niedziela, 28 stycznia 2018

Z Krzysiem o karnawale...

Dzisiaj kolejna rozmowa z Krzysiem, przyszedł w piątek by podzielić się spostrzeżeniami po zabawie klasowej.
Kto nie zna Krzysia i wcześniejszych rozmów z chłopcem, odsyłam do etykiety ROZMOWA.
Czytelnicy twierdzą, że dialogi z Krzysiem są bardzo pouczające, także dla dorosłych.

Chłopiec ma taki zwyczaj, że często zaczyna rozmowę, jakby przerwaną przed chwilą, kontynuuje myśl podjętą jeszcze pewnie na schodach, bo biblioteka znajduje się na trzecim piętrze.


- Dzień dobry, a u nas się pobili na zabawie…
- mieliście zabawę klasową?
- tak i nawet się przebraliśmy…
- czyli to zabawa karnawałowa!
- karnawałowa?
- karnawał to taki okres zabaw i pysznego jedzenia, wszyscy używają do woli , bo potem długi okres postu… a za co byłeś przebrany?
- za komboja !
- mówi się kowboja…
- kowboja? dziwne! mama tylko to zdążyła wykombinować, bo za mało czasu było… mieliśmy najpierw sie nie przebierać!
- ale mama dała radę, a pistolet miałeś?
- nie pistolet, tylko rewolwer - no pewnie, zabawkowy!
- no wiesz, ja dziewczyna jestem, nie odróżniam...
- a koleżanka przebrała się za Hawajankę i przymierzyła mój kapelusz, ale głupio wyglądała…
- mówimy za Hawajkę
- znowu dziwnie, nie wiem czy zapamiętam… a niektórzy przebrali się za diabły i chyba dlatego się pobili…
- a o co się pobili?
- jak zwykle, pewnie przez dziewczyny!
- a to dlaczego?
- kto to wie, ale zawsze biją się przez dziewczyny i nie chcieli tańczyć, a pani powiedziała, że wszyscy muszą się bawić, po to przyszli…
- i po to jest karnawał, by się bawić
- a ten post to po co?
- by przemyśleć swoje postępowanie, nie objadać się słodyczami i odpokutować za grzechy
- a długo ten post?
- no długo, chyba…
- to chyba lepiej nie mieć grzechów?
- nie zawsze się udaje, a dziś coś wypożyczysz?
- nie nie, przyszedłem tylko się przywitać…
I poleciał, pewnie przyjdzie znów po feriach opowiedzieć co robił i z kim...


107 komentarzy:

  1. Zawsze mnie denerwowały szkolne zabawy, na które mamy musiały kombinować za co by dzieciaka przebrać.W dużych miastach są wypożyczalnie strojów karnawałowych, ale też bez udziału rodziców i pieniędzy się nie obędzie.Jak to dobrze, że już nie muszę się tym przejmować.Ludzie, jak ja nie lubię wszystkich takich zbiorowych radości "na gwizdek"! Chodziłam potańczyć gdy miałam na to ochotę, a nie dlatego, że akurat jest karnawał, a poszczę też wtedy gdy mój organizm odczuwa taką potrzebę a nie wtedy gdy mi to ktoś odgórnie nakazuje.Ciekawe co Krzyś będzie robił w ferie i u kogo je spędzi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdy mój syn chodził do przedszkola, moja mam zawsze coś w sklepach wyszperała, resztę kombinowałam sama:-)
      Też jestem ciekawa, o ile opowie...

      Usuń
  2. Kowboj fajne przebranie. I znowu wszystko przez dziewczyny. ;) .
    Ciekawe, czego dowiemy się od Krzysia po feriach, bo znając go na pewno Ci opowie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla chłopaka fajne:-) Poczekamy, zobaczymy:-)

      Usuń
  3. Też mówiłam "komboj", a do tego jeszcze "trambaj" :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Pamiętam rozmowy z Krzysiem, ale przypomnij, proszę, ile ma lat? Czas tak szybko płynie ;)
    Dla mnie też zabawy karnawałowe dzieci to był istny horror. No, nie ze względu na dziewczyny :), ale stroje. To były lata kryzysu, kiedy nie było nic w sklepach, wszystko się szyło. Jeszcze dziś mnie ciarki przechodzą na to wspomnienie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzecia klasa, więc teoretycznie 9 lat...
      No tak, w czasach kryzysowych to był wyczyn:-)

      Usuń
  5. Osobiście nie przepadałam za balami, na których trzeba było się przebierać. Dużo później nie lubił ich mój syn. Widocznie taka genetyka ;)
    Krzyś jest ciekawym chłopcem. Sam fakt, że przychodzi do pani nauczycielki i opowiada o swoich przeżyciach. Nigdy nie miałam w sobie tyle śmiałości ;) Tym bardziej go podziwiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. On jest bardzo otwarty, czasem aż za bardzo.
      Ja mam zdjęcia w przebraniach, przeważnie była to śnieżynka lub coś podobnego, raz cyganka...

      Usuń
    2. A ja nie mam takich zdjęć. Może dlatego, że nawet bym nie chciała takiej fotografii ;)

      Usuń
    3. A myślisz, że mnie ktoś pytał o zdanie?

      Usuń
  6. To dziwne, ale w moim regionie też gwarowo mówiono "komboj". Pamiętam poglądową lekcję wygłoszoną na ten temat:
    Mój kolega z podwórka: Komboj
    Ja chciałem być mądrzejszy: Nie mówi się komboj, tylko kowboj.
    Do rozstrzygnięcia sporu przystąpili rodzice.
    Jeden rodzic: Kowboj po angielsku pisze się cowboy, a to oznacza "chłopak od krów".
    Drugi rodzic: Pisze się cowboy, ale czyta "kałboj".
    Jeden z moich kolegów: Wiem, wiem. Kał to gówno, czyli "chłopak od gówna".
    Tę lekcję zapamiętaliśmy na długo, bo kombojem już nikt nie chciał być przez najbliższe kilka tygodni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wobec takiego tłumaczenia to się nie dziwię, sama pamiętam rozczarowanie po odszyfrowaniu nazwy "chłopiec od krów"

      Usuń
  7. Fajne te rozmowy, a chłopcy czy mali czy duzi jakoś zawsze muszą się bić...hm... :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Lubiłam ten czas, sama projektowałam i wykonywałam strój dla córki. Mówiła jaki chce i ja do dzieła i później cieszyłyśmy się wspólnie.Syn miał już kupiony, bo taki chciał i zawsze tylko taki chciał, co roku ten sam:) Rozmowa z Krzysiem jest bardzo ciekawa. Super ten Krzyś, uściski

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzieciaki chyba lubią sie przebierać, choć nie wszystkie...

      Usuń
  9. Jak tylko zobaczyłam ,że Krzyś....od razu humor chociaż zły nie był bardzo przybrał "na sile".Kibicuję Krzysiowi....dalej jestem zdania ,że Krzyś jak najbardziej nada się na "prezydenta".To taki otwarty chłopiec .Asiu myślę ,że polubił Cię i dlatego odwiedza Cię i rozmawiacie. Liczę,że po feriach dowiemy się jak mu minęły...bo na pewno przyjdzie do Ciebie aby się przywitać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdy przychodzi to zawsze jest ciekawie i wtedy staram się jak najwięcej zapamiętać :-)

      Usuń
  10. Czasy się zmieniają, ale nie do końca. Pamiętam, że na szkolnych zabawach też nie chcieliśmy tańczyć, woleliśmy bić się. Tyle, że raczej nie o dziewczyny...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie o ostatnie piwo:-)

      Usuń
    2. Wtedy piliśmy tylko oranżadę...

      Usuń
    3. Napiłam sie kiedyś takiej oranżady na zabawie ósmych klas, myślałam, że oczy wyjdą mi z orbit!

      Usuń
  11. No tak, z tymi tańcami to najgorzej. Mówią, że tylko chłopaków trzeba do tańca gonić, ale i mnie trzeba. Z reguły tańczę dopiero po trzech głębszych ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chłopcy późno dojrzewają do tańców, zwłaszcza wolnych :-)

      Usuń
    2. O tak, pamiętam jak na dyskotekach szkolnych wszystkie chłopaki podpierali ściany, a my dziewczyny bawiłyśmy się same ;)

      Usuń
    3. Dokładnie, tańczyły dziewczyny ze sobą lub robiło się kółka i korowody...

      Usuń
  12. Przede mną również bal karnawałowy u Juniora w przedszkolu. Rozmyślam nad przebraniem, bo obowiązuje ono zarówno dzieci, jak i rodziców :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, to nie lada wyzwanie, ciekawe, co wymyślisz?

      Usuń
  13. Hymmm... chyba wszystkie Krzysie takimi gadułami są :) Lubiłam szyć stroje dla moich dzieci. Do dziś to wspominamy, bo zazwyczaj nikt nie potrafił ich rozpoznać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To bardzo kreatywne musiały być, a fotki są?

      Usuń
  14. Zabawy karnawałowe są słodkie, dzieciaki wtedy tak fajnie wyglądają, poprzebierane za swoich bajkowych idoli. Najczęściej dziewczynki chcą być księżniczkami, te młodsze mają ciekawe bale, bo bawią się wspólnie do wymyślonych przez panie zabaw, gorzej jest ze starszymi dzieciakami już szkolnymi, potrafią się buntować i wstydzić.
    Jako, że ja nie mam daru do szycia, to wszystkie stroje karnawałowe mojego syna szyła znajoma krawcowa, zawsze miał oryginalny strój ;) Raz przebraliśmy go za Turka, strój kupiliśmy będąc wcześniej w Turcji, synalek został wtedy królem balu :)

    A Krzyś jest bardzo mądrym chłopcem i wygląda na to, że lubi z Tobą rozmawiać Asiu, to taki Twój blogowy wnusio ;)
    Czekam oczywiście na relację z ferii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, Agnieszko. Chyba tak chciałabym rozmawiać ze swoim wnukiem:-) Trochę na poważnie, trochę z przymrużeniem oka:-)

      Usuń
  15. Lubię te rozmowy z Krzysiem - gadułą. Zawsze człowiek się czegoś dowie i nauczy przy okazji. Kiedyś przeczytałam taką książkę Jacka Sawaszkiewicza pt. "Z moim tatkiem". Są to rozmowy ojca z synkiem i wiele z tych rozmów można się nauczyć. Pozdrawiam :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadza się, jest jeszcze "Mój tata i ja".
      A pamiętasz Fronczewskiego i serial "Tata, a Marcin powiedział"...

      Usuń
  16. Ja już miałam próbę generalną w pieczeniu i pączki zjedzone 😀 przed nami jeszcze te właściwe w tłusty czwartek. Cztery pory roku z Krzysiem - może kiedyś powstanie taki cykl audycji radiowych np. ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warte rozważenia:-) Pączki lubiłam mojej babci, ale niektóre też warte grzechu:-)

      Usuń
  17. Jak ja nienawidziłam tych balików... pisałam o tym kiedyś :). A już wybieranie najlepszego przebrania uważam po prostu za totalny brak rozumu u dorosłych...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No własnie, żal tych dzieci, których rodzice nie stanęli na wysokości zadania z różnych powodów...

      Usuń
  18. Powtórzę, po raz kolejny. Fajny chłopak z tego Krzysia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ostatnio bywa krócej, bo on tak może 2 godziny gadać, a gdy już tematy mu sie kończą, to opowiada, co widzi za oknem....

      Usuń
    2. Obym kiedyś spotkał go u siebie w pracy :))

      Usuń
  19. wartościowane potrzeb w kwestiach zasadniczych zmienia się w miarę upływu lat... zrównoważenie i połączenie tych kwestii następuje dopiero w pewnym wieku... odgórnie wbijane do głowy tradycje nie są istotne... na koncept pączków na pupie w ramach gry wstępnej wpadłem sam, zanim się dowiedziałem o czymś takim, jak sushi, tudzież Walentynki...
    p.jzns :)...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. p.s. dokładnie mówiąc, to był pieczony kurczak...

      Usuń
    2. Pączki w ramach gry wstępnej? No lepsze, niż sushi, ale to kwestia gustu...

      Usuń
  20. Kocham rozmowy z dziećmi. Są takie szczere i spontaniczne

    OdpowiedzUsuń
  21. Ciekawie. A chodziło w sumie o przywitanie się tylko. :) A wyszła z tego rozmowa.

    Mam nadzieję, że na olimpiadzie też pokażą co potrafią.

    To ja chyba na podobną kaczkę trafiłem, zero przyjemności z jedzenia było.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Drób inny niż kurczaki bywa zdradliwy.
      najczęściej z przypadkowych sytuacji powstaje coś ciekawego.

      Usuń
  22. Witaj, Jotko.

    No tak - diabły się pobiły, a Komboj nawet sobie nie postrzelał i jeszcze omal kapelusza nie stracił... Ech... Samo życie:)

    Tak patrzę, że o coraz dzikszych porach Was odwiedzam:)

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Świetnie to podsumowałaś, w dodatku pani zmuszała do tańca, na zabawie ! skandal:-)
      Czy Ty w ogóle sypiasz?

      Usuń
    2. Z tym spaniem to drażliwy temat:)
      Niedawno wróciłam do domu, ale mam nadzieję, że za parę dni wszystko się unormuje. Niczyja to wina, że aura sprzyja choróbskom i trzeba czasem kogoś zastąpić:)

      Pozdrawiam:)

      Usuń
    3. Ale to odbija się także na Twoim zdrowiu...

      Usuń
  23. Mnie mama latami wbijała w strój krakowski. Do dziś mam awersję, jeśli na ludowo to tylko śląska wersja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja z przedszkola mam zdjęcie w stroju góralskim:-)

      Usuń
  24. Ale fajny chłopczyk z tego Krzysia. Widać, że bardzo Ciebie lubi :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Lubię te Twoje rozmowy z Krzysiem. Widać chłopczyk bardzo Cię lubi skoro systematycznie do Ciebie przychodzi. Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubi mówić, a ja chętnie słucham, po prostu...

      Usuń
    2. Ale dzieci nie każdego wybierają na swojego słuchacza. Ofiarowujesz mu swoją uwagę i on to wyczuwa ;)

      Usuń
    3. Taka karma widocznie...

      Usuń
  26. Krzyś to bardzo otwarty i kontaktowy chłopiec,a przebranie miał ciekawe. Teraz są duże możliwośc,aby ładnie przebrać dziecko na bal KARNAWAŁOWY,a jeszcze parę lat temu trzeba było samemu kombinować strój dla dziecka, albo kupić za dość wysoką cenę w sklepie.

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niektórzy lubią właśnie to kombinowanie:-)

      Usuń
  27. No tak, takie rozmowy sa bardzo pouczające, Krzyś zawsze zaskakuje ciekawą myślą

    OdpowiedzUsuń
  28. Też u mnie nieco wiało, jednak nie było źle. Gorzej z deszczem, bo padało cały dzień niemal.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A u nas wieje strasznie, okna nie można otworzyć!

      Usuń
  29. Moje dzieci też chodziły na takie bale i podobało im się, a wspólne obmyślanie i szykowanie strojów było dla nas fajnie spędzonym czasem. W sumie bardziej się we trójkę bawiliśmy się przy tych przygotowaniach, niż później na samym balu, choć też były i fajne bale. Wszystko zależy od nastawienia i od prowadzących taki bal dla dzieci.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, a gdy jeszcze zaangażują się babcie lub ciocie, to zabawa rodzinna sie robi:-)

      Usuń
  30. Masz super-kumpla do zwierzeń jednostronnych...

    OdpowiedzUsuń
  31. Niesamowicie sympatyczny ten Krzysiu, Ile w nim spontaniczności, ufności i dziecięcej ciekawości. I bystrzak z niego! Fajne spotkania w szkole:)

    OdpowiedzUsuń
  32. Kiedy ma się tak sympatycznych i wiernych czytelników, to widzi się nie tylko trud tego zawodu ale również piękno. Pozdrawiam i Ciebie i Krzysia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie nie wiem czy wierny ten czytelnik, bo mało wypożycza...

      Usuń
  33. Super chłopczyk. :) Oby miał cudne ferie!

    OdpowiedzUsuń
  34. Ależ sympatyczny ten Krzysiu, dzieci sa niesamowite, dzieci naszych sąsiadów chodza czasami z mna na wycieczki do lasu i rozmowy, które prowadzimy są o niebo ciekawsze niz te z dorosłymi:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O widzisz, to poćwicz pamięć i napisz o Waszych rozmowach...

      Usuń
  35. Rozmowy z Krzysiem... to by była piękna książką :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie tak, może jeszcze ktoś dołączy i zobaczymy:-)

      Usuń
  36. U mnie wieje z przerwami, więc da się wytrzymać jakoś.

    Młody jak młody. Zależy z kim porównać mnie. :)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  37. Lepiej nie mieć grzechów-to fakt.ale z drugiej strony bez małych grzeszków w naszym życiu wiało by nuda.
    Nieraz rozmowy z dziećmi bywają bardziej interesu jace niż z dorosłymi

    OdpowiedzUsuń
  38. Ale mądry ten Krzysio, fajnie, że Pani może się z nami dzielić tymi rozmowami :)
    Zawsze punkt widzenia dziecka jest cenny i sposób w jaki patrzy na świat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, czasami jego tok myślenia mnie zaskakuje...

      Usuń
  39. Też byłam wiecznym gościem w bibliotece szkolnej.
    Mam coś z aspergerowca i nie lubię hałasu.

    Lubię dzieciaki, zwłaszcza ich radość na mój widok,
    bo mieliśmy je w pierwszym terminie, czyli już jestem po.

    A zabawa jutro (osobiście nie lubię, bo grają biesiadne ohydki,
    ale co tam ja - liczą się dzieciaki i ich radość).

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem Ci, że takich dzieci, łaknących ciszy przybywa, zaczyna w bibliotece robić się tłoczno...

      Usuń
  40. No cześć... dochodzę do wniosku, że Krzyś to po prostu "któś" i zastanawiam się nad tym, cóż też z niego wyrośnie, bo tak sobie myślę, że mając tak naturalny talent do dzielenia się swymi obserwacjami i przeżyciami może nie zaginąć w dorosłości... ciekawi mnie to, o czym rozmawiałby z Tobą za lat dziesięć czy piętnaście...
    Wybacz Jotko, że pokomentuję sobie trochę hurtem. Odnośnie "Co robimy w łazience?" mam pewien dylemat. Czy termin "łazienka" odnosi się również do "toalety", bo widzisz, ja mam dwie w jednym i z tym czytaniem u facetów to prawda, jednakowoż, czy chodzi tu jedynie o jednoczesne pluskanie się w wannie? ha, powiem Ci jeszcze że w moim przypadku nie tylko, że czytuję napisy na butelkach i tubkach, ale też łamię sobie głowę nad wytworzeniem z nich innych wyrazów, tak jak w znanej i popularnej grze towarzyskiej.
    Odnośnie "Dialogów na cztery nogi" przesyłam z kolei dwa "autentyki". Pierwszy chyba już gdzieś komuś opowiadałem.
    Wywiadówka w podstawówce. Przychodzi tato, powiedzmy Jasia". Pani wychowawczyni mówi: - "Proszę pana, Jaś źle się uczy, prac domowych nie odrabia, niechlujnie prowadzi zeszyty, przeszkadza na lekcji, wagaruje, zdarza mu się powiedzieć brzydkie słowo".
    Tatuś Jasia po wysłuchaniu uwag:
    "- Ale gro"
    Konieczny komentarz: - Jasio rzeczywiście umiał grać na gitarze albo na skrzypcach i z ojce, grali na weselach.
    Niespodziewany rezultat: - Odtąd na tatę Jasia mówiono "Allegro".
    Drugi:
    Mój ś.p. teść był wyśmienitym kawalarzem. W czasach, kiedy do sklepów ustawiały się "ogonki" (również przed godziną otwarcia sklepu) potrafił (nie jeden raz mu się to zdarzyło) przystanąć przez wejściem do sklepu z intencją wbiegnięcia doń jako pierwszy, gdy tylko sklep zostanie otwarty. Oczywiście amatorów zrobienia zakupów przybywało. Ustawiały się grzecznie za teściem głównie panie, aczkolwiek nie miały śmiałości zapytać "lidera", co też dzisiaj "rzucą". Teść natomiast stał dzielnie i wytrwale, słysząc od czasu do czasu, jak panie wymieniają pomiędzy sobą takie na przykład zdania:
    - to ja będę za panią, tylko na chwilę pójdę na pocztę...
    - gdyby co, to ja tutaj stałam, wpuści mnie pani?
    Kiedy "ogonek" przepięknie urósł, teść przeciągnął się i ostentacyjnie kończąc "liderowanie", przeszedł na drugą stronę ulicy.
    A bywało tak, że nie tylko niczego nie "rzucili", ale że tego dnia nawet sklepu nie otworzyli -:) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo jestem ciekawa, jak rozwinie sie ta nasza znajomość...
      Łazienki bywają różne, często z toaletą właśnie, o tym tez wspomina podsumowanie.
      U nas zasłynęła mama,którą wszyscy nazywali "mądra główka", bo tak nazywała swojego syna i nie rozumiała dlaczego powinien chodzić do szkoły specjalnej, przecież to taka mądra główka...
      A teść Twój po prostu świetny, a zauważ, że gdy zatrzymasz się choćby przed oknem wystawowym, zaraz koło Ciebie stanie kilka osób...
      Rozumiem, że jesteś znów w trasie :-)

      Usuń
    2. oj... z pewnego względu jestem wcześniej w kraju... niedługo wyjaśnię, z jakiego powodu...

      Usuń
  41. Fajny ten Krzysio.
    Ja też kiedyś byłam przebrana za kowboja, właściwie za kowbojkę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za kowbojkę nie byłam, ale trochę tych przebrań było, wszak karnawał co rok...

      Usuń
  42. Krzyś, to trochę już Cię adoptował - i nie bronisz się przed tym jakoś rozpaczliwie. jeden wnuk więcej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak to wygląda, ale nie zawsze mam cierpliwość do jego paplania, chyba sie starzeję...

      Usuń
  43. No proszę powrót do moich lat, mój brat był kowbojem, któregoś roku Indianinem, a ja rasową krakowianką z Konina :P)
    Pozdrawiam
    https://zolza73.blogspot.com/
    https://mrocznastrefa.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na Krakowianki i górali była moda w przedszkolach gdy pamiątkowe fotki robili...

      Usuń
  44. Hawajanki mogą być ;D. Niesamowite są te Wasze rozmowy. Cudowne jest to, jak mu wyjaśniasz wszystko i on o tym myśli i dzieli się swoimi przemyśleniami. OOo mnie zdecydowanie kręci Tłusty Czwartek. Najlepsze święto.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem zdania, ze trzeba rozmawiać z dziećmi jak a małymi dorosłymi, myślą czasem dojrzalej, niż dorośli...

      Usuń
  45. No tak się zdarza. Mi na przykład od pewnego czasu kawa nie służy. Dlatego wolę Yerba Mate. Pewnie, piję ją w matero czyli takim specjalnym naczyniu, mam dwa, jedno gliniane, drugie z drewna obite aluminium.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  46. Uwielbiam czytać te Wasze rozmowy :)
    Hawajanka :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój syn mówił "podsięgnij mnie", gdy nie mógł gdzieś sam dosięgnąć...

      Usuń
  47. Pamiętam, jak miałam być przebrana za niezapominajkę a wyszła... różyczka bo zachorowałam na sam bal.

    OdpowiedzUsuń