OdpowiedzUsuńuściski
Zajmuj sie więc skutecznie, bo chętnie przeczytam, daj znać, gdy będzie gotowa :-)
Usuńco prawda pierwsza czapla nie czyni wiosny , ale skoro się pokazała to jest nadzieja ... :)
OdpowiedzUsuńUdane fotki ...pozdrawiam
Ciekawe, kiedy zawitają pierwsze bociany?
UsuńChyba w kompleksy popadam, bo tyle blogerek staje się pisarkami... Jotko, piękne zdjęcia, nawet zimę można polubić :)
OdpowiedzUsuńIwono, bez przesady... ja tam nie zostanę :):):).
UsuńAnno, nigdy nie mów nigdy :-)
UsuńIwonko, każdy musi to poczuć, jak zew natury:-)
Świetne zdjęcia! Zima na swój urok. ;) Walentynek nie znoszę, ale lubię szczęśliwe zakończenia. Hmm, ja to do znajomości zawartych przez Internet podchodzę z przymrużeniem oka. Można pisać, rozmawiać, można poznać wiele osób, w tym w kimś się zakochać, ale zwykle są to osoby, głównie mężczyźni szukający przygody, a nie czegoś poważnego. Te internetowe znajomości też w każdym momencie mogą się urwać i potem jest zastanawianie się, co się stało. Po czym i tak trzeba odpuścić, co jak zawalczysz o coś, co się dzieje w sieci?
OdpowiedzUsuńCzasami intuicja coś podpowie lub nie, ale w sumie w realu też można sie pomylić, prawda?
UsuńWalentynki traktuję jako kolejną okazję do miłego spędzenia wieczoru we dwoje, nie ma tych okazji aż tylu w zabieganym tygodniu.
Wiem o książce Marii, ale mam obok łóżka taki stos, że na razie musi poczekać:). A walentynki jako takie to ja lubię... te kaczki sa urocze. TE KACZKI, bo może o innych nie wspominajmy:)
OdpowiedzUsuńU mnie czekają jeszcze książki ze świąt, ale byłam ciekawa i obiecałam napisać. Kaczki kąpały się w najlepsze, a było naprawdę zimno...
UsuńBabska literatura to jest? A co tam... zaryzykuję i przeczytam!
OdpowiedzUsuńFaceci też bywają romantyczni...długo Cię nie było, już się martwiłam ;-)
Usuńjestem sceptycznie nastawiona do sercowych znajomości internetowych. Czy chodzi tylko o możliwość nawiązania znajomości? A potem to już jest zwyczajna, realna znajomość? Podobno w Australii młodzi ludzie poznają się przede wszystkim przez internet, metodą prób i błędów. I znajdują swoje połówki. I bywają szczęśliwi. Czyli internet, jako skrzynka kontaktowa i informacja. To jednak mimo wszystko dość smutne, że ludzie nie potrafią odnaleźć siebie w realu. A zimy nie lubię i najpiękniejsze zimowy krajobrazy nie przekonają mnie do niej ;)
OdpowiedzUsuńP.s przepis czeka u mnie :)
Po przepis już lecę, a w Australii to nic dziwnego, nawet szkoła przez Internet musi być...
UsuńRandki internetowe, kluby samotnych, biura matrymonialne - smutne, ale jeśli chociaż kilka serc uszczęśliwią?
Jotko, bardzo Ci dziękuję za notkę recenzyjną mojej książki. Dziękuję za uwagi i zgadzam się z nimi. Książka powinna być bardziej rozbudowana na zewnątrz, powinna zawierać opisy natury ożywionej i nieożywionej, a także ciekawostki z życia w obcym kraju. To prawda. Ale druga prawda, to taka, że debiutując(w moim wieku!), chciałam napisać dłuższe opowiadanie i zobaczyć co mi z tego wyjdzie. Tak, jak wspomniałaś, wiele osób "przelatuje" wzrokiem wszelkie opisy, skupiając się na dialogach. Wiedząc o tym, też wzięłam to pod uwagę. Ale jeszcze inna prawda jest taka, że podczas pisania tej książki, wpadłam na pomysł napisania innej, właśnie takiej o życiu na obczyźnie i związanych z tym różnych wydarzeniach i ciekawostkach. Ten pomysł tak za mną chodził, że zaczęłam pisać drugą książkę. Po pewnym czasie zdałam sobie sprawę, że dwóch srok za ogon się nie da... Tak więc odłożyłam tą drugą, aby dokończyć pierwszą. Dziękuję raz jeszcze:)
OdpowiedzUsuńDomyśliłam się, że skupiłaś się bardzo na uczuciach, bo są tak żywe, jakbyś wspólnie ze swoimi bohaterami przezywała wszelkie radości i rozterki, emocje były wręcz namacalne.
UsuńCieszę się, że powstaje coś nowego, czekam zatem na wiadomość.
...bo ja już tak mam, większość mnie to uczucia i emocje, może powinnam być aktorką - bardzo wczuwam się w role;) Wiersze też te emocjonalne tworzą mi się najlepiej. Nowe powstaje, ale długa jeszcze droga.
UsuńJoasiu, bardzo Ci dziękuję za przeczytanie książki, pokazanie jej na swoim blogu i za ciepłe, miłe słowo:) Dziękuję bardzo także wszystkim komentującym u Ciebie:)
Wiem o książce Marii - z pewnością ją kupię i przeczytam.
OdpowiedzUsuńSama napisałam już dwie, więc wiem jakie to przeżycie.
Gratuluję Marii książki i recenzji...
A ja jestem dumna, że mam wszystkie książki moich ulubionych blogerek :-)
UsuńKolejna osoba napisała książkę. Może i ja o tym pomyślę, bo mnie to bardzo inspiruje :-)
OdpowiedzUsuńGratulacja dla autorki. :-)
Dobra inspiracja i odpowiednia motywacja to już połowa sukcesu :-)
UsuńJestem bardzo ciekawa tej książki, a już po rekomendacji Asi na pewno przeczytam. Gratulacje dla Autorki i zgadzam się z podejściem do opisów. Przyznaję, że też czasami opuszczam :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie, to potwierdza tezę, że każdy szuka w książkach czego innego :-)
UsuńJako mól książkowy na pewno zakupię książkę Marii:) Pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńBardzo jestem ciekawa, kto z blogerów będzie następny, w pisaniu książki oczywiście?
UsuńChciałbym zobaczyć minę gŁosia, gdybym w Walentynki objawił się z tzw. babską literaturą. Chyba, że "babą" byłaby wadera, łania lub łosza :))))
OdpowiedzUsuńNa pewno znajdziesz jakąś ciekawą historię o godach, łączeniu się w pary itp. W świecie zwierząt bywają równie fascynujące historie...
Usuń.. no proszę, proszę... toż to prawdziwa zaraza z tym pisaniem... natomiast wcale nie dziwię się tematowi książki (nie czytając)... pozdrawiam jeszcze z oddali...
OdpowiedzUsuńMiłość to najbardziej chodliwy towar na świecie :-)
UsuńI znów dowiaduję się o książce,Autorce,o których wcześniej nie słyszałam.Będę miała tę na uwadze ,chociaż niezły stosik mam obok....książek oczywiście do czytania.A co do widoków to w mailu wyślę Ci Asiu jakie piękne widoki oglądałam wczoraj z mietkiem -czyli naszą zimę.
OdpowiedzUsuńPrzysyłaj Grażynko, będę podziwiać, my byliśmy w Poznaniu, zrobiłam kilka fotek, ale ręce mi marzły...
UsuńNie słyszałam o takiej książce, ale raczej nie przeczytam, bo chyba wolę inne książki, o innej tematyce.
OdpowiedzUsuńŁadny ten wschód słońca!
Nie dziwię się, ja też mam ulubione gatunki, chociaż czasami skuszę sie na coś innego...
UsuńŻe też nigdy nie pomyślałam, aby uwiecznić jakiś piękny, zimowy widoczek, a przecież zawsze noszę komórkę przy sobie :(
OdpowiedzUsuńBo teraz kochana, to rączki strasznie marzną...
UsuńZapewne kiedyś natrafię na książkę Marii i wtedy się wypowiem :)
OdpowiedzUsuńA co do zimy...ja o wiośnie już marzę! :)
To tak jak ja, wróbelki już wiosennie ćwierkają :-)
UsuńTo piękne, że blogerki publikują książki... :) Ja jednak poczekam na drugą książkę Marii, o której wspominała, ponieważ z wątkami miłosnymi zdecydowanie mi nie po drodze...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Miło powitać, ja też jestem ciekawa tej drugiej :-)
UsuńTwój blog znam i zaglądam i podziwiam za pogodę ducha:-)
Witaj Asiu :)
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że tak rzadko ostatnio u Ciebie bywam, ale jak widziałaś doszło mi obowiązków i teraz to już kompletnie doba 24 godzinna to dla mnie za mało.
Co do książek jestem jednak zwolenniczką kryminałów i thrillerów, raczej za romansami i opisami krajobrazów nie przepadam, dla mnie w książce musi się coś cały czas dziać. Jednak podziwiam osoby, które decydują się na wydanie książki, sama tez o tym myślałam parokrotnie, ale nie wiem o czym chciałabym napisać.
Ściskam ciepło :)
Agnieszko, nie rób sobie wyrzutów, wiem, że gdzieś tam jesteś:-)
UsuńGdybyś napisała o swoich zwierzakach i ich perypetiach, to znajdziesz wielu czytelników, takie historie wszyscy chętnie czytają i oglądają. Nawet odpowiednie ułożenie psa od szczeniaka jest dla mnie bardzo ciekawe, nie mówiąc o ostatniej historii, którą opisałaś.
Buziaki przytulaki :-)
Bardzo Ci dziękuję Asiu za podpowiedź, ale z tego co zdążyłam zauważyć mi się, to na rynku jest całe mnóstwo książek o psach a i takie szkolenia też można znaleźć na internecie. wychowanie i socjalizacja są bardzo trudnym zadaniem, bo to ma największy wpływ na przyszłość psa.
OdpowiedzUsuńNiby tak, ale w mojej bibliotece, ile książek nie kupiłabym o zwierzętach, nigdy nie leżą na półce, zwłaszcza te o psach i kotach.
UsuńO proszę, nawet nie przypuszczałam, że są takie popularne, chociaż w sumie coraz więcej ludzi ma psy i koty :) No cóż pomyślę o tym, chociaż tych psich historii nie mamy zbyt wiele.
OdpowiedzUsuń