Te organy mają 157 głosów i 12 tysięcy piszczałek, z których największa ma ok.10 metrów wysokości. Koncepcję brzmieniową instrumentu opracował profesor Andrzej Chorosiński. Zgodnie z jego projektem na całość składają się trzy samodzielne instrumenty, największy na chórze głównym nad wejściem do świątyni. Główny stół gry, połączony elektronicznie ze wszystkimi częściami organów, umożliwia grę na wszystkich instrumentach jednocześnie. Gdy organista ma możliwość zaprezentowania wszystkich możliwości instrumentu, wrażenia są niesamowite.
Całe organy ważą kilkadziesiąt ton, wiele z piszczałek wykonanych jest z niemal czystej cyny, bo podobnego od tego zależy brzmienie instrumentu.Poszczególne piszczałki wykonano w kilku krajach Europy, między innymi w Niemczech i Hiszpanii.
Gdy grają organy wszyscy szukają organisty , spoglądając na instrument na chórze, tymczasem on siedzi przy małym pulpicie w pobliżu ołtarza i po koncercie wychyla się taki mały zza olbrzymiej kolumny, by ukłonić się słuchaczom.
Szukając informacji na temat organów w Bazylice Licheńskiej, bo o nich mowa, znalazłam kilka nieścisłości w stosunku do tego, co mówią koncermistrzowie przed występem.
Koncerty organowe odbywają się od kwietnia do września codziennie w godz. 11.00, 14.00, 20.00
Koncert organowy
Twardość ławki
niegościnną
lekceważę by
za dźwiękiem
organów podążać.
Patrzą na mnie
kolorowe witraże,
z mroku kruchty
Pielgrzym
z czcią zerka
na ołtarz.
Rozedrgana
od dźwięków i wzruszeń
cała jestem
Symfonią lub Pieśnią.
Moc akordów
rozrywa mi duszę
lewituję pod kopułą,
nieśpiesznie.
Gdy doznania
falą dreszczy
spadają,
a koncertu finał
przedwczesny,
błądzę
wzrokiem po sali
pustawej –
dokąd wszyscy
Nagle odeszli?
Mam dwa zdania na ten temat. Zacznę od lepszego.
OdpowiedzUsuńKocham organy. Za obecność na takim koncercie, dałabym się pociąć ;) Ich brzmienie... nie potrafię nawet przybliżyć, gdzie we mnie te dźwięki błądzą, a wypełniają mnie i bardzo wzruszają. To jest dla mnie coś wyjątkowego, może niepopularnego, ale to jeden z tych instrumentów, który mnie paraliżuje pięknem.
Nie cierpię Lichenia. To jest wzór majestatu Kościoła. Przepych, złoto, ogrom, złoto, pieniądze, złoto. Źle się tam czuję.
Lubię natomiast jego ogrody. Wejść na Golgotę, podziwiać piękną roślinność... polecałabym jednak w tym celu, zwiedzić np. arboretum w Rogowie.
Arboreta znam różne, tego w Rogowie jeszcze nie, bo dotychczas jeździłam z dziećmi do parku dinozaurów.
UsuńGolgota licheńska jest strasznie kiczowata, jak większość tamtejszych figur, ale pielgrzymom to nie przeszkadza, a przemysł pielgrzymkowy tak sie rozwinął, że jedyną chyba jego zaleta są miejsca pracy dla armii ludzi.
Swoją drogą, silna wiara nie powinna podpierać się budowaniem coraz to bogatszych świątyń, porozmawiać szczerze można i w ubogiej chacie, niekoniecznie w pałacu.
Golgota jest kiczowata, ale ja chyba po prostu lubię gdzieś wleźć wyżej i tyle ;)
UsuńWiara w ogóle nie wymaga kościołów.
Ba! Powiedz to panom w sutannach...
UsuńTakie organy to nie każdy potrafi je obsługiwać czyli gra ć.
OdpowiedzUsuńTrzeba być naprawdę mistrzem przez duże M.
Nigdy tam nie byłam , ale warto byłoby pojechać i pozwiedzać...
Ten ogrom , ten przepych, warto naprawdę warto, ta historia...
Świątynie przeszłości są piękne.
Wole je od świątyń obecnych czyli marketów :-)))
Zobaczyć warto, jak każdą nieprzeciętnie wielką budowlę, a wokół także mnóstwo atrakcyjnych turystycznie miejsc i nawet plaża. Opodal piękna marina wybudowana przy pomocy funduszy unijnych, czyli coś dla Was.
UsuńStare świątynie maja klimat, jak piszesz - ta bazylkia jest nowa i specyficzna, klimatem nie porywa...zresztą to kwestia indywidualna.
Byłem raz w Licheniu. Koncertu organowego nie słyszałem (zdaje się, że organy wtedy jeszcze nie całkiem gotowe były), ale i tak podobało mi się. Wdrapałem się na wieżę widokową (nie bardzo odstając od grupy licealistów), a potem jadłem placki ziemniaczane. Dobre były, ale drogie...
OdpowiedzUsuńPrzeczytałem Twój wiersz i trochę żałuję, że nie słyszałem koncertu...
Mój mąż też sie wdrapał, ale narzekał, że gorąco. Nam smakują tam flaki i niedrogie były, może jadłeś te placki w restauracji, trzeba było w domu pielgrzyma...
UsuńBardzo ładnie to ujęłaś wierszem.
OdpowiedzUsuńNie byłam w Licheniu i nie pojadę-dla mnie jest nie tyle wyrazem chwały bożej co wyrazem pychy ludzkiej.Nie lubię kościołów kapiących złotem i ozdobami.Jest to wszystko wypaczeniem tego wszystkiego co wynika z przykazań boskich.Nie takimi czynami mieli ludzie chwalić wielkość i wykazywać swą wdzięczność.
Miłego;)
Oj, nie takimi, w dodatku nie rozumiem, czemu za miejsce pielgrzymek obrano tę pozłacaną bazylikę, skoro miejsce nawiedzeń znajduje się w pobliskim lasku...
UsuńZapewne dlatego, że w lasku kasy na tacę nie zbierzesz tyle co w bazylice;)
UsuńW lasku przede wszystkim nie ma marmurowych tablic dziękczynnych, których wykupienie masę kasy kosztuje...
UsuńI świeczka, która przywraca równe bicie serca...
OdpowiedzUsuńMoże to świeczka, a może energia kosmiczna...niezbadane są cuda psychologii i medycyny :-)
UsuńBardzo podoba mi się dźwięk organów - jest taki piękny, majestatyczny i ma w sobie ,,coś" co ciężko mi określić słowami.
OdpowiedzUsuńPiękny wiersz :)
No właśnie , to coś powoduje że włoski stają dęba i wzruszenie ściska gardło...
UsuńW Licheniu nie byłam ale byłam w Oliwie:) Zachwyt na całej linii. Piękny wiersz Jotko, podziwiam twoją poetycką duszę i wrażliwość.
OdpowiedzUsuńDzięki :-) W Oliwie bywałam jako dziecko, bo dziadek miał w Gdańsku brata, ale chyba tamtych organów nie pamiętam...
UsuńKocham muzykę organową! U nas od wielu lat organizowane są w katedrze sierpniowe koncerty organowe, a ich pomysłodawcą był znany Marek Stefański.
OdpowiedzUsuńTo wiesz, o czym piszę. W szkole podstawowej śpiewałam w chórze kościelnym i obserwowałam grę na organach, trudna sztuka...
Usuńwiem coś o tym, mój brat jest po szkole muzycznej, własnie w klasie organów.
UsuńWitaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńWierzę, że można się tak zasłuchać:)
Szczególnie w koncercie na organy, któremu towarzyszy niepowtarzalna, jedyna w swoim rodzaju gra witrażowych świateł:)
Pozdrawiam:)
Nie tylko witrażowych, wszędzie pełno kryształowych żyrandoli, które emitują blask...
UsuńJuż pierwsze zdanie wywołuje u nas ,,WOW'' Organy mają w sobie to coś, że chce ich się słuchać :)
OdpowiedzUsuńhttps://dreamerworldfototravel.blogspot.com
To prawda, liczby robią wrażenie, a jeśli przekładają się na moc instrumentu, to tym bardziej...
UsuńKompletnie nie mam słuchu muzycznego i dlatego jest pełen podziwu dla takich osób, jak wspomniany przez Ciebie, prof. Chorosiński. W głowie mi się nie mieści, jak można zaprojektować coś tak gigantycznego, wyprodukować w kilku państwach złożyć w całość i tworzyć muzykę?
OdpowiedzUsuńW mojej głowie także się to nie mieści, jak i zaprojektowanie budowli, która od takiej muzyki się nie rozleci...
UsuńUwielbiam muzykę organową, ale niestety tylko nagraną w warunkach studyjnych. Wtedy można się zasłuchać w nieskończoność. Warunki koncertowe też mają swój urok, ale mnie drażnią te dodatkowe dźwięki płynące od słuchaczy. Nie znoszę chrząkania, gadania, kasłania, szeleszczenia itd., itp.,
OdpowiedzUsuńPewnie jednak dałbym się skusić na opcję all-inclusive, gdyby w niej było zawarte zwiedzanie, możliwość robienia zdjęć, itd., itp., ... a obiekt nie byłby obiektem sakralnym, a np. Filharmonią.
Na szczęście na tych koncertach bywa mało ludzi w dni powszednie, a organy mają taką moc, że nawet rozmów nie słychać...
UsuńFilharmonia to też jeszcze nie to, porównywalna jest chyba muzyka w jaskiniach, słuchałam kilku utworów w jaskiniach na Morawach - cudnie, tylko strach, czy sufit skalny na głowę nie spadnie.
Nie miałam nigdy okazji usłyszeć takiego koncertu. Kiedyś musi przyjść pora :)
OdpowiedzUsuńKażdy ma coś do zaliczenia i to jest piękne, że wszystko przed nami jeszcze!
UsuńAż mi się przypomniały moje koncerty po kościołach z lat dziecięcych. Moc opisanych organów zapewne jest porażająca, ale tak między nami kościoły mają tak dobrą akustykę, że i występ na grzebieniu mógłby być porażający ;)
OdpowiedzUsuńNa pewno, zwłaszcza w takiej kubaturze :-)
UsuńJakoś mnie tak nie ciągnie do Lichenia ;) Przypomniałaś mi jednak muzykę organową z czasów mojej młodości, kiedy to chodziłem do kościoła w Panewnikach (Katowice - dziś bazylika). I nawet nie chodzi o pieśni religijne ile ciche wstawki-impresje organisty w przerwach między tymi pieśniami. Był w tym mistrzem, tworzył niesamowity nastrój, którego nigdzie indziej nie zaznałem.
OdpowiedzUsuńJa w latach szkolnych chodziłam na zajęcia chóru kościelnego i podziwiałam maestrię naszego organisty, pracę rąk, nóg, śpiew, czytanie nut i on to wszystko ogarniał...
UsuńByłam w Licheniu parę ładnych lat temu; pamiętam wygląd Bazyliki, ale samych organów raczej nie pamiętam :/
OdpowiedzUsuńCzasami w tych samych miejscach zapamiętujemy inne szczegóły:-)
UsuńChętnie kiedyś wybrałabym się na koncert organowy. Jest to na pewno niesamowite przeżycie.
OdpowiedzUsuńNa pewno zdarzy się jakaś ku temu okazja.
UsuńNie byłam w Licheniu, ale zato dwa razy na koncertach w Oliwie, dlatego rozumiem Twój zachwyt, "gdy doznania / falą dreszczy / spadają".
OdpowiedzUsuńZasyłam serdeczności
Przepraszam, "za to" powinno być napisane rozdzielnie, nie sprawdziłam po napisaniu.
OdpowiedzUsuńLiterówki zdarzają się, nie robię z tego problemu, zwłaszcza, że kursor czasami żyje własnym życiem.
UsuńW Oliwie bywałam jako dziecko, muszę odświeżyć pamięć:-)
U nas w Wojciechu odbywały się również koncerty organowe, ale najpiękniejsze wspomnienie to koncert Sojki... Niesamowite...
OdpowiedzUsuńW Oliwie byłam za młodych lat, najpiękniejsze organy w Polsce, ale mam pytanie, gdzie owy sprzęt się znajduje, o którym piszesz???
zolza73.blogspot.com
Bazylika w Licheniu Starym koło Konina.
UsuńW Licheniu nie byłem, choć dźwięk organów kościelnych podoba mi się i to nawet bardzo. :)
OdpowiedzUsuńStaram się odnaleźć smaki wychodzące poza schabowe i tego typu (swoją drogą bardzo dobre) dania z Polski.
Chodzi o to, że przez działania włodarze miast mogą liczyć na kolejną kadencję. Jednak zwykle czas pokazuje na ile ich działania były podyktowane danymi pobudkami. :)
Pozdrawiam!
Kadencja kadencją, ważne, że w miastach robi sie pięknie :-)
UsuńMoja rodzina jest muzykalna i szacunek do muzyki organowej wyniosłam z domu.
OdpowiedzUsuńDobrze jest się czasem zasłuchać, poczuć tę magię i dostojność chwili. Muzyka to niesamowita moc!
Pozdrawiam serdecznie :)
To prawda, nie ma to jak muzyka na żywo.
UsuńAsiu bardzo ładny wierszyk. :) .
OdpowiedzUsuńDziękuję Tereniu:-)
UsuńByłam w Licheniu,kilka lat temu, ale nie na koncercie.Uwielbiam muzykę organową. Piękny wierszyk :)
OdpowiedzUsuńWiele osób ta muzyka porywa, a koncertów tak mało, dziękuję :-)
UsuńJako nastolatka słuchałam organów oliwskich, tych w Licheniu raczej nie usłyszę, bo podróże już nie dla mnie. Buziaki.
OdpowiedzUsuńA może u Ciebie? Gdyby było bliżej zabrałabym Cie na wycieczkę :-)
UsuńKlik dobry:)
OdpowiedzUsuńNa koncercie organowym byłam lata temu z wycieczką szkolną. Wrażenia... Cóż, jakie mogą być wrażenia w wieku szczenięcym? Do wszystkiego trzeba jednak dorosnąć.
Podoba mi się wiersz. Trochę za mało wyeksponowany, o! W pierwszej chwili niezauważlnie przesunął mi się razem ze zdjęciem. Taki wiersz zasługuje na czcionkę większą i pogrubioną, o!
Pozdrawiam serdecznie.
Oj, dzięki kochana, nie wszyscy poezję lubią, więc nie eksponuję aż tak bardzo. To taka moja zabawa rymami, emocje na gorąco.
UsuńMasz rację, do wielu rzeczy trzeba dojrzeć, jako nastolatka też niektórych gałęzi sztuki nie ceniłam, niestety.
Świetny wiersz. To z ławkami to naprawdę trafione ;D. Taki koncert usłyszeć to jak ulecieć pod samo niebo. Robi wrażenie. Kiedyś byłam na ślubie, na którym organista był super, naprawdę najlepszy jakiego słuchałam, nie tylko pod względem gry, ale też śpiewu. Pewnie to była namiastka, istnieją lepsi, ale wtedy tamten mi się wydawał wspaniały, bo u mnie na wiosce to organisty z prawdziwego zdarzenia nie ma, a w kościele parafialnym była organistka i jakoś też mnie nie urzekała jakoś tak wyjątkowo. Pozdrawiam serdecznie. ;)
OdpowiedzUsuńTez na takim ślubie byłam, śpiewał nawet chór i grał ktoś na skrzypcach - cudne wrażenia, normalnie włosy stają dęba ze wzruszenia :-)
UsuńNigdy nie byłam na dobrym organowym graniu, z tego co zdarza mi się słyszeć, to takie sobie przygrywki do mszy. A Licheń u mnie ciągle w planach, może wreszcie tej jesieni się ziszczą...
OdpowiedzUsuńNie masz chyba daleko, zobaczyć warto, porównać. Co by nie rzec, budowla monumentalna....a jest wiele miłych dla oka zakątków.
UsuńJak organy to Bach. I najlepiej w kościele, tak jak opisujesz to wierszem. W niektórych kościołach organiści lubią zagrać coś po mszy - nawy pustoszeją, zostają nieliczni zasłuchani.
OdpowiedzUsuńNo właśnie, nie wszyscy doceniają to granie, wychodzą,dziwią się, że jeszcze ktoś gra i dlaczego...
UsuńDo dziś pamiętam cudowne brzmienie tego szlachetnego instrumentu w Katedrze Oliwskiej.
OdpowiedzUsuńA potem było już organistów wielu... Wirtuozi gry na organach... ścigania!
buzinki
Świetne, muszę zapamiętać- wirtuozi gry na organach ścigania, cudne:-)
Usuń:) Jednak ważne jest to, aby także sami mieszkańcy potrafili upomnieć się od czasu do czasu o coś nowego w ich miejscu zamieszkania.
OdpowiedzUsuńPewnie, że tak. Poza tym to jest jednak jakaś tam część naszej tradycji, dbanie o groby bliskich, a także nawet osób nam nie znanych osobiście.
Na Powązkach i tym podobnym cmentarzach jest bardzo dużo nagrobków, które ,,opowiadają" nam jakieś historie. Problem jest tylko w znalezieniu chwili, by się nad nimi pochylić.
Pozdrawiam!
Czas na takie rzeczy powinien się znaleźć, więcej czasu ludzie spędzają w galeriach handlowych...
UsuńW Bazylice LIcheńskiej jeszcze nie byłam, ale brzmienie organów lubię. Miałam okazję kiedyś słuchać w Katedrze Oliwskiej.
OdpowiedzUsuńMuszę odświeżyć sobie pamięć i wybrać się do Oliwy.
UsuńA jak nie w galeriach to nad Wisłą w pubach. Nieco mnie to odpycha, nie lubię pić alkoholu poza domem, poza tym potem przez pół nocy w parku się drą jacyś młodzi ludzie po spożyciu.
OdpowiedzUsuńJa to z balonu widziałem te samoloty i helikoptery. :)
Bardzo spodobały mi się takie imprezy, chyba za rok się też wybiorę na ten Memoriał. Wspaniała sprawa według mnie.
Pozdrawiam!
Imprezy, koncerty na żywo mają niepowtarzalny klimat :-)
UsuńLubię muzykę organowa ale tych starych organów. ..
OdpowiedzUsuńTak jak ja wolę stare małe kościółki...
UsuńLicheń dobrze znam, bywam. Moja mama mówi: kiedyś to lubiłam tam jeździć, teraz jest zbyt duży przepych. I ja się z nią zgadzam. Trochę za dużo tam tego wszystkiego, ale lubię tam pojechać, pomodlić się i pospacerować w ciszy. Organów uwielbiam słuchać, ale chyba jeszcze nie słyszałam tych licheskich
OdpowiedzUsuńMój blog - KLIK
Brzmią cudnie! Ja tez tam jeżdżę - nie dla przepychu i tłumów ludzi, wręcz przeciwnie...
UsuńOrgany robią wrażenie. Tylko właśnie ten przepych często odbierany jest bardzo skrajnie. A propos Lichenia byłam kilka razy i mam mieszane odczucia. Bliżej mi do budowli pewnego "księdza" z Torunia i ostatnio przyszło mi tłumaczyć córkom, dlaczego niektórzy księża tak bardzo lubią pieniądze...
OdpowiedzUsuńNie wiem jak można to wytłumaczyć, chyba trudno...
Usuń