Przynoszę kolejną relację rozmowy z Krzysiem.
Część czytelników zna go dobrze, rezolutny chłopiec, który odwiedza mnie w bibliotece i prowadzimy ciekawe dysputy o życiu...
Krzyś odwiedził mnie w drugim tygodniu szkoły, obejrzał książki na wystawce, pokręcił się i stanął koło biurka.
Na koszulce napis: too cool to school, na buzi jak zwykle uśmiech.
Czekam. On też czeka, bo koleżanka szuka bajki w koszyku z małymi książkami dla dzieci.
- Dzień dobry, Krzysiu, co słychać?
- proszę pani, a tam wisiał mój rysunek, który zrobiłem dla pani w świetlicy.
- wisiał, ale tak się zakurzył, że chyba będziesz musiał zrobić nowy…
- no pewnie, ma się rozumieć !
- jak twoje wakacje?
- normalnie...
- ale wyjeżdżałeś gdzieś?
- taaak, byłem w Gdyni w oceanarium…
- to super, ja jeszcze nie byłam
- eee tam, we Wrocławiu lepiej, w tej Gdyni to wielka ściema, tylko część zwierząt jest prawdziwa...
- a reszta?
- sztuczna albo wypchana…
- ale przynajmniej nad morze mama cię zabrała
- nie mama, z tatą byłem…
- to fajnie, spędziliście sporo czasu?
- a mój pies jak tęsknił! ciągle na parapecie okna siedział i nie chciał jeść!
- no tak, bo bardzo cię lubi i na pewno cieszył się z twojego powrotu
- bardzo, nawet z nikim nie chce chodzić na dwór, tylko ze mną
- to chyba miłe?
- no nie bardzo, bo zawsze kupę robi i muszę po nim sprzątać…
- a jak w szkole, tęskniłeś za kolegami z klasy?
- trochę, ale nie tęskniłem za hałasem, głowa mnie boli
- ja tez nie mogę przywyknąć do tych decybeli
- a co to decybele?
- to taka miara głośności, zbyt duża ilość może być groźna dla zdrowia
- ja żałuję, że mama zostawiła mnie dłużej w przedszkolu, bo teraz byłbym już w starszej klasie i nie musiałbym słuchać tych piszczących dziewczyn
- myślisz, że starsze nie piszczą?
- niech mnie pani nie straszy, myślałem, że tylko maluchy hałasują…
- dziś nic nie wypożyczasz?
- nie, przyszedłem się tylko przywitać…
I poleciał za koleżanką, bo przyszli dwaj chłopcy z 5 klasy po "Chłopców z Placu Broni". Podglądali, który ma "chudszą" książkę. Gdy tłumaczę, że to zależy od grubości papieru i wielkości czcionki, jeden z nich wyraził nadzieję, że może w tej cieńszej pominęli jednak jakieś fragmenty...
tylko nie Chłopców - proszę. w podstawówce pani od polskiego darła mi zeszyty, bo bazgrałem i dla kaligrafii przepisywałem stronę dziennie właśnie z Chłopców. trwało pół roku i poza pierwszą stronę wyjść się nie udało. Potem nauczycielka zachorowała i męka się skończyła. Bazgrzę do dzisiaj.
OdpowiedzUsuńA ja pisałam kiedyś ładnie, a teraz bazgrzę jak kura pazurem...
UsuńKrzyś jak zawsze niezawodny:). A Chłopców z Placu Broni o tyle nie lubiłam, że zawsze wyłam jak bóbr, gdy czytałam...
OdpowiedzUsuńJa ryczałam nad książką "O psie, który jeździł koleją" i nad "Małą księżniczką"...
UsuńOj, ja też.I nad "Kjersti" i nad "Chłopcami" też. I "Serce" przypomina, ach...
UsuńTeraz też mi sie zdarza, że o filmach nie wspomnę...
UsuńDołączam do klubu filmowych i książkowych płaczek. :)
Usuń"O psie", "Mała księżniczka", "Chłopcy z Placu Broni" niezmiennie wyciskały mi hektolitry łez z oczu.
A Krzyś wspaniały. Taki normalny, szczery chłopiec.
Tęskniło mu się za ukochaną "Panią od biblioteki" to i przyszedł się przywitać. Miłe to, nawet bardzo:)
Te łzy to taki czasami odgromnik dla nadmiaru emocji...
UsuńO, ileż ja się naczytałam "Chłopców z Placu Broni" - i wyłam przy tym, jak Anna. Ale jeszcze bardziej lubiłam "Chłopców ze Starówki" Rudnickiej. Jeszcze dziś mam ochotę sobie tę powieść odświeżyć.
OdpowiedzUsuńChyba przyjdzie nam odświeżyć pamięć, bo kiedy to było...
UsuńMimo wszystko wiele pamiętam, zaczytałam książkę na śmierć.
UsuńTeż mi sie takie zdarzały, tym lepiej dla nas, gorzej dla książek...
UsuńA ja do dzisiaj lubię czytać książki dla dzieci. Ostatnio połknęłam "Pollyannę"
UsuńJa czytałam z synem Harrego Pottera, a inne książki czytam na głos na spotkaniach z dziećmi.
UsuńBardzo lubię te Twoje rozmowy z Krzysiem :) To bardzo fajny i rezolutny chłopiec i rozmowami przypomina mi pewnego chłopca z mojego otoczenia.
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa, jak będą wyglądały te rozmowy w miarę jego dorastania, chyba że przestanie przychodzić...
UsuńNie przestanie, lubi Ciebie, więc będzie przychodził w odwiedziny :)
UsuńCoraz więcej dzieci spędza wakacje i święta tylko z jednym z rodziców. Naprawdę nie wiem, czemu się tak porobiło? :(
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że niedługo pełna rodzina stanie się wyjątkiem, teraz jest "moda" na patchworkowe...a niektóre dzieci co kilka lat zmieniają nazwisko.
UsuńZawsze mi nieco żal Krzysia. Żadne dziecko nie zasłużyło sobie na rozbitą rodzinę.
OdpowiedzUsuńOceanarium gdyńskie jest małe i wizyta tam w upalny dzień jest mecząca. Jak zwykle wentylacja i klimatyzacja to dla tej części świata urządzenia mało znane.
Każda obowiązkowa lektura szkolna jest udręką dla dzieci. I np. dlatego moja czytała wszystkie książki z lektur szkolnych z reguły wcześniej- najczęściej o rok. Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że wybór lektur szkolnych jest oparty na tradycji to raz, a drugie- na pójściu na łatwiznę. Bo łatwiejsze jest powielanie niż przeczytanie i opracowanie nowszych, bliższych danej terazniejszości pozycji. Moja w I licealnej miała w wykazie lektur między innymi: "100 lat samotności" i "Kobieta z wydm". Część rodziców nawet nie miała pojęcia, że takie książki istnieją.
W przyszłości Krzyś z pewnością nie wezmie pochopnie psa do domu- będzie dobrze wiedział, że pies w domu to kolejny obowiązek i kłopot, choć i niewątpliwie dużo radości.
Anabell, czasem rodzina rozbita jest lepszym wyjściem od pełnej. wiem coś o tym.
UsuńTak, jeżeli to rodzina tzw. patologiczna. Jestem z rozbitej rodziny i też coś o tym wiem.
UsuńCzasami wydaje mi się, że patologii jest więcej, niż normalności, bo patologia to nie tylko alkohol i przemoc fizyczna...
UsuńOd początku gdy "przedstawiłaś" tu Krzysia,bardzo Go polubiłam. I wcale nie dlatego ,że sama mam (Krzysztof muszę mówić ,bo inaczej nie słyszy).Fakt w porównaniu z Twoim Krzysiem to "stary chłop". Ja dalej myślę ,że Krzyś nada się nam w przyszłości na prezydenta ,ale z drugiej strony może szkoda Go. Jeszcze zobaczę jak się to wszystko rozwinie. Bardzo fajnie ,że przyszedł się z Tobą przywitać ,widać ,że wie jak się zachować.
OdpowiedzUsuńGrażynko, też jestem ciekawa, tym bardziej, że w szkole będzie o dwa lata dłużej, chociaż do tego czasu wiele się może zmienić...
UsuńJa dopiero dzisiaj Krzysia poznałam.
UsuńJeśli chcesz doczytać, to polecam etykietę Rozmowa, u dołu strony...
UsuńJaki rezolutny chłopczyk :-)
OdpowiedzUsuńI jaki rozsądny :-)
O tak, łaknie rozmów i kontaktu, czasami towarzyszy mi ze dwie godziny...
UsuńPoczułam się staro, teraz jak książka ma 300 str to się zastanawiam, czy w ogóle jest sens po nią sięgać, bo zaraz się skończy...
OdpowiedzUsuńNo pewnie, że stara jesteś, teraz to kilka, góra kilkanaście stron, wielgachne litery i połowa z tego to obrazki...
UsuńWyjątek stanowi Dziennik Cwaniaczka, chociaż gruby, czytają nawet największe łobuziaki...
Hahah, końcówka mnie rozśmieszyła, ale dzieci już takie są. Fajny chłopczyk, rozgadany i miły :D
OdpowiedzUsuńMój blog - KLIK
To prawda, gaduła straszny, ta wizyta była wyjątkowo krótka...
Usuńtym bardziej miły z niego chłopczyk, prawdziwy gaduła - nie każde dzieci takie są.
UsuńFajny ten Krzyś. Mam nadzieje, że poradzi sobie w życiu, bo bardzo na to zasługuje.
OdpowiedzUsuńZaczęłam o nim pisać, gdy nie znaliśmy sowich blogów, jeśli zechcesz poczytać więcej, zajrzyj do etykiety ROZMOWA.
UsuńCo to są sowie blogi?
UsuńOczywiście SWOICH, paskudne literówki!
UsuńW przedszkolu na praktykach również się nagadałam z dziećmi. Dzieciaki są super! Szczególnie takie wygadane. :) Gdy już się do mnie przyzwyczaiły i gdy zyskałam ich zaufanie, to było mnóstwo rozmów o pieskach, kotkach, o tym, że jeden chłopiec chce być piłkarzem.. i wiele innych. :) Postaram się przygotować taki wpis na blogu!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie, M.
Przygotuj koniecznie, od dzieci można wiele się nauczyć!
UsuńDawno Krzysia nie cytowałaś, wiadomo - wakacje. Wydaje mi się jakby ciut wydoroślał...
OdpowiedzUsuńPrzez wakacje dzieci ze spodni wyrastają i dojrzewają jak owoce, nie wszystkie niestety...
UsuńCiekawe jakim Krzysztofem będzie Krzyś;-) czy również rezolutnym;-)
OdpowiedzUsuńNie wiem czy będzie dane mi to sprawdzić...
UsuńKlik dobry:)
OdpowiedzUsuńBardzo polubiłam Krzysia, chocaż go nie znam. Miły chłopiec. Proszę, pozdrów go od wirtualnej babci. :)
Pozdrawiam serdecznie.
Jakiej babci? Z Twoją energią i ciekawością świata, to najwyżej ciotki:-)
UsuńA ja całe życie spędziłam wśród młodzieży, były z byle czego szczęśliwe, więc przejęłam od nich sposób na życie, czyli że śmieję się z byle powodu, cieszę się tu i teraz, nie umiem być długo poważna. Krzyś jest dociekliwy, wszystkim się interesuje, więc wyrośnie z niego przyzwoity człowiek.
OdpowiedzUsuńSerdecności
Możesz mieć rację, zobaczymy :-)
UsuńPrzebywanie z młodymi odmładza i nas, wielu rzeczy możemy się też od nich nauczyć.
Fajna rozmowa z Krzysiem. Asiu polubiłam go.
OdpowiedzUsuńTo i ode mnie go pozdrów. :) .
Dziękuję, Tereniu w imieniu Krzysia:-)
Usuń"Chłopców ..." czytałem w wieku ok. 6 lat i bardzo się rozchorowałem. Do dzisiaj jednak nie wiem po co żuli ten kit okienny? ;)
OdpowiedzUsuńNa znak wspólnoty, o ile pamiętam...
UsuńMyślę, że bardziej dla nadania sobie rangi. Kto miał więcej ten był lepszy.
UsuńJak dla mnie jeśli Krzyś nadal będzie taki chętny do pogawędek, do czytania i podobnych spraw, można wtedy nieco odpuścić sobie martwienie się o to co stanie się z naszym narodem. :)
OdpowiedzUsuńNo ba, piwnica Babci na moje oko ma może z 10 metrów kwadratowych, a wynoszenia było jak z pokoju w mieszkaniu czy coś.
Tak się wczoraj przydarzyło, że przypomniałem sobie ten cytat.
Pozdrawiam!
Jako dziecko bałam się schodzić do piwnicy...
UsuńOby tak było z kolejnymi pokoleniami, jak piszesz.
Jest Krzyś - jest i początek roku szkolnego. Liczę na ciekawą serię „ Krzysiową” , a wiesz Asiu, że takich Krzysiów potem długo się pamięta a ten to już w ogóle do historii przejdzie :)
OdpowiedzUsuńZobaczymy, to zależy jak często będzie mnie odwiedzał...
UsuńKrzyś to świetny chłopiec,lubię o nim historię.Chłopcow z placu broni niestety już nie pamiętam. W obecnych czasach niewiele młodych ludzi czyta książki,częściej mają w rękach smartfony.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Nie jest tak źle, jak piszą media, zapewniam...
UsuńFajny, rezolutny chłopiec. Dobrze wychowany, super!
OdpowiedzUsuńDobrze, że młodziutkie pokolenie rośnie nam mądre i przetrwali tacy, którzy chętnie zaglądają do biblioteki.
Pozdrowionka dla Krzysia! :)
Miłego dnia :)
To czasami zasługa rodziców, czasami bibliotekarzy i polonistów, a czasami urodzili się czytelnikami...
UsuńZawstydził mnie Krzyś. Ja nie zbieram po piesku...
OdpowiedzUsuńA widzisz!
UsuńRezolutny ten Krzyś, ma charakter - to bardzo ważne. W mojej rodzinie książka w każdym pokoleniu to pierwsza i najważniejsza rzecz...nadaje się jej niemalże magiczną formułę...moja najmłodsza córka założyła bloga książkowego nie mając jeszcze ukończonych jedenastu lat, prowadzi go do dzisiaj, a ma 18 lat...Boże ale jestem chwalipięta;-)
OdpowiedzUsuńWow, taką córką trzeba się chwalić, pięknie :-)
UsuńWitaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńTeż płakałam przy "Chłopcach..." i przy "O psie...". Uwielbiałam też "Lessi, wróć!":)
Niechęć do lektur jest tak stara, jak... szkoła:)
Najczęściej dopiero to późniejsze czytanie, już bez przymusu, sprawia najwięcej radości:)
Pozdrawiam:)
Podobno już samo określenie LEKTURA SZKOLNA skreśla książkę w oczach uczniów.
UsuńLubię czytać o Twoich rozmowach z Krzysiem :)
OdpowiedzUsuń"Chłopców z Placu Broni" uwielbiałam, choć płakałam za każdym razem (uwaga spojler ;)), gdy umierał Nemeczek. Pamiętam, jak Mama mi tłumaczyła, że teraz na zapalenie płuc się nie umiera, bo są antybiotyki. Miała wtedy zapalenie płuc. Ale książka była przepiękna.
Miłego wieczoru Jotko :)
Kiedyś tak było, siostra mojego ojca zmarła na zapalenie płuc w czasie wojny.
UsuńPłakać nad losem bohaterów to nie grzech :-)
Po raz kolejny jestem zachwycona Waszą rozmową. Krzyś jest naprawdę niesamowity. Ech, te dzieciaki, byle przeczytać krótszą. To, że przyszedł się przywitać jest naprawdę urocze. ;)
OdpowiedzUsuńTo cały On...myślę, że trochę szybciej dorasta przez te turbulencje rodzinne.
UsuńLubię czytać Twoje rozmowy z Krzysiem. Przyglądamy mu się trochę jak bohaterowi książki;) Krzysiu zbiera życiowe doświadczenia, które go kształtują. Twoje z nim rozmowy tez na pewno się do tego przyczyniają:)
OdpowiedzUsuńTrudno to sprawdzić, ale może mam tu jakiś swój kamyczek...
UsuńPrzyznam się, że czasem czuję się do tej pory nieswojo w naszej piwnicy, może przez to, że światło jest bardzo źle rozplanowane i od jednego włącznika do drugiego trzeba kawałek po ciemku niemal iść.
OdpowiedzUsuńNadzieja jak to mówią umiera ostatnia, więc przyszłe pokolenie nie musi być wcale jakieś złe.
Widziałem, tylko o tym cicho sza, jak pan Niesiołowski podkradał wnukom różne fragmenty ich gofrów. :)
Jesień u mnie też zadomowiła się w myśleniu jakoś, dziś miałem zły sen, potem średnie wiadomości. Ale sądzę, że jutro musi być lepiej.
Ja to gofry jadam właściwie tylko nad morzem.
Pozdrawiam!
Nadejście jesieni źle znoszę i to raczej fizycznie, kiepski los meteopatów...
UsuńMam w domu maszynkę do gofrów, ale te kupne są bardziej chrupiące.
Rewelacyjny ten Twój Krzyś.
OdpowiedzUsuńGratuluję Ci towarzystwa.
:-)
Ja też lubię Krzysia, czasami za nim tęsknię...
UsuńJaki fajny chłopczyk :). Bardzo lubię kontakt z dziećmi, bo dzięki nim można nauczyć się inaczej patrzeć na świat ;).
OdpowiedzUsuńJak ja się cieszę, że ja już po wszystkich szkołach tych praktycznie najważniejszych. Teraz w mojej tej szkole to cisza i spokój chyba, że coś dzieje się w szpitalu to wtedy głośno jest :D
Pozdrawiam i zapraszam
Słuszna uwaga - od dzieci uczymy się inaczej patrzeć na świat:-)
UsuńAle chłopiec dobrze wychowany, wie, że po swoim piesku trzeba posprzątać. No i decybele mu przeszkadzają, to też zdumiewające jak na chłopca w tym wieku, chociaż pamiętam jeszcze jak w szkole na przerwie może być głośno...
OdpowiedzUsuńWielu dzieciom hałas przeszkadza, im dziecko wrażliwsze, tym gorzej sie czuje w szkolnym tłumie...
UsuńJa czasem źle reaguję na zmiany ciśnienia.
OdpowiedzUsuńNie jadłem jeszcze domowych gofrów. :)
Tak to z tymi snami czasem mam. Ważne, że dziś spałem spokojnie.
Jeśli coś jest jeszcze w niezłym stanie, nie ma co wyrzucać takiej rzeczy na śmietnik. Jak jest ktoś chętny na takie meble, czemu nie.
Pozdrawiam!
Też jestem za tym, by nie wyrzucać bez sensu...
UsuńJaki fajny chłopiec i jaki mądry :) Takie pogawędki umilają dzień :)
OdpowiedzUsuńLubię jego odwiedziny, choć czasami zbyt dużo jest czytelników by porozmawiać...
UsuńFajny ten chłopak :)
OdpowiedzUsuńJuż dawno zapomniałam, jak to jest w szkolnej bibliotece ;)
Dzisiaj to jak magiel, czytelnicy przychodzą bardziej pogadać, niż poczytać:-)
UsuńNasz Dominik też teraz czyta "Chłopców z Placu Broni":))) I widzi różnicę pomiędzy dotychczasowymi lekturami, które wydały mu się dziecinne, a tymi "nowymi", poważniejszymi.
OdpowiedzUsuńKrzysiu to bardzo interesujący mały człowiek, niesamowicie wrażliwy i wyczulony na to, co dzieje się obok. Jak wszystko pójdzie dobrze, że to będzie z niego ciekawy dorosły:))) Pozdrawiam Asiu:)
Dzisiaj był w bibliotece ze 3 godziny i nadawał na okrągło...
UsuńJa "Chłopców z placu broni" przeczytałam w jeden dzień - mam nadzieję, że to nie była ta chudsza wersja hihihi :)
OdpowiedzUsuńDzieci dziś wolniej czytają...
Usuń