... o marnowaniu publicznych pieniędzy na darmowe podręczniki i ćwiczenia dla uczniów.
Te kartony na zdjęciu to tylko czubek góry lodowej, zależy zresztą, jak duża jest szkoła.
O podręcznikach pisałam kilka razy, więc pewnych rzeczy nie będę powtarzać, skoro raz wprowadzono darmowe dla wszystkich uczniów podstawówki, to pewnie tak zostanie, jak i zasiłek 500plus czy inne dodatki.
Nie o to nawet chodzi, jest to ulga finansowa i logistyczna dla rodziców, sama pamiętam bieganie po księgarniach, gdy syn chodził do szkoły, ale jednak koszty tego przedsięwzięcia są potężne.
Podręczniki obecnie wymieniane są co 3 lata, w tym roku na makulaturę trafiły w całości podręczniki dla klasy drugiej , piątej i ósmej. We wszystkich szkołach, w całej Polsce. Ćwiczenia co roku są nowe.
Niektóre podręczniki bywają mocno zniszczone, to fakt, zwłaszcza do j.polskiego i matematyki, bo te lekcje są niemal codziennie. W czasie nauki zdalnej wiele książek uniknęło zniszczenia, bo leżały w domach na półce.
Wiele z tych książek można by wykorzystać w kolejnym cyklu, bo nie są w ogóle zniszczone, byłoby więcej takich, gdyby uczniowie używali owijaczy, ale wyprawka 300 plus nie obliguje do tego...
Nie można podręczników z poprzedniej dotacji wykorzystać dla kolejnego rocznika, bo nowa dotacja MUSI być zrealizowana, poza tym nowe podręczniki nieco różnią się od poprzednich. W tym NIECO tkwi sedno, bo najczęściej jest to brak mapki lub jakiegoś ćwiczenia, albo wiersz do omówienia znalazł się na innej stronie.
Podobnie z ćwiczeniami do poszczególnych przedmiotów. Miałam w szafie zapasowe ćwiczenia i podręczniki w dobrym stanie z lat ubiegłych, ale nie mogę ich rozdać dzieciom, bo różnią się od nowych w szczegółach.
A najważniejsze jest to, że nauczyciel nie realizuje podręcznika, tylko program, do którego wybiera podręcznik według własnych preferencji. Podręcznik jako taki jest więc mniej ważny, pełni funkcję pomocniczą.
Gdyby pieniądze wydawane co roku na papierowe podręczniki przeznaczyć na ich cyfrowe odpowiedniki, dzieci miałyby lżejsze plecaki, a ewentualne zmiany można by ściągać jak aplikacje ze strony wydawnictwa.
Gdy wyrzucam co roku tysiące starych podręczników, czasami mało otwieranych nawet, to serce boli , w dodatku od jakiegoś czasu szkoła musi sama płacić za utylizację tej makulatury, bo nie można ich zwyczajnie wywieźć do skupu...
Zapomniałabym wspomnieć, że od kiedy wprowadzono darmowe podręczniki, wydawnictwa wyceniły je nadzwyczaj nisko, nawet te do języków obcych, można?
Brak słów...
OdpowiedzUsuńA we mnie aż się gotuje...
UsuńLex Szyszko - dostarczył światu tyle celulozy, że można było drukować wciąż nowe podręczniki. a tymczasem na świecie alarmują, żeby powstrzymać pęd budowy domów z bali, bo drzewa nie rosną tak szybko, jak apetyt konsumentów. Ikea płacze, bo zabrakło im sosen do masowej produkcji sztampy.
OdpowiedzUsuńNo właśnie, o papierze nie wspomniałam, a jeszcze spora część uczniów w ogóle tych ćwiczeń nie wypełnia...
UsuńNie jest tajemnicą, że każda inwestycja publiczna daje możliwość wyprowadzenia do prywatnych kieszeni ok. 20% z całości kontraktu. W przypadku podręczników to może być nawet 60%. I chociaż cyfry są orientacyjne to widać, że marnotrawstwo to niezła fucha dla niektórych. ;) 😁🤣
OdpowiedzUsuńNie znam się na układach i procentach, ale to z daleka podejrzanie brzmi...
UsuńJak łatwo trwonić nieswoje...Tyle, że te pieniądze na podręczniki akurat są nasze :(
OdpowiedzUsuńJa nawet swoich książek nie wyrzucam - rozprowadzam po koleżankach, one po swoich itd.
Szacunek do człowieka zaczyna się od poszanowania jego pracy, czyli rzeczy, które wytworzył. To już widać w pierwszych klasach. Łatwo przewidzieć, które dziecko wyrośnie na aspołecznego człowieka. Wiem, to drastyczna ocena, ale się sprawdza, niestety.
Już dawno zauważyłam brak poszanowania dla darmowych podręczników, w dodatku niektóre są nie do odzyskania gdy dziecko się przeprowadza lub mama spali w piecu ...
UsuńFajnie, że poruszasz ten temat bo nie miałam o nim pojęcia. Te absurdy są ciężkie do ogarnięcia rozumem. Sam pomysł niszczenia podręczników nie mieści mi się w głowie, a dochodzi do tego jeszcze fakt, że szkoły same muszą za to płacić. Ktoś się nieźle pogubił w tym ustawowym labiryncie. Brak słów i ręce opadają.
OdpowiedzUsuńWiele osób nie wie jak to funkcjonuje, a mnie to tak wkurza, że musiałam napisać! Nie mówiąc, że cała niemal robota z tym związana przypada na szkolne biblioteki za friko...
UsuńJotko, a czy istnieje jakieś formalne wytłumaczenie tego, że szkoła nie może oddać podręczników do skupu?
UsuńTak, są to książki z dotacji ministerialnej, opieczętowane i zaksięgowane, więc trzeba zrobić protokół ubytków i oddać do utylizacji.
UsuńHm, dalej nie rozumiem. OK, zrobić protokół... i dlaczego nie oddać książek do skupu po sporządzeniu takowego?
UsuńTo przecież książki, a nie produkty spożywcze, którym mija data ważności, a sklep nie może oddać potrzebującym.
Kurde, naprawdę...
My w pracy, gdy wymieniamy sprzęt (np. komputery), to stare rozdajemy znajomym (czy sami bierzemy, jeśli ktoś chce).
Ja nawet nie staram się zrozumieć, musi byc kwit z utylizacji i kropka, może władze boją się, że zostanie ślad tego marnotrawstwa i niszczą dowody?
UsuńJak dla mnie idea wypożyczania darmowych podręczników jest sensowna - lepsza taka pomoc finansowa niż rozdawanie kasy do ręki. Ale te ciągłe zmiany to chyba tylko dla wyciągnięcia większych pieniędzy... Wiadomo, że jakaś część co roku się zniszczy, ale reszta mogłaby służyć dalej. Konieczność zrealizowania nowej dotacji też nasuwa pytanie, dla kogo jest ten program.
OdpowiedzUsuńAle że podręczniki do języków staniały to jestem zaskoczona, zawsze były drogie - i do tego na kredowym papierze, czyli ciężkie i jak się coś napisało ołówkiem, to ślad zostawał na zawsze. Te dla dorosłych niestety już nie staniały. :P
Tak było kiedyś, biblioteka posiadała X zestawów dla najuboższych uczniów, do wypożyczenia na rok, ale nie dla całej szkoły, nawet nie ma miejsca, by to wszystko przechować przez wakacje.
UsuńPodręczniki dla szkół średnich uczniowie nadal kupują sami...
Ja trzymam podręczniki syna, bo szkoda bylo mi oddać na makulaturę. Książki nieuzywane przez polskie szkoły, mogłyby trafiać do ośrodków polonijnych na całym świecie, bo wiadomo, że nie posiadają one wystarczających funduszy, by ofiarować podręczniki swoim uczniom. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDobry pomysł, że też nikt na to nie wpadł...przynajmniej te nie zniszczone można by wysłać!
UsuńPamiętam czasy mojej nauki i początki mojej córci. Każdego roku kupowało się podręczniki od kolegów ze starszych klas. Dbaliśmy o nie, wkładaliśmy w ładne, kolorowe okładki, żeby jak najmniej się zniszczyły, bo ze sprzedaży zawsze wpadało kilka zł. Nie rozumiem jakie muszą być zmiany w podręcznikach, żeby ciągle wydawać nowe, czy to czego uczyli się uczniowie np 4 klasy, za rok w kolejnej 4 już jest nieaktualne?... więc co, ich wiedza jest nieważna, nadal nie wiedzą nic ? To wszystko jest i śmieszne i straszne :/
OdpowiedzUsuńRaczej smutne, te pieniądze można by przeznaczyć na inne cele.
UsuńDla mnie to tez czyste marnotrawstwo i bezsens a takze marnowanie czasu nauczycieli.
OdpowiedzUsuńZwlaszcza gdy sobie przypomne jak "za moich czasow" szanowalo sie podreczniki i kazdy sluzyl kilku rocznikom.
Tym bardziej, że podręcznik stanowi tylko pomoc dla nauczyciela...
Usuń"Wiesz co robią ten podręczniki? One odpowiadają żywotnym potrzebom całego społeczeństwa. To są podręczniki na skalę naszych możliwości. Ty wiesz, co my robimy tymi podręcznikami? My otwieramy oczy niedowiarkom. Patrzcie, mówimy, to nasze, przez nas wykonane i to nie jest nasze ostatnie słowo!"...
OdpowiedzUsuńmój zacny Stryj kwituje sprawę zwięźlej: "to jakieś bez pojęcia jest wszystko"...
p.jzns :)
A widzisz, jest więc w tym jakaś misja! A ja taka drobiazgowa.
UsuńTwój Stryj miał rację, bo to się w głowie nie mieści...
Już dość dawno doszłam do wniosku, ze o pewnych sprawach jest lepiej nie wiedzieć.
OdpowiedzUsuńMoże nie lepiej, ale na pewno zdrowiej.
Bo "sprawa" z podręcznikami, to zaledwie czubek góry lodowej durnego marnotrawienia pieniędzy podatników.
A, ze przy okazji ktoś na tym zarobi? Przecież niektórym się to po prostu należy;).
Oj, chyba masz trochę racji, im mniej człowiek wie, tym zdrowszy:-)
UsuńJa książki zubytkowane wożę do Spółdzielni Inwalidów, która produkuje opakowania papierowe. I to jest fajne, bo i pracownicy mają pracę i utylizacja ma sens.
OdpowiedzUsuńTak było pierwotnie, woźny odwoził do punktu, szkoła dostawała jakąś kasę, a teraz jeszcze trzeba dopłacać!
UsuńMuszę Ci powiedzieć Jotko, o czym chyba już pisałem, że byłem chyba pierwszym dyrektorem, który wprowadził darmowe podręczniki dla uczniów, tzn. podręczniki były własnością biblioteki szkolnej, która następnie redystrybuowała je wśród młodzieży uczącej się w zespole szkół, a konkretnie w technikach. Myślę, że te bezpłatne dla uczniów podręczniki zaspokajały w 80 procentach dostępność wszystkich podręczników, co należy poczytywać na plus, gdyż technikum to szkoła, gdzie wymagane są podręczniki do bardzo wielu przedmiotów zawodowych. "Bezpłatność" nie obejmowała ćwiczeń do języków obcych. Oczywiście były przypadki zniszczenia podręczników, a nawet zagubienia, ale nie był to znaczący procent ubytków. Myślę, że największym wrogiem takiej polityki "bezpłatnej dostępności" są zmiany programowe, które wymuszają od wydawnictw zmianę treści zamieszczanych w podręcznikach. Sądzę, że taka operacja mogłaby być powtarzana co 4 lata. Po tym okresie rzeczywiście stan zniszczenia tych książek sugerowałby wymianę. W mojej opinii, aby móc z powodzeniem przeprowadzić takie przedsięwzięcie, po pierwsze, trzeba mieć zabezpieczone środki finansowe (raz na 4 lata), po drugie to, jakie podręczniki zamawiamy, powinno być sprawą nauczycieli poszczególnych przedmiotów. W moim przypadku to sami nauczyciele wybierali podręczniki na cały cykl edukacyjny i w związku z tym bibliotekarz szkolny miał mniej pracy, gdyż w chwili sukcesywnego docierania materiałów zaangażowali się w pomoc bibliotekarzowi, aby ogarnąć przedsięwzięcie. Trzeba przy tym dodać, że akcji sprowadzania do szkoły podręczników towarzyszył zakup pomocy naukowych praktycznie do każdego z przedmiotów i być może połączenie tych elementów: podręczniki i pomoce naukowe, sprawiło, że nauczyciele poczuli ważność w/w zakupów i "zaglądali" do szkoły także w okresie wakacyjnym, aby pomóc kierownikowi administracyjno-gospodarczemu choćby w ocechowaniu pomocy, a bibliotekarzowi w ostemplowaniu książek i następnie przekazanie ich zainteresowanym. Oczywiście miałem to szczęście, że organ prowadzący zatwierdził "książkowo-pomocowy" budżet i w ten sposób jeden z moich priorytetów okazał się sukcesem.
OdpowiedzUsuńPrzerabiałam w swojej karierze takie komplety, które wypożyczaliśmy najuboższym uczniom, za wskazaniem pedagoga lub MOPSu.
UsuńTrafiłeś jednak na lepszą współpracę ze strony nauczycieli, bo do pomocy przy podręcznikach jakoś teraz nikt się nie kwapi...
Tu w pełni się zgadzam. Skoro podręczniki tak często są wymieniane, to ich cyfrowy odpowiednik to zbawienie. Najważniejsze, aby dzieci się uczyły i pochłaniały wiedzę. Tego sobie i wszystkim bym życzył.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. ;)
Tym bardziej, że zmieniają się trendy w nauczaniu, a my ciągle klepiemy to samo...
UsuńProblem książek jest ogromny, że starymi nie wiadomo co robić. Ty z kolei piszesz o nowych książkach wyrzucanych.??????
OdpowiedzUsuńTak właśnie, bo wydawnictwo zmienia szczegóły, bo autor podręcznika innowacje wprowadza...bogatym narodem jesteśmy.
UsuńTo marnotrawstwo dotyczy nie tylko książek. Widać je w różnych obszarach i na ciężkie miliony. Jaka władza, taki szacunek dla naszych wspólnych pieniędzy...:(
OdpowiedzUsuńPo nas choćby potop - chyba to główna zasada obecnie rządzących...
UsuńZa moich czasów dostawalo sie książki byly zniszczone ale byly w obiegu wiele lat. Za czasow mojego syna juz tego nie było i wszystko musialam mu kupić koszty spore to fakt i czasem nie dalo sie juz tego sprzedać bo nastepny rocznik miał juz inne wydanie.
OdpowiedzUsuńNie wiedzialam ze teraz tez książki dostają
Dostają książki i ćwiczenia, oprócz tego 300zł na tzw. wyprawkę czyli kredki, zeszyty itp.
UsuńMam wrażenie, że marnotrawstwo to cecha współczesności. Nie rozumiem dlaczego od razu trzeba dodrukować ileś milionów całych nowych podręczników w sytuacji, gdy zmiana dotyczy jednego czy kilku rozdziałów w dotychczasowym podręczniku. Wystarczyłoby zrobić dodruk tego, co zmieniono i zobligować rodziców do tego , by dopilnowali aby dziecko posiadało te dodruki. Wtedy nie drukowało by się książek liczących kilkadziesiąt stron a zapewne tylko kilkanaście. Jak to dobrze, że już nie mam nic wspólnego ze szkołą! I może zamiast sławetnego 500+ rząd zafundowałby dla dzieci czytniki żeby nie musiały ciągle tyle dźwigać codziennie do szkoły. W Szwecji moi wnukowie nie mieli żadnych papierowych podręczników a tylko laptopy, więc niczego nie dźwigali do i ze szkoły. I jeszcze jedna ciekawostka- w szkolnej bibliotece były książki nie tylko szwedzkie ale i z innych krajów, bo Szwecja wszak gości wielu ludzi z innych krajów, więc zadbano żeby dzieci innej narodowości niż szwedzka mogły czytać również w rodzimym języku.
OdpowiedzUsuńW bibliotekach powinno być wiele zbiorów, których nie ma, my nie dostajemy nawet na prenumeratę czasopism, mamy same stare roczniki.
UsuńZakupiliśmy trochę gier edukacyjnych planszowych i komputerowych w ramach różnych projektów, a na co dzień brakuje nawet na lektury...
Bez sensu. Jakby nie mogli przez kilka lat używać tych samych podręczników i zeszytów ćwiczeń tak jak to było dobrych pare lat temu, że rodzeństwo mialo po rodzeństwie. A tu takie marnotractwo, bo ktoś sobie tak wymyślił.
OdpowiedzUsuńKażdy kolejny minister i jego współpracownicy musza wnieść nowe pomysły, więc mnoży się tego na potęgę...
UsuńWydaje mi się, że zdrowy rozsądek w edukacji już dawno poszedł sobie gdzieś precz. Ten rząd mamy tylko sześć lat i odkąd nastał wciąż reformuje edukacje… a teraz nadchodzą nowe przedmioty wymyślone przez nawiedzonego ministra, nowe książki, nowy program. Gość czuje się potrzebny….
OdpowiedzUsuńNie mówiąc o służbie zdrowia! Tutaj dopiero jest tragedia...
UsuńNo co? Jednorazowe podręczniki to bardzo mądry wynalazek. Szkoda tylko, że z plastiku ich nie robią...
OdpowiedzUsuńGdyby robili z plastiku, to przynajmniej mniej drzew by wycinali, może...
UsuńSzkoda słów.
OdpowiedzUsuńBezsilność to ciężka choroba!
UsuńPrzeraża mnie takie marnotrawstwo... To kod już nawet nie tylko w ekologię i portfele, ale też w zwyczajny szacunek do rzeczy, do dobra wspólnego... Smutne. A najgorsze, że głos nauczycieli i rodziców w ogóle nie dociera do uszu decydentów.
OdpowiedzUsuńMiały być odchudzone programy i podreczniki, a dzieciaki nadal dźwigają koszmarne plecaki...
UsuńSzkoda, że tak często wymieniane są te podręczniki. Mogłyby na pewno posłużyć dłużej.
OdpowiedzUsuńNie jest to zachęta do oszczędzania książek dla następnych roczników.
UsuńEh i od wielu lat to samo w tych szkołach. Dzięki za polecaj-kę filmu Zew krwi. Myślę, że długo będziemy mieli to samo co zawsze. Jakby nikt nie myślał. Albo jedni myślą, a inni i tak mają to gdzieś.
OdpowiedzUsuńSą różne wersje, oglądałam dwie, w tym najnowszą.
UsuńNowy rok - stare/ nowe - problemy. Już ostatni raz :)
OdpowiedzUsuńMasz rację, dla mnie ostatni, ale problem długofalowy...
UsuńI pomyśleć, że w mojej szkole w 1 gimnazjalnej "przechodziły" podręczniki tych samych autorów i wydawnictw dla siódmej klasy. Jak to określiła polonistka: "ciut się różnią, ale kwintesencja pozostaje ta sama". A wszystko dlatego, że szkoła miała za mało na stanie tych pierwszych, a w standardowych księgarniach nie sprzedawali tej serii(dla gimnazjów specjalnych).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ja próbowałam zostawiać podręczniki w dobrym stanie na kolejny rok, ale uczniowie oddawali, bo różnice w układzie treści były...
UsuńA mnie się przypomniało jak Polacy na Litwie i Białorusi prosili nas o polskie książki /wszystko jedno jakie/ w czasie naszych wycieczek do tych krajów kilka lat temu. Zawsze im przywoziliśmy a po powrocie do Polski przekazywaliśmy te prośby innym podróżującym na Kresy Wschodnie....
OdpowiedzUsuńJakoś nikt na górze nie pomyślał o takim rozwiązaniu...
UsuńBrak słów... Brak szacunku...
OdpowiedzUsuń1. Gdy chodziłam do szkoły to podręczniki przez lata całe przechodziły z rąk do rąk. Dokupywano tylko ćwiczenia.
2. Niestety spora część rodziców NIE uczy dzieci szacunku do rzeczy. Jak za darmo dają, to troszczyć się nie trzeba. Obserwuję młodsze pokolenia w pracy. Dbanie o sprzęt firmowy to dla nich coś niezrozumiałego... "Przecież to nie moje..." mówią. Ręce opadają!
Może wychowani na ciągłej wymianie wszystkiego na nowe, nie szanują tego, co zastali, bo i tak ciągle się wszystko wymienia...i tak w kółko.
UsuńCiagle zmieniaja te podreczniki, niewiadomo po jaka cholere. Kiedys sie skupowalo ksiazki po starszych rocznikach pod koniec roku szkolnego i bylo taniej. Nowe ksiazki sa bardzo drogie.
OdpowiedzUsuńW szkołach średnich jeszcze droższe, a językowe, to już przesada!
UsuńJakby się podręczniki nie zmieniały to nawet te dofinansowania nie byłby aż tak potrzebne. Dzieci wzajemnie by od siebie odkupywały za niższe ceny. Rodzeństwo mogłoby sobie książki przekazywać. Kiedyś tak było. Teraz trójka mojego rodzeństwa (2 letnie odstępy) ma zupełnie inne podręczniki. Jednak wydawnictwa też chcą zarobić. Chyba tylko o dochodzi, bo naprawdę dużych zmian w programach nauczania to tam nie widać.
OdpowiedzUsuńGdy nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o kasę.
UsuńWiele księgarń zlikwidowano, bo zarabiały głównie na podręcznikach, teraz zarabiają wydawnictwa głównie.
Szkoda, że są tak marnotrawione :/
OdpowiedzUsuńBardzo szkoda, ale jesteśmy bezsilni, póki co...
UsuńWitaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńPrzykro pisać, ale marnotrawstwo to znamię naszych czasów:(
Moda na recykling przeważnie jest zjawiskiem pozornym, sztucznie wymuszanym...
Tony podręczników co sezon idących na przemiał świadczą o krótkowzroczności "decydującego czynnika". Ale także o indolencji te podręczniki odtwarzających. Ponieważ w branży, na której nieco się znam, większość informacji jest powielana od wielu lat, wciskane "nowości" właściwie niczego nie wnoszą, "aktualizacje tematyczne" niemal zawsze są już nie na czasie.
Uważam, że nie ma sensu unowocześniać bazy, w niej nic się nie zmienia, ponieważ to baza. Wszelkie nowości można młodym użytkownikom prezentować, wykorzystując urządzenia cyfrowe, będzie z tego większy pożytek, a koszt - optymalny.
Pozdrawiam:)
Niby mamy XXI wiek, ale edukacji daleko do nowoczesności, a kolejne reformy to tylko pozory zmian na lepsze.
UsuńTo straszne i... niedorzeczne, by tak robić. Cały czas trąbią o dbaniu środowisko, o ekologii, o tym, żeby używać naczyń i sztućców wielorazowych, a tu proszę: książki stały się bezużyteczne i jednorazowe !?
OdpowiedzUsuńSądzę, że w naszym pięknym kraju znalazłoby się więcej takich absurdów. Żal...
To prawda, szkoda papieru, pracy ludzi, zły przykład dla uczniów, marnotrawstwo funduszy, które można wykorzystać inaczej.
UsuńCo ty mówisz? Pierwszy raz o tym słyszę. Do tej pory myślałam, że te podręczniki zostają na kilka lat w szkole. Wymienianie ich co roku to totalny absurd! Sam pomysł, żeby rodzice nie musieli kupować podręczników uważam za udany, bo jednak jest to bardzo kosztowna sprawa. Pamiętam, że u nas często podręczniki miałam po miesiącu, bo po prostu nie na wszystkie wystarczało. Ale fakt, że jest to tak fatalnie rozwiązane, to jest tragedia. Jednak no wiadomo, czemu tak jest: ktoś musi zarobić - czyli wydawnictwa.
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy post: mangusie.pl
Nie co roku, co trzy lata, ale to nie zmienia faktu, że wiele z nich jest w dobrym stanie i nie wymagają wymiany.
UsuńWydawnictwa zarabiają, my wszyscy tracimy...
Jak to mówią wszystko ma swoje plusy i minusy. Z jednej strony rodzice nie muszą biegać za podręcznikami, a z drugiej strony większość tych podręczników nawet takich, które są nieużywane trafia potem na makulaturę :/ Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTo prawda, w dodatku papieru szkoda i nie uczy się dzieci dbania o wspólna własność.
UsuńWidziałam jak wielka maszyna zasypuje ziemią poukładane jedna obok drugiej, łopaty turbin wiatrowych juz zuzytych, które nie poddają się recyklingowi. Rzecz miała się w niemczech i niemiecką ziemią przysypywano dowody na ekologiczność . Papier , jego marnotrawstwo przy tym to dziecinna igraszka, tak myślę bo jak wielka jest jedna łopata turbiny wiatrowej chyba wszyscy widzieli .
OdpowiedzUsuńCiekawe czy na tych zakopanych łopatach turbin postawia fotowoltaikę a jeśli ona się zużyje czy na tym da się jeszcze coś postawić ?...
UsuńNie popisała się ludzkość w ograbianiu planety, niestety.
UsuńNie można jednak mówić, że cos jest mniej szkodzi, skoro szkodzi.
Nie potrafimy żyć w pełni ekologicznie, więc choc róbmy co można, także indywidualnie.
Tworzywo z turbin chyba można zagospodarować, nie jestem pewna, nie znam się na tym.
Jotuś, jak zobaczyłam pudła z książkami to mi się zrobiło słabo. Natychmiast miałam skojarzenie z najgorszym okresem w pracowym życiu - niszczeniem Biblioteki....
OdpowiedzUsuńTe pudła to się mogą przyśnić, Aniu!
UsuńLudzie już tacy są... nawet jeśli są bardziej dobrzy niż źli... Trudno to wszystko wytłumaczyć i zrozumieć. Coraz bardziej świat mnie zaskakuje i prawda jaka wychodzi o tym świecien na jaw...
OdpowiedzUsuńChyba nie tylko Ciebie świat, a zwłaszcza ludzie zaskakują...
UsuńAch, coś ktoś wymyśli, ale nie pomyśli o dalszych konsekwencjach. Ja osobiście z cyfrowych podręczników nie chciałabym korzystać, problemy ze wzrokiem potem szybciej się pojawią i to bardziej męczące wpatrywać się w komputer niż w kartkę papieru, jak dla mnie. Szkoda, że nie są wykorzystywane te podręczniki niezniszczone i nadające się do dalszego użytku.
OdpowiedzUsuńBardzo szkoda, bezsilność na taką sytuację jest dołująca!
UsuńPamiętam moją złość i frustrację, kiedy starszy syn uczył się w starym systemie szkolnictwa, a młodszego o rok objęła reforma i stosy niewykorzystanych książek poszły do skupu makulatury.
OdpowiedzUsuńAle ten widok wręcz przeraża, całe pudła na zmarnowanie, tyle szkół, że też nikt za to nie odpowiada.
Łatwo policzyć: w ósmych klasach ponad 100 uczniów, każdy dostaje 11 podręczników i 5 ćwiczeń, a stare wyrzuciłam do utylizacji.
UsuńBrak słów na to wszystko i takie rzeczy dzieją się wszedzie nie tylko w Polsce. W Norwegii kazdego dnia że sklepów wyzucaja pieczywo, ciasta roznego rodzaju, kanapki itd.to co się nie sprzedało. Pracownik nie może zabrać tego do domu,a nawet nie ma prawa...konsekwencje są ogromne jak zostanie złapany...
OdpowiedzUsuńNie do uwierzenia, takie marnotrawstwo!
UsuńWystarczyłoby przecenić i choć część odzyskać!
Albo oddać potrzebującym czy nawet zabrać do domu. Ale tu się tak nie robi...Za dobrze mąka i zapomnieli jak żyli przed znalezieniem ropy...
Usuń