Historia niesłychana, pani ukarała pana.
Historia autentyczna, opowiedziana face to face, a zapewniam o tym, aby dać dowód, że prawdziwe życie niesie więcej niesamowitych zdarzeń, niż słono opłacane scenariusze.
A było tak:
małżonkowie z długoletnim stażem lubili czasem się droczyć, a im starsi byli tym częściej robili sobie małe złośliwości, na zasadzie: kto się lubi, ten się czubi. Towarzyscy i zabawowi byli zawsze, ganiali na wszystkie zabawy taneczne, zapraszali gości, sami też bywali, przy czym niejedno wyjście kończyło się awanturą z powodu zazdrości Pana. Czas mijał, Panią zaczęły nękać różne choroby, unikała wyjść wielkich z tańcami, częściej zostawała w domu z kawą i krzyżówką. Pan natomiast nie zamierzał rezygnować z życia towarzyskiego i za aprobatą żony bywał tu i tam.
Kiedy wracał pod podchmielonym aniołem przechwalał się przed żoną, jakie to miał powodzenie u pań, jakie okazje przepuścił i jaki to z niego kogut...
Pani słuchała tego cierpliwie, do czasu. Pewnego dnia zażądała aby mąż wracając z libacji przestał raczyć ją opowieściami o dokonanych lub zaniechanych podbojach miłosnych. W tym czasie Pan sprawił sobie nowy garnitur i koszule, bo bywał często i stare ubrania wyjściowe nieco się zużyły. Zmierzamy do finału. Krytycznego wieczoru Pan, powracając z kolejnego miłosnego podboju nie powstrzymał się od opowieści bogatej w pikantne szczegóły, zapominając w upojeniu alkoholowym o umowie z żoną.
Rankiem nieco skacowany wstaje i oczom nie wierzy! Wszystkie marynarki od garniturów i koszule pocięte nożyczkami, całe zostały tylko kamizelki i litościwie pozostawione w całości spodnie. Obraz zniszczeń odebrał mu mowę i od tej pory wieczory spędzał w domu z pilotem w ręku.
Pozostaje pytanie: nie miał się w co ubrać czy bał się utraty resztek garderoby?
Powinna mu tak język pociąć ... Może odzyskał resztki rozsądku ??
OdpowiedzUsuńChyba tak, bo się ustatkował no i strata duża, nie do odrobienia...
UsuńErotoman gawędziarz. Taki typ. Kara była zbyt surowa. Spodnie są tańsze ;)
OdpowiedzUsuńTaki pomysł przyszedł jej do głowy, słodka zemsta....
UsuńNie mogę dodać adresu Twojego bloga. Wiesz może, dlaczego? Ciągle wyskakuje mi komunikat "taki blog nie istnieje". Adres, jak zwykle, kopiuję z bloga.
OdpowiedzUsuńTrudno coś radzić, ja kiedyś listę blogową miałam zablokowaną przez bloogera, potem samo odpuściło...Może z innej wyszukiwarki?
UsuńJa tam kobietę popieram; mogła wszystko pociąć, a stary niech się martwi w co się potem ubierze :)
OdpowiedzUsuńNo jasne, wszak uprzedzała....
UsuńSurowa kara.. ;-)
OdpowiedzUsuńwww.sercabiciem.blogujaca.pl
Tak samo dotkliwa, jak przechwałki erotomana...
UsuńW sumie facet powinien być wdzięczny. Życie ocalił. Niczego mu też nie obcięła, a może dla spokoju ducha należało?
OdpowiedzUsuńNo własnie, gdyby tak w nocy powzięła jakiś szatański plan? Powinien być wdzięczny, bez dwóch zdań!
UsuńMożna by powiedzieć żonie: widziały gały co brały.
OdpowiedzUsuńNo wiesz, póki balowali razem było O.K. Poza tym Pani nie miała nic przeciwko jego libacjom, tylko słuchać nie chciała... Czego oczy nie widzą....
Usuńkopala w dupala bym zasadziła takiemu dziadowi :D zasłużył sobie na taki los, a co! :D
OdpowiedzUsuńPS. Baby to jednak kreatywne istoty są :D
Prawda? nie darmo uważa się kobitki za okrutniejsze od facetów...
UsuńA ja myślałam ,że spakowane... taka łagodna kara powiedziałabym, ma facet szansę na poprawę. Może siedzi z pilotem żeby uśpić czujność żony na jakiś czas?
OdpowiedzUsuńWidocznie uznała, że taka kara będzie najdotkliwsza. Ale masz rację, może on tylko przeczekuje i czeka na odpowiedni moment...
UsuńCytując Judytę, główną bohaterkę powieści Grocholi:Dobrze mu tak! :)
OdpowiedzUsuńNo jasne, sam się prosił, trochę mu kogucie piórka opadły...
UsuńHa, ha! Świetna historia, a do tego prawdziwa....ale mnie przypomniało się coś podobnego, też z realu. Koleżanka się rozwodziła, mąż znalazł inną. Podział przeszedł spokojnie, koleżanka była dość dzielna, wydawało się, że zaakceptowała tę sytuację. Trwałam przy niej, bo byłyśmy bardzo blisko. Były mąż kochał narty i inwestował w ten sport masę pieniędzy, szczególnie w kombinezony. Mieszkał już u swojej nowej Myszki, jak ją pieszczotliwie nazywał, ale worek z rzeczami do sportów zimowych był jeszcze u mojej koleżanki. Byłam akurat u niej, gdy eksmąż miał przyjechać do ich wspólnego kiedyś mieszkania i na moich oczach to się stało...Worek stał na środku pokoju....my obie na kanapie, nagle koleżanka wstała, poszła po nożyczki i z niezwykłą szybkością i precyzją cięła te drogie, snobistyczne ubranka M. Nie reagowałam, wielkie łzy leciały po twarzy koleżanki, ale usta miała zaciśnięte, pot pokazał się na twarzy...M. wszedł, spojrzał i zapytał: "?Musiałaś?", ona odpowiedziała: "Tak, musiałam" i pociągając nosem anielsko się uśmiechnęła;))) Ja też, solidarność jajników musi być, a co!;))))
OdpowiedzUsuńp.s. pisałaś u mnie na blogu, że coś ułożyłaś dla mnie?:) Coś, gdzieś przeoczyłam?
Chyba jeszcze lepsza historia! A jaki wentyl dla emocji! Rozumiem ją bardzo i wcale mi go nie żal. Dedykacja dla Ciebie niebawem, niczego nie przegapiłaś. Serdeczności:-)
Usuńkażda cierpliwość ma swoje granice, a skoro facet nie przyjął ostrzeżeń do wiadomości, to sam jest sobie winien... swoją drogą, powinien się cieszyć, że ma tak wyrozumiałą kobietę... :))))
OdpowiedzUsuńPrawda? Skoro mógł pohulać, to trzeba było zasad się trzymać!
UsuńZa pijackie głupie gadanie ciąć rzeczy, raczej nie pochwalam. Przepraszam,że to napiszę, ale dla mnie raczej to była prymitywna zemsta. Zresztą działanie z zemsty, jakoś tak nie bardzo....
OdpowiedzUsuńNie musisz przepraszać, każdy ma prawo do swojego zdania, ale jak widzisz w babskim gronie jesteś w mniejszości...
Usuńdobrze, że na marynarkach się skończyło, a nie na innych rzeczach ^^ faceta trzeba krótko trzymać.
OdpowiedzUsuńOj, groźnie zabrzmiało :-)
Usuń