Miałam już przyjemność prezentować książki i tomiki poezji Gabrieli Kotas. Zresztą to kobieta wielu talentów i śmiało realizuje swoje pomysły.
1) Gratulacje z okazji kolejnej premiery, która to już książka?
Dziękuję bardzo. To już 12 książka, Asiu. Nie wiem, kiedy to zleciało.
2) W Polsce, gdy nie jesteś celebrytką, trudno wydać własny tomik wierszy lub powieść. Jakie trudności stały się Twoim udziałem?
Każde wydanie przeze mnie książki, czy to na zasadzie “własnego wydania” czy na zasadzie współpracy z wydawnictwem, to ogromne przedsięwzięcie finansowe. Mogłabym co prawda czekać na to, aż ktoś mnie odkryje i wyda mi książkę bez mojego finansowego wkładu, lecz jak już wspomniałaś, nie jestem celebrytką i mogłabym tego nie doczekać.
Weźmy na przykład książki dla dzieci.
Około 6 tys. dzieci zdążyło już zachwycić się moim książkami i wdrożyć w życie przesłania, które one niosą. Dzieci już wyrosły, a to co zasiałam w ich sercach zostanie z nimi na zawsze. Gdybym kiedyś nie podjęła decyzji, że wydaję książki sama i opowiem o nich dzieciom osobiście, takiej szansy by nie było.
Mało tego, niektóre z nich przejdą do historii jako ilustratorzy moich książek i będą mogły pokazywać swój wkład swoim dzieciom,
3) Masz swoją autorską stronę internetową, konto na FB, trochę mniej Ciebie na blogu. Jaka aktywność daje Ci najwięcej satysfakcji?
Tak to racja, nie jestem już tak aktywna na stronie jak kiedyś na blogu, jednym z powodów jest to, że sporo czytelników blogowych, przestało komentować moje wpisy na stronie, mimo że widzę bardzo dużą aktywność. Nie wiem czym to jest spowodowane, pewnie i tym, że ja też mniej wędruję po zaprzyjaźnionych blogach, bo z kolei więcej mnie w mediach społecznościowych. Tu jest żywa reakcja i dzieje się na bieżąco.
Lubię moje cotygodniowe Wtorki u Autorki, kiedy spotykam się z czytelnikami na żywo. Ja mówię ,a uczestnicy spotkania reagują w komentarzach i wszyscy mamy poczucie, jakbyśmy siedzieli razem przy stole i sobie rozmawiali.
Do moich “Wtorków” zawsze solidnie się przygotowuję, bo moim zamiarem jest to, żeby każdy coś z tych spotkań dla siebie wyniósł. Staram się dzielić swoim doświadczeniem w taki sposób, by była tam zawsze jakaś wartość dodana.
Jak wiesz, często zapraszam też gości, osoby z różnych dziedzin, którzy dzielą się swoja wiedzą.
Po czasie dostaję takie wiadomości jak “pani spotkanie z fizjoterapeutą uratowało moje dziecko”. Chyba nie ma większej radości, ponad to, że robienie czegoś co się kocha, może pomóc innym.
Jak widzisz Asiu, kocham te spotkania, bo uwielbiam spotkania na żywo, spotykając się z czytelnikami, Kiedyś było ich naprawdę sporo, teraz po pandemii mam wrażenie, że wszystko jest jakieś takie uśpione i nie ma komu zorganizować takich spotkań.
Ludzie są chętni, ja jestem chętna tylko biblioteki jakieś takie ospałe. Musiałabym mieć chyba jakiś mobilny salon, gdzie mogłabym ugościć swoich czytelników :)
4) Czytamy we wstępie, że Twoje książki zawierają elementy terapeutyczne - na czym to polega i czy dostajesz informacje zwrotne od swoich czytelniczek, że to działa?
To był efekt niezamierzony, wyniknął zupełnie przypadkiem, choć przecież jak wiemy przypadki nie istnieją.
Nigdy nie korzystałam z żadnej terapii, ale z tego co wiem, polega ona na tym, że ktoś słucha tego, o czym opowiadamy. Słuchając swoich słów często można samemu znaleźć rozwiązanie niejednego problemu. Ludzie nieraz płacą spore sumy za to, by ktoś po prostu ich wysłuchał. W dzisiejszym świecie to przecież towar deficytowy - a czas poświęcony drugiemu człowiekowi, w pakiecie z wysłuchaniem, to już towar z górnej półki.
Jest we mnie wiele niewypowiedzianego bólu, niesprawiedliwych osądów, które wyniknęły właśnie z niewysłuchania.
Kiedy zaczęłam pisać I część serii (wtedy jeszcze nie wiedziałam, że to będzie książka, a co dopiero seria) Uśpione niebo, nagle zaczęły mi płynąć słowa, wydarzenia, wspomnienia, które pochowałam gdzieś bardzo głęboko i same wplątywały się zgrabnie w fabułę tej historii, a ja im nie przeszkadzałam. To było właśnie tak, jak gdyby ktoś siedział obok mnie i słuchał.
Wtedy pomyślałam, że jak opiszę to co mnie uwiera, to po pierwsze jest szansa, że będzie mi lżej, a po drugie słowa te trafią do osób, które nie dały mi szansy na stawanie w swojej obronie. To była właśnie moja terapia, a potem okazało się, że takich osób jest więcej, które czują podobnie, a nie potrafią tego opisać.
Osób, którym wydaje się, że już dla nich nie ma nadziei, że przegrały swoje życie i nagle czytają historię kogoś, kto - powiedzmy sobie szczerze - podniósł się z popiołów i “zbudował dom z cegieł którymi w niego rzucano”. Moja skrzynka mailowa jest pełna zwierzeń, historii kobiet i mężczyzn także. Ktoś nawet napisał, że uratowałam mu życie.
Jest “misja”, prawda?
5) W tryptyku Uśpione niebo, Przystań i Pogoda na życie występuje wiele ciekawych postaci. Ile z nich wzorowanych jest na realnych osobach z Twojego otoczenia?
Prawie wszystkie. Poświęciłam temu jedno z wtorkowych spotkań, trwało ponad godzinę, bo postaci jest naprawdę sporo. Każda ma swój pierwowzór. Ostatnio moja koleżanka Grażyna napisała mi, że kocha mnie za to jak ją widzę, bo odnalazła się w uroczej, energicznej i bardzo charakternej kuzynce głównej bohaterki.
No i cóż tu dużo mówić Asia i Heniu - dobrzy przyjaciele Anny i cioteczki Marii, tylko w książce mieszkają nad Bugiem. Spokój i opanowanie Henia, oraz serdeczność Asi to wypisz wymaluj Wy ;)
O wszystkim można usłyszeć na moim kanale YT, gdzie znajdują się nagrane wtorkowe spotkania.
6) W ostatniej powieści i na FB znajdujemy zapowiedzi nowych projektów autorskich. Zdradzisz więcej szczegółów czytelnikom tego bloga?
Zatęskniłam za czasami, w których pisało się listy i zaczęłam pisać krótkie listy do kobiet. Zamieszczam je na moim autorskim profilu FB.
Listy zostały bardzo ciepło przyjęte, bo jak się okazuje, nie tylko ja zatęskniłam. I tak zrodził się pomysł wydania książki “365 Listów do Kobiety”. Chciałabym bardzo, żeby w formie kalendarza, znalazły się za rok pod wieloma choinkami.
Chciałabym też wrócić do spotkań z dziećmi, ponieważ ostatnio dostaję bardzo dużo zaproszeń do szkół i przedszkoli. Nie mam już książek, bo rozeszły się wszystkie i to po wielu dodrukach. Myślę o wznowieniu “Lekcji przyjaźni”, wzbogaconych o drugą niewydaną część. Spotkania z dziećmi są naprawdę wspaniałe i budujące.
7) Jako czytelniczka jestem ciekawa tajemnic warsztatu pisarskiego - jak powstają pomysły, jak robisz notatki, czy kolejne elementy fabuły rodzą się w bólach czy wszystko przychodzi łatwo?
Nigdy nie lubiłam planowania i tak mi zostało. Zaczynając książkę nie mam pojęcia, kto się w niej pojawi, oraz jak potoczą się losy jej bohaterów. Cała akcja jest dla mnie taką samą niewiadomą, jak dla czytelnika sięgającego po moją książkę. A potem okazuje się, że pokochałam bohaterów tak bardzo, jakby byli moją rodziną.
Zresztą nie tylko ja, bo też słyszałam od czytelniczek takie słowa, że nie mogą doczekać się chwili, by móc znowu znaleźć się wśród tych ludzi. Moi bohaterowie są takimi osobami, jakimi chcę się otaczać, z jakim chce się przebywać.
Nie ma tu mowy o żadnym bólu, kiedy już siadam z piórem czy długopisem, historia się rozwija sama.
8) Inaczej wyglądają spotkania z czytelnikami bardzo młodymi, inaczej z dorosłymi. Które sprawiają więcej satysfakcji Tobie, jako pisarce?
Trudno mi odpowiedzieć na to pytanie. Każde ze spotkań jest inne. Na pewno daje satysfakcję fakt, że po latach dzieci wspominają spotkania ze mną, a mało tego - same zaczynają po nich pisać. Ostatnio dowiedziałam się, że wspaniale dogaduję się z młodzieżą, co było dla mnie samej dużym zaskoczeniem. Spotkania w szkole ponadpodstawowej kończyły się owacjami na stojąco, a ja miałam łzy w oczach ze wzruszenia.
Dorośli natomiast dają mi dużo wspierających słów i dzielą się swoimi historiami, które znowu gdzieś i kiedyś pewnie wykorzystam.
9) Czy trema przed spotkaniami na różnych forach jeszcze się odzywa, czy może jesteś już weteranką w tym zakresie?
Po moim pamiętnym występie na żywo w "Pytaniu na śniadanie", tremy już nie odczuwam.
Czasem, kiedy zaczynam Wtorek u Autorki, chwilę trwa zanim zobaczę, że ktoś jest obecny, bo mówienie do samej siebie jest trochę dziwne. Ale gdy już odezwą się pierwsze osoby, czuję się jak ryba w wodzie.
10) Jakie jest Twoje największe marzenie związane z pisaniem?
Do wczoraj wydawało mi się, że marzyłam o prawdziwym wydawcy i o tym, żebym nie musiała z okazji wydania każdej książki martwić się o finanse, oraz organizować zrzutek.
Wczoraj jednak usłyszałam coś, co zmieniło radykalnie moje marzenie. Otóż dowiedziałam się z pierwszej ręki, że wysyłany wielokrotnie tekst w poszukiwaniu wydawcy, prędzej czy później ląduje u kogoś z “nazwiskiem” by ten wykorzystał motyw z gwarancją tego, że książka się będzie sprzedawała. Teraz tak naprawdę żałuję wszystkich maili, którymi powędrowało w nieznane moje “Uśpione niebo”.
Marzeniem moim Asiu kochana jest to, bym mogła opowiadać, bo to uwielbiam najbardziej i wiem, że mi to wychodzi. Spotykać się z ludźmi , opowiadać i dzielić się sobą, a przy okazji takich spotkań rozprowadzać moje książki, które każdy z obecnych chciałby zabrać do swojego domu.
Książki leżące na półkach w księgarniach, mnie nie satysfakcjonują jeśli nie pociągają za sobą spotkania z żywym człowiekiem.
Wspaniały wywiad z niezwykle wartościową pisarką. Mam pierwszą książkę Gabrysi i oceniam ją bardzo wysoko. Nie wiem jak to się stało że nie kupiłam tej drugiej książki... zastanawiam się czy teraz mogłabym naprawić swój błąd...?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam świątecznie i noworocznie obydwie Panie i życzę wszystkiego Najwspanialszego !!!
Stokrotka
Witaj Stokrotko, wszystko jest do nadrobienia :) Mamy chyba swoje mailowe kontakty. Jeśli nie to pozwolę sobie tutaj wpisać
Usuńgabrielakotas13@gmail.com
Po "Uśpionym niebie" ukazały się jeszcze 2 części i na tym koniec :)
Wszytko jest u mnie dostępne. Ściskam serdecznie.
Dziękuję, Jadziu:-)
UsuńJestem dumną posiadaczką książek Twoich i Gabrysi, no i tomików poezji Frau Be!
Jak wiele wspólnego z Gabrysią znalazłam w tych słowach... Pozdrawiam najserdeczniej 🙂 życząc Asi i Gabrysi przy okazji cudownego roku 2024 i spełniania marzeń nawet tych najskrytszych ✨⭐ SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU!!!
OdpowiedzUsuńWiele ludzkich historii jest bardzo podobnych, tak jak pisałam - ja snułam swoją opowieść, a podobno tak jest że wszyscy w jakiś sposób jesteśmy połączeni i tak się właśnie dzieje, że czasem historie się pokrywają. Dziękuję pięknie za życzenia i wzajemnie życzę wszystkiego najpiękniejszego.
UsuńAneczko, dla Ciebie najwspanialszych dni i miłości bliskich, zdrowia i pomyślności!
UsuńJoAsiu Kochana💖
OdpowiedzUsuńogromnie się cieszę, że przybliżyłaś nam niezwykłą Osobę - Gabrysię i Jej bardzo ciekawe książki..😊
zbliża się Nowy Rok, wiec z radością, z całego serca, życzę :
wspaniałego, szczęśliwego Roku 2024, a przede wszystkim w zdrowiu, Tobie Kochana i Gabrysi 💖🎄⭐🍀✨🌟
- pozdrawiam najserdeczniej i najcieplej, cudowności moc ❣️😘
Dziękuję pięknie za życzenia i odwzajemniam bardzo serdecznie.
UsuńAnSo, gdybyście się poznały osobiście, na pewno przypadłybyście sobie do serca!
UsuńWszelkiego dobra, kochana!
Ciekawy wywiad. Dziękuję! Dobrego roku dla obu Pań i ich rodzin. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję pięknie. Wszystkiego dobrego.
UsuńObyśmy szybko doczekały pozytywnych zmian i normalności w każdej dziedzinie życia:-)
UsuńGratuluję Gabrysi kolejnych wydanych powieści i pomysłu na propagowanie swojej twórczości. Życzę powodzenia nie tylko w 2024 roku Iwona Zmyślona.
OdpowiedzUsuńIwonko kochana. jestem winna Tobie przeprosiny za to, że kiedyś tak Cię zaatakowałam nieświadoma, że w 1 cz. korekta faktycznie kulała. Miałam zaufanie, a jednak... Drugą i trzecią część oddałam do rąk naszej Iwonki Kmity i są perfekcyjne. Po 2 latach doczekałam się, że wydawnictwo na swój koszt zrobi nową korektę i nową okładkę, taką jaka ja sama sobie wybiorę. Z pewnością otrzymasz ode mnie jako pierwsza to nowe wydanie. Żałuję tylko, że wtedy Cię nie posłuchałam i nie poprosiłam o to, byś opisała swoje wrażenia w mailu do wydawnictwa. Między innymi z tego powodu wracam do tego co robiłam na początku - do samo wydawania, by być odpowiedzialną osobiście za wszystko, skoro i tak wiąże się to z kosztami. Ściskam Cię i jeszcze raz przepraszam.
UsuńNajważniejsze, że wszystko wyjaśnione. Iwona czujnym okiem wyłapała to, co w emocjach nam umknęło:-)
UsuńIwonko, lepszego roku 2024!
Asiu dziękuję za te głębokie pytania. Podczas pisania odpowiedzi, skłoniły mnie do wielu przemyśleń.
OdpowiedzUsuńStarałam się przybliżyć problemy piszących, a wielu zdolnych mamy, piszących do szuflady...
UsuńPiękna prezentacja bardzo ciekawej postaci Pani Kotas🤗💚🌹
OdpowiedzUsuńDziękuję pięknie w imieniu swoim i Asi. Pozdrawiam serdecznie.
UsuńMorgano, trudno znać wszystko na rynku wydawniczym, a tytuł czy okładka niewiele mówią o książce czy autorze.
UsuńCieszę się, że spodobał Ci się wywiad.
Wstrząśnięta jestem tym, że wydawnictwo potrafi oddać czyjś pomysł komuś "z nazwiskiem". No jak tak w ogóle można?
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc, jakoś mnie to nie zdziwiło. Czasem zastanawiam się skąd u znanych autorek pomysły na 4 książki w roku i do tego tempo pisania. Nie wiem czy chcę znać jeszcze więcej szczegółów, co za tym wszystkim stoi. Dowiedziałam się również jak działa szeroko rozwinięty biznesowy świat mnożących się książek autorstwa celebrytów. Dlatego nie mam już ani marzenia, ani ochoty na to by moje książki w tym towarzystwie stały. Moim marzeniem jest otrzymywać serdeczne, ciepłe i pełne życzliwości maile i sms-y czytelników, do których książki trafiły. Ktoś nawet kiedyś sugerował mi, że mam zacząć pisać kryminały "bo one się dobrze sprzedają".Nie chcę się sprzedać, chcę robić to co kocham a Odbiorca znajdzie się sam. Ściskam serdecznie.
UsuńNie znam tajemnic tego rynku, co mnie martwi, to oszczędzanie na korekcie, grafice, niebotyczne marże i zasady dystrybucji, nie ogarniam tego...
UsuńObawiam się, że podobnie jest z tym, co publikujemy na blogach. też sobie to ktoś przywłaszcza i krąży to potem po świecie pod cudzym nazwiskiem. Ja mam nieraz takie ilości dziwacznych wejsc z całego świata na mojego bloga, z wyświetlaniem wszystkich postów jakie są na blogu, iż podejrzewam, iz niejeden raz zostało już ode mnie wszystko skopiowane.Nie mam oczywiście na to dowodów. Jednak wcale bym sie nie zdziwiła, gdybym pewnego dnia natknęnła się na coś swojego, podpisanego przez kogos innego.
UsuńMasz rację, te wejścia na blog z całego świata to tez podejrzana i dla mnie sprawa lub nagłe zwiększenie wejść z kilkudziesięciu do kilku tysięcy dziennie...
UsuńOlu, nie masz pojęcia ILE "autorów" ma mój "List do mamy". Kopiowanie przełknęłam, ale jak widzę podpis to ciśnienie mi rośnie. "To jest internet, co się pani czepia"... Buziaki
UsuńGratuluje pięknego wywiadu, SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU, pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńRównież pozdrawiam ciepło i życzę szczęśliwego Nowego Roku
UsuńUleńko, samych wspaniałych pomysłów i ciekawych zabaw blogowych!
UsuńWitajcie Jotko i Pani Garbrysiu. Ważna jest to rozmowa dwóch wspaniałych, mądrych, twórczych kobiet.
OdpowiedzUsuńZastanowiło mnie, jakich podstępów nadal się używa w sztuce wydawniczej, ale chyba też nie zdziwiło. Ostatecznie Pawlikowska - Jasnorzewska czy też choćby Margaret Atwood swoje pierwsze dzieła wydały własnym sumptem, jakoś trzeba zacząć i w dzisiejszych czasach to staje się normą, albo wiele kiepskich rzeczy jest wydawana z różnych powodów, a te naprawdę dobre leżą w szufladach.
Pozdrawiam obie Panie i dziękuję za ten post.
Joasiu, musimy się wspierać, zawsze to powtarzasz i tez u siebie prezentujesz twórczość wielu utalentowanych kobiet:-)
UsuńUściski:-)
Dziękuję pięknie i również pozdrawiam. Tak zrozumiałam, że najpiękniejszą sprawą jest społeczność osób, które czekają na kolejną książkę i tak jak w wypadku twórczości dla dzieci, czas poświęcony spotkaniom i podróżowaniu. Do tego księgarnie i długa lista płac w książce nie jest potrzebna. Przynajmniej mnie. Społeczność cudna tworzy się na wtorkowych spotkaniach, tam też zawiązują się nawet przyjaźnie. Mogę powiedzieć, że oprócz pisania jeszcze łączę ludzi :) a to jest ogromna radość.
UsuńDla mnie - naprawdę - nie ma nic piękniejszego, jak wspierające się, połączone dobrą energią, dobrymi intencjami, kobiety. I nic mnie nie smuci bardziej jak kobieca zawiść i totalnie niepotrzebna rywalizacja.
UsuńA łączenie ludzi to już wyższa półka umiejętności interpersonalnych. Serdeczności!
Pięknie powiedziane, poezja w każdym zdaniu!
UsuńCzy wszyscy autorzy są celebrytami ? Chyba nie a tym samym chyba troszkę pomyliła Pani znaczenie słów. Jest mnóstwo autorów których się wydaje bez ich prostytuowania się uprzedniego. Nie odnoszę się do Pani rozmowy bo nie lubię znać w żadnym stopniu autorów prywatnie. Nazbyt często po takiej wiedzy , czytanie książek zniesmacza. NKloszard.
OdpowiedzUsuńNigdzie nie użyłam słowa "wszyscy", ale faktem jest, że wystarczy mieć twarz znaną z mediów, a wydadzą wszystko, od książki kucharskiej po poradnik jak być piękną i bogatą.
UsuńSzanowna Pani lub Panie Kloszardzie. Nie pisałam, że wszyscy autorzy są celebrytami, lecz większość celebrytów już jest autorami. W dodatku nie piszą osobiście, tylko czyimiś dłońmi. Cieszę się, że nie lubi Kloszard ( jakiejkolwiek jest płci) znać autorów prywatnie. Ma to swoje plusy ( przynajmniej dla mnie).
Usuń.
Dążenie włodarzy świata do idiokracji jest aż nazbyt widoczne i męczące gdy zna się świat w którym wszystko jest w miarę poukładane według wartości a nie oglądalności. Co gorsza, coraz więcej ludzi nie ma pojęcia o świecie wartości bo takowego nie ma w ich bliskości. Został zamordowany. Wchodząc do sklepu, coraz częściej mamy do czynienia ze światem Orwella ."piwo i zdrapki poproszę lub losa ". Nie umiem robić wielu rzeczy , które robię , nie uważam bym umiała pisać chociaż piszę. Nie uważam bym umiała rysować chociaż rysuję. Nazbyt wielu uważa ,że potrafi . Taka manipulacja nastąpiła po nieustannym mordowaniu autorytetów . Emocje są autorytetem a to błąd. Autorytetów można nie lubić, można nienawidzieć ale szanować , doceniać się powinno. Docenić należy pana Leppera bo nauczył się mówić :"przyszedłem, poszedłem" a docenia się profesorów a "włancznikami" . Profesorowie -celebryci-dzisiejsze autorytety po maturze w której można zdobić dowolną ilość błędów byle procentowo załapać się na normę. Wracając do kwestii celebrytów...włodarze świata ich stworzyli na początku a ludzkości się spodobali i teraz nie wartość ma znaczenie dla wielu a oglądalność. Na szczęście, bywają miejsca gdzie jest inaczej. Oazy takie żyjące dzięki temu ,że ktoś bez oczekiwania na zapłatę zbudował studnię, coś wartościowego dla innych i nie postawił sobie za to pomnika obok a czasem zamiast niej. Rozpisałam się , co mi się zdarza, grafomankom , którą może jestem a nie umiem tego ocenić bo pisać nie umiem a piszę. NKloszard
UsuńNie znane są mi książki tej pisarki ale idzie nowe więc wszystko przedemna dziękuję że mogłam tu dziś być i o niej się przeczytać
OdpowiedzUsuńPozdrawiam srrdecznie
Polecam zwłaszcza wiersze, masz wrażliwą naturę, więc poezja Gabrysi spodobałaby Ci się:-)
UsuńWszystko przed nami ;) Ściskam serdecznie
UsuńTak sobie myślę, że trudno jest się przebić do ludzi, twórcom wierszy. Jakoś ta forma jest u nas spychana na marginesie. A często w wierszach można odnaleźć tyle o sobie i dla siebie.
OdpowiedzUsuńMam koleżankę piszącą do szuflady, zawsze mnie fascynowało jak potrafiła na podstawie urywku z życia ułożyć piękne wersy. Nawet jeden z wierszy był o mnie. Mam go do dziś ❤️.
Życzę autorce by trafiała na dobrych odbiorców swojej twórczości 😊.
Słuszne uwagi, często kilka wersów zawiera więcej treści, niż cała powieść.
UsuńI ja życzę Gabrysi tego samego:-)
Ja także wiele moich emocji i życia zawarłam w wierszach. Myślałam kiedyś, że nie potrafię się rozpisywać, ale człowiek całe życie się uczy, nawet siebie. Pozdrawiam serdecznie.
UsuńCała Gabrysia. Moja kochana coach życia 🤩.
OdpowiedzUsuńMiło czytać tak pochlebną opinię:-)
UsuńJest i Ania :) Cudnie, że wpadłaś do Joasi.
UsuńCiekawy wywiad. Obie Panie macie talent :)
OdpowiedzUsuńO, dziękujemy serdecznie:-)
UsuńDziękuję i pozdrawiam serdecznie
UsuńZaskoczyła mnie ostatnia odpowiedź, aż trudno uwierzyć, że można wykorzystać czyjś pomysł, widać nic nie wiem o rynku wydawniczym.
OdpowiedzUsuńMarek z E
Ja tez niewiele, bo osobiście nie miałam okazji poznać...
UsuńMój tata zawsze mówił "im mniej wiesz, tym jesteś zdrowsza". Chyba miał sporo racji. W tym wypadku wolę jednak wiedzieć, by utwierdzić się w tym, że moja droga jest właściwa. Pozdrawiam serdecznie
UsuńPoza tym, nie sama wiedza może nam szkodzić, ale to, co z nią robimy, jaki mamy stosunek do osób i wydarzeń...
UsuńO Gabrysi tylko Ty Asiu mogłaś tak wspaniale napisać. Jak dobrze, że mogę Was czytać moje kochane, utalentowane dziewczyny, jak dobrze, że jesteście. Wywiad na szóstkę z plusem!
OdpowiedzUsuńZasyłam serdeczności
Och, Ultro, taka ocena na koniec roku, to dobry znak , dziękuję:-)
UsuńŚciskam serdecznie Ultro kochana i dziękuję za Twoje cudowne słowa. Wszystkiego co najlepsze w Nowym Roku.
Usuńwścieka mnie to, co przeczytałem. a konkretnie to, że wysyłając do wydawnictwa tekst narażam się na kradzież pomysłu. to paskudne.
OdpowiedzUsuńza to budowanie domu z cegieł rzuconych w budowniczego uważam za fantastyczny pomysł - gratuluję autorce. odwagi i pomysłowości. tak trzymać!
To podobnie jak w tym porzekadle - gdy ktoś rzuca ci kłody pod nogi, nie załamuj się, tylko kup tartak:-)
UsuńDziękuję i ściskam serdecznie
Usuńwysyłam to tu, to tam własne opowiadania. zżymam się, bo nie powiadamiają, że konkurs się skończył i wygrał ktoś z linką do jej/jego dzieła. a jeśli wieści o tym, ze pod przykrywką konkursu odbywa się "Łowienie pomysłów" - to rzecz naprawdę przygnębia. ciekawe, czy blogi też są odwiedzane po to, by podkradać pomysły.
UsuńKto wie, może i tu autorzy szukają natchnienia?
UsuńPrzerażające, prawda?
Bardzo ciekawy wywiad, Asiu. Gratulacje dla Gabrysi i wyrazy podziwu dla jej siły ducha i umiejętnosci spełniania marzeń!***
OdpowiedzUsuńDziękuję, w kobietach jest MOC!
UsuńDziękuję Olu, jakoś tak się toczy, a zaczęło się ot tak... :)
UsuńNie znałam tej pani, ale zaraz nadrobie braki. Zainteresowały mnie jej książki dla dzieci.
OdpowiedzUsuńNa spotkaniach w mojej szkole mnóstwo książek Gabrysi trafiło do dzieci, a spotkania były bardzo udane.
UsuńZ pisaniem dla dzieci to była niesamowita przygoda. Dzięki nim zwiedziłam sporą część kraju, zapraszana na spotkania do szkół, przedszkoli i bibliotek. Niestety pandemia przerwała to wszystko. Myślę teraz o wznowie najbardziej lubianej przez dzieci historii o przyjaźni chłopczyka i jego pieska.
UsuńTe opowiadania zrobiły największą furorę!
UsuńFajny wywiad, gratuluję Wam obu :) i zdrowia Tobie, Asiu życzę :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, a zdrowie bezcenne, zwłaszcza na przełomie starego i nowego roku:-)
UsuńDziękuję serdecznie
UsuńInteresujący wywiad. Ciekawe pytania zadawałaś, a odpowiedzi wyczerpujące, więc widać obustronne zaangażowanie. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńChciałam jak najlepiej przybliżyć sylwetkę autorki tym, którzy jej nie znają.
UsuńLubię odpowiadać na pytania skłaniające do przemyśleń. Pozdrawiam serdecznie.
UsuńCiekawe czy jakby ja w necie zrobiła zbiórkę na swoją twórczość, też by tak ochoczo klikano. 😑
OdpowiedzUsuńSpróbuj, Hegemon podróżnik tez zbiera, nie wszyscy chcą wpłacać tylko na głodne dzieci...
UsuńPierwsza moja zbiórka była kompletnie nieudana. Ale się nie poddałam. W ciągu kilku ostatnich lat, systematycznie wychodzę do ludzi dzieląc się sobą. Stworzyłam piękną społeczność i myślę, że to procentuje. Dla mnie to jest przecudny znak, że to co robię ma sens i ktoś na to czeka. Kropla drąży skałę :)
UsuńTrzeba to w takim razie głębiej przemyśleć. Bo faktycznie szukanie sponsora nie przynosi rezultatu. Udają ciekawość, ale tak naprawdę... tracę czas.
UsuńNo i chyba kwestia też reklamy, bo sam blog, to może się okazać malutko.
Na okładkach moich poprzednich książek, są loga kilku sponsorów i to takich którzy nie szczędzili grosza. W zamian za to byli gośćmi moich Wtorków u Autorki by tam podzielić się swoją wiedzą. Tak się złożyło, że większość z nich - to dziedziny związane ze zdrowiem, więc czytelnicy bardzo na tym skorzystali. Jako bonus jeszcze wnieśli nagrody do rozlosowania. Zauważyłam, że wszystko zależy od nastawienia. Bo był moment, że sami do mnie pisali, czy jeszcze mam miejsce na okładce. Przy tej książce mnie się starałam o sponsorów, to fakt ale za to Zrzutka przerosła moje wyobrażenia. Powodzenia życzę. Zawsze mogę służyć radą.
UsuńObawiam się, że w najbliższej przyszłości pisarze mogą przegrać z AI i choć środowisko twórcze domaga się większych zaostrzeń, to jednak pojawia się coraz więcej wygenerowanych publikacji. Należy przy tym pamiętać, że AI korzysta z książek napisanych przez człowieka, czyli kradnie.
UsuńZ lubimycztac.pl
Tytuł: „Poniedziałek, czyli ta trudna miłość”
Rozdział 1: „Poranek Zmora”
Poniedziałek to dzień, który większość z nas potępia, ale i tak nieuchronnie gości w naszym kalendarzu każdego tygodnia. To dzień, który rozpoczyna tydzień, a jednocześnie stawia przed nami wyzwanie, które wielu z nas próbuje ominięcia. To dzień, który nie jest przyjacielem, ale raczej okrutnym wrogiem, gotowym zadać nam ból i przeciwności. I choć wydaje się, że jesteśmy na niego przygotowani, to zawsze okazuje się, że to właśnie poniedziałek jest w stanie nas zaskoczyć najbardziej
Fragment tekstu napisany przez AI.
Coraz częściej też uczniowie i studenci sięgają po pomoc AI. W Czachach na jednej z uczelni zrezygnowano z pisania licencjatów, ponieważ nagminnie były pisane przez AI.
Możliwe, że w najbliższym czasie chcąc przeczytać książkę napisaną przez człowieka, będziemy sięgać po literaturę z wcześniejszych okresów, bo udowodnienie korzystania przez autora z AI wcale nie jest takie proste.
Ja też się tego obawiam, bo wszystko zmierza w tym właśnie kierunku. Ludzie powoli odchodzą od wszystkiego, w co trzeba się choć trochę zaangażować. Przykład z ostatnich dni : kanał YT prowadzę już kilka lat, jest tam masa wywiadów czytanych wierszy, moich refleksji, a ostatnio zamieściłam wpisy "obrazkowe"z krótkimi moimi cytatami takie, które można bez osobistego zaangażowania podawać dalej. Efekt piorunujący - wpisy osiągają ilość odsłon w tysiącach, czego się kompletnie nie spodziewałam. Wniosek... po co się wysilać? Obrazki wystarczą ?... Pozdrawiam pięknie.
UsuńMam nadzieję jednak, że w przypadku literatury pięknej można wyczuć te subtelne różnice, no nie wiem, w klimacie, użytych środkach wyrazu, bo inaczej pozostanie pisanie biografii i pamiętników!
Usuń@Gabrysia Kotas na razie zastartowałam z jedną książką, wydałam ją na minuty przed pandemią i wszystkie czynności promocyjne legły w gruzach, wszyściutko mi odwołano. Dlatego drugi tom leży sobie na dysku komputera i czeka na wydanie, a moje nazwisko w ogóle nie jest znane. Pocieszające jest to, że cały nakład się sprzedał i były pytania od czytelników kiedy będzie dalej.
UsuńKoszt nakładu grubej książki mnie przerasta. Z pierwszym się udało tylko dlatego, że zarabiałam za granicą i wcale tego nie ukrywam.
Obecnie szykuję nowy projekt, jest to album ze zdjęciami i może uda się rozruszać inny rynek. Zobaczymy. :)
Po powrocie z sanatorium jakoś zdechłam. Przyzwyczajanie się od nowa do rzeczywistości bardzo boli.
OdpowiedzUsuńTo znaczy, że pobyt udany, bo zwykle najpierw jest gorzej...
UsuńZnam ten "ból" obydwoje z mężem odchorowaliśmy pobyt w sanatorium i każde z nas musiało skorzystać z pomocy fizjoterapeuty z prawdziwego zdarzenia. Życzę zdrówka
UsuńBardzo ciekawy wywiad.
OdpowiedzUsuńNa pewno zainteresowałyby mnie książki terapeutyczne, doceniam ten rodzaj twórczości.
Pozostaje więc spróbować:-)
UsuńPrzeczytałam sporo terapeutycznych książek, najwięcej wyniosłam z tych - życiem pisanych. Bo można naprawdę głosić wiele mądrości i pustych słów, ale jeśli za tym nie stoi życiowe doświadczenie, to nie wnosi nic. Nigdy nie myślałam, że dojrzeję do tego żeby móc dzielić się swoją opowieścią. Cieszę się że zostaje tak ciepło przyjęta i w dodatku wspiera innych ludzi. Napisałabym kobiety, ale jak się okazuje - nie tylko. Ostatnio otrzymałam kilka maili od panów. Ściskam serdecznie.
UsuńPiękny wywiad, wydaje się mi że już kiedyś o Pani Gabrieli czytałam, gdzieś już się na nią natchnęłam.
OdpowiedzUsuńJotko, rok 2024 zbliża się szybciutko - składam więc małe życzenia:
ZDRÓWKA oraz SZCZĘŚCIA w każdym dniu :)
Dziękuję kochana i wzajemnie, zdrowia i nieustającej pasji!
UsuńMiło to słyszeć :) Kręcę się to tu to tam...Wszystkiego dobrego w Nowym Roku
UsuńWitaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńTobie gratuluję udanego wywiadu, a pani Gabrysi sukcesów:)
I przesyłam życzenia wszelkiej pomyślności w nadchodzącym roku Tobie, Twoim Bliskim, Bohaterce wpisu oraz Gościom Twojego bloga.
Pozdrawiam:)
Z serca dziękuję i Tobie również życzę samych pięknych dni w kolejnym roku!
UsuńAsiu, bardzo ciekawy ten wywiad. Autorka ma bardzo ciekawe pomysły, na przykład spodobał mi się wydanie 365 listów do kobiet. Pomyślałam, że przyjemnie rozpocząć poranek od inspirujących słów. Taki dzień od razu staję piękniejszy. Autorce życzę kolejnych sukcesów.
OdpowiedzUsuńTobie Joasiu, szczęśliwego Nowego Roku. Pozdrawiam. Do siego roku.
Mnie pomysł listów też bardzo się podoba. Byłam kiedyś zaproszona na duży kongres kobiet biznesu. Miałam tam swoje "5 min" i chociaż wiele nie powiedziałam, to jednak każda z pań w torebce z pamiątkami, próbkami i reklamami znalazła mój list. Próbki się zużyły, reklamy zagubiły, a list pozostał... w sercach... Pozdrawiam serdecznie.
UsuńKiedyś służyły do tego wydzierane kalendarze lub zbiory aforyzmów. Każdy pomysł jest dobry, gdy tego potrzebujemy....
UsuńPiękna i kreatywna autorka Gabrysia, a Ty, Jotko wspaniale ten wywiad przeprowadziłaś. Gratuluję obu Paniom, a w nadchodzącym Nowym Roku życzę Wam zdrowia i nadal tak dużej kreatywności, jak zawsze... Pozdrawiam ciepło!
OdpowiedzUsuńDziękuję pięknie. Za mną rok moich 60 urodzin, na szczęście kreatywność nie ma wieku ;) i wszystko cały czas jeszcze przed nami. Wszystkiego dobrego.
UsuńO kreatywności w dojrzałym wieku, Ty Polu wiesz najlepiej, więc Twoja pochwała tym cenniejsza:-)
UsuńWspaniale. Brawo dla Gabrysi. To imponujące i budujące wieści Kochana Asiu. Smutne jest to, że najłatwiej jest wydać książkę jakiemuś celebrycie który pisze o byle czym niż tak zdolnej autorce jak Gabrysia Kotas. Naprawdę tego nie ogarniam i już nie zrozumiem. Cieszę się, że jednak się udało.
OdpowiedzUsuńMoże i to się zmieni, w końcu powinien decydować popyt i jakieś badanie rynku, a w księgarniach mam wrażenie ciągle 3 te same nazwiska...
UsuńDziękuję za miłe słowa i słowa wsparcia. Udało się już 12 razy, więc i 13 raz się uda. Chcieć to móc, tylko teraz już ominę starania o jakiekolwiek wydawnictwo. Sama dawałam radę od samego początku. Zyskałam bardzo dużo, może więcej niż celebryci, którym pieniędzy na koncie z pewnością przybywa, lecz emocji czytania wiadomości, czy wzruszeń uścisków na spotkaniach autorskich z pewnością nie mają tyle ile ja :) Pozdrawiam serdecznie
UsuńBardzo profesjonalny wywiad. Brawo Ty! A Gabrysia okazała się wdzięczną rozmówczynią.
OdpowiedzUsuńAsiu życzę Ci wszystkiego co najlepsze i najpiękniejsze w tym nowym, 2024 roku. Pozdrawiam
Bo ja Karolinko lubię "gadać" ot co :)))) Wszystkiego pięknego w Nowym Roku
UsuńKarolinko, a dasz się namówić i Ty na wywiad? byłabym wdzięczna i podekscytowana!
UsuńAutorki nie kojarzę, ale bardzo fajnie było móc przeczytać ten wywiad :)
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam, że autorka prowadziła bloga. Zaciekawiła mnie książka pt.
"Pogoda na życie" :D
Pozdrawiam serdecznie i życzę Szczęśliwego Nowego Roku 2024 :)
Bloga prowadziłam od 2013 roku. Istnieje w internecie do tej pory, tylko ze względu na popularność jednego z wierszy i zbyt dużą oglądalność został na jakiś czas zablokowany. Pogodna dojrzałość - taka jest jego nazwa. Od roku na swojej stronie mam także zakładkę "blog" ale jak pisałam jestem bardziej aktywna w mediach i na swoim kanale YT. Książka Pogoda na życie to ostatnia część serii, ale myślę i zachęcam do tego, by przeczytać całość. Dwie części są dostępne w księgarniach, a ostatnia tylko u mnie. Bo już "nasyciłam" się współpracą ;) O czym pisałam w wywiadzie. Pozdrawiam serdecznie i życzę wspaniałego Nowego Roku.
UsuńJotka zauważyłam, że również masz problem z logowaniem do komentarzy, może podpowiedź Agness zadziała także u Ciebie: "Klimaty Agness28 grudnia 2023 16:18
OdpowiedzUsuńAlis, w związku z problemem z komentowaniem, może spróbuj spróbuj w ten sposób - na górze, na pasku gdzie masz tytuł strony na której właśnie się znajdujesz, na samym początku, jest ikonka takiej jakby ,,tarczy,, kliknij w nią i pojawi się okienko, a w nim komunikat ,, wzmocniona ochrona przed śledzeniem,, kliknij w to, wtedy ta ochrona zostanie wyłączona i wraca możliwość komentowania. Tarcza wtedy jest przekreślona. Trzeba to robić do każdego bloga z osobna, ale strona zapamiętuje na każdym z tych blogów i nie trzeba tego więcej robić na konkretnym blogu. Mam nadzieję, że się uda, u mnie zadziałało :))
Pozdrawiam, Agness:) "
Sposób Agnieszki wypróbowałam, a nawet opisałam na moim blogu, by inni tez spróbowali, ale niestety powstały inne problemy, więc teraz korzystam z trzeciej opcji czyli nazwa/adres URL i to na razie działa.
UsuńAle dziękuję za zainteresowanie i chęć pomocy:-)
Pozdrawiam z uśmiechem Ala
UsuńWydawanie książek niszowych, w tym poezji, zawsze jest raczej trudnym przedsięwzięciem. Bo gdzie tu znane nazwiska, oprócz noblistek?
OdpowiedzUsuńWywiad przyjdę przeczytać dokładnie później, a póki co życzę Ci dobrego Nowego Roku 2024!!!
Uściski
Iwonko, wszelkiego dobra, a zdrowia nade wszystko, infekcje krążą paskudne!
UsuńJa tez dopiero usiadłam do lapka, by odpowiedzieć na komentarze, a jeszcze poczytam co tam u kogo:-)
Witam, słuchałam ja parę razy na YouTube . Wspaniała kobieta
OdpowiedzUsuńCieszę się, że tak uważasz:-)
UsuńDziękuję pięknie. Pozdrawiam
UsuńCudowna rozmowa z niesamowitą Gabriela Kotas! Niestety nie znam ale chetnie poznam twórczość Gabryjeli:)
OdpowiedzUsuńMa wielu wiernych czytelników i słuchaczy:-)
UsuńZapraszam serdecznie na moją stronę i kanał YT :)
Usuń