Kolejna seria zdjęć i ciekawostek, które zapodziały się na dysku. Czasami jest to podglądanie ludzi i przyrody, czasami odkrywanie innego spojrzenia na świat daleki i bliski...
W Gnieźnie na rynku spotkaliśmy kiedyś cyklistów, którzy popisywali się sztuczkami na swoich rowerach. Czego oni nie wyprawiali!
Taką fontannę trafiliśmy na wieczornym spacerze, bodajże w Krynicy, kolory podświetlenia i natężenie wody zmieniały się co chwila.
W miejscowości Kluki, nad jeziorem Łebsko kończyła się nagle asfaltowa droga, wysiedliśmy więc z auta i dróżka zawiodła nas do wieży widokowej, ze szczytu której zrobiłam zdjęcie tego mola, a widoki wokół były cudowne. Stamtąd tez zauważyliśmy zbliżającą się burzę i zanim zeszliśmy z wieży dopadły nas pierwsze krople deszczu...
Balony to piękny widok na tle nieba, tu akurat jest jeden tylko, bo nie mogłam znaleźć fotki , na której uwieczniłam ich całe mnóstwo...
Znowu rowery! Jazda rowerem może być trudna w trudnym terenie, ale jazda po terenach górskich , w dodatku po deszczu, to nie byle jaki sprawdzian i dla ludzi, i dla jednośladów. A przecież swoją wytrzymałość na trudy górskich wyścigów prezentowały także panie!
Nowa instalacja w naszym parku miejskim - hotel dla owadów. powstają, z tego co wiem niemal wszędzie, ale pierwszy raz widziałam tak duży.
Kogo podejrzałam tym razem? W upalny dzień zobaczyłam z okien biblioteki , jak dzieci z III klasy rozsiadły sie pod drzewem w szkolnym ogrodzie i słuchały swojej pani, czytającej im książkę - przepiękny widok!
Wracając z pracy, zatrzymałam się przy osiedlowej oazie nad stawem, by przyglądać się rodzinie dzikich gęsi. Gdzieś w pobliżu musiały założyć gniazdo i wychować młode.
Moja obserwacja nie trwała długo, bo nadeszła pani z dziećmi, które rzuciły się na ptaki, jak na trofea myśliwskie...
Wyszłam w szkole na korytarz , a tu po posadzce biegały roboty, którymi dzieciaki sterowały za pomocą aplikacji w swoich telefonach. Roboty zmieniały tez kolory i wydawały różne dźwięki:-)
Na spacerze po bulwarach toruńskich nad Wisłą pomachaliśmy pasażerom statku wycieczkowego, my na brzegu, korzystając z leżaków piliśmy lemoniadę i jedliśmy lody.
Wiewiórka jest symbolem naszego parku solankowego i chyba miasta w ogóle, a taka graficzna ruda pojawiła się na jednym z budynków i o dziwo, od kiedy zaistniała, przestano bazgrać na tej ścianie byle jakie graffiti ...
Takie kolorowe domki stawia w swoim ogrodzie starszy pan, który w zimowe wieczory wyczarowuje z drewna ozdoby dla uciechy przechodzących turystów (okolice Kudowy).
Wyszedł kompletny galimatias, ale kto powiedział, że zawsze musi być porządek?
Widok pani czytającej dzieciom książkę , chyba wzruszył mnie najbardziej, choć balon na tle nieba - to zawsze malowniczy widok. Pozdrawiam Asiu
OdpowiedzUsuńMnie tez to wzruszyło, dlatego szybko zrobiłam zdjęcie:-)
UsuńTo drzewko wyrastające z ruiny zaiste symboliczne i piękne!
OdpowiedzUsuńMasz piękny zielony widok z okien biblioteki.
To prawda, z trzeciego piętra widok na dawny sad:-)
UsuńŚwietna rozsypanka! Każde ze zdjęć na co innego zwraca uwagę. Zdjęcie ruin i kwitnącego drzewka zrobiło na mnie ogromne wrażenie. Jest niezwykłe w swojej symbolice!
OdpowiedzUsuńTo zestawienie mnie urzekło, nowe życie na ruinach:-)
UsuńJako dziecko też umiałam różne sztuczki rowerowe dlatego też wiecznie byłam cała w siniakach :). Jedną z najbardziej spektakularnych był mój wjazd na rowerze do kościoła na nabożeństwo majowe, główne drzwi były otwarte na oścież a ja staranowałam drugie, wahadłowe i wjechałam główną nawą kończąc pokaz na jednej z ostatnich ławek. Mieszkałam blisko kościoła i przykościelne tereny były często naszym placem zabaw. Nie mam pojęcia jak ja to zrobiłam no ale zrobiłam, niezbitym dowodem są wspomnienia z tego dnia i moja wielka blizna z boku kolana :)
OdpowiedzUsuńWow, to miałaś spektakularny najazd na kościół ;-)
UsuńHa ha ha, świetnie to ujęłaś :)
Usuń😁😁😁
UsuńBardzo optymistyczny galimatias. Miły oddech od codziennej szarości.
OdpowiedzUsuńO to chodziło właśnie:-)
UsuńZiemia, niebo, balony, rowery, domki, szkoła…czego tu nie ma…wszystkiego po trochu.
OdpowiedzUsuńPrawdziwy galimatias:-)
UsuńLubostroń? Niedaleko mnie jest ulica tak nazwana.
OdpowiedzUsuńTriki na rowerkach są w porządku, ale i tak deskorolka rządzi!
No tak, parki dla deskorolkarzy powstają także:-)
UsuńCoraz więcej takich hoteli dla owadów, także w Warszawie....
OdpowiedzUsuńA widok słuchających dzieci co pani czyta - piękny...
Hotele dla owadów i łąki, a nad nimi swojskie bzyczenie:-)
UsuńUdało Ci się stworzyć Mix zdjęć napawajacych optymizmem i przekonaniem na spokojną przyszłość. Chyba każdy znalazł coś dla siebie. 🎈
OdpowiedzUsuńBardzo mnie to cieszy:-)
UsuńKlik dobry:)
OdpowiedzUsuńTakże lubię oglądać zdjęcia, by wskrzesić widziane kiedyś obrazy. Stworzyłam nawet album różnych zdjęć, ponieważ tematyczne albumy mają ich nawet po 1000 sztuk (tak to się teraz pstryka fotki bez opamiętania) i nikt potem takich ilości zdjęć nie ogląda.
Pozdrawiam serdecznie.
Masz rację, przeglądanie tysięcy zdjęć to niezła robótka, ale na zimowe wieczory jak znalazł:-)
UsuńCzasem ktoś prosi, żeby pokazać zdjęcia z wycieczki czy jakiejś imprezy, ale nikt nie ma czasu ani chęci, aby oglądać wszystkie, więc pomyślałam, że zrobię mały album z wybranymi zdjęciami do pokazywania. I to zdało egzamin.
UsuńTo sprytne rozwiązanie i pokazujemy to, co chcemy, a nie jak leci...
UsuńCiekawe, a niekiedy fascynujące i zaskakujące są obrazki, które umieściłaś w powyższym poście, Asiu!:-) Każdy z nas chyba takie ma. Ot, migawki zapadające w serce i pamięć. Budzące uśmiech, zamyślenie, podziw. Pozytywne, kolorowe kawałki naszej coraz częściej dziwacznej i niepojętej rzeczywistości.Dobrze, że takie są, że dają nam odetchnąć od naporu ciemnej planszy dokoła.
OdpowiedzUsuńSama czasami się dziwię, gdy znajduję niektóre po czasie, fajne wspomnienia i czasami refleksje- nad upływem czasu, nad zmianami w nas samych itp.
Usuńnad Łebskiem byłem kiedyś w Izbicy, też było mini molo, ale brzegi zarośnięte...
OdpowiedzUsuńswego czasu zauważyłem, że wśród grafficiarzy /nawet takich zwykłych bazgraczy/ panuje taka zasada, że gdy ktoś wykona jakąś fajną pracę, to już raczej nikt po tym nie bazgrze...
taki hotelik dla owadów, tych rozmiarów widziałem w Wawie, na polach Mokotowskich, niedaleko Skry, ale mnie intryguje, jak jest zamieszkaniem w takich hotelikach, nigdy nie widziałem zapisu z kamerki, czy faktycznie jest tam rojno, czy nie?...
że "rower to świat" tłumaczyć mi nie trzeba, aczkolwiek na takie ewolucje to ani sprzęt, ani umiejętności nie te...
p.jzns :)
Ruch koło domku dla owadów widziałam w poznańskim ZOO, ten na zdjęciu świeży, więc pewnie jeszcze nic nie latało...
UsuńI podobienstwa - bo zaraz narzucilo mi sie podobienstwo dwuch grup - dzieci i kaczek pod drzewem.
OdpowiedzUsuńFajna mieszanka, urokliwe miejsca.
Faktycznie, dzieci i gęsi pod drzewami:-)
UsuńA tak czasami poszperam w zbiorach...
Lubię w realu obserwować ludzi, podglądać przyrodę😉🍀🍂🍁
OdpowiedzUsuńCzasem robię fotki ciekawym rzeczom😊
Pozdrowionka przesyłam, jesienne już, ale za to słoneczne🌞😀🌺💛
Jesienne spacery mogą być ciekawsze od wakacyjnych, a na pewno bardziej kolorowe:-)
UsuńNajbardziej zachwyca mnie gdy przyroda komponuje się ze starymi ruinami :)
OdpowiedzUsuńCały Twój galimatias radosny i ciekawy :)
Pozdróweczka zostawiam... :)
A tak siadłam i poszperałam:-)
UsuńSłoneczka i zdróweczka:-)
Nie wiedziałam o istnieniu domków dla owadów. ;)
OdpowiedzUsuńDrzewo rosnące w budynku za to widuję zawsze, kiedy jestem na wsi u babci: jeden dom stoi opuszczony już od wielu lat i w środku roślinność rozrosła się prawie tak, jak na zewnątrz... tylko trochę strach, że mur kiedyś runie.
Byłoby fajnie, żeby ktoś namalował takie urocze wiewiórki na garażach czy w przejściach pod blokami i ludzie przestali bazgrać i szpecić. :/
Prawda? Była u nas kiedyś akcja malowania na ścianach garaży, sponsorowana przez hurtownie farb, ale to chyba tylko raz się odbyło...
UsuńPowiadasz "hotel dla owadów"? A te owady wiedzą, że to jest hotel? ;)
OdpowiedzUsuńTa fotka z balonem przypomniała mi, że jest to moje jedyne marzenie, które się nie spełniło - lot balonem.
Pewnie wiedzą, takie to przytulne ustrojstwa...
UsuńDeLu, marzenia trzeba spełniać, może polecimy razem?
Bardzo ciekawe zdjęcia.. Urzekła mnie fontanna i dzieci siedzące w kręgu.. Pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńI dla Ciebie dużo słoneczka i cierpliwości w pracy:-)
UsuńPiękny galimatias !! ;o)
OdpowiedzUsuńDla każdego coś podpatrzonego:-)
UsuńWitaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńSympatyczny miszmasz tematyczny:)
Akurat na grypowy brak skupienia:)
Pozdrawiam:)
Oj, grypa to niedobrze, trzymaj się dzielnie:-)
UsuńZdrówka i ciepełka, Leno:-)
Dawno nie byłam w Lubostroniu...
OdpowiedzUsuńA my zaglądamy, bo w miarę blisko i park rozległy do wydeptania:-)
UsuńWszystkie wspomnienie (czyli zdjęcia) są wspaniałe, ale dzieciaki i pani z książka - pierwsze miejsce zdecydowanie , zaraz potem gęsi i domek dla owadów z modelką 🙂
OdpowiedzUsuńWidzę, że wiele osób docenia czytanie na trawie:-)
UsuńW poniedziałek zaczynam tydzień głośnego czytania, ale już nie na trawie...
Wspomniałaś o Klukach ... i przypomniałam sobie , że byłam tam. I wszystkim polecam by odwiedzili znajdujący się tam niezwykły skansen Muzeum Wsi Słowińskiej... coś pięknego .
OdpowiedzUsuńJa też polecam, w dodatku trafiliśmy wtedy na festyn - jakie smaczne potrawy jedliśmy i serniki, do dziś czuję smak:-)
UsuńJak to dobrze, że żyjemy w czasach gdy aparat do zdjęć jest zawsze pod ręką :)
OdpowiedzUsuńTo prawda, ale czasami warto nacieszyć oczy i zapomnieć o aparacie.
UsuńNiezłe zdjęcia. Widzę, że uwielbia Pani podróżować. :)
OdpowiedzUsuńJeśli tylko możemy, w każdy weekend gdzieś jedziemy:-)
UsuńBalony! <3 tak mi się podoba niebo pełne balonów, że nie masz pojęcia :) Zakochałam się w tym widoku oglądając "Brzydką prawdę", a później raz jeden widziałam to na żywo. I chcę jeszcze :D
OdpowiedzUsuńW dużej ilości robią wrażenie, potwierdzam:-)
UsuńJotka, masz dar do dostrzegania tego, na co inni patrzą, lecz nie zauważają.
OdpowiedzUsuńNie wiem czy to dar, czy skutek maszerowania?
UsuńU mnie w mieście takich instalacji dla owadów także przybywa ;)
OdpowiedzUsuńDobrych praktyk nigdy za wiele.
UsuńPiękne są te graficzne wspomnienia. Ja czasami żałuję, że nie wykonywałem często zdjęć podczas podróży, choć oczywiście mam takowe. Najbardziej jednak żałuję, że nie miałem możliwości robienia zdjęć w czasach mojego dzieciństwa i młodości, i teraz muszą sobie wiele obrazów przypominać, a nie zawsze to wychodzi.
OdpowiedzUsuńKiedyś inne były możliwości, niestety. Mój ojciec parał się amatorsko fotografią, więc zdjęć trochę mamy, ale to tez nie są czasy najdawniejsze...
UsuńŚwietna relacja. Balon piękny. W ogóle niektóre niby takie szczegóły, jak wiewiórka, ale niezmiernie interesujące, bo wiąże się np. z historią miasta. Pozdrawiam. ;)
OdpowiedzUsuńNie leciałam nigdy balonem, może szkoda?
UsuńTeż nie leciałam, ale lubię na nie patrzeć, bo czy wsiadłabym to nie wiem ...
UsuńPodgladanie swiata bywa bardzo inspirujace :) Sto swiatow. Czlowiek ciagle szuka inspiracji
OdpowiedzUsuńI tyle jeszcze do odkrycia!
UsuńFajne zestawienie i fajne wspomnienia dzięki temu :) balon wywołał wiele wspomnien Turcji. Tam na niebie było 150 balonów i my w jednym z nich :)
OdpowiedzUsuńWow, 150 balonów? Niesamowite!
Usuń