Okazuje się, że pierwszy kontakt z alkoholem dzieci mają w domu rodzinnym. W większości domów nie ma imprezy bez toastów, drinków, piwa przy każdej okazji. Czy to Sylwester i toast noworoczny, chrzciny, przyjęcia komunijne, imieniny wujka - alkohol wydaje się wszechobecny. A spróbujcie powiedzieć komuś, że byliście na weselu bezalkoholowym, to zrobi odpowiednią minę...bo przecież jak można bawić się bez alkoholu. Nie chcę tu powiedzieć, że alkohol, zwłaszcza niskoprocentowy jest złem sam w sobie, to przecież od nas zależy, jak oraz ile się go pije. A wiemy, że niektórzy nie powinni pić wcale, bo albo dostają małpiego rozumu, albo rozstawiają rodzinę po ścianach, stają się innymi osobami.
Nie dziwmy się więc, że nasze dzieci uważają za normę to, że zawsze i wszędzie musi być alkohol, że w piciu nie ma nic złego, skoro rodzice piją, a tata w lodówce zawsze ma zapas piwa. W sklepach kuszą liczne promocje, kiedyś sprzedawano góra po 4 sztuki w zgrzewce, dziś takie zgrzewki liczą już 8-10 sztuk, a zauważcie w weekendy (grilluj z rodziną) ile osób wychodzi ze sklepu z takimi zgrzewkami.
Udało mi się wielokrotnie "podsłuchać" jak młodzież przechwala się, kto więcej alkoholu wypił na imprezie, kto miał kompletny odlot, kto puścił pawia itd. Nie wspomnę już o łączeniu alkoholu z dopalaczami czy tzw. energetykami.
Prowadziłam przez kilkanaście lat zajęcia z profilaktyki uzależnień w szkole podstawowej i gimnazjum, gdzie większość treści obejmowała własnie doświadczenia młodzieży z alkoholem. Uczestnicy wypełniali anonimową ankietę na temat swojej wiedzy o substancjach uzależniających i za każdym razem dziwiłam się tym samym odpowiedziom, mimo obecności różnych akcji profilaktycznych w mediach.
Fałszywą "wiedzę" młodych ludzi na temat alkoholu i innych substancji uzależniających można wypunktować następująco:
1. Alkohol w piwie i winie jest inny , niż w mocnej wódce.
2. Drinków nie zalicza się do alkoholi.
3. Człowiek jest uważany za pijanego dopiero, gdy nie może iść o własnych siłach.
4. Alkohol poprawia nastrój i zapewnia dobrą zabawę.
5. Alkoholikiem jest człowiek, który często pije.
6. O zażywaniu leków można decydować bez wiedzy rodziców lub lekarza.
7. Od jednorazowego spróbowania narkotyku nie można się uzależnić.
8. Energetyki poprawiają pamięć ale nie są groźne dla zdrowia (przecież są w każdym sklepie i rodzice często kupują je dzieciom zamiast pepsi)
W społeczeństwie, gdzie duże jest przyzwolenie na nietrzeźwość co 10 osoba populacji popada w uzależnienie, wiele dzieci cierpi z powodu pijaństwa rodziców, pijani kierowcy zabijają pieszych i rowerzystów.
Piszę o tym też dlatego, że obserwowałam jak dwóch moich starszych kuzynów popada w uzależnienie, w końcu zapili się na śmierć, a zaczęło się niewinnie: ściąganie wina z ojcem z domowej butli, piwko z kolegami po pracy, butelka wódki na wkupne na nowej posadzie, oblewanie mieszkania, oblewanie nowego motocykla itd. itp.
Niejeden z ojców katujących rodzinę po pijaku być może pierwszy kieliszek alkoholu wypił własnie w domu rodzinnym pod okiem rodziców lub dziadków, bo to przecież nasza polska tradycja...
Sama obserwowałam, jak u sąsiadów na równi z dorosłymi piły ich dzieci, bo przecież była rocznica ślubu, ale skoro młody człowiek dopiero co skończył 18 lat to ma zaraz prawo upić się na imprezie we własnym domu?
Jeśli ktoś uważa, że może przesadzam, to powiem, że z moich rozmów z dziećmi wynika, że na przykład dziadek pozwala wnukowi spijać piankę z piwa, ciocia pozwala wylizać kieliszek po adwokacie lub cherry, dzieci znają doskonale skład niektórych drinków np. krwawej Mary czy wściekłego psa, a nieupilnowane podpijają resztki po imprezach dorosłych. Jeśli chowamy leki przed naszymi pociechami, chowajmy też alkohol, bo inicjacja alkoholowa zdarza się już u 7-latków!
Wiele jest w naszym kraju absurdów związanych z piciem alkoholu: niby oburzamy się na pijanych kierowców lub pijane kobiety w ciąży, ale z drugiej strony niemal wszystkim okazjom towarzyszy alkohol, co często pokazywane jest w mediach, a wódkę, piwo, wino można kupić w każdym sklepie, na stacjach benzynowych itd.
Osoby protestujące przeciw zakazowi legalnej sprzedaży marihuany przedstawiają argument powszechnej dostępności alkoholu, który często czyni gorsze spustoszenie w społeczeństwie, ale państwo ma z tego korzyści...a ile nas kosztują skutki leczenia chorób odalkoholowych?
Słyszałam, że w niektórych europejskich krajach sprzedaż wysokoprocentowego alkoholu jest ograniczona do jakiejś tam ilości na osobę w pewnym przedziale czasowym - wyczerpałeś limit, nie kupisz więcej!
Już słyszę głosy oburzonych, że to zamach na wolność obywatelską...
Cóż, nie powiem, ja lubię sobie czasem wypić piwko, okazyjnie coś mocniejszego. Niektóre rzeczy (jak ograniczenie na osobę) uważam za przesadę. Co jeśli np. chcę kupić zgrzewkę piwa na imprezę, na której będzie 10 osób, a pani sklepowa mi zabrania, bo wyczerpałem limit? Ja tylko chcę kupić zaopatrzenie. Ale ogólnie popieram - jestem za wychowaniem w trzeźwości. Nie rozumiem picia na chrzcinach, komuniach, czy urodzinach dzieci.
OdpowiedzUsuńJa też nie jestem abstynentem, ale mój niepokój budzi picie bardzo młodych ludzi niemal bez umiaru i o zgrozo, łączenie alkoholu z innymi świństwami oraz moda na to, kto więcej wypił lub szybciej się upił...
Usuńtaki MAGIK jak ginekolog? http://www.almoc.pl/img.php?id=3058
OdpowiedzUsuńZajrzałam, niektóre kawałki fajne.
UsuńNie rozumiem limitów alkoholu, to coś podobnego do kartek w latach 80-tych. Uważam, że alkohol jest dla ludzi, tylko w rozsądnych ilościach od czasu do czasu, bez szukania okazji do picia. To człowiek ma rządzić alkoholem, a nie odwrotnie.
OdpowiedzUsuńW wielu przypadkach to niestety alkohol właśnie rządzi, najgorzej że życiem całych rodzin, a zwłaszcza dzieci...
UsuńNie przesadzasz. W Polsce mamy np. nadmiar sklepów monopolowych 24h (komu obok domu taki przybytek otworzyli, ten wie, o czym mowa). A w krajach skandynawskich w dużych miastach można takich sklepów spotkać zaledwie kilka. Jest spokojnie, a i dostęp do alkoholu nie jest taki oczywisty.
OdpowiedzUsuńA picie dzieci? Zaczyna się od imprez 5-latków i bezalkoholowych szampanów. Nikt nawet nie pomyśli, że właśnie uczy te dzieci "zakrapianej" imprezy modelując ich nawyki i zwyczaje. Bo skoro bezalkoholowy szampan, to czy nie można byłoby im podać również beznikotynowych papierosów? A może dołożyć jeszcze jakieś soft porno?
Masz rację, zapomniałam o szampanie bezalkoholowym, jest też guma do żucia w kształcie papierosów. Właścicielka sklepu obok mojego domu takich gum nie sprzedaje, byłam kiedyś świadkiem, jak informowała mamę pytającą o takie gumy, że w jej sklepie tego nie będzie i już!
UsuńNiestety muszę się z Tobą zgodzić. A wiesz, że w niektórych krajach dla niepoznaki alkohol podaje się w zestawie do herbaty?
OdpowiedzUsuńTego nie wiedziałam, to jak słynna seta i śledzik...
UsuńBardzo dobry post. Nie podaję alkoholu na urodzinach dzieci a nawet własnych. Oczywiście znajdą się tacy którzy się z tego powodu potrafią oburzyć, ale nie zamierzam tym się martwić. Nigdy nie było i mam nadzieję, że nie będzie z tej okazji u nas picia.
OdpowiedzUsuńTeż tak robiłam (syn już dorosły), bo wychodziłam z założenia, że spotykamy się dla wspólnego towarzystwa, a nie żeby się napić. Podobnie z papierosami, sama nie palę, mąż też, więc kiedyś ktoś miał pretensje, że nie może zapalić, trudno, jego problem. Jeśli papieros jest ważniejszy to sorry...
UsuńA co jeśli przyszła panna młoda ma tak mocne parcie na suknię ślubną i welon, że nie widzi zagrożenia w pobiciu przez swojego narzeczonego? W tym, że cuchnie od niego na okrągło? Że już teraz musi wyciągać go z piwiarni? Mało tego, na swoich urodzinach sama dolewa mu żeby się" dobrze bawił."..To wszystko nic, byle był ślub w stylu amerykańskim, dużo gości i cała wieś mogła zobaczyć ją w ślubnej sukni. I nic nie powiesz, bo - jakby nie masz prawa. Nie wiem czy to miłość jest ślepa, czy parcie na zamieszczenie ślubnych zdjęć na portalach.Ech..
OdpowiedzUsuńGabrysiu, myślę, że jedno i drugie, a poza tym niektóre kobiety maja złudna nadzieję, że facet zmieni się na lepsze po ślubie...
UsuńWszystko jest dla ludzi... Zależy od poziomu rozumu we krwi. Jak ktoś jest głupi to nie umie pić alkoholi. Gdzieś słyszałam "Barany piją wodę, wódka jest dla mądrych ludzi" . I coś w tym jest. Młodzież zawsze miała takie podejście do życia , nie wiem czym to jest spowodowane. Może faktycznie wzorcami rodzinnymi?/ Ale to tez nie jest reguła. Ja uwielbiam nalewki różnej maści i koloru ale głównie rozdaje bo kto by tyle tego wypił ??
OdpowiedzUsuńNalewki są dla zdrowotności:-) taki pęd młodych do alkoholu chyba spowodowany jest trochę modą, a trochę chęcią spróbowania tego zakazanego do pełnoletności owocu...
UsuńGeneralnie dla mnie wszystkie używki mogą być legalne, ale złotówki z budżetu nie dałabym na organizację leczące alkoholików/narkomanów -niestety każdy człowiek ma wybór, jak ktoś zamiast pracować woli pić pod monopolowym to jego sprawa, ale niech za 10/15/20 lat nie liczy na to, ze uczciwie pracująca reszta społeczeństwa będzie fundować mu odwyki i dach nad głową. Wyjątek jestem w stanie zrobić dla dzieci i młodzieży -bo problemy z alkoholem czy narkotykami to w głównej mierze złe wzorce (np. od rodziców). Co do argumentu, że jak coś jest nielegalne to mniej osoba ma z tym styczność..może uwierzyłabym w to parę lat temu. Prawda jest taka, że jak ktoś chce to kupi - równie dobrze można by zakazać sprzedaży noży, bo może ktoś będzie chciał popełnić morderstwo. jednak noże są dostępne i jakoś większość społeczeństwa nie dokonuje za ich pomocą przestępstw.
OdpowiedzUsuńTeż jestem za tym aby leczenie chorób spowodowanych jakimkolwiek nałogiem było całkowicie odpłatne, bo dziś nikt już nie może powiedzieć, że nie znał zgubnych skutków zażywania...
UsuńCzasami gdy się zgadzam robię to po prostu z przyjemnością.A tu chyba bardziej pasuje,że niestety ,ale muszę się zgodzić,bo trudno nie zauważyć tego ,o czym piszesz wokół także i mnie.Bez rozpisywania się o tym ..jedynie wspomnę ,że w domu rodzinnym miałam przez prawie cały okres dzieciństwa......styczność z tym "problemem"....więc trochę wiem co to znaczy....Źle jest gdy nie jest to kolejność jaka powinna być,że człowiek rządzi alkoholem ,a nie odwrotnie....
OdpowiedzUsuńTak, wielu z nas zna problem z najbliższego otoczenia, ja niestety także, dlatego zdecydowałam się o tym napisać...
UsuńCzytając ten post, przypomniała mi się pewna sytuacja w wydarzeniach - cukierki teraz znajdziemy przy pułkach z alkoholem, gdyż w niektórych słodkościach jest zawartość alkoholu.. ;-p
OdpowiedzUsuńwww.sercabiciem.blogujaca.pl
Masz rację, też to słyszałam, ale to już chyba przesada?
UsuńOsobiście raczej nie piję nawet na imprezach gdzie alkohol leje się strumieniami, dla mnie jedno piwo lub jeden drink wystarczy na cały taki wieczór, nie powiem że mój partner nie pije bo za kołnierz nie wylewa, ale jedno piwo na wieczór przy takim upale jaki mamy to tutaj normalne i nikt się temu nie dziwi, ale nie widać też na ulicach zataczających się ludzi. Moi chłopcy na szczęście nigdy nie przesadzali z picie i piją okazjonalnie wiedząc dobrze do czego to prowadzi, a mały (8latek) nawet nie chce spróbować soku bo ma czerwony kolor więc już nie dobry, a gdy słyszy to jest drink to wykrzywia minę i to nie dla mnie, aby mu to zostało we krwi.
OdpowiedzUsuńTo chyba nie musisz się martwić, jeśli otoczony miłością i nie ma złego przykładu to małe szanse na nałogi, pokusy są w wieku nastoletnim, ale jesteś świetna matką i z tym sobie poradzisz:-)
UsuńA tak mi się jeszcze przypomniało kiedys mały posmakował cukierka z likierem, ugryzł kawałek i natychmiast wypluł i zaraz pobiegł do łazienki myć zęby, od tej pory nawet nie chce posmakować żadnego czekoladowego cukierka, a nawet nadziewanej czekolady jak już to mleczną.
OdpowiedzUsuńna temat alkoholu chyba nie powinnam się wypowiadać, bo piję bardzo mało. Na imprezach rodzinnych zazwyczaj kończy się na symbolicznym kieliszku, dwa wyjątki były, wtedy mogłam naprawdę powiedzieć, że jestem pijana. A tak to nawet piwa nie napiję się, nie czuję takiej potrzeby.
OdpowiedzUsuńale to prawda, ciężko sobie wyobrazić imprezę bez alkoholu, zwłaszcza wśród młodych :/
Ja lubię wino, czasem nalewkę, ale po jednej lampce już mam zawroty, więc czasem tylko pół...lampki, niestety.
UsuńNo to ja tu wyjdę na pijaczkę jak nic:) , bo mogę wpić niczym obywatel z Rosji , bo mówią że oni to potrafią :) No wóda w ogóle mnie nie bierze ale na moje szczęście bardzo mi też nie smakuje więc piję drinki bardzo słabiutkie tak, by absolutnie nie czuć tego smaku. Dzieci moje nie piją z różnych powodów. Góraka z powodu sportu a syn będąc kiedyś na koloni tak posmakować Starogardzką że ma uraz po dzień dzisiejszy. Mój ojciec jest alkoholikiem wiec wiem jak wygląda ten problem z własnego doświadczenia i nikomu nie życzę nawet o tarcia się o uzależnienie.....
OdpowiedzUsuńTo, że ktoś może, nie znaczy, że jest pijakiem...nie mówimy o piciu w ogóle, ale raczej o kulturze picia itd. Z dziećmi alkoholików jest podobnie jak dziećmi nałogowych palaczy: albo pójdą w ślady albo wręcz przeciwnie. U mnie w domu paliło się straszliwie, a ja nawet nie próbowałam, bo brzydził mnie smród pełnych popielniczek, ale mój brat niestety pali...Napatrzyłam się też na kuzynów, którzy tak się zatracili, że w końcu zapili się na śmierć...
Usuńdrink to nie alkohol? serio, młodzi ludzie w szkolach tak twierdza? Nie rozumiem...
OdpowiedzUsuńNiestety tak, tak fajna nazwa, która niczego złego nie oznacza...
UsuńTo o czym piszesz, sama zaobserwowałam. Moja znajoma kupowała piwo swoim nieletnim jeszcze synom (jeden z nich byl jeszcze w gimnazjum) na oglądanie filmu w domu. Kiedy głośno się zdziwiłam, ta oświadczyła, że woli, żeby chłopcy wipili pod jej czujnym okiem, niż po kryjomu w krzakach.
OdpowiedzUsuńCzyli Dulszczyzna wiecznie żywa...
UsuńWszyscy obserwujemy to zjawisko, Dawniej to nawet w pracy bywały imprezy.A wsiadanie za kierownicę po piwie zbyt częste. Ale w jednym masz rację. Dzieci naśladują i biorą przykład z rodziców. To tam pierwszy kieliszek wypija dziecko.
OdpowiedzUsuńTo samo z papierosami i innymi rzeczami, niestety, a rodzice często nie zdają sobie z tego sprawy...
UsuńNo i tak to jest, że ten alkohol jest obecny w "życiu naszych dzieci" już od pierwszych dni, chociaż my - Rodzice czy Dziadkowie - nie zwracamy na to uwagi. i w sumie to takie.. "normalne"...
OdpowiedzUsuńNo właśnie, raczej zdziwienie a nawet niechęć czasami budzi ktoś, kto oświadcza głośno, że nie pije, czyli chory?
UsuńWitaj Asiu:) Poruszyłaś bardzo dobry temat...Niestety u nas nie ma programu leczenia. Mówię tu o ośrodkach dla wszystkich. Ja wiem, że alkoholik musi sam, itd., ale odwiedzałam kiedyś dwa różne ośrodki dla uzależnionych, i dwa razy osoba tam "leczona" była pod wpływem alkoholu...! Lekarze przymykają oko. Inaczej jest w prywatnych ośrodkach, ale czy rodzinę, w której ojciec przez picie stracił pracę stać na łożenie dużych sum niestety, by tatuś wyzdrowiał? Niestety mam sporą wiedzę na ten temat i nic dobrego nie mogę powiedzieć na temat pomocy państwa alkoholikom i ich rodzinom. Młodzież....pochodzę z małej miejscowości, spotykalismy się na przystankach, były nudy. Te osoby, które miały zajęcia, jak ja np., jakoś ułozyły sobie życie, ale wielu moich znajomych niestety umarło albo po prostu wegetują. wtedy nikt się nie przejmował dziećmi...A już szampan bezalkoholowy dla dzieci...porażka totalna! Szkoda, że znam wielu rodziców, którzy się kompletnie ze mną nie zgadzają:(((( Dziękuję Asiu za pobudzenie do rozmyślań, bo w ten deszczowy dzień, jakoś nawet kawa nie pomaga;)))) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńOj, Moniko mnie już trzeci dzień boli głowa, a temat ciężki, więc nie wiem czy na pogodę za oknem dobry...Kiedyś wielu młodych ludzi zaczynało wielkie picie często w pracy, gdzie przy każdej okazji stawiany był alkohol, na wkupne, na imieniny, na imprezach zakładowych itd. A w miejscowościach po PGRach to już dramat kompletny...jedyna rozrywka:-(
UsuńKolejny temat rzeka... Zgodzę się z Jagą - alkohol jest dla ludzi, którzy mają rozum, ale też wiedzą jak go używać. A uzależnień będzie coraz więcej - ucieczka do magicznego świata alkoholu kusi swoimi fantastycznymi doznaniami, niestety.
OdpowiedzUsuńWielu młodych przyznaje otwarcie, że łączą alkohol z różnymi świństwami i po co?
UsuńMoże mają uśpiony instynkt samozachowawczy? A może to bezmyślność?
Z perspektywy osoby mającej siedemnaście lat mogę śmiało rzec, że wszystkie zajęcia dotyczące alkoholu jakie odbyły się w moich szkołach były beznadziejne. Osoba prowadząca przynudzała nas szeregiem statystyk zamiast mówić o skutkach ubocznych, które mogą najbardziej trafić do młodych ludzi. Jedna z moich koleżanek zdziwiła się, gdy powiedziałam, że nigdy nie byłam pijana... Ja jestem z tego dumna i nie mam problemu by głośno mówić o tym, że nie piję. Po za tym abstynencja robi się coraz modniejsza wśród młodych ludzi, coraz więcej osób o siebie dba i jest świadomych skutków ubocznych. Natomiast jeśli chodzi o te wszystkie przechwałki związane z tym ile kto wypił są one bardzo często zmyślone... Znałam kiedyś chłopaka, który wszystkim opowiadał o wielkiej imprezie, na której niesamowicie się upił, później porównaliśmy ze znajomymi fakty i jesteśmy pewnie, że była to zmyślona historyjka... ;)
OdpowiedzUsuńNo to szkoda, bo takie zajęcia mogą być bardzo ciekawe, w czasie szkoleń sama wiele się dowiedziałam. Co do picia, to faktycznie nie musisz się wstydzić, ja np. nigdy nie paliłam, nawet nie próbowałam i też nikt nie chciał mi wierzyć, a mnie to zwyczajnie odpychało i na szczęście...
UsuńSą na świecie kraje, gdzie alkoholu nie używa się. Ktoś mi powie, że jest tam mniej patologii? Kampania antyalkoholowa prowadzona jest tylko po to, żeby usprawiedliwić złodziejskie podwyżki akcyzy...
OdpowiedzUsuńNie chodzi o zakaz sprzedaży i spożywania, raczej o wzorce i obłudę dorosłych...
Usuń