Obiecałam kilku osobom, że napiszę o pierwszych wrażeniach po rozpoczęciu pracy w nowym roku szkolnym.
Nie jest tajemnicą, że priorytetem covidowej szkoły jest bezpieczeństwo i zdrowie osób przebywających na terenie placówki, reszta schodzi na plan dalszy.
Niedługo wszyscy będziemy chodzić w oparach płynów dezynfekujących, a sens szkoły utonie w oparach absurdu.
Nie wiem od czego zacząć, mam mętlik w głowie od wiecznej dezynfekcji wszystkiego i miliona procedur, które trudno zapamiętać.
Zrobię sobie chyba ściągę, bo gdy pójdę na zastępstwo, to muszę mieć w głowie takie rzeczy jak:
• Do której strefy zaprowadzić uczniów na przerwę i którym wyjściem ich wyprowadzić
• Jak odszukać kolejną klasę, którą muszę zaprowadzić do przydzielonej im sali, bo każda grupa jest w innej strefie
• Gdy uczniowie wracają z przerwy, najpierw muszą skorzystać z toalety i zdezynfekować ręce pod okiem nauczyciela, a będzie to trwało, bo sal na piętrze jest kilka, a toalety dwie (po 4 stanowiska), ciekawe czy ktoś policzył, ile zostanie czasu na naukę...
Jest wiele jeszcze procedur do uszczegółowienia, jak choćby kwestia obiadów, bo nie wiadomo, ile dzieci będzie obiady jadło w stołówce.
Nauczyciel obiadu nie zje, bo musi z klasą przebywać na przerwie, napić się może jedynie wody, herbaty nie zrobi, bo nie ma kiedy i nie ma pokoju socjalnego. Ten został zamieniony w salę lekcyjną, by dzieci nie musiały mieć zajęć do wieczora.
Tam, gdzie uczniowie zmieniają sale, musi być godzina przerwy na dezynfekcję pomieszczenia.
Gdy pada deszcz uczniowie nie wychodzą na korytarz, bo jest zbyt wąski dla zachowania dystansu, siedzą w salach, niezależnie od tego, ile mają lekcji.
Do utrzymania szkoły w reżimie sanitarnym jest za mało pracowników. Połowa pracowników obsługi pracuje rano, przy dezynfekcji pomaga nawet kuchnia, więc do sprzątania całej szkoły po południu zostaje druga połowa obsługi. Nie chcę nawet myśleć, co będzie, gdy zaczną się obiady, mleko i owoce dla uczniów, bo ktoś to wszystko musi roznieść do sal.
Dziś pilnowałam przez kilka minut klasy na prośbę nauczyciela, by ten mógł skorzystać z toalety.
Gdy ogarnę się z rozdawaniem podręczników uczniom, muszę dopasować procedury szkolne do pracy w bibliotece lub odwrotnie…
Nie narzekam, obserwuję i współpracuję. Czasami się dziwię.
Żal mi tylko najmłodszych uczniów, bo nie tak powinien wyglądać ich pierwszy kontakt ze szkołą.
Wszyscy chodzimy w maseczkach lub przyłbicach, uczniom wolno je zdjąć tylko w sali lekcyjnej, gdy zasiadają w ławkach.
Tam, gdzie to możliwe, ławki są pojedyncze.
Przypomniało mi się jeszcze, że obowiązkowa jest także od września segregacja śmieci w szkole, tzn. już od dawna, ale teraz w każdej sali będzie kilka pojemników na surowce wtórne, gdyż za mało mamy pracowników, by poza salami te śmieci segregować...
Starałam się być obiektywna w relacji, może później napisze o różnych dziwnych sytuacjach, które się zdarzają...
Planeta Wiecznej Kwarantanny ;) Widać teraz jak na dłoni, jakimi wszyscy jesteśmy wariatami. Wychodzą nasze fobie, strachy, nerwice. Nikt, ale to chyba absolutnie nikt w systemie oświaty, nie zastanowił się jaką krzywdę robimy dzieciom. Do tej pory lekarze krzyczeli na matki, które zbyt aseptycznie wychowywały dzieci. A teraz idziemy po bandzie....
OdpowiedzUsuńZ jaka traumą to pokolenie wyrośnie, jakie nerwice sobie wyhoduje, jakie traumy sprzeda swoim dzieciom?
Czy my naprawdę nie możemy brać przykładu z mądrzejszych państw, zawsze musimy z tych durnych? Mój mąż mówi, że my ciągle jesteśmy w traumie pookupacyjnej. Sprzedali ją nam dziadkowie i rodzice. Mój syn mówi, że nas cofnęło do ciężkiego PRL. Dziewczyna syna, położna, mówi, że w Białymstoku na położnictwie, by zniechęcić tatusiów do brania udziału w porodach stawia się ultimatum: albo znieczulenie, albo asysta przy porodzie. Jednemu z ojców, którego żona urodziła martwe dziecko nie pozwolono wejść do żony by ją wesprzeć i pożegnać dziecko. Gdzie my idziemy????Co my wyprawiamy?
Nie mówiąc o tych, co nie mogli z umierającymi rodzicami się pożegnać.
UsuńJuż zdarzają się reakcje alergiczne na dezynfekatory, a mycie rąk i wszystkiego wokół zakrawa na szopkę...żal mi maluchów, bo szkoła teraz smutna jest.
Pomijając zdroworozsądkowe zrozumienie istoty sytuacji, konkluzja nasuwa mi sie tylko jedna. Sorry, Jotko, że nie wspierająca Cię. "Dobrze, że już jestem poza tym..." A na tę sytuację, w której wszyscy w edukacji musieli się znaleźć, nie znajduję adekwatnego określenia...
OdpowiedzUsuńTrzymaj się Kochana!
Ja się zastanawiam, co będzie w okresie jesiennym, gdy nauczyciele lub pracownicy się poprzeziębiają - trzeba będzie i tak szkoły zamknąć, z braku kadry...
UsuńPrzedwczoraj zięć czekał pod przedszkolem pół godziny w kolejce, by odebrać młodego. Wczoraj coś wmyślili i już było lepiej. Siostra nauczycielka ma zwolnienie, bo od tygodnia ma gorączkę ( nie covid, zrobiła za swoja kasę test), coś w rodzaju uczulenia na szkołę. A ja ciesze się, że nie biorę w tym udziału. Bo nie wiem, co bym zrobiła.
OdpowiedzUsuńJa cały czas myślę, co zrobić gdy katar mi się trafi lub kaszel...w maseczce nie wytrzymam, o ile do szkoły mnie wpuszczą!
UsuńWiesz jak się cieszę, że już nie jestem nauczycielem!
OdpowiedzUsuńMam jeszcze dwa lata, może dożyję!
UsuńMam szansę by w sobotę dowiedzieć się jak jest w dwóch tutejszych szkołach- u Młodszego w IV klasie podstawówki i u Starszego w gimnazjum. Sprawozdam, gdy się czegoś dowiem. Na razie wiem tylko, że w gimnazjum innymi drzwiami wchodzili do szkoły a innymi mieli wychodzić.
OdpowiedzUsuńI że podwórko i boisko miały być podzielone na "boksy" dla poszczególnych klas.
U nas są 3 wejścia, przy jednym automat do dezynfekcji, przy pozostałych panie z sikawkami.
UsuńWokół szkoły są strefy na przerwy, klasom nie wolno się mieszać, schodzą na boisko w odstępach 5 minut.
To jakaś masakra!!! :(
OdpowiedzUsuńNie jakaś, tylko konkretna!
UsuńAbsurd goni absurd. Strasznie się zapętliliśmy w tym szaleństwie
OdpowiedzUsuńNie wiem czy nam to wszystko na zdrowie wyjdzie, chyba nie...
UsuńGdyby jeszcze to wszystko przyniosłoby pozytywny efekt (czyli negatywny wynik testów na Covid) to byłoby do przełknięcia. Gorzej jeśli okaże się, że jest inaczej :(
OdpowiedzUsuńJak wygląda u was sytuacja z dziećmi z chorobami przewlekłymi? Jak z nauczaniem indywidualnym?
Indywidualne jest, ale pojedyncze przypadki, dziewczynka z cukrzycą chodzi do szkoły, o wszystkich nie wiem.
UsuńDziś ucznia z kaszlem mama zabierała do domu, panika była, ale co dalej nie wiem...
strasznie trudny temat - wielkie wyzwania przed szkolnictwem i przed samymi dziećmi
OdpowiedzUsuńChyba niektórzy dorośli przesadzili...
Usuńtak bywa... strach, to silna emocja
UsuńUfffffffffffff to moja ulga, że mnie to już nie dotyczy.
OdpowiedzUsuńCzy jest jakaś szansa na dodatkowe wynagrodzenie dla nauczycieli i reszty pracowników, bo przecież wszyscy zostaliście obciążeni dodatkową pracą, nie mówiąc o komforcie pracy.
Nie żartuj, nie ma czegoś takiego, najwyżej pracownicy obsługi mogą liczyć na premie, pracują na najniższej krajowej.
UsuńJa zajmuję się dystrybucją podręczników i ćwiczeń dla całej szkoły za friko...
Okropne, tyle tylko powiem.
OdpowiedzUsuńNic dodać:-(
UsuńCiekawe, co to będzie. Z jednej strony jakieś zasady ostrożności są potrzebne, z drugiej nie wiem, czy to nie przesada. Ściąga się przyda na pewno.
OdpowiedzUsuńA najbardziej to się cieszę, że do szkoły nie chodzę, w szkole nie pracuję ani dziecka szkolnego nie mam. :)
Dziś rodzice przychodzili na zebrania z wychowawcami, wyglądali jakby skradali się na tajne spotkania...
UsuńJakiś czas wytrzymacie nerwowo, potem życie zweryfikuje procedury...;o) Byle nie było tak, że to procedury zweryfikują życie...;o)
OdpowiedzUsuńPowodzenia...;o)
Sama jestem ciekawa, kto kogo pokona:-)
UsuńGdybym wierzył to bym ręce składał do modlitwy w podziękowaniu, że nie zakorzeniłem się w zawodzie nauczyciela. Nie wiem dlaczego nikt jeszcze nie wpadł na pomysł, aby "ciągnąć tylko przedmioty maturalne" i na razie dać sobie spokój z pozostałymi przedmiotami. A może by tak historię i j. polski prowadzić w kościołach, przynajmniej póki jest ciepło?
OdpowiedzUsuńWystarczy, że do kościoła wróci religia:-)
UsuńMocno wspolczuje - na rowni nauczycielom i uczniom. Dla obu grup ten rok szkolny bedzie ciezki i skupiony nie na tym co istotne.
OdpowiedzUsuńZal mi mlodziezy gdyz jeden z najwazniejszych bo ksztaltujacych umysly i osobowosc okresow bedzie znieksztalcony pandemicznymi ograniczeniami.
Niemniej wiem ze tak trzeba i musimy przez to przebrnac.
Moje wnuki, 15to i 12 1/2 letni, uczeszczaja do prywatnych szkol a tam jest duzo prosciej z przestrzeganiem przepisow jako ze tego typu szkoly maja klasy o malej ilosci uczniow, sa obszerne co pozwala na malo klopotliwe utrzymanie dystansu, a takze, co ma znaczenie, sa bogatsze czyli maja budzet pozwalajacy na nadzwyczajne kroki bezpieczenstwa. Jednak dano rodzicom i uczniom wybor - moga uczeszczac, moga uczyc sie online. Rodzice wnukow wybrali opcje online jako bezpieczniejsza a takze przypuszczaja ze wczesniej czy pozniej domowe nauczanie stanie sie samoczynnie jesli mimo wszystko szkola rozchoruje sie.
Wiem jak wnukom brakuje swobody ktora przeciez pamietaja, kontaktow z kolegami i poza szkolnych zajec. Obaj byli usportowani a teraz zostalo im wspolne kopanie pilki pod domem i jazda na rowerach. Nie mogli rowniez czesci wakacji spedzic u mnie.
Nie da sie ukryc ze wirus ma wplyw na kazda strone zycia. Malo mnie dotyka ale nie o to chodzi, ja nie jestem najwazniejsza, staram sie dostrzec wszystkich innych i wiem ze zwlaszcza rodzinom z dziecmi jest szczegolnie trudno. Widze wiec poswiecenie lekarzy i pielegniarek, nauczycieli, nawet pracownikow sklepowych.
Wytrwalosci zycze.
To prawda, pracownicy sklepów spożywczych to też dzielny front!
UsuńWszystko jest nietypowe, jak prowadzić np.WF, gdy obowiązuje zakaz gier i zabaw kontaktowych, a w świetlicy brak zabawek i przybory tylko własne...
Och, ale się dzieje. Mętlik, zamieszanie. Sytuacja trudna, ale no jakoś musi to działać. Życzę powodzenia.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że to wszystko zda egzamin...
UsuńStraszne. Przeczuwałam, że będzie trudne, ale to, o czym piszesz, to przeszło moje pojęcie. Nasi klienci mówią, jak jest w szkołach ich dzieci. Absurd za absurdem. A ja jestem pewna, że po miesiącu takiej nauki, wszyscy będziecie bardzo zmęczenie i wykończeni psychicznie. Teraz widzę, że to zdalne nauczanie było jednak lepsze. Bezpieczniejsze i spokojniejsze, mimo ograniczeń i niedopracowań. Natomiast kontakt z rówieśnikami można było zorganizować poza nim.
OdpowiedzUsuńTrzymaj się Jotko. Może znajdziesz jakieś powody do optymizmu? Może dzieciaki Ci te trudne chwile umilą? One zawsze bardziej optymistycznie patrzą na świat
Dzieciaki są na szczęście zawsze takie same.
UsuńDzisiaj rozdawałam elementarz pierwszakom i prosiłam, by szanowali ksiązki, nie poplamili w kuchni zupa pomidorową, a jedna z dziewczynek bardzo poważnie pyta: a czy inną zupą można poplamić?
Z kolei starsze dziewczyny upomniane, że za blisko siebie stoją, odpowiedziały, że to bez sensu, bo mieszkają w tym samym bloku i całe wakacje spędziły razem...
Jak dobrze, że nie chodzę już do szkoły. Sytuacja bardzo ciężka :/
OdpowiedzUsuńZobaczymy, jak długo wytrwamy...
UsuńJak to czytam to już dostaję mętliku w głowie, podziwiam Cię Asiu jak Ty to wszystko ogarniasz. Dobrze, że mój syn już dawno wyedukowany, bo faktycznie bym zwariowała. Wszystko zostało wywrócone do góry nogami. Mój siostrzeniec chodzi do szkoły, a siostrzenica do przedszkola i właśnie słyszę jak się ma praktyka do teorii. Kazałabym tym "mądrym" głowom co tylko siedzą i wymyślają, żeby tak przeszli po szkołach i trochę skupili się na praktyce.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło i wytrwałości oraz radosnej aury Ci życzę Asiu :)
Jeszcze nie wiem czy ogarniam, bo podręczniki i ćwiczenia rozdaję, ale w końcu będę musiała wrócić do normalnych zajęć.
UsuńDziękuję, Agnieszko:-)
"Ile czasu zostanie na naukę"... A czy komuś [poza nauczycielami i nieliczymi uczniami oraz ich rodzicami] na tej nauce zależy? Naród został tak idealnie ogłupiony, że władza przyzna sobie na pewno sowite i należne premie za kolejne osiągnięcie Dobrej Zmiany.
OdpowiedzUsuńPriorytetem jest bezpieczeństwo, ale rozliczą nas po egzaminach...
UsuńAsiu współczuję tego, co przechodzicie. Jestem pełna obaw jak dacie radę w okresie większych zachorowań. Zastanawiam się co z nauczaniem dzieci chorych przewlekle oraz co z dziećmi chorującymi np. na katar alergiczny? Życzę dużo sił i zdrowia. Ściskam serdecznie.:)
OdpowiedzUsuńSama się nad tym zastanawiam, dzieci chore na pewno nauczanie indywidualne, a alergicy? Nie mam pojęcia!
UsuńNo i zaczęło się! U mnie w pracy też nowa procedura od 26 sierpnia. Eh....
OdpowiedzUsuńNie wiem już czego bać się bardziej, covida czy innych atrakcji?
UsuńWitaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńSłowem - ogólny galimatias:(
I znowu wykonanie nieprzystających do rzeczywistości zaleceń zrzucono na barki "niższego szczebla" pracowników.
Cofnięcie dyspozycji byłoby przyznaniem się do błędu, co w nieciekawym świetle postawiłoby kreowanych na nieomylnych decydentów.
Współczuję bardzo i, mimo wszystko, trzymam kciuki, bo może jednak pójście po rozum do głowy nie okaże się aż tak wyczerpującą wycieczką...
Pozdrawiam:)
Czekam, kiedy to wszystko poluzują, bo długo tak się nie da...
UsuńW oparach...absurdu ! - chciałoby się rzec, bo tak istotnie jest i to nie tylko w szkole tak się dzieje, ale w różnych instytucjach.
OdpowiedzUsuńJeszcze na początku tej epidemii jedna z moich koleżanek po fachu, wykonująca pacjentom badanie spirometryczne - po każdym pacjencie dezynfekowała gabinet...tak intensywnie, że po jednym czy dwóch pacjentach - nie można już było do niego wejść, bo tak strasznie dusiło i drażniło w gardle. Po zwróceniu Jej uwagi, że tak nie można, odpowiadała, że taką ma procedurę i dalej przyjmowała w tych oparach do czasu, gdy do gabinetu weszła na chwilkę pani doktor i natychmiast powiedziała, że idzie z tym do dyrektora, bo tak nie może być.
Powiem tak: procedura procedurą, ale zdrowy rozsądek też musi być i postrzeganie świata własnymi zmysłami ! Nie zatraćmy tego !
Uleńko, to wiemy my, ale powiedz to kontrolerom z sanepidu...i niektórym rodzicom.
UsuńMasakra.
OdpowiedzUsuńMasakra do kwadratu.
UsuńJotko, współczuję Ci, bardzo. W szkole mojego wnuka, też istny cyrk, bo nauczyciele zawaleni procedurami, sale niewielkie i dzieciarnia trudna do ogarnięcia. Większość ludzi zachowuje się tak, jakby wydzierżawili głowę od głupiego. Jedni rodzice sprzeciwiają się nawet dezynfekowaniu rąk i mierzeniu temperatury dzieciom. Inni jakby mogli, to opakowaliby całego dzieciaka w folię. W klasie mojego wnuka jest chłopiec z astmą i matka stanowczo się sprzeciwiła, żeby dziecko nosiło maseczkę, więc chłopiec wszedł na teren szkoły bez maseczki. Inna matka zareagowała błyskawicznie i napadła na nauczycielkę, że ta nie przestrzega procedur. Na nic się zdały tłumaczenia, że dla zdrowego dziecka zmniejszenie dopływu tlenu jest szkodliwe, a dla astmatyka jest zabójcze. Bezmyślna baba domagała się interwencji kuratorium, bo jak ona w maseczce, to wszyscy też powinni. Nie wiem, jak to zajście przed szkołą się skończyło, ale spodziewam się, że na pewno jakimś kłopotem dla nauczyciela. To jest straszne, że ludzie są tak bezmyślni. Moim zdaniem to wirus głupoty rozprzestrzenia się znacznie szybciej niż covid. Niestety więcej ludzi bardziej boi się tego ostatniego.
OdpowiedzUsuńTak dokładnie bywa, jak napisałaś. Od nas wymaga się cudów, a starsi uczniowie lekceważą zasady, ciągle ktoś zapomina maski, nawet zdarza się, że ktoś kaszle dla jaj, wyobrażasz sobie?
UsuńNie wiem czy w tych warunkach można uczyć. Widać jednak nasz guru od edukacji i jego guru od wszystkiego doszli do wniosku, źe można. Nie można natomiast stracić ani chwili aby pisowsko indoktrynować.
OdpowiedzUsuńNiektórzy zatęsknili za Zalewską, koniec świata, panie!
UsuńKlik dobry:)
OdpowiedzUsuńZastanawiam się, czy przy okazji tej ciągłej dezynfekcji nie zabijamy bakterii koniecznych nam do życia?
Pozdrawiam serdecznie.
Bardzo możliwe. Mnie tak szczypią oczy pod koniec dnia w pracy, że łzawię w drodze do domu...
UsuńOpisujesz bardzo smutne fakty z życia szkoły. Pracowałam jako nauczyciel przez 3 lata i po prostu nie wyobrażałam sobie tego wszystkiego. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że w praktyce wygląda to jeszcze gorzej, niż w teorii.
UsuńStraszna jest ta 'nowa rzeczywistość', współczuje uczniom jak i nauczycielom takiej atmosfery w szkole, multum zakazów i nakazów i zapamiętania wszystkiego. Ciekawa jestem czy kiedys wróci normalność, czy już raczej musimy zaakceptować to wszystko i przyzwyczaić się bo tak zostanie na stałe. Aż strach myśleć...
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że szybko wróci lub znowu będzie szkoła zdalna.
UsuńBrak słów..
OdpowiedzUsuńNie da się ukryć...
UsuńJa tam myślę, że to pierwszy tydzień:) A pierwszy tydzień w szkole dziś czy w szkole wczoraj, czyli bez wirusa zawsze był nerwowy i to i z perspektywy dzieci i nauczycieli i wszystko i innych osób w szkole pracujących:)
OdpowiedzUsuńJak się zamknięcie zaczynało...też nie wiedzieliśmy co robić, potem po prostu zaczęliśmy przyjmować jako codzienność...w szkole będzie tak samo i podobnie jak w życiu poza szkołą, coraz mniej będziemy zwracać na własne celowe, czy nie , niedopatrzenia (zalecenia i reżimy), uwagę...
Moje zdanie ;)
Obyś miała rację, ale na razie głupawka jest i dobrze się ma, poza tym nikt nie weryfikuje tego czy taki reżim się sprawdza...
UsuńDla mnie to jeden wielki absurd, ale ostatnio mam wrażenie, że całe życie składa się z absurdów. Ech, dziecko sobie ot tak kichnie i już będzie podejrzane o wirusa w koronie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło
Dziecko jak dziecko, ale ja nie wiem czy z katarem będę mogła iść do pracy...
UsuńW szkole nigdy mądrze nie było ...ale to co teraz opisujesz to już totalne wariatkowo . Nic tylko współczuć i cieszyć się, że już nie muszę brać w tym udziału. :)
OdpowiedzUsuńJak dożyję, to jeszcze dwa lata i uciekam...
UsuńKurczę jest to naprawdę ciężka sprawa.. Nauczenie stacjonarne no nie jest za dobre w takich czasach, a z drugiej strony nauczanie zdalne to fikcja. Przynajmniej ja tak odczułam. Ja już dostałam informację, że moje studia będą 2/3 zdalnie, więc też srednio poczuje jak to być studentem.. Dużo zdrówka i trzymaj się tam!
OdpowiedzUsuńSkoro ktoś zadecydował o normalnej nauce czy studiach, to niechaj będą normalne, a nie jakaś hybryda...
UsuńDobrze poczekać, aż wypowiedzą się inni. Właściwie nie muszę wymyślać czegoś nowego. ;)))) Niemniej dodam. Podobała mi się wypowiedź byłej minister Zalewskiej (z pamięci, więc mogę niedokładnie): „Dlaczego mnie nie zapytano o zdanie i radę?” Miałem dzień z głowy, tego dowcipu długo nic nie przebije! ;)
OdpowiedzUsuńNo faktycznie, ekspertka, że hej!
UsuńTylko Wam wszystkim współczuć. Pozdrawiam Asiu. :) .
OdpowiedzUsuńZobaczymy, jak to się skończy, może część wyląduje w wariatkowie...
UsuńDziś wskoczył mi filmik na Fb gdzie ojciec żądał atestu płynu dezynfekcyjnego, okazało się, że atestu brak bo płyn jest " z darów" i tak naprawdę nikt nie wie - co to za płyn...
OdpowiedzUsuńStaram się jak najmniej używać płynu, wole myć ręce, zresztą przechodzi przez moje dłonie tyle różnych rzeczy, że musiałabym nic innego nie robić, tylko myć się lub dezynfekować...czasem zakładam rękawice, ale długo tak nie wyrabiam.
UsuńDlatego właśnie nie wyobrażam sobie pracy nauczyciela w Polsce. Uważam, że nauczyciele zbyt łatwo dali sobie wmówić, że są niewolnikami zawodu, bo chodzi o dzieci. Jeżeli chodzi o dzieci, to w pierwszej kolejności rodzice powinni płacić wystarczające podatki, by zapewnić nauczycielom godziwe warunki pracy i płacy - w szczególności wymusić takowe na rządzących. Skoro rodzice mają to w dupie, znaczy, że mają w dupie swoje własne dzieci, a nauczyciele mają pełne prawo do walki o swoją godność. Na takich warunkach końmi by mnie nie zaciągnęli do tej pracy.
OdpowiedzUsuńZgadzam się, obserwuje to wszystko od środka, ale jednak z boku i potwierdzam - najmniej chodzi o dzieci rodzicom i rządzącym, zawsze na pierwszym miejscu są kasa i polityka.
UsuńKiedy słyszę co się dzieje, zaczynam doceniać zalety bycia na emeryturze!
OdpowiedzUsuńJa odliczam miesiące!
UsuńW liceach /a mam wiadomości od młodszego syna -geografa i starszego wnuka - ucznia II klasy w liceum/ jest odrobinę lepiej niź w szkołach podstawowych.
OdpowiedzUsuńChyba dlatego, że uczniowie starsi i trochę sami dbają i rozumieją...
UsuńNie mam czasu przeczytać wszystkich komentarzy - może uda mi się w nocy. Mam wnuczkę, która jak Ty Jotko jest Panią od biblioteki.... i prowadziła też dotąd dodatkowe lekcje z niektórymi uczniami. może uda mi się z nią porozmawiać wieczorem ,a jak nie dziś to jutro. Tylko pewnie będzie śmiertelnie zmęczona. W każdym bądź razie co będę wiedziała opowiem. Pozdrawiam ....do jutra.
OdpowiedzUsuńBardzo jestem ciekawa jej relacji, dziękuję:-)
UsuńPODZIWIAM!
OdpowiedzUsuńMam codziennie kontakt z moimi koleżankami po fachu i prawie wszystkie narzekają najbardziej na zapach alkoholu...
No i na zupełny brak czasu, by zjeść drugie śniadanie czy skorzystać z toalety. Wracają mega zmęczone...
Serdeczności posyłam i życzę dużo siły.:)
Dziękuję i tego samego życzę Twoim koleżankom:-)
UsuńProszę o kontakt, Donka to moja Ciocia. Obiecałam, że się z Panią skontaktuję - może będę mogła służyć radą. Ja zmodyfikowałam na prośbę dyrektora regulamin wypożyczeń i nie jest źle. Mam blog - Dorjankowo. Co prawda nie bywam tam ostatnio, bo przeniosłam się na FB, ale proszę o wiadomość na ten właśnie blog. Pozdrawiam Dorota G.
OdpowiedzUsuńZ regulaminami sobie radzę, pracuję już 35 lat, wyczerpuje i dołuje mnie liczba podręczników i fakt, że z bibliotekarzy zrobiono magazynierów, w dodatku za friko!
UsuńPozdrawiam serdecznie:-)
Współczuje Ci Asiu. Na pewno tego wszystkiego w cholerę jest. I weź to zapamiętaj. Moje też poszły do szkoły, a Jula idzie do przedszkola w listopadzie bo w pazdzierniku konczy 2,5 roku. Już podpisaliśmy masę papierów odnośnie obostrzeń w przedszkolu. Masakra
OdpowiedzUsuńWiesz, najbardziej żal mi dzieci, które zaczynają, oby nie zapamiętały wrażeń ze szkoły czy przedszkola w pandemii.
UsuńOd tych płynów do dezynfekcji już mi oczy łzawią...
Och, Jotko :( Ściskam serdecznie.
OdpowiedzUsuńSuper opisałaś to wszystko.
Tylko ja nie wiem, czy w oparach absurdu i płynów do dezynfekcji nie zginie też uśmiech, radość życia, chęć kontaktów międzyludzkich i zapał do zdobywania wiedzy... :(
I nie wiem, czy COVid jest w tym wszystkim złem najgorszym.
Takie same mamy obawy wszyscy, zarówno rodzice, jak uczniowie, a na pewno nauczyciele, którzy zmienili się w biegaczy, a niektórzy załatwią sobie nerki, bo cały dzień nie piją, by nie musieli biegać do toalety, bo nie ma kiedy...
UsuńSmutne to bardzo, Jotko. :(
UsuńSmutne i wkurzające zarazem...
UsuńI w tym właśnie momencie cieszę się że nie mieszkam w Polsce... jak czytam i słucham co się tam dzieje to za głowę się łapie... W Norwegii na szczęście jest normalnie. Dzieci jeszcze normalnie chodzą do szkoły bez masek a ja pracuję w przedszkolu i tez nie dajemy się zwariować...
OdpowiedzUsuń.
Nie wiem, kto wymyśla u nas te wszystkie przepisy, żyć się odechciewa, a zmieniają je raz na dwa tygodnie...
Usuń