środa, 8 kwietnia 2015

Czy jesteśmy tolerancyjni?

Pytanie powinno raczej brzmieć: do jakiego stopnia umiemy być tolerancyjni? Nie wszyscy uświadamiamy sobie znaczenie słowa tolerancja, niektórzy stawiają znak równości miedzy tolerancją i akceptacją.
A przecież tolerancja nie oznacza, że muszę akceptować osobę lub zjawisko. Toleruję czyli nie wyśmiewam, nie obrażam, pozwalam współistnieć, staram się poznać i zrozumieć, nie przeszkadzam. Tolerancja nie dotyczy przemocy, zjawisk o charakterze przestępczym i wszystkiego, co wyrządza komuś krzywdę. Przykład: toleruję różne wiary i wyznania, różne religie i światopoglądy, ale jestem przeciwna wszelkim zjawiskom i sytuacjom naruszającym moją wolność osobistą. Co to oznacza w praktyce? Nie akceptuję aktów przemocy w imię religii, naruszania spokoju domowego przez agitatorów różnych wyznań, tak samo jak domokrążców (będę chciała zmienić religię lub kupić dywan, to sama znajdę usługodawcę - my home is my castle).
Mogę tolerować prawo do zachowań agresywnych, jako objawu bezradności, choroby czy niewłaściwego wychowania, ale nie akceptuję przemocy, a jest nią wszystko, na co nie wyrażam swojej zgody. Przykład: rozumiem, że dziecko ma prawo do okazywania złości czy uzewnętrzniania niezadowolenia lub nawet do buntu wobec dorosłych, pod warunkiem, że nie ubliża, nie rzuca przedmiotami, nie niszczy.
A czy potrafimy być tolerancyjni w innych sytuacjach czy wobec innych osób? Kiedyś oglądałam film, którego bohaterowie, ludzie wykształceni i dobrze sytuowani, uważający się za kulturalnych deklarowali, że są tolerancyjni, otwarci, życzliwi. Do momentu, gdy okazało się, że ich syn ujawnił swoja orientację seksualną, tak odmienną od pożądanej w kręgach towarzyskich małomiasteczkowego środowiska.Ojciec wolał wyrzec się syna i uznać go za zmarłego, niż przyznać wobec znajomych, że ma w rodzinie geja. Podobny stosunek wielu ludzi ma do transwestytów, małżeństw osób o różnych kolorach skóry czy różnych wyznaniach. Nie inaczej jest z bezdomnymi, chorymi na AIDS czy schizofrenię. Często nietolerancja wynika z niewiedzy na dany temat ( nie chcemy koło siebie ośrodka dla chorych na AIDS, jakby choroba ta była przenoszona drogą kropelkową). A czy z nie braku tolerancji ukuto powiedzenia: Cyganie kradną, rudzi są fałszywi, Żydzi oszukują itp.
Tak naprawdę nikt z nas nie wie czy tak do końca okaże się osobą tolerancyjną, to życie zweryfikuje nasze postawy poprzez sytuacje jakie przed nami postawi.

5 komentarzy:

  1. Dopóki nie staniemy twarzą w twarz z daną sytuacją to nie powinniśmy mówić o tym czy jesteśmy tolerancyjni czy nie; sama nie wiem jak zareagowałabym gdyby się okazało, że tuż obok mojego bloku ma np. powstać ośrodek dla uzależnionych od narkotyków czy alkoholu.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się z przedmówczynią, że dopiero sytuacja weryfikuje naszą tolerancję. Tak naprawdę nikt nie wie, jak się zachowa, gdy zobaczy kogoś chorego czy bezdomnego. Chociaż Polacy są raczej mało tolerancyjni. Niestety...

    OdpowiedzUsuń
  3. Zawsze wydawało mi się, że jestem tolerancyjna, ale prawdą jest, że dowiadujemy się tego jak doświadczymy czegoś bezpośrednio na sobie. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem tolerancyjna i akceptuję wszystko, do pewnego momentu. Ten moment jest wtedy, kiedy ktoś próbuje mnie "nawrócić" nie ważne na co. Wtedy staję się mało sympatyczna ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. To prawda, często życie weryfikuje nasze deklaracje, dlatego staram się nikogo nie oceniać, jeśli nigdy nie znalazłam się w podobnej sytuacji.
    Dziękuję wszystkim za głos w dyskusji, bardzo to dla mnie cenne.

    OdpowiedzUsuń