Można powiedzieć, że wyobrażeń ciąg dalszy...
Traf chciał, że spotkał na przystanku autobusowym starszego człowieka, obaj czekali na autobus. Okazało się, że chcąc, nie chcąc młody człowiek musiał wdać się w rozmowę ze starszym panem, choć była to dziwna rozmowa, bo tamten okazał się niewidomy i głuchoniemy, a zadając pytania pisał na kartce, odpowiedź odczytywał dotykiem z dłoni rozmówcy.
Ich spotkanie trwało na tyle długo, że wpłynęło na sposób postrzegania świata przez młodego człowieka , który wracając na znany teren rzucił nawet bezdomnemu sowity datek.
Nie pierwszy to film o ludzkich ułomnościach, który widziałam, a postać Helen Keller zna chyba każdy. Jeśli nie, kliknij proszę TUTAJ .
Takie historie skłaniają zawsze do wielu refleksji i docenienia tych wszystkich zmysłów, których nas nie pozbawiono, a których być może nie doceniamy w codziennym pośpiechu.
Ileż to razy zdarzało Wam się mówić: nie wyobrażam sobie siebie w podobnej sytuacji; nie wiem jak poradziłabym sobie po utracie wzroku; to tragedia dla muzyka stracić słuch itp.
Zadam trudne pytanie lub raczej odpowiedź należy do niewyobrażalnych:
gdyby tak się zdarzyło, to utrata którego ze zmysłów lub sprawności byłaby dla Was największą tragedią?
Myślę,że utrata wzroku byłaby dla mnie najgorsza. Choć umiem poruszać sie po ciemku, po omacku, prawie jak kot.Od kilku lat (chyba od kiedy mam niewidomego psa) ćwiczę sie w chodzeniu po domu zamkniętymi oczami. Można nauczyć sie na pamiec topografii swego domu, ogrodu a nawet lasu.Jednak to tylko bliskie, oswojone tereny. A co z poruszaniem sie po mieście, co z prowadzeniem pojazdu, co z odczytywaniem cen...? A jednak niewidomi ludzie prawie ze wszystkim daja sobie jakos radę.Jestem dla nich pełna podziwu i szacunku. Kiedys pracowałam w bibliotece dla osób niewidomych. Widziałam jak świetnie potrafią czytać pismo Brailla, z jaką pewnościa sie poruszają, jak ich najwazniejszym okiem staja sie palce...
OdpowiedzUsuńI jeszcze a propos utraty wzroku. Oglądłam niedawno film na YT o fotografie, który w szybkim tempie tracił zdolność widzenia. A wiedząc, że za parę miesiecy będzie miał przed oczami tylko ciemnosc wybrał sie z zona do parku Yellowstone, by zachowac w pamięci najpiękniejsze widoki...
Podobno utrata jednego zmysłu, powoduje wyostrzenie pozostałych, jednak wolałabym zachować wszystkie...
Usuńchyba utrata wzroku by mnie najbardziej sfrustrowała... utratę słuchu zaliczyłem jakoś tak w kwietniu i szczerze mówiąc nie było to zbyt przykre doświadczenie, a wręcz zabawne... tylko, że to było czasowe, jakieś trzy tygodnie, znałem już przyczynę i tylko czekałem na wizytę u lekarza, podczas której odzyskałem ten słuch... poza tym drobny procent dźwięków jednak do mnie docierał przez kości czaszki...
OdpowiedzUsuńnatomiast utrata słuchu z pewnością bywa dramatem dla kota, który z kolei świetnie sobie radzi w przypadku utraty wzroku...
p.jzns :)
Osoby, które odzyskały słuch, podobno nie zawsze są w pełni zadowolone i czasem uciekają w ciszę...
UsuńNo ja mam problemy ze wzrokiem i pewnie ten zmysł starcę kiedyś w pierwszej kolejności. Ksżdy jest nam potrzebny i po to je mamy. Łatwiej chyba jest po prostu urodzić się bez jakiegoś niż go mieć i utracić. To chyba trudniejsze do zaakceptowania. Życzę nam wszystkim zdrowia i dobrych zmysłów.
OdpowiedzUsuńMasz rację, chyba trudniej zaakceptować utratę , niż urodzić się z deficytem.
UsuńZdrówka i zawsze dobrego nastroju:-)
Nawet Ty nie namówisz mnie do myślenia o strachach.
OdpowiedzUsuńStrachy trzeba oswajać:-)
UsuńJa myślę podobnie Asiu jak autor komentarza, nie ma co o strachach myśleć ani ich oswajać. Wole sobie siebie nie wyobrażać po stracie jakiegoś zmysłu, lecz np. po rozwinięciu dodatkowego :) Może to być szósty zmysł zwany intuicją. Jest takie powiedzenie, że to na czym skupiasz swoją uwagę - wzrasta. Lepiej jej może nie skupiać na stratach.
UsuńTo takie luźne rozważania, nie traktuję ich jak skupiania się nad nieuniknionym, wyobraźnia podpowiada czasami dziwne tematy...
UsuńBBM: Nie umiem odpowiedzieć na to pytanie. Rzeczywiście jest wyłącznie wyobrażeniowe, bo trzeba byłoby przynajmniej przez kilka dni funkcjonować bez tego czy tamtego zmysłu, by móc to porównać. Wyobrażeniowo chyba wzrok wydaje się być najważniejszy...
OdpowiedzUsuńIstnieją już chyba symulatory wszelkie, można wypróbować...
UsuńNiewidomy i głuchoniemy na przystanku... brzmi jednak zbyt abstrakcyjnie, bo nawet nie wyobrażam sobie jak zauważył że ktoś obok niego jest na tym przystanku.
OdpowiedzUsuńi makabrycznie.
Można poczuć, gdy ktoś dosiada się na ławce...
UsuńWidziałam jak moja matka stopniowo traci wzrok. Teraz sama zaczynam mieć z nim kłopoty. To najgorsza strata, jeśli o zmysły chodzi.
OdpowiedzUsuńMnie przeraża demencja i utrata kontroli nad rzeczywistością...
UsuńW sumie, jak zapomnimy, że nie pamiętamy, to raczej kłopot dla najbliższych ;) Ale też się tego obawiam. Moja mam, gdy się dziwiłam, że TEGO nie pamięta, odpowiadała: a muszę? W sumie nie :)
UsuńNo tak, gdy dotyka nas to, nie zdajemy sobie sprawy ze swej ułomności...
UsuńZdecydowanie wzrok, mam w klatce 2 rodziny głuchoniemych i świetnie sobie radzą, najgorzej było w pracy kiedy konstruktorzy podsyłali te osoby do nas wtedy było trudno.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńGłuchoniemi sobie radzą, to my mamy problem...
UsuńWzrok
OdpowiedzUsuńNie mogłabym czytać książek
Słuch
nie słyszałabym śpiewu ptaków
U mnie tez wzrok - książki, robótki, filmy, widoki, zdjęcia...
UsuńWzrok, zdecydowanie. Tym bardziej, że lepiej przyswajam treści widząc, niż słysząc. Utrata słuchu też byłaby trudna, ale wzroku gorsza...
OdpowiedzUsuńTak chyba mają wszyscy wzrokowcy, ja jestem chyba typem mieszanym...
UsuńNie raz już się nad tym pytaniem zastanawiałam. Zawsze do głowy przychodzi mi wzrok. Mimo iż świat idzie do przodu, oferując różne udogodnienia. Mam znajomego, którego po prostu podziwiam, jak znakomicie sobie radzi nie widząc. Jak doskonale porusza się w świecie internetu. Wiem, że są audiobooki, nie musiałabym rezygnować z książek, ale nie wyobrażam sobie uczyć się poruszania na ślepo, nie widzieć przyrody, pięknych miejsc, podróże straciłby swój urok.
OdpowiedzUsuńDokładnie tak, choć słyszałam wypowiedź niewidomego, który zdobywał szczyty i poznawał je innymi zmysłami:-)
UsuńChodziłem do liceum z niewidomym chłopakiem. Każdy chciał z nim siedzieć w jednej ławce, bo wiedzą przerastał nas niewyobrażalnie. Najgorszy, według mnie, jest całkowity paraliż. Byłbym wtedy w stu procentach zależny od innych.
OdpowiedzUsuńFizycznie na pewno, zawsze potrzeba pomocy kogoś obok, przy każdej czynności, niestety...
UsuńBorykam się z częściową niesprawnością już teraz :(
OdpowiedzUsuńLepiej, nie gdybać...zatem nie odpowiem na Twoje pytanie.
Rozumiem :-)
UsuńNajgorsze dla mnie to chyba utrata wzroku i unieruchomienie. Chłonę świat zwiedzając i patrząc na cuda natury (na syna przede wszystkim lubię patrzeć :))
OdpowiedzUsuńTo jak dla mnie, tego bałabym się najbardziej...
UsuńKurczę, ale zadałaś pytanie 😉 Nie jest łatwo na nie odpowiedzieć, kiedy wszystko w miarę funkcjonuje. To znaczy siada wiele rzeczy, już to czuję, dlatego piszę, że w miarę 😉
OdpowiedzUsuńKiedyś obejrzałam felieton o symulatorze starości, by młodzi ludzie mogli poczuć, jak funkcjonują ich dziadkowie, byli bardzo zdziwieni ograniczeniami ruchowymi...
UsuńWitaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńO! matko i córko - chyba nie umiałabym wybrać...
Pozdrawiam:)
Nie lada zagwozdka, prawda?
UsuńWzrok.... bo akurat jestem na etapie leczenia okulistycznego...
OdpowiedzUsuńStokrotka
Oj, to życzę pozytywnych rezultatów!
UsuńTak, to prawda, boimy się nowych, trudnych sytuacji. A potem, gdy się w nich znajdziemy, musimy sobie radzić. I radzimy sobie...
OdpowiedzUsuńSerdeczności zostawiam...
Niektórzy lepiej, inni gorzej...
UsuńNie mam pojęcia i myślę, że nikt tak do końca, ani nawet do połowy nie wie, jak to jest, zanim nie spróbuje. Węchu na przykład prawie nie posiadamy (w porównaniu do innych ssaków), nauczyliśmy się żyć zastępując go innymi zmysłami, wszyscy, bez wyjątku. Kotka moich teściów jest ślepa (straciła wzrok w pierwszych tygodniach życia), nie przeszkadza jej to w niczym, nauczyła się żyć bez wzroku, jak człowiek bez węchu, jej pewnie węch wydaje się jednym z ważniejszych zmysłów, nam takim się jawi wzrok, ale to tylko dlatego, że kotka oparła się na węchu i dotyku oraz słuchu, my na wzroku. I tak od dziecka. Podejrzewam, że bez wzroku rozróżnialibyśmy nawet smaki powietrza w różnych miejscach, bo radzilibyśmy sobie wszystkim, co jest dostępne.
OdpowiedzUsuńWyobraźnie mam sporą. Odkąd leżałem nie mogąc bez pomocy zmienić pozycji w łóżku i myliłem jawę z narkotycznymi wizjami (byłem po szeregu operacji nafaszerowany morfiną), wiem że tak duże kłopoty zdarzają się, a to że żyjemy w bańce, w której nie dopuszczamy do siebie myśli o nich, świadczy o poziomie lęku ludzkości.
Zawsze boimy się nieznanego, a do tego dochodzą inne lęki i brak wiary w swe możliwości, to strach tym większy...
UsuńMam nadzieję, że w przyszłości niepełnosprawności odejdą do lamusa, a nanotechnologie w radzeniu sobie z nimi staną się codziennością. Nie chcę wyobrażać sobie, że straciłam jakikolwiek zmysł.
OdpowiedzUsuńWięcej wiary proszę! Pozdrawiam.
Wiara, nadzieja i miłość - one razem są nam potrzebne, a nadzieja umiera ostatnia:-)
UsuńTrudne pytanie zadalas. Mnie sfrustrowalaby kazda sytuacja zwiazana z utrata ktoregokolwiek ze zmyslow. Kwestia tylko czasu.
OdpowiedzUsuńRaz mielismy na pedagpdice specjalnej cwiczenia zwiazane z frustracja dopadajaca czlowieka przy utracie wzroku. Bardzo proste to cwiczonko bylo. Zawiazali nam porzadnie oczy i wypuscili w miasteczko studenckie. Akurat byla godzina szczytu... i tak blakalismy sie w okolicach rektoratu, a ludzie wokol nas pedzili . Kazdy mial swojego opiekuna , druga osobe ( kolezanke, kolege z grupy) czuwajacych nad tym abysmy sobie krzywdy nie zrobili, ale pomimo wszystko nie byla to komfortowa sytuacja. W koncu ( wczesniej czy pozniej) dochodzilo do takiej frustracji, ze ludzie zrywali sobie z oczu te zaslony.
Mysle, ze utrata kazdego ze zmyslow na dluzsza mete jest okropna. PO okresie frustracji o ile go przejdziemy, bo niektorzy nie przechodza, nastepuje przyzwyczajanie sie, kompensacja czyms innym - innym zmyslem tego, ktorego nam brak . Utrate wzroku wyczuleniem chociazby na dotyk:)
A od strony specjalistow. Oni prawia tak, ze w funkcjonowaniu spolecznym bardziej uposledza utrata sluchu. Kiedy wezmiemy pod lupe grupe ludzi gluchoniemych, ale nie takich, ktorzy utracili ow sluch pozniej, tylko tych gluchoniemych od okresu wczesnego dziecnstwa- czasu noworodkowego- to zdarza sie, ze praca z nimi wyglada jak praca z uposledzonymi. Trudno im przekazac znaczenia pewnych zwrotow. Moga byc spolecznie niezaradni np.: przy rozumieniu pism urzedowych. Jest problem z przekazaniem glosem uczuc, wiec i sprawy zwiazane z empatia tu sie klaniaja...
Tak, ze ja juz sama nie wiem.))
Myślę, że na niewidomych czeka sporo fizycznych niebezpieczeństw, a gdy do tego dochodzi głuchota, to po prostu dla mnie niewyobrażalne, a komunikacja z takimi osobami? jak je nauczyć czegokolwiek, jak przekazać nasze myśli?
UsuńDla mnie każdy zmysł ma znaczenie i nie chciałabym stracić ani jednego. Nie przypadkiem pewnie mówi się o ludziach obłąkanych, że "postradali zmysły", bo bez nich naprawdę życie ma inny wymiar.
OdpowiedzUsuńJa doświadczyłam utraty węchu i smaku podczas covidu i bardzo chciałam, by jak najszybciej wróciły.
Ja doświadczyłam ograniczeń w poruszaniu się i nie chciałabym powtórki lub pogorszenia takiej sytuacji...
UsuńMyślę, że najprostsza odpowiedź: wzrok! nie musi być prawdziwa, bo nasze zmysły nie są rozwinięte w porównywalnym stopniu. Wielcy artyści malowali genialne obrazy po utracie wzroku, i komponowali najsłynniejsze utwory. Niektórzy widzą kolory po dotyku palcami, albo słuchając muzyki. O telepatii i tp. podobnych zjawiskach nie wspomnę ...
OdpowiedzUsuńKażde ograniczenie chyba, które nas spotyka jest frustrujące, jednych dołuje kompletnie, nielicznych motywuje, jeszcze inni jakoś próbują oswoić swoje ograniczenia...
UsuńStraszne pytanie... Widzę, że wiele osób napisało, że to wzrok jest dla nich najważniejszy. Gdybym miała odpowiedzieć - dla mnie największą tragedią byłaby utrata słuchu. Ja po prostu nie wyobrażam sobie życia bez muzyki. Umarłabym wtedy.
OdpowiedzUsuńO widzisz, to dla mnie niespodzianka, bo sadziłabym raczej, że tez postawisz na wzrok...
UsuńJoAsiu ♥
OdpowiedzUsuńzadałaś szalenie trudne pytanie.. nie chciałabym wybierać, ponieważ nie potrafię sobie wyobrazić i myśleć o stracie któregokolwiek ze zmysłów..
każdy zmysł jest niesamowicie istotny w odczuwaniu wszystkiego..
- pozdrawiam Cię Kochana bardzo serdecznie i cieplutko,
życzę moc pięknych chwil ! ♥
Trafnie napisałaś, każdy zmysł jest nam niezbędny, by w pełni odczuwać , to prawda!
UsuńWydaje mi się, że wzrok jest tym zmysłem, z którym nie chciałbym się rozstać. Chyba nie napisałem niczego odkrywczego... nie mógłbym czytać, pisać... wiem, są audiobooki, ale w tym przypadku, jeśli słucham, to zwykle patrzę na tekst. Myślę, że z utratą słuchu nie byłoby tragedii, gdyż muzykę po prostu pamiętam.
OdpowiedzUsuńPamięć muzyczna jest niesamowita, często zapominamy treść książek, zapominamy widoki, ale muzyka ciągle kołacze się po głowie i nigdy nie wiemy, kiedy jakiś wątek przypomni się i nucimy...
UsuńWzrok.... tak mi się wydaje.
OdpowiedzUsuńJotko, a może post pt. Żałuję, że ....
Chyba, że już wcześniej coś podobnego było, a ja przegapiłam, pozdrawiam Maria z PP.
Chyba były podobne rozważania:-)
UsuńDopiero kiedy coś stracimy, doceniamy, jak ważne to było...
OdpowiedzUsuńten "GAL ANONIM" to ja ...pozdrawiam :)
UsuńTo prawda, a dotyczy nie tylko zmysłów!
UsuńTakiej straty nie chcę sobie nawet wyobrażać...
OdpowiedzUsuńRozumiem...
UsuńUtrata WZROKU by laby dla mnie równoważna z utratą życia.
OdpowiedzUsuńNo tak , w Twoim przypadku to zrozumiałe...
UsuńNie mogłabym żyć bez dotyku, a nie chciałabym żyć bez węchu i smaku. To jedyne zmysły, które się nie popsuły u mnie ;) No i jestem smakoszką. Mało, ale smacznie. Jestem wprost nieszczęśliwa, kiedy jestem zmuszona jeść "byle co", jak w sanatorium. Życie wtedy traci dla mnie kolory :)
OdpowiedzUsuńCiekawa wypowiedź, Haniu, dziękuję:-)
UsuńDla mnie ( chyba cię nie zaskoczę) to oczy byłoby tragedia. Brak możliwości oglądania kolorów świata to byłoby straszne
OdpowiedzUsuńNie zaskoczyłaś mnie, wzrok to wielu z nas cenny zmysł, a co dopiero dla artystów!
UsuńDla mnie każdy zmysłów ogromne znaczenie i nie chciałabym się znaleźć w żadnej takiej sytuacji...Dla niektórych ludzi utrata wzroku może być największą tragedią, ponieważ jest to zmysł, którym odbieramy większość informacji ze świata zewnętrznego. Dla innych utrata słuchu może być najbardziej przygnębiająca, ponieważ utrudnia komunikację i wpływa na nasze relacje z innymi ludźmi. Każdy zmysł i każda sprawność jest ważna i pełni istotną rolę w naszym codziennym funkcjonowaniu, dlatego utrata któregokolwiek z nich może być trudna do zaakceptowania.
OdpowiedzUsuńDla niektórych jest w ogóle nie do akceptacji i różnie się to kończy...
UsuńJa mam diplopię, podwójne widzenie, nieuleczalną, ponieważ nieuleczalna jest choroba, która ją wywołuje. Na początku byłam kaleką, którą trzeba było prowadzić za rękę, szczególnie przez ulicę, gdyż widziałam dwa pasy, każdy biegł w inną stronę, co było bardzo niebezpieczne. Teraz po 3 latach choroby nauczyłam się z tym żyć, bo też jakie miałam wyjście? Posty piszę głosowo, a z komentarzami mam problem, stąd rzadziej komentuję, za co serdecznie wszystkich przepraszam.
OdpowiedzUsuńSerdeczności dla Ciebie
Podziwiam Twoją umiejętność dostosowania się do tej sytuacji, nie każdy dałby radę! Nigdy nie wiemy, ile w nas drzemie sił i determinacji...
UsuńNiedawno byłam na prezentacji prowadzonej przez osobą głuchą (i tłumaczonej z języka migowego) i dowiedziałam się wielu ciekawych rzeczy. Co prawda było to w USA, ale myślę, że takie doświadczenia są wspólne dla wielu głuchych osób na całym świecie.
OdpowiedzUsuńZ tego co się dowiedziałam, to osoby te nie chcą, aby nazywać je głuchoniemymi, bo używają języka migowego. Słyszałam, że w Polsce już też odchodzi się od używania słowa "głuchoniemy". Ciekawe, że jest mnóstwo odmian języka migowego i osoby z różnych krajów raczej się nie porozumieją. Ważne jest, aby od wczesnego dzieciństwa głuche dzieci miały kontakt z językiem migowym, bo wczesna nauka języka (i komunikacji) jest ważna dla ich rozwoju.
Nasz prelegent (Noah) pochodził z rodziny genetycznie obciążonej tę wadą i opowiadał jak tępiono używanie języka migowego w przypadku jego babci, bo chciano, aby uczyła się angielskiego (pisanego) i czytania z ruchu warg. Jego babcia i inne głuche dziewczynki mieszkały w internacie i jedynie miały możliwość rozmowy w języku migowym w nocy, przy świetle księżyca. Noah opowiedział o przejmującej historii, która zdarzyła się w tym internacie. Jedna dziewczyna była na czatach i leżała przy drzwiach i przez szparę obserwowała czy przełożona nie idzie, a reszta dziewczyn w tym czasie rozmawiała. Niestety raz doszło do tragedii, gdy pilnująca osoba nie zauważyła na czas przełożonej, która wpadła do pokoju i tak uderzyła jedną dziewczynkę, że ta przewróciła się i zmarła.
Ta historia została mi z tego spotkania.
pozdrawiam zza oceanu
matali
Kiedyś nie pozwalano nawet pisać czy jeść lewa ręką, karano za używanie lewej dłoni, zamiast prawej.
UsuńMnie zawsze ciekawiło, jak wychowuje się zdrowe dzieci w rodzinach osób głuchoniemych.
Miło Cię gościć matali, a prowadzisz może blog?
Ja chyba też najbardziej nie wyobrażam sobie życia bez wzroku. Oprócz tego, że to ogromne utrudnienie w codziennym funkcjonowaniu to jeszcze nie można podziwiać świata, czytać książek, malować. Kilka dni temu nawet o tym rozmawiałam z koleżankami, zastanawiałyśmy się również czy gorsza jest utrata wzroku czy bycie osobą niewidomą od urodzenia. Na takie dylematy nie ma ani łatwej, ani dobrej odpowiedzi.
OdpowiedzUsuńNo właśnie, podobnie z utratą słuchu...
UsuńWybieram się do Amsterdamu i w poszukiwaniu miejsc do zobaczenia trafiłam w necie w polecajkach na restaurację prowadzoną przez niewidomych. Przeczytałam, że ludzie jedzą tam i poruszają się w całkowitej ciemności. Od drzwi do stolika prowadzą ich pracownicy... Nie wiem, czy będę mieć tyle odwagi, by tam pójść na obiad, ale pomysł niesamowity mi się wydał.
OdpowiedzUsuń