Dziś chyba nikt nie używa takiego określenia?
Dzisiaj raczej powiemy deratyzator, ale bardziej przemawia do mnie szczurołap właśnie.
Bywają historie, które wprawiają w zdumienie, trudno uwierzyć, że się wydarzyły naprawdę.
W sumie nie wiem jaka jest ta opowieść, może wymyślona na potrzeby książki, ale tak niesamowita, że postanowiłam ją opisać tutaj.
Książka to TAJNY DZIENNIK autorstwa Sebastiana Barry.
Nie każdemu pewnie się spodoba, ale dla mnie ciekawa, zwłaszcza z psychologicznego punktu widzenia.
Ale wróćmy do opowieści.
Ojciec głównej bohaterki stracił stanowisko zarządcy cmentarza, ale zaproponowano mu pracę przy likwidacji szczurów w budynkach.
Jedno ze zleceń dotyczyło oczyszczenia z gryzoni szkoły z internatem dla dziewcząt.
Zaczął od strychu, następnie zajął się piętrami z sypialniami lokatorek.
Metodę wybrał ryzykowna i okrutną, mianowicie łapał szczury w pułapki, później ogłuszał je, oblewał terpentyną i wrzucał do ogniska na podwórzu.
Pech chciał, że jeden z gryzoni , oblany płynem wyrwał się szczurołapowi i pobiegł w stronę budynku.
Był wieczór, w kominkach palił się ogień.
Futro szczura zajęło się od któregoś z palenisk, wystraszone zwierzę biegało jak oszalałe między łóżkami, podpalając zwisające prześcieradła.
Pożar wybuchł szybko i równie szybko rozprzestrzeniał się po internacie.
Rzecz działa się dawno temu, dziś może ugaszono by ogień sprawniej i szybciej.
Wówczas zginęły 123 osoby, część w płomieniach, część skacząc z wysokości, gdy ogień odciął drogi ucieczki.
Nikt nie mógł pojąć, jak pożar pojawił się w budynku i tak szybko zajął wszystkie niemal pomieszczenia...
Nawet teraz, w trakcie pisania mam ciarki na plecach.
Nie wyobrażam sobie nawet co musiało się dziać w głowie owego szczurołapa, gdy pojął skutki swego postępowania...
(grafika - wikimedia commons - szczurołap)
Od babci znam historię o wielkim szczurze, który zagryzł sporego psa. Szczur wizytował piwnicę babci, niszcząc ziemniaki i inne zapasy, babcia wzięła więc ze sobą psa, by pogonił gryzonia.
Szczurzysko zapędzone w kąt bez odwrotu zaatakowało psa. Poszarpane gardło Reksa nie dało się uratować...
O szczurach buszujących po domach słyszy się wiele opowieści. Mnie najbardziej zmroziła historia gryzoni, które wyłaziły muszlą klozetową w toalecie i właściciele musieli pod deską założyć siatkę...mimo zabezpieczenia bałabym się siadać na tym tronie :-(
A może znacie jakieś inne, równie niesamowite historie?
Brrr...A temat akurat na piękny słoneczny dzień. Bracia Grimm spisali historię szczurołapa "Flecista z Hammeln" , który nieusatysfakcjonowany zapłatą za rozprawienie się ze szczurami w mieście, wyprowadził także dzieci notabli z Hemmel.
OdpowiedzUsuńTemat jak każdy inny, w taki dzień z daleka czuję zapach śmieci i psich kup na osiedlu:-(
UsuńSzczurów panicznie się boję. Moja sąsiadka mieszkająca na parterze, kiedyś rzuciła na biurko administratora budynku ogromnego szczura, który ponoć wlazł do mieszkania właśnie przez sedes. Szczury są ponoć bardzo inteligentne, ale ja wolałabym się o tym nie przekonywać. Słyszałam kilka opowieści o zagryzieniu ludzi przez te gryzonie. Skóra mi cierpnie od samego myślenia o nich.
OdpowiedzUsuńSzczurów też nie lubię i nie wiem jak można trzymać je w domu, ale może ktoś inny dziwi się jak można trzymać węża czy pająki...
UsuńTeż znam historie o szczurach wychodzących z muszli klozetowych. Zawsze, zanim podniosę deskę spuszczam wodę w dużej ilości..bo gdyby był,..to by uciekł.
OdpowiedzUsuńObrzydliwe stworzenia , zawsze kojarzą mi się z 'Dżumą'"
Znam historie o szczurach zagryzających dzieci w kołyskach i to wcale nie byly rzadkie przypadki.
Ale temat !!
Znałam dom uczennicy, gdzie szczury zagnieździły się pod podłogą i wychodziły nocą, strasząc dzieci...
UsuńSwojego czasu, gromadę lat do tyłu, był w tv film dokumentalny chyba właśnie pt. "Szczurołap". Fascynujący choć straszny. Jeśli udałoby się go jeszcze odszukać, bardzo polecam: inteligencja człowieka wobec inteligencji i woli przetrwania szczura.
OdpowiedzUsuńChyba oglądałam, podobnie jak filmy o szczurach laboratoryjnych, ale jakoś nie nabrałam sympatii dla tych gryzoni...
UsuńPiękne zwierzęta i bardzo mądre. Mamy ostatnio na naszej wsi kilka szczurowych ognisk zapalnych z powodu nieodpowiedniego przechowywania odpadków. Legendy o zagryzaniu przez szczury zawsze powodują mój uśmiech, bo ciekawe jest jak człowiek przemienia fakty w historie atrakcyjne do słuchania zimowymi wieczorami. Jakby tak opowiedzieć o realiach, to nie byłoby takie fajne, "żyliśmy w brudzie i bałaganie".
OdpowiedzUsuńNie wiem ile w tym prawdy, ale każda legenda zawiera jej ziarno.
UsuńNiewątpliwie szczur dzielnie walczy o życie. Ja widziałam nawet mysz, która postawiła się kotu. W wiejskich historiach drażni mnie przemilczanie niewygodnych faktów. A że jest jakieś ziarno prawdy ... zgadzam się, ale najczęściej nie to ziarno o które nam chodzi ;)
UsuńHistoria ostra jak kawa z rana :) Ja na szczęście ze szczurami do czynienia nie miałam, jednak myszy buszujące za naszym łóżkiem, kiedyś w nocy mnie zbudziły. To był światowy rekord szybkości -zbiegania po schodach ;)
OdpowiedzUsuńWyobrażam sobie, u nas myszy buszowały po kuchni...znajomi mają plagę nornic w ogrodzie!
Usuńteraz się mądrze mówi "derazytyzator"...
OdpowiedzUsuń...
mało ekonomiczna metoda, bo po kiego dopłacać do terpentyny?...
przypomina to taki starutki,chyba jeszcze przedwojenny kawał o ulicznym sprzedawcy "maści na ściury"...
p.jzns :)
Nie znam lub nie pamiętam, napiszesz?
Usuństoi gość i zachwala: "maść na ściury, maść na ściury, amerykańska maść na ściury"...
Usuńktoś podchodzi i pyta: "panie, jak to działa"...
"uważaj pan, łapieś pan ściura, smarujeś mu pan bziusiek i puściaś pan go wolno, maść go śwędzi, ściur się gryzie, robi się dziura i ściura ni ma"...
"a to nie można tak od razu dać w łeb i już?"...
"moźna i tak, moźna i tak, ale maść jest oryginalna, amerykańska"...
Nie znałam, ale jak maść amerykańska, to musowo kupić trza!
UsuńDzięki:-)
Szczury mają się świetnie i zapewne, podobnie jak owady, spokojnie przeżyją ludzkość. Pewnego ranka, wchodząc w warszawskim mieszkaniu do toalety, zauważyłam na desce sedesowej ślady małych łapek- szczurzych. Ponieważ nigdzie w toalecie nie było (na tym osiedlu toalety były odrębnym pomieszczeniem) żadnej dziury w ścianie, wiadomo było, że wszedł przesz kanalizację. Pognałam do administracji, a tam się dowiedziałam, że w każdym jednym domu w Warszawie są szczury. Dostałam zawiniątko z "unicestwiaczem", które należało umieścić w odpływie sedesu.. Teraz nie truje się szczurów trucizną, ale podaje się im warfarynę, w dużej dawce, które powoduje tak silne rozrzedzenie krwi, że szczur "nie wyrabia". W jednym z wieżowców na naszym osiedlu szczur zamieszkał w "puszce" po instalacji elektrycznej. Był bardzo towarzyski, gdy się stało czekając na windę zawsze wystawiał mordkę.
OdpowiedzUsuńWszystkie blokowiska warszawskie są zaszczurzone. Tu, gdy tylko ktoś gdzieś zobaczy szczura to natychmiast wisi ostrzeżenie w okolicznych budynkach i prośba by ten fakt zgłosić do administratora budynku.
Oczywiście nikt tu śmieci nie wywala luzem, zawsze są w opakowaniu a pojemniki są zawsze zamknięte. W moim budynku pojemniki są w zamykanym pomieszczeniu, śmiecie są wywożone raz w tygodniu, ale w tym pomieszczeniu nie ma smrodu śmieci bo wszyscy przestrzegają narzuconych warunków ich składowania.
Myszy i szczury pojawiają się co jakiś czas lub nie zawsze się pokazują. U nas niestety bywają uparci sąsiedzi, którzy zostawiają na wierzchu resztki jedzenia, żadne apele nie pomagają...
Usuń"Flecista z Hammeln" Był, w/g współczesnych dociekań, osobą która opiekowała się zadżumionymi i fletem dawała znać mieszkańcom, że idzie, by mogli uniknąć zakażenia. A szczury, też zarażone dżumą (i ją roznoszące)wylegały na ulicę, by tam dokonać żywota, nie w norach. Podobno tak robią.
OdpowiedzUsuńWidziałam raz szczura w akcji. Zaatakowane są bardzo agresywne i bojowo walczą o życie.
Też tak słyszałam...
UsuńGrajek z Torunia uchronił miasto przed plagą żab, stąd jego figura z fontanną w pobliżu pomnika Kopernika:-)
Mój sceptycyzm nie pozwala mi wierzyć w szczury wychodzące z sedesu. Za to szczury są tam, gdzie jest przysłowiowy syf (patrz osiedlowe śmietniki, piwnice, gdzie ktoś przechowuje żywność, itp.)
OdpowiedzUsuńW życiu miałem okazję poznać inteligencję tych zwierząt. W latach siedemdziesiątych w mleczarni, gdzie butelkowano mleko. Przegryzały wieczko i wypijały tyle mleka na ile pozwalała im długość ogona. Drugie miejsce to kopalnia, jako pozostałość po koniach. Konie w końcu zniknęły, szczury pozostały i wykradały nam drugie śniadania.
O szczurach w sedesie słyszałam wielokrotnie, więc chyba coś w tym jest.
UsuńU mnie szczur wdrapał się na 4 piętro w szybie wentylacyjnym i zrzucił gniazdo gołębia.
Ciąg wentylacyjny to jednak nie to samo, co ciąg kanalizacyjny z syfonem przy każdym sedesie.
UsuńO szczurze w sedesie opowiadał kolega męża, bardzo religijny, więc chyba nie kłamie ;-)
Usuńsam widziałem u znajomej kiedyś, jak metro kopali na Górnym Mokotowie, to dość stara dzielnica i tam niezły popłoch pod ziemią zrobiło to kopanie... co prawda nie widziałem wyłażenia z wazonu, tylko siedział na wannie i bezczelnie gapił się, ale zbadaliśmy łazienkę, kratka wentylacyjna była nienaruszona, a innej opcji nie było...
Usuńa co ze szczurem?... to była szybka akcja, szczur schwytany w ręcznik wylądował na podwórku, bo jakoś nikt nie miał serca go utłuc...
Ktoś mi opowiadał, że nakrył szczura w szafce, jak szare mydło wyżerał...
UsuńNo toście sobie, Panie, znalazły temacik akurat na sobotni dzień... Jeszcze tylko dżumcię, cholercię i syfilisika dodać. Potem tylko usiąść przy kawci, szarlotce i poestetyzować... Koronawirus już jest - jeden w na świecie, drugi na Żoliborzu [lub Nowogrodzkiej.
OdpowiedzUsuńKornel Filipowicz w jednym z opowiadań stwierdza, że te w... sedesach są groźne szczególnie dla pań. Interesujący punkt widzenia...
Ale że co? sobota to tylko do rozmów o pogodzie, a poniedziałek o pogrzebach?
UsuńSzarlotka jest dobra dla pokrzepienia nie tylko ciała:-)
To panowie na desce nie siadają? Czasami muszą.
Ten szczurołap w moim odczuciu był psychopatą...
OdpowiedzUsuńP.S. Jotko, pewnie Ty tez nie widzisz moich postów, zapisz proszę mnie jeszcze raz do obserwowanych :) Zmieniłam tylko tytuł bloga, nic nie zmieniając, coś się "samo" zmieniło. Kompltnie nie wiem o co chodzi. Z góry dziękuję i pozdrawiam, Pola
Blogger tak ma i nasze wysiłki na marne, trzeba to przeczekać, nie raz tak bywało...
UsuńLubię takie książki, więc z ciekawością przeczytam.
OdpowiedzUsuńSzczurów bardzo się boję. Gdy mieszkałam w Moskwie było ich dość dużo przy śmietnikach. Bałam się śmieci wyrzucać :(
Teraz mamy wiaty śmietnikowe, więc jest hałas na zewnątrz, ale w zsypach to dopiero był koszmar!
Usuńdość dramatyczne ale bardzo ciekawe
OdpowiedzUsuńPrawda? Nawet tragiczne, ale ciekawe!
UsuńPrawdziwe
UsuńAle życie takie jest
UsuńSzczury opanowały niektóre miasta, u nas też widzę ostatnio zagryzione przez koty sąsiadki, brr:(
OdpowiedzUsuńAlbo śmieci nas zaleją, albo szczury zjedzą...nie wygląda to dobrze.
UsuńHistorii o szczurach jako takiej nie znam. Słyszałem natomiast, źe to jeden z największych problem miasta Nowy Jork, które słynie ze sporej ilości podziemnych tuneli. Ponoć zagościły tam właśnie te niesympatyczne i bardzo przebiegle gryzonie.
OdpowiedzUsuńSzczury wystąpiły też w filmie z H.Fordem, gdzie bohater w Wenecji szukał tropu do odnalezienia świętego Grala.
UsuńKurcze przerażająco brzmi ta historia o szczerze, który podpalił dom. Faktycznie ten człowiek jak zdał sobie z tego sprawę musiał być w ogromnym szoku i pewnie to wydarzenie odcisnęło na nim jakieś piętno. Ja niestety nie znam żadnych takich ciekawych historii ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam na konkurs: czytanko.pl
Mieć na sumieniu tyle niewinnych istnień, to nie byle co!
UsuńTam, gdzie jedzenie, tam są inteligentne szczury. Przy jadłodajniach, kuchniach, knajpach żywią się resztkami pożywienia, a w blokach piwnice załadowane warzywami również nęcą łatwym pożywieniem, podobnie w stajniach, chlewach. Ale od czego są środki, tylko stosować trzeba systematycznie, by nie dopuścić do rozmnożenia.
OdpowiedzUsuńZasyłam serdeczności
Nadal gryzonie i szkodniki wszelkie mają się dobrze, mimo coraz to nowych sposobów na nie...
UsuńW hiszpańskim filmie o wymownym tytule "Garbus z kostnicy", tytułowy garbus wykrada z tytułowej kostnicy ciało dziewczyny w której się zakochał i skrywa je w jakichś piwnicach. Któregoś razu wpadł w szał, bo okazało się, że do ciała dostały się szczury. Chwycił pochodnię i zaczął palić gryzonie żywcem. Film został zbanowany w wielu krajach, bo niestety spalono ileś tam żywych zwierząt, by nakręcić tą scenę.
OdpowiedzUsuńWe wszystkich chyba filmach obecnie umieszczana jest klauzula, że żadne zwierzę nie ucierpiało w trakcie powstawania filmu.
UsuńZwierzęta tez powinny mieć kaskaderów:-)
O szczurach grasujących w domach... Jak wiesz, mieszkałam w leśniczówce. 150 metrów od niej była pegeerowska obora i stodoła. Między leśniczówką i oborą była łąka. I wyobraź sobie nasz szok, kiedy pewnej zimy, zobaczyliśmy przez okno, jak od strony obory w stronę leśniczówki szedł rządek szczurów.
OdpowiedzUsuńPrzez dobre parę lat szczury buszowały na strychu, w piwnicy i nierzadko bywały w pokojach. Moja siostra przydybała szczura na środku łóżka. Nagminnie siedziały w stodole i w oborze. Kiedy szliśmy spać do stodoły, na siano, najpierw robiliśmy akcję płoszenia szczurów. Wrzaski, walenia kijami po belkach itp. Dopiero wykładana trucizna powoli zlikwidowała całe to stadko.
Nie pamiętam czy czytałam te powieść, ale historię znam. Może z recenzji?
A może film nakręcono na podstawie fabuły? Ja z kolei nie pamiętałam historii ze szczurami, ale inne elementy fabuły są mi znajome, więc wszystko możliwe...
UsuńOch, aż mnie ciarki przeszły. Szczury budzą wstręt. Ale podobno mają doskonały instynkt przetrwania.
OdpowiedzUsuńO tak i świetną organizację społeczności osobniczej:-)
UsuńNiezbyt wakacyjny temacik znalazłaś...;o)
OdpowiedzUsuńDlaczego, w wakacje nie tylko na sianie leżymy:-)
UsuńWitaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńŁomatko!
Kiedyś u maminej przyjaciółki zamieszkał szczur, który otwierał sobie słoiki z przetworami i grzebał w kartonach ze sprzętem kuchennym. Dzięki tym poczynaniom zyskał sobie przezwisko - inżynier. Ale nie taki sobie zwykły, banalny "inżynier", lecz z przyprawowym początkiem na "piep...":)
Pozdrawiam:)
No proszę, to wręcz smakosz, można powiedzieć. Z umiejętności inżynier, z zamiłowania szef kuchni:-)
UsuńSzczurołapa z Hameln znam! Jak mu mieszkańcy miasta z deratyzację nie chcieli zapłacić i w odwecie zabrał im dzieci.
OdpowiedzUsuńMoje szczurzysko (miałam dwa) znalazło sposób, by wyleźć z klatki, wspiąć się na lodówkę i podpierdzielać owoce z koszyka. Malutki szczurek i pomidor większy od niego, przekomiczny widok.
No i w "Walhalli" Mastertona jest motyw ze szczurami, pod typem załamała się podłoga, spadł do piwnicy i go szczurki zjadły.
UsuńW "Malowanym ptaku" Kosińskiego było coś podobnego, tyle, że zwierzaki tłoczyły się w jakimś bunkrze, o ile dobrze pamiętam...
Sporo jest tych szczurzych scen filmowych, literackich... ostatnio czytałam o szczurach w okopach , śpiącym twardo żołnierzom palce obgryzały.
UsuńZ takich przyjemniejszych jest szczurek z Ratatuj, co gotować potrafi. :D
UsuńTego szczurka lubię :-)
UsuńHello!
OdpowiedzUsuńWow, spodobało mi się!
Te szczury, fascynujące stworzenia :)
Temat bardzo a propos, bo teraz mamy, wiadomo, chiński rok szczura...
A gryzoń wnoszący ogień do szkoły - mrozi krew w żyłach.
Pozdrawiam :P
No faktycznie, nie skojarzyłam. Czysty przypadek, taka refleksja po lekturze:-)
UsuńZadziwiające są takie zdarzenia. Nie ma się co dziwić, że spora część książek czy filmów opowiada prawdziwe historie, często są lepsze niż najlepsze wytwory wyobraźni.
OdpowiedzUsuńTaka to już dola pracownika, że co jakiś czas musi iść na jakieś zebranie. Żeby jeszcze coś one dawały.
Budowy wszelkie rozwinęły się technicznie w niesamowity sposób. Jak oglądam na Discovery czasem takie programy, to dziwię się zawsze rozwiązaniom poważnych problemów.
Tak samo z teatrem czy operą, na żywo dużo lepsze.
Pozdrawiam!
Większość zebrań to strata czasu, niestety...
UsuńNie lubię - delikatnie mówiąc - myszy, nie mówiąc o szczurach. Na szczęście nie natknęłam się jeszcze nigdy na szczura. Jakiś czas temu czytałam, żę podczas stanu wyjątkowego, kiedy wiele restauracji, barów, kawiarni było zamkniętych szczury zaczęły wychodzić z ukrycia w poszukiwaniu jedzenia (u mnie w Tokio), ale na szczęście nie łaziłam w tamtym czasie po mieście.
OdpowiedzUsuńJa, nawet idąc do piwnicy robię dużo hałasu, by uciekły...
UsuńMyśmy z żoną, mieli duży kłopot z myszami, zaraz po wprowadzeniu do bloku. Nie byłoby w tym nic dziwnego, ale mieszkanie, było na czwartym piętrze.
OdpowiedzUsuńMy podobnie, a mieszkamy na trzecim...
Usuńnajbardziejszy szczurołap,to chyba u Pratchetta -- Zadziwiający Maurycy i jego uczone szczury - super zabawa przy czytaniu.
OdpowiedzUsuńNie czytałam...
UsuńSzczury to najszybciej rozmnażające się gryzonie. A jedna szczurza para w ciągu roku wydaje na świat aż dwa tysiące potomków. Duże miast borykają się z plagą szczurów ...to temat ciągle aktualny . Niejednokrotnie widziałam w godzinach nocnych przemykające ulicą szczurze rodziny...mówiąc o tym mam gęsią skórkę . No cóż... Im człowiek jest bogatszy, tym więcej ma moli w domu, nieprawdaż? Więc to samo można odnieść do szczurów: im człowiek jest bogatszy, tym więcej ma szczurów i innych chętnych do korzystania z jego odpadków.
OdpowiedzUsuńWszelkie szkodniki trzymają się ludzkich siedzib, wszak to niezła spiżarnia.
UsuńNie spotkała mnie nigdy nieprzyjemność spotkania ze szczurem i się nie dopraszam. Na moim osiedlu regularnie wykładane są trutki na gryzonie, zsypy w blokach są dobrze zabezpieczone, więc nie ma problemu. Książkę z chęcią bym przeczytała, bo też ciekawe psychologicznie, jak człowiek radzi sobie najpierw z niszczeniem jakiejś formy życia (szczur to jednak żywe stworzenie), a potem z wyrzutami sumienia, że przyczynił się do śmierci innej formy życia jaką jest człowiek.
OdpowiedzUsuńKsiążkę polecam, zakończenie też zaskakujące...
UsuńRaz tylko widziałam szczura w piwnicy i więcej nie chciałabym czegoś podobnego oglądać.
OdpowiedzUsuńMyszy widywałam, ale ze szczurem też nie chciałabym się spotkać...
UsuńKurczę faktycznie mało kto używa tego słowa. Bardzo ciekawa historia, ja niestety nie znam żadnej takiej podobnej. A jeśli chodzi o spotkanie ze szczurem to nie miałam okazji i oby się to nie zmieniło.
OdpowiedzUsuńSłowo stare, proste, ale oddaje sytuację najlepiej.
UsuńPamiętam jak byłam dzieckiem, na wsi widywałam szczury... Tam gdzie były konie... Może nie często ale kilka razy widziałam... Wielkie były. Nie wiem czy dlatego że byłam dzieckiem wydawały mi się bycze czy faktycznie były bycze ...
OdpowiedzUsuńBywają bycze, bywają groźne, zwłaszcza w pułapce...
UsuńOgólnie nie lubię szczurów. Wizualnie nie lubię (a myszki tak, choć to też okropne szkodniki). Chyba rzadko mamy okazję zobaczyć szczura "na żywo". Byłam wstrząśnięta widokiem kilku sporych szczurów w Moskwie, na osiedlu mieszkaniowym, przez które przechodziłam w drodze do stacji metra. W biały dzień urzędowały w śmietniku i nie za Sojuza, jeszcze 15 lat temu. Wtedy widziałam na żywo szczury . Bo wcześniej tylko białe, hodowlane, maskotki kolegów mojego syna. Dla mnie nie do przyjęcia.
OdpowiedzUsuńA opisana historia - wstrząsająca. Cóż, szczurołap nie był w tym przypadku ani mądry, ani pomysłowy, raczej okrutny i bez wyobraźni. Ale tacy byli ludzie w dawnych czasach...i bywają nadal, gdy mają ciasne umysły.
To prawda, przeszłaś od szczurów do ludzi o ciasnych umysłach - dać takim broń i władze, to strach myśleć o skutkach!
UsuńGdyby szczury wychodziły z toalety to chyba też bałabym się siadać na tronie.
OdpowiedzUsuńZe szczurami nie znam żadnych opowieści. Pozdrawiam!
Tak naprawdę, to jesteśmy w pewnych sytuacjach bezbronni...
UsuńKlik dobry:)
OdpowiedzUsuńPrzerażająca opowieść.
Pozdrawiam serdecznie.
Mnie tez przyprawiła o ciarki na plecach...
UsuńPrzeczytałam tę książkę na początku tego roku. Wstrząsająca historia osadzona w nie tak bardzo odległych czasach. I chociaż to fikcja literacka to przecież mogła wydarzyć się naprawdę.
OdpowiedzUsuńOjciec głównej bohaterki? Cóż... Dla mnie był po prostu sadystą. Jego postępowanie ze szczurami tego dowodzi.
Spokojnego weekendu, Jotko.
Wiele takich historii z dziejów Irlandii funkcjonuje w filmach i literaturze, straszne losy, ponury czas!
UsuńOkropna historia. Sposób mordowania też okropny. Znajomy palił żywcem karaluchy, ale to jeszcze jakoś jestem w stanie zrozumieć.
OdpowiedzUsuńSzczura w piwnicy czy na osiedlu spotkać bym nie chciała, ale domowe w klatce to naprawdę kochane stworzonka, przywiązują się i potrafią biegać za człowiekiem jak pies. :) Zawsze mam ochotę wziąć takiego na ręce i zabrać do domu. :) Hodowlane osobniki są łagodne, ufne, mniej odporne (trochę zimniej abo trochę kurzu, a te od razu kichają), mają stępione instynkty i nie dałyby rady przeżyć w realnym świecie, zdarzają się też głupsze albo mniej sprawne (oba przykłady miałam w domu), ale i tak potrafią być sprytne. Zęby też na ogół mają mocne.
Czytałam, że zaatakowany i zapędzony w kat szczur skacze napastnikowi do oczu.
U szczurów ten ogon chyba ma znaczenie, jakoś źle mi się kojarzy , no i ten długi pysk...bo inne gryzonie nie przerażają mnie tak bardzo.
UsuńTa historia o szczurołapie jest w istocie przerażająca... Brzmi zupełnie jak fabuła żywcem wyjęta z powieści Stephena Kinga.
OdpowiedzUsuńNie wiem zbyt wiele o szczurach poza tym, że podobno cechują się niezwykłą inteligencją... No i do tego film "Ratatuj" wzbudził we mnie jakiś cień sympatii do owych stworzeń :-D
Pozdrawiam Serdecznie!
Wiele kreskówek wzbudza naszą sympatie nawet dla najgroźniejszych zwierząt:-)
UsuńAż mi się słabo robiło...
OdpowiedzUsuńOpis drastyczny, to fakt :-(
UsuńJezuuuu straszna sprawa z tym pozarem w internacie. Ale szczurow sie boje. Kiedys w piwnicy spotkalam, czail sie pod drzwiami od naszej komorki. Znienacka,o malo zawalu nie dostalam.
OdpowiedzUsuńGdy czytałam to też mnie zatkało!
UsuńSzczury są chyba wszędzie...