Dziś witam was z Czech i przepraszam , jeśli nie wszystkim komentuję na blogach, ale wyjazdowy Internet bywa kapryśny, nie mówiąc o czasie przeznaczonym na łazikowanie, a wieczorem gdy wracamy, to nawet mrugać nie mam siły.
Obiecałam wpis o zamkach i pasjach, więc o wędrowaniu po czeskiej Szwajcarii będzie później. Zdjęć mam tyle, że do grudnia mi starczy, ale nie martwcie się, nie będę was zanudzać tylko tym!
W drodze na Zamek Czocha zaciekawiły nas ruiny zamku w miejscowości Świecie. Brama do zamku zamknięta, przed bramą napis WŁASNOŚĆ PRYWATNA, ale obok kręciła się pani z jakimś opryskiwaczem w rękach. Zapytaliśmy czy możemy obejrzeć, a pani na to, że za opłatą 5 zł opowie chętnie o zamku i przedstawiła się jako właścicielka.
Zamek MIECZ pochodzi z XIV wieku, spalił się dwukrotnie, rozbudowywany w XVI i XVIII wieku. Obecni właściciele są stosunkowo młodymi ludźmi, ona z wykształcenia archeolog, on artysta rękodzielnik, specjalność chyba metaloplastyk, bo z pietyzmem odrestaurowuje kraty i wszelkie elementy metalowe na zamku.Zachwycili mnie pasją zaprogramowana na całe życie i życie następnego pokolenia. Nie chcą odbudować ruin szybko i tanio. Pracują starymi metodami, przez co nawet pogoda sprawia im trudności, bo zaprawy murarskie według dawnych receptur nie lubią deszczu ani skwaru.
Godnym podziwu jest także fakt, iż właściciele odkopali niemalże ten zamek spod ziemi, wywieźli z jego terenu tony gruntu, który przykrywał obiekt na wysokość 6 metrów, z murów obronnych widoczne było ok.50 cm.
Poważnym problemem były rosnące wszędzie drzewa, które należało tak usunąć, aby korzenie nie naruszyły tego, co zostało po dawnej budowli.
Na zdjęciu powyżej widoczne wieża kościelna oraz karczma. Wieża uratowana w ostatniej chwili przed rozbiórką - właścicielce marzy się, aby kiedyś można było udzielać w niej ślubów, bo posiada jeszcze nadal akt konsekracji.Obok stoi gospoda, która czeka na zadaszenie i tam z kolei dobre miejsce na przyjęcie weselne. Kraty w oknach karczmy pamiętają XVI wiek, mąż rękodzielnik pieczołowicie je piaskował i konserwował, aby przywrócić im dawne piękno.
Przed bramą wjazdową właścicielka zrobiła nam fotkę na pamiątkę, a my obiecaliśmy wrócić za kilka lat, aby podziwiać postęp prac.W murze, który jest częściowo odbudowany widać różne kolory kamienia, a ich kolor zależy od wieku oraz od tego czy leżały pod grubą warstwą ziemi.
Na tym zdjęciu widać fragment pałacu z XVIII już wieku i co znamienne, pałac chociaż dużo młodszy od zamku, został zniszczony nie tyle przez pożar i działanie czasu, co przez grabieże i brak szacunku dla zabytku. Czyżby dla wieży kościelnej i przyległych budynków złodzieje mieli więcej szacunku?
Na fragmencie muru obronnego znaleźliśmy dowód wiekowości zwiedzanej budowli, co mąż uwiecznił na zdjęciu...
Na ostatniej fotce widać, ile jeszcze pracy przed właścicielami, a ile już zostało zrobione wiemy z opowieści przewodniczki oraz ze śladów wewnątrz budowli, bo jak mówiłam jest to praca żmudna, na całe lata, gdy odtwarza się każdy szczegół według istniejącej dokumentacji i przerywa się roboty zależnie od niesprzyjającej pogody, humoru tzw.fachowca, dostaw surowca lub zmiany koncepcji archeologa.
Jestem pełna podziwu dla pasji tych ludzi, którzy wkładają swój majątek i siły w ocalenie zabytku od całkowitej ruiny i pragną udostępniać go w przyszłości zgodnie z założoną koncepcją, a nie jedynie dla celów komercyjnych.
Do usłyszenia wkrótce....
Widać, że lubisz góry, bo często wybierasz się w te rejony.
OdpowiedzUsuńW góry jeździmy odkąd pamiętam, miłością do gór zaraził mnie mąż, przy nim nabrałam kondycji.
UsuńPiękne miejsce. Chciałabym mieć w takim ślub. Rzeczywiście to godne podziwu, co robią ci ludzie, widać, że to ich pasja i życie i że po prostu to kochają. I dobrze, odnaleźli swoje miejsce na ziemi i je pielęgnują, także cudownie. Pozdrawiam serdecznie. ;)
OdpowiedzUsuńTeż byłam pod wrażeniem i zamierzam tam wrócić, żeby zobaczyć postęp prac.
UsuńAsiu nie przejmuj się ,ze nie komentujesz ,ważne przecież ,że cieszysz nasze oko i ucho.Te miejsca ,które odwiedzasz naprawdę są warte zwiedzania,a jeszcze jak mieliście właścicielkę jako przewodniczkę po zamku Czocha.Coś fajnego. A jeżeli chodzi o własności prywatne to już chyba Ci pisałam ,ze nasz dukielski park przeszedł w ręce prywatne ,ale widnieje na wejściu ....."wejście na własną odpowiedzialność".Życzę miłego zwiedzania,bo ,że owocne to widać.
OdpowiedzUsuńO Zamku Czocha dopiero będzie, to był zamek Miecz:-)
Usuńszkoda , że wasz dukielski właściciel nie przywraca świetności parkowi, byłaby to atrakcja także dla turystów.
O widzisz Czoch mi wpadł do głowy ...ale Miecz też fajnie...tak dużo tych miejsc odwiedzasz ,że można się pogubić...A co do naszego parku to rzeczywiście dużo "traci" Dukla może i przez to ,że nie ma tu takich pasjonatów....
UsuńAle piękny zwiedzanie trafiło mi się od sobotniego poranku.
OdpowiedzUsuńTeż podziwiam właścicieli zamku. No i sam zamek i to że ma szczeście być odbudowywanym.
A Tobie życzę dalszego pięknego zwiedzania i wycieczek.
Zapomniałam zapytać jak trafili na ten zamek i dlaczego akurat ten kupili...
UsuńZamek jak zamek, ale ile odkrywczej pasji jest w tych ludziach? U nas, "biznesmeni" pewnie od razu by zaprojektowali w środku jakąś filię hipermarketu.
OdpowiedzUsuńTo samo powiedziała właścicielka, ze mogliby zalać dziury betonem, to i owo zbudować z cegieł i zrobić szybko np. hotel...
UsuńJa też podziwiam takich ludzi, za ich wytrwałość w dążeniu do celu, tym bardziej, że nie robią tego wyłącznie dla własnych korzyści. Myślę jednak, że oni to kochają i nie poświęcają się, tylko robią to z miłości. Dalszych, wspaniałych wojaży Jotko:)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że urzędnicy nie zniechęcą ich w realizacji zamierzenia...
UsuńPodziwiam, jotko, ludzi, których buduje i uszlachetnia jakakolwiek pasja. To nadaje sens ich życiu i choćby na chwilę pozwala im uciec od bezwzględnaj, jednakowo szarej i dołującej rzeczywistości, która niezmiennie skrzeczy. Jednakże żadna pasja nie może zmienić się w obsesję. Tworzy wtedy jakiś wyimaginowany świat, który zaczadza, mami, zatraca i niszczy nawet najbardziej wartościowego człowieka.
OdpowiedzUsuńkłaniam się, pozdrawiam i zapraszam
Witam, właścicielka nie wyglądała na owładniętą obsesją, a o zamku opowiadała jak o swoim dziecku, z miłością...
UsuńZ zaproszenia skorzystam, dziękuję bardzo!
Piękne miejsce, i bardzo dobre, że są ludzie z pasją... Ale czy im się uda pociągnąć to wystarczjaąco? Oby tak!
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki, bo żal byłoby ich pasji, pracy i zabytku!
UsuńOby takich ludzi było jak najwięcej. Tyle ruin jeszcze czeka na swoich zbawców. Wspaniały reportaż ~jotko . Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńA, jesteś!
UsuńGdybym miała kasę, sama przygarnęłabym jakieś ruiny!
Już śledzę co tam u Ciebie:-)
I co by tu napisać żeby się nie powtórzyć, bo myślę podobnie jak moi przedmówcy :) Jestem pełna podziwu dla tych właścicieli, tyle w nich dobrej energii, pasji, samozaparcia i ambicji, że mogli by obdarować tym wielu ludzi, którzy najczęściej idą na łatwiznę, po najmniejszej linii oporu. I tak jak napisał Andrzej Rawicz, gdyby ten zamek wykupił jakiś biznesmen, to na pewno zostałby przerobiony na sztuczny badziew napędzający ludzi i kasę.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię zamki i niby wszystkie są podobne do siebie, ale jednak każdy jest inny, każdy z nich przedstawia inną historię, każdy skrywa w sobie inną tajemnicę. To dobrze, że trafił w ręce tych ludzi, bo ma okazję zaistnieć w całej swej okazałości. A ślub w takim miejscu to bajka i jeszcze jakaś piękna suknia do tego i czułabym się niczym księżniczka :)
Cieszę się Joasiu, że udaje Wam się tak dzielnie realizować swój plan zwiedzania, że masz okazję zobaczyć tyle pięknych miejsc.
Życzę Tobie i mężowi dużo zdrówka i siły w pokonywaniu dalszych szlaków oraz oczywiście dobrej pogody, by uprzyjemnić to Wasze wędrowanie.
Pamiętaj Asiu, że jak będziesz bliżej Krakowa, to zapraszam Was serdecznie na mrożoną kawkę :)
Uściski ślę serdeczne
Agnieszko, jesteś pozytywnym światełkiem w tych ciężkich czasach:-)jeśli nikt Ci tego nie mówił, to ja mówię!!!
Usuńza życzenia dziękujemy, zwiedzamy dalej i podzielimy się tym, co zobaczymy:-)
teraz pod oknami hotelu mamy wesele na powietrzu, chyba się nie wyśpię!
Pozdrawiam z Decina:-)
Dziękuję Ci Asiu za takie miłe i pokrzepiające słowa, faktycznie nikt mi tego wcześniej nie mówił, aż się zarumieniłam :)
UsuńA to jak pod oknami wesele, to mogłaś porwać swojego męża do tańca :)
Oczywiście czekam z niecierpliwością na kolejne relacje z Waszej podróży.
Ściskam ciepło
Jak właścicielka za 5 zeta będzie tracić czas na opowieści, to szybko ruin nie odbudują :) A jak jeszcze przypomni sobie o niej US, to może oglądać zupełnie inne kraty ;) Ale jak i moi przedkomentatorzy, tak i ja jestem pełna podziwu i szacunku dla właścicieli. Pasja to coś prawdziwego, a coś prawdziwego to już niezwykle rzadkie zjawisko. Mam nadzieję, że mają dzieci, które będą chciały dalej dbać o zabytki.
OdpowiedzUsuń5 zeta pobiera legalnie, bilety wydaje!jak na razie z kasy państwowej nie korzysta, więc chyba może spać spokojnie.
UsuńO dzieciach wspomniała, więc następcy są.
Ale fajnie - lubię takie stare zamczyska
OdpowiedzUsuńJa też, to może my obie zrzucimy się i taki zameczek kupimy? zajęcie do końca życia, zacznę grać w totka...
UsuńByłam w tamtych stronach i też zwiedzałam Zamek Czocha :-) Aczkolwiek muszę przyznać, że mi jeden zamek w czasie urlopu wystarcza, bo w gruncie rzeczy wszystkie wydają mi się do siebie podobne i zaczynam się nudzić. Mam marzenie - nocleg na zamku! oczywiście nie takim w ruinach, ale np. Zamek Ryn w zupełności by mnie zadowolił :-)
OdpowiedzUsuńNa niektórych zamkach ceny do przeżycia, więc wszystko przed Tobą...
UsuńBo to niezła pasja. Ile trzeba mieć wytrwałości i zacięcia, żeby kontynuować coś takiego. Im chyba naprawdę zależy...
OdpowiedzUsuńZdjęcia bardzo ładne, lubię takie zamkowe klimaty. Może jutro pstryknę kilka takich, bo siłą swego nieugiętego charakteru wyperswadowałam Moim jednodniowy wyjazd w takie właśnie okolice, chociaż trochę bliższe :)
Ciepełka
Martyna
Oj pstrykaj i zamieszczaj, będzie wakacyjna wymiana wrażeń, wszyscy przez to zobaczymy więcej!
UsuńRestaurowanie takiego starego zamku to bardzo duże finansowe przedsięwzięcie. Pół biedy, jeśli obiekt nie podlega konserwatorowi zabytków, bo wtedy jest dość duża dowolność w odbudowie. W przeciwnym razie jest to tzw. grób-mogiła, bo każdą cegiełkę musisz konsultować z konserwatorem zabytków.
OdpowiedzUsuńCiekawe co im z tego wyjdzie, czy wyrobią finansowo.
A zamek Chocha jest super miejscem.
Miłego;)
o takich szczegółach nie wspomniała, ale odniosłam wrażenie, ze wszystko jest przemyślane i zaplanowane i nic tylko realizować i cieszyć się!
UsuńSiedzę z wnukiem, a tu tyle się dzieje. Zatem skwapliwie skorzystałam ze zwiedzania. Dziękuję i zasyłam serdeczności.
OdpowiedzUsuńCała przyjemność z mojej strony, polecam się na przyszłość!
UsuńUściski dla wnuka:-)
Zamek Miecz? Nigdy nie słyszałem, potrafisz znaleźć ciekawe miejsca :-) Bardzo lubię podczas podróży trafiać na ludzi z pasją, rozmawiać z nimi. Dzięki pasjonatom, nawet przeciętne miejsce nabiera uroku :-)
OdpowiedzUsuńPrzed wyjazdem robimy rozeznanie w terenie palcem po mapie, a po drodze jeszcze coś modyfikujemy.
UsuńPozdrawiam z Decina:-)
Niesamowite !!! Docierasz Jotko, tak jak Cyfrowy Polsat - " tam, gdzie inni mają problemy"!!! Spotykasz interesujących ludzi i zwiedzasz ciekawe miejsca. Podziwiam Takich ludzi, którzy poświęcają się swoim pasją , a w tym przypadku pasją jest odnawianie tego starego zamczyska. Miłego zwiedzania !!!
OdpowiedzUsuńNo powiem Ci, że tak jak zabytki mówią o historiach różnych miejsc i rodów, tak ludzie noszą ciekawe historie w sobie, wystarczy zagadać...
UsuńUrokliwe te zamki w Czechach. Przez chorobę zaniedbałam wyprawy turystyczne, znajdując zawsze powód, aby tylko nie opuszczać domu. Bo przecież jestem chora...Eh...Ale patrząc na Twe fotografie zazdroszczę Ci. Wspomnienia z takich wycieczek pozostaną z Tobą na zawsze. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAkurat ten był jeszcze w Polsce, ale o czeskich też będzie.
UsuńUdanego urlopu!
Wielki podziw dla ludzi, którzy chcą ratować takie zabytki.:) Nie wiem czy jest to możliwe, ale mogliby postarać się o dofinansowanie.
OdpowiedzUsuńNo właśnie nie mogą, bo są inicjatywą prywatną i jeśli nawet coś by się znalazło, to dla nich w ostatniej kolejności...
UsuńChylę czoła przed tak cudownymi ludźmi! Trzymam kciuki za nich. Jak fajnie, że są tacy ludzie, którzy nie tylko kalkulują i przeliczają, tylko są prawdziwymi pasjonatami.
OdpowiedzUsuńWyobraź sobie Asiu, że tak się składa, że ja też będę w środę w Szwajcarii, ale tej saksońskiej:) Pozdrawiam serdecznie:)
O jak fajnie, życzę równie udanych wędrówek i niezapomnianych wrażeń :-)
UsuńPięknie to przedstawiłaś Jotko, ale... podejdę do tematu z innej strony. Nasze podatki trwoni się na bzdety zamiast wskrzeszać zabytki. Najłatwiej sprzedać i najchętniej za bezcen. Ciekawi mnie kto teraz łoży na prace tam trwające, bo nie sądzę aby pan Tomasz z żoną posiadali miliony. I co będzie potem? Luksusowy zajazd dla bogaczy?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Właścicielka w rozmowie zapewniła, że stać by ich było na szybkie dokończenie prac i organizowanie imprez, ale nie taki ma zamysł.Życzę jej powodzenia!
UsuńJotko, naprawdę nie niepokoi Ciebie wyprzedaż dziedzictwa narodowego?
UsuńDlaczego wyprzedaż? Po pierwsze kupili Polacy, po drugie i tak wszystko niszczało pod kupą ziemi i gdyby nie oni, podziwialibyśmy resztki ruin, o ile zobaczylibyśmy cokolwiek.Pewnie, że wielu zabytków nie udostępnia się, tak jak wiele obrazów leży w sejfach, ale świata nie zbawimy...
UsuńJotko, to, że sprzedano zabytkowe ruiny Polakom nie zmienia faktu, że państwo nie dba należycie o polską historię. Nasze podatki, zamiast na pielęgnowanie zabytków, idą np. na bezsensowne (w większości stojące odłogiem)akwaparki, bo do unijnej dotacji Polska musiała dołożyć wkład własny.
OdpowiedzUsuńPowiadasz sprzedaż, ależ Jotko, to nie jest przypadek jednostkowy, a skoro akcja ma wymiar ogólnopolski to określenie "wyprzedaż" jest jak najbardziej na miejscu.
Ja rozumiem, że Ciebie zachwyca, że ktoś podnosi z ruin zabytkową budowlę, ale mnie trudno Twój entuzjazm podzielać w obliczu tego co napisałam powyżej. Nie tak powinna wyglądać dbałość państwa o zabytki - nasze dziedzictwo narodowe.
Pozdrawiam.
Co do dbałości państwa, masz rację, bo od czasów męża Fołtasiówny niewiele się zmieniło, ciągle bardziej liczą się sukcesy sportowe, niż kulturalne - na stadiony i sport zawsze jest kasa...
UsuńZ przyjemnością przeczytałam Twój wpis. Prorokuję, że niebawem wydasz pięknie ilustrowaną książkę pt. Przewodnik po miejscach niezwykłych.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam 😉
Kto wie? Trochę się tego nazbierało...
UsuńPozdrawiam deszczowo:-)