Pogoda nadal rozpieszcza, nasz samochód wreszcie odzyskany z serwisu (po miesiącu), więc pora na weekendowe wycieczki i nowe odkrycia. Nawet w znajomych i często odwiedzanych miejscach zawsze udaje się odkryć coś nowego lub popatrzeć na znajome rzeczy innymi oczyma. Obiecałam Gabrysi aniołka, bo wiem, że zbiera, a gdzie szukać? W aniołkowym zagłębiu, ale jeszcze nie zdradzę gdzie, może ze zdjęć odgadniecie...Nie zamieszczę jednak spektakularnych ujęć, bo banalne i łatwo rozpoznawalne. W miejscu, które odwiedziliśmy wiele jest zaskakujących zakątków, wiele gatunków roślin, niczym w ogrodzie botanicznym i zależnie od pory roku kwitną inne kwiaty, teraz róże i wrzosy. Znajdziecie tam liczne fontanny, oczka wodne, a na nich nenufary i kaczki. Spotkacie posągi, rzeźby, tablice in memoriam, niestety większość strasznie kiczowatych, z zaburzonymi proporcjami postaci. Ale zieleni wokół mnóstwo...
Można odpocząć w cieniu altan, wdychać różane aromaty, a ciszę zakłócają jedynie dźwięki dzwonów.
W miejscu tym zjecie najlepsze w Polsce flaki ( w końcu nie samą sztuką człowiek żyje), a po obiedzie za grosze polecam kawę z ciachem w urokliwym miejscu, gdzie obcujemy ze sztuką tuż obok, o bogactwie roślin nie wspominając.
Strawa duchowa ma tam wieloraki wymiar, gdyż oprócz sztuki namacalnej i okazów botanicznych możemy nasycić uszy muzyką organową, której koncerty odbywają codziennie o godz.11, 14, 20 aż do 20 września. Gdy zagrają organy, dostajesz gęsiej skórki, a posłuchac mozna nie tylko utworów ciężkich, psalmów kościelnych czy koncertów barokowych, ale np. znanego chyba wszystkim w wykonaniu Cohena "Allelujah". Trafiliśmy tym razem na koncert w wykonaniu absolwenta Akademii Muzycznej w Warszawie.
Obok miejsca słynnego na cały kraj są inne, mniej słynne, ale równie ciekawe, jak na przykład mały kościółek obok klasztoru sióstr Anuncjatek, cały biały, nowoczesny w formie, ascetyczny w wystroju, skrajnie różny od przebogato wyposażonej świątyni kilka kilometrów dalej.
Jeśli jeszcze nie zgadliście jakie to miejsce nazywam zagłębiem aniołków, bo faktycznie jest ich tam mnóstwo w każdej postaci, to podpowiem, że stoi tam bazylika zbudowana na wzór watykańskiej. Jeździmy tam często w różnych porach roku, ale nie z powodów religijnych, bo oboje z mężem do religijnych nie należymy. Raczej z powodu tych licznych zakątków, które sprzyjają wyciszeniu duszy i ukojeniu nerwów, z powodu ulubionych smaków i możliwości obserwacji ludzi, których tłumy napływają przez rok cały, a z racji rozległych przestrzeni nikt nikomu na plecy nie wchodzi.
62-563 Licheń Stary, Grąblin 115 :) Zgadłam ?? W nagrodę też powinnam dostać aniołka !!!
OdpowiedzUsuńNo, te anuncjatki zdradziły wszystko, mogłam sprawdzić w necie! Ale masz rację! Aniołka mogę obiecać, ale adresu nie posiadam, żeby Ci wysłać.
Usuńa kochana - zaraz dam Ci adres .... nie wykpisz się :) zgadłam pierwsza !!!!!
UsuńZ wielką przyjemnością wyślę Ci Aniołka, napisz mi adres na jotka1962@gmail.com Serdeczności :-)
UsuńPięknie Joasiu opisałaś to "aniołkowe zagłębie". tez już chyba wiem gdzie to jest, ale nie będę się śpieszyła z odpowiedzią. Najpierw z całą radością oczekiwania skupię się na wyglądaniu listonosza :)
OdpowiedzUsuńCzytając o Allelujah Cohena, już mam ciarki, a co dopiero słuchając.
Bardzo podoba mi się to , co napisałaś o względach religijnych.
Samo wyciszenie - i spojrzenie w głąb siebie jest chyba cenniejsze niż niejedna hałaśliwa i nagłośniona pielgrzymka.
A tak mało jest ku temu okazji.
Lubię takie miejsca, może kiedyś uda mi się tam dotrzeć?
Pozdrawiam Joasiu i miłej niedzieli życzę
Cokolwiek by nie mówić o tej świątyni, to zobaczyć warto, a jest tam wiele miejsc, które mogą zaskoczyć. W razie czego wpadaj do mnie, zawieziemy, oprowadzimy...
UsuńNiedziela tak upalna, że chyba przeproszę wiatrak schowany już do szafy.
Mnie też się wydaje, że chodzi o "polski mały kuwejcik" czyli Licheń. Też tam kiedyś byłem, ale nie podobało mi się, bo zaopatrzenie jest kiepskie.
OdpowiedzUsuńNo raczej, tam nawet bale sa bezalkoholowe, ale otworzyli niedawno hotel pod nazwą bliską Twemu sercu "Stara Gorzelnia" w budynku faktycznie po dawnej gorzelni. Fajnie?
UsuńBardzo fajne zdjęcia:).
OdpowiedzUsuńwww.sercabiciem.blogujaca.pl
To tylko mała cząstka... na serca biciem zaglądam :-)
UsuńAniołów nigdy dość ;) A tropienie smaków i dźwięków to sama przyjemność :)
OdpowiedzUsuńO aniołach kiedyś pisałam: wszyscy jesteśmy aniołami z jednym skrzydłem, znajdując drugiego do pary możemy wreszcie polecieć...
UsuńPrzyjemny tekst :) Lubię czytać relacje z wyjazdów, ludzie potrafią naprawdę pięknie opisywać miejsca w których byli :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję :-)
UsuńByła kiedyś taka słodka piosenka:
OdpowiedzUsuń"Narysuję dla ciebie aniołka, Choć nie mnie prosisz o to w swych wierszach".
Ty umiesz pisać wiersze, ja umiem rysować - szkoda, że zamiast komentarza nie można wstawić rysunku. A wpis - miło się go czyta :)
Też żałuję, że komentarze mają takie ograniczenia. Ale byłaby fajna spółka - wiersze ilustrowane rysunkami, trzeba pomyśleć! Serdeczności:-)
UsuńUwielbiam takie wyprawy. W Licheniu byłam dawno z moją babcią. Chciałabym tam pojechać jeszcze raz. Dopisuję to miejsce do listy: "Chcę pojechać do..."
OdpowiedzUsuńPięknie spędzacie czas, podziwiać i naśladować:) Dobrego tygodnia:)
Na pewno nie zawiedziesz się, oprócz bazyliki jest tam teraz plaża nad jeziorem, po którym często pływają łabędzie i hotel "Stara Gorzelnia" oraz liczne pensjonaty. Opodal, bo w Ślesinie, nad tym samym jeziorem znajduje się marina dla żaglówek i można wynająć domki w lesie. Również życzę miłego tygodnia:-)
UsuńNigdy tam nie byłam, a widać, że wybrać się warto. Chciałabym to wszystko zobaczyć na żywo....w końcu od czego jest urlop?
OdpowiedzUsuńRacja, ja w miarę możliwości staram się zwiedzać także w weekendy. Nie zamieściłam wielu zdjęć, żeby zostawić coś dla Was...
UsuńKiedyś tam pojadę, wspaniałe miejsce!
OdpowiedzUsuńAniu, polecam, nawet żeby samej wyrobić sobie zdanie na temat bazyliki, bo jednym się podoba, innym wręcz przeciwnie...
Usuńnigdy nie byłam, ale wygląda bardzo fajnie :)
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim obszar do obejrzenia jest wielki i nawet jeśli ktoś nie jest wierzący to znajdzie tam coś dla siebie...
UsuńNo to już wiem gdzie mieszkasz, bo właśnie tam spędzam czarowne chwile. Jednak nie wiedziałam, że tu jest zagłębie aniołków... muszę się bardziej rozejrzeć :)
OdpowiedzUsuńW Licheniu nie mieszkam, więc nie wiem już gdzie poddają Cię tym ozdrowieńczym zabiegom, bo nie słyszałam o sanatoriach w Licheniu...
UsuńNo przecież że nie w Licheniu tylko w Inowrocławiu :)
UsuńNo super, to może wpadniemy na siebie w Solankach ?
UsuńByłam tam kiedyś dawno temu :D jeszcze za dzieciaka jak tkałam gobeliny, to wracając z jakiejś wystawy tam wstąpiliśmy :) Piekne miejsce!
OdpowiedzUsuńA no nie przesadzam ani trochę co do pracy, ale na szczęście powoli coś się normuje i nie jest najgorzej :) Czasami ktoś krzywo spojrzy ale to raczej z zazdrości o mój piękny wygląd (taaa) i dobry kontakt z ludźmi :)
Wszystko co z żółtym serem jest cudowne <3
Tkałaś gobeliny? napisz coś o tym koniecznie!
UsuńSer do wszystkiego uwielbia mój syn, bez sera i keczupu nie ma jedzenia:-)
Ocieplenia stosunków w pracy życzę!