Starszy pan mieszkał samotnie. Przez sąsiadów i znajomych odbierany był jako cichy emeryt bez rodziny, który ledwo radzi sobie z życiem. Stronił raczej od towarzystwa, nie wdawał się w rozmowy na ulicy czy klatce schodowej. Czasami ktoś zaprosił go na obiad, życzliwa sąsiadka podrzuciła placek niedzielny lub słoik zupy ogórkowej. Jakoś przecież trzeba sobie pomagać, a samotny mężczyzna wzbudzał w kobietach odruchy macierzyńskie.
Starszy pan nikogo do siebie nie zapraszał, nawet emeryturę odbierał w banku, żeby nie fatygować listonosza. Nigdy nie dokładał się jednak do sąsiedzkich zbiórek, a to na nekrolog dla sąsiada spod czwórki , a to na leki dla wnuczki sąsiadów z parteru – zawsze miał jakąś wymówkę.
Wszyscy akceptowali jego samotniczy i skromny styl życia, użalając się nad brakiem rodziny, która może zaopiekowałaby się emerytem, marniejącym z roku na rok, nawet świetność jego ubrań już dawno minęła.
Pewnego dnia sąsiadki naradzały się czy nie zorganizować dla starszego pana jakiejś pomocy medycznej, bo kiepsko wyglądał.
Nie zdołały zrealizować swego pomysłu, gdyż emeryt zmarł pewnego zimowego wieczoru, a zapalone w mieszkaniu światło zaniepokoiło sąsiadów, gdyż nie gasło w dzień i nocą, a wszak starszy pan oszczędny był bardzo…
Po pogrzebie zorganizowanym przez najbliższych znajomych okazało się, że ubogi emeryt uzbierał pokaźną sumę pieniędzy, które trzymał w przysłowiowej skarpecie, w szufladach znaleziono pokaźny zbiór numizmatów oraz złotych zegarków, w szafach eleganckie ubrania i najlepszą porcelanę, wszystko nieużywane od lat.
Długo jeszcze po śmierci emeryta sąsiedzi dociekali kim był naprawdę i dlaczego prowadził takie życie…
Państwo Kowalscy uchodzili zawsze za wzorowe małżeństwo. On kupował żonie kwiaty bez okazji, także publicznie okazywał jej niespotykaną atencję, wiele kobiet zazdrościło pani K. takiego męża.
Nie mieli dzieci, udzielali się towarzysko, podziwiani za okazywane sobie uczucia na każdym kroku. Pan K. równie uprzejmy był dla znajomych i sąsiadów, zawsze pomocny i pozdrawiający z daleka.
Na spacery chodzili zawsze trzymając się za ręce, jak zakochani. Pani K. uchodziła za dobra gospodynię, bo nie pracując zawodowo dbała o ognisko domowe, a nawet sprzątając mieszkanie wyglądała jakby miała wyjść za chwilę na przyjęcie.
Pewnego dnia sąsiadów zdziwiła wiadomość, że państwo Kowalscy wyprowadzają się do innego miasta, a dopiero kupili nowe meble.
Wyjaśnienie jak zwykle było prozaiczne i niecodzienne zarazem, bowiem pan K. okazał się mężem zdradzającym żonę z sąsiadka, której często pomagał w różnych pracach domowych, wszak kobieta samotna była…
Aby uniknąć wstydu przed sąsiadami postanowili zmienić miejsce zamieszkania, ale czy i tam nie znajdzie się samotna dusza potrzebująca wsparcia pana K.?
I wiedząc o tym że pozory mylą, z reguły nie udzielam pomocy i wsparcia a priori. I jestem tak paskudna (od kiedy pewna młoda osoba na łamach bloggera wypisywała wstrząsające sprawozdania o swym tragicznym stanie zdrowia,co okazało się wierutnym kłamstwem) że przestałam się nawet wzruszać. I pomagam tylko wtedy, gdy mam pewność,że ta pomoc jest konieczna.
OdpowiedzUsuńMiłego;)
Nawet pomoc powinna być zorganizowana i dobrze przemyślana.
UsuńNiektórzy po prostu idą za głosem serca, a potem czują się oszukani.
Za te mylące pozory odpowiedzialni są wyłącznie domyślający się. Starszy Pan wszak nikogo nie dezinformował, żył jak chciał. Pan K. też nie miał powodów spowiadać się ze swego romansu z potrzebującą sąsiadką, a jego związek z żoną jest na tyle silny, by być nadal razem. Nie mówił przecież nikomu że nie zdradza żony :) To inni tak założyli.
OdpowiedzUsuńLudzie sobie zakładają różne rzeczy, pewnie na Twój i mój temat też. Zawsze drażniła mnie ta nieznośna lekkość osądu in + i in -.
O tak, też to poznałam i dlatego postanowiłam się nie przejmować albo brać z przymrużeniem oka...
UsuńWszyscy nosimy jakieś maski...
OdpowiedzUsuńZ pewnością, nie wszystko wszyscy muszą o nas wiedzieć...
UsuńOt, jak to pozory, są tylko pozorami i niczym więcej. Dawno temu, jeszcze gdy mieszkaliśmy w bloku, założono iz mój mąz ma romans z sąsiadką, bo poprosiła go o pomoc - była noc, jej mąz na wyjeździe, czasy przedkomórkowe, telefonów tez było brak ( tych stacjonarnych). Ktoś dobijał sie do jej drzwi - więc przerażona, że coś zagraża jej i jej dzieciom, wezwała go przez balkon, mieszkaliśmy w sąsiednich klatkach, ale balkony sąsiadowały... oczywiście obudziło sie więcej sąsiadów, i plotka powstała... a że ostatecznie spędziła wraz z dziećmi noc u nas, to plotka jeszcze spotężniała.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się ta historia :)
Usuńta historia dowodzi jak łatwo powstają plotki i jak łatwo można komuś przypiąć łatkę...
UsuńPróbuję policzyć, ile mi takich przypięto - żeby było śmieszniej, przypisano mi czyny, których nie popełniłam ja, a inne osoby. W życiu, w pracy, nawet na blogu...
UsuńJa już nawet nie liczę, szkoda czasu...
UsuńNie ma po co liczyć, ale trudno zapomnieć, jeśli idzie za tym konkretna krzywda i konkretne zło.
UsuńDlatego nie wierzę w przebaczenie...
UsuńJa też nie wierzę. Nie wierze w nic, co "wypada" lub "trzeba" na siłę, wbrew sobie. Można oszukiwać innych, ale siebie samego się nie oszuka.
UsuńNo właśnie, możemy publicznie powtarzać, że przebaczamy, ale co to tak naprawdę zmienia?
UsuńNic. Z tego samego powodu jestem przeciwniczką terapii psychologicznych, które nie rozwiązują żadnych problemów, a są jedynie uporczywym wmawianiem sobie czegoś, co nie jest prawdą (coś w rodzaju: "wprawdzie nadal się moczę, ale jestem z tego dumna").
UsuńPodobnie jak : nienawidzę ojca, bo nie chciał mi wrotek kupić i dlatego teraz żaden facet mi nie pasuje...
UsuńEch te pozory i ploteczki, nieźle potrafią namieszać. ;) Jak zawsze miło było przeczytać Twoją powiastkę. Przed świętami Twoje teksty umiliły nam podróż w mega korku, w którym nawet radia nie dało się słuchać, bo tak przynudzało. ;)
OdpowiedzUsuńSzczęśliwego Nowego Roku Ci życzę :)
Jak się cieszę:-) Ciekawsza od radia to komplement:-)
UsuńDla Was także wszystkiego dobrego :-)
Ciekawe życiorysy, ciekawe historie ludzkie, jak to dziwnie się na tym świecie dzieje...
OdpowiedzUsuńNiby ludzie mają wszystko a jakoś tak nie potrafią z tego się cieszyć...
Po co było mu tyle pieniędzy i dobra ? Do grobu nie zabrał.
Po co była ta zdrada ?
Teraz lepiej mu , im będzie ?
Znalazłam Ciebie w spamie , wrzuciłam na bloga wszystkie Twoje komentarze i mam nadzieję ,że teraz Blogger zrozumie, że nie wolno Ciebie tam wrzucać ;-)))
No lepiej niech ten blogger zrozumie, bo z nami będzie miał do czynienia!
UsuńPozory mylą to fakt....Ale przy tym Twoim wpisie Asiu przypomniała mi się "historia"...Sporo lat temu sąsiadka z naszego bloku miała romans z mężczyzną o tym samym nazwisku co ja. Otóż jakaś "życzliwa" osóbka próbowała przemówić do rozsądku...?? że ma taką fajna żonkę (to ja) a takie rzeczy wyprawia.....Wstyd...powinno mu być. Często w takim małym środowisku dochodzi do tzw."pozorów".Sama niekiedy patrząc na kogoś ,myślę ,o jak on/ona ma fajnie...ale przecież nie wiem co tam "siedzi w środku"....To jak niektórzy twierdzą jest normalne dla nas,ludzi.....Pozdrawiam Asiu...dzisiaj u mnie pada śnieg z deszczem....pogoda fatalna ,ale nic to....pogoda ducha u mnie niezła i Tobie też takiej życzę.
OdpowiedzUsuńW małych środowiskach nie kichniesz bez interwencji sąsiadów:-)
UsuńU nas też pogoda nieciekawa, ale humory dopisują i tak trzymać, Grażynko:-)
Tak to jest z tymi pozorami. Widzimy kogoś przez chwilę, a następnie dopowiadamy sobie historię jego życia, a potem się dziwimy. Szczególnie, że ludzie bardziej wierzą w pozory, niż w fakty...
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim królują plotki i powiastki, bo tak lubimy innym układać życie...
UsuńKlik dobry:)
OdpowiedzUsuńZawsze twierdzę, że świat niekoniecznie jest taki, jakim go widzimy własnymi oczami. Kiedyś nawet notkę o tym napisałam.
Pozdrawiam serdecznie.
A gdzie znajdę, chętnie poczytam:-)
Usuńhttp://grycela.blogspot.com/2016/11/zabia-perspektywa.html
UsuńJeszcze jedna notka była na ten temat, ale nie mogę przypomnieć sobie tytułu.
Dziękuję za link,przeczytałam i zauważam wielu takich ktosiów, którzy zawsze wiedzą lepiej, co jest dla nas najlepsze lub nie dowierzają na słowo...w takich wypadkach najlepsza chyba jakaś cięta riposta:-)
UsuńNiektórzy tuszują pozorami coś. I to owe coś często przyczynia się niespodziewanym tragediom, tak jak np. te historie o morderstwach w domu, a sąsiedzi potem opowiadają przed kamerami, że to taka życzliwa i spokojna rodzina była.
OdpowiedzUsuńMasz rację i podobnie jest z zazdrością, widzimy tylko czubek góry lodowej, a reszta jest niewidoczna dla postronnych.
UsuńDlatego czasem trzeba na coś spojrzeć parę razy, by znaleźć się jak najbliżej prawdy.
OdpowiedzUsuńChyba taka zima najlepsza właśnie, gdy nie jest za zimno i nie ma za dużo śniegu.
Jakoś nie za bardzo lubię Sylwestra spędzać poza domem.
Pozdrawiam!
Kiedyś poszliśmy w Sylwestra na spacer i o mało nie dostaliśmy petardą...
UsuńI to jest najlepszy dowód na to, że pozory mylą.
OdpowiedzUsuńPozory zawsze mylą, ale rzadko komu chce się poznać prawdę...
UsuńTrudno oceniać opisane sytuacje nie będąc w centrum wydarzeń. O ile można jeszcze krytycznie spojrzeć na Pana, który z taką przezornością patrzył w przyszłość, to już zupełnie nietrafionym będzie zaglądanie do środka "trójkąta małżeńskiego". W tym drugim przypadku chyba nawet sami zainteresowani mają swoje zupełnie odrębne punkty widzenia.
OdpowiedzUsuńTo prawda, nasza ocena tu na nic, chodziło raczej o historyjkę...
UsuńJoasiu super to opisałaś, bardzo lubię twój sposób wypowiedzi. Piszesz lekko i bardzo ciekawie:) Jak czytam to zawsze mnie normalnie wciąga:) Uważam, że każdy ma prawo żyć po swojemu. Nie oceniam nigdy czyjegoś życia chyba, że krzywdzi na moich oczach to wtedy wkraczam...Nie oceniam, bo wiem, że często myliłam się w ocenie i okazywało się, że oceniałam po pozorach, a to jest bardzo złudne. Wyznaje zasadę: żyj i pozwól żyć innym, buziaki.
OdpowiedzUsuńGdyby wszyscy, Jolu wyznawali taką zasadę, życie byłoby lżejsze:-)
UsuńSama znam taką osobę, której wszyscy dookoła zazdroszczą, ponieważ ma drogie samochody, markowe ubrania, nie pracuje, a tak naprawdę w domu nawet usiąść nie może bez pozwolenia męża, on też każdą rzecz kupuje, bo ona nie ma nawet przysłowiowej złotówki. Jej wybór, więc nie współczuję.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam
Mam wrażenie, że znamy tę samą osobę lub w każdym środowisku taką znajdziemy...
UsuńTak to jest - pozory mylą. Nie należy ludzi oceniać po tym, co nam się wydaje ;)
OdpowiedzUsuńNie należy, ale czasem każdy chyba robi ten błąd lub ulega powszechnej opinii.
UsuńBardzo ciekawe historie i jak to łatwo sprawiać pozory :)i nie powinno się oceniać innych ludzi bo przysłowiowej okładce ;)
OdpowiedzUsuńAle to łatwiejsze, niż usiłować kogoś poznać lub zrozumieć.
UsuńDokładnie, ale jak dla mnie to jest straszne i nigdy tego nie pojmę
UsuńTaka plotkarska natura człowieka...
UsuńKtórej człowiek jednak powinien się pozbyć :)
UsuńTo prawda, ale niektórzy mają to we krwi lub nie mają innych zainteresowań...
UsuńTo i tak człowieka nie usprawiedliwia i powinno się coś z tym zrobić albo ktoś powinien dla drugiej osoby o tym powiedzieć bo to jest krzywdzące :)
UsuńO to widzę, że mieliśmy podobne przygody. Też kiedyś jak byliśmy na Sylwestrze nad Wisłą petarda wystrzeliła w okolicy moich nóg, skończyło się na strachu.
OdpowiedzUsuńO to życzę miłego korzystania z nowych kolumn. :)
Pozdrawiam!
O, mąż korzysta do woli, ja przy okazji. U nas dziś już strzelają...
UsuńAle historie opisałaś - prosto z życia wzięte. Myślałam wprawdzie, że pan K. w domu żonę ił - bo o takich panach też słyszałam.Teraz po kilku doświadczeniach staram się nie osądzać na podstawie pozorów.
OdpowiedzUsuńZdarzają się damscy bokserzy, na pozór kulturalni, o czym czasem donoszą media.Ten na szczęście nie bił...
UsuńW kontekście tych niezbyt szczęśliwych historii, mój komentarz może zabrzmieć dość niestosownie, ale uwielbiam takie Pani opowieści! Życiowe, krótkie obserwacje, a jakże wartościowe. Ile można z nich wynieść!
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego w nowym roku!
Bo życie jest ciekawe, prawda?
UsuńDla Ciebie także wszystkiego najpiękniejszego!!!
Zarówno pozory mylą jak i też zdarza się, że pierwsze wrażenie może być przyczynkiem do wyrobienia sobie opinii o kimś lub o czymś zupełnie różnej od stanu faktycznego. A osoby postronne nie posiadają szerokiej wiedzy na dany temat. A zatem nie należy pochopnie oceniać i wydawać opinii, bo mogą być mylne. Ktoś z komentujących wspomniał o maskach..... coś w tym jest i nie rzadko się zdarza że pod taką właśnie maską kryje się zupełnie ktoś inny. Pozdrawiam sylwestrowo 😉🕛🍾🎉 i życzę Tobie Asiu oraz Twoim wszystkim blogowym Przyjaciołom Szczęśliwego Nowego Roku 😉
OdpowiedzUsuńDziękuję serdecznie i ściskam mocno :-)
UsuńTakie sytuacje zawsze mocno zaskakują. Tak, pozory mylą...
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego na ostatni dzień roku, pięknego 2018 roku :)
Dziękuję i dla Ciebie wszystkiego najlepszego:-)
Usuń:) To chyba tak jak należy w kwestii kolumn jeszcze.
OdpowiedzUsuńTen co wczoraj piłem też był niezły. Ogólnie nie jestem za szampanem jakoś bardzo.
Tak miałem ostatnio z ,,Despacito", cały dzień niemal sobie podśpiewywałem.
Pozdrawiam!
Picie bez toastu to podobno pijaństwo, więc warto wznosić toasty:-)
UsuńNo patrz, a ja takiej sąsiadki w okolicy mojej klatki schodowej nie posiadam... wszystko to jakieś takie przeterminowane czy jak...
OdpowiedzUsuńAle pomimo tej żałości niezmiernej drążącej me zbolałe serce jak nie przymierzając korniki trzystuletnie dęby w "białowieszczańskiej" puszczy, pożyczam Ci w Nowym Roku wszystkiego, co wpędzi Cię w błogi nastrój szczęścia na cały przyszły rok, a może i o 2019 zahaczy.... Do siego roku!!!
Tak się zastanawiam właśnie co może mnie wpędzić w taki błogi nastrój? Oj, nie będzie łatwo...
UsuńDla Ciebie szerokich dróg, a najlepiej gdybyś nie musiał jeździć , chyba, że dla przyjemności i mógł oddać się pisaniu...
... a pisałem, że będzie łatwo? :-) dziękuję serdecznie!!!
UsuńWitaj Asiu! W Nowym 2018 Roku życzę Ci samych dobrych chwil i zdrowia przede wszystkim. Ps.Wróciłam do blogowania. Jestem na wordpressie. Zapraszam Cię serdecznie. Teresa.
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz, jaka to dla mnie dobra wiadomość!
UsuńWszystkiego dobrego, Tereniu:-)
Jest to, co widać na pierwszy rzut oka i to, co tkwi głęboko i nie zawsze wychodzi na światło dzienne..
OdpowiedzUsuńSłuszna uwaga, ludzie często bardzo się starają, by nie wszystko ujrzało światło dzienne...
UsuńOj tak, pozory mylą... czasem bardzo. A my lubimy oceniać innych, często przez pryzmat stereotypów czy też wcześniejszych doświadczeń. A za zamkniętymi drzwiami różne rzeczy się dzieją...
OdpowiedzUsuńCzasami te stereotypy powodują, że nie reagujemy gdy trzeba...
UsuńJak ja lubię te Twoje opowieści, Jotko.
OdpowiedzUsuńNie są czarno-białe, skłaniają do zadumy.
Wszystkiego dobrego Ci życzę w tym roku, by Twoje życie pełne było różowych barw. :)
Bo życie nie jest czarno-białe, a czy wolno nam osądzać?
Usuń