Nasz język jest żywy, wiele słów zapożyczamy lub tworzymy sami i równie wiele powoli odchodzi do lamusa.
Czasami warto je z tego lamusa wydobyć, by im się przyjrzeć.
Zzuwać buty - czyli zdejmować, ale słowo zzuwać stosowano tylko do butów .
Ansa – niechęć, pretensja do kogoś.
Igrzec – uczestnik zabaw, wędrowny aktor.
Konduita – postępowanie budzące zastrzeżenia moralne.
Łaknąć – odczuwać głód – dziś używane w przenośni np. łaknąć wiedzy.
Mańka – lewa ręka, stąd mańkut czyli osoba leworęczna – ale zażyć kogoś z mańki, to wyprowadzić go w pole.
Kontent – zadowolony, rad ( ale nigdy kontenty).
Sensat – człowiek nadmiernie poważny, silący się na uczoność – dziś określenie używane raczej w znaczeniu osoby doszukującej się we wszystkim sensacji.
Umyślny – goniec, posłaniec.
Balwierz – fryzjer.
Stora – gruba zasłona nie przepuszczająca światła.
Hołubić – jednać sobie czyjeś względy, otaczać opieką, troszczyć się.
Stary interfejs bardziej mi się podobał, oswoiłam i już, ale widocznie twórcy blogspota dbają o to, byśmy nie wpadli w rutynę...
Nie zgadzają mi się na przykład daty publikacji postów, a statystyka bloga jest mocno okrojona, ale to drobiazg.
Najbardziej wkurzające są komentarze. Niektóre znikają, innych nie można w ogóle wpisać lub występuje weryfikacja, której nikt z blogerów nie włączał.
A kto decyduje o tym, że nowe wpisy na niektórych blogach pokazują się z opóźnieniem?
Nie ogarniam tego...
A ja myślałam że to jakiś kloszard się na mnie uwziął... a tu widzę że i Ty masz problemy ....
OdpowiedzUsuńNie dajmy się Asiu...
Nie dajmy się, ale to ma być przyjemność, a nie walka...
UsuńTo ktoś może nie znać znaczenia słów, które wymieniłaś? Chyba jesteśmy ostatnim pokoleniem, które... rozumie :)))
OdpowiedzUsuńMoże tak być, stąd słowniki, dla przypomnienia i dla potomnych:-)
UsuńGrajcarek mnie zaskoczył, ale pozostałe słówka to owszem czasem zdarza się jeszcze usłyszeć, niektóre nawet całkiem często, choć niekiedy używane tylko żartobliwie. Skończyłam właśnie czytać "Nad Niemnem", więc takie drobnostki jak "kontent" czy "sensat" nie robią na mnie wrażenia, Orzeszkowa okrasiła powieść takimi słówkami, że nawet w przypisach zaznaczono, że w słownikach ich nie ma :).
OdpowiedzUsuńNowy blogger jest kolejnym niewydarzonym projektem programistów, którzy zarabiają podobno kupę kasy, ale jak widać kompetencje za tym nie idą... Te wszystkie nieprzydatne fajerwerki skutecznie zepchnęły w jakąś czarną dziurę najczęściej używane funkcje. Jasne, do wszystkiego można się przyzwyczaić i ogarnąć, ale dlaczego mamy się przyzwyczajać do gorszego, niż było?
Nie lubię narzucania czegoś na siłę, każdy woli mieć wybór.
UsuńDawne słowa młodym ludziom sprawiają problemy, dlatego dziwi powrót do bardzo starych lektur...zwłaszcza w podstawówce.
W językach żywych słowa odchodzą w niebyt, albo zmieniają znaczenie, nieraz jest to zaskakująca droga, na przykład słowo kiep.
OdpowiedzUsuńPoprzedni blogger też nie był idealny i jak się wklejało bardzo dużo zdjęć, tak jak ja to robiłam, to też rozrabiał i robił wbrew. W nowym opracowałam tylko jeden post i robił podobne kawały jak ten poprzedni, trzeba go brać sposobem ;)
Statystykę też mi zaniżył.
No lekko nie jest i komu to było potzrebne?
UsuńZnałam określenia cyrulik, golibroda, no i oczywiście barber :) ale nie balwierz. Grajcarek też mi się nie kojarzy z niczym.
OdpowiedzUsuńObawiam się, że niedługo blogowiska będą odpłatne albo zupełnie znikną. Na Onecie też zaczęło się od technicznego (i nie tylko) niedbalstwa, a niedługo potem bardzo nam podziękowano ;) Widać nie ma na tym świecie nic za darmo.
Czasami można się zdziwić, mnie ten grajcarek zaskoczył...
UsuńŻycie pędzi w niesamowitym tempie. Wiele slow ginie inne zmieniają znaczenie. A my przyzwyczajamy się do nowości. Sorry taki mamy klimat. 😃😃😃😃
OdpowiedzUsuńDla mnie trochę za dużo tych nowości, często używanych nadmiernie i niepotrzebnie...
UsuńWiększość tych słów używamy rodzinnie...;o) Tacy niereformowalni jesteśmy...;o)
OdpowiedzUsuńBrawo Wy!
UsuńMój tato czasami udawał się do balwierza:-)
Igrzec, kondiuta – te słowa to czarna magia. Nawet Word wskazuje mi na błąd ;)
OdpowiedzUsuńMnie tam nowości bloggera przypadły do gustu. Jedyne co mnie wkurza, to uporczywa zmian czcionki przy kolejnej edycji posta w czasie jego tworzenia. Uparli się na Times New Roman, a mnie się podoba Verdena. Już sobie z tym częściowo poradziłem, ale bloger jest uparty, tak jak ja ;))))
Mam te same kłopoty z czcionką. wczoraj wieczorem na próbnym tekście wypróbowywałam róznego rodzaju czcionki. Problem z tym, że gdy wybiorę w końcu rodzaj czcionki, - na podglądzie wychodzi zgodnie z moimi oczekiwaniami, a po opublikowaniu wychodzi inaczej.. Dziś męczyłam się ok 2 godz. Oprócz tego gdy przesuwam kawałek postu w dół, przesuwa mi się tylko pierwsza linijka i powstaje przerwa.... nic nie pomaga powtarzanie, muszę likwidować cały post i robić wszystko od nowa. Wczoraj wysłałam do nich w pomocy reklamację, że nie można edytować po opublikowaniu .... i pomoglo. Dziś jest dobrze.
UsuńTez nie jestem zadowolona z wyglądu tego, co piszę, najpierw w ogóle byłam przerażona, zanim znalazłam wygląd edycji...wszystko leciało ciurkiem:-(
UsuńJakby mało było innych problemów, a przecież mamy mieć z tego przyjemność.
Galoty - spodnie, gapa - wrona, landara - kareta, lazaret - szpital wojskowy, w opałach być, góralska rzyć - tyłek. toboła - torba, tobołek - zawiniątko
OdpowiedzUsuńNowy interfesj blogspota oswoiłem na swoim pececie metodą prób i błędów. Zobaczysz, że jest wygodniejszy.
"galoty" i "rzyć" to takie śląskie, funkcjonują do tej pory...
Usuńzagadka:
lazaret to szpital wojskowy, a co to jest "puf" (też wojskowy)? :)
Słowa mi znane, oprócz pufa wojskowego, nawet pytałam męża, też nie wie...
Usuńdopełniacz: (tego) "pufu"...
Usuńdopełniacz (tego) "pufa" jest od "puf pokojowy", do siedzenia...
puf wojskowy to prostu inaczej zamtuz pod kontrolą armii, przez nią organizowany...
były też pufy obozowe...
Faktycznie, mówiło się przecież puf mama czyli kierowniczka przybytku!
UsuńKlikon to był krzykacz miejski:)
UsuńPodoba mi się ten Twój artykuł Jotko fest a fest:)
Dzięki, takich klikonów wobec tego na osiedlach sporo, zwłaszcza po kielichu...
UsuńA jeszcze jedno: flanca (nie mylić z "francą") - sadzenie (flancowanie), rozsadzenie roślin rosnących zbyt gęsto.
OdpowiedzUsuńFlancowanie znam, tak mówiły moje babcie - trzeba zaflancować pelargonie...
UsuńPoza igrcem i grajcarkiem wszystkie słowa przytoczone przez Ciebie są mi znane, niektórych nadal używam. Lubię starocie językowe, ale nie obruszam się też na neologizmy ani na nowe znaczenia przydane znanym wyrazom o innym niż obecne znaczeniu. Język nasz jest pełen fantazyjnych nowości. Przyznam, że gorzej znoszę anglicyzmy- może dlatego, że nie znam języka i natłok obco brzmiących wyrazów stanowi dla mnie dużą przeszkodę.
OdpowiedzUsuńNeologizmy też lubię, drążnia mnie jedynie nadużywane bez uzasadnienia zwroty, zwłaszcza w mediach, np. fokusować się na target, pisałam kiedyś o takich dziwolągach.
UsuńNajzabawniejszy jest fakt, że możesz spokojnie pisać do nich co ci nie pasuje w tym nowym bloggerze, ale oni to mają głęboko tam, gdzie plecy kończą swą szlachetną linię. Jakoś bardzo mi to przypomina sytuację w Polsce- po prostu nastąpiła "dobra zmiana".
OdpowiedzUsuńWszystkie te słowa znam, no w końcu stara jestem.
Wygląda na to, że dobre zmiany wyjdą nam bokiem...
UsuńDla mnie tylko grajcarek byl nowoscia chociaz zgadzam sie ze reszta, chocby znana to juz nie uzywana.
OdpowiedzUsuńJesli chodzi o wspolczesny jezyk to bardzo mnie draznia te pol na pol slowka, najczesciej spolszczona angielszczyzna. Moze oceniam wedlug siebie jako ze bardzo tego unikam - jesli pisze po polsku i do Polakow to stosuje jezyk polski a nie jaks dziwaczna skladanke.
Niektóre spolszczenia uznawane są przez językoznawców, ale takich wyrazów nie ma wiele...
Usuń"Konduita", "sensat", "balwierz" i "grajcarek", to słowa, których znaczenia nie znałem, a skojarzenia szły w innym kierunku. Czyli, żem stary piernik w 70%. Straciłem też kontakt z młodzieżowym slangiem, nie da się ukryć, że bliżej mi do emerytury, niż do matury.
OdpowiedzUsuńnie widziałeś, co to "balwierz"?... a "cyrulik"? :)
Usuńto nie jest żaden slang, to zwykle archaizmy, jak najbardziej funkcjonujące common swego czasu...
i jeszcze zagadka: kto to jest (a raczej był) "klikon"?
p.jzns :)
Młodzieżowy slang zmienia się tak często, że nawet ja nie nadążam, choć pracuję z młodzieżą ...
Usuń@PKanalia, ano nie wiedziałem co to balwierz, choć wiem kim był cyrulik (sprawdziłem to w Leksykonie PWN, gdy jako dziesięciolatek słyszałem fragment "Cyrulika sewilskiego" w wykonaniu Marka i Wacka i od tej pory wiem).
UsuńTak, wiem że to co @Jotka wymieniła, to archaizmy, ja pisząc o slangu nawiązałem do mojego przesunięcia na osi dziecko-młodzież-stary piernik-emeryt w kierunku emeryta. Znaczy się, znam całkiem sporo archaizmów a ze slangiem mam już kłopot.
Wygooglowałem tego klikona, więc nie będę psuć uczestnikom rozwiązywania zagadki.
Klikona też wygooglowałam, bo w słowniku nie ma, nawet w trzytomowym...
Usuńa w obecnych czasach "klikon" kojarzy się bardziej z jakimś maniakiem komputerowym, co to nic innego nie robi, tylko ślęczy a la longue przed ekranem :)
UsuńPowiedziałabym raczej klikacz, a klikon skojarzył mi się z członkiem kliki...
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń"ansa", "hołubić", "umyślny" jeszcze sam czasem używam... używam też czasem "kontent", ale dla przekory w wersji "kontenty"...
OdpowiedzUsuń"konduita"... hm... czasem /aczkolwiek rzadko/ to spotykam, zawsze w złożeniu "pani podejrzanej konduity", zawsze się wtedy zastanawiam: znaczy kradnie, oszukuje, męczy zwierzaki, a może notorycznie głosuje na PiS?... bo cóż jeszcze niemoralnego można robić?...
"igrzec" - super... nigdy nie słyszałem, ale etymologię rozumiem i bardzo mi się to słowo podoba...
za to "Grajcarek" to oczywiście potok przepływający przez (po obrzeżach?) Szczawnicy, innego znaczenia nie znam, chyba że "mały grajcar", pieniążek taki...
"stora"... był taki kawał rysunkowy: kobieta zdejmuje majtki i mówi do faceta "kochanie zasłoń story, zrobimy love"...
p.jzns :)
Story znam z języka babci, która wszystkie zasłony nazywała storami, myła statki, siadała na ryczce i kupowała cukier na funty...
Usuń"myć statki" to mi zostało właśnie po babci, do tej pory tego używam :D
Usuńza to dziadek na papier toaletowy mówił "solali", bo akurat taka firma go kiedyś produkowała, a druga babcia na odkurzacz mówiła "elektrolux" na identycznej zasadzie... tak samo jak teraz ludzie nie idą "do sklepu", tylko "do żabki"...
Do sklepu czyli do piwnicy moja babcia chodziła po węgiel...
UsuńTeż nie ogarniam tych zmian na bloggerze. Powiem więcej, nie lubię takich zmian. Chyba nie jestem dość biegła ... :)
OdpowiedzUsuńA ze słów wydobytych przez Ciebie z lamusa cały czas używam czterech :)
Przy odźwiernym się uśmiechnęłam. Pamiętam jak dziś taki obrazek: moja ciocia krzycząca do domofonu: "Ja nie odźwierny!". A krzyk skierowany był do tych, którzy chcąc dostać się na klatkę schodową wybierali numer jak popadnie i prosili o otworzenie drzwi :)
A ja pamiętam, jak babcia mówiła o przyhołubieniu kawalera do żeniaczki...
UsuńKilka słów z wymienionych przez Ciebie znałam, ale reszta to zupełna nowość dla mnie. Co do blogowania, to - mnie osobiści tak skutecznie zmiany zniechęcają, że nie wiem co to będzie. Coraz więcej też pojawia się miejsc, gdzie normalnie nie mogę zamieścić komentarza i nie wiem dlaczego.
OdpowiedzUsuńTeż mi się zdarza, a zniechęcam się tam, gdzie są moderowane, a piszący o tym nie wie i nie wiadomo czy przeszedł czy nie...
UsuńWitaj prawdziwą jesienną pogodą Jotko
OdpowiedzUsuńMój dziadek zawsze zzuwał buty
Pozdrawiam szumem ulewy za oknem
A w przysłowiu jest - idzie luty, obuj ciepłe buty...
UsuńJak powiedziałam kiedyś przy moich rówieśnikach, że muszę na chwilę zzuwać buty, to popatrzyli na mnie jak na kosmitę :). A o hołubieniu dosyć często wspominam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Moi czytelnicy wielu słów nie znają, nawet bardziej współczesnych...
UsuńPoproszę więcej takich postów :) Są inspirujące :) choć przyznać się muszę, że używam wielu słów, które tutaj wymieniłaś, choć może nie są zbyt współczesne. Ale jak się człowiek oczyta to czasami tak samo wychodzi.
OdpowiedzUsuńTego oczytania właśnie wielu młodym brakuje, a jeśli ktoś dużo czyta, to od razu słychać w wypowiedziach:-)
UsuńŁaknienie od łaknąć, hołubić i stora jeszcze można usłyszeć, są w użyciu, ale np. zaskoczenie dla mnie to ansa. Pewnie czytając stare książki można spotkać te słowa. Wszystko ewoluuje. Się czasem zastanawiam czy to dobrze...
OdpowiedzUsuńTo pewnie znamię czasu, wszystko jest upraszczane, skracane, nawet pozdrowienia: spoko, nara, sie ma...
UsuńSporo tych słów używam:) ale młodsze pokolenie już nie.
OdpowiedzUsuńOdpukać, ale na razie z blogspotem nie mam problemów, przynajmniej tak mi się zdaje, choć stara wersja mi bardziej pasowała. Jednak nawet w tworzeniu stron są pewne mody i serwisy zmieniają się wraz z trendem.
Chcąc nadążać musimy się nagimnastykować, nie grozi nam stagnacja umysłowa:-)
UsuńSporo z tych słów używam normalnie. Staram się jednak nie korzystać z nich w rozmowach, bo widzę jak to deprymuje współrozmówców. Ludzie wolą prosty język. Zawoalowania zostawiam do książek. ;)
OdpowiedzUsuńA ja czasem lubię użyć dawnych zwrotów i nazw:-)
UsuńTeoretycznie powinniśmy przodować w Europie pod względem różnorodności zwrotów językowych, pozostawionych nam w "prezencie" przez zaborców. Jeśli do tego dodać regionalne znaczenia niektórych słów, to robi się prawie wieża Babel. N.b ansa to według słowników niechęć, uraza ...
OdpowiedzUsuńA z tymi blogspotami to mam nadzieję, że to tylko efekt zarządzania przejętego przez boty
Liczba zapożyczeń w sumie jest spora, a gdy dodasz do tego gwary, slangi itp. to jest na bogato...
UsuńTeż się wkurzyłam na nowy interfejs, ale ja mam duże zdolności przystosowawcze, wiec szybko się przyzwyczaiłam. Formatowanie wpisu bywa irytujące, bo bloger często sam decyduje o wielkości akapitów, ale i to udaje się obejść. Statystyk nie analizuję, wiec zadowalam się tym, że mam jakąś orientację ile razy był wyświetlany artykuł. Ilość komentarzy nijak ma się do ilości wejść na bloga, ale rozumiem, że nie każdy chce komentować. Jestem wdzięczna tym, którzy zostawiają komentarz albo ocenę posta.
OdpowiedzUsuńJeżeli chodzi o język, to bardzo lubię bawić się słowami. Bralczyk i Miodek to moi idole. Stare zwroty grzecznościowe zestawione razem mogą bawić do łez i budzić skojarzenia dalekie od intencji używającego. Bo jak tu się nie śmiać przy takim: wystaw pan sobie i spuść się pan na mnie albo imaginuj pan sobie, że jestem nieukontentowana.
Bralczyk i Miodek to osobowości, w dodatku potrafią zaciekawić chyba każdego.
UsuńDziś próbowałam wstawiać zdjęcia do zapasowego tekstu i interfejs sam wybierał wielkość i położenie fotek...dziwne!
Podejrzanej konduity balwierz był hołubiony przez odźwiernego, bo potrafił otworzyć wino bez wysyłania umyślnego po grajcarek i chociaż nie zzuwał butów w sieni, niczym rasowy igrzec, mańką odsuwał storę, za co pewien sensat czuł do niego ansę, bo łaknął ciemności i nie był kontent gdy światło wpadało.
OdpowiedzUsuńTakie dziwne zdanie mi wyszło...
No brawo, zawsze można liczyć na Twoją wyobraźnię i dowcip, dziękuję!
UsuńBoja, cudnie! anka
UsuńWarto znać słowa, które coraz częściej są zapominane :D
OdpowiedzUsuńZ wymienionych znałam tylko "Łaknąć". Nowe wersja bloggera mi się podoba,
jednakże jeszcze nie testowałam publikowania postów zaplanowanych xD
Pozdrawiam!
Mam nadzieję, że gdy już poznam nowe możliwości, nie zmienia znowu na inne.
UsuńTo ja dodam jeszcze słowo "powała", też już chyba zapomniane. Ale moja sześcioletnia wnuczka wie, co to jest, bo występuje (ta powała) w pewnym wierszu...;)
OdpowiedzUsuńZapewne masz na myśli Pawła i Gawła A.Fredry?
UsuńU powały wieszało się dawniej pająki ze słomy...
Dzięki za komentarz:-)
Oczywiście, że Fredro.
UsuńMamy taką książeczkę z cudownymi ilustracjami Jakuba Kuźmy. Nasza ulubiona :)
Od dawna Cię podczytuję, ale się nie odzywam :)
A to niespodzianka:-)
UsuńFidrygałki, absztyfikant, huncwot, chędożyć, frymuśny, wiercipięta,fircyk, trzpiot, lebiega, fizdrygały, zdziwko itp itd. Cóż nasz język ojczysty jak każdy inny jest żywy i nieustannie się zmienia ale to nie tłumaczy ubóstwa językowego. Okazuje się, że słownik przeciętnego Polaka jest bardzo ubogi, a słów, które znamy, nie zawsze potrafimy właściwie używać...
OdpowiedzUsuńTo prawda, kiedyś na zajęciach z czytelnikami jeden z uczniów poprosił, żebym mówiła prościej, bo on nic nie rozumie, a wydawało mi się, że mówię jasno i prosto...
Usuńpiękne były dawne słówka. Teraz mamy jesieniarę, bekę i inne. Należymy do innego pokolenia:)))
OdpowiedzUsuńA już używanie slangu czy innych nowości w mediach wydaje mi się nie na miejscu, tam powinien obowiązywać język literacki, dla przykładu.
UsuńCzyli mówiąc "podejrzanej konduity" mówimy masło maślane?
OdpowiedzUsuńW zasadzie tak, choć właśnie nie wiem jak to inaczej sformułować...
UsuńZnam znam :)
OdpowiedzUsuńBo dużo czytasz...
UsuńNiektóre znam dobrze, niektórych w ogóle. Z fajnych słówek ostatnio bardzo spodobało mi się słowackie "pracne" (nie wiem, czy pisownia w porządku), jako mozolne czy pracochłonne. :)
OdpowiedzUsuńZ bloggera korzystam tylko do obserwowania i wydaje mi się, że czasami lista nowych wpisów źle się aktualizuje...
Pracne podoba mi się, logiczne:-)
UsuńU mnie aktualizują się czasem po 2 dniach, nie wiem od czego to zależy ...
Bloger co jakiś czas wkurza takimi rzeczami. Wydaje mi się, że ludzie którzy korzystają z bezpłatnych platform są na to skazani. Jak chcesz mieć coś ekstra trzeba płacić.
OdpowiedzUsuńByłabym skłonna coś tam zapłacić, byle ciągle nie zmieniali...
UsuńTak, ja też. Aż się tam boję wejść, bo widziałam tylko tą betę wersję i jak mogłam to zmieniałam styl na stary, a teraz to już pewnie na stałe zrobili.
UsuńTeraz nie można przełączyć na stary interfejs, ale nowy da się ogarnąć, tylko trzeba włączyć "widok tworzenia", choć ostatnio zdjęcia wchodzą bez wyboru rozmiaru i układu.
UsuńWitaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńNawet lamus jest słówkiem, którego coraz rzadziej używa się w jego pierwotnym znaczeniu.
Jakiś czas temu nazywano tak średnio lojalnego "przyjaciela pani domu", a dziś oznacza również migającego się od obowiązków, niezbyt rozgarniętego człowieka:)
Zmiany na wordpressie też są irytujące. Nie wiem, czy pocieszyłam;)
Pozdrawiam:)
Do zmian chyba trzeba nam się przyzwyczaić, byle nie zaskakiwały nadmiernie...
UsuńMam rozpoczety post właśnie o słowach, które są dość wyszukane, i należałoby je znać :) le nie mam czasu go skończyć. Dziękuję Ci za przypomnienie :)
OdpowiedzUsuńFajny post, lubię ciekawe słówka :) P.S. Ja też miałam problem z bloggerem, jak pamietasz. Nie wyświetlały się moje posty u obserwujących. Napisałam do nich wreszcie i udało się. Szczerze, również nie wiem komu przeszkadzała stara wersja. Pozdrawiam cieplutko...
Inspiracje czerpiemy z różnych stron i choć tematy podobne, każdy pisze inaczej, dlatego jestem ciekawa Twojego ujęcia:-)
UsuńZnam wszystkie, jedynie grajcarek to Grajcarek, czyli potok przepływający przez moją kochaną Szczawnicę. Teraz wiem skąd nazwa - faktycznie wije się i kręci niczym korkociąg. Dziękuję za to, że już wiem! anka
OdpowiedzUsuńA widzisz, rzeka niby korkociąg - cudnie:-)
Usuń:) :) :)
UsuńJęzyk polski ma wiele tajemnic i niespodzianek, zaskakuje. Niby prosty, a jednak ma pazura ;)
OdpowiedzUsuńO tak , zwłaszcza ten uliczny...
UsuńOpanowałam nowy interfejs na komórce, więc może na laptopie będzie równie nieskomplikowany. Ale trochę mnie zmęczyło szukanie ustawień. Teraz już "ogarniam" :)
OdpowiedzUsuńA słowa mają to do siebie, że wychodzą z mody lub zmieniają swoje znaczenie. Ja bardzo lubię "absztyfikant" :)
Pozdrawiam ciepło
No niby opanowałam, ale jeszcze fotki mi wchodzą nie tak, jak bym chciała...
UsuńKilka z podanych przez Ciebie słów są żywe w moim języku, a także w śląskiej gwarze.:)
OdpowiedzUsuńMiodka uwielbiam. Miałam okazję być dwa razy na spotkaniu z Mistrzem polszczyzny.
Z nowym blogerem mam trochę problemów, czasem mnie to zniechęca, by przygotować nowy post.
Serdeczności posyłam.
Miodek jest rewelacyjny, taki energetyczny!
UsuńMiejmy nadzieje, że nowy interfejs nie zniechęci nas zupełnie:-)
Kocham język Polski Asiu, jest piękny melodyjny... aż mnie wzięło ostatnio na czytanie Pana Tadeusza i Dziady. Słowackiego też lubię i Fredre.
OdpowiedzUsuńPana Tadeusza tez odkryłam po latach, gdy był lekturą, to sama wiesz...
Usuń