Bibliotekarz szkolny (definicja niesłownikowa) - robot wielofunkcyjny lub multizadaniowy, napędzany siłą mięśni, z twardym dyskiem o dużej pojemności, czasami wymagającym restartu i autouzupełniania, zasilany hektolitrami kawy i ciastek, czasami wrzucić trzeba weń tzw. drugie śniadanie, by mu energia nie spadła.
Zalety: nie skarży się, pracuje niemal bezawaryjnie, zajmuje mało miejsca, można dokładać mu coraz to nowych zadań, nie przegrzewa się, najwyżej niektóre czynności wykona po godzinach lub dokona przewartościowania hierarchii zadań. W razie wątpliwości czy podoła, można mu zasugerować, że to wszystko z powodu wyższej konieczności, która pojawia się średnio co drugi dzień.
Przerzuci bez problemów tony książek, zaspokoi ciekawość setek czytelników, posługuje się dwoma obcymi językami, łaciński natomiast wymaga unowocześnienia oprogramowania, bo sporadycznie używany.
Nadaje się znakomicie do kontaktów zarówno z dziećmi, jak i z dorosłymi, obsługuje komputer, drukarkę, kserokopiarkę oraz wiele programów potrzebnych i kompletnie nieprzydatnych.
Wykazuje czasem cechy psychoterapeutyczne, nie każdy jednak model, bywa dobrym logistykiem i animatorem kultury.
Wady: nie posiada, chyba że zainwestowaliście w niewłaściwy model, bo i takie bywają.
Inne cechy- oprócz książek i czasopism gromadzi różne przedziwne przedmioty, których chętnie użycza tzw. czytelnikom, a są to: gumki do włosów, chusteczki jednorazowe, papier toaletowy, ekierki, zapasowe logo szkoły (dawniej tarcza), nożyczki, taśma klejąca, igła z nitką, podpaski, zapasowe rajstopy, herbata w torebkach, kawa na łyżeczki, cukier w saszetkach, tabletki przeciwbólowe, reklamówki...
Zamienia banknoty na monety lub odwrotnie, wyszuka adres lub numer telefonu, udziela uczniom pomocy w postaci zimnego okładu na głowę, zaparzenia herbatki, podzielenia się kanapką lub cukierkiem, bo blady jakiś...
Możliwa do zastosowania opcja - życzenia i polecenia:
- wejdź, proszę na chwilę do mojej klasy, bo muszę ucznia do pielęgniarki odprowadzić
- przygotuj, proszę słowniki ortograficzne, przyślę uczniów
- zadzwoń, proszę do sekretariatu, że spłuczka w toalecie chłopców zepsuta i łazienki zalewa
- czy możesz zastąpić mnie na dyżurze , bo mam pilną rozmowę z rodzicem?
- pani ze świetlicy prosi o bajki Andersena...
- pani od niemieckiego prosi o 10 słowników
- nasza pani pyta, czy możemy oddać trzecią część Elementarza?
- czy wiesz pani gdzie jest pedagog?
- pani od plastyki prosi o wyszukanie albumów malarstwa polskiego
Oprogramowanie dodatkowe w gratisie -potrafi odbierać telefony i nawet załatwiać sprawy z klientami szkoły:
- jesteśmy firmą wysyłkową, mamy dla państwa świetną ofertę...
- jestem przedstawicielem firmy szkoleniowej...
- dzwonię z biblioteki publicznej, chciałabym zaprosić...
- dzień dobry, mieszkam niedaleko, czy przyjmiecie stare książki do biblioteki?
Na własną odpowiedzialność zainteresowane osoby mogą:
- zabrać bibliotekarza na wycieczkę do opieki nad dziećmi
- zlecić wykonanie zdjęć na imprezie do wstawienia na stronę internetową szkoły
- poprosić o zredagowanie pisma urzędowego
- zlecić napisanie wiersza dla odchodzącego emeryta
- poprosić o zamówienie nekrologu w gazecie lokalnej
Wady ukryte lub wynikające z wieku urządzenia nie podlegają reklamacji!
wygląda na to, ze cierpisz na nadmiar wolnego czasu w pracy...
OdpowiedzUsuńi te książki, to tak zasadniczo stają się najmniej istotne.
pani od bólu istnienia... aspiryna na niedoskonałości ludzkie.
A wiesz, że ostatnio książki stają się drugorzędne...
Usuńświetny tekst... przypomniała mi się pewna znana mi kiedyś w realu Pani od Biblioteki, która kiedyś opowiadała mi swojej pracy i wspomniała o często używanym argumencie motywującym do dodatkowych zadań: "przecież pani tu siedzi i nic nie robi, więc w czym problem?"...
OdpowiedzUsuńp.jzns :)...
Jak to nic nie robi, kawę pije i książki czyta...
UsuńZawsze mówię, że kobieta to istota wszechstronna.Pracowałam kilka lat w bibliotece informacji naukowo -technicznej.Najgorsze dla mnie dni to były: roczny remanent związany z dokładaniem nowych roczników czasopism (wszystkie porządne, na kredowym papierze, oprawione w płótno),wprowadzanie nowych pozycji do biblioteki jak rok długi,prowadzenie zbioru norm technicznych polskich i obcych, wysłuchiwanie zwierzeń sfrustrowanych facetów, zastępstwo za sekretarkę dyrektora i ...moje własne imieniny- czyli goście od rana, zatrucie kawą i dymem papierosowym.Godziny pracy oraz lokalizacja też były do niczego, dojazd zajmował ponad godzinę, choć tylko autokarem służbowym. W razie jego awarii zajmował często 1,5 godziny.I ja tam wysiedziałam 6 lat.
OdpowiedzUsuńTo długo wytrzymałaś...zwłaszcza te imieniny:-)
UsuńTeraz to nawet o imieninach zapomnij, dobrze gdy śniadanie zjesz, a i tak dzieciaki każdy mój kęs obserwują...
Wtedy pierwszą czynnością tych co dojeżdżali do pracy autokarem było....zjedzenie śniadania.A ci co nie dojeżdżali bo mieszkali w pobliżu i jedli śniadanie w domu, nie mieli śmiałości by pokazać się w bibliotece przed 8,30. Co prawda druga bibliotekarka nie dojeżdżała, ale ona z kolei doprowadzała się do stanu użyteczności poranną kawą.
UsuńNo, to jeszcze dodam mu jedną funkcję :) Jest świetnym źródłem informacji dla psychologa lub pedagoga o uczniach z problemami w nawiązywaniu kontaktów społecznych, bo u niego zazwyczaj szukają schronienia na przerwach.
OdpowiedzUsuńTo prawda, biblioteka to dobry punkt obserwacyjny...i podsłuchowy:-)
UsuńHe he he dobre, świetny tekst i masz rację , tak to jest z robotami do wykorzystania wielofunkcyjnie :-)
OdpowiedzUsuńA miała liczyć się wąska specjalizacja, nic z tego...
UsuńNie wiem, co napisać.
OdpowiedzUsuńAmen.
Jakie amen, amen to na koniec, a tu co dzień coś nowego...
Usuńamen to w mojej wypowiedzi. Rzadko brakuje mi słów, ale dziś tak.
UsuńNie ma łatwo. Myślę, że każdy zawód jednak ma swoje wady i zalety. Niektóre z opisanych przez Ciebie zadań powinny należeć do sekretariatu albo do samych nauczycieli, a nie to takie wyręczanie się. Obrotny i przedsiębiorczy ten szkolny bibliotekarz. ;) A co za tym idzie, pewnie bardzo lubiany. Tylko co z tego, jak nieraz musi się zdenerwować i bywa wyzuty z sił...
OdpowiedzUsuńZapewniam, że nie przez wszystkich lubiany i dobrze, to byłoby podejrzane...
UsuńDoskonały tekst, przeczytałam z przyjemnością:-) POZDROWIONKA:-)
OdpowiedzUsuńCieszę się:-)
UsuńWitaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńProwadzi też może działalność pozazawodową? Bo chętnie bym skorzystała:)
Pozdrawiam:)
W jakim sensie?
UsuńGłównie w sensie "Zalet" i "Wad":)
UsuńPrzydałby się Niezniszczalny Niemal Bezawaryjny Profesjonalista w okiełznaniu księgozbioru:)
Pozdrawiam:)
O, to księgozbiór masz rozległy, jak sadzę...
UsuńŚwietny tekst, Jotko.
OdpowiedzUsuńBez bibliotekarza szkoła nie dała by rady funkcjonować :-)
Były minister cyfryzacji, niejaki Boni, którego poznałam osobiście, chciał zlikwidować biblioteki szkolne, na szczęście protest środowiska i przyjaciół odniósł skutek!
UsuńTeraz wiem, dlaczego w mojej wiejskiej bibliotece stale pachnie kawą a na stoliku są ciasteczka ;)
OdpowiedzUsuńOpis Twojej pracy jest super i powiem szczerze, gdybym się miał urodzić drugi raz, zostałbym bibliotekarzem! Nie przeraża mnie ilość zajęć dodatkowych, gdyż do tej pory uważałem, że taka pani musi się strasznie w tej bibliotece nudzić, co okazuje się nieprawdą. A ja nienawidziłem nudnej roboty... :D
To tak jak ja! teraz gdy zapachnie Ci kawa i zobaczysz ciastka, pomyślisz, że robot włączył zasilanie:-)
UsuńA propos komentarza Kanalii - bo praca równa się siła razy przesunięcie. A co taki bibliotekarz przesuwa? Książkę po biurku? Bez jaj...
OdpowiedzUsuńTyle samo w oczach robotnika jest wart inżynier.
Świetny tekst?)))
Jak to nie przesuwa? a karton po podłodze? a krzesła w czytelni?
UsuńPodobnie z wynagrodzeniem...za czytanie książek jeszcze płacą!
Zapomniałam napisać, że nie mogę komentować u Ciebie, bo albo nick zajęty, albo nie takie hasło, nie wiem co źle robię...ale czytam:-)
UsuńZnakomity wpis. Ja wspominam bibliotekarki ze szkolnych bibliotek z sentymentem, osoby z prawdziwym powołaniem, zawsze z uśmiechem na ustach.
OdpowiedzUsuńDzięki,ja tylko średnio wspominam bibliotekarkę z liceum...
UsuńPrzeżyłem to, o czym napisałaś, z drugiej strony; najpierw jako nauczyciela, później dyrektora szkoły, bo chociaż pokończyłem biblioteczne studia, nie dane mi było pracować z Twojej perspektywy. Miałem bibliotekarza, też Andrzeja, skrupulatnego, pedantycznego i bardzo zaangażowanego w całokształt pracy szkoły, więc potwierdzam Twoje słowa - pisz, wymaluj, to wszystko prawda... i na dodatek powiem ci, że najbardziej lubiłem przebywać własnie w bibliotece, niekoniecznie służbowo, ale na "pogaduchach", a konsekwencją tych rozmów były zwykle wspólne plany jakichś imprez, wycieczek, projektów, radosne "wymuszanie" na mnie zakupów nowych książek, podręczników, słowników, filmów, sprzętu IT, etc. Dzisiaj pan Andrzej (odszedł ze szkoły niemal równocześnie ze mną) pracuje w bibliotece miejskiej, gdzie zaopatruje się w książki i pracuje w swoim ulubionym dziale - "regionaliach". Tutaj ma, przyznaję, większą swobodę, chociaż też wymyśla imprezy dla dzieci, wystawy, wycieczki, itp. I, na zakończenie, powiem szczerze, że jeśli u mnie zapala się wątłe, bo wątłe, ale zawsze światełko pozytywnych wspomnień dotyczących mojej dawnej-niedawnej szkoły, to płonie ono właśnie w bibliotece, a zatem bibliotekarze wszystkich bibliotek - łączcie się... Niech żyją!!!
OdpowiedzUsuńJak się łączą i jakie maja pomysły to widać na blogu: bibliotekiszkolneonline...
UsuńWe wspomnianych przez Ciebie celach mam pełną zastawę i puszkę zawsze pełną ciastek...a dobre dusze dokładają się do zaopatrzenia:-) Nie samym chlebem człowiek żyje:-)
Asiu - kobieto idealna 😉 czemu mnie to nie dziwi 😉 Pozdrawiam bardzo wiosennie 🌷🌼🏵️🌸
OdpowiedzUsuńWow, aż tak? Mój model wady ukryte posiada, niestety:-)
UsuńAsiu i cóż ja mogłabym napisać.Kiedyś marzyłam aby zostać bibliotekarką.Dla mnie było to równoznaczne -siedzenie i na okrągło czytanie książek.To szczęście dla biblioteki ,że nie udało się.Byłabym najgorszą bibliotekarką-a tak jestem w miarę przyzwoitą czytelniczką.Korzyści dla obu stron. Trzeba być alfą i omegą....i oby tylko.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńGrażynko, z tego co wiem, jesteś wzorową czytelniczką:-)
UsuńDobra robota! Nie myślałaś, by to wydrukować i powiesić w bibliotece?
OdpowiedzUsuńZa długi tekst, nikt nawet ogłoszeń na drzwiach nie czyta, to raczej obrazek musiałby być, ale mam dwie lewe...
UsuńAaaa ... instrukcję obsługi i gwarancję posiadasz? ;)
OdpowiedzUsuńTekst fantastyczny, od razu przypomniała mi się Kwiatkowska z 40-latka, która "żadnej pracy się nie boi".
Dzięki:-)
UsuńInstrukcja się znajdzie, gorzej z gwarancją...
Jotko, znam to z autopsji, bo przez rok pracowałam w szkolnej bibliotece.
OdpowiedzUsuńNajczęściej chodziłam na zastępstwa za nieobecnych nauczycieli lub przysyłano uczniów do biblioteki, aby czymś ich przez godzinę zająć. Dobrze, że pracowałyśmy we dwie z koleżanką i dawałyśmy sobie radę.
O zastępstwach to już nawet nie wspominam...ale czasem mają jakieś plusy:-)
Usuńno popatrz, a ja zawsze marzyłam o pracy w bibliotece i do tej pory czułam się niespełniona. Twój świetny tekst zadziałał jak lekarstwo:))
OdpowiedzUsuńMimo to lubię miejsca z książkami:))
Ja chciałam być archeologiem...ale co można jeszcze odkryć w Egipcie?
Usuń„Proszę porozmawiać z panią bibliotekarką, ona nie ma tyle obowiązków co my”. - to tekst jednej z nauczycielek i od razu pomyślałam sobie o Tobie Asiu 😊 i o wszystkich paniach pracujących w szkolnych bibliotekach, które znam.
OdpowiedzUsuńNo widzisz, bo jakie mogę mieć obowiązki? to powołanie, kochana...
UsuńGrunt to się nie nudzić! Ale z drugiej strony to już nie jest tak ciekawie gdy ma się tak dużo obowiązków. Na szczęście jesteś superbohaterką, bo to z tego opisu wynika! :)
OdpowiedzUsuńO nie, żadna tam superbohaterka, po prostu lubię gdy coś się dzieje, najwyżej czasami trochę przegrzewam zwoje...
UsuńJa swoje wiem! :)
UsuńJestem takim "uczniem do zajęcia" tylko odchowanym nieco. :-) w każdej wolnej chwili chodziłam do biblioteki szkolnej, zaszywałam się w kącie i czytałam ile wlezie. Pani od biblioteki - ta moja ówczesna w szkole - z czasem przyniosła mi koc z domu, bo nie mogła patrzeć jak siedzę na podłodze i podsuwała pod nos coraz to inne książki.
OdpowiedzUsuńWspominam ją do dziś - bo dom rodzinny i ona to dwie przyczyny dzięki którym rozkochałam się w czytaniu.
Moja córka tez ma swoją ulubioną Panią od biblioteki. :-)
Oby jeszcze długo były takie osoby - o charakterze jak to określiłaś robotów wielofunkcyjnych, oby bateryjki im jak najdłużej pracowały!
Też mam takich czytaczy pokątnych, ale takich lubię najbardziej, siadają cichutko w kąciku i łykają po kolei...
UsuńKurcze, a ja myślałem, że to taka spokojna robota. Siedzisz sobie w ciszy i pustce (gdyż dzisiejsza młodzież nie czyta) i po ośmiu godzinach idziesz do domu :))
OdpowiedzUsuńPo sześciu tylko...może i mało czytają, ale problemów mają moc!
UsuńCzyli jesteś po trosze i psychologiem :)
UsuńNie do końca, staram się słuchać i nie lekceważyć...
Usuń:) Super tekst. Jak na razie to mam różne szczęście jeśli chodzi o bibliotekarzy ogółem. Część wręcz idealna, część dość słaba, pracująca tak, jakby za karę przychodzili do biblioteki.
OdpowiedzUsuńTak może właśnie być z oponami. Dlatego zawsze trzeba myśleć przyszłościowo czy nie ma się w planie wycieczki w jakieś góry czy podobne tereny, gdzie śnieg jest właściwie cały rok.
Nie da rady zrobić tych badań jednego dnia, bo przychodnie są w dwóch punktach Warszawy, poza tym na USG się czeka około tygodnia zawsze.
Pozdrawiam!
Jak w każdym zawodzie, mnie tez nie wszyscy zachwycają:-)
UsuńCzyli sprawdza się powiedzenie, że aby sie leczyć, trzeba mieć zdrowie!
Witaj Jotko. tak jak obiecałam daję znać a tym zapraszam Cię na mój świeżo powstały blog: https://niewydeptanescieezki.blogspot.com/ :)
OdpowiedzUsuńDzięki, cieszę się i już byłam:-)
UsuńJa tam często przesiaduję w bibliotece i każdą panią od biblioteki również lubię. A Jotkę nie dość że lubię, to jeszcze podziwiam.
OdpowiedzUsuńAle za co tu podziwiać? Nawet express do kawy mam ;-)
UsuńAsiu świetny post, moja przyjaciółka była bibliotekarką w gimnazjum i opowiadała mi jak to jest... Niby wydaje się, że praca lekka, a to tak nie jest. Miłego piątku bez dodatkowych obowiązków.
OdpowiedzUsuńDziś mam właśnie dodatkowy, ale miły :-)
UsuńMiłego weekendu!
Idealny wpis:) Nie ma to jak mieć dystans do swojej pracy;)
OdpowiedzUsuńStaram się, bo inaczej kabelki wyszłyby mi bokiem...
UsuńSą roboty i roboty. I jest też Jotka, która uwielbia swoją pracę z przyległościami. Tylko godzinę rozmawiałyśmy, ale udało mi się Ciebie "rozgryżć". Mam rację???
OdpowiedzUsuńKto jak nie Ty :-)
UsuńAsiu ja bym Ci zleciła zrobienie zdjęć. ;) .
OdpowiedzUsuńDo usług :-) ale Ty też robisz świetne:-)
UsuńAsiu ile Ty masz obowiązków, czy jedna osoba jest w stanie tyle ogarnąć? Faktycznie jesteś niczym robot, taki najlepszy i dobrze zaprogramowany ;) A tak naprawdę, to taka z Ciebie dobra wróżka, bo masz przy sobie wszystko co ktoś w danym momencie potrzebuje i umiesz poradzić i pocieszyć i rozwiązać problem, czy jakąś ważna sprawę. Twoja szkoła nawet nie wie jaki ma skarb, wiem, że nie doceniają tego zapewne, ale jak odejdziesz na emeryturę, to wtedy pomyślą o dobrej i pracowitej Jotce, bo ciężko będzie twojej następczyni Cię godnie zastąpić ;)
OdpowiedzUsuńŚciskam Cię ciepło i weekendowo
Kochana, nie ma robotów niezastąpionych, ale przyznam, że niektórzy doceniają, nie narzekam:-)
UsuńCieszmy się weekendem, bo ładnie ma być wszędzie:-)
To cieszy człowieka jak jest doceniany za swoją pracę i wkład ;)
UsuńU nas pięknie jest już drugi weekend, aż serce rośnie, dużo słonka i radości Ci życzę :)
Zawsze chciałam być bibliotekarką:)
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam, że tyle osób o tym marzyło:-)
UsuńO matko jedyna !!!??? Dobrze, że napisałaś, ze to musi być ten właściwy model, bo już nasuwało mi się pytanie... Czy to na pewno o bibliotekarza chodzi ??? Toż to wypisz, wymaluj - TY, czyli człowiek -orkiestra !!! Ja chcę takiego bibliotekarza na własność !!!
OdpowiedzUsuńJak znajdziesz jakieś miejsce na stryszku,z dostępem do ogrodu, to stawiam się na zawołanie:-)
UsuńI pomyśleć, że jeszcze w gimnazjum chciałam pracować w bibliotece
OdpowiedzUsuńTo naprawdę fajna praca:-)
UsuńJa pamiętam będąc w gimnazjum chciałam zostać bibliotekarka i moje marzenie częściowo się spełniło bo pracuje w księgarni.
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie to wszystko pani przedstawiła, to prawda Bibliotekarka to człowiek wszechstronnie uzdolniony i chętny do pomocy :)
Nie wiem czy wszechstronnie uzdolniony, ale na pewno wszechstronnie wykorzystywany...
UsuńAle świetnie napisane i milutko się to czytało :)
OdpowiedzUsuńcała przyjemność po mojej stronie:-)
UsuńCzasem właśnie tak jest z leczeniem, że najlepiej mieć wielki zapas zdrowia, które w miarę czekania na badania znika i lekarz znów może je naprawiać.
OdpowiedzUsuń52 kilometry to też nie jest zły wynik. Ja na razie nie mam większych obowiązków, więc mogę sobie jeździć na rowerze kiedy chcę. Na pewno w tym roku nie raz pojedziesz na jakąś ciekawą rowerową wycieczkę. :)
Pozdrawiam!
Oby pogoda i siły dopisały...
UsuńŻeby się leczyć trzeba mieć dużo zdrowia i cierpliwości.
Niesamowicie rzeczywiste ale też pozwalające się trochę uśmiechnąć. Bardzo często nie zauważamy ile spraw jest na głowie osoby, która z pozoru "siedzi i wypożycza tylko książki". Dopiero gdy ona sama uchyli rąbka swojego świata, świat dowiaduje się jak jest naprawdę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię Cudowna Pani z Biblioteki :)
To chyba jak w każdym zawodzie, podobnie postrzega się urzędników i wszystkich nie pracujących fizycznie, bo na pierwszy rzut oka nie widać efektów.
UsuńBuziaki, Reniu:-)
A co potem? Kiedy robot już do domu wróci? Wyłącza się i odpoczywa, czy raczej nie?
OdpowiedzUsuńNie da się, dysk centralny nie daje się wyłączyć...
UsuńPomyśleć że chcialam zostać bibliotekarka, bo wydawało mi się, że czytać mogłabym nawet w pracy ;)
OdpowiedzUsuńAleż czytam czasami, by móc z dziećmi porozmawiać o tym, co lubią...
UsuńTylko dlaczego nie została Pani, jak ja , prostytutką. Ta to dopiero ma luz. Nogi rozłoży, ktoś tam coś włoży i kolejne konto w banku sobie założy. Prawda ?
OdpowiedzUsuńUznałam , naiwnie może, że zamyślę się nad tekstem , w oderwaniu od Pani, co do której moje zdanie jest już odkrytym.
Net to przecież. Nie ma ludzi, są kreacje. Kloszard tak twierdził.
Kto by nie mógł tak napisać o swojej pracy, kto ma łatwiej , kto ma trudniej. Licytowanie a może chęć zwrócenia na siebie uwagi tylko dlaczego zwrócenie uwagi ma polegać na...no właśnie, na czym...na użalaniu się .Wiem wiem jestem małointeligentna i starałam się znaleźć sens w tekście przeczytanym. Możliwe ,że miał mnie rozbawić ale nie rozbawił. Możliwe ,że miał mnie zmusić do refleksji nad ciężka pracą bibliotekarki ale nie zmusił bo przecież nikt nie musi pracować, jeśli sprawia mu to tyle przykrości.
Na koniec, "żart rysunkowy"...może dla innych żart a dla mnie ot pogląd w debacie. Nudnej już . Na szczęście, moje, spotkałam w życiu większość bibliotekarzy, zabawnych trochę, trochę dziwnych ale żadnego , który by narzekał jak pani...może dlatego ich odwiedzałam a pani w realu bym nie strawiła. Tu to co innego...kreacja...kreacja kreacja, pojawia się i znika jak owulacja.
No i widzi pani, pewne niuanse są dla pani niedostępne. To co inni zrozumieli od razu, pani wzięła za użalanie sie nad sobą. Myśli pani, że mnie rozgryzła, na podstawie kreacji li tylko?
UsuńO lubienie nie dopraszam się, a pani musi byc trudno w życiu tak doszukiwać się w każdym wroga i potwora, ktoś musiał panią kiedyś bardzo skrzywdzić...
Dlaczego bym miała Panią rozgryzać ? Po co?. Przyszedł mi na myśl obrazek z pewnej szkoły. Dlaczego w niej dzieje się źle. Może za wiele Pani podobnych ludzi tam pracuje.W kontraście mam coś prywatnego...podobni ludzie ale inne zarządzanie i nikt nie pozwala sobie na takie utyskiwanie jak przedstawione przez Panią.
OdpowiedzUsuńWszyscy na mnie się gniewają za to co napisze teraz ale myślący się nie obrażą. Nie lubię być owcą w stadzie .Mogę być baranicą ale wyjątkową. Złą - dobrą,to bez znaczenia ale nie szarą masą.
Wrócę jeszcze do rozgryzania o którym Pani wspomniała.
Dlaczego ludzie uważają ,że może mnie interesować ich prześwietlanie...przypominam sobie wywiad z Panem Urbaniakiem-dziennikarz zapytał o szczęście....szczęście....kilkanaście godzin dziennie ćwiczenia ...to szczęście ?. Postrzegam Pani kreację i koterię w jakiej jest Pani częścią jak takiego dziennikarza....szczęście....
No cóż, ulżyło? Przykro mi, ale nie widzę tu pola do dyskusji, swoją gorycz proszę wylewać gdzie indziej...
UsuńJaki to dobry post! Mega mi się podobał!
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że bibliotekarka ma niewiele mniej zadań niż najbardziej wielofunkcyjne urządzenie ever - mama ;)
Oj, mamy pracują 24 na dobę, ja na szczęście nie:-)
UsuńHaha. A mówią, ze praca w bobliotece jest nudna...bez urazy ;)
OdpowiedzUsuńBez urazy:-) a ile profesji znamy od podszewki? Widzimy tylko wycinek pracy, prawda?
UsuńNie lichy opis definiujący! Widać profesjonalistkę doświadczoną latami pracy. Przyznam, że "paniom i panom z bibliotek - a wielu ich byłem "klientem" - zazdrościłem możliwości bycia z książką na co dzień i przez cały dzień, do momentu kiedy zastępując na tym "stanowisku" kolegą bibliotekarza stwierdziłem, że nie mam czasu by przysiąść i poczytać. Okazało się, że biblioteka nie jest czytelnią pani/pana z biblioteki.
OdpowiedzUsuńA szkoda, bo przecież kto jak kto, ale bibliotekarz powinien, by poznawać nowości...
Usuń:) Dlatego zaczynamy się zastanawiać czy sprzedać jednak działkę.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że nawet część kwiatów powoli się zacznie rozwijać jeszcze bardziej niż teraz.
Pozdrawiam!
Zawsze to jakiś azyl w mieście...
UsuńJedno jest pewne- nudzić się taki pani z biblioteki nigdy nie będzie :)
OdpowiedzUsuńCzasami chciałabym się ponudzić:-)
UsuńWychodzi na to, że wypożyczanie książek to tylko przy okazji... Dobrze mieć takiego bibliotekarza pod ręką.
OdpowiedzUsuńCzęsto mam wrażenie, że właśnie przy okazji, niestety, bo każdy ma inne priorytety:-(
UsuńJa myślę, że po prostu ty jesteś bibliotekarzem przez duże B stąd tyle dodatkowych propozycji:)
OdpowiedzUsuńNie wszyscy są tego zdania, więc sodówka mi nie grozi :-)
Usuń...nie mogę sobie przypomnieć, gdzie w wielkiej szkoloe podstawowej, do której chodziłam byla biblioteka...czy jest w ogóle możliwe, że nie było ?
OdpowiedzUsuńPamiętam się w bibliotece takiej poza szkolnej...ale w szkole nie było...przemierzam oczami wyobraźni korytarze i...nic :(
A takie najwcześniejsze skojarzenie z biblioteką w ogóle to...zielona wykładzina ;)
Całusy ogromne przesyłam Tobie robocie wielofunkcyjny...postaw się im (tym od polskiego, plastyki, cvzy innej geografii ;) )
Musiała być, tym bardziej gdy szkoła duża!
UsuńNie muszę się stawiać, na szczęście wśród koleżanek mam przyjazne dusze, chociaż przez lata musiałam udowodnić, że bibliotekarz potrafi nie tylko wypożyczać książki...
Całusy z radością przytulam :-)
Cały dzień "chodzę" korytarzami szkoły i...nic :) Telefon do brata uczyniłam i dopiero on mi wskazał, gdzie była :)
UsuńW każdym razie, przyciąganie ucznia do biblioteki to rola bibliotekarza...
Usuń