Spotkania towarzyskie to nie tylko smakołyki i trunki, ale głównie wymiana myśli wszelkiej, choć gdy wspomnę sernik seniorki rodu, to aż czuję ten smak na języku - kremowy, z malinami i kruszonką!
Jak mawiam czasami - orgazm w gębie!
Ale nie o serniku miało być, a o mrówkach.
Zaczęła się dyskusja o komarach i kleszczach. Wiadomo, taki mamy mokry rok, że jest ich pełno.
Każdy miał inny pomysł na odstraszacze oraz na to, czemu jednych żrą, innych omijają.
Nie sprawdziła się grupa krwi - każdy miał inną, ani miejsce zamieszkania, ani jadłospis.
Gdy przyszła kolej na kleszcze, przypomniał mi się rozdział z książki o zwierzętach, gdzie autor opisywał zależność liczby kleszczy od ilości mrówek, bo te ostatnie pożerają i larwy i dorosłe osobniki kleszczy, więc tam, gdzie mrowisk ubogo, tam kleszcze przypuszczają atak zmasowany.
Ktoś narzekał nawet na kleszcze w ogrodzie, ale ostatnio z mrówkami walczył, by do domu nie wlazły.
Otóż podobno, by nie mieć kleszczy w pobliżu domostwa należy część mrowiska do wiadra zapakować i do ogrodu przenieść, a tam mrówki przeorganizują się i nowe mrowisko powstanie. I tu pada pytanie:
- ale jak nowe mrowisko, bez królowej?
- oj nie, królowa nowa musi być
- ale jak to, wybiorą czy co?
- no wybiorą, pewnie nie spośród trutni czy robotnic
- no nie, wiadomo, byle demokratycznie wybrali
- no ba, ale skąd te elity wziąć, by królową wybrać?
- no i kto ma wybierać?
- no mrówki przecież!
- mrówkom nie takie rzeczy w głowie!
- to co, bezkrólewie?
- nie sprawdzi się, królowa musi być!
- to może dwa mrowiska?
- ale jak, w jednym ogrodzie?
Po takim dialogu nieufnie spojrzałam na lampkę wina, bo może coś tam komuś dosypali, ale mimo wszystko lubię ten klimat...
Całkiem przypadkiem , na spacerze w parku natknęliśmy się na wystawę plenerową prac A.Mleczki, a tam taki rysunek. I co ja mam myśleć?
(zdjęcie mrowiska - Adam Hauner at Czech Wikipedia / CC BY-SA (https://creativecommons.org/licenses/by-sa/2.5)
Ja ci do mrówek w ogródku mam wątpliwości, bo ostatnio jak scinalam wysoka trawę i natknęłam się na mały kopiec z mrowkami to ugryzły mnie 4 osy. Cała ręka była spuchnięta, ale na szczęście nie jestem uczulona na osy.
OdpowiedzUsuńAjaj, to musiało boleć strasznie!
UsuńZwiązku mrówek z osami nie znam...
Ja do tej pory też. Tak się jednak stało.
UsuńKLik dobry:)
OdpowiedzUsuńTo ja wybieram mrówki (z królową czy bez). Oby tylko nie były to wścieklice.
Pozdrawiam serdecznie.
Wścieklice też się zdarzają, zwłaszcza gdy naruszysz ich terytorium...
Usuńja się nie znam na mrówkach, ale tak na moją skromną wiedzę o nich to nie może zadziałać... mrówki zgłupieją, rozlezą się po okolicy i szybko wyginą...
OdpowiedzUsuńkleszcze mam w okolicy, ale ludzi się raczej nie czepiają, za to czasem kocicy i psiaka... psiak nawet kiedyś babeszjozę zaliczył... więc psiak nosi specjalną obrożę, a kocicy aplikuję Fiprex raz na miesiąc i to z grubsza działa...
p.jzns :)
Mnie na razie ani komary, ani kleszcze się nie imają, a sprawdziłam różne okoliczności...
UsuńMrówki i mrowisko to moje hobby z lat dziecięcych. Godzinami potrafiłem je obserwować, czasami czynnie, dostarczając im inne owady, co miało charakter iście sadystyczny. Na szczęście z tego dziecięcego sadyzmu się wyleczyłem.
OdpowiedzUsuńJedno mnie zastanawia. Przez dwadzieścia lat dziennie spacerowałem po łąkach. Pies i koty „łapały” kleszcze niczym lep na muchy. Mnie nigdy żaden nie dosięgnął. Chyba mam trującą krew ;)
po prostu jesteś wyższy od traw i nie ocierasz się o nie tak jak koty i psiaki... ale pójdź do lasu, wtedy szanse mogą się wyrównać... u nas w Lesie kabackim jest taka strefa, gdzie kleszczy jest zatrzęsienie, trzeba przez nią szybko przechodzić /lub przejeżdżać rowerem/, bo jak wejdziesz w jakieś krzaczory to jest duża szansa na wyłapanie takiego paskudniaka...
Usuńp.jzns :)
Na szlaku do Zwardonia kiedyś tam, kleszcze spadały na nas z drzew, ale były na tyle duże, że zauważyliśmy i strząsało się toto jak łupież...
UsuńPiotrze, trawa do pasa to dla kleszczy za mało? Moi sąsiedzi mówią, że kleszcze zadomowiły się w systematycznie strzyżonym trawniku. Jak gruchnęła ta wieść, nawet właściciele psów swoich pupilków na nie nie wpuszczają. Nie trzeba żadnych tabliczek, nikt trawników nie depta, no, może jedynie ptactwo...
UsuńDobry pomysł z tymi tabliczkami, wart patentu, zamiast NIE DEPTAĆ TRAWNIKÓW powinno być UWAGA - KLESZCZE!
UsuńWszystkie ssacze mnie kochają. Jak idziemy w grupie, nikogo nic może nie ugryźć, ale mnie pogryzie rój cały kleszczy, much krwiopijców, komarów... Lato jest dla mnie gehenną. Z lasu przynoszę na sobie co najmniej dwa kleszcze.
OdpowiedzUsuńTo współczuję...musiałabyś w kombinezonie ochronnym chodzić ;-)
UsuńW stroju pszczelarza. 😅
UsuńNa przykład, albo w kombinezonie sanitariuszy na czas pandemii...
UsuńI 30°C dookoła, słońce praży, a ja w takim kombinezonie podchodzę pod górę... Muszę jednak pogodzić się z ukąszeniami...
UsuńDzisiaj komar nie dał mi spać, o 5 mnie obudził. ;P
Ciebie budzą komary, a mnie samochody dostawcze, bo pod oknem sypialni mam osiedlowy sklepik...
UsuńJa mam autostradę niedaleko. Słyszę codzienne jak nad ranem ruch się wzmaga.
UsuńZ przyjemnością zamienię kleszcze na mrówki! Właśnie kończę brać antybiotyk po ukąszeniu kleszcza.
OdpowiedzUsuńNo to wiesz, jakie to uciążliwe!
Usuńtakie sprawdzanie się po każdym spacerze nie jest fajne :-(
Mrówki w moim ogrodzie maja się doskonale, kleszcze i komary też, podobnie osy - przedwczoraj na jedną nadepnęłam, oczywiście mnie ugryzła, w stopę. Boli paskudnie, na szczęście nie jestem uczulona. Wolę jednak ten ból od osy, niz boreliozę, a wiem, niestety, co mówię.
OdpowiedzUsuńOsa użarła mnie kiedyś w głowę, bo siedziała na poduszce, a ja nie zauważyłam, bolało straszliwie...
UsuńCiekawe, u mnie w ogrodzie mrówek nie brakuje, więc mam nadzieję kleszczy nie ma. Niestety w lasach i na łąkach jest ich pełno, ostatnio przyniosłam jednego, ale mój pies pomimo obroży i zaaplikowanych kropli często je łapie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Wczoraj szłam przez wysokie trawy, ale na szczęście żaden się do mnie nie przyczepił, mimo bosych stóp...
UsuńUśmiałam się serdecznie Jotko ;) U nas mrowisk nad Bugiem sporo, tak samo jak kleszczy, więc nie wiem. U mrówek demokracji brak. Tam jest totalitaryzm, a każda mrówka działa jak trybik w maszynce. Nie mają zapewne rozterek żadnych. Raczej wykonać program muszą i zapewne chcą ;)Jak nam wszczepią chipy, to też tak możemy mieć ;) Wieczna szczęśliwość!
OdpowiedzUsuńNiebawem może tak być, będziemy jak robociki na uwięzi...
UsuńU mrówek nie ma demokracji - nowe mrowisko powstaje, jak w okresie godowym pani mrówka da się zapłodnić, zrzuci skrzydełka i założy nowe mrowisko, które "zaludni" swoim potomstwem.
OdpowiedzUsuńDlatego samozwańczo ogłasza się królową matką:-)
UsuńWszystko dobrze, pod warunkiem, że Suski zorganizuje mrówkom te wybory, a debata odbędzie się w TVP Kurwizja. Wtedy co prawda na bank szefem mrowiska zostanie kleszcz, a środki przeznaczone na odstraszanie kleszczy będzie można przekazać na msze w intencji zdrowia nowych, namaszczonych władz mrowiska.
OdpowiedzUsuńO tak, pięknie i klarownie to ująłeś :-)
UsuńA finanse utracone na druk kart do głosowania wejdą w saldo budowania nowej demokracji w stylu autokracji.
Z mojego punktu widzenia to lato powinno być bez komarów, bez kleszczy i bez mrówek w domu. W ogrodzie- ok, ale jednak w jakimś oddaleniu od miejsc zajmowanych przez domowników:-)
OdpowiedzUsuńbo jak się opalać????
No i jeszcze bez niepotrzebnych nerwów i rachunków do zapłacenia...
Usuńaw dniu wyjazdu z Rugii obserwowałam jak sie wyroiły latajace mrówki z mrowiska ukrytego pod krzakiem polnej róży- z metr od drzwi naszego saloniku. Widok był niesamowity- wyłaziły z tego mrowiska przez godzinę, chwilę czekały pewnie na wypełnienie się limfą wzmocnień skrzydełek i odlatywały. A do lasu nie chodzi się w sandałkach i z gołymi nogami i rękami.
OdpowiedzUsuńNo nie chodzi się teoretycznie, ale tak idziesz sobie na spacer, a tu las, którego miało nie być...a żal zawracać:-)
UsuńJest sporo gatunków tych mrówek. Lubię czarne, nie znoszę czerwonych. Tych ostatnich jest na grządkach pełno i niszczą mi rośliny. Nawet kosy ich nie jedzą. Te, niestety dla nich, uskuteczniam.
OdpowiedzUsuńRysunek przedni.
Dobrze, że Tobie "mrówki w głowie siedzą". A jak byś przyjęła natręctwo zuczków gnojowników?
To zależy, z wyglądu ładne są i pracowite, ale kto je tam wie...
Usuń"Czerwone mrówki"..Hmmm... Rocznica podobno jakaś... I Tadeusz Ross z balladą o nich - "Wejdą nie wejdą"... Chyba wyroiły się nam własne... Czarne i czerwone - na nasze utrapienie...
UsuńCo jakiś czas coś się roi, to taki nasz narodowy charakter...
UsuńMam taką ilość mrowisk, że na całe województwo wystarczy, a może i na dwa...;o)
OdpowiedzUsuńKleszczy nie mam...;o)
Ale intryguje mnie nazwa wina, które powoduje takie dysputy...Chętnie bym zdegustowała...;o)
(I wino i dysputę)...;o)
Nazwy nie pamiętam, białe, półwytrawne, ale w sumie niewiele, jedna flaszka na kilka osób - a nie, wróć, nalewka jeszcze była...
UsuńWróciłam...;o)
Usuń'Zamiast wsadzać kij w mrowisko, Ty się mrówkom pokłoń nisko,
OdpowiedzUsuńzasłużyły mrówczą pracą by z królową żyć w pałacu'- to pierwsze co przyszło mi do głowy po przeczytaniu Twojej notki:-)
'Orgazm w gębie'- to mi się podoba!
Mrówkom należy się szacunek, bez dwóch zdań.
UsuńOrgazm w gębie mało co potrafi wywołać:-)
To z pewnością zasługa nalewki była, samo wino - zdecydowanie za mało. A z czego ta nalewka była? W tym może kryć się tajemnica :)))
OdpowiedzUsuń"Orgazm w gębie" też mi się podoba, tak jak "inteligencja bezobjawowa" :)))
Oj, skleroza jak nic, nie pamiętam, ale może być, że to ta nalewka:-)
Usuń:) :) :)
UsuńDzięki Tobie dowiedziałam się, że mrówki mają działanie
OdpowiedzUsuńantykleszczowe.
Bardzo fajny jest rysunek Andrzeja Mleczki.
Serdecznie pozdrawiam :)
Fajny i tak mi podpasywał jak ulał:-)
UsuńKocham zwierzęta, ale takie w rozmiarze kota i większe. Do tych małych drani nie mam zaufania :-/
OdpowiedzUsuńJa też wolę z daleka...a już na pewno nie w mojej kuchni:-(
UsuńW doborze konsultantów poleciłbym mrowkom pewnego Antoniego. Chociaż pewnie to zły pomysł, skoro razem z nimi dochodzi prawdy o pewnej katastrofie już dziesięć lat i nic.
OdpowiedzUsuńA serio..jeszce jeden przykład pożyteczności mrówek.
Antoni, to dopiero teorii spiskowych na temat królowej by się dopatrzył i kicha...
UsuńTa antropomorfizacja mrówek nadaje się do biesiad przy winie, ale fakt zmyślne te owady są.
OdpowiedzUsuńOj zmyślne i pracowite:-)
UsuńA ja przeważnie mam orgazm jak słucham solowek Gilmoura 😃
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam że mrowy kleszcze jedzą. Chyba je zatrudnię Asiu bo ma myśl o kleszczach mi się jeżą włosy na głowie
Ściskam Cię
To musisz sobie sprawić mrowisko:-)
UsuńNiejedna muza ciarki na plecach powoduje...
To prawda Kochana, że niejedna ale ten facet szczególnie na mnie działa... Czort jeden 😂😂😂
UsuńTakie ciacho po prostu...
UsuńHa ha ha !!! Fajna ta wystawa i obrazek, ale ciekawa jestem co to za książka o zwierzętach ?
OdpowiedzUsuńU mnie w ogrodzie jest w tym roku mnóstwo mrówek i mrowisk. Niektóre są tak natarczywe, że niszczą rośliny - naprawdę !
Gawędy o wilkach i innych zwierzętach, pisałam kiedyś o niej.
UsuńNajgorzej chyba, gdy wchodzą nam do domów i buszują po szafkach...
Ciekawe jak mrówki organizują sobie kampanię wyborczą, zanim wybiorą królową? ;)
OdpowiedzUsuńDobre pytanie, może ktoś już zbadał?
UsuńTeż niestety przyciągam krwiopijców. A kleszcze najczęściej z własnego ogrodu przynoszę właśnie :( Dlatego z wypiekami na twarzy przeczytałam w poście o noszeniu mrówek w wiadrze :) O, Matko! Zrobiłabym, ale jak? :) :) :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko :)
Wiesz, niektórzy piszą, że to jednak słabo działa, więc sama nie wiem...
UsuńOj, to niedobrze, że gryzą...nie jest to przyjemne!
Wzbogaciłaś mnie o nową wiedzę, że mrówki zjadają kleszcze. Hmm, wybory, nie wybory, przynajmniej u mrówek kobiety mają szansę i to bardzo realną na zwycięstwo, żeby nie powiedzieć, że zawsze wygrywa dama. U nas z kobiet robi się pośmiewisko w polityce...
OdpowiedzUsuńTo też prawda, kobietom wszędzie jest trudniej, podobno mają dołożyć do emerytury za wychowanie dzieci...jednak pewnie kobiety wolałyby być doceniane za całokształt, a nie za posiadanie dzieci:-(
UsuńOj jeżeli chodzi o wszelakie stwory- mrówki,komary,kleszcze to w ostatnim czasie co chwila mnie coś dopada. Kleszcz już był,komary to codzienność, ale i tak najbardziej pamiętam gdy byłam kilka lat temu w Sandomierzu. Z koleżanką wybrałyśmy się w Góry Pieprzowe (podobno jedne z najstarszych w Europie).Ja znalazłam się w nieodpowiednim czasie i miejscu ,bo tak zaatakowały mnie "meszki" że nogi od kolan w dół miałam "załatwione".Mimo różnych środków jeszcze 2 tygodnie będąc już w domu miałam nogi bardzo kiepsko wyglądające. A dlatego pamiętam bo moja koleżanka nie została tak załatwiona jak ja ,właściwie dziwiła się cały czas dlaczego wlazłam w takie "dziwne " miejsce......Niektórzy mówią ,że słodka krew tak przyciąga,no sama nie wiem.
OdpowiedzUsuńNie wiem , jak to jest z tą słodyczą, Grażynko, ale wolę, żeby mnie nie gryzły...
UsuńNęka pani LGBT wyrzucając moje komentarze?- To jest nie do przyjęcia. To dyskryminacja.
OdpowiedzUsuńjak zwykle gada pani bzdury...
UsuńNie do przyjęcia to jest wpraszać się tam, gdzie nas nie chcą. Ten blog jest prywatną strefą Jotki, więc proszę nie wklejać się w prześladowania z powodu LGBT.
UsuńJotko, pozwoliłam sobie na taki komentarz dopóki nie usuniesz komentarza kloszard.
Tym razem nie usunę, żeby wszyscy te bzdury widzieli...
UsuńDziękuję za oficjalne przyznanie się do cenzurowania treści tylko dlatego ,że były napisane przez kogoś kto ma w dłoniach tęczową flagę. PRECZ Z NIETOLERANCJĄ !!!
UsuńSzkoda, że ma pani tak kiepską pamięć, bo sama pani u kogoś w komentarzu przyznała, że wprawdzie jest lesbijką, ale z ruchem LGBT nie utożsamia się.
UsuńPo co więc te gierki? już widzę, jak pani chodzi z tęczową flagą...prędzej uwierzyłabym w krasnoludki.
Szanowna Pani ...kłaniają się prawdy przedstawione prze Einsteina - a które, to już Pani pozostawiam do odszukania.
UsuńNigdy nie wezmę do ręki tęczowej szmaty bo ta ideologia manipuluje ludźmi dokładnie tak jak pokazałam.
Zabolało? I dobrze, przyłapana na kłamstwie i gadaniu bzdur miota się pani kloszard jak szczur w pułapce.
UsuńProszę nie wpisywać nic więcej, bo usunę...
Też lubię tak pogadać, bo fantazja i uśmiech dają życiu kolor, ale dobre winko też nie zawadzi.
OdpowiedzUsuńA domowa naleweczka jeszcze lepsza :-)
UsuńJeśli mrówki to Pan Tadeusz, a przede wszystkim Telimena:
OdpowiedzUsuń"....z wolna głowę ku niej zza drzewa wychylił.
Gdy nagle Telimena zrywa się z siedzenia,
Rzuca się w prawo, w lewo, skacze skroś strumienia,
Rozkrzyżowana, z włosem rozpuszczonym, blada,
Pędzi w las, podskakuje, przyklęka,
upadał nie mogąc już powstać, kręci się po darni,
Widać z jej ruchów, w jakiej strasznej jest męczarni;
Chwyta się za pierś, szyję, za stopy, kolana;
Skoczył Tadeusz myśląc, że jest pomieszana
Lub ma wielką chorobę. Lecz z innej przyczyny
Pochodziły te ruchy.U bliskiej brzeziny
Było wielkie mrowisko, owad gospodarny
Snuł się wkoło po trawie, ruchawy i czarny;
Nie wiedzieć, czy z potrzeby, czy z upodobania
Lubił szczególnie zwiedzać Świątynię dumania"
Piękny to styl pisany... :)
O tak, też mi ten przykład przyszedł do głowy:-)
UsuńOj, nie lubię tych wszystkich owadów i robali... Ich konsekwencje pobytu na moim ciele są fatalne :(
OdpowiedzUsuńAż miałam dreszcze, jak czytałam post.
Ale rysunek Mleczki mnie rozbawił :)
Pozdrowienia posyłam.
Rysunki Mleczki są niesamowite, proste, z pomysłem, zawsze Go podziwiam :-)
UsuńMoze cos w tym jest bo i u nas kleczszy na trawie nie ma a mrówek od groma :)
OdpowiedzUsuńA widzisz, dziś byłam u znajomych na wsi i tam tez mrówki i nornice, a kleszczy brak:-)
Usuń