Tak samo jest ze zdalnym nauczaniem.
Moje koleżanki zauważyły, że dzieci, które wróciły po feriach i po nauczaniu zdalnym do szkoły wielu rzeczy muszą się uczyć od nowa, zwłaszcza funkcjonowanie w społeczności klasowej wymaga naprostowania. W domu można było strzelić focha i wyłączyć kamerkę lub zwyczajnie wylogować się z lekcji. W szkole takiej możliwości nie ma, a humorki i zmorki mają się dobrze...
Niektórzy uczniowie z kolei w czasie zdalnego nauczania byli bardziej skupieni, lepiej pracowali, może potrzebowali indywidualnego zaopiekowania, choćby na odległość, a poza tym, w domu zawsze był ktoś dorosły, który pomagał się skoncentrować na pracy, a nie na głaskaniu kota.
Pół biedy, gdy rodzic czy inny opiekun ograniczał się do towarzyszenia w zajęciach i pomocy mentalnej, gorzej, gdy podpowiadał lub wykonywał niektóre zadania zamiast ucznia. Zdarzały się przypadki mam lub rodzeństwa ukrywających się pod biurkiem.
Zdarzały się wpadki ze scenami z życia domowego i trzeba było poprosić ucznia o wyłączenie kamerki.
Wczoraj koleżanka polonistka przysłała mi próbkę radosnej twórczości uczniów klasy 7, którzy pisali wypracowania po przeczytaniu Dziadów części II.
Pisali, to oczywiście powiedziane na wyrost. Większość, metodą kopiuj/wklej tworzyła kompilacje nie wiadomo z czego, nie zważając na temat wypracowania, błędy itp.
Koleżanka pisze mi - no popatrz, jak to sprawdzać? wymiękłam po kilku zdaniach, a reszta jeszcze gorsza. Najgorzej, że gdy jednym z kryteriów było 180 słów pracy, niektórzy odcinali ściągnięty skądś tam tekst w dowolnym miejscu, byle liczba słów się zgadzała.
Poniżej próbka, jeśli uda Wam się powiększyć zdjęcie i macie odwagę, spróbujcie przeczytać.
Gdy piszę te słowa przypomniała mi się rozmowa, której byłam świadkiem w czytelni, bo tam wychowawczyni rozmawiała z mamą uczennicy, która potrzebowała zmotywowania do nauki.
Mama dziewczynki zapytana czy nie zależy jej , by córka lepiej się uczyła, odpowiedziała, że córka nie musi mieć samych piątek - ona przecież taka ładna...
W radiu wysłuchałam audycji na temat problemów medycznych , które są skutkiem nauki zdalnej.
Okazuje się, że coraz częstsze są pogorszenia wzroku u dzieci i dorosłych, bezsenność, zmienność nastroju , lęki i totalne rozleniwienie.
U starszej młodzieży zwiększyła się liczba hospitalizacji z powodu chorób nerek. Lekarze wskazują na prozaiczna przyczynę - dzieci jedzą zbyt dużo słonych przekąsek, piją słodkie gazowane napoje, za mało się ruszają, za dużo czasu spędzają przed komputerem, a nerki tego nie lubią...
Jeśli nauczanie zdalne potrwa nadal, a nie zapowiada się rychła zmiana, skutki negatywne mogą być kolosalne, zarówno dla zdrowia dzieci, jak i efektów takowej edukacji.
Aneks:
Media donoszą, że nie ma prawie zachorowań na grypę. Bzdura!
Chorujemy nadal, ale po pierwsze, trudno dziś o wizytę u lekarza, a przez telefon to sami wiecie.
Po drugie boją się diagnozy covidowej, bo kwarantanna, testy, bo poleżymy w weekend itd.
Po trzecie chorujemy, ale bardzo wielu z nas pracuje zdalnie i nie bierze zwolnień, leczymy się sami w domu.
Przygnębiający ten namalowany przez Ciebie obraz, ale prawdziwy. Długo będziemy leczyć pocovidowe zaburzenia.:(
OdpowiedzUsuńZapomniałam dodać, że depresja to coraz częściej pojawiająca się choroba u coraz młodszych dzieci!
UsuńWitaj Jotko
UsuńTak depresja staje się coraz większym problemem.
A moi bratankowie muszą się uczyć. Do pięknych nie należą,co najwyżej pociągających:)))
Pozdrawiam powiewem przedwiośnia
Przedwiośnie daje nadzieje na ocieplenie i wiosenne wycieczki:-)
UsuńCzekałam na jeszcze jedną konstatację, a mianowicie że nauczanie zdalne wyzwoliło umiejętność pracy samodzielnej. Taką umiejętność, przy licznych brakach, mieli uczniowie z klas łączonych.
OdpowiedzUsuńNo niestety, może dotyczy to uczniów szkół średnich, ale w podstawówce to rzadko spotykane, może jedynie w przypadku szkół prywatnych, ale i tu młodsze dzieci wymagają sporej pomocy.
UsuńTu nasuwa się myśl, że będzie jeszcze gorzej, ale nie będę się nią dzielić ;) Wypracowanie usiłowałam przeczytać, ale bez powodzenia, toż to bełkot straszliwy, bez ładu ni składu:(
OdpowiedzUsuńA wyobraź sobie X takich prac do przejrzenia - ból głowy gotowy!
UsuńTo tak, jak po sprawdzeniu kilkudziesięciu prac i poprawianiu błędów ortograficznych, człowiek sam je zaczyna popełniać.
UsuńPrzerabiałam to na dłuższym zastępstwie w klasach tzw. uzawodowionych. Po kilka pracach korzystałam ze słownika, bo zaczęłam wątpić w swoją znajomość ortografii.
UsuńNie brzmi to wszystko dobrze, ale może jakoś się to wyprowadzi na prostą :)
OdpowiedzUsuńMimo wszystko mam nadzieję, ale warunkiem szybki powrót do normalności...
Usuńtak. ruch stał się czymś, co się zdarza w wielkim świecie i można o tym poczytać na stronach www. a norma jest letarg i zimowy sen. paskudne.
OdpowiedzUsuńTen letarg to i dorosłym się udziela, a do tego alkohol i folgowanie apetytom, a skutki będą przerażające ...
UsuńNie ma zachorowań na grypę bo wszyscy mają covid. :) A tak serio uważam, że coś w tym jest -obostrzenia sanitrane mogły faktycznie ograniczyć rozprzestrzenianie się grypy.
OdpowiedzUsuńCo do tych nerek - mój młody pije głównie wodę, tak się przyzwyczaił, zresztą jakimś cudem udało nam się go trwale przekonać, że chipsy i tego typu badziewie nie są wskazane - i faktycznie nie je tego zbyt dużo choć lubi. Ale jak mi opowiada ile jego koledzy spożywają izotoników to włos mi się jeży na głowie.
Nie przewidzieliśmy tylko że zasmakuje mu... kawa.
Z tą kawą to bym się nie przejmowała, mi lekarz zalecił pic dwie dziennie, żeby wspomóc wątrobę, bo ma skłonności do stłuszczania, a kawa temu zapobiega.
UsuńKawa w małej ilości nie zrobi nawet w części tyle złego, ile jeden energetyk, a najgorsze, że rodzice często sami je kupują.
UsuńKolega syna, gdy odstawił coca-colę tylko, schudł od razu kilkanaście kilogramów.
Szkodliwość kawy, to wielokrotnie obalany mit.
Nie no pewnie, gdzie kawie do szkodliwości izotoników. Zresztą też nie pija jej codziennie przecież.
UsuńNiektórzy kawy po prostu nie lubią, mój syn pije bardzo rzadko, dla rozbudzenia, bo odradziłam mu picie energetyków właśnie.
UsuńMój syn nie za bardzo lubił się uczyć, choć w jego czasach nie było pandemii ani zdalnego nauczania. W rodzinie jednak są dzieci w wieku szkolnym i ich rodzice są bardzo zaniepokojeni tym, co z tej nauki przez komputer wyniknie. A zjawisko nie pisania wypracowań tylko robienie kompilacji jest znane od dawna. Braki w edukacji można nadrobić, uszczerbku na zdrowiu nie. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńBraki zawsze można nadrobić, najgorszy jest brak motywacji u młodych...a do tego problemy rodziców.
UsuńNa bilansie 9-latka stwierdzono u wnuczki wystające łopatki, co niepomiernie mnie zdziwiło. Wnuczka jest bardzo wysportowana, regularnie chodziła na basen, siatkówkę, zajęcia taneczne. Nie widzę innej możliwej przyczyny, jak zbyt długie siedzenie przed komputerem.
OdpowiedzUsuńTo na pewno, bo to nie jest naturalna pozycja dla młodego organizmu, nie mówiąc o wzroku...
UsuńŁo matko ... radosna tfuuuuuurczość :) Niestety ale wszyscy mówią jednym głosem, że uczniowie się uwstecznili . Każdy obligatoryjnie powinien powtarzać klasę ale widocznie nioektórym to na rękę że rośnie kolejne pokolenie ignorantów i nieuków.
OdpowiedzUsuńNiektórym powtórzenie klasy często pomaga, bo później wskakują na swój poziom rozwoju, ale rodzice musza się zgodzić...
UsuńProblem postępującego głupienia małolatów widoczny jest od lat ...teraźniejsza sytuacja tylko przyspieszyła ten proces. Co gorsze nie zanosi się w moim odczuciu na poprawę tego stanu rzeczy. Obawiam się też, że Dziady najpierw trzeba by było przetłumaczyć na język współczesnej młodzieży by w ogóle cokolwiek z nich zrozumieli. Mickiewiczowski język jest dla większości z nich archaiczny i niezrozumiały. Gdy do tego dodać alarmująco niski zasób słów i pojęć dzisiejszych młodych ludzi...to wcale nie dziwi mnie ten brak jakiegokolwiek poziomu w tym co dałaś nam do przeczytania. A co jest tylko próbką tego co dzieje się na masową skalę.
OdpowiedzUsuńWiele obecnych lektur nie przemawia do uczniów, tym bardziej, że chyba wolniej dojrzewają społecznie i emocjonalnie.
UsuńSamo czytanie zresztą pozostawia wiele do życzenia, a gdy są problemy z czytaniem, to i niechętnie sięgają po książki.
No cóż gdyby dzieci miały świadomość, że uczą się nie dla mamy, taty, nauczycielki, tylko dla siebie, nie potrzebny byłyby żaden nadzór.
OdpowiedzUsuńWedług mnie z tym covidem to jest błędne koło. Zamykają ludzi w domu aby ich ochronić przed wirusem, a ludzie w tych domach nabawiają się różnych chorób, są zestresowani przez co ich odporność po prostu maleje. Jak w końcu wyjdą z domu to chwytają wirusa.
Nawet nie muszą wychodzić, znam przypadki siedzenia w domu od marca i ciągłego łapania różnych infekcji...brak odporności.
UsuńKlik dobry:)
OdpowiedzUsuńWygląda na to, że wszelkie inne skutki mogą być gorsze od tych bezpośrednio związanych z przechorowaniem covid.
Pozdrawiam serdecznie.
Oby depresja nie była najczęściej leczonym schorzeniem!
UsuńTo ja dla odmiany coś weselszego napiszę.
OdpowiedzUsuńUczeń kl VI czyli mój młodszy wnuk w czasie lekcji polskiego był świadkiem takiej historii:
Jeden jego kolega powiedzial do kamerki że musi natychmiast wyjść z pieskiem bo piesek jest malutki i zaraz mu sie zsika w mieszkaniu. I okropnie piszczy i skomli. Pani nauczycielka pozwolila ale prosiła żeby po powrocie pokazać tego pieska do kamerki jako dowód że chłopiec nie kłamie. Chłopiec po powrocie pokazał pieska - był to "olbrzymie psisko". I od tego czasu wszyscy sobie opowiadają historię jak to temu chłopcu w ciągu 10 minut malutki pieseczek urósł do rozmiarów bernardyna...
No ładnie, pewnie pożyczył od sąsiadów!
UsuńDobrze jednak, że wrócił, bo bywają tacy, co zagubią się w toalecie...
Ten tekst wypracowania tak mi się podoba, że poproszę o zgodę na pokazanie go na fb ;))
OdpowiedzUsuńMnie by się lekcje online podobały, ale ja już jestem emeryt ;)
Masz zgodę, niech inni też złapią się za głowy!
UsuńMożesz załapać się na jakiś kurs online:-)
Nie zdawałam sobie sprawy, jaki horror przeżywają poloniści, chcący wypełniać zalecenia programowe. Przecież tych prac w ogóle nie warto sprawdzać. Za co oceniać? Za logiczne wklejanie? Przecież trudno z tego bełkotu wyłowić własne zdania uczniów, od tych wklejonych. No i te zaburzenia zdrowia! A mój wnuk w V klasie, jak słyszę, nie odchodzi prawie od komputera. Nauczanie, wszelkie, na gwałt wymaga reformy!
OdpowiedzUsuńWiesz, niektórzy przynajmniej starają się zmieniać czasowniki w zdaniach, szukają synonimów, a to już jest jakiś wysiłek...
UsuńMoge jedynie wpisac to co wiem z naszych doniesien - iz normalna, otwarta szkola jest lepsza. Uczy nie tylko tego co w ksiazkach ale duzo wiecej. Poza tym dzieci sa aktywne, nie spedzaja czasu na siedzaco.
OdpowiedzUsuńA dzieci odnosza sie do obecnego systemu online roznie - z moich dwoch wnukow starszy kocha nowy system i wcale nie spieszy sie do powrotu do tradycyjnego, mlodszy odwrotnie - pragnie tego powrotu.
Uwazam ze ekran komputerowy bardzo niszczy wzrok, ta jego jaskrawosc, i dlatego moje blogi maja ciemny kolor tla, bardziej przyjazny dla wzroku.
A ja z kolei gorzej znoszę czytanie białych liter na czarnym tle, to chyba kwestia indywidualna...
UsuńNie ma grypy, bo każda grypa jest c19 :)
OdpowiedzUsuńZnikły testy na grypę już na wiosnę. Nie można kupić, tanie były, tak do 20 zł. Każdy pozytywny c19 mógłby się zbadać na grypę i mogłoby się coś okazać :D
Może tak być Jotko...
Wiesz, trochę nie można od rodziców wymagać, by przejęli wszystkie obowiązki nauczycieli, to rodzice są jednak. Nauczyciele to nauczyciele. I tak się kręci paranoja, a dzieci za to zapłacą wysoką cenę, zdrowia ciała i psyche. Ale większość i tak powie, że to konieczne straty uboczne...
Może i niepopularne... ale według mnie, jest to świadome działanie. Głupimi łatwiej rządzić.
UsuńDzięki rodzicom, niektórzy w ogóle robią cokolwiek. Teraz wszyscy dużo więcej umiemy, a rodzice i tak mają swoje problemy...
UsuńNie wiem właśnie czy świadome, czy wynikające z braku kompetencji kolejnych ministrów od edukacji.
M.J: Popularne to takie papierosy były kiedyś. Straszne świństwo :) Tak sobie myślę, że c19 to zbawienie dla obecnych rządzących jest. I oni to wiedzą. I wykorzystają do ostatniej kropelki. Im więcej chaosu, tym lepiej dla nich.
UsuńKtóregoś dnia Młodszy strzelił focha, bo wg niego to co mu zostało zadane przez panią, było znacznie poniżej jego możliwości i stanu wiedzy, więc walnął kredką o podłogę i zaraz dowiedział się od swej mamy,że to nadal jest szkoła, klasa itp., a fochy to może sobie strzelać na podwórku.On właśnie dziś kończy 10 lat i do piątej klasy idzie do gimnazjum, gdzie jest rozszerzony program w porównaniu do zwykłej podstawówki. Ze starszym (skończone 12 lat) nie ma problemu z tym zdalnym nauczaniem, ale młodsze dzieciaki jednak wymagają kontroli i wspomagania, zresztą często technicznego.
OdpowiedzUsuńTu urodziny zawsze są bardzo huczne i te, na które można zaprosić tylko 1 osobę są dla dzieciaków wielkim rozczarowaniem.
Młodsze dzieciaki niestety wymagają pilnowania nawet w trakcie tradycyjnej edukacji, a co dopiero teraz.
UsuńU nas chyba jakieś nielegalne urodziny mają miejsce, bo widuję dzieciaki z balonami i prezentami...
Musimy poczekać, aż minie zagrożenie koronavirusem. Powrót do szkoły będzie pewno przypominał przynajmniej w części naukę dzieci i młodzieży tuż po zakończeniu wojny.
OdpowiedzUsuńNie wiem czy kiedykolwiek minie, grypę mamy od lat...
UsuńTo zdalne nauczanie trwa zbyt długo. ... :(
OdpowiedzUsuńZwłaszcza dla młodszych dzieci, a czwarta, piata klasa to jeszcze nie młodzież.
UsuńNie przeczytałam tej próbki do końca, bo nie dałam rady. Poddałam się po kilku zdaniach.
OdpowiedzUsuńNie dziwię się, ja dotrwałam do połowy...
UsuńŻal mi tych dzieciaków. W tym już od dawna skomputeryzowanym świecie, jeśli szkoła pozostanie zdalna to praktycznie możliwości bycia w grupie i dobrej zabawy nie będzie żadnej.
OdpowiedzUsuńTrudno przewidzieć co będzie dalej, bo o wielu rzeczach się nam nie mówi. Wolą trzymać nas w niewiedzy.
Tez się tego obawiam, a jeszcze te kiepski wyniki nowych szczepionek...
UsuńChyba bym dostała pierdolca (sorry za słowo, ale autentycznie się zdenerwowałam, gdy zobaczyłam to "wypracowanie"), gdybym to miała przeczytać w całości! Nie wiem, jakim trzeba być debilem, żeby posłać pracę, której się w ogóle nie przeczytało nawet, bo na to wygląda. Przecież to bezczelność jest wobec nauczuciela.
OdpowiedzUsuńNie mam pojęcia, co bym zrobiła jako nauczyciel. Bo za taki numer powinno się walnąć niedostateczny na kres. Tylko czy to pomoże? Chyba nie. Zniechęci się jeszcze bardziej.
Nie zazdroszczę nauczycielom...
Przypomniało mi się, jak znajoma opowiadała z własnego doświadczenia, że uczeń poproszony o włączenie kamerki, odpowiedział jej, że nie ma (wszyscy wiedzą, że jest z bogatego domu) i że nie każdego stać, ją tak, bo dostała przecież pięćset.
Wielu rodziców oczekiwało wręcz , że szkoła dostarczy im także Internet, a nie mieszkamy w strefie, gdzie o przesył sieciowy trudno...
UsuńWitaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńBez wątpienia "plusów ujemnych" jest więcej:(
A praca... "zbiór bzdur" ale nie mniejszy i nie większy niż zdarzało mi się widywać wcześniej:) Bo to już raczej nie tyle kwestia skutków ubocznych pandemii, co - wyłączonego myślenia.
Pozdrawiam:)
To prawda, tylko wcześniej nauczyciele mieli nad tym zjawiskiem jako taka kontrolę, teraz często proceder jest popierany, a często wspomagany przez rodziców, niektórych oczywiście...
UsuńO wszystkim się ładnie mówi, a potem wyjdą wszystkie skutki. No cóż, jakieś rozwiązanie trzeba było znaleźć. Nie było idealne, ale też w tej sytuacji pandemii, czy można takowe znaleźć? Szkoda dzieci, bo naprawdę będą mieć zaległości, szkoda rodziców, bo mają podwójną rolę i jeszcze więcej obowiązków. Szkoda nauczycieli, bo nie mogą normalnie pracować. I co zrobić?
OdpowiedzUsuńSytuacja patowa...nie wiem co z tego wyniknie, czas pokaże.
UsuńJuż dawno temu przestałam wierzyć w uczciwe pisanie zadań domowych, bo niemal wszytko można znaleźć w internecie... Referatów nie zadaję od lat z tego samego powodu. Nauka online nie jest idealna, ale jest. Też czegoś uczy. I to powtarzam moim uczniom. Ściągasz na sprawdzianie online? Proszę bardzo (o matko! tak, pozwalam... przecież i tak nie mam kontroli nad nimi), ale rób to z głową. Kopiujesz odpowiedzi, bo udało Ci się je znaleźć szybko w necie? Rób to z głową. I pamiętaj - czas nie jest z gumy. Im więcej czasu stracisz na szukanie, tym mniej masz na pisanie. Tabelki trzeba przeanalizować, mapę też, tekst źródłowy przeczytać, o poleceniu do zadania zamkniętego nie wspomnę. I co? I niesamowicie rzadko stawiam celujący... To jest przerażające. Bo czytam w odpowiedzi na pytania totalne głupoty, bezmyślnie skopiowane skądś tam - bo się spieszył i nie doczytał... I połowa testu nie jest wypełniona, bo brakło czasu - szukanie odpowiedzi jednak wymaga czasu...
OdpowiedzUsuńA w tym, że kopiują bezmyślnie, przy okazji zdradzając, że kopiują, utwierdziła mnie ostatnia kartkówka. Trochę przerobiłam pytanie z gotowego testu. Zamiast a,b,c,d - wykorzystałam tylko a i b. W polu na odpowiedź przeczytałam też odpowiedzi c i d. Prawidłowo, a jak, tylko pytania nie zadałam... ;)
Podobnie bywało przy korzystaniu ze słowników i encyklopedii, uczniowie przepisywali 3 pierwsze zdania, bez refleksji czy znaleźli istotę znaczenia słów.
UsuńCieżko po długiej przerwie ponownie wejść w rytm i cykl...
OdpowiedzUsuńTo prawda, dlatego sytuacja wymaga motywacji ze wszystkich stron.
UsuńOczywiście, że chorują i to częściej, ale lekarz on line nie wyleczy. Ludzie kupują leki i leczą się sami, bo co mają robić. Albo jak moja kuzynka umierają, bo operacji nie doczekała, wcześniej wyrostek się rozlał.Straszne!
OdpowiedzUsuńSerdeczności zasyłam
Wczoraj usłyszałam od starszej pani, że nikt z rodziny jej nie odwiedza, bo pracują w zakładach, gdzie nikt z pracowników nie zgłasza chorób w obawie o zwolnienie, a ilu z nich roznosi covid?
UsuńNie dotrwałem do końca tych "Dziadów". Spojrzenie dzieciaka całkiem współczesnymi realiami opisane. Tak w tym "humorze z zeszytów szkolnych": Gdy wiosnę umarła babcia automatycznie powiększył się metraż w mieszkaniu.
OdpowiedzUsuńHumor z zeszytów szkolnych to świetna lektura...
UsuńStraszne jest to nauczanie zdalne, a szczególnie jego skutki medyczne,o których piszesz.Co wyrośnie z tych dzieciaków? Schorowani młodzi starcy - półanalfabeci?!
OdpowiedzUsuńOby nie, w końcu to nasza przyszłość!
UsuńJestem przerażona obniżeniem się poziomu wiedzy i konsekwencjami nauczania zdalnego. Wypracowania nie dałam rady przeczytać, współczuję nauczycielce, a jak pomyślę, że jest więcej takich kwiatków to ręce opadają. W trudnych czasach przyszło nam żyć.
OdpowiedzUsuńOj w trudnych, w każdej dziedzinie, niestety...
UsuńZdalne...
OdpowiedzUsuńJa lepiej pomilczę.
Na studiach...
Szkoda gadać.
*
Jestem przeziębiona...
Boję się diagnozy.
Trzymam kciuki, ale pomyśl, dziś cieszymy się , gdy to zwykłe przeziębienie ...
UsuńJa statystyki wizyt u lekarzy poprawiam, moi rodzice zresztą też. Kiedy mam wątpliwości, czy się konsultować, myśl, że to tylko teleporada skłania mnie bardziej na tak. ;)
OdpowiedzUsuńA ja myślę, że odnalazłabym się w zdalnej nauce. ;) Pamiętam, że kiedyś w gimnazjum przygotowywaliśmy jakieś przedstawienia i długo nie bywałam na lekcjach i nic nie straciłam, nadrabiałam przed sprawdzianami i kartkówkami. Tylko wiadomo, oznacza to długie godziny siedzenia przed monitorem i ograniczenie kontaktów międzyludzkich, a to dla nikogo nie jest dobre.
Przeczytałam ten tekst, hm... interesująca kompilacja niepasujących fragmentów i problemy z odmianą, jakby to pisał obcokrajowiec. Niektóre bardzo tajemnicze, jak zdanie "nagle przeciął duchy przez Guślarza". :D
Ja miewam zebrania online i powiem Ci, że całe szczęście, iż są rzadko!
UsuńCo tu dużo mówić, żal dzieci, żal młodzieży - zabrano im tak wiele... a ile? to dopiero zacznie powoli się ujawniać.
OdpowiedzUsuńNam wszystkim zabrano, ale najbardziej żal najmłodszych.
UsuńJakie efekty będą w przyszłości takiego zdalnego nauczania. Strach pomyśleć.
OdpowiedzUsuńA do tego problemy w domach uczniów, choroby... ciągle pod górkę!
UsuńZnajomi córki przez to zdalne nauczanie zabrali córkę pierwszoklasistkę (poszła do szkoły w wieku 6 lat) z powrotem do przedszkola. Dzieci w przedszkolu się ucieszyły, ale czy dla dziewczynki nie będzie z tego powodu problemów emocjonalnych ?
OdpowiedzUsuńA tego bełkotu 7-klasisty nie dałam rady przeczytać, niestety ... wtórny analfabetyzm...
To na pewno trudne decyzje na trudne czasy...
UsuńZ moich obserwacji i przeprowadzonych rozmów wynika, że uczniowie nie lubią zdalnego nauczania. Mam na myśli tych, którym, mimo wszystko, chce się uczyć.
OdpowiedzUsuńPonieważ skończyłem edukację ustawiczną, powinienem właściwie optować za nauczaniem zdalnym, ale uczono mnie, że to nauczanie ma duże szanse powodzenia w krajach i na obszarach słabo zaludnionych, gdzie do szkoły daleko, no i w nadzwyczajnych sytuacjach, kiedy to np. uczący się uległ jakiemuś wypadkowi lub jest obłożnie chory. Pandemii nie przewidziano. Jestem za zdalnym nauczaniem jako dodatkową formą nauczania, uzupełniającą tradycyjne. Jest ono dobrodziejstwem dla tych, którzy potrafią uczyć się samodzielnie i jednocześnie widzieć w nauczycielu swego rodzaju doradcę, który znajdzie dla nich czas, podpowie coś, wskaże błędy, etc.
Oczywiście jako dawny student i jeszcze dawniejszy uczeń, zawsze starałem się "wypisywać się" samodzielnie, bez zaglądania do naukowych czy pseudonaukowych podpowiedzi. Zdarzało się, może i bym lepiej "skrobnął" domowe wypracowanie, gdybym posłużył się przynajmniej kilkoma zdaniami, które nie były moim autorstwem, ale byłem taką Zosią - Samosią i wolałem napisać coś gorzej ale samodzielnie. Z tego tez powodu nie cierpię, gdy ktoś zrzyna bezmyślnie, czy to na klasówce, czy też (obecnie) z internetu, ale trudno tę działalność ukrócić, chociaż jest to do sprawdzenia, chociaż niepotrzebnie traci się na taką detektywistyczną pracę czas.
Mam z kolei jak najgorszą opinię o tych koniecznych do zaliczenia pracy ilościach, czy aby powiedzieć poprawnie - liczbie słów użytych w wypowiedzi pisemnej. To dla mnie bezsens, podobnie jak kiedyś utarło się mówić, że dana praca powinna liczyć sobie np. pięć stron i uczniak, aby to osiągnąć pisał wielkimi literami byle sprostać temu, w moim pojęciu, głupiemu zadaniu, bo ilość materiał nie musi się przekładać w jakość.
Limitu słów też nie lubię i nie rozumiem, to chyba wymysł dla testowania, by było mniej do sprawdzania.
UsuńPisałam kiedyś taką pracę na podyplomówce. Zamiast skupić się na istocie rzeczy, ciągle liczyłam, by nie przekroczyć limitu słów.
Uczniowie dziś w większości nie lubią pisać, to pokłosie wiecznego testowania i gdy maja napisać wypracowanie, to masakra!
Nie no ten obrazek rozwalił system.
OdpowiedzUsuńRozwalanie systemu odbywa się co jakiś czas :-)
UsuńDo czego my (ja też byłem nauczycielem) doszliśmy zajmując się edukacją ...
OdpowiedzUsuńOto jest pytanie stulecia!
UsuńW trudnych czasach przyszło nam żyć... Najgorsze, że nie wiadomo kiedy to się skończy. Nauczanie zdalne to dużo wyzwanie dla każdego- nauczyciela, ucznia, rodzica. Myślę, że uczniowie którzy oszukiwali, ściągali w szkole nadal to robią, a Ci którzy mają wpojony jakiś kodeks etyczny zachowują się jak należy.
OdpowiedzUsuńTo podobnie jak z czytaniem, kto czyta będzie czytać, czy to ebooki czy papierowe...
UsuńZdalne nauczanie w tejże formie to absolutnie stracony czas dla pokolenia współczesnych uczniów i studentów niektórych typów uczelni. Ba, każdego typu! Studenci jednak mają tę przewagę nad uczniami, że podstawowy zasób wiedzy już posiedli. Co inego uczniowie... I czy posiądą kiedykolwiek? Sądząc po treści tego "wybitnego" wypracowania/opracowania -szczerze wątpię :)
OdpowiedzUsuńSerdeczności Jotko :)
I jak to odkręcić, czyżby dla niektórych nie było już szans?
UsuńDo połowy zmęczyłam wypracowanie, więcej nie dam rady. Współczuję nauczycielkom. Ale i dzieciom też...
OdpowiedzUsuńNie mam pojęcia co będzie potem, pewnie jeszcze większa przepaść między uczniami niż kiedykolwiek dotąd.
Pojawił się pomysł powtórzenia roku szkolnego dla wszystkich, ale nie wiem czy to wypali...
UsuńMinusow nauki zdalnej jest tyle ze brak mi palcow by wyliczac. Same minusy. Marze zeby ta pandemia w koncu sie skonczyla.
OdpowiedzUsuńChyba wszyscy o tym marzymy :-)
UsuńZacznę od końca - tak jest mniej gryp i przeziębień, mam dziecko w przedszkolu i panie same o tym mówią. Tekst "wypracowania" rzucił mnie na podłogę i długo nie mogłam się pozbierać. I też obawiam się, że dzieci będą na nowo musiały uczyć się kontaktów społecznych. Mam czwartoklasistę introwertyka, który jest bardzo zadowolony ze zdalnej nauki. Główny powód radości: bo nie muszę się do wszystkich usmiechać.
OdpowiedzUsuńTo prawda, obostrzenia higieniczne pasują mi także, bo nikt nie przychodzi chory do pracy.
UsuńNiektórzy uczniowie korzystają na zdalnym, bo czują się indywidualnie zaopiekowani.