Poszliśmy do kina na MORDERSTWO W ORIENT EXPRESIE bo na Listy do M 3 mąż nie dał się namówić.
Trochę obawiałam się tej ekranizacji, bo znam serial o H.Poirot z Davidem Sachetem w roli głównej i znam książkę A.Christie.
Postanowiłam jednak nie uprzedzać się nadto i dać szansę kolejnej wersji opowieści o słynnym detektywie.
Wprawdzie odtwórca głównej roli nie do końca mi pasował, ale w sumie nie zawiodłam się, bo gdy spytacie, cóż nowego można zrobić z tą fabułą, to powiem , że można. Nie będę rozpisywać się o grze aktorskiej, bo to sprawa subiektywna, a ja krytykiem filmowym nie jestem, choć obsada, trzeba przyznać doborowa.
Zachwycił mnie klimat filmu i zimowe krajobrazy, momentami jak z filmu EKSPRES POLARNY, gdy pociąg zasuwa przez kolejne góry i doliny.
Brawa należą się także autorowi zdjęć, który zmaga się z ograniczoną przestrzenią wagonów pasażerskich. Oglądając film wchodzimy w atmosferę wielkiego świata, pełnego jednak tajemnic z przeszłości, które muszą doprowadzić do tragedii.
Zapytacie, skąd tytuł notki?
A stąd, że na uwagę zasługują sedno i zakończenie całej historii oraz skojarzony z nimi dylemat - czy wolno nam samym wymierzać sprawiedliwość, zwłaszcza w poczuciu, że za niewyobrażalną krzywdę sprawca uchodzi ciągle przed wymiarem sprawiedliwości lub wydany na niego wyrok jest niewspółmierny do zbrodni?
Ta akurat historia o Poirocie jest chyba jedyną w całej serii, gdzie detektyw odchodzi od swoich niepodważalnych zasad moralnych i staje po stronie pokrzywdzonych, naginając prawdę obiektywną do poczucia sprawiedliwości.
Sama kiedyś zastanawiałam się, co bym zrobiła, gdyby ktoś straszliwie skrzywdził moje dziecko, a tzw. wymiar sprawiedliwości stanąłby po stronie krzywdziciela lub organy ścigania okazałyby się zbyt opieszałe...
Czy zadawaliście sobie kiedykolwiek takie pytanie? Czy mamy prawo brać sprawiedliwość w swoje ręce? Czy nie zniżamy się wtedy do poziomu naszego krzywdziciela?
Czy będzie to szukanie sprawiedliwości czy zwykła zemsta i co na to nasze sumienie?
Pamiętam, że wiele przykładów tego typu istnieje w literaturze i filmografii, a obejrzenie tej właśnie ekranizacji powieści, jednej z moich ulubionych autorek , przywołało temat. Nie jest to może przedświąteczna w nastroju dyskusja, ale święta to nie tylko pierniki i prezenty...
Media donoszą, że istnieje szansa na następny film ŚMIERĆ NA NILU, czekam niecierpliwie.
Branie sprawiedliwości w swoje ręce nazywa się linczem i jest karane tak samo jak każda inna zbrodnia. Jestem zdecydowanie przeciw, bo takie podejście do rozwiązywania problemu krzywdy (każdej, nie tylko morderstwa) uczyniłoby ten świat koszmarem.
OdpowiedzUsuńZ pewnością tak, ale bywają takie precedensy, że trudno sądowi przyznać rację...
UsuńFilm swoje a życie swoje...
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem filmu jako dzieła...
Jeśli lubi ktoś kino z zagadką kryminalną, to polecam...
UsuńChyba nigdy by nie zdobyto Dzikiego Zachodu gdyby osadnicy nie "brali sprawiedliwości w swoje ręce".
OdpowiedzUsuńW państwach cywilizowanych idea wymiaru sprawiedliwości polega jednak na tym, że ściganie, wyrok i wymierzenie kary zależy od osób nie związanych ze sprawcą jak i ofiarą przestępstwa.
Oj, na Dzikim Zachodzie się działo i każdy mógł być szeryfem.
UsuńCzasem mam wrażenie, że u nas prawie dziki zachód już...a nie daj boże dać niektórym broń!
Trudna sprawa, ale jedno wiem na pewno. Sprawca musi ponieść karę i nieważne, kto ją wymierzy. Oglądałem kiedyś dokument o mordercy, wobec którego policja była całkowicie bezradna, ale ... mafia już nie. PS. Dziękuję za recenzję. Idziemy w niedzielę:)
OdpowiedzUsuńSprawcy musza ponosić kare, bo w przeciwnym razie to rozzuchwala następnych i rodzi poczucie bezradności ofiar.
UsuńMam nadzieję, że Wam się spodoba.
nie jestem legalistą, nie utożsamiam więc przestrzegania prawa z uczciwością i moralnie dobrym postępowaniem... bywają w prawie takie elementy, przepisy i procedury, które są po prostu złe lub głupie... wtedy wiele zależy od kalkulacji ryzyka, czasem rozsądek każe podporządkować się prawu wbrew własnemu sumieniu, każda sytuacja jest inna... legaliści nie mają takich dylematów, są jak androidy... ale bywają sytuacje skrajne, gdy nawet oni nie wiedzą jak postąpić...
OdpowiedzUsuńna tym sprawa się kończy, dalsze jej roztrząsanie nie ma sensu...
p.jzns :)...
Pamiętam sprawę, gdy mieszkańcy wsi wymierzyli wyrok prześladowcy, który terroryzował całą wieś, bo nie mogli doprosić się interwencji ze strony policji.
Usuńpamiętam... pamiętam też sprawę pewnego długu... nawet film o tym nakręcono, dość solidnie oparty na faktach...
UsuńMój mąż nie przepada za kinem, dlatego rzadko chodzimy. Bardzo trudną kwestię poruszyłaś Asiu. Czasem słysząc gdzieś w mediach o tzw. zlinczowaniu zastanawiam się jakbym to ja się zachowała, gdybym została bardzo zraniona lub ktoś z moich bliskich, ciężko jest tak konkretnie się określić. Silny wstrząs emocjonalny często pozbawia nas racjonalnego i trzeźwego myślenia, w afekcie robimy rzeczy, o których tak w normalnych warunkach byśmy nawet nie pomyśleli. Niestety coraz częściej spotykamy się z niesprawiedliwością. Osoby tak na prawdę winne unikają kary, a niewinni ponoszą konsekwencje nieuzasadnionego wyroku. Tak było, jest i zapewne będzie. Jednak uważam, że nikt nie ma prawa dokonywać samoosądu i linczu, bo jeśli nie sąd, to życie i Pan Bóg wymierzą mu w odpowiednim czasie karę. To by dopiero się działo na świecie, gdyby taką samowolkę stosowali wszyscy i by uchodziło im to płazem, zwłaszcza teraz, gdy człowiek dla człowieka wilkiem jest. Zawsze znalazł by się powód by uciszyć niewygodnego sąsiada ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam z zimowego Krakowa :)
Podobne wątpliwości dotyczą zawsze kary śmierci, bo co, jeśli istnieją wątpliwości? A jeśli takowych nie ma, a sprawca śmieje się wszystkim w nos?
UsuńU nas tylko przez chwile padał śnieg...
Ten temat faktycznie był wielokrotnie wałkowany, także w kinie. I nic z tego nie wynikło. Ciągle do niego wracamy. Oczywiście, jestem za sprawnym i sprawiedliwym systemem prawnym zamiast samosądu, ale gdybym widziała, że ktoś realnie zagraża bliskiej mi osobie , to pewnie najpierw rozejrzałabym się za wałkiem lub patelnią, a dopiero potem wystukała 997. Podałam celowo przerysowany przykład sytuacji. A może zachowałabym się zupełnie inaczej? Tyle o sobie wiemy, ile nas sprawdzono. Emocje w takich sytuacjach nie konsultują się z rozumem.
OdpowiedzUsuńDwa ostatnie zdania w Twoim komentarzu są mi bardzo bliskie...
UsuńAsiu to miałaś "ucztę" .W naszej małej Dukli kiedyś było kino ,ale późniejsza "technika" spowodowała ,że niekiedy musieliśmy tworzyć grupki (przynajmniej 10 osób) aby film został wyświetlony. Co prawda mamy 3 kina w niedalekim Krośnie,ale sama się przyznaję ,że byłam tam może z 3 razy.W tamtym roku będąc u rodzinki w W-wie za to byłam i w kinie i w teatrze i na musicalu...A co do takiego myślenia odnośnie sprawiedliwości....Moje sumienie chyba by mnie zamęczyło...Ale gdy krzywda dzieje się komuś bliskiemu to przede wszystkim odzywają się ogromne emocje....Wierzę ,że nie będę musiała doświadczać .....Bo wiadomo ,ze rozum wtedy "idzie się paść".....
OdpowiedzUsuńMasz rację, też nie chciałabym znaleźć się w takiej sytuacji...
UsuńJa mam kino o krok, ale nie lubię oglądać filmów w towarzystwie wiecznie jedzących i kręcących się widzów.
Bardzo ciekawy post i mam chęć zobaczyć ten film:) Zastanawiałam się kiedyś, szczególnie po komunikatach o brutalnym morderstwie i mam z tym problem, bo nie wiem, ale dopadłabym ...tego jestem pewna. Poświęciłbym życie, żeby poszukać krzywdziciela i...mam sporo siły i popatrzyłam w oczy ze straszną wściekłością, czułabym strach drania...i myślę, że gada puściłabym, bo jestem wrażliwym człowiekiem, uściski.
OdpowiedzUsuńTeż nie wiem, nie testowano mnie , na szczęście...sami siebie nie znamy do końca.
UsuńSprawa jest trudna, warto pamiętać, że takie wzięcie sprawiedliwości w swoje ręce może wiązać się dla kogoś wyrokiem, co w sumie na nic się nie zda, bo sprawca zostaje zabity, a ten co go zabił siedzi w więzieniu. Czyli ostatecznie nie wiem czy sprawiedliwość się pojawia.
OdpowiedzUsuńPewnie, moda to właściwie takie tylko chwile, gdy coś jest w ,,cenie", noszone przez większość. Czy warto za nimi podążać, chyba nie. Ale to moje zdanie jako faceta. :)
Mgły nie zazdroszczę, bo nie lubię.
Pozdrawiam!
No właśnie, biorąc sprawy w swoje ręce, warto się chyba zastanowić, czy warto za czyjeś winy siedzieć w więzieniu...
UsuńOooo dzięki, bo mnie również intryguje ta pozycja, tym bardziej, że nie znam pierwowzorów.
OdpowiedzUsuńCo do samosądów nie trzeba szukać w fikcji literackiej, życie zna masę takich przypadków w jakiejś kulturze jest to nawet honorowane w pewnych sytuacjach. Sprawa trudna i emocjonalna. W ekstremalnym przypadku gdybym miała 100% pewność i sposobność wymierzenia kary moja spokojna natura mogłaby akurat wybrać się na herbatę...
Bo życie zna najlepsze scenariusze.Też takie sytuacje pamiętam.
UsuńNie znam siebie z tej strony, ale czasem sama siebie się boję...
Według mnie mszczenie się na kimś za własne krzywdy jest tak naprawdę niszczeniem samego siebie. Wyobrażacie sobie mieć ciągle do kogoś o coś pretensje i rozpamiętywać zło, które wydarzyło się w życiu?
OdpowiedzUsuńMoja tolerancja kończy się tam, gdzie zaczyna niewinność czyli krzywdzone są dzieci lub zwierzęta. Jedne i drugie zależne od dorosłego człowieka i jego decyzji. Tu nie mam litości.
A czy samemu się mścić? Odbiłabym piłeczkę, a czy sądy NA PEWNO ZAWSZE są sprawiedliwe?
Tego wszak uczymy dzieci, że w każdej sprawie powinni zwracać sie do dorosłych, ale czasem obcych dorosłych wyręczają rodzice pokrzywdzonych...
UsuńEee no ..przecież mamy prawo i sprawiedliwość ..czego chcieć więcej...?
OdpowiedzUsuńJaką mamy sprawiedliwość i jakie prawo widzimy w programach typu Interwencja...
UsuńByło to w latach osiemdziesiątych, w początkach mojej emigracji w Niemczech. Pamiętam przypadek kobiety, której zgwałcono i zabito córeczkę. Weszła do sądu i po prostu zastrzeliła potwora. To były jeszcze czasy bez kontroli. I ona powiedziała, że niczego nie żałuje.Nie wierzyła w sprawiedliwość i wymierzyła ja sama. Oczywiście poszła do więzienia, ale było jej to obojętne.To był bardzo głośny przypadek. A Agatę i Poirot kocham miłością niezmienną. Filmu nie widziałam, ale może się zdecyduję.
OdpowiedzUsuńSerdeczności Jotko
Powiem Ci, że w takich wypadkach powinno sie matkę uniewinnić. Wiem, że to wbrew zasadom, ale może to odstraszyłoby ewentualnych sprawców podobnych zbrodni. Rozumiem ją bardzo i nie potępiam.
UsuńJa też.To była Marianne Bachmeyer. Dostała "tylko" trzy lata.
UsuńAni dobre prawo, ani sprawiedliwość. Za wafelek pójdziesz siedzieć, bo nie masz pieniędzy na adwokata, natomiast znanej mi osobie pijany prawnik zabił dziecko na chodniku, a po tygodniu już jeździł swoim samochodem, a wyrok dostał w zawiasach. A Agatę kiedyś czytałam namiętnie.
OdpowiedzUsuńPozzdrawiam
U nas były podobne przypadki, niestety.
UsuńNie dla wszystkich jest to samo prawo lub raczej jego zastosowanie.
Trudna sprawa z tą sprawiedliwością - można gdybać, a tak na prawdę nikt z nas nie wie, jak zachowałby się w takiej sytuacji.
OdpowiedzUsuńTo fakt, lepiej nie być nigdy w podobnej sytuacji.
UsuńKsiążkę mam, czytałam i nie wiedziałam, że jest ekranizacja. Zapiszę to sobie.
OdpowiedzUsuńWychodzę z założenia, że życie to świętość i jeżeli ktoś zagrozi mnie lub komuś innemu, mam prawo być bezwzględna w obronie życia...
Natomiast jeśli nie chodzi o zabójcę tylko ogólnie krzywdzącego innych, jest wiele alternatywnych sposobów, bo wymiar sprawiedliwości dość często zawodzi.
Czasami bezsilność wobec wymiaru sprawiedliwości powoduje, że ludzie sami biorą sprawy w swoje ręce i trudno się dziwić.
UsuńJa całkowicie rozumiem Twojego Męża i też nie dam się namówić na ,,Listy do M" - takich klimatów nie lubię.
OdpowiedzUsuńZe sprawiedliwością to ciężki temat. Z jednej strony zdać się na wymiar sprawiedliwości, a co zrobić jak ten wymiar tylko sprawiedliwym byc powinien...
To są zawsze trudne dylematy i nie ma to mądrych.
UsuńWitaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńTeż jestem miłośniczką Pani Agaty. A z polskich autorek uwielbiam Helenę Sekułę.
Jeśli natomiast chodzi o wymierzanie sprawiedliwości, to przypominam sobie taki serial z Michaelem Madsenem pt.: "Mściciel". Myślę, że można w nim odnaleźć odpowiedź przynajmniej na część z zadanych przez Ciebie pytań.
Pozdrawiam:)
A ja polecam Ci serial Paradoks i pamiętam świetny film z Romanem Wilhelmim. Żona bohatera została zabita przez głupotę pijanych sprawców, więc on sam wymierzał sprawiedliwość...ale może widziałaś, tytułu nie pamiętam.
UsuńDo kina?
OdpowiedzUsuńO, co to - to nie!
Musisz trochę poczekać, to obejrzysz w Tv...lub w necie.
UsuńNie ma mowy :) Telewizora nie posiadam od lat, a zmuszenie się do obejrzenia czegoś jest z mojej strony ciężkim wyrzeczeniem.
UsuńPrzymusu nie ma :-)
UsuńWiem - i na całe szczęście. Tylko Ci chciałam wytłumaczyć, jak się sprawy mają. Dziwoląg taki jestem.
UsuńDlaczego zaraz dziwoląg? Nawet psychiatrzy twierdzą, że normalność nie istnieje:-)
UsuńNo chyba, że tak. Mieszczę się w normalnej nienormalności :)
UsuńTemat poczucia sprawiedliwości starszy od świata.
OdpowiedzUsuńDzisiaj jestem pewna, że na organy sprawiedliwości nie ma co liczyć i będą w sytuacji pokrzywdzonej, należy brać sprawy w soje ręce
W filmie symetria pokazane jest jak człowiek z miłości do żony skrzywdził gwałciciela, odsiaduje wyrok, ale jedynie ciałem, duchem jest przy żonie
zołza73.blogspot.com
Oj, było trochę takich historii, ciekawe co się wtedy czuje...
UsuńAgatę Christi bardzo lubię, chociaż z jej bohaterów zawsze wolałem pannę Marple. Bardzo mnie intryguje ten film i może nawet na niego się wybiorę (chociaż nie lubię chodzić do kina) ze względu na Kennetha Branagha. On już grał innego detektywa - Wallandera i to była bardzo dobra kreacja.
OdpowiedzUsuńNatomiast dobrej odpowiedzi na zadane przez Ciebie pytanie nie ma - póki sama nie znajdziesz się w takich okolicznościach (niesprawiedliwego wyroku), to nie masz naprawdę pojęcia, jak zareagujesz...
Pannę Marple też lubię, książek o Wallanderze trochę przeczytałam i widziałam filmy , w których detektywa grywali różni aktorzy...
UsuńTak, nie wiemy i może lepiej nie być w takiej sytuacji.
Ooo! To musi być naprawdę ciekawy film.
OdpowiedzUsuńCiekawe czy by mi się spodobał?
Ostatnio jakoś zupełnie nie mam czasu na kino czy film w domu. Szkoda.
Pozdrawiam weekendowo :)
Na film trzeba mieć nastrój i czas, może w święta złapiesz oddech?
UsuńOglądałam ten film w starym wydaniu, pamiętam, że do końca nie wyczułam, jak zachowa się Poirot. A jak ja bym się zachowała? To jest sprawa z gatunku tych, w których do końca nie wiadomo jak by się postąpiło. Inna sprawa z tego gatunku - aborcja. Mogę potępiać albo twierdzić, że sama dokonałabym aborcji, a jak by było w ostatecznym rozrachunku?
OdpowiedzUsuńNajczęściej życie weryfikuje nas i nasze działania, nie sposób przewidzieć, co zrobimy w nowej dla nas sytuacji...
UsuńPewnie mojego Sebka też nie namówiłabym na 'Listy do M' już mi kiedyś powiedział, że on romantycznych filmów nie będzie oglądał, ale nie ma co się dziwić.
OdpowiedzUsuńNie wiem co bym zrobiła w takiej sytuacji, pewnie musiałabym podjąć jakąś decyzję, ale jakoś nie potrafię sobie nawet tego wyobrazić.
Panowie wolą mocniejsze kino :-)
UsuńNiektóre sytuacje trudno sobie wyobrazić...
Kiedyś bardzo lubiłam książki Agathy Christie i dość sporo ich przeczytałam, Morderstwo w Orient Expressie pewnie też, ale już nie pamiętam zakończenia :(
OdpowiedzUsuńTrudny temat poruszyłaś. Chciałabym wierzyć w sprawiedliwość sądów, ale nie wiem, jak bym się zachowała.
Nikt z nas nie wie, czasami działamy impulsywnie, czasami żałujemy...
UsuńAż się chce zacytować klasyka: "Sąd sądem, a sprawiedliwość musi być po naszej stronie"
OdpowiedzUsuńWierzę w ład społeczny, w to, że zło zostanie ukarane. Nie chciałabym być zmuszona do szukania sprawiedliwości na własną rękę.
Możemy sobie gdybać, a życie to zweryfikuje. Paradoksalnie łatwiej jest wybaczać. Bo co z tego, że sprawca poniesie karę? Czy to przywróci spokój, poczucie bezpieczeństwa, życie jego ofiary? Kiedy kończy się sprawiedliwość, a zaczyna zemsta?
No właśnie, odwieczny dylemat, ale chyba nie potrafiłabym wybaczyć bezmyślnego okrucieństwa...
UsuńWątpliwości takiej natury ma tylko człowiek, który wszedł już na pewien poziom duchowego i społecznego rozwoju. Dla innych zasada "oko za oko" bywa najważniejsza. Emocje też mają tu sporo do powiedzenia... Ale ono podobno nie zawsze są najlepszym doradcą, prawda? :) Pozdrawiam Cię Jotko serdecznie
OdpowiedzUsuńWiele rzeczy, których potem żałujemy dzieje się w emocjach, tylko tak trudno je okiełznać...
UsuńZa Agathą Christie nie przepadam, chociaz oczywiście czytałam, toż to klasyka. A ów dylemat? No cóż, zemsta jest zawsze niszcząca, wszystkich zainteresowanych, więc nie, sprawiedliwość tak wymierzana nie jest sprawiedliwością. CO innego brak wybaczenia.
OdpowiedzUsuńWiesz, czasami gdy słyszy się niektóre historie, to nie dziwię się, że ludzie biorą sprawy w swoje ręce...
UsuńSą przypadki gdy samosąd czy też lincz jest usprawiedliwiony.
OdpowiedzUsuńChyba tak, zwłaszcza w obliczu skrajnego okrucieństwa i naszej bezradności...
Usuńhmmmm... nie wiem czy mam żałować że nie przepadam za seansami kinowymi
OdpowiedzUsuńJa też nie przepadam, więc kiedy mogę wybieram sale kameralne. Niektóre filmy dają spodziewany efekt tylko na dużym ekranie.
Usuń:) Ja też lubię makaron, w zupie i nie tylko.
OdpowiedzUsuńPewnie, nie ma co się nastawiać na takie czy inne rozwiązanie grupy. W przeszłości było tak w Korei Południowej, niby grupa łatwa, a nasi piłkarze nie wyszli z niej.
Pozdrawiam!
W każdym razie emocje będą !
UsuńNie powinniśmy brać sprawiedliwości w swoje ręce.ale to tylko teoria,w praktyce różnie bywa.Nie popieram brutalnych linczów,ale są takie przypadki,kiedy Temida powinna odstąpić od wymierzania kary
OdpowiedzUsuńZa każdym przepisem stoi człowiek oraz jego interpretacja, zdarzają się więc nieprawidłowości w obie strony...
UsuńTak sobie pomyślałam, że w codziennym życiu to my często wymierzamy "sprawiedliwość', tylko nie jest ona przez duże "S". I często nie ma nic wspólnego z etyką. Nawet drobne "odwety" i złośliwości są w jakimś sensie wymierzaniem sprawiedliwości. człowiek jest istotą słabą i ułomna, są różne sytuacje życiowe. czasem w obronie własnej popełnimy czyn karalny, a ludzie i tak to nazwą "wymierzeniem" sprawiedliwości.
OdpowiedzUsuńnawet, jak ktoś jest wredny i coś mu się stanie kwitujemy "oliwa sprawiedliwa....". Wynika z tego, że mamy ogromne poczucie sprawiedliwości. Sęk w tym, że często pojmujemy ją na swój pawlakowy sposób.
Nigdy nie powinno sie nikomu źle życzyć, bo takie życzenia mogą obrócić się przeciwko nam.
UsuńNie wiem czy sama szukałabym sprawiedliwości, ale nie dziwię się tym, którzy decydują się na taką ostateczność.
To trudna sprawa. Rozumiem osoby, które chciałyby wymierzyć sprawiedliwość osobiście, ale z drugiej strony myślę, że to jest pułapka, zejście do poziomu krzywdziciela i zemsta,która nigdy nie daje spokoju...
OdpowiedzUsuńTakie dylematy miewamy w życiu i nigdy nie wiemy, co sami byśmy zrobili...
UsuńO tak, często zadawałam sobie takie pytanie. Odpowiedzi nie znam. Nie wiem, co bym zrobiła. Filmu nie widziałam, książki nie czytałam. Może się skuszę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
I książkę i film polecam, nawet z powodu ciekawej scenerii.
UsuńBardzo trudne pytanie. Nie chcę gdybać, wypowiadać się, bo zdaję sobie sprawę, że gdy pojawia się prawdziwy kryzys, to nasze myślenie może się diametralnie zmienić...
OdpowiedzUsuńSytuacja wymusza na nas czasami pewne zachowania, więc nie zarzekam się, że nigdy...
UsuńKsiążki ani filmu nie znam, ale skoro autorem jest Agata Christie to koniecznie muszę przeczytać! A potem, rzecz jasna, obejrzeć film :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Mnie zdziwiła pozytywnie dobra obsada i jestem ciekawa dalszych części...
UsuńNie znam tego, bo też nie czytałam nic Agathy Christie, ale wiem że jest mistrzynią w swoim gatunku. Czy sami możemy wymierzać sprawiedliwość? Myślę, że nie da się na to jednoznacznie odpowiedzieć. Sądy są od wymierzania sprawiedliwości, prawo jest po to uchwalone, ale są luki, a sędziowie jak widać nieraz nie są nieomylni. Poczucie krzywdy nam będzie towarzyszyło do końca życia, jeśli wyrok nie będzie sprawiedliwy. Ale też z innej strony ten świat sprawiedliwy nie jest i poczucie sprawiedliwości jest też subiektywne i ja nie wiem, jakbym się zachowała. Pewnie pojawiłoby się pragnienie zemsty, ale to też są konsekwencje i wtedy trzeba się zastanowić, czy warto. No i wtedy to jest zemsta plus wymierzenie własnej sprawiedliwości, tej w naszym odczuciu.
OdpowiedzUsuńNo właśnie, poczucie sprawiedliwości jest bardzo subiektywne i podobno mało ludzi wychodzi z sądu zadowolonych.
Usuń