Nawet nie wiem, jak zacząć, ale obiecałam sobie, że najpierw pożegnam Hanię.
O Jej nagłej śmierci dowiedziałam się w dniu wyjazdu na lotnisko i nie zdążyłam nawet otrząsnąć się z szoku, a co dopiero napisać cokolwiek.
Dopiero co pisałyśmy w komentarzach, że obie będziemy na Rodos, ja od 5 września, a Ona od 12.
Hania była wspaniała pod każdym względem - serdeczna, życzliwa, gościnna. Gdy odwiedziłyśmy ją w domu razem z Alicją, inną blogerką, ugościła nas wspaniale i podarowała na drogę dżemy własnej roboty.
Niedawno płakała nad ulubionym kotem, którego leczyła i karmiła, cieszyły ją owoce z ogrodu i każdy kwiat. Zamierzała udzielać się w Kole Gospodyń Wiejskich, dużo czytała , kilka dni wakacji spędziła z wnukami.
Uwielbiała podróże i pobyty w SPA, z każdej wyprawy przywoziła ciekawe obserwacje, zbierała małe ceramiczne naczynka.
Ta nagła śmierć na wielu osobach odciśnie swe piętno.
Haniu, każdy cal greckiej ziemi podziwiałam, myśląc o Tobie.
Może gdzieś tam, znajdziesz swój mały RAJ.
I to jest przyjazn blogowa, i to jest pamiec i piekne blogowe pozegnanie.
OdpowiedzUsuńBlogowe przyjaźnie są bardzo wartościowe:-)
UsuńStraciłaś Przyjaciółkę. Współczuję Ci bardzo.
OdpowiedzUsuńCały czas jestem w szoku...
UsuńBardzo współczuję z powodu tej straty dobrej blogowej Koleżanki....
OdpowiedzUsuńDziękuję, nie wyobrażam sobie bólu Jej rodziny!
UsuńTak nagła śmierć!
Ja chyba nie wiem, o kogo kaman?
OdpowiedzUsuńAle sercem z każdym, kto poniósł stratę 💚
UsuńCo ty piszesz?,,kaman,,zmarla kobieta
UsuńPrzeoczenie, tu link do bloga Hani:
Usuńhttps://wasylissa.blogspot.com/2025/08/w-moim-ogrodeczku-niekonczaca-sie.html
Dzięki Jotko
UsuńTo trudna wiadomość, trudne przeżycia bo gdy ktoś odchodzi coś się kończy. Trzymaj się, jesteśmy z Tobą.
OdpowiedzUsuńDziękuję, Tomku:-)
Usuńech, jotko nawet mi się nie chce gadać w tym temacie...współczuję straty.
OdpowiedzUsuńNie gadajmy, przeżywajmy!
UsuńWyrazy współczucia.
OdpowiedzUsuńDzięki, kochana!
UsuńI ja nie mogę się otrząsnąć po odejściu Hani. Znałam Ją osobiście, spotkałyśmy się trzy razy w Warszawie, w tym raz w Łazienkach Królewskich. Hania naprawdę była bardzo serdeczną, życzliwą i łagodną osobą. Bardzo kochała swoich Najbliższych, często mi o nich opowiadała... Bardzo lubiła podróżować, ale też bardzo kochała swój wiejski dom i ogród...
OdpowiedzUsuńOkropnie mi smutno...
Tyle razy mnie zapraszała, by pokazać Kostrzyn, a ja odkładałam...gdybym wiedziała!
UsuńWspółczuję Jotko!
UsuńOdkładamy różne rzeczy tak jakbyśmy mieli żyć wiecznie i nagle trach i czyjś czas albo nasz zostaje przez los odebrany...
Niby to wiemy, a wciąż popełniamy te same błędy...
UsuńCzasami podczytyłam, jestem w szoku, współczuję, pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTyle jeszcze planowała, dżemy robiła...
UsuńNie znałem Hani osobiście, i chyba też nie pisaliśmy do siebie, ale znam jej przyjaciółki, i to wystarczy, aby wiedzieć, że odeszła wspaniała osoba. Żal ...
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci za ciepłe słowa.
UsuńO matko! Bardzo mi przykro😮💨. Podczytywałam jej bloga, ale czegoś takiego się nie spodziewałam.
OdpowiedzUsuńUczmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą. Nie wiem jak rodzinie złożyć kondolencje. Ty Jotko przyjmij moje wyrazy współczucia w związku z utratą blohowej przyjaciółki.
Dziękuję, cały wyjazd myślałam o Hani, miała jechać po mnie...
UsuńNie zaglądałam na bloga Hani ale kojarzę Ją z komentarzy. Bardzo mi przykro, że straciłaś koleżankę, w dodatku Hanię zabrała nagła i niespodziewana śmierć a w taką zawsze ciężko uwierzyć. Odejście Hani poruszyło wielu, mnie też. Była członkinią naszej blogowej rodziny. Ściskam Cię mocno mocno.
OdpowiedzUsuńUściski pomagają, dzięki serdeczne.
UsuńSmutek, ból, żal💜
OdpowiedzUsuńO tak, szok także!
UsuńMoje blogowe ścieżki dopiero co przecięły się ze ścieżkami Hani, a już muszą się rozejść… Hania była wyjątkową osobą, czuć to w każdym Twoim słowie. Wspomnienia o niej zostaną z nami.
OdpowiedzUsuńNa lodówce mam magnes od Hani, w telefonie zdjęcia...
UsuńJa mam jej miłe komentarze. W tym min. ten pod notką o rejsie z Rodos na Symi, w którym pisała, że właśnie niedługo leci na Rodos i koniecznie musi popłynąć na Symi bo zachwycił ją mój opis...
UsuńMy tez byliśmy na Symi i gdy widziałam tam kotki, pomyślałam o Hani...
UsuńNie znałam Hani ani osobiście, ani nawet blogowo, ale straciłaś ważną dla Ciebie osobę, więc składam Ci szczere kondolencje, jotko :( To tak niesamowicie przykre - nawet nie doczekała tego swojego urlopu na Rodos, a zapewne odliczała do niego dni...
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy tylko mi się wydaje, czy coraz więcej nieszczęść wokół... Jeszcze dobrze się nie otrząsnęłam po przedwczesnej śmierci podpułkownika Macieja Krakowiana, a tu już kolejne, również szokujące - Iryna Zarutska i Charlie Kirk... Do czego zmierzam? Wydawać by się mogło, że każde z nich miało jeszcze całe życie przed sobą, ale to była tylko iluzja. Cieszmy się każdym dniem, nie wiadomo, czy to nie nasz ostatni...
I tym smutnym akcentem kończę. Przesyłam Ci ciepłe i serdeczne pozdrowienia z chłodnej i deszczowej Irlandii.
Och, coraz więcej tego smutku, moje dwie sąsiadki chore na raka, dziś przeczytałam nekrolog znajomej z innej szkoły, ile tego można znieść?
UsuńDzisiejszy deszcz to jak płacz nieba po tych, co odeszli...
Otóż to, otóż to. Dobre pytanie.
UsuńBardzo ładnie powiedziane. Tylko, że deszcz niedługo minie, a ból bliskich pozostanie z nimi już na zawsze :(
To bolesna prawda, niestety...
UsuńPrzykro mi z powodu straty dobrej dla Ciebie osoby. Ja parę dni temu straciłem dobrego kolegę. Taki los przewrotny jest.
OdpowiedzUsuńOj, to też smutne, w tak młodym wieku!
UsuńPięknie ją pożegnałas... Smutno niestety...
OdpowiedzUsuńSmutek współgra z deszczem...
UsuńAch... takie nagłe przerwane plany zawsze wywołują ból... Pięknie opisana relacja, która widać miała swoje miejsce w serduszku. Jak cudownie, że upamiętniłaś tę relację myślami podczas wyjazdu. Podejrzewam, że zupełnie inaczej przemierzane były uliczki i patrzenie na krajobrazy.
OdpowiedzUsuńNikt nas nie uczy jak mamy się przygotować na stratę, a nawet jeśli ktoś znajdzie w teorii definicję, to nijak się ma do uczuć i tęsknoty.
Pozostaje przeżyć tę stratę i cieszyć wspomnieniami.
Ściskam!
To prawda, wspomnienia są najcenniejsze, pamiątki, zdjęcia.
UsuńDziękuję za ciepłe słowa:-)
Bardzo mi się podobają i wzruszają znajomości blogowe urzeczywistnione pozablogowo. Jednak gdy bloger odchodzi w zaświaty, to boli, nawet jeśli nie spotkało się go osobiście. Nie znałam Hani, ale wyobrażam sobie, co czujesz.
OdpowiedzUsuńW szoku jechałam na lotnisko, bo jak to, dopiero pisałyśmy do siebie, a tu taka wiadomość...w dodatku zmarła znajoma bibliotekarka z innej szkoły, prawdopodobnie samobójstwo :-(
UsuńWitaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńNie znałam Bohaterki notki, ale przeżyłam już odejście kilku znajomych blogerów, więc wiem, co czujesz...
Wyrazy współczucia.
Pozdrawiam:)
Tak, co jakiś czas przychodzą smutne wieści, takie koleje losu...
UsuńJotko, serce mi zamarło. Nie znałam Hani, ale na zdjęciu widzę sympatyczną, uśmiechniętą buzię, przecież młodą jeszcze.
OdpowiedzUsuńI jak mówisz - aktywna była i jeszcze plany wyjazdowe miała.
Co się stało? :( Straszna tragedia. Nie wyobrażam sobie, co czują bliscy Hani, jak bardzo im Jej brak i nie mogą się z tym wszystkim pogodzić....
Nie wiem dokładnie, na pewno nagle i niespodziewanie dla rodziny i nas wszystkich!
UsuńTrudne do wyobrażenia i przeżycia.
:( oj tak. Bardzo, bardzo przykro...
UsuńSzczerze przeżywam odejścia nie tylko znanych mi osób. I chociaż człowiek wie, że jesteśmy śmiertelni, to przecież każdego życia szkoda.
OdpowiedzUsuńKażdego, i jednakowo bywamy zszokowani...
UsuńNie znałam Hani, ale i tak mi przykro.
OdpowiedzUsuńTrzy lata temu 11 września odszedł DeLu. Coś ten wrzesień nie jest sprzyjający dla blogowiczów :(
Och, to już 3 lata? a ciągle nam Go brak!
UsuńPrzykro...
OdpowiedzUsuńZa wiele tych śmierci wokół.
UsuńKiedy odchodzi ważny dla nas człowiek, pozostawia po sobie pustkę, a nas żyjących w nieopisanym żalu. Ja dziś otrzymałam również taką przykrą wiadomość. I myślę, że każdo takie nieuniknione przecież odejście powinno być pobudką do świadomego życia. Jesteśmy tu tylko przez chwilę.
OdpowiedzUsuńTrzymaj się, pozdrawiam.🫶
Tak, jesteśmy tylko na chwilę, ale ta chwila wystarczy, gdy żyje się z sensem:-)
UsuńLudzie przychodzą i odchodzą. Łatwiej pożegnać nieznajomych niż bliskich.
OdpowiedzUsuńNagłe śmierci są zawsze zaskakujące...
UsuńKojarzyłam z komentarzy, bloga nie znałam.
OdpowiedzUsuńTo zawsze szczególnie szokujące, gdy ktoś umiera tak niespodziewanie, mając plany na najbliższy czas,, najbliższi nie mają nawet szansy się na to przygotować...
Na śmierć chyba nie można się przygotować, nawet gdy ktoś ma raka...
Usuńwitam JoAsiu💚
OdpowiedzUsuńnie znałam Hani bloga, ale jest mi ogromnie przykro i z całego serca współczuję 😟 (ostatnio straciłam kilka bliskich mi osób😢) .. przytulam mocno Kochana..
Dziękuję, to prawda, sporo tych nieszczęść wokół...
Usuń