Podbudować wiarę w ludzkość lub ją stracić można na różne sposoby.
Obok przejawów obojętności czy okrucieństwa nawet, trafiamy przecież na przykłady wspaniałych odruchów serca czy po prostu zwykłej życzliwości.
Swoją drogą, czy zauważyliście, że dzisiaj za heroiczne czyny uważa się zwykłe ludzkie odruchy, jak właśnie pomoc drugiemu człowiekowi?
Ale nagłaśnianie ich być może przypomni niektórym, jak trzeba się zachować.
Jak długo można powtarzać:
- to nie moja sprawa,
- mnie to nie dotyczy
- nie mam na to wpływu
- mam inne zmartwienia
To nie Twój problem? Za chwilę może się okazać, że znajdziesz się w podobnej sytuacji i wtedy inni, powtarzając to co Ty teraz, odwrócą się do Ciebie plecami...
Pierwszą sytuację zaobserwowałam w sklepie obuwniczym, gdzie kupić można także torby.
Do sklepu wjechał starszy pan na wózku, który obsługiwał jednym palcem, ledwo można było go zrozumieć. Poszukiwał torby z wieloma przegródkami, bo stara się podarła, więc zastąpił ją futerałem od aparatu fotograficznego, ale to nie to samo.
Obawiałam się, że sprzedawczyni, zobaczywszy kalekę, zbędzie go szybko, a tu miła niespodzianka. Pani przeprosiła nas na chwilę i cierpliwie pokazywała panu na wózku wszystkie męskie torebki, a nawet damskie, które za męskie mogły uchodzić. Pokazywała przegródki, informowała o cenie.
Niestety, wszystkie okazały się zbyt duże lub zbyt drogie.
Klient podziękował i pojechał dalej...
Druga scenka miała miejsce w piekarni. Kupowaliśmy chleb, gdy dziewczyna układająca pieczywo, chwyciła nagle bochenek i kilka bułek i wybiegła przed sklep. Okazało się, że wyniosła zakupy dla starszego pana na wózku, który czekał przed oknem wystawowym. Przywitała go słowami:
- Oj, przepraszam, nie widziałam pana, bo byłam zajęta, chyba długo pan nie czekał?
Wzięła od stałego klienta pieniądze i zaniosła do kasy.
Od koleżanki wiem, że pewnej starszej pani, która nie może chodzić na obiady do restauracji, w której wykupiła abonament, bo ma problemy z chodzeniem kelner przynosi codziennie obiad, bo klientka mieszka blisko , a jest to niecodzienna usługa, gdyż restauracja nie prowadzi kateringu.
Oczywiście podbudowujące mogą także tzw. ludzkie zachowania wobec zwierząt, gdy czytamy lub słyszymy, że ktoś prowadzi schronisko dla rannych zwierząt, że na odległej plaży ludzie ratowali zabłąkanego wieloryba lub czyścili skrzydła ptakom po katastrofie tankowca na morzu.
Aż strach pomyśleć, co by było, gdyby dobrowolni ofiarodawcy nie przesyłali fundacjom pieniędzy dla chorych, bo na państwo liczyć nie mogą.
Byłam pełna podziwu dla młodych ludzi, którzy spontanicznie i dobrowolnie pojechali na tereny objęte katastrofą po burzach na zachodzie naszego kraju i pomagali obcym ludziom w uprzątaniu gospodarstw, domów, lasów, dróg. Równie wspaniale zachowali się ci, którzy bezinteresownie dostarczali wolontariuszom żywność, przygotowywali posiłki itp.
Wiele jest w życiu sytuacji, gdy możemy coś zrobić dla innych, nie zgodzić się na coś, co jest sprzeczne z naszym sumieniem czy światopoglądem, sprzeciwić się złu lub przeciwstawić głupocie. Czasami jednak tego nie robimy, bo tak wygodniej, czasami inni nas zawstydzają swoim postępowaniem, a czasami tylko kibicujemy, z powodu własnych ograniczeń, poczucia bezradności lub z innych przyczyn...
Dlaczego o tym piszę?
Takie naszły mnie refleksje po przeczytaniu krótkiego tekstu współautora blogu, do którego link TUTAJ
Tekst wstawiam za pozwoleniem autora:
KONKLUZJA
Do każdego można się odwrócić … (na początek łagodnie rzecz ujmując) plecami. Bez wyjątku każdemu pokazać można palec wskazujący wypięty pod niebiosa. Ale czasami do każdego przyjdzie życie i zmusi, żeby powiedzieć „proszę”. Dupą bardzo trudno się mówi „proszę”. A nawet wtedy trzeba mieć komu.
Klik dobry:)
OdpowiedzUsuńKiedyś, w moim środowisku, wszelka pomoc była powszechna i normalna. Nikt nie nazywał tego bohaterstwem ani nie uważał za coś nadzwyczajnego. Prosty przykład. Kiedy ktoś przywiózł ziemię do ogródka, albo zrzucał węgiel do piwnicy, od razu nadciągały z szuflami zastępy osiedlowych sąsiadów. Dzieci bawiły się w "niewidzialną rękę", która pomagała potrzebującym.
Pozdrawiam serdecznie.
Tak bywa i teraz, tylko czasami impulsu brak. Kiedyś śnieg zasypał dojście do naszego bloku, bo odśnieżali tylko jezdnie. Mąż wziął łopatę do odśnieżania i ruszył do pracy, wkrótce dołączyło jeszcze 2 sąsiadów.
UsuńNiewidzialną rękę pamiętam, jak i pomoc koleżeńską w szkołach.
Tak, tak - dupą trudno powiedzieć cokolwiek rozsądnego. Jednostce i światu też. A tu proszę - wyszło, że wspieram społeczne odruchy, motywuję działalność twórczą - w takim świetle czuję się lepszym człowiekiem. pewnie na wyrost.
OdpowiedzUsuńMożesz się czuć, choćby przez to, że problem zauważasz i refleksje wywołujesz, a to już dużo:-)
UsuńPiękne przykłady pomocy podałaś.
OdpowiedzUsuńNiech w ludziach będzie jak najwięcej życzliwości, to nam wszystkim będzie lepiej się żyło...
Krysiu, tu także Ciebie miałam na myśli:-)
UsuńPozwolę sobie zapodać definicję:
OdpowiedzUsuńBezinteresowność - niechronione i zanikające zjawisko. Rozkwita tylko gatunek dotyczący złośliwości...
Zadajmy więc kłam takiej definicji, a zło rugujmy jak chwasty:-)
UsuńWielka szkoda, że takich ludzi z sercem jest tak mało. Jednak ciągle tych bez serca i zrozumienia jest zdecydowanie więcej.
OdpowiedzUsuńNie wiem czy ktoś robił wyliczenia, ale może nie jest tak źle?
UsuńPrzykłady, które podałaś są bardzo budujące. I droga ludzkości - bądźmy po prostu dla siebie ludźmi a świat będzie piękniejszy. Byłam w dzieciństwie "niewidzialną ręką". To było takie fascynujące. Pozdrawiam 😉
OdpowiedzUsuńNiewidzialni nie czekali nagrody i pochwał, więc tym bardziej chwalebnie :-)
UsuńOOOOOOOOOoooo, właśnie. Od razu przypomniała mi się akcja "niewidzialnej ręki" ;)
OdpowiedzUsuńTo były czasy! :)
Mówią, że czasy takie same, ludzie nieco inni.
UsuńJest dużo wspaniałych ludzi, wrażliwych na drugiego człowieka, jego krzywdę cierpienie.
OdpowiedzUsuńSuper pomysł, żeby przytaczać takie historie.
Czasem jak patrzę co ludzie gdzieniegdzie wypisują w Internecie to aż ręce opadają... Na szczęście nie każdy jest egoistą.
Pozdrawiam niedzielnie :)
Może egoistą i hejterem łatwiej być i wygodniej się żyje?
UsuńTen obrazek z gołębiami i osobą w łóżku już gdzieś widziałam. Zrobił na mnie wtedy wielkie wrażenie. I mimo to dziś też mną wstrząsnął. Wiele do myślenia...
OdpowiedzUsuńPrawda? Znalazłam go już dawno i zapisałam sobie do wykorzystania kiedyś :-)
UsuńWitaj Jotko !
OdpowiedzUsuńSytuacji ,kiedy możemy komus pomoc jest na pewno wiele.I w większości przypadków pomagamy ,właśnie tak ,po cichu ,a nie w blasku fleszy.
Czasami jednak trudno prosić...
Czytam Twoje notki wszystkie ,rzadziej odpisuję bo nie zawsze mam siłę nawet usiąść przed komputerem.Taki czas.
Prosić samemu jest trudno, rozumiem, dlatego inni powinni zauważać i pomagać, to istota człowieczeństwa. Czasem wystarczy zapytać o zdrowie, co słychać, wysłuchać - tyle moze każdy.
UsuńPrzykro mi słyszeć, że masz takie problemy. W takich momentach człowiek czuje się bezradny...
... na początek zacznę z nieco innej strony. Czy to prawda, Jotko, że o Twoim niezwykłej umiejętności obserwowania życia to już sama Wikipedia pisze? Niby żartobliwie zacząłem, ale mówiąc całkiem poważnie, podziwiam Twój zmysł obserwacji, dzięki któremu każdy z takich prospołecznych wpisów staje się jeszcze bardziej wiarygodny, bo nie wyssany z palca, nie teoretycznie rozpracowany, a rzeczywisty. Myślę, że dzięki takim ludziom, których zachowania opisujesz i ich postawom wciąż istnieje szansa na to, że może kiedyś i na szczeblach politycznej władzy zmieni się coś na lepsze... trzeba wierzyć w człowieka... pozdrawiam
OdpowiedzUsuńFajny żart :-)
UsuńJa nazywam to zboczeniem blogowym lub jak mawia detektyw Monk, to dar i przekleństwo, wszędzie nastawiam radary lub szykuję do zdjęcia, już nawet mąż z tego żartuje:-)
"Twojej" - znów byk... wrrrr, sory
OdpowiedzUsuńTakie błędy sama robię, zwłaszcza gdy szybko piszę:-)
UsuńBardzo ładne przykłady podałaś... Ja się ostatnio zastanawiałam, czy kiedyś z tą pomocą i byciem ludzkim nie było lepiej. Jak kiedyś zepsuł się autobus to ludzie wychodzili go popchac. Tersz czekają naburmuszeni, że ktoś nie realizuje usługi. W sumie... w tym drugim podejściu też jest racja...
OdpowiedzUsuńOkazuje się, że równocześnie pisałyśmy komentarze!
UsuńTo prawda, niektórzy ludzie są bardzo roszczeniowi i to od małego, mam uczulenie na zwrot - bo mi się należy...
Podobnie jak jeden z moich poprzedników. Ręce mi opadają, gdy trzeba głośno przypominać o normalnych z założenia zachowaniach. Mnie się jednak narzuca pytanie, kto za taki stan rzeczy jest odpowiedzialny? Nie sądzisz, że w ogólnym ujęciu my sami?
OdpowiedzUsuńMy sami, o tyle, że zgadzamy się na niektóre zachowania wobec słabszych, chorych, wolimy nie widzieć, nie reagować, bo tak wygodniej, a potem to już idzie...
UsuńJakoś nie lubię o tym gadać, wolę działać . Tak jest szybciej i wygodniej, choć nawet znajomi dziwnie na mnie patrzą jak zbieram kolejnych ludzi z chodników. Nigdy nie daje pieniędzy, ale kupowanie posiłków osobom, które mnie o to proszą to normalność. A ostatnio sama się przekonałam, że dobro wraca, więc Ziomki drogie - POMAGAJMY!
OdpowiedzUsuńMasz rację, mniej gadać, więcej działać, czasami reklamy jest więcej, niż efektów.
UsuńLudzie w masie nie są źli i lubią pomagać. Zwłaszcza jeśli mają konkretny cel. Na przykład cudownie działa społeczność pobliskiego Józefowa, która wciąż organizuje zbiórki i kiermasze. A to kupili chłopcu elektryczny wózek, teraz zbierają pieniądze na rehabilitację dziewczyny. Nie do uwierzenia, ile pary wkłada masa ludzi, żeby wyszło fantastycznie i przyniosło dużo pieniędzy, bo o to jednak chodzi.
OdpowiedzUsuńPomaganie więcej frajdy daje pomagającemu. Sama to czuję, od kiedy zaczęłam lulać dzieci adopcyjne. I chociaż kręgosłup skrzeczy, a obiad sam się nie ugotuje, satysfakcja roznosi mury i wyrywa kraty.
Sorry za górnolotność:))
Wcale tak tego nie odebrałam, piszesz, jak czujesz i masz rację -czasami więcej satysfakcji przynosi zrobienie czegoś dla innych, zin dla siebie, a bliscy wybaczą nie tylko brak obiadu :-)
UsuńTytuł posta skojarzył mi się z czymś zupełnie innym i może tym tropem podążę. Plecami do świata - przodem do komputera. Plecami do najbliższych tych szarych - przodem do całkiem nieznanych, kolorowych i atrakcyjnych... Tak mi się coś przypomniało...
OdpowiedzUsuńA z pomocą Asiu - tak jest, że można udawać że się nie widzi - tak jak z "lajkami" na FB. Zamieść wpis o jakiejkolwiek pomocy.. a zobaczysz ilu masz " znajomych". Buziaki po ciastkowe :)
Ciekawie Ci się skojarzyło :-) tak też można to rozumieć...
UsuńCiastko wyglądało super, zjedzone za moje zdrowie, to na pewno będę zdrowa jak ryba ...
Witaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńKiedyś nieodwracanie się do kogoś plecami oznaczało, że nie ma się do tego kogoś zaufania i było afrontem:)
A poważnie:
Tak, jak napisałaś - takie zachowanie powinno być czymś normalnym, odruchowym. I - na szczęście - chyba ta normalność powoli wraca. Przynajmniej ja w ten sposób odbieram wszelkie bezinteresowne odruchy życzliwości obcych sobie ludzi.
Pozdrawiam:)
Mam nadzieję, że tak jest istotnie, bo przecież negatywne przykłady nie mogą przysłaniać tych pozytywnych...
UsuńNo faktycznie - a wcale się nie umawiałyśmy.
OdpowiedzUsuńAle Twój tekst jest dużo lepszy bo pełniejszy i poparty przykładami.
Szacuneczek.
:-)
Jest po prostu inny :-)
UsuńDziękuję :-)
Sądząc po takich przykładach, nie jest źle.
OdpowiedzUsuńPrzynajmniej tak zaobserwowałam :-)
UsuńMyślę Asiu, że w większości ludzie w trudnych sytuacjach pomagają sobie.
OdpowiedzUsuńNie sądzę też, jak tu ktoś pisze, że tych nieczułych, czy złych jest więcej.
Piękne przykłady Asiu.
Chyba nie mamy możliwości sprawdzić...
UsuńPrzypomina mi się takie stare żydowskie (chyba) powiedzenie: "Ile trzeba włożyć, żeby potem wyjąć?" Wydaje mi się, że podobnie jest z filantropią, bo to co wraca często ma o wiele większą wartość.
OdpowiedzUsuńWartość, którą trudno zmierzyć, prawda?
UsuńMyślę, że takich przykładów jest dużo dużo więcej, tylko nie są nagłaśniane. I bardzo dobrze, gdyż kiedy zacznie się je nagłaśniać, to będzie to oznaczać, że jest już bardzo źle.
OdpowiedzUsuńNo faktycznie! Jeśli trzeba będzie uczyć o tym w szkole, to będzie klęska wychowawcza...
UsuńWzruszył mnie ten wpis, choć nie wiem, czy przywrócił wiarę w człowieka. Wciąż chyba jeszcze nie, bo tacy ludzie, o jakich piszesz, są - w mojej ocenie - w zdecydowanej mniejszości. Albo tak chytrze porozstawiani, że na nich w odpowiednim momencie nie trafiam.
OdpowiedzUsuńBo chyba takie gesty są mniej spektakularne, raczej widzimy wandali, piratów drogowych, hałaśliwe grupy na ławkach , słyszymy przekleństwa i wyzwiska...trudno przebić się normalności.
UsuńZ tego, co mnie życie nauczyło, wiem, że człowiek jest człowiekiem w ludzkich warunkach, natomiast wychowywany przez ulicę, będzie nieczułym, bowiem to, że ktoś posiada rodziców, nie świadczy o pełnym miłości wychowaniu.
OdpowiedzUsuńSerdeczności
Chyba nie tylko ulica wychowuje nieczułych, samolubnych itp. obywateli naszego społeczeństwa...
UsuńŚwiat nie jest tylko zły albo tylko dobry. Zawsze jest i jedno i drugie, sztuka w tym, żeby widzieć więcej tego dobrego. Dobrze, że to pokazujesz. Czasami człowiek naogląda się w internetach, w tv, wiadomości pełnych przemocy i myśli, że wszędzie tylko samo zło.
OdpowiedzUsuńTo prawda, wszędzie katastrofy, piraci drogowi, kradzieże i narkotyki, jakby nie działo się na świecie nic pozytywnego...
UsuńPrawda, którą trzeba szerzyć. Czasami naprawdę nie potrzeba wiele. Świat zmienia się drobnymi gestami, uczynkami
OdpowiedzUsuńSłusznie, kropla drąży kamień, więc cieszmy się drobiazgami:-)
UsuńByć człowiekiem dla drugiego człowieka - jakie to trudne, jak widać. A przecież nie powinno. Dobrze, że życzliwość jeszcze nie zginęła. Nikt z nas nie wie, w jakiej sytuacji może się znaleźć jutro, a przecież wszystko może się zdarzyć.
OdpowiedzUsuńNo właśnie, nigdy nie wiemy, co nas czeka...
UsuńWydaje mi się,ze w dzisiejszych czasach trudno znależć życzliwych,uczynnych ludzi,jednak perełki się znajdują. Życzyłabym nam, abyśmy spotykali jak najwięcej serdecznych ludzi.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Ja też nam wszystkim tego życzę :-)
UsuńPiękne zachowania, aż miło się o takich sytuacjach czyta. Jednak są ludzie pomocni i chwała im za to :D
OdpowiedzUsuńMój blog - KLIK
Fajnie się czyta i oby było o kim pisać :-)
UsuńDokładnie, oby więcej takich ludzi i opisów :D
UsuńMój blog - KLIK
Asiu, może życzenia przy takim poście będą nie na miejscu, ale pędzę spóźniona z życzeniami imieninowymi. Kochana, zdrowia i radości, wielu podróży i uśmiechu w każdym dniu Twojego życia:)
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi o post...to jestem przekonana na 100 %, że dobro wraca, prędzej czy później. I nie raz dochodzi do takich paradoksów, że aż się nie chce wierzyć, żeby życie spłatało takiego figla. Pieniądze, stanowisko, status, zdrowie...to rzeczy tak ulotne, że mając je, ale nie będąc skromnym człowiekiem, pełnym pokory i empatii, możemy potem spotkać tylko właśnie plecy...Oby nie...Dobrego dnia Asiu:)
Dziękuję pięknie i z całego serca przyjmuję, a Tobie życzę tego samego:-)
UsuńTrafnie zauważyłaś, że odwracając się plecami, też możemy natknąć się na plecy...
Słoneczności życzę :-)
To przykłady bardzo życzliwych gestów :) warto o tym mówić,bo to niestety rzadkość...
OdpowiedzUsuńA ja mam wrażenie, że jednak coraz częściej się zdarzają...
UsuńAle też jest o nich głośniej, bo pomaganie sobie nawzajem przestało być naturalnym odruchem :)
UsuńCo prawda, to prawda...
UsuńZ tą pomocą niepełnosprawnym różnie bywa. Kilka lat temu odwiedził mnie mój przyjaciel Anglik, który z racji choroby porusza się na wózku. Chciałam mu pokazać miasto, skwerek, no i sprawa wcale łatwa nie była. Najgorzej zachowywali się taksówkarze. Mój znajomy musiał się bowiem przesiąść z wózka do taksówki i trochę to trwało. Taksówkarz wykazywał zniecierpliwienie i stwierdził, że taki wcale nie powinien podróżować. Dobrze, że Anglik polskiego nie znał bo musiałabym się wsydzić za taksówkarza. Zaskoczył nas miło natomiast człowiek jadący na motorze, ubrany w skórzy, z mnóstwem tatuaży, który widząc sytuację, zatrzymał się i pomógł. Właśnie dzięki niemu wszystko poszło sprawnie.
OdpowiedzUsuńTaksówkarzom to czasami zwykli pasażerowie zawadzają, mam wrażenie, a na pasach, to po piętach przejedzie, bo mu się śpieszy.
UsuńAni wygląd , ani status człowieka nie świadczą o tym czy ktoś bywa pomocny.
Pomoc powinna być normalnym, ludzkim odruchem, tymczasem bardziej martwią nas konsekwencje i ocena "gapiów" naszego zachowania. To chyba główna bariera, że przestajemy być humanitarni na ulicach.
OdpowiedzUsuńI. Ktoś mógłby tu powiedzieć, że ekspedientce za to płacą i to nie była szczera pomoc. Nie zgodzę się z tym jednak, bo sama kiedyś pracowałam w sklepie i wiem, że można bardzo łatwo olać klienta. Pracowałam z różnymi koleżankami i... że tak powiem... stali klienci wiedzieli, do której o pomoc się nie zgłaszać.
Sytuację, którą widziałaś, oceniam na szczerą.
II. A taka sytuacja, bardzo często bywa zakazana. Serio. Nie wiem jak tutaj ma się sprawa z szefostwem, ale nie raz słyszałam, że nie wolno "nosić pieniędzy", że klient ma podejść...
Widziałam podobna scenerię, facet był na wózku, nie chciał do sklepiku wjeżdżać, bo było ciasno. Dziewczyna obsłużyła go poza sklepikiem i... dostała zjebki od szefa.
Serio młodzi ludzie pojechali pomóc? Fantastycznie... nie wiedziałam i jestem mile zaskoczona!
Zerknęłam na bezzasadnego... GENIALNY STYL PISARSKI! Chyba zostaję tam na dłużej!
Dzisiaj czasami mamy wątpliwości co powinno być normalne, a co nazywamy bohaterstwem...
UsuńW sklepach i usługach spotyka się różne zachowania, jak i wszędzie, bo to zależy od ludzi.
Zgadzam się, styl pisania Bezzasadnego jest niesamowity i wciągający:-)
Dobroć dla drugiego człowieka to najlepsze co może się trafić w życiu. Warto pomagać w każdej sytuacji i to nagłaśniać :)
OdpowiedzUsuńPięknie napisane, zgadzam się:-)
UsuńPiękny temat. Czy wierzysz, że dobro "włożone" wróci do "wkładającego"? Ja jestem wieczną sceptyczką, ale i tak uważam, że tych wrażliwszych, czy życzliwszych jest dużo . Zwykła ludzka przyzwoitość też jest w cenie, a nie wszyscy potrafią się przyzwoicie zachować. Podane przez ciebie przykłady pokazują właśnie ludzi życzliwych i przyzwoitych. Mimo wszystko wierzę w ludzi.
OdpowiedzUsuńJa nawet nie myślę w tych kategoriach, bo przecież pomaganie ma sens, jeśli nie oczekujemy niczego w zamian, to ludzki odruch, a nie transakcja wymienna. Wystarczy mieć nadzieję, że i nam kiedyś ktoś pomoże.
UsuńJa też wierzę, chociaż niektórzy nazywają to naiwnością...
Witaj Jotko miła ponownie,tym razem na dłużej:):) Pomaganie powinni nam wszepiać jak szczepionki..choć ja to chyba mam to wszczepione..to taki odruch naturalny, bezwarunkowy, po prostu, nie można wszak inaczej....I nie dlatego to robię ,że mnie coś kiedyś spotkało czy może spotkać, po prostu tak mam, ktoś coś potrzebuję lecę:):):) Oczywiście jak tylko mogę bo przecież nie zawsze w stanie jesteśmy....serdeczności ślę dla Pani z biblioteki:):) Jakże ja kiedyś czytałam namiętnie..teraz troszkę mniej ale jeszcze....
OdpowiedzUsuńWitaj, zjawiłaś się jak prezent w moje urodziny, ale zbieg okoliczności!
UsuńBuziaki:-)
Wszystkiego Naj!! Naj!!! Niech każdy dzień będzie uśmiechem....
UsuńI wzajemnie, samych słonecznych dni!
UsuńPięknie napisane. Każdy człowiek powinien tak postępować, od razu świat byłby piękny :).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Masz rację, o ile lepiej by się żyło:-)
Usuń