Mówi się, że wszystkie dzieci są nasze i wszyscy odpowiadamy za ich wychowanie. Nie wszyscy jednak mamy taki sam pogląd na to, w jakim kierunku powinno iść to wychowanie.
Coś jednak jest na rzeczy z brakiem wpajania pewnych norm i wartości najmłodszemu pokoleniu, skoro coraz częściej czytam i słucham o restauracjach, hotelach, samolotach bez dzieci lub rejsach tylko dla rodzin z dziećmi.
Na moim osiedlu pobudowano orliki, place zabaw, nawet siłownie pod chmurką, ale rodzicom najwygodniej pilnować dzieci pod blokiem, pod oknami nawet, więc względny spokój jest tylko w dni deszczowe i w wielkie mrozy. Powie ktoś, że dzieci bywają głośne, a psy muszą szczekać. Być może, ale niektórzy mają też prawo do spokoju.
Opowiem o zdarzeniu, które znam od pewnej seniorki. Sama ma już wnuki, od dawna jest na emeryturze i wspólnie z sąsiadkami, za zgodą administracji pielęgnują swoje przyblokowe ogródki, przedstawiciele administracji osiedla dbają o żywopłoty, ławeczki i kosze na śmieci. By żyło się przyjemniej i bezpieczniej.
Na jednym z trawników pojawiła się tablica ZAKAZ GRY W PIŁKĘ. Uprzedzam uwagi typu: ale gdzie dzieci mają grać - jest na osiedlu boisko i liczne łąki na jego obrzeżach, gdzie regularnie traktory koszą trawę, a właściciele czworonogów biegają z psami.
Mali piłkarze musieli poskarżyć się pewnemu tatusiowi, że starsza pani poprosiła dzieci , by poszły grać na łąkę lub boisko, bo to i szyb w oknach szkoda i kwiatów w ogródkach także.
Nie trzeba było długo czekać, by pod blokiem zjawił się pan o posturze dyskotekowego bramkarza, wyrwał tablicę z zakazem, połamał i podeptał na oczach dzieci, po czym krzyknął w stronę balkonów: grajcie sobie, ja tu przypilnuję, by was nikt nie wygonił!
Ciekawi mnie, jakie macie w związku z tym skojarzenia, bo mi nasunęło się kilka, a na pewno cytat:
Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie...
A daj spokój, szkoda słów na tak rozumianą wyrozumiałość dla dziecięcej potrzeby wyszalenia się...
OdpowiedzUsuńO wychowaniu w ten sposób - cała chamska akcja na oczach dzieci - też trudno się wypowiedzieć w parlamentarnych słowach.
Potem dziwimy się, że w szkole na przerwie dzieci załatwiają swoje sprawy przy pomocy pięści...
UsuńOj zaskoczyła mnie ta sytuacja. Powiem szczerze , przerosła moje wyobrażenie i tej naszej zwariowanej rzeczywistosci.
OdpowiedzUsuńMoje także, ale widywałam wiele podobnych.
UsuńSkojarzenia mam takie, że kulturę bycia wypiera tępa siła i bezkrytyczne chamstwo. To skojarzenie dotyczy nie tylko tej sytuacji.
OdpowiedzUsuńMasz rację, o tym słyszymy codziennie w mediach.
UsuńTak jak napisałam u siebie (w komentarzu, który najwyraźniej Ciebie zainspirował), podobny zakaz jest pod blokiem (nie na trawniku, tylko ogólnie), gdzie kiedyś mieszkał mój mąż (zakaz jest legalny, bo ustawiony przez wspólnotę). A skoro mieszkał, to wie, że kiedyś mógł się w tym miejscu bawić. Podobnie jak szał cięcia drzew, rozpleniło się wypychanie dzieci w inną przestrzeń, byle tylko zeszły z oczu. Do opisanej sytuacji mam inne spostrzeżenie: co oznacza "pojawiła się"? Ktoś ją musiał tam postawić. Czy jest właścicielem terenu?
OdpowiedzUsuńOraz: sądzisz, że narzekanie na to, że dzieci hałasują sprawia, że dzieci bardziej lubią i szanują ludzi starszych? Brak szacunku rzeczywiście idzie z góry.
najgorszym chyba narzekaniem jest narzekanie na to, że dzieci są dziećmi :)
Usuńtak nawiasem mówiąc, to za to właśnie dzieci są najczęściej karane z biciem włącznie...
Widzę, że oboje skupiacie się na aspekcie narzekania.
UsuńPoza tym nikt nie narzeka na obecność dzieci, a raczej na brak jakichkolwiek zasad współżycia na osiedlu.
Być może to ja nie nadaję się do mieszkania tutaj.
Zazdroszczę Wam wobec tego spokoju i żelaznych nerwów i żałuję, że nie stać mnie na dom z daleka od blokowiska.
@Moniko
UsuńCo to znaczy do innej przestrzeni? całe lata w lokalnych mediach domagano się , u nas przynajmniej, by budować place zabaw i boiska dla dzieci oraz siłownie dla nastolatków. Dziś są na każdym osiedlu, a nawet dla najmłodszych niemal pod każdym blokiem i często świecą pustkami, a dorośli chcą mieszkać w ładnej przestrzeni, bez zadeptanych roślin.
Rozumiem, że nie mieszkasz w bloku?
@jotko, place i zabaw i boiska są to miejsca z których można korzystać. Nie ma jednak takiego obowiązku. To tak jakby ktoś uznał, że powinnaś całymi dniami przesiadywać w klubie dla seniorów, a nie chodzić gdzie chcesz. Nie pochwalam zadeptywania czy sytuacji, którą opisałaś (tak robią przemocowcy, pewnie jego dzieci dostają w domu łomot, ten typ tak ma), ale nie odpowiedziałaś na pytanie, kto ustawił tabliczkę. Jeśli ziemia należy do tego, kto ustawił tabliczkę, sprawa jest klarowna. Klarowne są też zasady współżycia w zatłoczonym miejscu - każdy ma tyle swojej przestrzeni, ile ma. Cisza nocna powinna być przestrzegana. Nie można natomiast mieć pretensji, że ludzie chodzą w ciągu dnia po schodach, albo dzieci się bawią. To są minusy (?) mieszkania w bloku. Nie mieszkam w bloku. Mogę to sobie wyobrazić, ale nie ciągnie mnie (mieszkanko świekry było jednak bardzo przytulne).
UsuńOdpowiedziałam poniżej. Nie mam pewności, kto postawił, może i starsza pani, która nie chciała mieć boiska pod oknem lub spółdzielnia na wniosek tych kilku pań. Chyba w kwestii odległości boisk od okien są jakieś wytyczne, ale tego tez nie sprawdzałam.
UsuńNajlepszym rozwiązaniem jest po prostu respektowanie regulaminu osiedla i zasad współżycia, by wszystkim było dobrze.
@jotko, w takich zatłoczonych miejscach jak blok miałabym pewnie problem z tym, że ludzie wymyślają swoje reguły i udają, że ich nie wymyślili, tylko reguły był zawsze i dotyczą wszystkich. Gdy ostatnio byłam w mieszkaniu świekry i chciałam wziąć prysznic po godz. 10 to też mi przez myśl przeszło, czy w tym bloku nie ma jakiegoś świra, któremu przeszkadza, że sąsiedzi się myją (niby biorę prysznic w swoim mieszkaniu, ale ludzie uzurpują sobie różne rzeczy i np. szum wody w kanalizacji niektórym przeszkadza - co zresztą oznacza, że z toalety w nocy też nie powinnam korzystać). Pewnie takie historie to byłby mój największy problem (umiarkowane hałasy w nocy mi nie przeszkadzają, kiedy jestem zmęczona po prostu zasypiam).
UsuńO, to nie mogłabyś mieszkać w Szwajcarii, mój bratanek ma tam takie regulaminy i tyle segregatorów na śmieci, że głowa mała. Prysznic i pranie w pralce po 10 wieczorem zabronione, a często w kamienicy zakaz posiadania pralek, są publiczne na danej ulicy.
UsuńU nas w bloku słychać wszystko, nawet jak sąsiad załatwia potrzeby fizjologiczne lub chrapie za ścianą, takie budownictwo...
Na naszej przestrzeni podwórkowej, trawniki pod oknami okolone są żywopłotami, dlatego dzieci tam nie wchodzą, niema więc problemu. Uważam że to bardzo dobre rozwiązanie.
UsuńCzęść tych przyokiennych terenów zagospodarowana jest przez mieszkańców zielonymi na sadzeniami.
A pośrodku tej podwórkowej przestrzeni, jest teren do rekreacji dla dzieci i dorosłych.
@jotko, to trochę słabo. Mieszkanie świekry to chyba wczesne lata 70-te - albo jestem przygłucha, albo nieźle wyciszone, bo zawsze dobrze tam odpoczywam. Jakieś odgłosy sąsiedzkie słychać, ale nie aż tak. Bardziej słychać sąsiadów u szwagierki za ścianą (to już wielka płyta), ale też nieszczególnie mi przeszkadzało. Nie miałabym nic przeciwko publicznym pralkom, gdyby były na mojej ulicy. A prysznic lubię brać o różnych porach dnia i nocy, dlatego byłby to dla mnie ważny powód do decydowania się, czy chcę mieszkać w takim miejscu, czy nie.
UsuńU nas segregacja to trzy kosze :)
@Mario
UsuńRadzimy sobie jak umiemy, ci, którym wspólnoty osiedlowe nie pasują z czasem przeprowadzają się na swoje, ale nie każdego na to stać...
Po przyjsciu z pracy chce miec spokoj i mam prawo nie sluchac wrzaskow.W wiekszosci krajow zachodnich rodzice dostaja mandat jesli dzieci halasuja i to jest ok.Chce byc zdrowa,wypoczeta i naprawde nie interesuja mnie czyjes dzieci.Niech ucza sie zasad wspolzycia od malego.Zauwaz ze na tym swiecie zyja tez inni ludzie oprocz dzieci.Mam takie samo prawo do spokoju mieszkajac w bloku,jak ty ktora mieszkasz w domu jednorodzinnym,odbiegajac od tematu co znaczy slowo swiekra?to gwara?...
Usuń@Moniko
UsuńJak ciche potrafią być bloki, doświadczyłam w Poznaniu u syna, synowa z kolei dziwiła się, że u nas słychać w łazience, o czym sąsiedzi rozmawiają. Całe życie mieszkam w blokach i powinnam się przyzwyczaić, ale do nocnych hałasów trudno przywyknąć, gdy ktoś zakłóca nam sen.
BBM: Opisana sytuacja wyjątkowo awychowawcza!
OdpowiedzUsuńA patrząc z boku: dzieci mają prawo do zabawy, starzy ludzie mają prawo do spokoju- jak to pogodzić?…
Są dwie tylko drogi:
Usuń1. krótka - czekać, aż się dzieci zestarzeją...
2. długa - kultura...
Bardzo łatwo, są place zabaw, boiska, gdzie dzieciaki mogą się wyszaleć, przecież chyba po domu nie biegają i nie skaczą z dzikim wrzaskiem?
Usuńco prawda moim zdaniem w wychowaniu dzieci chodzi o sztukę radzenia sobie w życiu, zaś normy i wartości mają być czymś pomocniczym, ale zostawmy na boku filozofię, skupmy się na wydarzeniu... chyba podobnie, jak Monika /p.jzns :)/ zapytam, skąd się wzięła tablica i kto ją tam postawił, bez tego nie mam zdania o tej sytuacji... mogę się domyślać, ale mogę się źle domyślać, więc mogę mieć wtedy głupie zdanie...
OdpowiedzUsuńp.jzns :)
Wszelkie tablice i wygrodzenia, o ile wiem, pojawiają się z inicjatywy lub za zgodą administracji osiedla.
UsuńO tak, współcześni politycy zostali doskonale wyuczeni w kwestii radzenia sobie w życiu.
właśnie niekoniecznie... sam stawiałem kiedyś tablicę "zakaz parkowania" znajomej pod oknem mieszkania na parterze bloku i chyba dopiero po paru miesiącach ktoś się zorientował, że coś jest nie tak... stąd też pytania o stawiacza tablic i własność wydają się nieraz uzasadnione...
UsuńAle czy w tym wypadku to cos zmienia ?
Usuńz pewnością podważa wiarę w to, że za wszelkimi tablicami stoi "waaadza" :)
UsuńCzasami bezsilność podsuwa różne pomysły, nawet nielegalne:-)
UsuńJakiś sposób musi się znaleźć. Skoro nie wolno wykładać trucizny na chamy /jak na szczury/, to może zacząć wykładać truciznę na dzieci?
OdpowiedzUsuńNie skomentuję tego, ale obawiam się, że gdy rośnie kolejne pokolenie "zaradnych" obywateli, to znów każdemu będzie wszystko wolno, niech boją się słabsi i mniej zaradni.
UsuńNo przecież na tym polega CYWILIZACJA. Patrz - historia, polityka, religie, literatura, sztuki plastyczne etc... Vae victis.
UsuńNo niezupełnie, każda zbiorowość, nawet na ogródkach działkowych ma jakieś zasady, regulaminy itp.
UsuńTamtej sytuacji nie znam w pełni, z boku jest bulwersująca, wystarczyłoby, żeby dzieci, a raczej ich rodzice, zrozumieli, skąd ta tabliczka i poszukali innego miejsca. Ale skoro ten pan ma taki sposób rozwiązywania konfliktów, jaki zaprezentował (swoją drogą - jego też ktoś tak wychował), to strach myśleć, jakie będą dzieci, które z silnego, władczego faceta wezmą przykład...
OdpowiedzUsuńDzisiaj rzeczywiście pozwala się dzieciom na więcej, ale też jest większe przyzwolenie, a nawet swojego czasu moda, na nielubienie dzieci i oczekiwanie, że znikną z oczu. Za moich czasów wszyscy grali w piłkę pod oknami - też było boisko, ale gdzie by się tam udało wepchać - i bawili się pod blokiem, place zabaw też zresztą były między blokami.
Z moich szkolnych obserwacji wynikało, że wiele dzieci ma podobne przykłady radzenia sobie w życiu.
UsuńDzieci nikomu nie przeszkadzają, jeśli bawią się, jeżdżą na hulajnogach, grają w piłkę na boiskach.
Chodzi raczej o sytuacje, gdy nawet rodzice nie kontrolują ich zachowań i nie ponoszą odpowiedzialności za ewentualne szkody.
Niedaleko mnie zbudowano podjazd na pocztę dla wózków inwalidzkich. Młodzi ludzie urządzili tam sobie tor dla deskorolek, musiał interweniować ochroniarz. Dodam , że mamy spory park dla rolkarzy, co roku rozbudowywany.
U mnie przy jednym bloku był podjazd dla wózków, świetny do zjazdów na rolkach: idealny kąt nachylenia i poręcz w razie utraty panowania. Nigdy nikt nie miał o to uwag...
UsuńNo i u mnie na osiedlu akurat jedynym problemem są dorośli: dziecku zwrócą uwagę, jak trzaska czymś po poręczy, ale sami będą puszczać muzykę na cały regulator.
Deskorolki to jednak inny sport, ewolucje na desce niszczą płyty, a niektórzy próbowali zjeżdżać po poręczach.
UsuńGłośna muzyka, grillowanie na balkonie, to tylko niektóre pomysły lokatorów, a gdyby wszyscy stosowali się do zasad, byłoby prościej i milej.
Z tym się w zupełności zgadzam. Często wystarczyłoby pomyśleć też o otoczeniu.
UsuńNiestety, niektórzy myślą tylko o sobie...
UsuńNo nie wiem co napisać bo: gdy mieszkałam w Polsce to na "moim" osiedlu były place zabaw dla dzieci i było boisko i żadne dzieciaki nie biegały po regularnych trawnikach, były nawet ogrodzone miejsca do zabawy dla psów. Tu, w VolksParku jest od groma i trochę regularnych placów zabaw dla dzieci z różnymi urządzeniami, jest ogrodzony plac zabaw dla tych maluszków, które jeszcze niezbyt pewnie tuptają, są dwa spore, ogrodzone wybiegi dla psów, jest "siłownia" dla seniorów, są też "ustrojstwa" dla "ambitniejszych gimnastyków, jest też łąka piknikowa na której zapaleńcy piłkę kopią, inni grają w kometkę a w weekendy dorośli urządzają pikniki z okazji urodzin swych dzieci. A na podwórku pobliskiej szkoły podstawowej zrobiono dla dzieciaków tor przeszkód na pewnej wysokości, z chatkami i "dziurawymi" ścieżkami i tam dzieciaki spędzają "duże przerwy". Tu bardzo dba się o to, by dzieciaki były wysportowane i każde musi oprócz zajęć szkolnych uprawiać jakiś sport dodatkowo, pod kierunkiem fachowca. Moi wnukowie obaj dodatkowo mają pływalnię, a młodszy przedtem chodził na ping ponga - oczywiście zajęcia były z trenerem. A ten awanturnik, o którym napisałaś to pewnie wielbiciel wiadomej rządzącej formacji politycznej.
OdpowiedzUsuńP.S. znów coś się "spsowało". Pozdrawiam serdecznie,
Usuńanabell
Domyśliłam się, że to Ty, Anabell:-)
UsuńNo właśnie u nas podobnie, całe lata domagano się budowy placów i boisk z budżetu obywatelskiego. Powstały też siłownie, ale niestety trzeba tam dojść...
Obok mnie stoi kino, pobudowano ponad 100 zatok parkingowych, ale nadal klienci kina parkują na trawnikach, bo dojście kilkunastu metrów do kina jest dla niektórych zbyt dużym wysiłkiem.
Prawie się popłakałam, jak czytam o takim wandalizmie. ogromnie mi zal tej pani- dbała, chuchała i tu nagle pogrom. Bezmyślność, chamstwo nie zna granic. Ale mam wrażenie, że ten osobnik, z tak skrajnym zachowaniem, jest jednak wyjątkiem. Często wystarczy porozmawiać z rodzicami, coś im uprzytomnić, wyjaśnić a efekt może być pozytywny.
OdpowiedzUsuńPracowałaś w szkole, ja pracowałam w szkole- ja mam przesyt dzieci, ich bieganiny, krzyków. Tak drażnią mnie często i wtedy sobie myślę, że nikt nie uczy ludzi bycia rodzicami w sensie wychowywania dzieci. Wydaje mi się, że świecenie przykładem jednak nie wystarcza, zwłaszcza, ze dzisiaj dzieci maja dostęp do źródeł różnych zachowań i mogą normalnie "przebić" rodzica w argumentacji.
A teraz popatrzmy na opisana sytuacje- rodzić zaświecił przykładem, jak należy dbać o swoje- negatywny przykład. Pozytywny? Drugi powinien zebrać gromadkę, powiedzieć, że zło się stało (podważyć autorytet drugiemu rodzicowi) i zabrać dzieci na łąki, tam z nimi w piłkę pograć. Chwyci? Otóż nie, bo na łąkę trzeba zajść, a pod blokiem jest pod nosem
O tym właśnie piszę także w komentarzu powyżej, lenistwo, brak dobrej woli, brak wyobraźni.
UsuńGdy myśmy próbowali jako dzieci hałasować, słyszeliśmy : nie krzycz, nikt nie jest głuchy; nie drzyj się, sąsiad śpi po nocnej zmianie...
Spróbuj dziś zwrócić uwagę rodzicom dzieci w sklepie, w parku...słyszałam już takie przykre riposty, że serce bolało!
Opisałaś raczej skrajny przypadek bo takich chamów raczej mniej.Bardzo źle zachowanie gościa.My kiedyś mielismy pod blokiem i kort ,2 piaskownice ,karuzele ,boisko do siatkówki i koszykówki, było głośno bo i.mlodziez i dzieci ale lepiej niech taki sport mają niż łazić byle gdzie.Teren ten był dzierżawiony a w momencie gdy wygraliśmy z budżetu obywatelskiego budowę fajnego placu zabaw teren został sprzedany.Powstała Żabka, sporo miejsc parkingowych, sporo śmieci ,piaskownice zarastają chwastami i drzewa wycięli.Dzieciaki nie mają się gdzie podziać.Chodzimy z wnukami na inne podwórko gdzie troszkę ludzie patrzą krzywym okiem bo to spółdzielcze.Do parku mamy spory kawałek.Roznie to wygląda ale takie zachowanie faceta napewno nic dobrego.Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńBez dwóch zdań, dzieciaki powinny korzystać i po to te obiekty powstawały, często na wniosek rodziców, ale paradoks polega na tym, że nie korzystają, najwyżej najmłodsze pociechy, a starsze wolą ganiać się wokół bloków...
UsuńDzieci powielają zachowania rodziców.
OdpowiedzUsuńWięc pan z Twojej opowieści raczej złe wzorce przekaże.
Silni i głośni mogą więcej!
UsuńJeden z moich sąsiadów wyprowadził się właśnie z powodu tego, że walono mu piłką w ścianę jego salonu. Nie pomogły nawet posadzone przez niego krzewy.
OdpowiedzUsuńJoAsiu ♥
OdpowiedzUsuńprzeraża mnie to co się dzieje, to szerzące się chamstwo (wszędzie), pokazywanie siły, co to nie on .. zastraszanie i brak szacunku dla ludzi .. szkoda słów na takie zachowania, to jakiś koszmarny horror .. za kogo się taki człek uważa? .. za Boga albo cara ?
- pozdrawiam Cię najserdeczniej i najcieplej, moc zdrówka i uroczych chwil, ściskam mocno ♥
Nie wiem, za kogo się uważa, ale na pewno chce pokazać, kto rządzi na osiedlu, teraz silniejsza mniejszość może więcej, podobnie w polityce!
UsuńTo nie dla nas takie czasy i układy, AnSo :-(
Dobrej nocy i spokojnych snów!
wszystkie dzieci są nasze, to brzmi jak buńczuczne oświadczenie gangu pedofilów. wolałbym, żeby dziećmi interesowali się ich rodzice. a nie obcy.
OdpowiedzUsuńkultura to coś, co wynosi się z domu. najwyraźniej coraz mniej ludzi miało dom. szkoda.
I dlatego tez wysiłki wychowawcze szkoły idą na marne...
UsuńNo niestety, skrajne mieszkanie na parterze, wszelkie hałasy podwórkowe utrudniały im życie...
OdpowiedzUsuńBardzo Cię Jotko rozumiem i mam takie same poglądy. Zawsze lubiłam dzieci, ale to co teraz rodzice robią to jest - mam nadzieję - zaciskanie sobie pętli na szyi. Mieszkam od 30 lat w bloku, usytuowanym tak, że wraz z drugim blokiem tworzą tzw. studnię więc słychać dosłownie wszystko. Niemniej to co się wyprawia teraz woła o pomstę. Oczywiście w tej studni jest plac zabaw. Ale te dzieci wiszczą, wrzeszczą, łomoczą i albo siedzą na ławkach mamy, które nie zwracają na takie zachowanie uwagi albo rodzice wypuszczają je i w ogóle nie pilnują. Zaciskam zęby ale niedawno krzyknęłam z okna, żeby przestali wiszczeć, raz też idąc skomentowałam sytuację, ale żadna matka nie odezwała się ani do mnie ani do dziecka. Ja rozumiem, że dzieci nie będą siedzieć pokornie na podwórku, natomiast jak piszecie - wygodniej jest puścić dzieci pod blok niż pofatygować się gdzieś z nimi. Jak ja byłam dzieckiem to przede wszystkim miedzy blokami była większa przestrzeń, mniej betonu, a na plac z zabaw z huśtawkami i karuzelą trzeba było iść dwie ulice dalej. I rodzice szli, nie codziennie oczywiście, ale jak już się tam szło to była to ogromna atrakcja. Jak w mieszkaniu grałam z koleżanką w gumę, sąsiadka z piętra niżej przyszła i nastraszyła nas,że jak nie przestaniemy skakać to poskarży w szkole. Oczywiście na nas to podziałało i rodzicom nie pisnęłyśmy nawet. Dziś, podejrzewam wielu rodziców zrobiłoby awanturę sąsiadce.
OdpowiedzUsuńUważam,że wszyscy powinniśmy zachowywać jakieś zasady kultury, prysznic biorę też o której chcę czy potrzebuję, natomiast pralkę włączam tak by do 22 się uprało.
No właśnie, gdyby wszyscy zasad przestrzegali, lżej by się żyło.
UsuńKoleżanka mieszka właśnie w takiej studni i ucieka z domu latem, bo nie wytrzymuje hałasów, a gdy zobaczyła, że młode mamy nawet nocniki dzieciom znoszą na podwórko, to już zwątpiła we wszystko...
Z podobnej, ale nieco inne strony:
OdpowiedzUsuńJestem przekonana, że gdyby deweloperzy przestali budować osiedla bloków na tzw. "studnie" i w samym centrum stawiać place zabaw, wielu lokatorów byłoby wdzięcznych.
Nie wiem kto to wymyślił, ale jest taki hałas, że od strony wewnętrznej nie da się mieć otwartych okien. Przez cały dzień głośne dzieci, a pod wieczór rozsiada się na drabinkach głośna, pijąca alkohol młodzież. I tego wszystkiego trzeba słuchać całą dobę niekiedy, bo młodzież późno wraca do domów.
Wychowanie – owszem, ale mimo wszystko boiska i place zabaw nie powinny znajdować się w centrum osiedla.
Dobrym pomysłem były inwestycje w place zabaw mieszczące się w małych parczkach, gdzieś gdzie to wszystko może zostać odsunięte od miejsc zamieszkania.
Co do tego tatusia co połamał tabliczkę, to szkoła strzępić języka. Uważam, że wszystko ma swoje miejsce, a bloki niekoniecznie są boiskiem.
Druga sprawa: żeby jeszcze właściciele psów potrafili uszanować mienie, że jeżeli mamy boisko, to tam pieska nie wpuszczać (że o sprzątaniu po nim nawet nie wspomnę..).
Pamiętam do tej pory, że wychodząc ze szkoły na boisko, trzeba było grać na betonowym placu, bo cała murawa była "zaminowana". Nic nie dawały zakazy ani żadne tabliczki w osiedlu.
Ja takim projektantom kazałabym pomieszkać najpierw w podobnym bloku, może zaczęliby projektować inaczej.
UsuńO właśnie, domyślam się, że dzieciaki nie biegają na łąki, bo tam mnóstwo psów , a kup jeszcze więcej.
Gdy wokół mojej szkoły powstały boiska, trzeba było rozwiesić tablice z napisem : zakaz wyprowadzania psów, bo na porannej lekcji...sama wiesz.
Ktoś mi kiedyś wytłumaczył (była to młoda matka), że specjalnie szukała takiej deweloperki, bo chciała widzieć dzieci z balkonu, a nie żeby z nimi siedzieć cały czas na placu. A tak to obiad ugotuje, pranie zrobi, uprasuje i cały czas dzieci słyszy, wie, że tam są.
UsuńMa to sens, ale ta sama mama kiedyś swe dzieci spod skrzydeł wypuści i będzie chciała spokoju, a inne młodsze go jej nie dadzą. Koło się obróci.
Koło mojej szkoły było pełno tablic z zakazem wprowadzania psów, widocznych, dużych itd, ale właściciele wciąż tam chodzili z czworonogami, mimo że 500m dalej mieli do dyspozycji park.
Ten park notabene, to była jedna wielka mina. Z okalających go bloków chodzili tam z psami. Nie dało się wejść na trawnik, czasami nawet w ciepłe dni śmierdziało.
Gdy ja byłam dzieckiem, mało kto miał w domu psa, teraz jest tych czworonogów mnóstwo. Nie mam nic przeciw, ale niechby każdy sprzątał po swoim.
UsuńWychowanie psa jest też ważne. Na pewno pamiętasz jak opowiadałam o warunkach posiadania psa w Szwajcarii. Każdy właściciel musiał przejść z czworonogiem szkolenie, pies musi być perfekcyjnie wytresowany. Tam żaden pies na spacerze nie ciągnie, są posłuszne i nie szczekają, nie rzucają się. Ignorują rowerzystów albo biegających. I to dotyczy zarówno małych jak i dużych. A fama chodzi po ludziach, że małych psów nie da się wyszkolić.
UsuńSprzątanie oczywiście w tamtym kraju na 100%, nikt się nie wstydzi.
u nas szkolenie by się przydało wielu właścicielom...
UsuńPrzepraszam,ze wyszło anonimowo. Grażyna
OdpowiedzUsuńSama czasem zapominam się podpisać, nic takiego.
UsuńJoel - w 100% się zgadzam. Grażyna
OdpowiedzUsuńO matko kochana! Ręce opadają na takie zachowania! To się tatuś popisał...
OdpowiedzUsuńCiekawe co zrobi, gdy syn jego zasady w domu tak potraktuje?
UsuńWitaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńMyślałam, że tatuś z tych wszechmogących i wszystkie podokienne ogródki po prostu zaorano, a to jeden z takich, co bierze sprawy w swoje łapska...
Tabliczki nie może sobie postawić byle kto, myślę, że interwencja u władz osiedlowych i obciążenie tatusia kosztami naprawy zdewastowanego mienia zmusi go w przyszłości do refleksji czy warto to robić...
Pozdrawiam:)
Nie wiem, czy taki tatuś zmądrzałby nawet po zapłaceniu mandatu, o ile by go przyjął...
UsuńNieprzyjęcie nie zwalnia od kary:)
UsuńNa szczęście nie, oby nie próbował starszym paniom uprzykrzać życia.
UsuńNiewiele wiem jak wyglada wspolzycie lokatorow a dzieci ludzi mieszkajacych w duzych budynkach apartamentowych chociaz z daleka widze place zabaw, trawniki, klomby, laweczki - ale domyslam sie iz istnieja przepisy mowiace co i na ile.
OdpowiedzUsuńNatomiast spotykam sie z dziecmi gdzie indziej - w sklepach i restauracjach - i musze powiedziec ze sa okropne!!!!! ani krzty wychowania, poszanowania wspolnej wlasnosci, niezasmiecania, poza tym nie umieja mowic tylko wrzeszcza i krzycza. W sklepach rozrzucaja towar, w sumie dla zabawy - a mamusie? - zadna nie zwroci uwagi, nie kaze podniesc i polozyc na polke. Zdarza mi sie takiemu zwrocic uwage mowiac - przypadkiem straciles towar, poloz spowrotem na polke - oczywiscie zarabiajac od mamusi krzywe spojrzenie. Biegaja potracajac innych, malenstwa czesto placza z jakiegos powodu i znow te mamusie niezbyt sie spiesza by uciszyc, by innym nie zaklocac spokoju bo zajete patrzeniem w telefon. Te dzieci nie umieja jesc sztuccami, ich stoliki po posilku to chlewek lacznie z podloga. Szkola to osobny temat - malo dyscypliny, brak respektu do nauczycieli.
Dawno nie bylam w Polsce wiec nie wiem jak to wyglada u Ciebie ale nasze dzieci to makabra!!!!!!! Unikam jak ognia :))
Oczywiscie ze przyklad i zasady ida z gory a ta gora to w pierwszym rzedzie rodzice, dom rodzinny.
Ja nie musialam swych dzieci ani wiele przyuczac ani karac - jakos same dostosowywaly sie do regul i nie wstyd bylo chodzic z nimi w publiczne miejsca.
Uwazam rowniez za bardziej szkodliwe niz pozyteczne wmawianie kazdemu dziecku i w kazdej sytuacji ze co by nie zrobilo to jest ok, ze jest bardzo specjalnym i nadzwyczajnym. To zostawia slady na cale zycie bo wyrasta w tym przeswiadczeniu na samowolnego , niezdyscyplinowanego osobnika. Mysle ze jesli zasluzy to nalezy chwalic, jesli przeskrobie niczym zlym jest mu o tym powiedziec.
Poruszyłaś ważną kwestię - bezstresowe wychowanie nikomu nie wyszło na dobre, bo tak jak mówisz, dzieci potrzebują dyscypliny i konsekwencji. Niekiedy rodzice trzeźwieją, gdy sami maja już problemy z dzieckiem.
UsuńJest mi czasami żal dzieci, które biją się o uwagę rodziców, a przybiera to różne formy, najczęściej agresywne.
Nie mieszkam ani w mieście, ani w bloku, więc się wypowiadać nie będę jakoś szczególnie. Dzieci też nie mam. Boisko jest od tego, żeby grać w piłkę, ale z drugiej strony rozumiem rodziców, że chcą/muszą mieć dzieci na oku. Szkoda pracy tych pań, które dbają o te ogródki.
OdpowiedzUsuńJeśli chcą mieć na oku, to najlepiej na balkonie, choć i z balkonu można spaść ;-)
UsuńChoć mój tata nigdy mnie nie uderzył. To wystarczyło, że powiedział słowo, a bym go słuchała. Też nie mieszkam w bloku. Boisko jest po to by grać w piłkę.
OdpowiedzUsuńAgresja w wychowaniu potęguje agresję u dzieci.
UsuńJa tez nie byłam bita, ale skądś wiedziałam, co jest dobre, a co nie...
Dzieci powinny posiadać swoje miejsce do zabaw, a bardzo często zwłaszcza w blokach najmłodsi nie mają gdzie bawić się. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPowinny i często mają i z dorosłymi mogą się dogadać, byle rodzice nie przeszkadzali...
UsuńA ja powiem tak: kiedyś ten tatuś będzie potrzebował pomocy od synka, który zawoła osiłka, który włoży go do auta i wywiezie do domu spokojnej starości.
OdpowiedzUsuńMoże tak być, albo jeszcze gorzej...
UsuńZ troską pytam: Kto wychowa tego tatusia?
OdpowiedzUsuńAni dzieciom, ani dorosłym nie wszystko wolno. I to powinno być jasne jak słońce.
Serdeczności
Nie dla wszystkich jest, jak widać w wielu przypadkach.
UsuńW opisanej przez Ciebie sytuacji, oczywiście masz rację, choć zdarzają się takie miejskie osiedla, których projektanci w ogóle nie zauważają, że żyją tu dzieci.
OdpowiedzUsuńPodobnie z niepełnosprawnymi, im tez się życia nie ułatwia, niby się to zmienia, ale zbyt wolno...
UsuńJeszcze do września hotele tylko dla dorosłych znałam jedynie ze słyszenia ale na Majorce widziałam kilka kuszących neonami "Adults only". Nie mam dzieci ale w pewnych przypadkach trochę tych restrykcji nie rozumiem.
OdpowiedzUsuńA ja tak, zwłaszcza gdy pracujesz z dziećmi przez większość roku i doby, to na urlopie chcesz mieć spokój, po prostu.
UsuńSzanowny tatuś kojarzy mi się z obecną władzą, widać to jego wzorce. Przyszłość zapowiada się smutno.
OdpowiedzUsuńMarek z E.
Ja tez miałam takie skojarzenie!
Usuń