Zanim padnie tytułowe zdanie, zastanówmy się, czy naprawdę chcielibyśmy być na miejscu danej osoby lub zapłacić tę samą cenę za to , co widzimy tylko przez chwilę.
Sama doświadczyłam podobnej sytuacji, będąc młodą mężatką.
Robiłam wtedy swetry na drutach, szyłam ubrania, nie tylko by dorobić do dwóch nauczycielskich pensji, ale także po to, by za niewielkie pieniądze lepiej wyglądać. Czasami ubierałam też koleżanki, niewiele brałam za usługę, bo to koleżanki. Wiele popołudni i wieczorów ślęczałam przy maszynie i drutach, bo zbieraliśmy kasę na nowe mieszkanie. Mąż pracował niemal na dwóch etatach, mnie męczyły straszne migreny, mieszkaliśmy 6 lat w małym pokoiku u rodziców.
Tym bardziej zabolała mnie kiedyś uwaga jednej znajomej - tobie to dobrze, stroisz się, nie masz zmartwień, dostaliście mieszkanie...
Inny przykład to zaobserwowana zawiść pewnej grupy znajomych w stosunku do koleżanki, która jeździła drogim autem, ubierała się w markowych sklepach, wakacje dwa razy w roku w tropikach, zawsze zadbana i tylko oczy miała ciągle smutne. Bo ten cały luksus wiele ją kosztował, za bywanie w tzw. towarzystwie, za drogie torebki i wizyty w SPA płaciła codziennie dużą cenę. Ja wolałabym skromniej, ale z człowiekiem, który mnie ceni, nie poniża , nie wypomina, nie zmusza do robienia rzeczy, których się wstydzę.
Na podobnej zasadzie obserwuję stosunek do kobiet, które osiągnęły sukces, cokolwiek to znaczy.
A mało kto zastanawia się, że te kobiety często skończyły najlepsze uczelnie, znają kilka języków, dbają o kondycję, dają innym pracę. Może im dobrze, ale zapracowały na to ciężką pracą i wieloma wyrzeczeniami. Gdy zabraknie argumentów, słyszymy - ale nie ma rodziny i dzieci. A czy każda musi?
Bliska mi osoba , odchodząc na emeryturę usłyszała od młodszych współpracowników - tobie to dobrze...
Odpowiedziała wtedy: zazdrościcie mi emerytury, ale czy także wieku i wysokości zasiłku? Chyba jednak nie.
Trudno obserwować i nie oceniać, to podobno wyższy stopień inteligencji, ale nie potrzeba chyba wielkiego ilorazu IQ by wykrzesać trochę empatii w stosunku do innych i trzy razy zastanowić się, zanim krzykniemy - tobie to dobrze!
Mądre hasło, inaczej: "jeszcze się taki nie urodził, co by wszystkim dogodził". Tak mawiała moja babcia. Zgadzam się z Tobą, że nie należy powierzchownie oceniać, po pozorach, bo prawda bywa zupełnie inna bardzo często.
OdpowiedzUsuńOj, nie dogodzisz, jedni pochwalą, inni zganią i jak tu żyć?
UsuńPo swojemu, byle innym krzywdy nie robić :) :) :) 💕🌹
UsuńUdało się! Ikroopka u BBM zrobiła wykład jak znaleźć emotki i udało mi się, hi hi 😁
Brawo! Ja tez próbowałam, a co 😍
UsuńCzy to nie oznacza, że generalnie chcemy, aby inni dostrzegli jak nam źle, więc im sygnalizujemy jak im lepiej? :)
OdpowiedzUsuńA co się stanie, gdy ktoś od razu sam stwierdzi, że jest mu dobrze i z nikim by się na miejsca nie zamienił? Wywyższa się ;)
Oto kwadratura koła á la Pologne. Amen.
Nauczyłam się odpowiadać na pytanie - co słychać? - wszystko dobrze, nie może być lepiej - i często na tym rozmowa się kończy ...
UsuńW Irlandii tak wygląda przywitanie — Jak się masz? Dobrze, a Ty? Dobrze, dobrze.
UsuńWgryzanie się w cudze życie, doradzanie w sprawie ilości dzieci, ślubu, pieniędzy to chyba za dużo jak na small talk z przypadkowo spotkaną w drodze do "gdzie indziej" osobą, która, bądźmy szczerzy, ma dla nas tyle znaczenia, co zeszłoroczny śnieg.
Zauważyłam, że ludzie lubią dzielić się nieszczęściami, taki ranking, kto ma gorzej, a już w przychodni, gdy czekasz pod gabinetem, to istny festiwal dolegliwości i przebytych operacji.
UsuńCzy nie zauważyły Panie [Anka i Monika}, że u nas staje się podejrzanym kazdy, kto sygnalizuje zadowolenie z życia? Być "dobrym Polakiem" - znaczy być malkontentem i smutasem lub zarozumialcem.
OdpowiedzUsuńCoś w tym jest, zadowolony, znaczy ma plecy lub nie za wiele wymaga od życia:-)
Usuńw Polsce takie sytuacje ?...Ja nie spotkałam sie chyba nigdy .No może raz- co słychać ?-wszystko ok -dziadek zmarł...a to super macie pokój więcej- dokładnie.
UsuńA ja spotkałam...babcia umarła? to wreszcie będą mieć jak wszyscy, bez renty babci.
UsuńHa, to podobnie jak "udało ci się":( Nie, nie udało, zapracowałam sobie:)
OdpowiedzUsuńDokładnie, nic się samo nie dzieje:-)
UsuńOj tak, udało mi się, udało mu się, to prawdziwa plaga. Zawsze gdy kogoś znajomego "przyłapię na udało mi się", mówię "nie, nie nic ci się nie udało, zapracowałaś sobie na to". Słowa mają moc i takie udało mi się zostaje w głowie, umniejsza osiągnięcia, wyniki często wieloletniej pracy. W anerykańskich filmach gdy dziecko coś samodzielnie zrobi rodzice zawsze krzyczą "You did it! zrobiłeś to". W tej samej sytuacji, w polskim filmie usłyszymy "udało ci się". Różnica ogromna.
UsuńUwielbiam takie oceny, wynikające zawsze z zerowych doświadczeń życiowych mówiących te słowa. Drugie- równie moje ulubione to "wyjdź do ludzi" klepane wtedy gdy ktoś pogrążony jest w depresji i sam widok ludzi go przyprawia o przemożną chęć ucieczki na drugi koniec globu.
OdpowiedzUsuńWyjdź do ludzi, weź się w garść itp. czasami wynika to z troski lub braku wiedzy o żałobie czy depresji.
UsuńMnie ostatnio wprawiła w oslupienie sasiadka która nagle w windzie powiedziala do mnie: "pani to dobrze nie dosć ze na emeryturze to jeszcze z tych ksiazek ma pani pieniądze".
OdpowiedzUsuńChyba jestem za malo inteligentna bo zupelnie nie wiedzialam ci jej odpowiedziec...
Może: pani też może napisać książkę, zobaczy pani, jakie to kokosy!
UsuńLeżeliśmy z żoną i dziećmi na trawie... Wakacje... Obok przechodził rolnik...
Usuń- Państwu to dobrze. Nie nie robicie i jeszcze wam nie wiadomo za co płacą. Nie to co mnie...
- Trzeba się było uczyć. Też by płacili...
Tak wybrał, mógłby jechać na urlop, ale żywiny trza pilnować, a sąsiadowi nie zostawi, nie ufa ...
Usuńrozumiem puentę: to, co postrzegamy jako "komuś fajnie" wcale nie musi znaczyć, że komuś jest naprawdę fajnie...
OdpowiedzUsuńale jest jeszcze coś:
"Rozmawiają dwie koleżanki wychodząc z pracy:
- No, to cześć, gonię do fitness clubu.
- Fajnie masz, też bym tak chciała, a muszę po dzieciaka do przedszkola.
- Było się zabezpieczać"
być może ta pierwsza koleżanka nie miała racji i ta druga miała po prostu pecha... czy jednak narzekając i wypominając komuś jego lepszą sytuację poprawimy swoją?...
rozumiem zazdrość, która daje kopa, aby coś ze sobą zrobić i swoją sytuację zmienić, ale nie rozumiem zawiści, która nic nie wnosi i co najwyżej (auto)destrukcja z niej wynika...
p.jzns :)
Tym się moim zdaniem różni zazdrość od zawiści, bo jeśli zazdroszczę komuś figury lub kondycji, to biorę się za ćwiczenia, ale jeśli rozpowiadam, że jeśli sąsiadka schudła, to musi być chora lub ma zaburzenia łaknienia, to już zawiść...
UsuńCzęsto słyszałem już na stosunkowo wczesnej emeryturze (górnicza, więc i niemała), „ty się masz dobrze”. Zamiast się złościć, a nerwy mnie brały na takie gadanie, odpowiadałem: „taaa, ale na to trzeba sobie zasłużyć”. Reakcje bywały różne... ;)
OdpowiedzUsuńBo emerytura razi w oczy, ale czy zawistnik chciałby pracować w kopalni? Wątpię!
UsuńWitaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńNa zarzut:) "Bo tobie to dobrze!" nauczyłam się odpowiadać z uśmiechem: "Owszem! A ty co zrobiłaś/eś, żeby i tobie tak było?"
Jak się domyślasz, to pytanie zazwyczaj kończy temat:)
Pozdrawiam:)
mój niegdysiejszy kierownik o siwym łbie pytał trochę inaczej:
Usuń- co zrobiłeś, żeby mieć lepiej? i to również kończyło dyskusję. na mnie podziałało i pamiętać będę do śmierci - od tamtej pory nie narzekam i nie zazdroszczę.
Do mnie podeszła kiedyś znajoma z tekstem - wy oboje pracujecie, to wam łatwiej (wiedziała, że kupiliśmy auto).... a ja wiedziałam, ze odrzuciła oferty pracy, bo wolała zajmować się domem.
UsuńSzach mat :-)
Usuńsłyszałem taką gorycz:
OdpowiedzUsuńW Niemczech, jak szef firmy przyjedzie do pracy nowym samochodem, to wszyscy się cieszą, bo to oznaka, że w firmie dzieje się dobrze. nikogo nie zwolnią, a może dadzą podwyżkę!
W Polsce, kiedy szef przyjedzie nowym samochodem - za plecami zaczną się szepty, że nakradł, że to kosztem krwawicy sprzątaczki, czy pomocnika pomocnika, który ledwie potrafi ułożyć zdanie z czterech słów nie używając zwyczajowego przecinka z zaścianka (czyli k...wy)
Ale trochę w tym niestety racji i to także w Niemczech, bywają firmy, których prezesi kupują nowe auta, coraz większe domy, a oszczędzają na podstawowym socjalu dla pracowników, to widać tez w okresie pandemii.
UsuńZnajoma mówiła o oszczędnościach w jej firmie, ale zgadnij, kogo objęły największe oszczędności?
Klik dobry:)
OdpowiedzUsuńPamiętam z studiów:
- Zaliczyłaś?
- Zaliczyłam!
- Ty to masz szczęście.
Pozdrawiam serdecznie.
to mnie akurat nie dziwi, nie wiem jak jest teraz, ale kiedyś sporo zależało od humoru wykładowcy, czy asystenta, aby coś zdać lub zaliczyć...
UsuńTo prawda, sama tego "szczęścia" doświadczyłam i to zarówno od strony zazdrosnych koleżanek, jaki dziwacznych egzaminatorów:-)
UsuńKiedy czasami ktoś mi mówił "ech, bo ty masz dużo czasu", odpowiadałam, że owszem, mam. :) Z drugiej strony ta sama osoba potrafiła zapytać "skąd masz na to czas?". :D Uważam też, że są kwestie, które przychodzą mi łatwo czy w których miałam szczęście i nie będę udawać, że nie - każdy jakieś takie ma, jednocześnie każdy ma też te bardziej problematyczne. Ale ludzie często lubią się licytować, kto ma gorzej i wypominanie jak w tytule to jeden z przejawów takiej licytacji. Inna sprawa, że masz rację, ludzie widzą tylko wycinek życia, nie mają pojęcia, co jest w tle i czy naprawdę jest czego zazdrościć.
OdpowiedzUsuńSzczęście w życiu się przydaje, ale podobno sami jesteśmy kowalami swego losu. Ale zazdrościć komuś czegoś, po co samemu nawet nie chce się sięgnąć, to już przesada. Nie każdy musi być milionerem, wynalazcą, aktorem, chirurgiem, ale doceniajmy wysiłek i sukces innych.
UsuńZgadzam sie - nie ma ludzi czy rodzin calkiem szczesliwych - zawsze istnieje cos uwierajacego chocby bylo niewidzialne dla innych.
OdpowiedzUsuńAlbo osiegniecia zyskane duzymi wyrzeczeniami - jak w podanym przez Ciebie przykladzie gdy to kobieta moze osiagnela swe zawodowe cele ale kosztem zycia prywatnego. Nie, nie kazda musi, jej wybor, jednak wydaje mi sie ze puste zycie z tytulami i jezykami nie moze byc nazwane pelnia zycia. Moze sie myle, moze patrze ze swojego stolka ale nie zamienilabym tytulow i dyplomow na taki styl zycia.
Bardzo duzo zalezy od nas samych - co sobie wypracujemy - a gdy sie nie uda to przynajmniej wiemy ze probowalismy, ze nie czekalismy bezczynnie na manne z nieba.
Każdy inaczej widzi swoje szczęście i to jest O.K.
UsuńJedne kobiety realizują się w macierzyństwie, inne w polityce i dla każdego co innego znaczy pełnia życia.
Ale masz racje, trzeba próbować różnych opcji:-)
@jotko, kłopot z próbowaniem opcji "rodzina" polega na tym, że jak dzieci i mąż okażą się nie za teges, to trudno ich wykasować. Pozostaje brnięcie w głoszenie, że z rodziną lepiej i zaciskanie zębów. Tylko ile można?
UsuńNo nie, próbowanie opcji nie odnosi się do próbowania rodziny, tak jak nie można być trochę w ciąży.
UsuńMyślę, że także Serpentyna nie to miała na myśli, trzeba sobie dać szanse w realizowaniu planów, a nie tylko czekać na zrządzenia losu..
Tak... moja koleżanka mi często z wielkim smutkiem opowiada, jak to ludzie się jej i jej męża pytają : dlaczego jeszcze nie macie dzieci? Dzieci to radość. Postarajcie się.
OdpowiedzUsuńNo... tylko, że ona nie może mieć dzieci.
LUDZIE NAPRAWDĘ ZAJMIJCIE SIĘ SWOIM ŻYCIEM.
Och, nie cierpiałam corocznych życzeń z wiadomym podtekstem, a dziecko urodziłam późno, późno wedle obiegowej opinii...
UsuńProwadzę niestety podobną batalię... ludzie potrafią być okrutni.
UsuńTo Twoje życie, Twoje wybory!
UsuńBo nam ludziom to się zawsze wydaje, że inni mają lepiej. Zazdrościmy sukcesów ale nie widzimy drogi ku niemu, która przecież nie zawsze jest łatwa i krótka. A już w ogóle najgorszą rzeczą jest narzekać ale nic nie robić żeby poprawić własną rzeczywistość. To, że ktoś ma drogi samochód, własne mieszkanie i pełne konto nie znaczy przecież, że ma wszystko...
OdpowiedzUsuń..i nie znaczy , że kradnie lub oszukuje!
UsuńZ racji swojego zawodu pracuję z pracownikami służb mundurowych. Dopóki nie poznałam specyfiki służby to myślałam , że takim to dobrze-15 lat i emeryturka, i można sobie dorabiać , bo przecież człowiek jeszcze w sile wieku😎 A teraz, gdy zaglądam w ich głowy, a czasem dusze, to zmieniłam swój sposób patrzenia.
OdpowiedzUsuńTo samo zarzuca się nauczycielom - mało godzin, wakacje. Moja sąsiadka zawsze mi to wytykała, póki jej córka nie zaczęła pracować w szkole...
UsuńNic nie wiemy o drugim człowieku i jego życiu... Wiele nam się wydaje... Dlatego też tak ważny jest szacunek i delikatność w kontaktach z innymi ... bo nie wiadomo co przeżywa drugi człowiek.
OdpowiedzUsuńCo przeżywa, ile doświadczył, jaką kryje tajemnicę, a ma do tego prawo...
UsuńTyle razy to słyszałam w swoim życiu, że od dawna trzymam to w "szufladzie" ze stwierdzeniem "za moich czasów"...;o)
OdpowiedzUsuńA ile tych szuflad trzeba mieć!
UsuńTo nie takie proste. Zdarza mi się również, coś palnąć, czego potem żałuję.
OdpowiedzUsuńPewnie każdemu, zwłaszcza gdy szybciej mówimy, niż pomyślimy ...
UsuńNie zawsze wypowiedziana uwaga jest wyrazem złych intencji, czasem to tylko niezręczność.
OdpowiedzUsuńTak tez się zdarza, gdy na przykład mówię: ale masz fajnie, jutro już zaczynasz urlop, ale wiem, że ja trochę później. Ale gdy z zawiści wypomina ktoś lepsze zarobki, a sam nawet nie szuka pracy, to już nie jest niezręczność.
Usuń..tak to jest z ludźmi, zazdrość to zła cecha..
OdpowiedzUsuń..dawno temu rozmowa dwóch kobiet u mnie pracy :
- Ty to masz fajnie, masz rentę i płacą Ci co miesiąc..
- Zazdrościsz mi tych 600 zł, czy moich chorób? ..chętnie zamieniłabym się z Tobą ;)
..zostawiam to już bez komentarza..
- pozdrawiam ciepło JoAsiu <3
Moja bliska znajoma dostawała dodatek za wypadek przy pracy, ale zawsze powtarzała, że wolałaby go nie dostawać, a nie przechodzić tyle operacji...
UsuńTeż się niekiedy łapię na tym, że u sąsiada trawa bardziej zielona i truskawki słodsze. Całe szczęście, że mam tyle zajęć, zainteresowań, że czasu braknie, żeby umrzeć, więc nie bardzo mam kiedy się zastanawiać komu i w czym jest lepiej.
OdpowiedzUsuńI wcale nie rażą mnie słowa, że w czymś mam lepiej, bo to niekiedy tak niezręcznie wyrażone uznanie.
Można i tak do tego podejść, pogoda ducha najważniejsza:-)
UsuńSą ludzie, którzy nie widzą wysiłku i pracy innych, a tylko zazdroszczą im osiągnięć i dobrobytu.
OdpowiedzUsuńNo właśnie, jakby wszystko samo się działo lub spadało z nieba...
UsuńTo mi przypomina pewien obrazek, który kiedyś widziałam w sieci. Podzielony był na cztery kwatery i w każdej z nich znajdowała się para ludzi, osioł oraz kilku gapiów. Bez względu na to, w jakim układzie kobieta, mężczyzna i osioł wędrowali, ludzie w tle zawsze wystawiali im bezlitosną ocenę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Serdecznie!
A tak, znam - cokolwiek zrobisz, zawsze ktoś skrytykuje...
UsuńTak, to prawda, o czym piszesz. Do dziś docierają do mnie wieści z przeszłości, jak mi zazdroszczono, kiedy naprawdę nie było czego.
OdpowiedzUsuńOj, nasłuchałam się swego czasu wielu komentarzy także i czasami było to bardzo denerwujące.
UsuńTo prawda, nierzadko wypowiadamy sądy o ludziach bez zastanowienia się, co było powodem tego, że żyje na ciut wyższym, ale też na znacznie wyższym od nas poziomie. Przypominam sobie (czasy PRL-u) koleżankę mojej matki, która wraz z mężem objeździła pół Europy ... w tamtych czasach. Pisząc "objeździła" mam na myśli podróżowała autokarami, samolotami, pociągami, także autostopem, bo ci państwo samochodu własnego nie mieli, bezdzietni, mieszkanko posiadali skromne, bez rewelacji, choć oboje byli wykształceni i zarabiali, jak na owe czasy, sporo. A zatem z jednej strony mogli być postrzegani jako ludzie, którzy mogą sobie na bardzo wiele pozwolić; z drugiej zaś strony byli to "zwykli zjadacze chleba". Czy, niektórzy przynajmniej, im zazdrościli? Pewnie tak, choć wydaje mi się, że w dawniejszych czasach nie było aż tak jaskrawych, niemal chorobliwych przypadków zazdrości, jak ma to miejsce obecnie.
OdpowiedzUsuńWracając do poruszonego przez Ciebie zagadnienia, chciałbym dodać, że takie oceniające innych wypowiedzi pojawiają się także ze strony tych, którym się powiodło. Jakże często zdarza się, że tym usytuowanym gorzej od nas przypisujemy lenistwo, brak chęci i silnej woli; tłumaczymy, że to wina pijaństwa i tak dalej, gdy tymczasem prawda tkwi gdzie indziej. Osobiście staram się nie oceniać innych i nie ulegam cudzym wypowiedziom, idąc czasami pod prąd utartym schematom - czasami się mylę, innym znów razem, jak się w przyszłości okazuje, mam rację... takie życie...
Ludziom różnie się powodzi, z różnych przyczyn, nie wszyscy muszą mieć jednakowe ambicje, marzenia, pracę.
UsuńZawsze powtarzam, że grunt to zadowolenia z życia, oby tylko nie zazdrościć innym tego, co można było zrobić samemu, ale życie zdecydowało inaczej, bo to nie wina tego, komu zazdrościmy.
Jak to mówią, dopóki nie wejdziesz w czyjeś buty...lepiej nie oceniać. Stara dewiza, chyba trochę zapomniana.
OdpowiedzUsuńMoże nie zapomniana, tylko łatwiej patrzeć powierzchniowo, niż zagłębić się w detale.
UsuńTrudny temat, zawsze było i będzie ludzie zazdroszczą innym możnaby powiedzieć wszystkiego.
OdpowiedzUsuńBo to trudne, cieszyć się z tego, co mamy!
UsuńJak świat światem zazdrość i zawiść są obecne w relacjach międzyludzkich. W złośliwej odmianie zawiści, czyli sytuacji, gdy człowiek czuje się tak, jakby sam z tego, czego komuś zazdrości, został ograbiony. Czuje się on ofiarą ze wszystkimi tego konsekwencjami. Czasem o krok stąd do potrzeby zemsty. Na szczęście nie wszyscy tak mają :) Ci ze stabilną samooceną tzn wiedzący, co potrafią, a czego nie potrafią, nie mają tak silnej potrzeby sprawdzania się i porównywania. Nie wszystko, co się dzieje dookoła, biorą do siebie, nie wszystko niszczy im obraz ich samych i świata. Tak więc zazdroszczą mniej, łatwiej uznają argumenty innych, nie biorąc do siebie całej sytuacji, łatwiej akceptują to, że nie na wszystkim się znają...
OdpowiedzUsuńMoże też niektórzy mają ambicje większe od możliwości i wiecznie gonią za czymś , co im ucieka, a widziane u innych pozbawia snu...
UsuńKiedyś usłyszałam rozmowę:
OdpowiedzUsuń-tobie to dobrze, bo się rozwiodłaś mężem pijakiem, ja mam gorzej, bo muszę się ze swoim męczyć. Kropka ;)
To niczym skecz kabaretowy...
UsuńTaka już ludzka natura. Skupić się nad życiem innego, żeby o swoim nie myśleć
OdpowiedzUsuńA jednak się myśli, skoro ciągle porównujemy...
UsuńZnam osobę, która zazdrościła sąsiadce niepełnosprawnego syna, bo miała dopłaty do mieszkania, rentę, jakiś zasiłek, dodatki z pomocy społecznej. Nie liczył się codzienny krzyż, który musiała dźwigać, te tony pampersów, leków, stosy prania, i tak dzień w dzień ... teraz syn już nie żyje, wróciły stałe opłaty, zabrali zasiłki ... ha! teraz ma tak samo jak ja!
OdpowiedzUsuńNie ma to, jak cieszyć się z nieszczęścia innych...masakra!
UsuńKiedyś koleżanka też powiedziała przy mnie, że "wiesz ta kobieta ma 6.000 zasiłków na dzieci" (pięcioro dzieci w tym dowoje niepełnosprawnych, kobieta samotnie wychowująca). Mnie zatkało. Poważnie 6000? Chciałabyś się z nią zamienić? Bo ja nie nawet gdyby dołożyli jeszcze jedno zero. Koniec rozmowy, ale niesmak pozostał.
UsuńZgadzam się z Tobą w 100%. Ludzie zazdroszczą innym pieniędzy, statusu społecznego, kariery, ale nie myślą ile pracy, wyrzeczeń, a czasami nawet cierpienia za tym wszystkim stoi. Zamiast innym zazdrościć, lepiej skupić się na sobie i cieszyć się z tego co się ma.
OdpowiedzUsuńTo niby proste, ale widocznie tak trudno cieszyć się z własnego życia, skoro tylu ludzi ma z tym problem...
UsuńMiałam przyjaciółkę. Piękna,wykształcona. Świetna praca w TV . Niedawno zmarła z przedawkowania .Inna, zabita przez klienta . Miała porsche. Nowe. Banał. Miała wszystko a ją wszyscy których było stać jak wiele kobiet z pierwszych stron gazet i portali. Mężczyzn, podobnie. ...przekleństwo..." obyś w cudzych butach chodził.."
OdpowiedzUsuńŻyciorysy i wybory bywają skomplikowane, a w niektórych wypadkach, rodzina lub przypadek decydują za nas...
UsuńWiem, że jeśli zbyt szybko i pochopnie ocenię kogoś lub coś, to się tylko na tym przejadę. Pozory często mylą, a pierwsze wrażenie bywa złudne. Kilka sytuacji w życiu nauczyło mnie zdrowego dystansu do ludzi i tego co sobą reprezentują. Szczerość i autentyczność ponownie bywa w cenie. Na szczęście, bo za dużo wokół udawania, zazdrości, przechwałek, zadzierania nosa i wysokiego mniemania o sobie...
OdpowiedzUsuńBardzo dobry tekst, świetnie oddałaś społeczne nastroje!👌🙂
Wiesz, też jestem przekonana, że szczerość lub jak niektórzy mawiają naiwność jednak zawsze się obronią, czasem instynktownie unikamy osób, które wiecznie coś udają, to meczące.
UsuńDzięki 😉
Ta zazdrość ludzka czy nawet zawiść na ogół nie są wywołane bieżącą sytuacją. zawsze są skutkiem czegoś z przeszłości. w zależności czy te dawne przeżycia były bardziej czy mniej traumatyczne, różnie sobie ludzie z zazdrości czy z zawiścią radzą, Jedni widząc u kogoś, jakaś fajna rzecz, powiedzą sobie, "fajne, kupię sobie taką samą, czy podobną", Inni - "pewno ukradli tę rzecz", ale są też tacy, którzy życzą osobie posiadającej , np sportowy samochód... po prostu wypadku samochodowego. i ci ostatni wykazują najbardziej destrukcyjny stopień zazdrości. Niszczą przede wszystkim siebie, ale myślę, że też nie mają przyjaciół. Żal mi takich ludzi.
OdpowiedzUsuńA może po prostu mają takie paskudne cechy charakteru, może nie czują się szczęśliwe?
UsuńRóżne pewnie mogą być przyczyny...
Tacy zazdrośnicy, podobnie jak wieczni narzekacze pewnie mają problem ze znalezieniem przyjaciół.
Oboje z Mężem ciężko pracowaliście, ale przynajmniej wiecie, ze w dużym
OdpowiedzUsuństopniu sobie samym zawdzięczacie nowe mieszkanie. Podziwiam Twój hart ducha, silną motywację i dobro.
Serdecznie pozdrawiam :)
Zwątpień troche było po drodze, nie jestem super bohaterką, ale dziękuję za dobre słowo.
UsuńZawsze staraliśmy się postępować wedle zasady- umiesz liczyć, licz na siebie, a jeśli dobrzy ludzie pomogli, tym większa nasza wdzięczność:-)
Najlepiej nie oceniać jesli nie zna sie tamtu od środka
OdpowiedzUsuńStara prawda, bo nie wszystko widać jak na dłoni...
UsuńZgadza sie
UsuńPoruszyłaś bardzo ważny problem. Pozostając w temacie dodam jeszcze dwa:
OdpowiedzUsuń1. Nawet jeśli ktoś zada nietaktowne pytanie odpowiadam, że nie chcę o tym rozmawiać. I zawsze wydaje mi się, że to właściwa i zrozumiała odpowiedź. Niestety, nie. Ludzie wtedy zaczynają drążyć. I gdy kolejny raz odpowiadam, że nie chcę o tym rozmawiać i proponuję zmianę tematu ... słyszę kolejne dodatkowe pytania. W takich sytuacjach naprawdę ciężko zachować mi cierpliwość i słyszę później, że ... jestem opryskliwa. Ręce opadają.
2. "Kto bogatemu zabroni". Dostaję gorączki jak to słyszę. Kiedyś miałam taką sytuację, że w pracy rozmawiając o planach na weekend "pochwaliłam się", że idę na masaż. I usłyszałam słynne "kto bogatemu zabroni". Dodam, że wypowiedziała je osoba, która codziennie wypala paczkę papierosów (ja nie palę), stołuje się na mieście (ja sporadycznie) i prawie każdy weekend spędza na imprezach (w przeciwieństwie do mnie). Nikomu do portfela nie zaglądam, ale łatwo oszacować kto ile w tej sytuacji wydaje na przyjemności. Nauczkę mam na całe życie: w pracy rozmawiać wyłącznie o pracy.
O tak, w dodatku bywają osoby, które chciałyby od ciebie wyciągnąć różne informacje, samemu nie zdradzając ani słowa...
UsuńLudzie lubią oceniać i widzieć innych, a nie siebie. Nie widzi się ile ktoś pracy w coś włożył, ale że to ma, a jak ma kasę to co, pewnie nakradł. Takie są założenia, bo co u niektórych się sprawdzają, ale nie można oceniać wszystkich jedną miarą. Nie każda kobieta musi mieć dzieci, nawet jeśli chciałaby je mieć, to mogą zaistnieć czynniki, przez które jej się nie uda i ona wcale się z tego tłumaczyć nie musi.
OdpowiedzUsuńAbsolutnie nie musi, a ciągłe przypominanie jej o tym jest co najmniej nietaktowne...
UsuńJotko wiem o czym piszesz bo jesteśmy w podobnej sytuacji :( smutni mi z tego powodu i to strasze... smutno mi że ludzie nie kolegują się z ludźmi dla ludzi tylko dla swoich potrzeb, i dla swoich korzyści a na końcu i tak nóż w plecy wsadzą...
OdpowiedzUsuńDzis dnia by mi zabrakło na komentarz ma ten temat...
Samo życie, znane sytuacje, a przecież mogłoby być prościej...
UsuńCoś a'propos...
OdpowiedzUsuńDawno temu, jedna z koleżanek nauczycielek po tzw. SN-ie, odchodząc na emeryturę powiedziała: Nie rozumiem, emerytury powinny być podobnej wysokości dla tych bez i tych posiadających dyplom wyższej uczelni. Nieważne, że nie mam studiów, przecież wykonywałam taką samą pracę, jak koleżanki po studiach!
Ja, wówczas młoda nauczycielka z dyplomem, byłam nieco zdumiona...
Sama się przekonałam, że inaczej patrzyłam na wszystko jako młoda absolwentka studiów, a inaczej widzę wiele spraw dzisiaj...
UsuńNiektórym zawiść odbiera zdolność widzenia i myślenia. Jeden drugiemu zazdrości pieniędzy, dobrobytu, wakacji i ostrzy jęzory. Patrzy tylko żeby drugiemu szpile włożyć, żeby zabolało. Tak to jest Jotko.
OdpowiedzUsuńMoże nie umiemy doceniać tego, co mamy?
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńZnam fajny sposób na zazdrość. Kolega mnie nauczył więc posyłam dalej w świat. Otóż gdy tylko myśli zaczną błądzić w niewłaściwym kierunku (w stronę zazdrości znaczy się), wystarczy mieć na uwadze jedną, ważną kwestię. Nie ma, że sobie z czyjegoś życia wybiorę podróże, drogie auto czy jakiś inny smakowity kąsek. Proponuję zamianę całościową. Moje całe życie, za twoje całe życie. Całe. Pakiet za pakiet. Co już nie jest tak fajnie? Jak to? Przecież tak mi dobrze :-) Sprawdza się zawsze i w stu procentach. Uściski dla wszystkich, którzy to czytają.
OdpowiedzUsuń