Dziś temat wakacyjny z cyklu: podpatrzone, podsłuchane...
Wybraliśmy się na zakupy, by wybrać coś nowego do mieszkania, w którym robimy mały lifting i korzystając z okazji weszłam do babskiego sklepu, by co nieco przymierzyć.
W przymierzalni obok mnie słyszę jakieś dwie panie, a do rozmowy włącza się ekspedientka, która coś tam donosi, wymienia itd.
- Ale duszno, nie chce mi się przymierzać, bo gorąco.
- Przymierzaj i płać, to szybciej wyjdziemy. Mówiłaś, że musisz kupić spodnie - zachęca koleżanka.
- No tak, muszę mieć nowe do pracy, w plażowych nie pójdę, a inne za ciasne.
- Zaczniesz biegać do pracy to schudniesz.
- Ale ja lubię jeść, więc schudnąć trudno.
- Jeszcze parę lat temu ja też byłam szczupła, mogłam zagryzać golonkę tortem i nic nie przybywało, a teraz mam swoje lata i ciągle tyję...a jem dużo mniej, niż kiedyś.
- Ja nigdy nie byłam szczupła, ale zawsze kochałam jeść.
- Oj, drogie panie, nie tylko wy macie ten problem... proszę, tu jest większy rozmiar - wtrąciła ekspedientka.
- Te granatowe są ładne i gładkie, a ja mam wzorzyste bluzki, ale czy nie będą za ciepłe?
- Te są bardzo przewiewne i wyszczuplające, bo ciemne.
- Jak przewiewne, to biorę, we wzorzystych grubo wyglądam.
- Ma pani po prostu pełną sylwetkę i powiem jeszcze, że lepiej być grubym , niż głodnym!
- Ale to pani fajnie powiedziała, to będzie moje motto życiowe...
Wiek mam, jotko, już stateczny (urodzony jeszcze za życia Stalina), a posturę dobrze rozwiniętego dwunastolatka.
OdpowiedzUsuńTrwaj, chwilo, jesteś piękna!
buzinki
To geny dla Ciebie łaskawe, Andrzejku, albo piwa nie lubisz...
UsuńNajlepiej to się nie przejmować, czasami człowiek jest grubszy czasami chudszy...
OdpowiedzUsuńFajna ta rozmowa była :-)
Co tam kilogramy, liczy się dusza i radość życia :-)
UsuńKlik dobry:)
OdpowiedzUsuńTakich problemów nigdy nie miałam. Spodnie, gdyby się nie rozleciały, mogłabym nosić 40 lat. Zakupów, szczególnie ubraniowych bardzo nie lubię, więc ubrania wręcz "zdzieram" do ostatniej nitki i jestem niemodna.
Pozdrawiam serdecznie.
Oj, też mam ulubione ubranka, których żal wyrzucić, buty to mi kiedyś mąż wyrzucił, a tak je lubiłam...
UsuńModę przesiewam przez gęste sito :-)
Mnie ten problem o tyle nie dotyczy, że nigdy w życiu nie byłam szczupła, więc nie wiem, jak to jest.
OdpowiedzUsuńNajważniejsze to czuć się dobrze ze sobą, znam chudzielców, co to ciągle marudzą...
Usuń...że są za grubi. Tragedia po prostu.
UsuńO, żeby tylko to, zaraz listę mankamentów usłyszysz od dziewczyny, co to mleko i miód, a ona narzeka...
UsuńSzczerze mówiąc wszystko to od dawna śmiertelnie mnie dziwi. Człowieka mierzy się w jednostkach wagi, w centymetrach, a człowieczeństwo i rozum zdają się nie grać żadnej roli...
UsuńInteligencję jakoś mierzą, ale człowieczeństwa to już nie , nie ma miary...
UsuńDziwnie jakoś jest. Zaokrąglam się pomimo coraz szczuplejszych dochodów... Czy to paradoks?
OdpowiedzUsuńNie, to prawidłowość...od kawioru i szampana chyba się nie tyje...
UsuńTakie rozmowy są urzekające. ;) . Asiu opiszę swoją. Może i mnie ze znajomą ktoś opisze. hihihihi
OdpowiedzUsuńDziś słyszałam kolejną, wypisz wymaluj ławeczka w Wilkowyjach...
UsuńNie lubię tych sklepowych przymierzalni- we wszystkich wiecznie duszno i ciasno. Od lat robię zakupy albo na internecie albo....na oko. I chyba to "oko" mam dobre, bo tylko raz coś odsyłałam, bo było po prostu za duże.Czy zwróciłaś uwagę na lustra sklepowe? Większość z nich nieco wyszczupla- mierzysz dżinsy w sklepie, oglądasz się i widzisz całkiem zgrabną osobę. Kupujesz, wracasz do domu, zakładasz przed godziną kupione spodnie, stajesz przed lustrem i....zastanawiasz się, gdzie miałaś oczy kupując te dżinsy.Wyglądasz jak zawsze, czyli mogłabyś spokojnie zrzucić kilka kilogramów.
OdpowiedzUsuńMiłego;)
P.S.
A tak ogólnie to wszystkie podsłuchane rozmowy mogą służyć jako materiał do wielu prac z zakresu socjologii.
Ja się włączę odnośnie luster - oglądałam kiedyś program w TV na ten temat. otóż nie dość, że wyszczuplają to jeszcze są odpowiednio oświetlone, żebyśmy się bardziej lubiły i daną rzecz kupiły. Do tego podobno rozmiarówka jest mniejsza. Ten, co nosił 40-42 teraz może mieć 38 - oczywiście na metce.
UsuńWidziałyśmy ten sam program :-) To prawda, doświadczyłam tych luster, nawet nogi wydłużają, a w spodniach wałeczki znikają:-)
UsuńJuż pisałam, ze do internetowych zakupów nie mam szczęścia, poza tym lubię dotykać tkanin.
Oj cudny post :) Uśmiałam się serdecznie z tej niezaprzeczalnej prawdy życiowej. :) Cóż, swoje bum-y też trzeba pokochać i tyle. :) W końcu (jak wieść gminna niesie) pulchniejsi ludzie są o wiele weselsi, niż przysłowiowe chudzielce. :) Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńCoś w tym jest, człowiek pogodzony także ze swoim wyglądem jest pogodniejszy, bo ma jedno zmartwienie mniej :-)
UsuńDzięki za odwiedziny :-)
Waga to tylko waga, ciało to tylko opakowanie. Jeśli człowiek czuje się dobrze we własnym ciele, no i nie jest to jakaś skrajna otyłość, nie ma przez to chorób to co za różnica, czy ma troszkę ciała więcej, czy mniej. Wszyscy nie mogą być jednakowi ;)
OdpowiedzUsuńSama prawda, Aniu. Dwie osoby ważące tyle samo wyglądają krańcowo różnie, a nawet ta ważąca więcej nieraz wygląda lepiej.
UsuńJeżeli człowiek umie słuchać, to może usłyszeć tyle ciekawych rozmów wokół siebie. Bardzo pozytywna ta rozmowa, z morałem :-)
OdpowiedzUsuńA wiesz, że gdy wyszłam ze sklepu, to jakoś byłam optymistycznie nastawiona do wszystkiego:-)
UsuńTo wszystko kwestia odniesienia: kiedy przyglądam się młodym dziewczynom, to wydaję się sobie pokraczna i paskudna; ale kiedy patrzę na swoją matkę, sama skóra i kości :(, to patrząc w lustro widzę młodą, apetyczną kobietę i ciesze się z każdego kilograma. A przecież i mama i te dziewczyny ważą mniej więcej tyle samo.
OdpowiedzUsuńKtoś powiedział, że nie należy ciągle porównywać się z innymi, bo ci inni także widzą u siebie wady, więc...robi się błędne koło :-)
UsuńO to to! Tyje od patrzenia na jedzenie. Przemierzania nie cierpię nie dlatego, że duszno (przecież wszędzie jest klimatyzacja) tylko dlatego, że azjatyckie XXXL bywa za małe
OdpowiedzUsuńKupując majtki tureckie w rozmiarze 4Xl widziałam, że małe jakieś, a większych nie było...
Usuńale fajna rozmowa :D z miłym akcentem na koniec. Grunt to po prostu dobrze czuć się we własnym ciele.
OdpowiedzUsuńps ja to tma jedznie jako hobby traktuje <3 UWIELBIAM :D
czynnikipierwsze.com
A w wakacje tyle nowych smaków i lody!!!!
UsuńFajne te teksty, ja wiecznie walcze z nadwagą≤ niestety przegrywam - ale tez wole nie byc głodna, niz chuda. A co do przymierzalni - przymierzam tylko wtedy, gdy bezwględnie muszę, bo nie lubię i już. Ale czasem trzeba... taki lajf:)
OdpowiedzUsuńNo czasem trzeba, kiedyś podobała mi się sukienka na wieszaku, natomiast ja w tej sukience już nie...
UsuńOj, to bardzo często tak mam:(
UsuńCoś jest na rzeczy z tym wiekiem. Sam to widzę po sobie. Jem tyle, co zawsze, od piwa wolę wódkę, a w pasie przybywa:))) PS. To już chyba poważne skrzywienie, gdyż przeczytałem "mogłam zagryzać golonkę TORFEM" :)))
OdpowiedzUsuńTorf bywa składnikiem kosmetyków i leków, więc wiele się nie pomyliłeś, skoro jada się algi ? :-)
UsuńA ja to jestem w ogóle odmieniec. Zaczynam chudnąć - zaczynam się martwić. Odkąd tarczyca zawładnęła moim życiem, wolę mieć kilka kilogramów do przodu i nie lądować co chwilę na izbie przyjęć. Jak mnie choroba zaatakowała, to miałam w ciągu miesiąca figurę modelki, i to bez wyrzeczeń , ale już nie chcę do niej wracać. A kalorii i tak nikt nigdy nie widział :)
OdpowiedzUsuńMoja mama mawiała zawsze - lepiej mieć parę kilo w zapasie, by potem mieć co tracić w razie choroby...
UsuńTo samo mawia mój syn - czy ktoś kiedyś widział kalorię?
To temat właściwie zawsze na czasie....Ja więcej zastanawiam się nad tym gdy coś zakładam z ciuchów i dziwię się ,dlaczego się nie dopina...Mam kilka fajnych ciuszków , w których chodziłam ileś tam lat temu i związana jestem z nimi.Te leżą i cierpliwie czekają bo cały czas wierzę,że kiedyś będą dobre bo ....podobno z wiekiem malejemy ,kurczymy się...O wtedy to może nawet "luzy" będą....Zgadzam się z Gabrysią ,ja też kalorii nie widziałam....
OdpowiedzUsuńGrażynko, też dobry sposób, poza tym moda wraca i będzie jak znalazł :-)
UsuńTemat Twojego wpisu bardzo na czasie, bo właśnie dziś na przekór upałowi poszłam na wyprzedaże. Nie miałam niestety okazji słyszeć tak zajmujących rozmów. A pani z przymierzalni niech się nie martwi - każda z nas ma swój rozmiar 38, prawda?
OdpowiedzUsuńLustro wyszczuplające ktoś mi kiedyś podarował i wisi na działce. Przeglądnąć się w nim po obfitym grillu, lub w bikini - bezcenne. Wszyscy są zadowoleni.
Pozdrawiam ;)
I każda z nas czuje się młodo, to te lustra dziwne rzeczy pokazują :-) Lepiej przeglądać się w oczach ukochanego :-)
UsuńWitaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńMój kuzyn zwykł był mawiać: "Jedz co chcesz, póki możesz. Skąd wiesz, czy nie nadejdzie czas, gdy będziesz chciał, a nie będziesz mógł.":)
Takie rozmowy jak przytoczona przez Ciebie sprawiają, że świat staje się sympatyczniejszy:)
Pozdrawiam:)
Oj tak, nigdy nie wiemy...
UsuńTo fajne, że ludzie potrafią we wszystkim dojrzeć jaśniejsze strony :-)
Staram się znaleźć złoty środek - nie odmawiać sobie, ale też nie przesadzać :p
OdpowiedzUsuńDawno mnie tu nie było, więc pozdrawiam szczególnie mocno!
Sęk w tym, że w pewnym wieku to już nie działa lub nie zawsze :-)
UsuńPozdrawiam pięknie :-)
Haha, no ja też należę do tych osób co od samego myślenia o jedzeniu tyją :P
OdpowiedzUsuńJa może nie od myślenia, ale od łasuchowania na pewno:-)
UsuńEkspedientka to rasowy dyplomata, powinna być negocjatorem :D
OdpowiedzUsuńPrawda? Albo psychoterapeutą :-)
UsuńW przymierzalniach można usłyszeć różne rozmowy, kiedyś słyszałam jak osoba przymierzająca zdawała relację z przymierzeń przez telefon. Zabawnie było. A paroma kilogramami więcej, które z wiekiem się przyklejają nie ma co się przejmować;)
OdpowiedzUsuńCórka mojej znajomej przymierzała kiedyś biustonosze i robiła fotki - 50 sztuk, wyobrażasz sobie?
UsuńZapamiętam tę „pełną sylwetkę” :D Czego to człowiek nie wymyśli, aby sam przed sobą się usprawiedliwić.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
A słyszałeś powiedzenie - kochanego ciała nigdy za dużo?
UsuńTak, to słyszałem, ale nigdy mnie nie przekonywało :D Ja tam lubię wszystko, byle choć z lekkim umiarem. Ale aby nie było, nie mam awersji do puszystych. W końcu też mi już piwna oponka (niestety) rośnie. Z tym da się żyć ;)
UsuńWszystko jest kwestią zdrowia i samoakceptacji, no i wyboru oczywiście. Czasami organizm sprawia nam niespodzianki, na które mamy nikły wpływ, a dotyczy to zarówno grubasów jak chudzielców.
UsuńKiedyś było łatwiej, bo nikt nikomu kalorii nie liczył, nie było takiej mody. Dziś naoglądamy się fotoshopów celebrytów, głodujących modelek i pragniemy być tacy sami. Dla poprawy samopoczucia trzeba zawiesić to wyszczuplające lustro w przedpokoju i zawsze widzieć siebie piękną i szczupłą.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam
Albo najlepiej rzadko spoglądać w ogóle w stronę lustra...
UsuńHaha! Z życia wzięte.
OdpowiedzUsuńJa tam nie znoszę ostatnio chodzić po sklepach z ubraniami.
Strata czasu. Strasznie mnie męczą takie zakupy, mierzenie.
Pozdrawiam :)
Ja nie cierpię mierzyć spodni, trudno dobrać odpowiednie, nie wiem, kto to projektuje.
Usuńhaha :) dobre :)
OdpowiedzUsuńCzłowiek to jednak w każdej sytuacji się uczy. :D Swoją drogą to niesprawidliwość, że z wiekiem nam coraz mniej ;)
Z wiekiem niektórzy się kurczą, inni wręcz przeciwnie :-)
Usuńbycie pracownicą/kiem monitorujacą/ym przymierzalnię nie jest łatwe, bo wymaga pewnych umiejętności dyplomatycznych... najprościej jest powiedzieć:
OdpowiedzUsuń- pani jest za gruba...
ale za to można wylecieć z roboty...
można przecież delikatniej:
- sorry, ale przymierzalnia jest w rozbudowie, na razie czynne są tylko kabiny dla klientek anorektycznych...
przy okazji ukradkiem wręczamy klientce ulotkę reklamującą najbliższy fitness - club...
p.jzns :)...
No popatrz, jaki dyskretny manewr, nie można się przyczepić :-)
UsuńJeżeli jest się dobrym słuchaczem to ciekawe rozmowy można usłyszeć. Pani ekspedientka to bardzo inteligentna osoba. Niestety znam ból pani kupującej
OdpowiedzUsuńZ wiekiem kilogramów mi niestety, takze przybo,ale ja tak lubię słodycze ;(
Pozdrawiam serdecznie:)
Do kawy musi być coś pysznego :-) A teraz jeszcze tyle pysznych lodów:-)
UsuńHahah. Jeść trzeba. Jedzenie jest dobre! Czasem trudno sie powstrzymać. Dodatkowe kilogramy mało kto chce... Ech. A potem własnie problem z ciuchami.
OdpowiedzUsuńNiektórzy widzą plus nawet w tej sytuacji - jest okazja kupić nowe :-)
UsuńKiedyś gdzieś usłyszałam, czy kobieta chuda czy gruda to i tak jest piękna i należy to cały czas sobie powtarzać :).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam.
I to jest dobry sposób, bo tak naprawdę jesteśmy piękne w oczach ukochanego:-)
UsuńJa to chyba z dnia na dzień jestem coraz grubsza!!!
OdpowiedzUsuńA taka chudziuteńka kiedyś byłam !!!
Nie zauważyłam, chyba, że dobrze się kamuflujesz:-)
UsuńNależę do tych, co mają dobre spalanie na szczęście;))) Kocham ciasta, i piec, i jeść;) Więc, gdyby była skłonność to ....masakra;)
OdpowiedzUsuńMiałam okres w życiu, że biegałam i świetnie się czułam, tak ciężko wrócić do biegania...ale za to dużo spaceruję i jeżdżę na rowerze:)))
To podobnie jak ja, chociaż jestem starsza i niestety zauważam, że nawet spacery i rower nie zawsze pomagają...
UsuńBardzo ciekawie napisane. Super wpis. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń