Obiecaliśmy sobie z mężem , że gdy uwolni się od pracy zarobkowej, zrobimy remont w mieszkaniu. Na szczęście, nie wszystkie pomieszczenia wymagały odświeżenia, a mając już doświadczenie z ekipą remontową, postanowiliśmy zrobić remont własnymi siłami, ile się da.
Oczywiście nowe meble do kuchni wymagały fachowców, ale to zorganizował sklep, w którym zamówiliśmy projekt i wykonanie.
Wszystko terminowo, nie ruszyliśmy nawet małym paluszkiem.
W tym zakresie wszystko poszło perfekcyjnie, złego słowa nie powiem! Nawet za zbędne elementy układanki meblowej zwrócono nam pieniądze. Jak miło! A opowieści fachowców z życia wzięte i dialogi na cztery nogi, to skarbnica humoru :-) Panowie kawę chętnie pili, sprzątali po sobie, robota paliła im się w rękach, nawet na poczęstunek niechętnie przystali, bo szkoda czasu, a fachowiec najedzony rozleniwia się...
Kto by pomyślał, że szafki i sprzęt do tak małej kuchni zajmą tyle miejsca! Pół największego pokoju i cały przedpokój! A wyobraźcie sobie wynoszenie tych wszystkich kartonów!
Oczywiście przygotowanie ścian , hydraulika i elektryka wymagały naszego zaangażowania, ale od czego wcześniejsze przygotowania, no i tak się szczęśliwie złożyło, że nawet do terminów w tym temacie mieliśmy farta.
No i wreszcie, po dwóch dniach mogliśmy podziwiać efekt i brać się za sprzątanie, a kupowanie dodatków i wieszanie obrazków, to sama przyjemność!
Najważniejsze, że udało się zorganizować mój wymarzony barek kawowy, projekt nieco zmieniony, ale fachowiec był elastyczny i pomocny.
Krótki odpoczynek, wizyta męża u dentysty i trzeba było brać się za remont sypialni.
Tu już nie było tak gładko, bo zdzieranie starych tapet, przesuwanie mebli, zakup dodatkowych szafek oraz innych przydasi, ale daliśmy radę sami. Fakt, plecy teraz bolą i siniaki się goją, ale jaka satysfakcja!
Najwięcej problemów było z przesuwaniem mebli , łóżko ciężkie jak czołg, a i podłóg nie można porysować! Sprzątanie i układanie wszystkiego ( po co komu tyle książek) to kolejne dni zmagań. Adrenalina trzymała nas w kupie, no i powoli pojawiające się efekty metamorfozy!
Wiele wam nie zdradzę, taki mały kącik. W planach była wymiana mebli i w sypialni, ale gdzie ja znajdę równie solidne i pojemne? Zmieniłam uchwyty w komodzie i w innych szafkach (Frau Be, to ciągle Borys), ulepszyłam ustawienie, jeden najmniej potrzebny mebel wyrzuciłam i jest O.K.
Kładę się wcześniej z książką do łóżka , by nacieszyć się nową sypialnią:-)
Zaprosiłam koleżankę na małą "parapetówkę" i dostałam nową roślinkę, woreczek orzechów oraz foremkę pasztetu domowej roboty, palce lizać!
Teraz mąż wyłapuje jakieś drobne poprawki, ja czasami coś przestawię, ale radość jest, bura jesień mi nastroju nie popsuje!
och pięknie jest, i z pewnością przyjemnie. jak spanie w wypranej pościeli pachnącej słońcem i latem ...
OdpowiedzUsuńŚwieża pościel i rześkie powietrze, to jest to!
UsuńAle to miło po takim remoncie, c'nie?
OdpowiedzUsuńŚlicznie i świeżo, bardzo lubię czarne zlewozmywaki:)
Ja polubiłam czarne dodatki, gust nam się zmienia.
UsuńCi fachowcy rzeczywiście musieli być dobrzy. Poskładali do kupy takie skomplikowane puzzle i jeszcze coś niecoś zostało... Szacun!
OdpowiedzUsuńJotko, a nie obawiasz się, że barek kawowy i lodówka Cię szpiegują?
Na szczęście nie są podłączone do mediów...
UsuńI super, że daliście radę i wszystko się udało. Bardzo ładnie wygląda. A co do książek, powoli (bo wcześniej zawsze było mi żal) oddaję księgozbiór (te, do których raczej nie wrócę) córce i jej przyjaciołom, niektóre do biblioteki, bo naprawdę nie mam gdzie już tego trzymać.
OdpowiedzUsuńDobrego weekendu!
Podobnie zrobiliśmy przed remontem, od razu zrobiło się luźniej i roboty mniej...
UsuńMoje gratulacje! 💥
OdpowiedzUsuńCieszę się, że oprócz mnie są jeszcze na świecie wyznawcy Borysa 😉
Borys jest super, zmieniłam uchwyty na czarne, minimalistyczne i wyszło super!
UsuńLubię oglądać u kogoś postępy w remontach a potem końcowy efekt, kuchnia bajeczna i nie mała skoro i stol swobodnie stoi, u mnie szerokość kuchni na roztaw rąk .Fakt, teraz tylko się cieszyć, pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńNo fakt, jest bardziej kwadratowa, koleżanka ma długi tramwaj, więc pod ścianą tylko wąski blat zamiast stołu...
UsuńGratuluję energii i efektów.
OdpowiedzUsuńŻyczę miłej jesieni w domowym zaciszu z wypadami w ciekawe okolice.
Wypad właśnie był, do Torunia po zapas pierników:-)
UsuńKuchnia wyszła nowocześnie i elegancko. Bardzo mi się podoba.
OdpowiedzUsuńPodziwiam Was za samodzielny remont, który wymaga ogromnego wysiłku fizycznego. Życzę nieustającej radości z korzystania z nowej kuchni (pysznej kawy!) i słodkich snów w nowej sypialni :)
Dziękujemy, mieliśmy jeszcze odświeżyć ubikację, ale mają niebawem wymieniać rury kanalizacyjne, więc odłożyliśmy.
UsuńDobrze, że macie już ten remont za sobą. Cieszę się Twoją radością. Kącik piękny.... mnie też takie kąciki cieszą. Cieszy też kuchnia, przecież spędzamy w niej większość czasu. Myśmy nawet obiady jadali w kuchni, ale teraz gdy jestem sama jadam bardziej ceremonialnie, w pokoju obok, z ładnym, świeżym obrusikiem .
OdpowiedzUsuńKsiążki to rzeczywiście problem. U mnie cała ściana i wszędzie, wszędzie gdzie było trochę wolnego miejsca. Trochę rozdałam. Ale nie mam serca ich sie pozbywać. One wyznaczają kolejne etapy mojego życia.
W tym roku bardzo brzydka jesień... ciągle pada.... ale prawda jak miło w swoim świeżo odremontowanym mieszkaniu?
Tez mi było żal, ale szafy z gumy nie są, a ciągle przybywa nowych.
UsuńTo chyba ostatni remont, później najwyżej jakieś drobne poprawki czy odświeżanie, na miarę sił i możliwości.
Trzeba łapać każdy ładny dzień, na pogodę nie poradzimy :-)
Jedyny remont na jaki zgadzamy się z żoną to przegląd swoich zasobów hobbistycznych i pamiątek, gdzie ja wywalam, albo rozdaję swoje "przydasie", a żona robi przegląd w szafach i swoich zasobnikach medycznych. Z reguły później, w ramach remontu naszych łepetyn, udajemy się na wspólne ukulturnianie (imprezy publiczne, i towarzyskie).
OdpowiedzUsuńW swoich zasobach, remont czy remanent tez potrzebny, a jakże!
UsuńTakie oczyszczenie od razu poprawia nastrój!
Wyszlo super - przyjemnie, wesolo i przytulnie a takze elegancko. Ze remont przeszedl bez zgrzytow to dodatkowy bonus.
OdpowiedzUsuńMoge sobie wyobrazic Twe zadowolenie z projektu, rozkoszowanie sie nowym - zdarzylo mie kilka razy i zawsze pozniej mowilam "szkoda ze wczesniej nie przyszlo mi do glowy".
Zycze milych chwil w nowym otoczeniu - i zazdroszcze pasztetu.
Ociągaliśmy się długo, bo wiadomo, remont miły nie jest, ale to ostatni dzwonek, PESEL robi swoje.
UsuńPasztet pyszny!
Asiu - zaglądaj do mnie co pewien czas, bo tam ciągle Cię chwalą :-)
OdpowiedzUsuńOjej, to spuchnę z dumy:-)
Usuńpodziwiam!
OdpowiedzUsuńSamą siebie podziwiam, że dałam rade ;-)
UsuńBrawo Wam! Wyszedl ten remont bardzo klasycznie. Dlugo nie trzeba bedzie nic robic a bedzie sympatycznie i nastrojowo. W sam raz na wszelkie jesienie a nawet zimy :))).
OdpowiedzUsuńO tak, teraz tylko ozdoby sezonowe i zawsze będzie miło:-)
UsuńGratuluję udanego remontu, cieszę się razem z Wami. Pozdrawiam serdecznie i życzę udanego odpoczynku w weekend.
OdpowiedzUsuńDzięki, kochana. Dziś byliśmy już w Toruniu, siły wróciły:-)
UsuńTaka radość jest bezcenna, niech w was trwa jak najdłużej!!!
OdpowiedzUsuńFachowcy ci rzetelni, cenią sobie czas, bo czas to pieniądz! Zasada czy się stoi czy się leży wiele złotych się należy, coraz bardziej nieaktualna. Różne instytucje pozbyły się etatowych wykonawców, zatrudniają firmy z zewnątrz, które gdy mają dobrą opinię, to mają także pełno zleceń.
Nasz fachowiec pędzi ze zlecenia do zlecenia, czasami nawet w soboty nadrabia, to samo elektryk!
UsuńKuchnia piękna a kącik przesympatyczny. Wielkie uznanie dla pomysłowości i pracowitości. To ogromna satysfakcja podziwiać efekty własnej ciężkiej pracy.
OdpowiedzUsuńTo prawda, satysfakcja wielka i miło bardzo, dziękuję:-)
UsuńJak zadbać o plecy:
OdpowiedzUsuńyoutu.be/HoclI6BF1yg
Siniaki to pikuś...
"Zamek błyskawiczny"
Pamiętam,jak kiedyś złapałem
część mojego ciała, którego nie powinienem
z wielkim bólem się zmagałem
z moim kawałkiem żonglowałem
aż mi oczy zaszły łzami.
:)
Ojoj, to musiało być bolesne doświadczenie...
UsuńNo no no 👍 Dzieje się! 😀👍
OdpowiedzUsuńRaczej działo, na szczęście każdy remont kiedyś się kończy!
UsuńRemont potrafi zmęczyć, ale satysfakcja z efektu bezcenna. Kuchnia wyszła przepięknie, a kącik w sypialni uroczy.
OdpowiedzUsuńReszta też wyszła przytulnie, wreszcie mam sypialnię z marzeń...
UsuńRemonty są upierdliwe, ale dopiero po zakończeniu człowiek czuje satysfakcję ze świętego spokoju. Coś w stylu " szlachetny remoncie, ten tylko się dowie, który cię wytrzymał"... :))
OdpowiedzUsuńW takich warunkach to i kawa smakuje lepiej.
Dobrze powiedziane, postronni widzą efekt, my pamiętamy trudy, ale warto!
UsuńGRATULACJE! A teraz zapraszam solidnych, pracowitych bez fuszerki fachowców do siebie, gdzie ja znajdę lepszych?
OdpowiedzUsuńZasyłam serdeczności
Och, Ultro! gdybyśmy byli młodsi, to kto wie!
UsuńRemontu nie zazdroszczę, ale jego efektów już tak. Tak życzliwie zazdroszczę :)
OdpowiedzUsuńWiem, że życzliwie i pozdrawiam serdecznie:-)
UsuńOj tak! Remonty kosztują zawsze dużo nerwów i energii, ale efekt jest tego wart :) Pięknie u Ciebie!
OdpowiedzUsuńA ile się człowiek nauczy, głowa mała!
UsuńJotko, z niecierpliwością czekałam na zdjęcia z remontu - szkoda, że tak mało 😁 Piękna kuchnia, teraz to może nawet chce Ci się gotować? 😉
OdpowiedzUsuńPamiętam, jaka to radość, gdy wreszcie remont skończony i można się napawać rezultatami. Mieliście szczęście do fachowców - no i sami tyle zrobiliście.
No właśnie jakoś weny do gotowania nie przybyło, ale lubię siedzieć przy herbacie , no i czasami mylą mi się jeszcze szafki...
UsuńRemont wyszedł super i na szczęście już za Wami. Zazdroszczę takiej solidnej firmy. Teraz tylko napawać się widokiem i pić pyszną kawkę.:))))
OdpowiedzUsuńEla D.
Barek kawowy jest, wszystko pod ręką , to i kawę milej się przygotowuje...
UsuńFajnie ze juz mozecie cieszyc sie poremontowym obliczem gniazdka. A radosc ze we wlasnym zakresie wykonaliscie część prac....Skad ja to znam...
OdpowiedzUsuńTo niejako mus, no i nerwów mniej, bo jedną ekipę już przeżyliśmy i nigdy więcej!
UsuńA ja wciąż przed odnowieniem pokoju, bo jak pomyślę o ruszeniu regałów, to odechciewa mi się wszystkiego. Od lat czytamy w zasadzie tylko ebooki, a książek i tak nam przybywa i nie ma na nie miejsca, wypadałoby części starych się pozbyć, no ale jak można wyrzucić książkę?! Nie potrafię.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Więc nie wyrzucaj, podaruj bibliotece, rozdaj znajomym, zanieś na regał bookcrossingu...książka to nie bezcenny obraz, by leżał w sejfie, a i obrazy żal trzymać tylko dla siebie ;-)
UsuńZdziwiłabyś się, jak mało zainteresowana była np. biblioteka. Ale mniejsza o to, sęk w tym, że to ja nie umiem pożegnać się z książką z mojej półki, każda jest ważna;)
UsuńNa usprawiedliwienie pan z biblioteki mam tylko to, że często ludzie przynoszą stare, zniszczone egzemplarze lub pozbywają się encyklopedii i segregatorów z cyklicznymi wydawnictwami. Sama miałam ten problem i zaczęłam odmawiać. A gdybyś widziała, jakie książki przynosili uczniowie w zamian za zagubione!
UsuńWiem i rozumiem, nie mam pretensji. Sama chętnie kupiłabym nowe wydanie niejednej starej książki, te z lat np. 70. rozpadają sie same z siebie i zawieraja tony kurzu przecież, tylko czy to ma sens? Czytam na tablecie albo czytniku, książki stają się ozdobą... Do albumow tylko zaglądam, jednak co papier, to papier.
UsuńJa cały czas papierowe, no lubię i już!
UsuńGratuluję odwagi, by część remontu przeprowadzić samodzielnie. Moje mieszkanie też tego wymaga, ale sił już brakuje. Niech spadkobierca sam się o to zatroszczy. Uściski.
OdpowiedzUsuńMy odkładaliśmy długo, ale dłużej się nie dało, właśnie z powodu odpływu sił...
UsuńWitaj, Jotko.
OdpowiedzUsuń:)
Cieszę się razem z Wami, a jestem w temacie, bo Smarkactwo też właśnie remontuje świeżo nabyty kawałek własnego świata:)
Pozdrawiam:)
My trzy lata temu pomagaliśmy w przeprowadzce syna.
UsuńNiechaj twoim Smarkatym dobrze się mieszka!
Gratuluję :) Też czasem robię sobie pasztet drobiowy. Irena
OdpowiedzUsuńJa robię mieszany, ale tylko na święta, więc tym razem niespodziankę mieliśmy, że hej!
UsuńGratulacje !! Samodzielne remonty są "najlepsiejsze" !! I ryjek się potem cieszy nieustannie...;o) Jesteś gotowa na przyjęcie jesieni...;o)
OdpowiedzUsuńJestem gotowa, tym bardziej, że drobiazgi do zrobienia realizujemy w deszczowe dni:-)
UsuńPiękna kuchnia, piękna! Świetnie wszystko dobrałaś, a podłoga! Ech, jestem zachwycona :)
OdpowiedzUsuńTo zachwycajmy się razem, dziękuję:-)
UsuńRazem z muzyką Chopina na Kulturze czytam Twoją relację i bardzo mi się wszystko podoba. Ja lubię remonty, bo się coś zmienia i jakby nowe życie znowu. Człowiek się cieszy, że ma pieniądze na wszystko. I ta kawa z ekspresu na pewno bardziej smakuje.
OdpowiedzUsuńJa lubię nawet zmienić komodę w przedpokoju, obrazek na ścianie, dywanik, wszystko cieszy:-)
UsuńMiałam właśnie napisać, że ja ciągle coś zmieniam w domu. Ustawienie mebli, dekoracje. Szczególnie w tym domu na Dolnym Śląsku. W mieszkaniu są mniejsze możliwości, ale też działam 👍👍👏
UsuńGratuluję przebrnięcia i ładnej kuchni. :) U nas chaos, a na domiar złego zimnica - reanimacja ogrzewania przeciągnie się do przyszłego tygodnia, bo potrzebne hydraulikowi części nie dotarły na czas do hurtowni. Musimy wywalić też mnóstwo starych mebli, to wszystko naprawdę potrafi przytłoczyć...
OdpowiedzUsuńMy tez jeszcze czekamy na wkręty do zamocowania płyty nad piecem, na dodatkowe półki, na wszystko się czeka tygodniami...
UsuńPowiedz sobie, że to oczekiwanie, to jak czekanie na święta, będzie lżej!
Coś w tym jest :)
UsuńBardzo ładna kuchnia! A jest szansa, żebyś się podzieliła nazwą sklepu i czy łazienki też tam robią? :) Naszą kuchnię remontowano 3 miesiące, a nie chciałabym żyć tyle bez łazienki.. Dużo radości z nowości i miłej niedzieli :)
OdpowiedzUsuńPopularny market LM, mają podwykonawców chyba też na łazienki...
UsuńSuper, i ja doczekam się kiedyś finału:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam pięknie kochana, spakowana na wyjazd do Mamy:)
Pozdrowienia dla Mamy i miłego czasu dla Was:-)
UsuńTak to jest z remontami! Najpierw nas zaskakują, ale najważniejszy jest przecież efekt :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Bałagan trzeba przetrwać po prostu, rozmyślając o efektach:-)
UsuńMi też się marzy remont kuchni, ale ciągle jakieś wydatki... więc chyba będę etapować.
OdpowiedzUsuńNo niestety, fundusze to istotna strona remontów, niestety!
UsuńŚwietny pomysł z tym kącikiem kawowym!
OdpowiedzUsuńA z tak pięknej i nowej kuchni to aż się nie chce wychodzić. Moja koleżanka remontuje kuchnię i nowe meble będzie miała dopiero przed świętami a blaty po nowym roku. Najgorsze, że stare meble i sprzęty już zostały wywiezione, została jej tylko zmywarka, i warunki ma trochę polowe. Ale tyle się chyba czeka przy całej kuchni robionej na zamówienie. U Was naprawdę poszło szybko I sprawnie, takie remonty nie są straszne. Życzę Wam dużo radości z nowej kuchni i sypialni.
Zamawialiśmy w sierpniu, potem trochę przygotowań własnych, więc sam montaż trwał krótko, jeszcze musimy zamontować płytę szklaną nad piecem.
UsuńDziękujemy:-)
E no pięknie! Kuchnia jak ta lala :) Bardzo estetyczna i jasna. Blat również mi się podoba, czy to najprawdziwsze drewno? Zdradź, proszę, coś więcej na temat tego kącika kawowego, bo mnie zainteresował, a na zdjęciach (trochę za małych jak na moje preferencje) nie można sobie spokojnie wszystkiego obejrzeć.
OdpowiedzUsuńHaha, skąd ja znam to "na co komu tyle książek?!" – ilekroć trzeba poprzesuwać regały, albo je dokładnie posprzątać, zawsze zadaję sobie to pytanie :)
Wyniosłam przed remontem sporo książek, a po już zamówiłam nowe ;-)
UsuńZapomniałam dodać, że super prezent dostałaś od koleżanki. Domowy pasztet musiał być wyborny, a roślinka to chyba maranta, bo też takie mieliśmy w moim rodzinnym, polskim domu.
OdpowiedzUsuńTak, to maranta i jeszcze takiej nie miałam.
UsuńBarek kawowy zobaczyłam kiedyś na zdjęciu w czasopiśmie, ale mój musiałam zmodyfikować. Pod mikrofalą jest przestrzeń i szuflada na ekspres do kawy, filiżanki i wszystko potrzebne do parzenia, nie latam po całej kuchni, by zrobić rano dwie filiżanki na powitanie dnia:-)
Nie lubię remontów, nie lubię prac fizycznych w domu (chociaż wizyty fachowców też mogą napsuć nerwów) i nawet zmian w mieszkaniu za bardzo nie lubię, ale czasami jest to jednak pożądane i efekt po okazuje się warto trudu. Kuchnia bardzo ładna i przyjemnie mieszkać w odświeżonym otoczeniu :)
OdpowiedzUsuńMam marantę od mamy - ona ma dwie i jedna stale wypuszcza nowe pędy. Ludzie twierdzą, że jest bardzo łatwa, ja bym powiedziała, że źle znosi niesystematyczność, ale przy dobrej opiece radzi sobie świetnie. Kiedyś nie lubiłam, bo mi przeszkadzało, że rusza liśćmi i że to słychać, potem doceniłam :)
Mam pierwszy raz, zobaczę jak się u mnie zadomowi:-)
UsuńJeszcze tak entuzjastycznej opowieści z remontu nie spotkałam! I jak teraz pięknie masz! Super ♥️
OdpowiedzUsuńChyba z wiekiem nabieram cierpliwości:-)
UsuńAsiu super, że zrobiliście to własnymi siłami! 💪 To niesamowite uczucie patrzeć na efekt swojej pracy — tym bardziej, że wyszło dokładnie tak, jak chcieliście 👏 Remont to sporo wysiłku, ale satysfakcja bezcenna! I ten barek kawowy brzmi jak marzenie ☕😍
OdpowiedzUsuńKawa to nasz poranny rytuał, więc niechaj parzy się należycie:-)
UsuńOj, mojej kuchni też przydałby się remont :)
OdpowiedzUsuńTo zaplanuj, może się uda?
Usuń