Ogólnie męża mego doceniam i staram się chwalić - każdy wszak lubi być chwalony. Wprawdzie jest spod znaku barana, ale gdy zna się instrukcję obsługi a po latach dotarliśmy się jak silnik w aucie, to da się wytrzymać, ale o nudzie nie ma mowy. Najważniejsze, że mogę liczyć na większe i drobne oznaki życzliwości z Jego strony. Nie to, żeby ciągle kupował kwiaty, ale jak trzeba obiad zrobi!
Wczoraj jednak zaskoczył mnie totalnie. Poprosiłam, żeby zaniósł zegarek do zegarmistrza na wymianę baterii, bo w niektórych sytuacjach bez zegarka ani rusz, a nie mam nawyku spoglądania na wyświetlacz komórki. Przy okazji podrzuciłam dwie bransoletki srebrne, które zerwawszy się zalegały smętnie w szufladzie, może zegarmistrz lub jubiler naprawią.Zegarek otrzymał nowa baterię, bransoletki oczekują na naprawę, a w ramach rekompensaty dostałam upominek pięknie opakowany:nową bransoletkę srebrną, taką jak lubię. Bez okazji.
Dziś natomiast małżonek sam, z nieprzymuszonej woli wykonał od początku do końca placek drożdżowy z kruszonką. Pachnie w całym domu, pogoda bardziej zimowa, a my oglądamy koncert Briana Adamsa i jemy pyszną drożdżówkę. Jest to wprawdzie zamach na niedościgniony ideał sylwetki, ale co tam... Na pohybel dietom! Taki placek wart jest każdego grzechu:-)
A oto winowajca moich wyrzutów sumienia:
No proszę, facet, który potrafi coś w kuchni to skarb. :)
OdpowiedzUsuńTo prawda, zwłaszcza gdy padasz na pysk lub masz migrenę i wiesz, że nie tyko zrobi coś pysznego, ale jeszcze kocem otuli...
UsuńWitam serdecznie.Trafiłam tutaj wprost z Różowej chmurki. Piękny blog, będę zaglądała - jeśli mogę. Póki co zostawiam fragment mojego wiersza " O miłości" na temat...no właśnie... że nie koniecznie te kwiaty na co dzień... Widzę że Pani także pisze wiersze, zapraszam do mojej Pogodnej dojrzałości :) będzie mi bardzo miło.
OdpowiedzUsuń"Nie pisałam jeszcze o miłości
Tej co nie żąda uniesień
tylko za rękę po lesie
prowadzi
Ciepłym kominkiem
rano obudzi
Bez słowa skargi co dzień
na nowo
się trudzi
Kocem
otula gdy zimne noce
Gdy sercu jest zimno
smutki przegania
I cierpliwie uczy
zapominania..."
Pani Gabrielo, bardzo mi miło i zapraszam. a wiersz jest cudny i trafiła Pani w sedno. Już do Pani zaglądam i dziękuje za zaproszenie:-) Miłej niedzieli.
UsuńZapomniałam napisać, że placek wygląda wyśmienicie - ukłony dla męża. Mój mąż, to bardziej jednak w stronę rozpalonego kominka niż wypieków...:)Ale jak powiedziała kiedyś moja koleżanka, nigdy nie wpadłaby na pomysł, że ciepły kominek , kiedy wstaje to też przecież wyznanie miłości :-) Pozdrawiam i miłej, słonecznej niedzieli życzę. Ps. kalorii bym też nie brała pod uwagę - przegrywają z wyglądem i jak myślę ze smakiem tego placka
UsuńNie mam szczęścia, ale na wszelki wypadek zapytam: mąż nie ma brata? :)
OdpowiedzUsuńNiestety nie!
UsuńWiedziałam... :)
Usuń