Tytuł nie jest metaforą i raczej nie o ślubie przed ołtarzem będzie mowa.
Historia jak najbardziej prawdziwa, znam oboje bohaterów.
On wdowiec, pożegnał żonę, która latami ciężko chorowała; pielęgnował ją do końca, wyprawił godny pogrzeb, wystawił na grobie pomnik.
Ona wdowa, patrzyła bezradnie na męczarnie męża , umierającego na raka. Gdyby nie jedyna córka i wsparcie bliskich znajomych pewnie załamałaby się całkowicie.
Zarówno wdowiec, jak i wdowa bywali na cmentarzu codziennie, zmieniali kwiaty, zapalali znicze.
Traf chciał, że pewnego dnia spotkali się przy grobach swoich małżonków, które to mogiły dzieliła jedynie wąska ścieżka.
Ona pożyczyła sąsiadowi grabie, on użyczył zapalniczki, bo zapałki okazały się wilgotne.
Od słowa do słowa, od odprowadzenia do spaceru, od wspólnej kawy do wspólnego obiadu.
Czas mijał, oni stawali się sobie coraz bliżsi, rodziny i znajomi obojga zauważyli zmiany.
Nie potrafię powiedzieć dokładnie jaki czas minął od pierwszego ich spotkania na cmentarzu, ale wkrótce dostałyśmy z koleżankami zaproszenie na przyjęcie weselne w chacie nad jeziorem.
Przyjęcie było kameralne, swojskie. Grill, wędzone ryby, szampan na toast i piwo do grilla, ciasto.
Atmosfera wspaniała, sami swoi , a najważniejsze osoby - świeżo poślubieni, aczkolwiek niemłodzi, wpatrzeni w siebie, zakochani.
Od tego czasu minęło chyba ze 20 lat, a oni tacy sami, tylko sporo starsi.
Piękna historia :) dobrze, że ci państwo się odnaleźli i są szczęśliwi.
OdpowiedzUsuńOj są, widuję ich na spacerach:-)
UsuńWzruszyłam się bardzo.
OdpowiedzUsuńNaprawdę piękna, poruszająca historia.
Gdyby mój tato po odejściu mamy spotkał taką panią,
pewnie żyłby do dziś.
No i piękna opowieść na te dni, które mamy przed sobą.
Serdeczności i pozdrowienia, Jotko!
Tak mi ta historia pasowała właśnie:-)
UsuńUściski, kochana:-)
widziałem kiedyś taką parkę o białych włosach - szli przez miasto powolutku i trzymali się za ręce. patrzyli sobie w oczy a świat nie musiał wcale istnieć, bo chyba nie był im potrzebny.
OdpowiedzUsuńTeż takich widuję i mam nadzieję na podobnie:-)
UsuńBo dwójeczka, to bardzo ładna cyferka! :)
OdpowiedzUsuńZgadza się, zwłaszcza udana dwójeczka:-)
UsuńBo ludzie nie są stworzeni do samotności. I każdy, w każdym wieku, zasługuje na odwzajemnioną miłość. Wspaniale, że są szczęśliwi we dwoje :)
OdpowiedzUsuńMój teść ożenił się po raz drugi po 70-ce.
UsuńTo dobrze, że nie zostali sami - jak mawiała moja mama "razem prościej pchać to życie"
OdpowiedzUsuńMoja babcia mawiała o dziadku: niechby leżał chory w łóżku, byle był...
UsuńO!
OdpowiedzUsuńSuper!!!
To niesłychanie optymistyczna historia i bardzo mi się podoba.
Optymistyczna, a jakże, nie musimy na siłę się smucić, prawda?
UsuńDziękuję, mam w życiu niewymuszonego smutku aż nadto. Na siłę nie smucę się nigdy.
UsuńRefleksje, nawet w taki dzień jak dziś, nie muszą być smutne...
UsuńRefleksje nie. W sumie nic nie musi być smutne, ale świat ma baaardzo dużo smutku do zaoferowania.
UsuńMa, to prawda, ale można stworzyć sobie własny świat i nie dopuszczać smutków całego świata do siebie...
UsuńAle swoje też się ma i nie sposób ich przegonić.
UsuńCzyli cmentarz nie zawsze musi być końcem ...:)
OdpowiedzUsuńOtóż to! Ludzie ciągną do ludzi nawet tam...
UsuńCzas leczy rany ... a nieraz potrafi i więcej.
OdpowiedzUsuńCzas i inni ludzie:-)
UsuńCzasem patrząc na zwykłe, życiowe historie człowiek myśli sobie, że nie ma lepszego reżysera niż życie.
OdpowiedzUsuńPostaram się jak najlepiej umiem wszystko w piątek zrobić.
Pozdrawiam!
A ile takich historii przepada bezpowrotnie...
UsuńAleż piękna historia. Życie ma dla nas różne niespodzianki, jak widać. Trzeba sie tylko na nie otworzyć.
OdpowiedzUsuńWłaśnie tak, bo jeśli odwrócimy się plecami, to byc może wiele nas ominie...
UsuńTo wielce optymistyczna historia. Są zapewne bratnimi duszami, bo w dojrzałym wieku nie jest łatwo "dotrzeć się" z drugą osobą.
OdpowiedzUsuńNiech im się do samego końca dobrze układa.
Można rzec, że znaleźli się jak w korcu maku:-)
UsuńMogłabym tę historię dokończyć, bo coś podobnego przydarzyło się ludziom, którzy mają groby bliskich obok grobu mego taty.
OdpowiedzUsuńPo latach drugi mąż zmarł, jego druga zona pochowała go obok pierwszej żony, zamówiła identyczny pomnik i cały czas dbała o te mogiły.
Po jakimś czasie druga żona też zmarła, leży obok drugiego męża, ale nikt nie postawił jej pomnika, grób zaniedbany, zarośnięty zielskiem.
Kilka lat temu widziałam jakiegoś mężczyznę, który próbował wyrwać trochę zielska, ale po kilku minutach machnął ręką, zapalił znicz i sobie poszedł. Może to był syn albo zięć.
Grób drugiej żony dalej jest zarośnięty, pomniki małżonków zaniedbane.
Smutne...
Nie wiem, jakie będzie tutaj zakończenie, oby dzieci obojga nie zapomniały o grobach rodziców.
UsuńWiesz, ja ostatnio podziękowałam Mężowi, że tak po prostu jest. I nie jestem sama, zwłaszcza teraz w czasie choroby i nieporadności fizycznej.
OdpowiedzUsuńPatrząc na starość i samotność dochodzę do wniosku, że rozumiem tych, którzy w mocno dojrzałym wieku żenią się, wychodzą za mąż. Powiedzenie dla niektórych nie do przyjęci, że "jeszcze w trumnie ciepła(y), a już myśli o nowym partnerze"...coraz bardziej rozumiem.
Miłość, przyjaźń- nie zna granic wieku! na wielkie szczęście.
Milutko pozdrawiam ;)
Ja nieustannie dziękuję za swoje szczęście i moich bliskich:-)
UsuńPiękna historia. :)
OdpowiedzUsuńPiękne historie warte są zapisania...
UsuńWitaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńBo mniej istotne - gdzie, bardziej, żeby w ogóle spotkać tę Drugą Połowę:)
Pozdrawiam:)
Im dziwniej, tym ciekawiej, prawda?
UsuńJoasiu może ja nie na temat:) ale chciałabym podziękować Ci za przesyłkę:)) miłą niespodziankę mi sprawiłaś!!
OdpowiedzUsuńWażne, że doszła! miało być w ogóle inaczej, ale nic straconego...następnym razem:-)
UsuńPiękna ta miłość...
OdpowiedzUsuńWzniesiona na mocnym fundamencie życiowych doświadczeń, uczuć, cierpienia, szacunku do drugiego człowieka. Z białym włosem, z dojrzałem spojrzeniem... A że w tle stoi nagrobek? Nie szkodzi. Tym większa siła i magia tej miłości...
Dziękuję Jotko za tę piękną historię.
Och, jak pięknie podsumowałaś, poetycko wręcz:-)
UsuńTo piękna historia i jeszcze znasz bohaterów.....więc jak najbardziej prawdziwa. Od razu przypomina mi się widok staruszków gdy obserwowałam jak pięknie spacerowali po parku trzymając się za ręce i od czasu do czasu patrząc na siebie uśmiechali się. Do teraz to pamiętam bo wzruszyłam się w tamtym momencie.To był taki piękny widok.
OdpowiedzUsuńWażne też Grażynko, że dorosłe dzieci obojga zaakceptowały nowy związek, bo różnie z tym bywa...
UsuńPiękna historia :) Bo czy miłość pyta o wiek...
OdpowiedzUsuńChyba nie pyta i dobrze:-)
UsuńKlik dobry:)
OdpowiedzUsuńIdentyczna historia jest o mojej cioci z Gorzowa Wlkp. Także na cmentarzu spotkała swoją miłość.
Pozdrawiam serdecznie.
Pewnie kilka takich by się znalazło?
UsuńTo trochę tak jak z historiami osób, które przeżyły jakieś ważne historyczne wydarzenie, sporej części nie ma już wśród nas, więc historie też przepadają.
OdpowiedzUsuńU mnie raczej komunikacja miejska jest płatna w najbliższe dni i zatłoczona. Dlatego od razu wiedziałem, że podziękuję za takie atrakcje jak jazda zatłoczonym autobusem.
Pozdrawiam!
Z komunikacji nie skorzystałam, miasto małe, więc nogi dają radę, a pogoda cudna:-)
UsuńToż i moja ciocia spotkała wdowca na cmentarzu i przez dziesięć lat pomieszkiwali u siebie. Nie odważyli się zalegalizować związku ze względu na dobro dzieci, by nie musieli walczyć w sądzie o spadki po rodzicach, bo pewnie tak by było, gdyż facet był starszy i miał firmę, w której pracowały jego dzieci.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam
Moi bohaterowie wzięli ślub cywilny, ale co z majątkiem to nie wiem...
UsuńCudowna historia :-)
OdpowiedzUsuńW każdym wieku można znaleźć szczęście :-)
Okazuje się, że tak, mój tato i teść ożenili się po raz drugi w późnym wieku...
UsuńUwielbiam takie historie i uwielbiam ludzi którzy mimo ogromnej straty, nie zamykają się na inną miłość. Nie warto być samemu, miłość nas uskrzydla :)
OdpowiedzUsuńWszystkich uskrzydla, a niektórych nawet odchudza:-)
UsuńWitaj pięknie:-)
Pierwszy i drugi listopada, to dla mnie zawsze ciężkie dni. Tym serdeczniej dziękuję za wzruszającą opowieść. Uściski.
OdpowiedzUsuńBardzo proszę, Iwonko :-)
UsuńPiękna, wzruszająca historia-aż mi się oczy spociły:) I napisana przez najlepszego scenarzystę na świecie: życie.
OdpowiedzUsuńSerdeczności Jotko.
O tak, życie wielokrotnie potrafi zaskoczyć:-)
UsuńPiękna historia i pokazuje, że miłość może trafić się wszędzie i w każdym wieku co nie oznacza, że zapomina się o tych, którzy odeszli.
OdpowiedzUsuńAbsolutnie nie, razem bywali na grobach, razem zapalali znicze:-)
UsuńJak się okazuje, cmentarz to też dobre miejsce by spotkać kogoś...
OdpowiedzUsuńNawet lepsze, niż biuro matrymonialne ;-)
UsuńPiękna historia. Sam tytuł bardzo mnie zaciekawił, zastanawiałam się jaka historia zostanie opisana, ale nie spodziewałam się, że tak mnie poruszy!
OdpowiedzUsuńTo super, że tak udało się Ciebie zaciekawić:-)
UsuńNo, proszę, jaka piękna historia. Jak ci kto pisany, to i na cmentarzu go spotkasz.
OdpowiedzUsuńCzyli na cmentarzu nie zawsze jest beznadziejnie:-)
UsuńPogoda faktycznie jakby wiosna była, a nie jesień. I słusznie, jak można skorzystać z tych uroków, to czemu nie. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Ja za zimą nie tęsknię, może być tylko na gwiazdkę...
UsuńTeż znam taki przypadek. Tylko nie było wesela, bo "Młodzi" bali się że ktoś się oburzy albo będzie z nich śmiał.
OdpowiedzUsuńI nadal są razem, chociaż już bardzo stareńcy...
Oby takich historii i par jak najwięcej:-)
UsuńNiezwykła i piękna historia na scenariusz filmu. Dziękuję, że ją przekazałaś, bo jakoś miło na sercu się zrobiło. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńKażdy z nas pewnie zna podobne historie:-)
UsuńWszystko dobre, co się dobrze kończy:)
OdpowiedzUsuńWłaśnie tak, masz rację :-)
UsuńPrzepiękna historia :) aż tak miło na serduszku mi się zrobiło :)
OdpowiedzUsuńPotrzebujemy czasem takich opowieści:-)
Usuń