Codzienność zaskakuje na każdym kroku. Kto twierdzi, że dni są jednostajne i mało się dzieje, niechaj wyjdzie życiu na przeciw, nawet wizyta w sklepie może owocować ciekawymi obserwacjami.
Byłam w markecie budowlanym po ziemię do kwiatów (ciągle coś przesadzam). Widzę kątem oka, że coś lata po sklepie, a hala przecież spora. To sikorka spryciara wyszukała stoisko z karmą dla zwierząt i wyjadała ziarenka z opakowań dla ptaków.
Ale to nie jedyne spotkanie z tym ptaszkiem. Często wietrzymy mieszkanie, siatki przeciw owadom zdjęte na zimę i pewnego dnia wleciała nam do pokoju sikorka właśnie.
Na szczęście nie zaplatała się w firanki , a okno balkonowe było blisko. Wyleciała bezpiecznie, ale wyobrażam sobie, jak była przerażona...
Do gwiazdki kawał czasu, ale już od października zamawiam w Internecie upominki dla bliskich, zwłaszcza dla wnuka. Spokojniej , taniej, zamówione odbieram w sklepie stacjonarnym lub paczkomacie.
Na zdjęciu, dwie gry edukacyjne, kolejne są w drodze, bo jeszcze po drodze urodziny wnuka.
Przeniosłam z kuchni do pokoju roślinę, która wyrosła niemożliwie, sami widzicie, że wyższa od lampy, to ten sam gatunek, co sansavieria. Wzięłam kiedyś szczepkę ze szkoły , koleżanka dbała by roślin w jej klasie było dużo, ta akurat mnie zainteresowała, bo łodygi jak ołówki, ale w klasie miały wysokość kilkunastu centymetrów...
Księżyc powyżej to jego halloweenowa wersja, jakby wiedział, jaki to dzień.
Dwa kolejne zdjęcia, to księżyc ostatnich dni, hiperksiężyc, nazywany też bobrowym, bo podobno bobry przy takim księżycu są szczególnie aktywne.
Na emeryturze mój mąż zajmuje się składaniem Lego, zajęcie fajne , a i pojazdy do zabawy z wnukiem się przydadzą, tylko gdzie to wszystko trzymać, a potem odkurzać?
Kolejny stos do czytania, jedna książka nowa, reszta od koleżanki, bo już nie ma gdzie chować, nawet stoliki koło łózka zapełnione, więc wzięłam trochę.
Mój krokomierz pokazał wynik za październik, niezły dystans, ale rekord lipca nie został pobity.
Nie wędrujemy jednak dla rekordów, a dla zdrowia!
Na jednym ze spacerów odkryliśmy blisko nas winnicę. Na płaskich Kujawach winnica!
Trzeba będzie się zainteresować i może zapisać na degustację?
Zakupiłam schodki do kuchni, bo szafki po sam sufit, zgrabne, żółte pasuje do szarego, ale do najwyższych szafek i tak nie sięgam. na szczęście na najwyższych półkach mało używane przydasie.
Dobrego weekendu, a po weekendzie będzie o wycieczkach...












Jeśli ptaki wpadają do domu,a rośliny rosną jak szalone to dobry znak.To znaczy,że mieszkaja ludzie o dobrej energii.I właśnie z takich małych chwil,codzienności składa się nasze życie.Tu i teraz...
OdpowiedzUsuńDo nas wszedł sobie kiedyś obcy kot,ułożył się wygodnie na sofie i smacznie zasnął.A paprotki rosną u mnie jak opętane....<:)Ewa.
UsuńOptymistycznie to zabrzmiało, oby to była dobra wróżba!
UsuńKoledze męża obcy pies wszedł do auta i nie chciał wyjść...a mały nie był!
Eleganckie te schodki!
OdpowiedzUsuńMoja przyjaciółka po laurach sięgamia wysoko wybudowała dom, gdzie w kuchni dosięga wszystkiego bez schodków i zazdroszczę choć ja też tak mam prawie
W programie o poszukiwaniach domów widuję niskie stropy w angielskich domkach, ale mój mąż miałby gorzej, bo wysoki...
UsuńAngielskie domy mnie przestraszają!
UsuńNiektóre tak, to prawda...
UsuńMam podobnie z tymi szafkami do sufitu, w kazdym domu musialam sie wspomagac drabinkami, w obecnym mam nawet dwie, jedna na stale w garderobie, 3 schodki, wyzsza do ogolnego uzytku.
OdpowiedzUsuńMam odwrotne przekonanie niz Ewa - nie lubie gdy do srodka dostanie sie ptak, zawsze pozniej dzieje sie cos zlego.
W naszych sklepach ogrodowych ktore sa czesciowo otwarte oprocz zadaszen lata mnostwo ptakow, maja tam nawet gniazda. Nie lubie bo zdarza sie ze zalatwiaja sie na glowach ludzi a ich nieustanny skrzek, cwierkanie dziala mi na nerwy. Dziwne bo gdy w naturalnych warunkach ich glosnosc mi nie przeszkadza.
Nie wiem czy chciałabym chodzić po sklepie, gdzie ptaki robią na głowy klientom, dość mam gołębi na osiedlu.
UsuńDrabinkę mam, ale metalowa i niezbyt wygodna...
Niestety duzo takich ptaszkow lata po sklepach, zle sie konczy dla nich jak i dla klientow czasem. Ja raz weszlam w domu towarowym na dzial stroi nocnych i szlafrokow, uchylilam wiszacy szlafrok i wylecial olbrzymi mol. Dobrze, ze nie nietoperz, pomyslalam.
UsuńObecność moli źle wróży dla dzianin. Przypomniałaś mi o konieczności zakupu szlafroka...
UsuńEeej...! Gdzie się takie schodki do kuchni zamawia?
OdpowiedzUsuńW Ikei, ale do składania ;-)
UsuńTo nic, Dzieciątko samo komodę poskładało 🙂
UsuńSchodki to prościzna!
UsuńObejrzałam je, okazuje się, że są przeznaczone dla dzieci. Pod nami to by się w drzazgi połamały 😉
UsuńBardzo mi się podoba hobby Twojego męża, to składanie klocków Lego.
UsuńDla dzieci też, ale solidne są i stabilne:-)
UsuńHobby dość kosztowne, ale głowa i ręce pracują!
Życie nigdy nie jest nudne, jest zawsze ciekawe, i nie tylko w listopadzie... nie wiem, dlaczego ten miesiąc uważa się za taki smętny. Dni coraz krótsze, fakt, czasami mokro i zimno, za to długie wieczory przy filiżance herbaty, dzierganie, czytanie- o ile do pracy nie trzeba. Przed drzwiami suche, opadnięte liście, Mirka uwielbia w nich buszować. Akurat siedzę w kuchni, uważam na garnki i bloguje. Czegóż chcieć więcej od listopada?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
No właśnie, nawet lenistwo jest czym usprawiedliwić, gdy się zdarzy:-)
UsuńMiłego kompletowania prezentów gwiazdkowych życzę. Ja pójdę na łatwiznę i ofiaruję rodzinie gotówkę. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńGotówka niby bardziej praktyczna, ale prezent nie musi być praktyczny...
UsuńZawsze coś się dzieje, tylko do niektórych rzeczy się przyzwyczajamy, a innych nie zauważamy. LEGO to mój syn uwielbia, ja nie mam cierpliwości :)
OdpowiedzUsuńLego wypuszcza teraz takie cuda, że nawet dorośli świetnie się bawią:-)
UsuńKsiężycowe zdjęcia- rewelacyjne!!
OdpowiedzUsuńJa mam schodki drewniane, składane, typu- stołeczek. I czasem stołek zastępują.
Tez taki oglądałam, ale ten żółty kolor mi się spodobał i przy okazji będzie siedzisko dla wnuka:-)
UsuńKsiezyc tajemniczy. Ja zobaczylam go wczoraj, byl duzy, zoltawy i poplamiony, czesto chowal sie za chmury. Niestety u nas deszczowo, mgliscie i chmury niz sobie nie robia z tego, ze ludzei chca ogladac ksiezyc.
OdpowiedzUsuńLego dla doroslych to przypomnienie zrecznych rak i wiadomosci z techniki. Cudne na jesien i zime.
Ciagle duzo chodzisz, ja w tym roku troche mniej ale rowerem nadrabiam. I autem. Wiem to sie nie liczy.
Stoleczek drabinka ladnie sie prezentuje na tle :))) i jeszcze jest uzyteczny na rozne sposoby.
Chodzenie weszło w nawyk, musze wydreptać swoje kroki, bo inaczej źle się czuję. Ale czasami są dni bardziej domowe i to nie tylko z powodu aury...
UsuńI ja już myślę o świątecznych prezentach. Jeszcze zakupów nie zrobiłam ale mam już listę co dla kogo:-) Zdjęcia księżyca fantastyczne!
OdpowiedzUsuńDrobiazg dla każdego i już jest zagwozdka, by zrobić przyjemność, a nie tylko odbębnić zakup dla tradycji.
UsuńTe schodki, to chociaż stabilne? Pytam, bo lekarz zalecił żonie chodzenie po schodkach.
OdpowiedzUsuńStabilne, wypróbowałam.
UsuńNo tak, moją uwagę też przykuwają prezenty dla najbliższych. Mam już co prawda namierzone, ale jeszcze nie zamawiałam :)
OdpowiedzUsuńChmury się postarały, by nie można było podziwiać w pełnej krasie, więc odpuściłam sobie. Twoje zdjęcia naprawdę świetne!
U nas było bezchmurnie, więc się udało:-)
UsuńPrezenty wybierałoby się łatwiej, gdyby worek Mikołaja był bez dna...
Ja kiedyś mialam nietoperza, to było straszne.U mnie również prezenty świątecznie w trakcie realizacji, lubię wcześniej.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBrr, nietoperz jakoś przyprawia mnie o ciarki!
UsuńTeż kiedyś miałam nietoperza, jednak na własne życzenie ;) Nie jest to niestety historia z happy endem. Znalazłam go jako dziecko, miał uszkodzone skrzydło, zabrałam go więc do domu, aby wyleczyć, schowałam do pudełka, a kiedy na drugi dzień się obudziłam... zostały po nim tylko szczątki, bo mój kot się do niego dobrał! Morze łez wtedy wylałam (ale koty uwielbiam do dziś).
UsuńNo cóż, kocia natura zwyciężyła, a zdarzenie pamiętasz całe życie...
UsuńPiękny wynik. Gratuluję:)
OdpowiedzUsuńM
Lubię, dla zdrowia fizycznego i dla przewietrzenia głowy:-)
UsuńCzyli robiłaś średnio 9 km dziennie i dwie godziny ? To doskonały wynik. Ja staram się chodzić godzinę dziennie, ale nie codziennie.
OdpowiedzUsuńNa pewno wspominałam o tym moim starym poniemieckim domu, że na górze on ma w pokojach 185- 195 cm wysokości. Zdejmując ubranie, uderzasz się o sufit. Małym wnuczętom się podoba, że z łóżka sięgają sufitu 🤣
Na dole jest trochę wyższy, ale do szafek dostaje bez problemu🤣 okna są małe, to też się szybko myje. Ale światła nie ma za dużo. W lecie ok, ale w zimie zimno, plus te ściany muru pruskiego, niby ocieplane od wewnątrz, ale nadal zimno.
Ja też powoli ustalam prezenty świąteczne, ja proszę o linka👏👍 na Mikołaja dzielimy słodycze, które córka z zięciem dostają w zakładach pracy 🤣
Jeszcze pracując chodziłam codziennie kilka kilometrów, a teraz to już nawyk dla lepszego samopoczucia. Choć czasami to tylko wyjście do sklepu lub fryzjera, bywa i tak.
UsuńNie wiedziałam, że jeszcze są paczki dla dzieci w zakładach pracy!
Przed gwiazdką robimy rekonesans, co komu sprawi radość, oczywiście w ramach zasobów finansowych, bez szaleństw.
jesoo Twój krokomierz mnie powalił.
OdpowiedzUsuńoraz piękne schodki.
No tak mam, czasami wbrew sobie muszę wędrować...
UsuńSchodki by się mi przydały nie tylko w kuchni, ale i do regałów z książkami - jednak nie mam na nie miejsca, więc mniej elegancko posiłkuję się krzesłem 😁
OdpowiedzUsuńJak mi kiedyś, daaawno temu, wpadł do mieszkania kot przez otwarte drzwi z klatki - nie wiem, kto się bardziej bał: ja czy on.
A z kolei w Pradze wleciał do hotelowego pokoju gołąb (i obesrał firankę, bo najlepsze miejsce do siedzenia znalazł na karniszu). Co się natrudziłam, żeby go wygonić z powrotem. Przelatywał z karnisza na szafę i z powrotem. W końcu dziewczynkom z innego pokoju udało się go wypędzić, na dzieci zawsze można liczyć, bo to dla nich zabawa 😂
W każdym razie od tamtej pory nigdy nie zostawiam otwartego okna, wychodząc, co w lecie jest dość uciążliwe, no ale nie mam ochoty powtarzać sytuacji.
Krzesło dobre, ale trochę wysoko...
UsuńLatem mam w oknach siatki przeciw owadom, ale i tak zamykamy, bo nigdy nie wiadomo...
Każdego dnia coś się wydarza, nawet jak nic się nie wydarza, a chciałoby się, żeby jednak się wydarzyło. Np. na znak od kogoś ważnego.
OdpowiedzUsuńTrzeba jeszcze umieć odczytywać znaki:-)
UsuńZajęcie męża bardzo fajne, ale miejsce to faktycznie zajmuje. Ja zawsze mam okazję poskładać, jak kupuję coś dzieciom: bratanica niby chce składać sama, ale często chce pomocy, przy tym łatwo się rozprasza i kończy się tak, że ja to robię. Ona z kolei bardziej wyżywa się na swoich własnych realizacjach - moi rodzice dobrze zrobili, że trzymali nasze klocki, bo są jak znalazł.
OdpowiedzUsuńŁadne schodki. Ja jestem przyzwyczajona, że sięgam wszędzie, pudło spod sufitu też złapię, ale czasami też się muszę ze schodkami przeprosić :D Też mam ikeowe, ale czarne i bardziej kanciaste, Twoje ładniejsze.
My trzymamy klocki syna i różne stworki , którymi teraz nasz wnuk się bawi, muszę je wszystkie umyć, bo kurzą się w pawlaczu...
UsuńSympatyczna historyjka z tą sikorką, ale mimo to zasmucająca. Obserwuję moje ogródkowe ptaki, a raczej ich zaciekłe walki o pożywienie, które im serwujemy, i mam wrażenie, że mają trudności w zdobyciu naturalnego pokarmu. Stadko liczne, konkurencja duża, pora roku też nie sprzyja.
OdpowiedzUsuńApetyczny stosik książkowy. Steinbeck najbardziej mnie zainteresował. Tuska nie znoszę, więc nie wiem, czy dałabym radę przeczytać "Wybór" ;) Też mam "świeży" stos, bo dziś dotarły do mnie trzy pozycje Joanny Chmielewskiej (jej fanka, a moja czytelniczka mi je poleciła). Może przekonam się do tej autorki. W przeszłości czytałam jedną jej powieść i nie zrobiła na mnie większego wrażenia.
Ciekawych lektur i przyjemnych spacerów.
Chmielewskiej czytałam kiedyś niemal wszystko, ale już wyrosłam z tego typu literatury, za to ekranizacje jej powieści są świetne, a jaka obsada!
UsuńLubię wywiady - rzeki, tej książki nie znam, jestem ciekawa, do Tuska nic nie mam.
Zapomniałam dodać, że schodki piękne (lubię takie wyraziste dodatki do domu, a żółty to taki ciepły, przyjemny i energetyczny kolor). Prezenty zawsze kupuję z dużym wyprzedzeniem, aby uniknąć zakupowej gorączki. Czasem zaczynam je gromadzić... już na początku nowego roku!
OdpowiedzUsuńNa razie mam prezenty dla wnuka, dla dorosłych o wiele trudniej...
UsuńMam Eltona 🥰
OdpowiedzUsuńObejrzałam na razie zdjęcia, książka zaczeka w kolejce:-)
UsuńSikorek mamy mnóstwo w ogrodzie, niedługo wystawimy dla nich coś dobrego. :)
OdpowiedzUsuńFajnie, że teraz dzieci uczy się o emocjach. Czasem złośliwie mówię, że takie książeczki typu "Małe jabłuszko poznaje emocje" bardzo przydałyby się mojemu teściowi...
Ta roślina jest niesamowita! Najpierw zobaczyłam zdjęcie, a potem przeczytałam opis - i w pierwszej chwili pomyślałam, że wstawiłaś zdjęcie jakiegoś boroczka, który stracił liście. :)
U nas też były takie księżycowe widoki, jeden uwieczniłam i jest na Barłożku.
No i też ostatnio składaliśmy Lego, mam też do ułożenia puzzle, ale czekają na lepsze czasy.
Całe życie człowiek się uczy, zwłaszcza w relacjach, świat się zmienia, my się zmieniamy, czasami warto posłuchać mądrzejszych, ale nie bezkrytycznie, nikt nie wie wszystkiego.
UsuńTeść jest niestety z tych nieomylnych. Ja wiem, że pod tą maską buca skrywa się smutny, przestraszony mały chłopiec... Co nie zmienia faktu, że kontakty z tym człowiekiem są naprawdę uciążliwe. Ludzie wyładowujący swoje frustracje życiowe na rodzinie to zmora.
UsuńMój teść też nie był łatwy, oj nie...
UsuńSikorka, która Cię odwiedziła Jotko przypomniała mi dwie małe wiewiórki, przyniesione z lasu przez syna. Zadomowiły się u nas, nawet nie zniszczyły firanek, po których ganiały. Na wiosnę wypuściliśmy je.... przez jakiś czas trzymały się drzew blisko domu..... może tęskniły. Ale to nie jedyne stworzenia żyjące, u nas, przeważnie tylko czasowo. Syn ciągle znosił nowe. Była więc wrona z przetrąconym skrzydełkiem, jeż , który w pustej rurze w piwnicy przetrwał zimę, żółw, 2 chomiki, dwie papużki, kanarek, a na koniec mała sarenka, którą syn przyniósł z lasu nieświadomy, że prawdopodobnie zabiera ją matce, która pewnie była w pobliżu. Natychmiast zgłosiłam ją do nadleśnictwa, do czasu gdy jej nie zabrali karmiłam ją mlekiem z butelki, może by się u nas wychowała...
OdpowiedzUsuńCo do książek.... przypomniałaś mi Steinbecka tak bardzo kiedyś głośnego.... ściągnęłam więc sobie na czytnik jego nieznaną mi książkę Chętnie obejrzałabym znów po czasie "Na wschód od Edenu"
A Eltona - chyba autobiografii podobno b. ciekawej nie znam.
Poruszyłaś mi pamięć - dziękuję
Moja mama miała takie serce dla zwierząt, jeszcze jako dziecko , gdy wyjeżdżała na wieś, opiekowała się wszystkimi zwierzętami, nawet kiedyś spała w psiej budzie:-)
UsuńGdy ja już byłam na świecie, to w domu tez mieliśmy jeża, białe myszki, jamnika...och, wspomnienia!
Witaj Joasiu, zaintrygowała mnie ta roślina, dziwna, ale piękna! I ta książka o zieleni (nie widzę dokładnie tytułu), której mi teraz bardzo brakuje i też czytam teraz "Wczoraj byłaś zła na zielono", a książki wymieniam z moją córcią i jej przyjaciółmi. Bo już naprawdę nie mam w domu - dość dużym - na nie miejsca, więc idą w świat. Dobrej niedzieli!
OdpowiedzUsuńA już widzę: Zieleń, reszta to nazwisko autorki. :) Jednak okularów już potrzebuję, niestety PESEL robi swoje.
UsuńZieleń kupiłam , bo czytałam cały cykl Kolory zła.
UsuńBardzo chciałabym przeczytać także Wczoraj byłaś zła na zielono, jeszcze do niej nie dotarłam.
Okulary biorę do sklepu i do restauracji nawet...
W tygodniu dwie sikorki wleciały mi na balkon, mimo że mam osiatkowany. Ale znalazły sobie jakiś wlot, na szczęście same wyleciały.
OdpowiedzUsuńWidocznie u Ciebie ta roślinka ma lepsze warunki niż w klasie :)
Pewnie tak, w szkole jak to w szkole, raz podleją, raz nie, a innym razem za wiele...
UsuńZabawy macie różne i bardzo dobrze. Do mnie przez uchylone okno wiosną pchają się gołębie ale nie wpuszczam takich gości. Jednej upalnej nocy o godzinie trzeciej obudził mnie dziwny dźwięk, wstałam - okazało się, że nietoperz rusza się między roletą a szybą. Wypuściłam go a on, głupek, zamiast wylecieć przez okno a to kołował pod sufitem, a to siadał na górze regału, a to schował się za wysoką półką z książkami i drapał. Godzinę się z nim męczyłam namawiając, aby odleciał. Stosowałam perswazję, przeganianie, w postaci szmaty na szczotce ale bezskutecznie. W końcu się znudził, zrozumiał może i usiadł na oparciu fotela skąd go zabrałam i uwolniłam przez okno.
OdpowiedzUsuńMnie kiedyś obudził ogromny świerszcz, trudno było go zlokalizować...
UsuńZapomniałam podpisać historię o nietoperzu - Irena
OdpowiedzUsuńteraz zauważyłem, akurat sam napisałem coś o nietoperzu... ale nasz gacek był jakiś bardziej ogarnięty... a może wystarczyło szerzej otworzyć wszystko?... bo wtedy ruch powietrza sam pokazuje takiemu drogę... można się do tego podeprzeć jakimś wiatraczkiem, aby ten ruch szybciej wywołać...
UsuńA może ów gacek chciał pomieszkać u Ireny?
Usuńto akurat nie jest wykluczone, gacek mógł szukać kryjówki typu strych i jeszcze nie zdążył się zorientować, że trafił pod zły adres...
UsuńAnonimowa Leniwa Irena nie doprecyzowała, jak mieszka, w jakich uwarunkowaniach, trochę by to ułatwiło... zapewne nie na wsi, bo tam zwykle nie ma gołębi...
jeden z naszych kotów jest bardzo łowny i wciąż przynosi do domu swoje zdobycze... czasem przynosi już martwą, wtedy jeszcze nic się nie dzieje... szybka utylizacja, a dumny z siebie kocurniak odchodzi do dalszych swoich kocich zajęć... gorzej jest, gdy zdobycz jest żywa, przeważnie jest mysz, bo on ją nam przyniósł do zabawy... to jest dość naturalne w świecie kotów... ale czasem wtedy mysz daje dyla i chowa się za jakieś cięższe meble... niedobrze, bo taką mysz nie jest łatwo wtedy złapać, ani nam, ani kotu, który zresztą szybko traci zainteresowanie zabawą... potem ta mysz najczęściej umiera, bo ma serce w strzępach po takiej przygodzie i w efekcie lęgną się muchy... ale ostatnio taka mysz przeżyła i nawet nieźle się ustawiła, bo namierzyła worek kociej karmy, którą po wygryzieniu dojścia stopniowo wyjadała, a resztę zapaskudzała... temat został opanowany dość późno...
OdpowiedzUsuńtak mi się skojarzyło z tą sikorką...
na się też czasem meldują ptaki do domu, a raz się pojawił nietoperz... ale z nim było łatwiej... bo ptak się tłucze w panice, zwykle do okien, do źródeł światła... gackowi światła nie trzeba, wystarczyło otworzyć szeroko parę drzwi i okien, po czym drogę na pole znalazł sobie na luzie sam, bezkolizyjnie z meblami, czy ścianami...
p.jzns :)
Mała myszka to pół biedy, taki szczur, to dopiero problem! W każdym razie, żadnych gryzoni lepiej nie mieć w domu, ani nietoperzy!
Usuńszczurów akurat u nas nie ma... pomimo, że koty /wbrew mitom/ raczej nie polują na szczury, to sama obecność tych kotów powoduje, że nie zagnieżdżają się w takich domach i posiadłościach... większość szczurów mieszka w miastach w zwartej zabudowie mieszkalnej lub przemysłowej... na wsiach szczurów raczej nie ma...
Usuńp.s. chyba, że na wsi jest jakiś większy kompleks magazynowy, tam jakieś szczury mogą jeszcze zaistnieć, ale to raczej nie jest wieś sensu stricto...
UsuńCzasami przy hurtowniach, chlewniach, restauracjach się pojawiają.
UsuńU nas bywają, bo trutki wyłożono, ale nie dziwi to, bo ludzie mnóstwo jedzenia wyrzucają i to wcale nie do śmietników..
Ciekawa ta roślina, oryginalna. Nigdy takiej nie widziałam, no chyba że mniejszego rozmiaru i jakoś nie zapadła mi w pamięć. Jeszcze trochę i ta Twoja będzie do sufitu i będziesz musiała przycinać. Dobrze, że masz super schodki w pięknym, energetycznym kolorze bo wyżej sięgniesz 😃.
OdpowiedzUsuńNam kiedyś chciał wlecieć przez uchylone okno gołąb ale utknął bo chyba źle wymierzył rozmiar "szpary", co się naszamotał to jego a kiedy w końcu go przepchnęłam to okazało się, że zostawił po sobie tonę piór 😁
Sytuacja z gołębiem niemal komiczna, za dużo zjadł widocznie i utknął...te miejskie gołębie zbyt odkarmione, sporo ich ginie pod kołami, bo za ciężkie są, by się wznieść na czas.
UsuńBardzo ciekawa roślina. Myślę, że jeszcze ją pokażesz, bliżej.
OdpowiedzUsuńCały czas ją obserwuję...
UsuńZacznę od stoleczka- super, mam troche wyzszy dwustopniowy skladany, ale troche za niski by wygodnie wieszac firany- musze sie wyciągać. Dobrze ,ze przypomnialas o osiagach spacerowo-wysilkowych- tez sobie sprawdze , bo zwykle skupiam sie na dziennym krokomierzu.
OdpowiedzUsuńRoslinka smukla jak sarenka- pewnie dobrze jej w tym miejscu...
Ta gra edukacyjna- o emocjach zaciekawila mnie....
Jak to dobrze jest mec gdzie zasięgnąć języka : -)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńDo firanek korzystam z drabinki :-)
UsuńSama jestem ciekawa, nie rozpakowałam, a z opisu trudno wnioskować, zobaczymy.
A jeszcze sikorka...właśnie....niestety przedwczoraj znalazlam rozjechana na drodze. Stalam na światłach i patrzę, a tu truchelko male, z zoltym brzuszkiem...najpierw pomyslalam ze komus uciekla papuzka falista albo kanarek, ale chyba to jednak sikorka...Maluchy harcowaly mi tez za oknem ok.9-tej. Wiercipietki...
OdpowiedzUsuńU nas tez wesoło harcują, na szczęście gołębie gdzieś się ulotniły ;-)
UsuńTego kwiecia to Ci zazdrodzczę. Ja u siebie walczę o takowe kwiecie. Zdjęcia księżyca super. A z tmi zakupami prezentów mam podobnie. Już składam do torby. I przekonałam się do zakupów internetowych. Oszczędzają czas.
OdpowiedzUsuńCzas i pieniądze, bo jeśli odbieram w sklepie, to jest o wiele taniej!
UsuńZdjęcia księżyca super. Bardzo lubię takie kadry . Brawo
OdpowiedzUsuńUpolowałam na spacerze, z okien domu mało widać.
UsuńAsiu super codzienność! 😄 Sikorka w markecie to mistrzyni w swoim fachu 🐦, a rośliny, księżyc i Lego pokazują, że życie naprawdę potrafi zaskakiwać na każdym kroku. Uwielbiam, jak łączysz codzienne sprawy z taką radością i obserwacją świata. 🌱📚🚶♀️
OdpowiedzUsuńA winnica na Kujawach?! Brzmi jak plan na super weekendową przygodę 🍷✨.
Dziękuje, Aniu.
UsuńMusze sprawdzić, co w tej winnicy ciekawego...
Sprytny ptaszek :D A na przygłupów mówi się, że ktoś ma ptasi móźdżek :)
OdpowiedzUsuńZupełnie niesłusznie, a kruki czy papugi?
UsuńJakie fajne schodki! Sikorka w markecie - a to mała cwaniaka. Bardzo lubię te Twoje zapiski codzienności. I przesyłam uściski, oczywiście ♥️
OdpowiedzUsuńOdściskuję z radością:-)
Usuń