Przywykliśmy do tego, że politycy się kłócą, że w mediach największą oglądalność mają zachowania agresywne, wręcz chamskie.
Im bardziej sarkastyczny, szyderczy styl wypowiedzi tym publika wzrasta.
Gorzej, gdy podobne zachowania przenoszą się na blogi, czy inne miejsca w sieci, a ściślej na komentarze.
I nie mam na myśli hejterów, którzy, jak wiadomo krytykują wszystko i wszystkich i nie warto wdawać się z nimi w polemikę, raczej co bardziej brzydkie komentarze kasować.
Spotykam ludzi, którzy poruszając trudne tematy, nie potrafią zaakceptować odmiennych poglądów komentujących, chcą za wszelka cenę przekonać innych do swojej opcji. Skrajnym przypadkiem jest podsumowanie tematu kolejnym wpisem, bez możliwości dalszego komentowania czyli: mówcie, co chcecie, ale racja jest mojsza. Jeśli nie zgadzasz się, jesteś niemile widziany, a nawet możesz zostać zbesztany.
Po co więc poruszać drażliwe tematy, nie lepiej pisać o pogodzie?
Zdarzają się także rozmówcy bardzo przewrażliwieni na swoim punkcie i reagują nieadekwatnie mocno do sytuacji. Rozumiem, że w danym momencie miał ktoś muchy w nosie, ale gdy sili się na słowa, które mają dopiec do żywego, to sorry, mam inne poczucie humoru na ten temat.
Innym jeszcze rodzajem komentatorów są obrońcy swoich poglądów, swego stylu życia za wszelką cenę - na zasadzie, kto nie jest z nami, jest przeciwko nam czyli jest zły.
Po co więc dyskutować? By uświadomić, że tylko on ma rację, a ja jestem niedouczona, źle poinformowana, naiwna czy skazana na autodestrukcję?
A już ocenianie człowieka, jego wartości, osobowości na podstawie kilku zdań komentarza to chyba zupełna pomyłka. Nie darmo powstało porzekadło, że trzeba z kimś beczkę soli zjeść, by go poznać.
Przecież jeśli nie podoba mi się jakaś książka, nie lubię ciasta z kremem, nie modlę się lub nie wierzę horoskopom, to nie znaczy że mam coś do autora postu, nie można każdego komentarza, uwagi, wtrącenia traktować osobiście.
Nauczyłam się także, że niektórzy komentujący nie lubią wtrąceń w komentarze, bo jeżeli rozmawiają z autorem bloga, to już niekoniecznie z innymi komentującymi. Dostało mi się za to nie raz, nie dwa.
Widocznie trzeba kogoś dobrze znać, by na takie rzeczy sobie pozwolić. Jeśli chodzi o mnie i mój blog, lubię gdy komentujący rozmawiają ze sobą, to wnosi do blogowania nową wartość i świadczy o tym, że goście dobrze się czują, pod warunkiem, że nie obrażają się nawzajem..
Staram się pisać i komentować szczerze, jednak tak, by nie obrażać nikogo , ale jednocześnie nie przepraszać za swoje poglądy, każdy ma prawo do własnych. Przeproszę zawsze, gdy się zagalopuję lub czuję, że ktoś poczuł się urażony...
W emocjach można się zapomnieć, każdemu chyba się zdarzyło, ale zgodzicie się, że krytyka powinna dotyczyć tematu, a nie osoby autora...
Jeśli jednak muszę gdzieś uważać na każde słowo, by kogoś nie urazić, bo nie jest w stanie przyjąć mojego punktu widzenia, to uciekam, w końcu nie chodzi o towarzystwo wzajemnej adoracji, tylko o wymianę poglądów.
Żyj jak lubisz i daj żyć innym...
Tu jednak jeszcze jedna refleksja, która przyszła po pewnym komentarzu - jeśli snujemy rozważania o życiu hipotetycznej osoby, nie znaczy to wcale, że osądzamy, linczujemy, stygmatyzujemy - inaczej wszelkie refleksje natury psychologicznej musiałyby takimi być... tak myślę, jeśli nie mam racji poprawcie mnie, proszę.
Nie wiem czy swoje wątpliwości przedstawiłam przejrzyście, ale starałam się.
Mam nadzieję, że nikogo z czytających nie uraziłam, jeśli kiedykolwiek, to biję się w piersi i nie widzę dla siebie usprawiedliwienia.
Takie dyskusje na blogach to fajne doświadczenie i dużo wnoszą, ale nie wszyscy niestety wiedzą na czym powinno polegać komentowanie. Obrażanie innych czy ocenianie to coś, czego nie powinno tam być.
OdpowiedzUsuńWidocznie dyskusja to nie taka łatwa sprawa...
UsuńBrawo.
OdpowiedzUsuń:-)
UsuńWcięło mi komentarz - ale daję słowo nikogo w nim nie oceniałam. ;-)
OdpowiedzUsuńKultura własna to coś czym nie każdy się może pochwalić. Tak w życiu jak i w internecie ocenianie innych jest łatwiejsze niż zmierzenie się z własnymi kompleksami.
W spamach nie ma, blogger czasem zapodziewa komentarze...
UsuńMówić można wszystko, ważna jest forma.
chyba najbardziej popularne w dyskusjach są wycieczki osobiste /nauko zwane "argumentum ad personam"/, gdy ktoś zmienia temat i zaczyna snuć swoje fantazje lub urojenia na temat rozmówcy... nie cierpię takich ptysiów: mej miłości własnej skaleczyć to nie może, ale po prostu nie lubię gadania nie na temat... w takim stylu mogę sobie co najwyżej pożartować z kimś, kogo już dłużej znam i łączą nas jakieś fajne relacje... ale w innym przypadku, gdy ktoś wyskakuje z taką głupią gadką, to game over, rozmowa jest zakończona, bo to oznacza, że ów ktoś po prostu nie chce rozmawiać...
OdpowiedzUsuńp.jzns :)...
Otóż to, a w życiu dość mamy okazji kiedy MUSIMY wysłuchać, choć i tu nauczyłam się być asertywna, w obronie własnej...
UsuńPotrafię bronić swoich poglądów, ale w internecie pod blogami, to raczej trudne. Nie zawsze potrafimy przelać "na papier" o co nam chodzi i większość nieporozumień wynika też stąd. No i nie oszukujmy się - nie wszyscy potrafimy czytać ze zrozumieniem.
OdpowiedzUsuńWszystko to prawda, za mało miejsca, za dużo pisania...
UsuńTak rzadko są komentowane moje rewelacyjne posty, że nie mam zdania w tym temacie. Za czasów onetu, kiedy od czasu do czasu mój blog był polecany, zdarzały mi się potopy komentarzy, a wśrod nich autentyczne pełne złośliwości, hejterskie wpisy. Byłam nimi zafascynowana, zwłaszcza jak heiterzy zaczynali się z sobą kłócić, całkowicie niezależnie od treści mego postu.
OdpowiedzUsuńDla Ciebie to ciekawe zapewne z zawodowego punktu widzenia?
UsuńOceniać nie powinno się w ogóle. Pozdrawiam Asiu.
OdpowiedzUsuńUściski, Tereniu:-)
UsuńMojsza <3
OdpowiedzUsuńA tak po prawdzie - czysta racja.
Mojsza, to nie moje, zapożyczone :-)
UsuńAle i tak świetne.
UsuńDobrze jest od czasu do czasu poświęcić notkę naszym sprawom blogowym. Jednak zawsze w takich razach zastanawiam się, czy to ja przypadkiem nie dotknęłam kogoś jakimś słowem lub opinią? Mam nadzieję, że gdyby tak się zdarzyło, dasz mi znać.
OdpowiedzUsuńNie zauważyłam, ale refleksje są nam potrzebne, czasem z boku lepiej widać:-)
UsuńAniołem nie jestem, niestety...
Zawsze w postach przestawiam swoje poglądy i w komentarzach też.
OdpowiedzUsuńProwadzenie bloga nie jest prostą sprawą, bo wiesz, że gdzie jest dwóch Polaków, to są trzy opinie.
To prawda, a przecież ta różnorodność jest właśnie ciekawa:-)
UsuńNie mamy pojęcia co kogo urazi, co kto odbierze za ocenę czy atak na siebie. Każdy przepuszcza wszystko przez własne filtry. Jedyne co możemy, to być uczciwymi wobec siebie samych. A i to każdy inaczej pokazuje, zależnie od stanu świadomości siebie :-) Takżetak. Piszemy, dostajemy komentarze, reagujemy :-) Na tym polega rozmowa :-) Jednak nie jestem odpowiedzialna za to, jakie uczucia budzi mój post w innych :-)To już ich problem.
OdpowiedzUsuńBardzo trafnie, nie można zadowolić wszystkich, ale czy trzeba?
UsuńTrochę już podczytuje sobie tu i ówdzie i rzeczywiście są chwile gdy po prostu "ręce opadają".A z takich "na żywo" zdarzeń to miałam sytuację,gdy mój gość nie zgadzając się z opinią drugiego ,zakrzyczał go swoją "racją",ba nawet nie mogąc ścierpieć,że ktoś inaczej myśli wyszedł trzaskając drzwiami.Ale jeżeli chodzi o komentarze pod blogami czy na Fb zastanawiam się i nie rozumiem dlaczego u niektórych tyle zawiści,złości i koniecznie robią sobie "terapię" -obrażając innych a przy tym te wulgarne,brzydkie słowa.Nie mam wytłumaczenia dla takich zachowań.Czyżby ciągle "człowiek człowiekowi wilkiem".....?
OdpowiedzUsuńMoja znajoma niektórych swoich gości nie zaprasza razem, bo awantura gotowa, koniec świata, po prostu...
Usuńyyyy ... przeczytałam Asiu Twój wpis i tak jak szarabajka się teraz zastanawiam, czy aby też kogoś nie uraziłam w swoich komentarzach. Staram się zawsze grzecznie i spokojnie wyrażać swoje zdanie, faktycznie czasem emocje biorą górę, ale raczej zdarzyło mi się to bardzo rzadko.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię dyskusje i ciekawi mnie czyjeś zdanie, ale tak jak piszesz niewiele osób je podejmuje, a szkoda. Zgodzę się też z Jagą, że trudno jest czasem słowem pisanym zastąpić słowo wypowiadane.
Pozdrawiam Cie Asiu ciepło :)
P.S. Jakbym kiedykolwiek przesadziła z komentarzem, to daj mi znać, lubię znać prawdę i nie obrażam się, tylko zawsze rozważam i staram się poprawiać :)
W Twoim przypadku to po prostu niemożliwe, zbyt dużo w Tobie życzliwości dla innych...obrażanie się nic nie daje, chociaż niektórzy mylą obrażanie się z unikaniem konfliktu:-)
UsuńBuziaki, kochana:-)
Dziękuję Asiu, ale jakby coś to daj mi najwyżej kuksańca ;)
UsuńMasz rację, czasem kończymy jakąś dyskusję, gdy widzimy, że nie ma sensu i zaczyna ona się przeobrażać w konflikt, natomiast jest to odbierane przez osobę komentującą jako obrazę i tchórzostwo :(
Pozdrawiam i życzę Ci miłego weekendu :)
Mnie najbardziej "podobają" się inne przypadki...Wchodzi ktoś na bloga, komentuje, po wpisach widzę, że "mojsza" racja jest "najmojsza" z możliwych...Staram się być uprzejma (bo mnie Rodzice gościnności nauczyli)...Rewanżuję się bytnościami i komentarzami...A po kilku tygodniach, miesiącach (a może komentarzach) okazuje się, że zostałam wyalienowana, bo się do towarzystwa "wzajemnej adoracji" nie nadawałam..."Nie masz uprawnień do wejścia na bloga, skontaktuj się z autorem"...;o)
OdpowiedzUsuńGdyby Ludzie kierowali się prostymi prawdami z tego demota, to ani polityków byśmy nie potrzebowali, ani prawników, ani księży...A hasła "mowa nienawiści" i "nietolerancja" byłyby tylko w słownikach...;o)
Masz rację, też mnie to spotkało i chyba nie ma co dociekać, szukać winy w sobie...wystarczy postępować wedle zasady - nie rób drugiemu co tobie niemiłe...
UsuńCi idealni, nieomylni... naprawdę w to wierzą, że tacy są a ich ego obija się głową o sufit. Prawda jest taka, że krytykowanie innych więcej mówi o osobie krytyka niż o obiekcie krytyki. :) Dlatego trzeba nauczyć się odpuszczać i nie przejmować się takimi osobnikami, gdyż to oni mają problem z samymi sobą. Co najwyżej możemy im współczuć. Tak to już jest, że robiąc cokolwiek musimy przygotować się zarówno na to, że zyskamy zwolenników jak i krytyków. Dlatego tak ważne jest, by przekwalifikować nasze umysły w taki sposób, by dać sobie prawo do życia, jakie nam odpowiada, nie oglądając się na komentarze, od których nigdy się nie uwolnimy. Bo one zawsze będą. To my musimy nauczyć się z nimi żyć... a chamskie tyrady zawsze można wyciąć :)
OdpowiedzUsuńKiedyś żaliłam się koleżance na niezrozumienie ze strony szefa, a ona mi na to - zostaw to za sobą, rób swoje i ciesz się tym, a reszta to jego problem :-)
UsuńStaram się tak robić i to się sprawdza...
Dyskusje są fajne, ciekawe i potrzebne - można poznać czyjś pogląd, zobaczyć daną rzecz innymi oczami a także uświadomić sobie pewne rzeczy. Niestety czasem przybierają one nieoczekiwany obrót. Nie chodzi tyle o nieumiejętne dobieranie słów czy nie zrozumienie (czasem ciężko wyczuć sarkazm, to że ktoś żartuje itp ponieważ nie widzimy danej osoby, nie słyszymy tonu jej głosu) ale o jawne i wyraźne obrażanie kogoś, kiedy ta osoba nie zgadza się z nami... przykre :(
OdpowiedzUsuńNajbardziej bolą uwagi typu: masz inne zdanie - co ty tam wiesz?
UsuńZdarza się także, że osoba jawnie obrażająca innych dziwi się, że ktoś uważa to za naganne, bo jest wolność słowa...
Nie tylko te uwagi ale nie poszanowanie czyjegoś zdania, które jest inne.. niektórzy to wyzywają takich ludzi, kłócą się - rzucają się z pazurami. To nie jest normalne.
UsuńTo chyba oznaka słabości, bezsilności...
UsuńJak ktoś nie wie co powiedzieć to broni się atakiem
Usuńhmmm bardzo wartościowy post bardzo ważny i zawiera tak wiele więc dziękuję za niego. Ja się też cały czas uczę, popełniam błędy naprawiam jeśli wiem że w ogóle błąd popełniłam. zdanie swoje mam ale nie za wszelką cenę staram się je uaktywniać zwłaszcza na Internecie nic na siłę i nic po trupach. z komentarzami jest też taki problem że trzeba trochę dystansu bo nie wiadomo co piszący miał na myśli i żeby błędnie ie zrozumieć... ilu ludzi tyle komentarzy tyle zdań i tyle pomyłek też ;) myślę że i tu mój ulubiony cytat będzie na miejscu : nic łatwiejszego jak oceniać i nic trudniejszego jak zrozumieć. miłego dnia asia
OdpowiedzUsuńTwój ulubiony cytat jak najbardziej adekwatny, dziękuję:-)
UsuńNa blogach i tak nie jest źle. Większość blogerek i blogerów to ludzie kulturalni i sympatyczni!
OdpowiedzUsuńTo tez prawda, na FB nie bywam, ale czytam czasem komentarze w onecie - koszmar!
UsuńWitaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńPonoć pieniactwo i warcholstwo to nasze cechy narodowe, a trudno odciąć się od korzeni:)
A poważnie - wycieczki osobiste, protekcjonalność, pouczanie, nachalna agitacja są tak dalekie od mojego postrzegania dyskusji, że omijam podobne miejsca i podobnych interlokutorów szerokim łukiem.
Równie odstręczającą moc ma w moim przypadku zaciekłość w prezentowaniu opinii, forsowaniu własnego zdania i niedopuszczaniu innych alternatyw.
Bywając tu i ówdzie, niejednokrotnie miewam wrażenie, że czasami zapominamy, że blog to nie hipodrom, a komentarze pod notkami mają służyć wymianie myśli, przedstawieniu własnych poglądów "w temacie" i zapoznaniu się z czyimiś i... przede wszystkim temu:)
Pozdrawiam:)
Bardzo dobrze to podsumowałaś - przede wszystkim wymiana poglądów i szanowanie cudzych.
UsuńCo zrobić, kiedyś się zastanawiałem, czy zamiast RademenesII nie nazwać się Zadrą. Niestety, lepszy zadymiarz ode mnie sobie tą ksywę zarezerwował.
OdpowiedzUsuńZadra do Ciebie nie pasuje, jesteś konkretny i mówisz co myślisz, a to raczej zalety niż wady...
UsuńA myślałem że jestem podmiotem notki. :D
UsuńWszystko przez to, że lubię się z Asmo wykłócać. Pozwalam sobie na to, bo mam wrażenie, że Jemu też sprawia to frajdę. Ale z boku wygląda to...
Już mówiłam, że kłócicie się "pięknie", zresztą Jemu też chyba to nie wadzi. Cenię to, że czasem kierujesz moją uwagę na sprawy, o których nie pomyślałam,nie wiedziałam, bo nikt nie wie wszystkiego, nie zawsze mnie przekonasz, ale to już inna sprawa...
UsuńWażniejsze od przekonania jest danie do myślenia. Ja też przecież nie zawsze muszę mieć rację. :D
UsuńWłaśni dlatego lubię poczytać informacje z różnych źródeł.
UsuńTrafiłaś w sedno, ale taki post nic nie da. U mnie były dwa podobne i kilka notatek później dowiedziałam się, że okłamuję i obrażam ludzi.
OdpowiedzUsuńMam inne, mniej popularne zdanie w paru kwestiach. Wychodzi na to, że nie powinnam pisać o tym, co lubię i czuję, ale o tym, co chce widzieć większość ludzi.
Lubię jak blogerzy dyskutują między sobą, jak wymieniają się poglądami i czasem jestem tego tylko obserwatorem, a czasem się wplączę w rozmowę. Niestety coraz częściej zauważam, że mieć inne zdanie, to jednocześnie kręcić na siebie stryczek.
A sensu w tym za wiele nie ma, bo każdy przeszedł zupełnie inną drogę do tego, kim jest i jak myśli obecnie. I te kwestie zwykle są mocno zakorzenione.
I tak bywa, ale dlaczego rezygnować ze swoich przemyśleń? Aby tylko innych zadowolić? wszystkich się nie da i nie wszystkim musimy się podobać...
UsuńZgadza się. Moim pragnieniem jest aby był na moim blogu był pokój bezwzględny, czyli rozmawiajmy, ale nie krytykujmy – ale tutaj jest cieniutka granica i nie każdy ją zauważa.
UsuńTo prawda, do tego dochodzą jeszcze emocje:-)
Usuńmoje poczucie logiki podpowiada mi, że komentarz nie jest obowiązkiem. nawet, jeśli autor(ka) pisze treści odległe od mojej hierarchii wartości, albo depcze moje prywatne ołtarze.
OdpowiedzUsuńDobrze powiedziane, czasami lepiej napisać nic...
UsuńParę razy pisałam – jeśli nie mam niczego wartościowego do powiedzenia – milczę. "Nie wiem, ale się wypowiem". Człowiek człowiekowi baranem i można niekiedy naprawdę oberwać.
UsuńMoże z innej beczki, ale to wydarzenie z dzisiejszego dnia - tak a propos kija. Ciekawe doświadczenie, kiedy musisz wejść bez kolejki na badanie krwi, bo czeka cię dwugodzinne siedzenie- a poczekalnia pełna ludzi. Matko jedyna- czego to ja się o sobie dzisiaj nie dowiedziałam...
OdpowiedzUsuńMiałam podobnie, poszłam na EKG i musiałam wejść ponownie do gabinetu...
UsuńNigdy nie rozumiałam tego, że niektórzy nie potrafią zaakceptować innego zdania drugiej osoby.
OdpowiedzUsuńWymiany poglądów są potrzebne i bardzo rozwijające niekiedy - trzeba jednak pamiętać, że każdy ma prawo do własnego zdania i nie jest to powód do agresji słownej.
Ja czasem wolę niektóre posty pozostawić bez komentarza, nie dlatego, że boję się napisać co o danej sytuacji myślę, a dlatego, że nie chcę tracić nerwów na osoby, które pod moim postem mogą napisać coś obraźliwego i niekoniecznie merytorycznego. Nie zawsze tak robię, ale często się zdarza.
Miewam podobne obawy, ale z drugiej strony... warto to przemyśleć:-)
UsuńPodzielam (jak chyba zawsze) Twoje poglądy i zapatrywania... a tak trochę na marginesie hejtu... marzy mi się prowadzenie gazety/czasopisma, w którym pojawiałyby się wyłącznie pozytywne treści. A teraz czas na słoneczne pozdrowienia z Walencji w temperaturze 25 stopni :-)₩
OdpowiedzUsuńTaki pozytywny serwis info w mediach też by się przydał, ale chyba wielu ludzi lubi sensacje...
UsuńOch, zazdroszczę Ci tej pogody, u nas wietrznie i zimno...
Każdy powinien mieć prawo do swoich poglądów. Problem w tym, że nie każdy umie zaakceptować poglądy inne od swoich. Respektuj innych jesli chcesz być respektowany. To takie moje credo.
OdpowiedzUsuńBardzo dobre credo, Marku:-)
UsuńPozdrawiam z nadzieją na słońce!
są ludzie i LUDZIE,w życiu nie lubimy ludzi którzy mają inne poglądy,bo trudno się z nimi nam porozumieć a wszelakie dyskusje prowadzą do kłòtni, ludzie nie potrafią dyskutować,dyplomacja to wielka sztuka, niestety w polityce coraz mniej na to miejsca. U mnie na blogu raczej chyba nie miało to miejsca.Narzucanie komuś swoich poglądów jest też pewnego rodzaju obroną własnego zdania, a propos narzucanie,czym ono jest ? może to nas denerwuje że ktoś chce nas przekonać o swojej słuszności i nie chcemy/ potrafimy tego zaakceptować :).Agresja słowna jest chyba raczej wynikiem bezsilności,uczucia że jesteśmy gorsi.
OdpowiedzUsuńSłuszna uwaga, ludzie o kiepskim poczuciu wartości często nadrabiają agresją, nie tylko słowną...
UsuńNajbardziej przykre sa osobiste złośliwości. A jeszcze gorzej jak powstają one bez związku z treścią tekstu który jest komentowany.
OdpowiedzUsuńWstyd przyznać, ale raz mi się zdarzyło...bardzo tego żałuję i nie mogę sobie wybaczyć...
UsuńJOTKA ja myślę że to się każdemu zdarza,tylko nie każdy może zdaje sobie z tego sprawy, przecież czytająć tekst wyzwalają się w nas pewnego rodzaju odczucia,emocje które biorą nad nimi gore,czasami samokontrola jest trudna
UsuńFakt, samokontrola to bardzo trudna sprawa i łatwo przekroczyć granicę, zwłaszcza jeśli temat nie jest nam obojętny...
UsuńBardzo ciekawie i prawdziwie opisałaś to co nazywamy wymianą komentarzy na naszych blogach. Podejrzewam, że to jest głównie problem z komunikacją, jeżeli nie znamy się, albo znamy się krótko, to o nieporozumienie bardzo łatwo. Wg mnie ponad 90% dotyczy właśnie takich sytuacji.
OdpowiedzUsuńKilka % wynika może z tego, że ktoś zarabia "wejściami na blog" i jest zainteresowany wymianą komentarzy, to łatwo poznać po tym, że komentarze zawierają kilka wyrazów, albo nawet tylko jeden i jakąś emotikonkę.
Natomiast tym, że gdzieś się trafi jakiś spór, ale merytoryczny, a nie personalny, ja bym się nie przejmował, a nawet uważał to za dobrą stronę blogowania.
Bloguję właściwie od początku istnienia internetu, czyli gdzieś od 1992/1993 r., bo to był mój drugi zawód (informatyk) i pamiętam wymianę ponad 300 komentarzy jaką przez 2 tygodnie prowadziłem z nieżyjącą już Marią Dorą. Równolegle pisaliśmy do siebie e-maile uzupełniające i wpisy do "Książki Gości" (teraz już tego nie ma). Ponad 100 komentarzy do jednego postu wymieniłem też z Antypresem, Starym Niedźwiedziem i Azraelem (także już nieżyjącym).
Oczywiście można przypiąć łatkę komuś kto uparcie "trzyma się przy swoim", ale przecież także jest i druga strona wymiany, która może przerwać wymianę, albo zmienić temat.
Tu mi się nasuwa takie fajne powiedzenie, że "Fanatyk to ktoś, kto nie zmienia swojego zdania i nie może zmienić tematu".
Niestety jednak w takich dłuższych wymianach przewija się wątek tego, aby faktycznie udowodnić drugiej osobie, że jest się lepszym, ale to wynika z zawodowej konkurencji. Jeżeli chcemy gdzieś pisać zawodowo to dobrze mieć na koncie jak najwięcej pokonanych sławnych konkurentów.
Moje doświadczenie jest znikome wobec Twojego i cały czas się uczę, więc także i dziwię... ale to dobra szkoła:-)
UsuńJak muszę zastanawiać się nad tym czy nie urażę obrażalskiej duszy ...Uciekam.
OdpowiedzUsuńJak wpis sugeruje "co jest najlepsze"...też uciekam, bo dyskusja merytoryczna z tego nie powstanie :/
Ja nie czytam wszystkich komentarzy, jak jest ich tak mnogo ;) jak u Ciebie...Ale czasem coś wpadnie w oko i zdarza mi się do rozmowy włączyć, chyba , że rozmowa wydaje się dyskusją dwóch osób:)
Tak ogólnie...ani nie czyta się miło tekstów mówiących "Ja mam rację" A tym bardziej komentarzy "Ja autor na pewno mam rację "
:)
Tak chyba najrozsądniej i zdrowiej dla psychiki:-)
UsuńAle przecież zawsze możesz usunąć komentarz, każdy. Teraz na tym blogu widać napis "komentarz usunięty przez autora". Mnie się tak zdarza, gdy 2 razy wydrukuje ten sam komentarz (bo nie chce się pojawić i myślę, że nie wysłałam). Jeśli się nie zgadzam z autorem wpisu, to nie komentuję, bo nie chcę się narazić (i urazić). Ale zwykle czytuję blogi osób o podobnych wartościach i poglądach do moich. I wtedy raczej nikt mnie nie urazi, obrazi, ani ja nikogo, w komentarzach.
OdpowiedzUsuńStaram się robić podobnie, ale zdarzy się czasem ktoś złośliwy, na szczęście nie często:-)
UsuńJesteś jedną z tych blogerek, które szczerze podziwiam za umiejętność wyważonego komentowania, a jeszcze bardziej spokojnego odpowiadania na komentarze.
OdpowiedzUsuńMiło, że tak uważasz, dziękuję:-)
UsuńWitaj niedzielnym porankiem
OdpowiedzUsuńI znowu przez tydzień nie wędrowałam po wirtualnym świecie. Czekałam na przyjście pierwszych trwałych zwiastunów wiosny.
Dzisiaj wróciłam na moje zielone stronki i nie sądziłam, że mój wpis o astrologii także wywoła różne opinie. Jest ich tylko kilka, ale...
Dlatego dzisiaj, jak zasugerowałaś, będzie o pogodzie.
Mam tylko nadzieję, że za chwilę będziemy cieszyć się się ciepłem, świeżością zieleni i paletą barw.
Życzę Ci pękających pachnących pąków kwiatów, słońca, które grzeje
Pąki już pękają, za to zdrowie nieco szwankuje, czekam więc na cieplejsze powietrze, by spacer cieszył, a nie męczył...
Usuńbo dyskutowanie to szalenie trudna sprawa, jak się okazuje...kultura dyskusji kuleje
OdpowiedzUsuńDlatego już w szkole dzieci się tego uczą:-)
UsuńZgadzam się. Niestety w necie coraz więcej mowy nienawiści. Najwięcej tego hejtu widzę na fejsbjku. Naprawdę aż przykro patrzeć jak ludzie obrzucają się mięsem. Bo ten wierzy w PiS tamten w PO i to rzeczywiście jest powód do nienawiści. Naprawdę aż się wierzyć nie chce.
OdpowiedzUsuńA przecież życie nie musi byc tak skomplikowane, życzliwym żyje sie łatwiej.
Usuń