Leciałam do pracy radosna, bo już piątek, wiele pilnych spraw dopięłam, a jutro weekend i wycieczka...Ale los miał wobec mnie inne plany i poraził mnie ostro. Schyliłam się tylko, by włączyć komputer i cios w kręgosłup tak silny, że ciemność w oczach, miękkie nogi, krew odpłynęła sobie gdzieś i ja też zaczęłam odpływać... Jak na ironię nie wyjęłam z torebki komórki, a byłam sama, koleżanka wyszła , do najbliższej sali daleko. Ale dowlokłam się jakoś do księgowości, klapnęłam na krzesło, poszedł w ruch telefon, ja powoli dochodziłam do siebie. Opieka, powiem Wam wzruszająca. Przybiegła szkolna pielęgniarka, pogotowie zjawiło się ekspresem, dwaj przystojni i profesjonalni ratownicy, mierzyli, wypytywali, zastrzyki robili, rozmową zabawiali, do lekarza pierwszego kontaktu iść kazali. Po szkole plotka pędziła lotem błyskawicy, co chwilę ktoś sprawdzał, czy żyję. O dziwo bez żadnego "ale" zarejestrowano mnie do lekarki, mąż mnie zawiózł do przychodni, a tam kolejne zdziwienie. Zanim mąż wrócił z parkingu, zajęła się mną pani z rejestracji, zadzwoniła po lekarkę, która zeszła do mnie na parter, zbadała i wszystko inne załatwiła.
Tak więc, uziemiona przez mój własny odcinek lędźwiowy kręgosłupa będę kurować się w domu, czytać sobie książki i postami Was zadręczać... W tzw. międzyczasie będę odbierać bolesne zastrzyki, żebym nie zapomniała po co w domu siedzę, gdy inni pracują.
A potem pozazdroszczę kuracjuszom i na zabiegi jakieś się wybiorę, ale na razie wycieczkę w weekend szlag trafił. No i czy jest sprawiedliwość na tym świecie?
Kochana sprawiedliwości na tym świecie nie było , nie ma i nie będzie.
OdpowiedzUsuńWspółczuję Ci zmiany planów a jeszcze bardziej bólu z jakim się zmagasz :-(. Mam nadzieję że zastrzyki pomogą Ci w podskokach wrócić do żywych upsss sprawnych ;-) Trzymaj się bidulko, najlepiej blisko kanapy :-)
Też mam taka nadzieję, dzięki za troskę:-)
UsuńPewnie dźwiganie darmowych książek w ilościach hurtowych zrobiło swoje, niestety. Szybkiego powrotu do zdrowia Ci życzę :)
OdpowiedzUsuńBardzo możliwe, coś mnie tam pobolewało, a poza tym często zapominam, że nie jestem już sarenką...
UsuńDzięki :-)
Wiem co to jest, mam także problem z kręgosłupem i dwa razy brałam zastrzyki. Z tym bólem trudno chodzić.
OdpowiedzUsuńOj, trudno! Nie powiem witaj w klubie, bo to żadna przyjemność... jeśli bolało Cię tak jak mnie, to współczuję.
UsuńNo Kochana, w tutejszych sanatoriach to Ty możesz przebierać i wybierać więc powinnaś szybko wrócić do sprawności :)
OdpowiedzUsuńWidać najtrudniej u źródła... sanatoriów full wypas a ja pokręcona.
UsuńWitam! Od lat chodzę z dyskopatią. Parę razy byłam nieostrożna i dopadło mnie tak jak Ciebie teraz. Najlepiej pomagały mi masaże. I to w domu, oczywiście prywatnie. 10 takich super masaży i znowu byłam jak nowo narodzona. Pozdrawiam. :)
OdpowiedzUsuńRacja, masaże czynią cuda! O ostrożności pamiętam świeżo po urazie, a potem im dalej to zapominam... Dzięki za odwiedziny:-)
Usuń:((((((( Buuuuu.... Niestety znam ten ból - wiem jak to wygląda, bo nie raz i nie dwa mnie tak "połamało" . W takich sytuacjach ruch gałkami ocznymi powodował ból, więc dobra maść , zastrzyki i zdrowiej. Jak wrócisz do pracy to znów pozwolą Ci targać pudła z książkami :)
OdpowiedzUsuńNo, jakbyś zgadła, bo muszę zrobić porządki w szafach po pracownikach biura administracji, żeby miejsce na podręczniki zrobić...
UsuńDużo zdrowia kochana!
OdpowiedzUsuńwww.sercabiciem.blogujaca.pl
Dziękuję i wzajemnie :-)
UsuńOj znam ten ból niestety. Współczuję serdecznie. Życie niekiedy ma dla nas zupełnie coś innego niż planowaliśmy. Życzę szybkiego powrotu do zdrowia:):):):):)
OdpowiedzUsuńNo własnie z komentarzy dowiaduję się ile osób na to cierpi, wolałabym, żeby były nam wspólne milsze chwile i zdarzenia...
OdpowiedzUsuńale wiesz...to jest tak, w takich momentach to można poczuć jak to jest, gdy ktoś się nami opiekuje :) nic nie robić i czytać, pisać ;) więc nie jest źle ;)
OdpowiedzUsuńMasz rację, tyle miłych słów i troski, od najbliższych i znajomych osób... ale nicnierobienie szybko się nudzi, wolę być aktywna :-)
UsuńNie zazdroszczę bólu, bo wiem jaki jest okropny. Zazdroszczę natomiast przychodni. Skąd się wzięło takie cudo?
OdpowiedzUsuńNo jest od zawsze, ale tym razem i ja byłam zdziwiona... w dodatku zastrzyki przyjeżdżają do mnie, a nie odwrotnie, normalnie luksus :-)
Usuńżyczę szybkiego powrotu do zdrowia!!!
OdpowiedzUsuńpamiętam, kiedy kupę lat temu, podczas obozu siatkarskiego, źle stąpnęłam w czasie rozgrzewki... coś mi przeskoczyło w odcinku lędźwiowym, i do końca wakacyjnego wyjazdu musiałam patrzeć, jak koledzy się świetnie bawią i grają w siatkę... ból pleców do tej pory daje o sobie znać, a mam 29 lat...
No niestety, to powraca, ja też nie pierwszy raz, ale pierwszy tak silnie, widać z wiekiem jest gorzej. Dzięki za dobre słowo:-)
UsuńNo, z kręgosłupem nie ma żartów, ja rehabilituję szyjny od zeszłego roku, ale jest dobrze....:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMuszę właśnie pomyśleć o zapobieganiu, bo nie lubię takich niespodzianek...
Usuń