Sukces to podobno 1% talentu i 99% ciężkiej pracy.
Układ procentowy bywa rozmaity, zależy kto układa słupki.
Część z nas rodzi się z jakimś talentem lub nawet wieloma , ale nie wszyscy mają równe szanse na starcie.
Wiele czynników składa się na to, czy zostaniemy pożytecznym, ale szarym grafitem czy będziemy błyszczeć jak diamenty.
Wnuk mojej koleżanki to chłopiec obdarzony wielką pasją do nauki i to niezależnie od tego czy są to przedmioty ścisłe czy humanistyczne.
Kończy szkołę podstawową dopiero, a już zdobył dwa stypendia naukowe , od stycznia 2021 czeka na niego nowe stypendium, także za wyniki w nauce.
Chłopiec zna doskonale angielski i hiszpański, poprosił rodziców o możliwość nauki arabskiego i żałuje tylko, że nie ma olimpiady przedmiotowej w tym zakresie.
Ma bardzo dużą podzielność uwagi, czasami uczy się , jeżdżąc na rolkach lub słuchając muzyki, w przerwach od nauki czyta lub raczej pochłania książki.
Nie myślcie, że to kujon przyrośnięty do fotela. Pływa, gra w szachy, jeździ na nartach, zwiedza z rodzicami i siostrą różne kraje i polskie zakątki.
J. i jego siostra uczęszczają do prywatnej szkoły. Rodziców stać na taki wydatek, ale nie przymuszali syna do nadmiernego wysiłku i zapisywania się na wszystkie koła zainteresowań i projekty. On tak po prostu ma.
Siostra J. jest kilka lat młodsza, ale zdolności i potrzeby ma inne. Interesują ją raczej balet, gra na instrumentach, no i oczywiście moda.
Jestem pełna podziwu dla wnuka koleżanki i mądrości jego rodziców, którzy tak kierują zainteresowaniami syna, żeby rozwijał się wszechstronnie i poznawał wszystkie opcje , zanim wybierze coś na czym się skupi.
I tu wracamy do porównania grafitu z diamentem.
Znam osobiście równie zdolnych, ale leniwych lub pozbawionych motywacji młodych ludzi, których teraźniejszość nie wróży wielkiego sukcesu w przyszłości.
Bywają także talenty, które bez wsparcia finansowego lub opieki mentora nigdy nie wyjdą poza pewne ramy i ograniczenia, bo urodzili się w niewłaściwej rodzinie, w zabitej dechami wsi pod lasem lub zwyczajnie liczne choroby czy kalectwo fizyczne nie pozwalają na rozwijanie choćby pojedynczych uzdolnień.
Oczywiście powie ktoś, że nauka czy sukcesy nie gwarantują szczęścia .
Być może nie, ale można tego szczęścia szukać na swój sposób, a sukces nie musi być spektakularny, tym bardziej, że dla każdego z nas czym innym jest sukces i z innych powodów bywamy szczęśliwi.
Ktoś mądry kiedyś mi powiedział, że prawdziwe szczęście i sens życia to móc robić to co się kocha.
OdpowiedzUsuńI to chyba prawda, najlepsze zarobki nie dają zadowolenia, gdy chodzisz do pracy jak za karę...
UsuńNo właśnie, dużo talentów przepada.... Smutne, ale tak jest.
OdpowiedzUsuńSamo życie, nie da się pomóc wszystkim.
UsuńPodoba mi się to, co na obrazku :) Chwilami jestem bardzo szczęśliwa a to dużo! Uświadomiłam sobie dzięki Tobie :))) anka
OdpowiedzUsuńAniu, podobno wystarczy bywać szczęśliwym, to i tak dużo:-)
UsuńCzasem za lenistwem stoi brak genu (?) rywalizacji, co nazywane jest tez brakiem ambicji, a dla mnie to nie to samo. Ale generalnie sie zgadzam, talent to ledwie początek; bywa też, że ujawnia sie (krystalizuje?) w wieku późniejszym, przeciez czyta sie o ludziach, którzy odkrywaja swoje uzdolnienia w wieku niemal senioralnym.
OdpowiedzUsuńTo prawda, może to pośpiech, sprawy rodzinne czy kariera powodują, że odkrywamy siebie na nowo dopiero na emeryturze?
UsuńWszystko na raz zapewne; w 'pewnym' wieku człowiek może sie skupic bardziej na sobie, moze dlatego?
UsuńI mamy więcej czasu dla siebie i możliwości:-)
Usuńwykształcenie ważna rzecz, ale to tylko jeden element, drugi to np. taki, co się z tym umie zrobić, jak go użyć, a np. trzeci, to jakim się jest człowiekiem "tak w ogóle"...
OdpowiedzUsuńp.jzns :)
Oczywiście, sama wiedza nie daje nic bez umiejętności, a osobowość i geny mają ważne znaczenie.
UsuńNajważniejsze w życiu to robić to co się lubi, co sprawia przyjemność.
OdpowiedzUsuńOby jak najwięcej ludzi mogło tego doświadczyć ...
UsuńBardzo trafny wpis Asiu. Niestety czasem ograniczają nas warunki, na które nie mamy wpływu. Pozdrawiam serdecznie.:)
OdpowiedzUsuńChyba, że ktoś jest tak zdeterminowany, że pokona wszelkie przeszkody.
UsuńWlasnie w tym problem - talent czy nadzwyczajne IQ czesto zostaje stlumione brakiem mozliwosci rozwoju go i kontynuacji. Twoj znajomy chlopak jest szczesciarzem skoro rodzice potrafili rozpoznac jego mozliwosci i maja zrodla do rozwijania ich. Moj starszy wnuk ma podobnie - i na szczescie rodzicow ktorzy robia wszystko by mu umozliwic .
OdpowiedzUsuńCzasami rodzice, czasami dziadkowie czuwają nad rozwojem młodego człowieka, znam wielu dziadków wychowujących wnuki w zastępstwie rodziców:-)
UsuńA w ogóle wychować szczęśliwego młodego człowieka to duża sztuka. Zakładam, że ciekawy świata, twórczy młody człowiek raczej jest szczęśliwy...
OdpowiedzUsuńTakim się wydaje i taką mam nadzieję:-)
UsuńPiękna, i zapewne, niezmiernie rzadka historia.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że nie tak rzadka, choć nie znam wielu przykładów.
UsuńBez pracy i systematyczności talent szans nie ma dużych... Na talent i sukces składa się wiele czynników. Sporo z nich niezależnych od nas, ale są i takie które zależą tylko od nas. Każdy ma jakiś talent :)
OdpowiedzUsuńNo podobno każdy, tylko trzeba umieć go odkryć i pielęgnować:-)
UsuńNawet niezwykły talent wymaga sporo pracy utalentowanego, a sukcesy nie zawsze dają szczęście.Mój starszy wnuczek, który jest dwa lata młodszy od swych kolegów w klasie pomimo swych niezwykłych zdolności nie tylko do matematyki nadal jest całkiem "normalnym" dzieckiem", uprawia sport i czasem nawet rozrabia.
OdpowiedzUsuńNiektórzy rodzą się minimalistami i mimo zdolności nie wykraczają poza przeciętną, mój syn często najpierw pytał - po co i dlaczego, zanim cokolwiek zaczął...
UsuńNajważniejsze w takiej sytuacji jest chyba znalezienie balansu pomiędzy zdolnościami i tym aby nie uciekło życie temu młodemu człowiekowi. Widać rodziców to rozumieją. Trzymam kciuki za nich bo mądrości nigdy za wiele.
OdpowiedzUsuńNie ucieka, wręcz przeciwnie, tym bardziej , że rodzice tez ciekawi świata i mają możliwości...
UsuńArabski jest bardzo trudny, moja siostra ma na studiach. Podziwiam. To prawda, że wiele czynników ma wpływ na nasz rozwój.
OdpowiedzUsuńArabski, chiński, japoński to dla mnie czarna magia, bratanica studiowała podyplomowo japoński, ale chyba zrezygnowała...
UsuńTen stosunek 1/99% na rzecz ciężkiej pracy jest sporo nadciągnięty (podobnie byłoby odwrotnie). Myślę, że poważny wpływ na nasze sukcesy czy porażki ma środowisko lub inaczej właściwe miejsce, czas i ludzie, którzy nas otaczają. Jeżeli więc ów chłopiec nie doczeka się olimpiady z arabskiego lub w jakiś inny sposób nie zostanie zmotywowany do poszerzania umiejętności lingwistycznych w tym języku, to prawdopodobnie prędzej czy później zrezygnuje z tej pasji na rzecz innych, w których będzie mógł się zrealizować łatwiej. Nie na darmo wielcy muzycy, malarze, także literaci w dawnych ale i obecnych czasach mieli i mają swych sponsorów. Jeśli żołądki pełne, można poświęcić się pracy twórczej, chociaż oczywiście bywają szczytne wyjątki od tej zasady. Ale tak czy owak stworzenie dostępu zdolnego człowieka do źródeł, myśli innych ludzi jest niezwykle ważna dla rozwoju talentu, jaki się posiada i dotyczy to nie tylko szeroko rozumianych sztuk pięknych i nauki, ale nawet sportu czy też możliwości korzystania z doświadczeń, ot chociażby inżynierów, majstrów czy innych rzemieślników. A na koniec... trzeba mieć ten ułamek szczęścia czy dobrego zdrowia, które przydaje się wszystkim bez względu jak ciężko pracują, czy też jak bardzo są utalentowani.
OdpowiedzUsuńSłuszne uwagi, niektórzy wręcz potrzebują stałych motywatorów czy nacisków, bo sami nie zmotywują się do długodystansowego wysiłku lub potrzebują rywalizacji. Na podobnej zasadzie nie każdy może pracować w domu...
UsuńWitaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńZawsze miło czyta się o sukcesach bliźnich.
Rzeczywiście - okoliczności potrafią wkraść się w najbardziej nawet precyzyjne plany i namieszać w realizacji marzeń, ale... Póki życia - póty nadziei. Nic nie jest przesądzone do końca i czasem najwredniejszy los potrafi nieoczekiwanie uśmiechnąć się i dać szansę:)
Pozdrawiam:)
Nie wszyscy dopingują bliźnich w osiąganiu sukcesów, ale to inna para kaloszy.
UsuńCzasami okoliczności zmuszają do rezygnacji z najambitniejszych planów, niestety...
Sens życia.... dla każdego będzie to co innnego, tylko trzba to odnaleźćc
OdpowiedzUsuńCzasami szukamy całe życie:-)
UsuńFakt.. czasem człowiek nie odnajduje
UsuńSzczęście i sukces nigdy nie mają takiego samego wymiaru. To co dla jednym jest np. sukcesem, dla innych może być porażką. Podobnie jest ze szczęściem.
OdpowiedzUsuńA "Janków muzykantów" faktycznie tracimy bezpowrotnie.
A szkoda, może by jakieś festiwale talentów, ale nie tych muzycznych czy tanecznych...
UsuńDobrze by było gdyby wszyscy mieli możliwość wykorzystać talenty w które wyposażyła nas natura.
OdpowiedzUsuńIdealny obraz ... ale życie nie jest takie idealne.
UsuńTo prawda co napisałaś. Jest wielu utalentowanych ludzi, a jeszcze jak ktoś może robic to co lubi to pelnka sukcesu...
OdpowiedzUsuńJak to mówią - robię, co kocham i jeszcze mi płacą -wielu z nas dlatego właśnie nie pracuje w wyuczonym zawodzie...
UsuńJest takie piękne /podobno japońskie/ powiedzenie:
OdpowiedzUsuń"Szczęściem jest w obu rękach trzymać kwiaty".
To także szczęście :-)
UsuńFaktem jest, że bez wsparcia finansowego, wiele diamentów pozostanie nie oszlifowanych. Kiedyś najwięksi geniusze umierali w biedzie.
OdpowiedzUsuńTo prawda, bez kasy niewiele się zdziała...
UsuńKlik dobry:)
OdpowiedzUsuńMoja Babcia mawiała, że "szczęście jest tam, gdzie nas kochają i wierzą nam".
Pozdrawiam serdecznie.
Czasami szukamy szczęścia daleko, a ono jest tuz pod nosem:-)
UsuńA mnie się zdaje, że tu nie chodzi nawet o sukces, ale o poczucie spełnienia w życiu. Wszak wielu z nas poszło jakąś drogą (nieraz zmieniając ją kilkakroć) a i tak nie ma poczucie, że doszli tam, gdzie czuliby się spełnieni.A spełnienie to rodzaj jakiegoś spokoju wewnętrznego, szczęścia, poczucia, że nie marnuje się życia na niewarte tego głupoty.
OdpowiedzUsuńOglądałam wczoraj "Bohemian Rapsody" - film o Freddiem Mercurym.Jestem pod dużym wrażeniem tego dzieła.Ale najbardziej chyba zafascynowało mnie to, że Freddie wiedział ku czemu dąży, czuł, że to jest właśnie jego właściwa droga i tyle na niej osiagnął.Szkoda tylko, że tak młodo umarł...Jednak często geniusze umieraja młodo. I nigdy nie dowiemy się, co jeszcze mogliby osiągnąć, gdyby dane im było żyć dłużej.Może jednak nie długość zycia sie liczy, ale jego jakość, czyli to cudowne uczucie spełnienia, tak niewielu ludziom dostępne...?
Pozdrawiam Cie ciepło, Jotko!:-)
Świetne pytanie, nasunęłaś mi pomysł na nowy post.
UsuńDeterminacja jest ważna, podziwiam wszystkich, którzy od najmłodszych lat robią wszystko, by zrealizować jakiś cel:-)
Tak jak ktoś wyżej, uważam, że jeśli chodzi o odnoszenie sukcesu, istnieje więcej składników, ważny jest też charakter i taka umiejętność przebicia się, bo co z tego, że ktoś ma milion kompetencji, jak nie umie albo nie chce ich "sprzedać". Ale też sukces zawodowy nie powinien być w mojej opinii jakimś celem życia, ważniejsze, żeby czuć się spełnionym (to jest wystarczająco trudne) i mieć wystarczające środki na życie i realizację swoich celów.
OdpowiedzUsuńPoczucie spełnienia może dać nawet zwykłe życie bez fajerwerków, bo każdy ma inne potrzeby i możliwości.
UsuńBardzo lubię takie zdolne dzieciaki.
OdpowiedzUsuńTeż mam bardzo dużą pojemność uwagi.
I leczę na czasy, kiedy wszyscy będą równi.
Wiem, utopia, ale pomarzyć warto.
Ja chyba nie mam i często potrzebuję po prostu ciszy...
UsuńPS
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się ten cytat o Feniksie. :)
Też mi się spodobał:-)
UsuńWczoraj wieczorem słuchałam w TOKFM długiego wywiadu z młodą kobietą, która skończyła anglistykę, pracowała przez rok jako nauczycielka jęz. ang. w liceum.... mimo, że nie było to obciążające zajęcie wracała o 14.00 z pracy śmiertelnie zmęczona i nieszczęśliwa, że robi to czego tak naprawdę nie lubi. Najpierw zrobiła prawo jazdy zwykłe i na Busy. Pojeździła trochę Busami, nawet po całej Polsce i krajach sąsiednich wożąc ludzi. Potem zrobiła prawo jazdy na wielkie ciężarówki typu chłodnie... z marzeniem by jeździć po całym świecie. ... Niestety nikt w kraju nie chciał jej zatrudnić jako kierowcę tego typu samochodu. W końcu jakiś dyrektor na próbę dał ją jako drugiego . Najpierw na miesiąc, potem ponieważ dawała sobie świetnie radę - na rok i już na samodzielnego kierowcę., ale tylko na kraj i Europę. Ten rok dał jej naprawdę w "kość". Była zdana tylko na siebie, miewała ciężkie chwile, kiedy np. wiatr zwiał z przyczepy źle przytwierdzoną plandekę i plandeka przechylała cały samochód raz na prawo, to na lewo.
OdpowiedzUsuńJeździ już teraz dziewiąty rok po całym świecie w długich, niebezpiecznych konwojach / kto oglądał film "Konwój" ten wie jak to wygląda. Mało - jest głównym dowodzącym konwoju..... i jest przeszczęśliwa.
.
Różne są drogi do szczęścia.
UsuńMoja koleżanka marzyła o pilotowaniu wycieczek, poszła na wcześniejszą emeryturę, by zrobić kurs i realizować marzenie.
Niestety, choroba nowotworowa pokrzyżowała te plany...
Tak jest w istocie. Zdolności to jedno, a zbiegi okoliczności, to drugie...
OdpowiedzUsuńOby wszyscy byli szczęśliwi z tego, co osiągnęli i czym się zajmują. Bo najgorsi sa frustraci...
No właśnie, smutne to, gdy pod koniec życia bilans wychodzi nieciekawie...
UsuńCiekawa jestem, czy ten chłopiec ma jakichś przyjaciół, bo to, że spotyka rówieśników na różnego rodzaju zajęciach, wcale nie musi oznaczać, że ma więzi własciwe dla dzieci w jego wieku. Czy ma na to czas i taką potrzebę?
OdpowiedzUsuńNie jestem na tyle zorientowana, czas na pewno ma, a czy ma potrzebę, nie wiem...
UsuńCudowne dzieci dość często dorastając stają się przeciętnie i na odwrót z przeciętnych dzieci potrafią wyrosnąć nieprzeciętni dorośli. Ważne aby realizować się i rozwijać przez całe życie. Ma na to wpływ wiele czynników.
OdpowiedzUsuńMoże dane mi będzie przekonać się, co w przyszłości stanie z owym chłopcem, sama jestem ciekawa...
UsuńGrafit, czy diament? Bardzo inspirujące pytanie zważywszy, że za diamenty ludzie potrafią zabijać i narażać swe życie nawet, gdy nie mają możliwości ich pełnego wykorzystania, podczas gdy grafit odpowiednio użyty może przynieść realnie więcej korzyści, niż nieużywany, bądź źle użyty diament. Kiedyś ludzie-diamenty mnie inspirowali, marzyłem by być jak one/oni, a dziś wiem, że nawet oni sami do końca nie zdają sobie sprawy, jaką cenę za to płacą. Oczywiście nadal uważam, że pięknie by było być diamentem, jednak pod warunkiem ceny, którą da się udźwignąć.
OdpowiedzUsuńRozpisałem się, ale Twoja notka ma jeden moment, po przeczytaniu którego zamarłem: to opis zdolności podzielnej uwagi chłopca, masy informacji, którą potrafi przyswoić, przy jednoczesnym trenowaniu sportu - pływania i nart. Znam takiego człowieka, dawno już dorosłego. Mniej więcej do 30-33go roku życia taki właśnie był: człowiek sukcesu, pełen wiedzy, jednocześnie uprawiający dużo sportu, zwiedzający Świat. Później zaczęły się ujawniać niepokojące zachowania, dziś jest duże prawdopodobieństwo, że ma ChAD i cała wiedza jest dla niego obciążeniem - nie pomocą, a nadzwyczajne zdolności były objawami choroby. Zbieżność pewnych cech i umiejętności nie oznacza oczywiście, że coś jest nie tak, to raczej wina mojej głowy, że skojarzenie jest tak silne - zetknąłem się z czymś, co mnie zaskoczyło, przeraziło i zostawiło u mnie ślad. Myślę, że gdybyś coś takiego widziała z bliska, również nie pozostałabyś na to obojętna.
Znam innego małego geniusza, dziś już dorosłego, który ma widoczne problemy z funkcjonowaniem społecznym i relacjami, ale to chyba wina pewnych cech typu Asperger i wybiórcza komunikatywność, nie z każdym rozmawia, ale jakoś funkcjonuje w pracy.
UsuńPodejrzewam, że woli teraz pracować zdalnie, nie męczy się tak towarzysko...
Jak tylko zaczęłam czytać, natychmiast przypomnial mi się znajomy chłopak. Uzdolniony wszechstronnie, miły, dobry, same och i ach. Podstawówka i średnia szkoła to było pasmo sukcesów, na studia dostał się śpiewająco i.... Po dwóch latach coś się stało. Nie wiadomo co. Po prostu ... przestał być genialny. Ledwo skończył studia, wymarzone i na początku ukochane i przepadł gdzieś jako szary człowiek i szary pracownik. Strasznie mi było żal. Dla mnie tacy wszechstronni geniusze bywają podejrzani, człowiek nie może być super zdolny w każdej dziedzinie. Jestem pewna, że dla młodego człowieka to za duże obciążenie, być idealnym.
OdpowiedzUsuńMoże wypalił się, przeuczył, może każdy z nas ma jakieś granice, poza które nie przeskoczy?
UsuńSkomplikowane to bardzo...
Niesamowity chłopak! Rzadko się zdarza, żeby dziecko samo z siebie brało taką motywację do nauki. Faktycznie można go podziwiać.
OdpowiedzUsuńPrzeraża mnie jednak gdy widzę rodziców, którzy zbyt mocno naciskają na dziecko posyłając je na najróżniejsze kursy, czy kółka zainteresowań. Dziecko nie ma za zadanie realizować niespełnionych aspiracji rodziców, tylko swoje własne. Tylko wtedy będzie naprawdę szczęśliwe.
Pracując w szkole obserwuje wiele takich sytuacji, dzieci popadają wtedy w różne tarapaty, oby rodzice tylko w porę zrozumieli swój błąd.
UsuńKażdy ma w życiu swoje powołanie, właściwą misję do wypełnienia. Dlatego nikogo nie można zastąpić ani też powtórzyć niczyjego życia! Odkrycie i realizacja misji jest kamieniem węgielnym każdego ludzkiego istnienia – kluczem do życia bogatego w głęboki sens, życia w szczęściu i radości. Kto nie wie do jakiego portu chce przybyć, dla tego żaden wiatr nie będzie dobry. Dawno temu odkrył to już Seneka. Niestety osoba nieświadoma swej racji bytu wypełnia swoje życie celami innych ludzi: przyjaciół, rodziny, firmy, kościoła, społeczeństwa - trwoniąc bezpowrotnie skarb swej oryginalności. Gdy brak świetlistego rdzenia, jakim jest poczucie misji, trudno o świadomy wybór, o mające sens decyzje. Tak długo, jak człowiek nie zna i nie realizuje swojej misji - tak długo nie jest twórczy, tak długo nie żyje w zgodzie ze sobą. Tak długo też - w sposób świadomy, lub ukryty - cierpi.
OdpowiedzUsuńOj tak, żyjąc według planu innych zawsze wpadamy w pułapkę, a poczucie szczęścia czy spełnienia daleko na horyzoncie...
UsuńKiedyś też myślałam, że albo ma się talent/zdolności, albo nie, ale zmieniłam zdanie po przeczytaniu książki Carol Dweck o sztywnym i rozwojowym podejściu do nauki i życia (fixed vs growth mindset). Wtedy też uświadomiłam sobie jak w moim otoczeniu i szkole silne było przekonanie o wrodzonych talentach, na których nie ma się wpływu.
OdpowiedzUsuńDlatego też myślę, że często z genialnych (albo b. zdolnych dzieci) nie wyrastają geniusze, bo uważają, że mają wrodzone zdolności i nie pracują wystarczająco mocno, aby później wspiąć się na wyżyny mistrzostwa. W pewnym momencie ich talent (który im umożliwia przejście podstawówki czy szkoły średniej śpiewająco) nie wystarcza
Polecam przeczytanie tego wpisu, gdzie jest trochę więcej informacji
https://www.edukowisko.pl/plastycznosc-inteligencji-fixed-vs-growing-mindset-2/
Przeczytałam, dziękuję. Zagadnienia psychologiczne zawsze bardzo mnie interesowały.
UsuńDziś wielkim problemem jest brak motywacji do nauki u wielu uczniów, zwłaszcza w okresie pandemii i ograniczonych kontaktów.
Czasem rodzą się takie diamenciki. Miałam takiego kolegę w liceum - wszystko przychodziło mu jak pstryknięcie palcami. Bo ja to z tych zdolnych albo leniwych - nie przysiadłam to nie sukcesów nie było :) Ale że się uczyć lubię do dzisiaj, to zwykle czytałam, czytałam, czytałam...
OdpowiedzUsuńMyślę, że ważne jest, aby w dzieciach odkrywać talenty i pomagać im je rozwijać. Właśnie te, które one chcą, a nie wszystkie, jakie przyjdą nam do głowy.
Ci zdolni, a leniwi czasami zbyt ufają swoim własnościom, które być może z czasem słabną.
UsuńMądrze radzić dziecku to prawdziwa sztuka...
Rodzicielstwo często jest ukazywane jako duma i radość nad łóżeczkiem malucha, a to "ściema"...Największa radość i duma z rodzicielstwa, to fakt, że czterdziesto-, czy pięćdziesięcioletni "Maluch" świetnie radzi sobie w życiu, że wykorzystuje swoje talenty i umiejętności najlepiej jak można, a jeśli do tego jest Dobrym Człowiekiem to Rodzice spisali się na medal...;o) Życie weryfikuje bezlitośnie wszystkie nasze wybory i talenty...;o)
OdpowiedzUsuńTo prawda, to chyba jest najważniejsze - czy jest szczęśliwy i czy jest dobrym człowiekiem!
UsuńMożna być zdolnym i tego nie wykorzystać i na odwrót - można być mniej zdolnym, ale dzięki pracy dużo osiągnąć. Wybór zależy od nas samych.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
W większości tak, ale nie wszyscy mają jednakową motywację...
UsuńSuper chłopak. Rodzice mądrzy i dobrze dla niego, ale w dużej mierze wiele zależy od niego samego, że chce, że docenia, że ma po prostu ambicje....... Pozdrawiam Asiu.
OdpowiedzUsuńTak chyba jest i on po prostu lubi się uczyć, przynajmniej na tym etapie:-)
UsuńWitaj adwentowo Jotko
OdpowiedzUsuńTak Karolinka ma rację. Wybór należy także do nas. Ważne co zrobimy z tym, czym obdarowała nas natura. Wiem to z doświadczenia. Zawsze byłam z tych mniej zdolnych. Na początku podstawówki naprawdę było mi ciężko. Ale dzięki moim rodzicom i swojemu uporowi studia kończyłam z najlepszą lokatą. Nie znaczy to, że zakuwałam. Nie po prostu byłam systematyczna i zorganizowana.
Teraz ze smutkiem patrzę na osoby, które były genialne jako dzieci. Co one zrobiły z darem który otrzymały?
Pozdrawiam ciepło i życzę aby dobre myśli zawsze do Ciebie docierały.
Dziękuję, Ismeno i tego samego Ci życzę i zdrowia oczywiście!
UsuńOj przydalby mi sie taki talent do nauki. Zwykle przychodzilo mi to z wielkim trudem. Moja starsza corka nie znosi uczenia sie. Nie wiem jak to jest z tymi sukcesami powiem Ci szczerze. Ja kocham czytac i poznawac przez nauke.
OdpowiedzUsuńKażdy z nas jest inny, ja lubiłam się uczyć, ale nie znosiłam zakuwania regułek na pamięć...
Usuń