Nie wszyscy muszą i nie wszyscy chcą mieć dzieci.
Ci, którzy nie mogą poświęcają nieraz wiele, by stać się rodzicami naturalnymi lub zastępczymi.
Wielu młodych tak ustawia priorytety, by najpierw poznać świat i zdobyć stabilizację, a dopiero w dalszej kolejności zostać rodzicami.
Inna sprawa, że czasami życie daje nam po nosie i nie współpracuje w realizacji priorytetów tak, jak byśmy sobie życzyli.
Sama późno zostałam matką, późno urodził się mój wnuk, ale nie był to wynik kalkulacji, tylko wielu obiektywnych i subiektywnych czynników. I wierzcie mi, nie ma nic gorszego, niż ciągłe dopytywanie bliskich i znajomych - a kiedy dziecko?
Rozmawiałam niedawno z koleżanką, która ma także dorosłe dzieci i gdzieś tam w duchu chciałaby zostać babcią. Córka w szczerej rozmowie przy lampce wina zapytała ją - załóżmy, że zdecyduję się na dziecko, bo to już ostatni dzwonek, to jakie korzyści będę z tego mieć? Co zmieni dziecko w moim życiu na lepsze? czuję się spełniona, niczego mi nie brakuje, jest mi dobrze w tym momencie życia. Po co to zmieniać?
Czy zadaliście sobie kiedyś pytanie - po co ludzie mają dzieci?
Odpowiedź pozornie prosta. Pierwsze skojarzenia są oczywiste dla tych, którzy dzieci już posiadają.
Ale gdybyście mieli odpowiedzieć na pytania tej młodej kobiety?
Nic bym nie powiedziała. Jeśli dziecko nie jest dla kogoś wartością samą w sobie, to lepiej, żeby urodziło się w innej rodzinie. Nie ma większego bólu, niż być niekochanym, traktowanym instrumentalnie dzieckiem.
OdpowiedzUsuńNie każdy to czuje , czasami instynkt macierzyński rodzi się późno, czasami wcale, ale dzieci z przypadku nie zawsze bywają niekochane...
UsuńTylko, że tu nie ma mowy o dziecko z przypadku. Pada pytanie: " jakie korzyści będę z tego mieć?"
UsuńNo tak, młoda kobieta nie jest przekonana czy w ogóle warto mieć dzieci, wiec jeśli sama tego nie czuje, to może lepiej nie zmieniać tego?
UsuńSens posiadania dzieci zależy od motywów, dla których chcemy je mieć. Szeroko zakrojone badania nad szczęściem wykazały, że posiadanie dzieci nie uszczęśliwia ludzi. Oczywiście chęć posiadania dzieci jest wciąż powszechną potrzebą. Rzadko jednak myślimy o tym, że rodzicielstwo wiąże się również z pewnym ryzykiem, gdyż jest to decyzja, której konsekwencje będą towarzyszyć nam do końca życia. Nawet rozwód z partnerem, zerwanie kontaktu z dzieckiem, przeprowadzka w odległe miejsce nie zmienią świadomości bycia rodzicem. Kolejnym czynnikiem, który powoduje, że decyzja o rodzicielstwie jest ryzykowna, jest fakt, że o tym, jak to jest być rodzicem, można przekonać się dopiero po urodzeniu się dziecka. Zajmowanie się cudzymi dziećmi (np. opieka nad dziećmi innych członków rodziny) lub praca z dziećmi (np. bycie nauczycielem lub psychoterapeutą dziecięcym) nie dadzą przecież pełnego obrazu tego, jak to jest być rodzicem. Niezależnie od tego jak bardzo kochamy nasze dzieci i ile przyjemności daje nam macierzyństwo...nie mitologizujmy, mówmy sobie prawdę to niekończąca się praca. Rodzimy dziecko dla świata, nie dla siebie ...ono nie jest wekslem na naszą starość.
OdpowiedzUsuńNiektóre kobiety mają nadzieję, że dziecko uleczy związek dwojga ludzi, a jakże się mylą...
UsuńTo prawda, dziecko to praca, zmartwienia....i cała masa szczęścia:-)
Ja bym powiedziała, że ludzie mają dzieci, bo czują instynkt przedłużenia gatunku i to jest pierwotny i najważniejszy powód, a reszta do dorabianie ideologii. :) Żeby zostawić po sobie następcę. Czasami, żeby poczuć się spełnionym. Czasami, bo uważają, że tak trzeba. Albo jako rodzaj inwestycji, żeby mieć wsparcie i miłość (chociaż jeśli chodzi tylko o to, żeby ktoś był do ciebie przywiązany, najlepiej sobie sprawić psa ;)).
OdpowiedzUsuńJa nie czuję potrzeby rozmnożenia się, poza tym obawiałabym się, że dziecko byłoby do mnie za bardzo podobne. Kiedy bratowa była w pierwszej ciąży, przez chwilę zastanawiałam się, jak by to było, ale szybko mi przeszło. Jednak muszę też zaznaczyć, że gdyby się tak zdarzyło, to nie znaczy, że dziecko byłoby jakieś niechciane czy niekochane - o ile ktoś nie jest zdania, że dziecko rujnuje życie, to myślę, że priorytety zmieniają się razem z sytuacją.
Często jest to presja społeczna czy rodzinna. Powielanie cech rodziców bywa interesujące, zwłaszcza gdy widzimy jeszcze w potomkach cechy dziadków:-)
UsuńJa nawet widzę cechy ciotek i wujków, w końcu mają część wspólnych przodków. I tym sposobem bratanica ma niektóre cechy, których bałam się u własnego potomstwa... choć niektóre korzystne również jej przypadły. ;)
UsuńMoja koleżanka w swojej córce widzi wiele cech teściowej, niektóre fajne, inne wcale...
UsuńTo że zawsze bardzo lubiłam dzieci, nie skłoniło mnie aby urodzić swoje własne.
OdpowiedzUsuńW mojej rodzinie było nas pięcioro i to w głównej mierze na mamie spoczywał ciężar rodzicielski. Obserwowałam mamę i dochodziłam do wniosku, że nie chcę takiego życia. Dlatego to aby zaspokoić głód kontaktów z dziećmi poszłam pracować do przedszkola ;)
Nie żałuję.
Trywialnie podchodząc do tematu, dzieci są dlatego, że ludziska uprawiają seks, bardzo duży odsetek przed jego uprawianiem, nie zadaje sobie pytań o konsekwencję, czyli posiadanie dzieci. Antykoncepcja i planowanie rodziny nie jest powszechne, gdyby tak było, byłoby mniej dzieci niechcianych, bo dziecko powinno być chciane, mniej nieszczęść byłoby na świecie.
UsuńWszystko to prawda, widuję mnóstwo niechcianych dzieci, z różnych powodów niechcianych i utrzymywanych na koszt państwa.
Usuńnie ma sensu namawiać bo to paskudne - niech każdy ma tyle dzieci ile uważa za stosowne. tylko niech się nimi zajmie, a nie szuka wsparcia na zewnątrz.
OdpowiedzUsuńgdybym jednak musiał powiedzieć takiej pani, co się zmieni i dlaczego warto - powiedziałbym jej że na starość będzie miał kto podać jej szklankę wody.
i jest piękna chińska opowieść o chlebie. człowiek kupował każdego dnia pięć bochenków - na pytanie po co mu tyle odpowiedział - dwa zjadam, jeden oddaję, jeden pożyczam, a jeden wyrzucam. poproszony o szczegóły wyjaśnił - z żona zjadamy dwa. jeden pożyczam dzieciom, żeby mi na starość oddały, jeden oddaję rodzicom, bo od nich pożyczałem. jeden wyrzucam, bo zanoszę go teściowej.
Z tą szklanką wody to bywa różnie, nieraz rodzice wielu dzieci kończą samotnie i w biedzie...
UsuńOj, te teściowe, musiały nieźle się narazić zięciom.
Jest taki dowcip w którym człowiek na łożu śmierci, otoczony orzez rodzinę, odkrywa, że nie chce mu się pić. Chińczycy, Azjaci ogólnie mają zupełnie inny, kolektywny sposób patrzenia na świat. U nich np. zupełnie normalne jest, że gdy ktoś z rodziny odniesie sukces, jego obowiązkiem jest pomaganie reszcie rodziny. U nas często jest to nazywane nepotyzmem i wyzyskiem.
UsuńPomagać należy, byle nie była to pomoc w sensie: wszystko gotowe na talerzu. Nie można wiecznie kogoś niańczyć, bo nigdy sam nie stanie na nogi.
UsuńNie zgadzam sie z opinia OKO iz motywem urodzenia dziecko ma byc podanie szklanki wody na starosc.
OdpowiedzUsuńCo innego motywuje ludzi do posiadania dziecka? Powiedzialabym ze motywow jest wiele i kazdy jest dobry byle rodzice potrafili dziecku zapewnic najlepsza opieke i milosc. Bo tak naprawde jakim waznym jest czy chca by przedluzyc gatunek, albo zwyczajnie lubia dzieci albo miec komu przekazac nazwisko? Znam takich ktorzy z wyboru nie maja zadnego i tak im wygodnie - i szanuje ten wybor.
Niby malzenstwo bez dziecka robi wrazenie niepelnej rodziny a jednak istnieja wiec wyglada ze mozna we dwojke tez. Popatrz - przeciez istnieja single z wyboru - co znaczy ze sa tacy ktorzy wola zyc samotnie co pewnie jest niezrozumiale dla takich z kilkoma dziecmi.
napisałem, że moim zdaniem żaden argument nie ma sensu. ale, jeśli musiałbym coś powiedzieć, wybrałbym taką motywację.
UsuńDal mnie świadomy wybór jest też O.K.
UsuńNic na siłę, bo to szczęścia nie da, niejeden związek rozpadł się przez usilne próby posiadania dzieci.
Po co ludzie mają dzieci?
OdpowiedzUsuńDobre pytanie.
Właściwie należałoby zapytać - po co ludzie łączą się na stałe w pary?
Ja miałem łatwo - w tamtych czasach wydawało się to oczywiste.
Czasy tak się zmieniły, że muszę wyznać, że czasem dziwi mnie, że ludzie jeszcze decydują się na dzieci.
Życzę im jednak wszystkiego najlepszego.
Myślę, że każdą decyzję trzeba uszanować, byle ci, którzy decydują się na liczne potomstwo, nie czekali na pomoc ze wszystkich stron.
UsuńNigdy nikomu nie zadawałam pytania o dziecko. To każdego indywidualna sprawa. Jest jeszcze takie coś jak instynkt macierzyński, jeżeli go nie ma dzieci nie będzie. Czasami jest też tak, że nie chcą na razie dzieci bo to, bo tamto, bo wygoda, bo kariera ........... i tak czas leci aż do starości, a później żałują.
OdpowiedzUsuńNiektórzy żałują, inni wcale, gorzej, gdy żałują ci , którzy w dzieciach pokładali wiele nadziei i się zawiedli.
UsuńZnam pewną kobietę, która po prostu lubi być w ciąży i to w niczym jej nie przeszkadza, że była już w ciąży 7 razy i nie wszystkie dzieci są w pełni zdrowe. Lubi i już...
OdpowiedzUsuńTeż znałam taką rodzinę, było tam 11 dzieci i zastanawiałam się, jak oni śpią, tak logistycznie...bo najstarsze tez już miały własne dzieci:-)
UsuńNasze społeczeństwo jest trochę daleko w przeszłości. Jeśli ktoś nie ma dzieci do pewnego wieku, nagle zaczynaj się pytania, później spojrzenie pełne sugestii, współczucia i na końcu cisza. Najczęściej wśród rówieśników, którzy już maj dziexj zaczyna brakować tematów do rozmowy,bo o czym skoro nie o dziecku 😄 Ja mam dwie perspektywy. Byłam w ciszy dw razy, nie udało się. Trudno. Nie jestem jedyna. Żyje dalej bo kocham życie. A dziecka już nie chce. Jeśli jakimś cudem się uda, ok Jeśli nie, to też będzie dobrze.
OdpowiedzUsuńTo temat trudny i bardzo osobisty, nic nikomu do naszych wyborów i przed nikim nie trzeba się tłumaczyć.
UsuńDokładnie, ja nie mam problemu z rozmową na ten temat. Już nie mam. Jednak było różnie. Jedynie nie zgodzę się z powiedzeniem, ze dziecko na starość poda szklankę wody...o jakże to złudne często marzenie. Tyle co się na patrzę na starszych ludzi, którzy dawno stracili nadzieję, że dzieci chociaż zadzwonią zapytają co u nich. A ile znam ofiar własnych dzieci. Wszystko ma swoje różne oblicza.
UsuńDlatego ten świat jest tak ciekawy, choć lepiej byłoby, gdyby niektóre zjawiska zniknęły, marzenie ściętej głowy...
UsuńMnie się do posiadania dzieci nie spieszyło-przede wszystkim nie mieliśmy własnego mieszkania, musieliśmy je wynajmować, na co szła cała moja pensja. Gdy po 9 latach czekania wreszcie było mieszkanie to chcieliśmy pożyć w spokoju a nie niańczyć dzieciaka. W końcu 12 lat po ślubie zdecydowałam się na dziecko. Planowałam jedno i jest jedno. Mało tego- chciałam by to była dziewczynka - i udało się. A że nie chcieliśmy by się dziecię hodowało w żłobku (pomijam, że wtedy żłobek był w Warszawie sennym marzeniem) wpierw wzięłam 3 -letni BEZPŁATNY urlop wychowawczy a potem przez wiele lat nie pracowałam. Bardzo mi było dobrze na tym urlopie, mogłam w spokoju obserwować rozwój dziecka- takie maluszki zmieniają się niesamowicie z tygodnia na tydzień.
OdpowiedzUsuńI to także rozumiem, choć sama chętnie wracałam do pracy.
UsuńPodobno wszelkie braki w przebywaniu razem z własnym dzieckiem, odbijamy sobie na wnukach, zobaczymy, jak będzie u mnie:-)
Taka nasza natura. (tylko tyle i aż tyle ...) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńZ jednej strony tak, z drugiej - nie każdy ten zew natury czuje i za nim podąża...
Usuń...ludzie nie mają dzieci. Nie jesteśmy własnością naszych rodziców. Ludzie dostają w darze możliwość wychowania, uczenia, patrzenia, martwienia się . Ich rzecz jak z tym darem się obejdą.
UsuńCoś dzieje się z komentarzami...znikają ale czasem się pojawiają .
To jest trudna prawda - dzieci nie są naszą własnością... - każdego dnia trzeba sobie o tym przypominać... - ja też. Wszyscy jesteśmy wolnymi Istotami nawet jeśli system światowy nas zniewolił - od kołyski... Trudno z tego się teraz wyrwać ale warto próbować nawet małymi krokami... Ile kto da radę i na ile ktoś ma chęć i odwagę to robić. Pozdrawiam.
UsuńNiektórzy niestety zapominają i robi z dziecka środek do zaspokojenia własnych ambicji. Stąd m.in. tyle dzieci z zaburzeniami zachowań, nieszczęśliwych, wycofanych lub agresywnych...
UsuńTrudne pytania…żyjemy w epoce konsumpcjonizmu, który niektórzy mylnie nazywają spełnieniem…na końcu tej drogi czekać może samotność…
OdpowiedzUsuńMarek
To prawda, ale i posiadanie dzieci nie gwarantuje szczęścia...
UsuńBycie rodzicem to wielka odpowiedzialność nie tylko za siebie, ale tak samo drugiego człowieka. Szczerze powiedziawszy to nigdy nie zastanawiałam się nad takim pytaniem po co ludzie mają i decydują się na dzieci, ale chyba każdy ma własną odpowiedź na to pytanie :) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTo tez prawda i jeśli ktoś nie jest przekonany, to może lepiej by nie miał?
UsuńCzas spędzony z dziećmi uważam za najpiękniejszy :)
OdpowiedzUsuńZwłaszcza, gdy obie strony czerpią dla siebie wiele dobrego:-)
UsuńMoja odpowiedź na postawione pytanie brzmi: ludzie rozmnażają się dla przedłużenia gatunku. Cała natura jest w ten sposób skonstruowana. A tak całkiem prywatnie to podejrzewam, że dzieci ma sie po to, żeby dawały rodzicom wycisk. Mając jedno dziecko, wiedziałam już, czym to pachnie. Wnuków nie chcę mieć i nie czekam na nie, na szczęście córka też sie do rozmnażania nie pali. W końcu Chińczyków i katolików jest tylu, że z powodzeniem odwalą za nią robotę.
OdpowiedzUsuńDają wycisk niemały, zwłaszcza gdy po drodze pojawiają się problemy charakterystyczne dla każdego etapu rozwoju. I tego każdy przyszły rodzic powinien być świadom!
UsuńJedynym okresem, w którym dziecko dało mi popalić, było najwcześniejsze dzieciństwo - budzenie po nocach. Miałam wówczas trzydobowe migreny i myśli samobójcze!
UsuńMasz rację, do 3 miesiąca to była niezła jazda...
UsuńDo trzeciego miesiąca?! Chyba zartujesz. Jazda była do trzeciego ROKU.
UsuńTo u mnie krócej:-)
UsuńKażdego życie jest inne i inne są pragnienia
OdpowiedzUsuńTo prawda i trudno tu cos doradzać...
UsuńNiektórzy po prostu żyją i robią to, co inni. Jest partner, to jest ślub, był ślub, to dziecko, jest dziecko to potem żyje się jego życiem. A jak człowiek jest starszy i dzieci są dorosłe namawia się ich na dzieci, żeby można było kontynuować życie cudzym życiem. Nie ma w tym za dużo filozofii, ale też większość ludzi nie zastanawia się głęboko w zasadzie nad niczym.
OdpowiedzUsuńA gdybym miała tej dziewczynie odpowiedzieć pozytywnie, to powiedziałabym, że niektóre dzieci są po prostu fajne.
UsuńNiektórzy nie tylko nie filozofują, ale nawet mało myślą, a potem pomóżcie wszyscy święci.
UsuńDzieci są fajne, tylko czy kandydat na rodzica wie, że nie tylko fajność dostanie w pakiecie?
Bardzo ciekawe pytanie, ale nie ma na nie jednej odpowiedzi….. nad regulacją urodzin głowią się mądre , państwowe głowy…. kościół ma oczywiście zawsze tą samą, gotową odpowiedź „celem małżeństwa jest posiadanie potomstwa” .
OdpowiedzUsuńNie podoba mi się planowanie posiadania dziecka w jakimś określonym celu….. a najbardziej by mieć podporę na starość. ….. czy jak się ma …..dzieścia i dzieśsci lat naprawdę myślimy o czekającej nas starości? Ona wydaje nam się na tyle odległa, że na pewno nas nie spotka. ..
„ Dziecko to owoc miłości „ dawno odeszło w niepamięć.
Ale jednak....
Stanowisko kościoła jest radykalne i dotyczy tylko nienarodzonych, potem każdy musi radzić sobie sam.
UsuńDla niektórych dziecko jest kolejnym etapem w życiu, lepsze już takie podejście, niż kolejne wpadki i podrzucanie dzieci komu popadnie...
Witaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńJa powiedziałabym, że im więcej ma się osób do kochania, tym - lepiej:)
A decyzja o tym, czy być rodzicem, czy nim nie być, to osobisty wybór decydujących:)
Pozdrawiam:)
Serce podobno bywa pojemne, gorzej z portfelem...
UsuńTo prawda, Jotko, ale ja tylko odpowiedziałam na zadane przez Ciebie pytanie:)
UsuńOczywiście rozumiem, ale tak mi się skojarzyło po wypowiedziach, że ktoś ma dużo dzieci, bo lubi...
UsuńOczywiście kwestia posiadania lub nie dziecka to wybór pary, która dochodzi w tej sprawie do porozumienia, chociaż jeśliby zastosować sofistykę, to gdybyśmy tak hurtem postanowili nie mieć dzieci, wyludnilibyśmy naszą planetę. Ale tak na poważnie, to posiadanie dziecka jest sporym obowiązkiem, nie tylko przyjemnością na teraz i nadzieją na szklankę wody do łóżka w przyszłości.
OdpowiedzUsuńNa tę szklankę wody nie każdy może liczyć, ale domyślam się, że masz na myśli jakąkolwiek pomoc w potrzebie.
UsuńNie potrafiłabym odpowiedzieć na to pytanie, dla mnie to bardzo odległy temat.
OdpowiedzUsuńRozumiem:-)
UsuńKilka dni temu na blogu Saguli komentowałem ten temat, więc tutaj tylko przytoczę cytat:
OdpowiedzUsuń"To jest b. złożona sprawa, bo bycie matką (i chyba ojcem?) jest uzależnione nie tylko od wieku rodziców, ich stanu majątkowego,czy statusu społecznego. Równie ważny, a może i ważniejszy, jest rozwój osobowościowy rodziców, wykształcenie, odkryty talent, sytuacja rodzinna, powołanie do zawodu, itd., itp., …"
Tak, to wszystko prawda, bez zbędnego myślenia traktują to wszystko ci, którzy raczej nie powinni mieć dzieci...
UsuńTeraz się zorientowałem, że zarówno u Saguli, jak i u Ciebie mogłem zostać źle zrozumiany, co wynika z mojej niedoskonałości komunikatywnej. Nie chodziło mi o to, że wszystkie te cechy jakie opisałem wyżej powinny być wykorzystane dla prokreacji. Sens mojej wypowiedzi jest dokładnie odwrotny, t.zn. że geniusze nie powinni decydować się na rodzenie dzieci, bo na tym źle wyjdzie ich geniusz i jeszcze gorzej ich potomstwo. Natura zresztą też tak podzieliła, jedni są przeznaczeni na "rozród" a drudzy na ewolucyjną hodowlę. Przykre, ale prawdziwe, i nie jest to eugenika.
UsuńNiektórzy nazwą to eugeniką, ale jak tak patrzę na niektórych rodziców, to twierdzę, że niektórym powinno się wręcz zabronić mieć dzieci.
UsuńNie tylko geniusze, znalazłoby się więcej kategorii.
No i kolejne nieporozumienie z mojej winy, ale tym razem napiszę już bezpośrednio. Nie chodzi mi o to, żeby było więcej dzieci (.uj wie jakiej proweniencji), tylko żeby było więcej takich geniuszy o cechach przytoczonych wyżej, czyli "...rozwiniętych osobowościowo rodziców, wykształconych, utalentowanych, z przyjazną sytuacją rodzinną, powołanych do zawodu, itd., itp., …" Być może to wyjaśnia dlaczego niektórzy bardziej czują się powołani do innych misji niż do celów prokreacyjnych. Może wtedy mielibyśmy np. więcej noblistów ... ;)
UsuńPodejmowano już próby planowania cech i urody, ale natura i tak przechytrzyła człowieka.
UsuńJa zrozumiałam , widocznie nieporozumienie jest z mojej winy, bo sens jest podobny.
Postawiłaś pytanie: Po co ludzie mają dzieci? Więc moja odpowiedź: Po to, aby się poświęcić dla ich wychowania. Ale dla pełnego wyczerpania tematu trzeba jeszcze dodać pytanie: A dlaczego ich nie mają (nie chcą)? I tutaj masz moją odpowiedź.
UsuńNajfajniejsze w tym wszystkim są powyższe komentarze, mądre i wyrozumiałe. Masz fajnych czytelników bo temat dzieci bywa sporny i kontrowersyjny, często wywołuje spory, a tutaj zero "hejtu" ale dużo tolerancji dla ludzkich wyborów i decyzji.
OdpowiedzUsuńZa to m.in. lubię i cenię moich czytelników, rzadko zdarzają się komentarze wymagające interwencji.
UsuńDyskusje mogą być bardzo kształcące dla obu stron, ale dyskusje nie mogą przeradzać się w pyskówki.
Jesteśmy małżeństwem od kilku lat. A czy pojawi się dzidziuś, to już bardziej złożona sprawa.
OdpowiedzUsuńMam w kręgu znajomych co mają dzieci a w ogóle się nimi nie zajmują - jeżdżą od jednej babci do drugiej, po ciociach i wujkach bo rodzice robią karierę, a raczej matka.
Znajomych którzy świadomie mniej lub bardziej nie zamierzają mieć dzieci i takich co mają i co chcą a nie mogą mieć.
Każdy ma prawo wyboru, byleby dzieci nie cierpiały.
Pełna zgoda, małżeństwo to nie fabryka dzieci na zamówienie.
UsuńDlatego prawo wyboru jest tak ważne w każdej dziedzinie.
Jeśli tej kobiecie jest dobrze w jej życiu to po co uszczęśliwiać ją na siłę? Albo co gorsze wymagać, żeby i uszczęśliwiła kogoś innego, a sama była nieszczęśliwa? To jej życie. Może kiedyś będzie żałować, ale każdy ponosi odpowiedzialność za własne decyzje. Kwestia też tego, czy ta pani ma partnera, czy to na zasadzie ,,znajdź sobie kogoś i miej z nim dziecko, bo już powinnaś je mieć", a nieważne, że potem zostaniesz samotną matką... Osobiście uważam, że nie każdy powinien mieć dzieci. Nie wszyscy się nadają na rodziców. Za dziecko trzeba odpowiadać, trzeba o nie dbać. Sama dzieci nie mam i nie wiem, czy chcę je mieć. Przerażą mnie poród i to, że mogłoby być poważnie chore. Dzieci wnoszą dużo radości, ale też problemy, nie oszukujmy się. Na pewno jakby mi się trafiło, no to bym się starała robić dla niego wszystko, żeby miało jak najlepiej, ale wiadomo, że życie nas ogranicza, np. nasze zarobki, czas. Nie mam z kim mieć tych dzieci, więc nie roztrząsam jakoś specjalnie tego tematu. Być może do końca życia będę sama i jakby zdaję sobie z tego sprawę, ale nie siłę szukać nikogo nie zamierzam albo tylko dlatego, żeby mieć dzieci. Każdemu z nas w życiu toczy się inaczej.
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci za tak wyczerpujący komentarz, zawiera chyba wszystkie obawy i wątpliwości młodych kobiet. Gdyby wszystkie tak odpowiedzialnie podchodziły do tematu, nie byłoby niechcianych dzieci...
UsuńNigdy nie zapytaliśmy Dzieci kiedy doczekamy się Wnuków, chociaż Dziadkowie ogromnie potrzebują "Eliksiru Młodości"...;o) Myśmy swoje Dzieci wychowali, wykształcili i dokładnie wiemy ile trudu i troski to wymaga (lęk o dzieci nigdy nie mija)...Skoro my podejmowaliśmy własne decyzje, to dlaczego mamy ingerować w decyzje naszych Dzieci ?? Przecież dołożyliśmy wszelkich starań, żeby decyzje podejmowali dojrzałe i przemyślane...;o) Co bym powiedziała tej Dziewczynie ?? "Żyj dziecko po swojemu, twoje szczęście to moje szczęście"...;o)
OdpowiedzUsuńTak, każdy powinien sam decydować i sam brać odpowiedzialność, bo to nie są łatwe decyzje, a życie niesie różne scenariusze...
UsuńPytanie, czy za kilka lat tej kobiecie nie będzie brakowało tego dziecka i wtedy będzie już na to za późno? Ale oczywiście każdy ma prawo podejmować decyzje o posiadaniu lub nie dzieci i każda decyzja jest dobra. Ja swojego życia nie wyobrażam sobie bez juniora. Dla mnie on jest jakiś dopełnieniem, brakującym elementem całości, który sprawił, że jestem spełniona. Narzuca mi dyscyplinę, odpowiedzialność, czasem oczywiście mnie złości, ale jest moim ulubionym człowiekiem.
OdpowiedzUsuńNo właśnie, bo tego nie dowiemy się, zanim nie spróbujemy.
UsuńJa też nie odczuwałam braku, a później nie wyobrażałam sobie życia bez dziecka...
Kiedyś nie zadawaliśmy sobie takich pytań i to nie dlatego, że nie myśleliśmy wcale lub byliśmy mniej mądrzy. Teraz naprawdę czasy się zmieniły ( choć są tacy co twierdzą inaczej ). Ludzie też się zmienili - pod wpływem czasów, warunków, rozwoju, wojen i wielu innych czynników.
OdpowiedzUsuńKiedyś , gdy dwoje ludzi się kochało - to brali ślub ( teraz niekoniecznie ). Potem starali się o dziecko i oboje tego pragnęli - chcieli stworzyć rodzinę, żyć, kochać się i cieszyć się tym. Teraz często mają inne priorytety, chociażby - wygoda !
Obserwuje podobne przypadki, a jeśli jeszcze rodzina nie jest najlepszym wzorem, to unikają zakładania własnej...
Usuńchęć rozmnożenia się /lub niechęć do tego/ miewa rozmaite motywacje i jest to sprawa indywidualna, prywatna, wręcz intymna, nie publiczna bynajmniej, tak więc nietaktowne jest, wręcz niemoralne dopytywać kogoś, jak się u niej/niego te sprawy mają, nas to po prostu nie powinno obchodzić... chyba, że ów ktoś ma ochotę nas o tym poinformować, albo jesteśmy z tym kimś w tak zażyłych, przyjacielskich relacjach, że nie jest to temat tabu......
OdpowiedzUsuńniestety ludzkie systemy wartości bywają różne, na przykład takie, że według nich istnieje pewien przymus rozmnożenia się, co więcej robi się to dla kogoś... według mojego systemu wartości jest to chore podejście do tematu... z tego się biorą takie patologie, jak owo dopytywanie, czy też nacisk na owo rozmnażanie...
...
natomiast tak ogólnie, to wydaje mi się, że o ile ludzie, czy pary wiedzą, dlaczego nie chcą mieć dzieci, to ludzie (czy pary), którzy chcą te dzieci mieć często nie wiedzą dlaczego... takie osoby często rozmnażają się na skutek stadnego odruchu, na zasadzie "bo tak się robi"... zapewne kiedyś miało to pewien sens, w obecnych jednak czasach przeludnienia, ten sens mocno się zgubił... na skutek owego stadnego odruchu gatunek "naga małpa" wpadł w pułapkę i sytuacja wydaje się być dość patowa na poziomie ogólnospołecznym... o ile jednostka ma prosty wybór, to ludzkość, gatunek ma spory, realny problem, do tego nie widać za bardzo dobrego rozwiązania...
p.jzns :)
Bo tez tak naprawdę to trudno teoretyzować na ten temat, trzeba sprawdzić samemu , gorzej jeśli stan rodzicielski komuś definitywnie nie pasuje, a dziecko na świat sprowadził, to zrobił krzywdę i sobie i dziecku.
UsuńTo ja tak ogólnie napiszę, że bycie dobrym rodzicem / i to nie tylko dla małego dziecka ale i dla dorosłego/ to rzecz niezwykle trudna...Może nawet najtrudniejsza na świecie. Nawet jak się rodzice bardzo starają, to nie zawsze im to wychodzi....
OdpowiedzUsuńA tej młodej kobiecie to bym powiedziała, ale bardzo delikatnie, że nie posiadając dzieci nie pozna czegoś takiego jak miłość matki do dziecka i dziecka do matki...
Nie ma szkół dla rodziców, nawet teoria tego nie załatwia.
UsuńW teorii wszystko lub prawie jest proste, w życiu już mniej.
Miłość macierzyńska/rodzicielska dla niektórych jest dopełnieniem człowieczeństwa, tak myślę.
Miłość do dziecka jest najpiękniejszą i największą miłością, jaka może zdarzyć się człowiekowi (czytaj: Matce i Ojcu tudzież Babci i Dziadkowi :*******) To jest kosmos...
OdpowiedzUsuńTo prawda, kosmos nie do pojęcia:-)
UsuńNie ma nic gorszego niż dopytywanie? Jest - planowanie mi życia przez innych oraz gdy spotkają się z moją odmową - mówienie, że nie jestem prawdziwą kobietą.
OdpowiedzUsuńDziecko jest owocem małżeństwa - owocem miłości. Po co? Chyba do kochania. ;)
Przede wszystkim dzieci rodzą się z pragnienia macierzyńskiego. Jeśli ktoś go nie ma, niczym go nie wywoła, planowanie powiększenia rodziny bez pragnienia, może się okazać bardzo krzywdzące dla dziecka w przyszłości.
Najgłupszy ranking - prawdziwy facet, prawdziwa kobieta, a gdzie wzorzec niby? Z równą dezaprobatą spotykają się kobiety, które chcą mieć dzieci, ale niekoniecznie męża...
UsuńJotko, kolejny temat rzeka...
OdpowiedzUsuńMyślę, że to bardzo osobisty i delikatny temat. Każdy ma prawo decydować, czy chce mieć dzieci. To sprawa indywidualna, bez nakazów czy przymusów. Każdy ma prawo do własnych decyzji. Akurat ja chciałam, a kiedy Ania odeszła, to tak jakby część mnie umarła. Cieszę się, że mam jeszcze syna i kochaną wnusię.
Pamiętaj, jak moja Ania nie mogła donosić ciąży, presja niektórych osób była okrutna. Prawie nikt nie rozumiał, dlaczego po tylu latach małżeństwa jeszcze nie ma dzieci. A mnie dopytywano, kiedy wreszcie zostanę babcią... To było nieludzkie...
To chyba brak wyobraźni u niektórych, przecież z różnych przyczyn ludzie dzieci nie mają...
UsuńWystarczy trochę delikatności lub po prostu nie wtykania nosa w nie swoje sprawy.
Miało być: Pamiętam :)
Usuń