Wędrując po szlakach walczymy z własnymi słabościami, podziwiamy piękno przyrody i obserwujemy innych turystów.
Czasami rozpoznaję później twarze ludzi spotykanych na szlakach, mijamy się przecież w różnych miejscach.
Mój mąż się temu dziwi, bo on z kolei nie przywiązuje wagi do takich obserwacji.
No cóż, ja tak mam, że twarze i zachowania zapadają mi w pamięć.
Takie obserwacje to skarbnica charakterów, każdy z nas jest inny, inaczej podchodzi do życia i do spotykanych osób.
Takie obserwacje to także szkoła życia, wszak żyjemy wśród ludzi i z ludźmi.
Babcia Janka
Idziemy na Babia Górę (1725 m), w nogach już sporo kilometrów, bo wybraliśmy dłuższy szlak, ale warto było, bo ludzi brak.
Wspinamy się na Sokolicę, by z niej dotrzeć na szczyt poprzez Kępę i Gówniak.
Od Sokolicy idzie z nami troje turystów, babcia, Janek lat ok.5 i dziadek Janusz.
Wyobraźcie sobie babcię Janka - taka energiczna i głośna Alina Janowska z filmu "Podróż za jeden uśmiech".
Całą drogę słucham monologu:
- Janek, nie tak szybko, babcia osłabła
- Janek, przybij piątkę
- Janek, napij się, ciepło jest
- dziadek, przybij z Jankiem piątkę, dzielny jest
- Janusz, szybciej, on nam ucieka
- Janek, zaczekaj będzie zdjęcie
- dziadek stań koło Janka
- Janusz, teraz ty zrób nam fotkę, Janek, szybciej, póki wolne miejsce
- Janek, Janusz, pośpieszcie się, inni też chcą zrobić zdjęcie
- Janek, zjedz coś!
I tak cały czas tubalnym głosem.
Zaczekaliśmy z mężem na Gówniaku, by puścić trójkę przodem, bo sama czułam się powoli jak na kolonii.
Gdy dotarliśmy na szczyt, spotkaliśmy dziadka Janusza, samego, zmieniającego koszulkę za skałką, po babci i Janku ani śladu...
Dostojna para
Nie pierwszy rok chodzę po górach, czasami kondycja lepsza, czasami gorsza.
Pogoda na samopoczucie też ma wpływ, tak już mam.
Nie mam 30 lat, jak to mnie niektórzy pocieszają, gdy narzekam na kondycję, ale spotykam na szlakach osoby sporo starsze ode mnie.
Starsze, ale mocniejsze lub tak zaprawione, że nawet zmęczenia po nich nie widać.
Bo co powiecie na taki przykład:
- wdrapujemy się na Babią, jęzor wisi do pasa, człek spocony jak szczur, a tu stoi sobie para - oboje na pewno ok.80 lat, oboje w kapeluszach, ona drobna i elegancka, on wysoki i równie elegancki
- co jest, myślę, helikopterem tu dotarli?
- wyglądają, jakby dopiero spod prysznica wyszli, jemu brakowało tylko białego szalika i laseczki, jej torebki na łańcuszku i pieska na ramieniu, takiego białego pudelka
- przecież musieli się wdrapać na tę samą wysokość co my, a ja przy nich jak słoń na plaży, uszy do wachlowania przydałyby się
- nie wiem jak to zrobili i dlaczego spoceni nie byli, no nie wiem i już!
Rodzina w pensjonacie
Może narażę się czytelnikom, którzy wyjeżdżają z dziećmi, ale naprawdę po wielu latach urlopowania w pensjonatach różnych (unikam hoteli i wielkich noclegowni) nie dziwię się miejscom, które oferują noclegi, zapewniając strefy bez małych dzieci.
Sama chyba zacznę takich szukać.
Dlaczego?
Bo jadę w góry by chodzić po szlakach, a więc muszę się wyspać, co często jest niemożliwe, gdy rodzice w pensjonacie odstresowują się, a dzieci robią co chcą i kiedy chcą.
Biegają po schodach, trzaskają drzwiami lub bawią się w podchody pod naszym oknem.
Czy tak trudno przygotować dzieci na to, że pensjonat to nie dom i innym mieszkańcom potrzebny jest spokój?
Dzieci są różne i dorośli bywają różni, a moim pomysłem byłoby stworzenie pensjonatów dla tych gości, którzy nocami nie sypiają, tylko imprezują.
Oznaczenie takich miejsc pozwoliłoby innym odpoczywać przed wysiłkiem na szlakach...
Może zbyt dużo wymagam?
Na miescu tego Janka skoczyłabym w jakąś pesepaść czi inną czarną dziurę (i goniło by mnie "Janku nie tak szybko...!)
OdpowiedzUsuńChyba zrobiłabym podobnie:-)
UsuńCiekawe te Twoje babiogórskie obserwacje :)
OdpowiedzUsuńCo do dzieci... kiedyś ośmieliłam się zwrócić uwagę i w odpowiedzi usłyszałam: "Przecież nie przywiążę dziecka do kaloryfera".... Czasem ręce opadają :(
Na niemieckich kempingach też są dzieci, ale one jakby ciszej hałasują. Nie mówiąc już o tym, że cisza nocna jest bezwzględnie przestrzegana!
Spotkałam kiedyś dwie francuskie pary z dziećmi w restauracji, dzieci jakby nie było, po prostu umiały się zachować.
UsuńBabia Góra <3 Udanych i pięknych szlaków! Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDziękuję, tu jest gdzie chodzić i zmęczyć nogi...
UsuńA może ci seniorzy, którzy tak Ci zaimponowali, po prostu mieszkali w schronisku? Dotrzeć mogli tak, jak towary na zaopatrzenie schroniska :)
OdpowiedzUsuńZe schroniska na szczyt jest gorsza droga jak do schroniska...nie rozumiem tego.
UsuńA może tylko tak staro wyglądali? ;)
UsuńNie pocieszaj mnie, naprawdę byli wiekowi...widziałam z bliska:-)
UsuńTeż widzę szereg obserwacji masz. :) Co do stref bez dzieci to masz rację, powinny być miejsca podzielone ze względu na planowany charakter wypoczynku. Każdy by był zadowolony wtedy.
OdpowiedzUsuńTakie wrażenie miałem przy tych wykopaliskach. A na poważnie to chyba chodzi o jakieś pozostałości z Powstania Warszawskiego, nic innego do głowy mi nie przychodzi.
W sumie to dobrze, bo jednak te minimum można zachować nadal czyli maseczki w miejscu zamkniętym mówiąc ogólnie.
Pozdrawiam!
Skoro wszyscy mają prawo być z urlopu zadowoleni, to powinien być wybór, są już podobno restauracje tylko dla dorosłych...
UsuńA mnie Babia Góra marzy się od zarania dziejów. Może kiedyś coś...
OdpowiedzUsuńMasz bliżej ode mnie, można dojechać busem:-)
UsuńTeż tak mam, że obserwuję ludzi i to jedna z tych ulubionych rzeczy, które lubię robić. Uważam, że w każdym człowieku możemy znaleźć nauczyciela, a ja lubię się uczyć. Także my są z jednego klubu.
OdpowiedzUsuńMożemy opracować logo klubowe i zaprojektować koszulki:-)
UsuńMoże owi seniorzy też za kamieniem zmienili odzienie na suche i wytworne? Jak dziadek Janka? A swoją drogą mały Jan to dla mnie Jaś, Janek jakoś mi nie brzmi, do wnuka jednak Jaś wołam....
OdpowiedzUsuńKoszulki koszulkami, ale oni nawet nie wyglądali na zmęczonych i spoconych!
UsuńBardzo podoba mi się ten widok na drugim zdjęciu, jednakoż chyba już nie dałabym rady wspiąć się aby taki widok zobaczyć. Niestety ale aktualnie nie mam możliwości aby to sprawdzić, ale może jeszcze kiedyś...
OdpowiedzUsuńNigdy nie mów NIGDY...nie wiemy, co czeka za zakrętem:-)
UsuńJeśli chodzi o uwagi na temat dzieci...definitywnie masz we mnie sojusznika. O, takie mi się właśnie marzy bycie osiemdziesięciolatkiem
OdpowiedzUsuńCały czas na to pracuję, ale jaki plan ma natura, tego nie wiem...
UsuńZaniepokoiłam się, co się stało z Jaśkiem i jego babcią...Chyba dziadek żadnego głupstwa nie zrobił?!...;(
OdpowiedzUsuńTego nie wiem, nie szukałam, unikałam raczej...
UsuńJakie piękne drugie zdjęcie! A modelka widać zadowolona z wyprawy🙂 Z kondycją różnie już bywa, ale póki uda się wdrapać zgodnie z planem - to jest się z czego cieszyć. Super wyprawa, wspaniałych widoków życzę 🙂 anka
OdpowiedzUsuńModelka zadowolona i jeszcze daje radę, ale jak długo?
UsuńBędę się martwic później...
A ja jak patrzę na takich starszych ludzi, jak ta para, którą opisałaś to myślę, że to ludzie gór, tacy, którzy wiele lat tam mieszkają, znają każdy szlak, to ich miejsce, ich świat i mają naprawdę dobrą kondycję i jest w nich coś pięknego, ta siła, twardość hart. Byłam w wczasach w górach raz z małymi dziećmi, co chwila się zatrzymywaliśmy albo czekaliśmy aż rodzice z nimi dojdą do nas. Cóż, siedzieć w domu przez to, że są dzieci bym nie chciała, ale z drugiej strony taka wędrówka jest mniej przyjemna, a naprawdę sporo ludzi spotkaliśmy z dziećmi, nawet z niemowlakami.
OdpowiedzUsuńDlatego powinna być alternatywa.
UsuńMój syn chodził z nami po górach od kiedy skończył 4,5 roku, ale staraliśmy się go przygotować na to, wpajaliśmy, jak trzeba się zachować na szlaku i w miejscach publicznych.
Nie trzeba z dziećmi siedzieć w domu, widuję także odpowiedzialnych rodziców i dzieci dobrze wychowane, przygotowane do bycia wśród ludzi, a nie tylko chowane...
Myślę, że w ogóle nie wymagasz za dużo ;)
OdpowiedzUsuńZ moich obserwacji też wynika, że dzieciom w tych czasach wszystko i wszędzie wolno. I choć złość może skupiać się na dzieciach, tak naprawdę winni są rodzice, którzy nie uczą, gdzie i co wypada robić ;)
Może rodzice robią sobie urlop od zasad, ale w końcu zasad nie uczymy dopiero na wyjeździe...
UsuńJakie wspaniałe widoki! Oj dużo bym dała, żeby znaleźć się w takim miejscu chociaż na chwile :) Jeśli jest tylko okazja ja bardzo chętnie wybieram noclegi bez małych dzieci. Dwa lata temu kiedy byłam na wakacjach we Wiśle, pojechałam wraz z rodzicami i ich znajomymi. Kulturalnie po obiadokolacji spotkaliśmy się w jednym z pokojów, była może godzina 19 i oglądaliśmy filmy, rozmawialiśmy w taki sposób, aby nikomu nie przeszkadzać, kto wolał ciszę. Jednak rano dostaliśmy informację od właścicieli, że byliśmy za głośno bo pewni goście, którzy byli z małymi dziećmi się poskarżyli. Chyba nie muszę wspominać, że te dzieci od samego rano tak krzyczały, że postawiły na nogi każdego. Co najlepsze zamiast się też przejść nawet na spacer to ci rodzice cały dzień siedzieli z tymi dziećmi w pensjonacie. No cóż ja chyba trochę inaczej rozumie ideologie wyjazdów. Jednak co ciekawe zauważyłam takie sytuacje tylko na wyjazdach w Polsce. Gdzie nie byłam na wakacjach zagranicą dopiero o 21 zaczynały się dyskoteki, występy dla dzieci i jakoś tam można było...
OdpowiedzUsuńZauważam, że dzieci i w Polsce są bardziej głośne, a pensjonaty są traktowane jak dom lub mieszkanie, przecież sąsiedzi postępują w blokach podobnie, jakby mieszkali sami...a regulamin lokatorski jest dla frajerów.
UsuńJa też bardzo lubię podsłuchiwać cudze rozmowy, chodząc po górach, ale nie tylko - również w mieście, na spacerze itp.
OdpowiedzUsuńW górach można czasem z kimś porozmawiać, to jest bardzo miłe.
Serdecznie pozdrawiam :)
Niektórzy ludzie są bardzo towarzyscy, sami zagadują. Wczoraj pogawędziliśmy ze starszym panem. W ciągu krótkiego spaceru opowiedział nam pół życia...
UsuńJeśli siły mi pozwalają, to na szlaku podpatruję ludzi. Ale czasami się nie da ... moja wczorajsza wyprawa na Croagh Patrick to był prawie zgon. Ale dla widoków było warto.
OdpowiedzUsuńCzyli narodziłaś się na nowo, jak Feniks!
UsuńGratulacje:-)
Też obserwuję ludzi.
OdpowiedzUsuńDziadek nie wytrzymał i zrzucił żonę jak wnuk poszedł siku. XD
Też się zastanawiam jak Ci starsi ludzie włażą na góry. Np. jest podejście, że nie da się gadać, bo skupić się trzeba na równomiernym głębokim oddechu, a wyprzeda nas para 80+ i rześko ze sobą rozmawiają.
Z dziećmi mamy ten sam kłopot, bo ludzie puszczają swoje pociechy samopas. Zawsze jednak widzę różnicę, kiedy wypoczywamy w Polsce, nie wypoczywamy, bo jest obok zawsze jakieś przedszkole. Jak wypoczywamy gdzieś w Szwajcarii, to często dowiadujemy się, że ktoś ma dzieci, dopiero jak przypadkiem spotkamy.
To samo z imprezami, w Polsce nie pośpisz. W Szwajcarii cisza w każdym pensjonaciku. Na naszym osiedlu była cisza dopóki nie sprowadził się Polak. Muzyka na ful codziennie. Sąsiedzi interweniowali i gościa już nie ma.
Może to geny, są ludzie, którzy długo żyją, kondycję mają wzorową, nie chorują i w ogóle...
UsuńChyba przeprowadzę się do Szwajcarii.
A może odwrotnie - kondycja, a nie geny i przez to długo żyją? Podobno regularny, porządny ruch sprawia, że nie nawala serce, a więc ciśnienie, krążenie etc. Płucka wydolne itd. Może wystarczyłoby przeprowadzić się w Tatry. ;)
UsuńZawoja wystarczy i taniej!
UsuńPiękne te nasze Beskidy! Każda wyprawa, wakacyjna czy inna, każda podróż, może dać wiele miłych wrażeń. Uwielbiam podróże! I te większe i te maleńkie. Urocze zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńMiłego tygodnia! Już w domu, czy nadal w drodze?
Nadal w drodze, tym razem u przyjaciół, w domu pod lasem:-)
UsuńPiękne widoki i jak czytam różnorodnych wrażeń moc :) Twój pomysł by tworzyć odrębne pensjonaty dla tych gości, którzy nocami nie sypiają, tylko imprezują i dla tych z dziećmi jest godny pochwały. :)
OdpowiedzUsuńWolałabym wiedzieć po prostu, czego się spodziewać i unikać...
UsuńTylko pozazdrościć Beskidów. Wędruj jak najdłużej, do rzeczywistości nie ma po co wracać.
OdpowiedzUsuńNo niestety, tylko przyroda koi wszelkie bóle...
UsuńBabią widzę z okna, choć oddalona o prawie 70 km ;) Przy dobrej widoczności nawet Tatry widzę...
OdpowiedzUsuńW tym roku, co prawda, nie wybieramy się nigdzie na wakacje. Ale preferujemy miejscówki, które zaznaczają, że posiadają strefy bez dzieci. I doskonale Cię rozumiem. Człowiek ma urlop po to, by odpocząć. I dobrze jak może wybrać formę odpoczynku. Coraz więcej hoteli (szczególnie zagranicą) oznacza się 16+/17+/18+. Młoda za kilka miesięcy skończy 18, więc przyszłościowo możemy szukać tych całkowicie dla dorosłych. Szkoda jednak, że w Polsce takich ośrodków jest wciąż mało...
Teraz nawet, ku mojemu ubolewaniu hotele i pensjonaty przyjmują kolonistów, by nadrobić straty, wczoraj chcieliśmy zjeść obiad w restauracji, gdzie jadły dzieci z kolonii, kelnerka nie słyszała , co mówimy...
Usuń1. Babcię i Janka zjadły misie, a Dziadek zacierał ślady...;o)
OdpowiedzUsuń2. Na wielu szlakach można spotkać takie pary (albo singli), kiedyś zapytałam o to pewną bardzo stateczną Panią...Ona wychodziła na szlak przy pierwszym brzasku i była w połowie drogi nim ruszali turyści...;o)
3. Jak wiesz wędrujemy w różnych "zestawach" i miejscówki dobieramy w zależności od wieku uczestników...Ale "plaga tumiwisizmu" jest powszechna (niestety)...;o)
Niektórzy po prostu żyją, jakby byli sami na świecie...
UsuńTak jakbym była tam z Tobą. Dzięki za wycieczkę.
OdpowiedzUsuńBardzo proszę:-)
UsuńWitaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńZ babcią Janka prawie jak w "Fargo":)
Żelazna kondycja - fajna rzecz i powinna być wprost proporcjonalna do wieku:)
A dzieciaki i imprezowicze mi nie przeszkadzają, o ile te pierwsze nie rzucają we mnie jedzeniem, a ci drudzy nie mylą mnie z nocnym sklepem monopolowym:)
Pozdrawiam:)
Może to dlatego, że pracuję w szkole - szukam spokoju, ale i sama staram się nikomu nie przeszkadzać - żyj i daj żyć innym:-)
UsuńTak się zastanawiam... co się stało z babcią i Jankiem ??? ;)))
OdpowiedzUsuńCo do dzieci... cóż winni są tylko rodzice. Jakiś czas temu byłam z córką (dorosłą) w restauracji na obiedzie, chciałyśmy miło spędzić czas, zrelaksować się i odpocząć... cóż... nie dało się :/ Uciekałyśmy czym prędzej :/
Cudne zdjęcia <3
Pozdrawiam ciepło, Agness:)
Dzieci naśladują, słuchają, realizują niejako plan rodziców,do dzieci nie mam pretensji:-)
UsuńZazdroszcze Bieszczad... marzenie
OdpowiedzUsuńW Bieszczadach jeszcze nie byłam, ale może kiedyś...
UsuńPiękne górskie zdjęcia i historie.
OdpowiedzUsuńJa też jestem za tym, żeby były hotele osobne dla osób bez dzieci jak i z, dlatego, że często tak jak piszesz jest tak, że rodzice się relaksują, a dzieci hałasują i nawet nie zwracają na nich uwagi.
Każdy ma inne preferencje wypoczynku po prostu...i wszystkie opcje powinny być uszanowane.
UsuńSuper wyprawa, przypomniała mi jak z koleżanką zdobywałyśmy Babią w czas czarnych jagód:) Oj, zeszło nam, zeszło zanim wlazłyśmy z granatowymi palcami i ustami:)
OdpowiedzUsuńRaz tylko w Bieszczadach spotkałam się z tym, że nie przyjmowano rodzin z dziećmi. Zresztą są dzieci i dzieci. Mojej najstarszej wnuczki w takim pensjonacie nie zauważyłabyś, ale tę średnią to i owszem:)
Zauważać, a ledwo znosić to co innego, ale nie wszyscy to rozumieją i raczej osoby lubiące spokój uważane są za dziwne...
UsuńPowiem krótko - podróże kształcą pod każdym względem.
OdpowiedzUsuń:-)
To prawda, Ty wiesz to najlepiej:-)
Usuńciekawe co dziadek zrobił z babcią i wnukiem. zeżarł na surowo? bez przypraw? a może puścił w dół, żeby wzorem Ikara sprawdziły, że Bóg wiedział co robi nie dając ludziom skrzydeł?
OdpowiedzUsuńTo ci zagadka, warta zbadania...
UsuńNigdy nie byłam na Babiej Górze. Wstyd.
OdpowiedzUsuńDlaczego wstyd, ja nigdy nie weszłam na Rysy...
UsuńTakie obserwacje-czasem śmieszne, czasem denerwujące- dodają kolorytu każdej wyprawie. I jest co wspominać:-)
OdpowiedzUsuńW kwestii dzieci mam tak jak Ty. W naszych podróżach z Ciccino zawsze wybieramy obiekty 'tylko dla dorosłych' lub '18+'.
Pozdrawiam!
Sama miałam małe dziecko, ale starałam się, by nie przeszkadzało wypoczywać innym:-)
UsuńNie wymagasz za dużo. To powinno być oczywiste. My byliśmy w pensjonacie agroturystycznym w Bieszczadach. Same rodziny z dziećmi. Dzieci bawiły się razem, gdy jedne szły spać, inne też - rodzice wołali, dzięki temu wszyscy mieli spokój. To było dobre. Wyszło spontanicznie.
OdpowiedzUsuńZawsze można się zorganizować, nawet wspólnie opiekować dziećmi, wystarczy odrobina dobrej woli.
UsuńDość dużo chodziłam po Karkonoszach, ale teraz już nigdzie nie chodzę, nawet po schodach w moim budynku, bo od tego mam windę.
OdpowiedzUsuńCo do hałaśliwych rodziców i ich dzieci, to się z Tobą zgadzam, bo mimo pandemii 1000+ szaleją pod moim balkonem.
Właśnie nie wiem, dlaczego dzieciaki muszą wszędzie krzyczeć?
UsuńCiekawe, co by powiedziały, gdyby dorośli zaczęli zachowywać sie podobnie?
W tym ostatnim przypadku jednak winiłabym rodziców, a nie dzieci. No ale cóż, jedni jeżdżą chodzić po górach, a inni niestety, napić się alkoholu. Smutne jest to, że dzieci dostają taki wzorzec górskiej turystyki.
OdpowiedzUsuńNie wszyscy muszą chodzić po górach, byle uszanowali styl życia innych.
UsuńPani Jotka sobie wspinaczki urządza, Babiogórskie obserwacje wyczynia, a ja gorę... ech, póki co nie nadaję się na takie trasy... może inną razą. Co do dzieci, to i owszem, bywają hałaśliwe, gdy tego się nie chce. My w Tatrach przebywając, wybieramy sobie siedliska bez dzieciaków, aczkolwiek przynajmniej dla mnie, jeślim umęczony po łokcie, sen sam przychodzi, a po Harnasiu to nawet napada. No i bywa tak, że ludzkie dorosłe stworzenia potrafią bardziej uprzykrzyć wypoczynek, aniżeli koloniści. A na Babią Górę, jak sądzę, turyści nie każą się wieźć konnym zaprzęgiem, jako to się dzieje na trasach do Morskiego Oka, czy po Dolinie Chochołowskiej. Gratuluję zdobycia szczytu!!!
OdpowiedzUsuńGdyby jeszcze były wozy lub wyciąg, to dopiero tłumy ruszyłyby na szczyt.
UsuńJa chyba mam zboczenie zawodowe, unikam hałasu i gromad dzieciarni...
Zawsze podczas podróży obserwuję, a to ludzi, a to przyrodę: kwiaty, zwierzęta, krajobrazy 🌲🌼🦋🍒⛰🏞🏰🌤
OdpowiedzUsuńTak bardzo brakuje mi wyjazdów i póki co się na nie nie zanosi. Stan zdrowia mi się pogarsza. Ale o tym w e-mailu wkrótce.
Pięknie Was pozdrawiam, pozdrówcie ode mnie także cudne miejsca 🌸🙋♀️☕💛
Pozdrawiam wszystkie odwiedzane miejsca od was wszystkich, a info o pogorszeniu u Ciebie bardzo mnie martwi, potrzebujesz zdrowia i sił dla Grzesia przecież.
UsuńŚciskam mocno!
Góry powinni zapisywać ludziom jako terapię
OdpowiedzUsuńZgadzam się, nawet gdyby patrzeć na szczyty z dołu:-)
UsuńNo właśnie wybieram się na szlaki, aby zapomnieć.
OdpowiedzUsuńTo cudnych widoków Ci życzę:-)
UsuńTeż uruchamiają mi się takie obserwacje ludzi i sytuacji.
OdpowiedzUsuńSuper wycieczka. Spokojnego wypoczynku pomiędzy wyprawami Wam życzę:)
Dziękujemy!
UsuńI dla Ciebie wszystkiego dobrego, Mario:-)
Asiu kiedys szlam na Giewont i za mna szedl pan, starszy, moze po 70 - tce. Lepiej mu szlo jak mnie. Pochwalilam go : Ale pan zaprawiony niesamowite,na to ten pan mowi do mnie : Pani, ja tu juz jestem 20 raz a jutro bede na Rysach 21 raz. Gdybym nie chodzil to bym juz dawno na wozku byl. Zastrzelil mnie. Bylam w szoku. Kondycje mial swietna. Ja ostatnio Tatry omijam szerokim lukiem. Piekne sa ale te tlumy mnie odstraszaja.
OdpowiedzUsuńA ten Janek to jak Dawid Orzecki z mojej powiesci. Wszedzie go pelno.
Janek był super, gorzej z babcią:-)
UsuńJa mam 58, do 70 mi daleko...