niedziela, 14 lipca 2019

Za chlebem...

Dziś mały przerywnik w relacjach wyjazdowych, choć nie do końca.
Podróże bowiem obfitują także w spotkania z różnymi ludźmi oraz przynoszą historie podsłuchane czy zasłyszane przy okazji.

Historia I
Jedziemy busem do Krakowa, gość przed nami rozmawia przez telefon:
- tak, już siedzę w busie, tak pójdę na zupę, to tylko parę złotych, obiad zrobię sobie w domu
- panie kierowco, o której będziemy na miejscu?
- tak, zdążę, nie martw się, że co?
- no tak, to prawda, Paweł nie żyje, wyjechał do Włoch do pracy w winnicy i tam zmarł
- podobno na wylew lub udar, no wiesz, tam taki upał, on już niemłody, 53 lata i nie wytrzymał
- no skąd mogę wiedzieć, brat jedzie po zwłoki do Włoch, straszna tragedia, pojechał za chlebem, a wróci w trumnie...
- nie wiem kiedy pogrzeb, to trochę potrwa pewnie, że o kosztach nie wspomnę!
- tak, dam znać, jak dojadę

Historia II
Ulewa zatrzymała nas w sklepie, pogawędziliśmy z sympatyczną ekspedientką:
- a często tu tak leje?
- ale gdzie tam, chyba pierwszy raz w tym roku! a deszcz potrzebny
- niech pani spojrzy jaki grad pada
- o matko, moje ogórki, nici ze zbiorów
- może nie będzie tak źle, w naszych stronach susza
- słyszałam, a najbardziej w Wielkopolsce
- tutaj bardzo nam się podoba, chcielibyśmy tu kiedyś zamieszkać, ale daleko od dzieci
- domów na sprzedaż pełno, ino się rozejrzeć, a że daleko? moje dzieciaki w świat poszły i tak, za chlebem, można powiedzieć, bo tu roboty nie ma, dorywczo to może, ale dla młodych nie...

Historia III
Wracamy ze szlaku, idzie nam naprzeciw mężczyzna w kapeluszu:
- a witojcie, wy z Hali Barankowej wracacie?
- z barankowej, a pan z roboty?
- jaka tam robota, robi się tu i tam, przy podmurówce abo inszych budowlanych, a moja chałupa tam za barankową, solidna, z bali
- i tak co dzień pan pod tę górę tak wchodzi?
- a jak! jo nawykły, a jak chcecie to wom historie o babiej opowiem
- chętnie posłuchamy
- a jużci, jeno parę złotówek dejcie na piwo, bo w gardle zaschnie
- na piwo czyli ile?
- na piwo i na chleb przecie, bo w brzuchu burcy...
Daliśmy 5 złotych, bo historie ciekawe były, a paradoks jest taki, że te 5 zł znalazłam na ulicy tuż przed wejściem na szlak.
Znak jaki czy co?

Wracam do domu i zostawiam Was z tymi opowieściami, odezwę się po rozpakowaniu walizek:-)

86 komentarzy:

  1. Pani sklepowa jest bezbłędna (w sensie pozytywnym). Mnie ktoś w podobny sposób, podobnymi argumentami, namówił do zmiany otoczenia. Dwadzieścia lat wspaniałego urlopu. Najpiękniejszych lat mojego życia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest wiele za i tyle samo przeciw, trudne decyzje...

      Usuń
  2. Wyjazdy, także te zagraniczne, są w porządku, o ile się może, a nie musi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, bo gdy sie musi, to żadna przyjemność i wielka niewiadoma...

      Usuń
  3. Dobrze się zaczyna. Czekam na ciąg dalszy po "rozpakowaniu walizek".

    OdpowiedzUsuń
  4. Za chlebem wyjeżdżało się i dawniej, pamiętam z dzieciństwa.
    Podróże nas wzbogacają, a spotkania z ludźmi zawsze skłaniają do refleksji.
    Pozdrawiam miło:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miejscowi chętnie wdają się w pogawędki, a to często skarbnica wiedzy...

      Usuń
  5. Już naprawdę niedaleko mnie byłaś...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spoko, w przyszłym roku może ruszę na wschód?

      Usuń
    2. Czuję się jakbym była Azjatką :))

      Usuń
    3. Na pewno jesteś jedyna taka babka!

      Usuń
  6. Ciekawe historyjki, takie można powiedzieć opowiadanie wrażeń na bieżąco. Ciekawy będzie ciąg dalszy. Serdeczne pozdrowienia znad sztalug malarskich przesyła Krysia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wrażeń nazbierało się tyle, że do końca lata starczy:-)

      Usuń
  7. Na całym świecie zawsze ktoś jeździł i jeździ "za chlebem". Tak było "od zawsze". I znamienne- zawsze ze wschodu na zachód. Niemcy np. jadą w tym celu do Brazylii lub do USA. I coś mi się wydaje, że tak będzie zawsze. I to nie tylko dlatego, że w kraju rodzimym nie ma zatrudnienia, ale dlatego, że zawsze za horyzontem trawa zieleńsza się wydaje być. To ja czeka na dalszy ciąg;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo wszędzie dobrze/lepiej, gdzie nas nie ma...

      Usuń
  8. Sabałowe bajanie mocno mnie zaintrygowało.
    A pierwsza rozmowa - wielki rodzinny dramat. 53 lata- toż to sam kwiat życia!! :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, opowiadał i śpiewał, jeśli nie zapomnę, to napiszę...

      Usuń
  9. za chlebem to i po Wawie trzeba się czasem mocno najeździć, żeby znaleźć źródełko, bo ten sieciowy chleb to jakaś porażka, czysty erzatz...
    p.jzns :)...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przywieźliśmy ze sobą wielki bochen chleba na zakwasie, pachniał całą drogę w aucie:-)

      Usuń
  10. Witaj, Jotko.

    Pamiętasz?

    "— Maryś!
    — A co?
    — Widzisz?
    — Widzę.
    — A dziwujesz się?
    — Dziwuję się.
    (...)
    — Tatulu!
    — Czego?
    — Dziwować się, to się i dziwować, ale zawdyk w Lipińcach było lepiej.
    — Nie bluźniłabyś po próżnicy.
    Po chwili jednak Wawrzon dodał, jakby mówiąc sam do siebie:
    — Wola boża!…"
    ("Za chlebem" - H. Sienkiewicz)

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiele dramatów wiązało się z tymi wędrówkami, moi pradziadkowie też za chlebem jeździli daleko...

      Usuń
  11. Za chlebem wyjeżdżaliśmy, wyjeżdżamy i chyba wyjeżdżać będziemy. Niestety.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy szuka Ziemi Obiecanej, niektórzy znajdują:-)

      Usuń
  12. Naprawdę odległość od dzieci jest takim problemem? Wszyscy przecież jesteście mobilni, a możesz w ten sposób przegapić coś wspaniałego.
    Tak mi jeszcze przyszło do głowy... miałam pracować u rolnika na polu, pomagać przy zbiorach, ale zrezygnowałam, bo bałam się, że będę z roboty z udarami wracać. Bez sensu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdy jesteśmy w miarę zdrowi i sprawni, to nic wielkiego. Teraz odległość do Poznania nie stanowi problemu, ale za kilkanaście lat trasa z Zawoi do Poznania to byłby problem...

      Usuń
    2. Ale dla nich na pewno nie. Zresztą ja mam inny punkt widzenia. Zmienił się od kiedy jestem bardzo daleko od mojej rodziny. Widzę po prostu, że wszystko jest w porządku, a spodziewałam się Bóg wie czego.

      Usuń
    3. Do pewnych rzeczy, sytuacji się dojrzewa lub dokonuje się wyboru, póki co jestem tu gdzie jestem...

      Usuń
    4. Najważniejsze, byś czuła się szczęśliwa.

      Usuń
    5. I chyba tak się czuję, a przynajmniej bywam szczęśliwa:-)
      Dziękuję za przesyłkę i gratuluję dobrze wykorzystanego czasu!

      Usuń
    6. No! Wreszcie dotarła, a już ją pogrzebałam. ;)

      Usuń
    7. nasza poczta nierychliwa, ale...piękne pocztówki, jeszcze raz dziękuję:-)

      Usuń
  13. Jak widać o pracę wszędzie ciężko...

    OdpowiedzUsuń
  14. Za chlebem ... ale za jakim? Jedni wybierają go ze śmietnika, inni jedzą z masełkiem i kawiorem, a jeszcze innym podaje go do stołu lokaj w liberii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słuszna uwaga, poza tym niektórzy nie wiedzą nawet czego szukają...

      Usuń
  15. Ciekawe opowieści z życia wzięte. Tak różnie się to życie plecie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo lubię słuchać i "podsłuchiwać", oczywiście gdy są to ciekawe historie...

      Usuń
  16. W autobusie czy tramwaju najbardziej drażnią mnie głośne rozmowy przez telefon. Nie interesują mnie szczegóły czyjegoś prywatnego życia...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To fakt, niektóre rozmowy bywają żenujące dla słuchaczy...

      Usuń
  17. U nas wszyscy do Belgii wyjeżdżają "za chlebem". Stawiają domy, urządzają, kupują auta, przywożą dzieciom różne cudeńka..i tak życie mija. A potem stoją te domy puste, rozpadają się rodziny, a dzieci mają gdzieś rodziców, co ich nigdy nie było...
    Ech Jotko, życie czasem układamy sobie głupio.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obserwujemy to u naszych uczniów, niestety. Dzieciaki tęsknią, miewają problemy, rodzice sie bogacą, ale tylko finansowo...

      Usuń
  18. Cóż już kiedyś Sienkieiwcz napisał Za chlebem,
    a teraz Ty opisałaś takie historie...
    Żal tych ludzi, bo ten chleb zagraniczny wcale nie jest taki łatwy,
    tylko co poniektórzy na blogach piszą ,że jest ślicznie i doskonale,
    ale ja na wałasne oczy widziałam tę doskonałość hmmm...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żal, jeśli kończą się źle, ale zdarzają się i pozytywne zakończenia.

      Usuń
  19. I oby tych pozytywnych zakończeń było jak najwięcej.
    Lubię w górach podsłuchiwać rozmowy (wiem, że nieładnie)np. przy sąsiednim stoliku usłyszałam babcię do wnuczki mówiącą jak ma robić zupę grochową i odtąd sama tak robię :) Czasem nawet notuję jakieś specyficzne określenia, nazwy - lubię, to jakbym głębiej wchodziła w tamte strony.

    OdpowiedzUsuń
  20. Przyjemnie czytać takie opowiastki ;)

    OdpowiedzUsuń
  21. Rozmowa z ekspedientką jakby żywcem skopiowana z rozmowy z moją babcią...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jaki ten świat mały, a rozmowy ludzi podobne...

      Usuń
  22. Heheh, no nieźle Ci powiem. A co niektórzy mówią, że robota jest, że trzeba dobrze poszukać, że jak ktoś chce to znajdzie, a to guzik prawda... Bo jak jest coś ciekawego to za marne grosze, a dużo jest takich, gdzie po prostu nikt nie chce pójść tam, bo warunki tragiczne albo zmieniają ludzi jak skarpetki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Młodzi szukają też pracy w dużych miastach, bo małe miejscowości są dla nich mniej atrakcyjne...

      Usuń
  23. jestem mam kubeczek trawiasty z kawa inka z giga i czekam na ten placek drożdżowy:)

    OdpowiedzUsuń
  24. Witam. Nie wiem czy jesteś jeszcze w tej podróży, ale depczę Ci po piętach... ;) zaczarowałaś i co było robić - wyruszyć. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już wróciłam, a teraz będę zanudzać fotkami z wojaży;-)

      Usuń
    2. Rozpieszczać chciałaś powiedzieć :)

      Usuń
    3. W takim razie uspokoiłaś mnie:-)

      Usuń
  25. Rzeczywiście jakby znak w 3 historii :3

    OdpowiedzUsuń
  26. Polaków rozmowy... to ciekawy temat! :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Trudne decyzję - coś o tym wiem, my też i chcielibyśmy i boimy się 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyby tak znać konsekwencje, ale wtedy życie byłoby zbyt proste...

      Usuń
  28. Także i ja kiedyś wędrowałam za chlebem, szukając zatrudnienia i...kąta.
    Dziś już nie potrzeba mi ani etatu, ani mieszkania. Mam emeryturę
    i własny dom tylko....nie tam gdzie bym chciała mieszkać; mówi się trudno, bo podobno "starych drzew się nie przesadza";
    pozdrawiam i przepraszam za przerwę w blogowaniu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobno jest tak, jak miało być, nie na wszystko mamy wpływ, najważniejszy jest chyba spokój wewnętrzny, poczucie spełnienia...
      Nie musisz przepraszać, to ma być przyjemność, nie przymus:-)

      Usuń
  29. Samo życie w tych opowiastkach, samo życie...

    Wiesz Jotko... Ja bym zaryzykowała i... przeprowadziła się. Nawet gdybym miała żałować:-) Lepsze to niż żal, że czegoś się nie zrobiło i zastanawianie się jakby to było... Pragnienia trzeba realizować:-) Sama jestem przed przeprowadzką...do innego kraju:-)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przed emerytura to na pewno nie nastąpi i na razie kapitał mizerny, ale kto wie, co przyniesie życie, prawda?
      Skoro przeprowadzka, to chyba i ekscytacja? Cudnie!

      Usuń
    2. Ekscytacja ale i...obawy, Jotko. Najwcześniej nastąpi to za 2 lata. Na razie budżet się nie spina, język trzeba szlifować no i ten domek trochę ogarnąć:-)
      O tak:-) Życie jest niezastąpione w dostarczaniu nam niespodzianek więc...wszystko jest możliwe:-)

      Usuń
    3. Masz więc 2 lata na oswojenie swoich obaw oraz inne przygotowania, ale to szybko zleci...

      Usuń
  30. GRAŻYNA KOWALIK16 lip 2019, 15:30:00

    Ciekawe te historie ale już nieraz mówiłam ,ze Jesteś bystrą obserwatorką i przekazujesz nam tu z ciekawej strony codzienne życie. Przy temacie ulewy muszę wspomnieć o niedzielnym naszym spotkaniu na działce z rodzinką i przyjaciółmi.W trakcie tak lunęło ,że reakcja nasza choć była błyskawiczna to wszyscy byliśmy mokrzy ,a ja jako gospocha po prostu ociekałam jak zmokła kura.Przenieśliśmy się na 2 piętro do nas i dzięki dobremu humorowi dalszy ciąg imprezki jeszcze będziemy długo wspominać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj to lana impreza była, lepiej niż dyngus:-)
      Wesołe macie tam towarzystwo to i ulewa Wam nie straszna:-)

      Usuń
  31. Witoj Jotko
    Zaraz mi się taka starowinka przypomina co stała przy szlaku na Trzy Korony i sprzedawała oscypki i kwaśne mleko. Przy takich upałach to było dla nas jak zbawienie. Oj nasłucha się człowiek histori różnych, nasłucha . Ściskam Cię mocno

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego takie cudne są podróże, prawda?
      Ściskam Cię równie mocno, kochana:-)

      Usuń
  32. Za chlebem ludzie jadą, ale za chlebem z masłem i szynką albo łososiem. Z gór ludzie "od zawsze" emigrowali. Ale tam była prawdziwa bieda, jeść nie było co. Jeszcze w początkach lat sześćdziesiątych było bardzo biednie, pamiętam, chociaż byłam dzieckiem (byliśmy letnikami z miasta,też niebogaci, ale różnica w poziomie życia była dostrzegalna nawet dla dziecka). A za górami tęsknię. Zawsze się męczyłam, ale te widoki ze szczytów rekompensowały mi wysiłek. Teraz to jedynie wyciągiem w górę i po nogach w dół, inaczej nie dam rady. Uściski dla Ciebie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, gdybyś słyszała, jak na początku mojej górskiej kariery klęłam te wysokie podejścia...

      Usuń
  33. Ja jestem chętna sie dzielić i pietruszka tez jest

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skoro masz pietruszkę, to sporo zaoszczędzisz, bo podobno w tym roku drogocenna jest:-)

      Usuń
  34. Opowieści sympatyczne. Wakacje w pełni. Pozdrawiam zatem wakacyjnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wakacje to pora relaksu i odkrywania nowego...

      Usuń
  35. Gdybym musiała wyjezdzac gdzieś za chlebem to nie bylabym szczesliwa. Moje miejsce jest w kraju nad Wisłą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja nie wiem, nie próbowałam...ale chyba także nie.

      Usuń
  36. Witaj Asiu! Też bym dała piątaka. Pewnie dla niego był przeznaczony.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciesze się, Tereniu, że jesteś. Tak sobie pomyślałam, że skoro piątak znaleziony, to i przekazany być musi...

      Usuń
  37. Dlatego chyba nie rozumiem podróży za chlebem...znaczy chodzi mi o to, że odnoszę wrażenie, że one czasem ...uzależniają...człowiek wyjechał i pieniądze są łatwe (nie dlatego, że praca łatwa, ale dlatego, że łatwiej za nie zagospodarować życie rodziny w Polsce)...
    Zawsze kończy się tragicznie....nie jak u Pana we Włoszech, ale żony w ciągle nowych samochodach, dzieci czekające na prezenty...po jakimś czasie już tylko na prezenty...A wszyscy w wybudowanym i ciągle ulepszanym domu....
    I już nie ma co zbierać...nie ma gdzie wracać...
    Nie przesadzam...A Ty Asiu w szkole z pewnością takie rzeczy sytuacje i dramaty dziecięce obserwujesz...
    A piątka z pewnością była przeznaczona i inaczej być nie mogło;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najboleśniej obserwować te stęsknione dzieci i gdy z dzieckiem dzieje sie coś niedobrego, zwykle oznacza to wyjazd jednego z rodziców...

      Usuń