O pasji audiofilskiej pisałam już kiedyś, jeśli jesteście ciekawi, zajrzyjcie Tutaj.
Mój osobisty audiofil zdecydował się ostatnio na zakup nowego wzmacniacza do posiadanej wieży multimedialnej, bo wiecie, człowiek z pasją może nie mieć na buty, ale pasja rzecz święta i ja to rozumiem.
Po zamontowaniu sprzętu i podłączeniu specjalnych kabli nastąpiło testowanie: płyt CD, odtwarzacza blue ray oraz innych takich i usłyszałam owo znamienne pytanie: i co, słyszysz różnicę?
O matko i córko! Słyszę, że sprzęt gra i to pięknie, ale jaka różnica? w stosunku do czego?
Nie mam tak wprawnego ucha, by usłyszeć takie niuanse, owszem zauważę różnicę między małym radyjkiem na baterie, a dobrym odtwarzaczem, ale miedzy jednym wzmacniaczem, a innym?
Tu przypomniała mi się anegdota :
żona o pasji audiofilskiej swojego męża - on mi mówi, że inaczej słyszy basy, a gdy go wołam z kuchni, to nie słyszy!
Mąż opowiadał o swoim koledze, który pracował jako serwisant sprzętu, sam meloman , ale słuchał raczej muzyki rozrywkowej i jazzu. Miał kiedyś klienta, który przyszedł do zakładu i poprosił o serwisowanie odtwarzacza płyt, bo nie słyszy w orkiestrze drugich skrzypiec.
Kolega męża włączył co trzeba i mówi do klienta:
- panie, ja nie słyszę nawet pierwszych!
A jak u Was, słuchacie na dobrym sprzęcie czy też nie słyszycie pierwszych skrzypiec?
Klik dobry:)
OdpowiedzUsuńJaskinia imponująca!
Pozdrawiam serdecznie.
Nie chciałabym tego odkurzać!
UsuńOd pewnego czasu także patrzę na wszelkie sprzęty i kolekcje z perspektywy odkurzania.
UsuńJa nawet ilość bibelotów ograniczam:-)
UsuńO, też bym nie chciała tego odkurzać 😀
UsuńOdkurzanie to upierdliwa robota, w koło Macieju to samo:-(
UsuńMiejsca u nas trochę mało na bardzo dobry sprzęt, ale mąż specjalnie kupił zacny amplituner do którego można podłączyć WSZYSTKO. No i słuchamy muzyki z płyt :)
OdpowiedzUsuńMy lubimy także koncerty z płyt blue ray, które teraz są świetnej jakości:-)
UsuńNie jestem jakoś szczególnie wymagająca, jesli idzie o sprzęt do słuchania muzyki (bardziej zależy mi na tym, czego słucham, niż na czym słucham). Ale rozumiem, że ktos może byc na tym punkcie bardzo wyczulony, że ma o wiele lepszy słuch niż przeciętny człowiek i potrzebuje super odtwarzaczy i głośników, bo inaczej jego muzyczne ucho cierpi.
OdpowiedzUsuńCkni mi sie czasem za starym adapterem i starymi płytami z charakterystycznym skrobaniem i szumem w tle. Ale to na tej zasadzie, że za dobrymi chwilami młodości mi sie ckni...
Pozdrowienia serdeczne zasyłam!:-)
Adaptery i stare płyty wracają, u nas w galerii handlowej bywają nawet giełdy płyt winylowych:-)
UsuńMam swojego osobistego audiofila :) Ja nie słyszę poszczególnych instrumentów, mój mąż owszem. Grał kiedyś na trąbce w orkiestrze dętej. On słyszy drugie skrzypce, a ja widzę wszelkie barwy i odcienie wokół. Percepcja to ciekawa sprawa :)
OdpowiedzUsuńTo świetnie się uzupełniacie, podobnie u nas, mój meloman słyszy wszystko, ale nie odróżnia beżu od szarego...
UsuńOstatnio moją ulubioną muzyką jest cisza ;)
OdpowiedzUsuńMoja także, nawet mąż ostatnio w ciszę ucieka częściej, taka specyfika pracy...
UsuńA ja słyszę, po prostu słyszę różnice w brzmieniu między grającymi np. Chopina ten sam utwór. Ale ja chodziłam do szkoły muzycznej 8 lat. Nie poszłam dalej, bo przestraszyłam się tego wiecznego ćwiczenia. Potrafię też rozpoznać wiele utworów "na słuch", już od pierwszych taktów. Bozia mnie uhonorowała słuchem muzycznym:):):):) Dlatego , być moze, też nie słyszałabym na złym sprzęcie "drugich skrzypiec" :):):):):)
OdpowiedzUsuńNie mam dobrego sprzętu i ubolewam, ale nie mam też ciągu na taki.
Ludzie mają różnie ułożony słuch. Ja słyszę w powietrzu dźwięki (różne tonacje i wysokości), których już Jaskół nie słyszy ( a słuch ma bardzo dobry). Mnie denerwuje monotonny dźwięk, jego nie. Nawet wtedy, gdy ktoś mówi, słyszymy zupełnie inne dźwięki (szczegóły).
Ale owszem, kiedy do niego mówię to też miewa słuch "wybiórczy":):)
Jaskinia do pozazdroszczenia, a anegdota świetna.
Ja śpiewałam wiele lat w chórze, więc jestem wyczulona na fałszowanie i doceniam piękne wykonania chóralne!
UsuńPonoć mam dobry głos, ale śpiewać lubię tylko sama sobie. Śpiewać w chórze to duża umiejętność. W podstawówce chciano mnie wcisnąć, ale nie dałam się. W ogóle , oprócz siatkówki, to ja nie lubiłam "grać w zespołach".
UsuńBardzo lubię chóry męskie, cerkiewne, gregoriańkie i w tym stylu:)
Ze mnie sportowiec był żaden, ale śpiewać lubiłam i jeździć z chórem na występy, a śpiewanie na kościelnym chórze, gdzie nikomu nie wolno było wchodzić, to nie lada gratka była:-)
UsuńZawsze miałam w domu muzykę na żywo...;o)
OdpowiedzUsuńJa nie miałam okazji nauczyć się gry na żadnym instrumencie...
UsuńHaha! Mężczyźni słyszą wybiórczo 😉 ja ostatnio taki mem napotkałam: jakie przyjemności sprawiasz dla swojego mężczyzny? Czasami milczę 😉. Uściski!
OdpowiedzUsuńTeż dobre, to ja często milczę, więc ma ze mną dobrze:-)
UsuńBBM: Ja też stawiam na rodzaj muzyki a nie sprzęt do słuchania.
OdpowiedzUsuńNo widzisz, a panowie to gadżeciarze jednak...
UsuńTrafiłaś w mój zawód i hobby uprawiane od najmłodszych lat. Mam podobnie jak jaskółka, Bozia dała słuch i pamięć muzyczną. Jednak zainteresowania poszły w kierunku sprzętu. Już w latach 80' ub.w. zauważyem, że sprzęt analogowy i cyfrowy to dwie różne bajki, gdzie decydują m.in. amplituda, dynamika, zniekształcenia, itd., itp.,. Na analogach słyszymy np. ogłosy orkiestry w czasie przerwy (i drugie skrzypce), na cyfrze jest cisza. Oczywiście to zależy głównie od klasy sprzętu, i próbkowania, ale w warunkach domowych jest to zupełnie nieistotne. Jeżeli chcę wsłuchać się w klimat sceniczny to zakładam słuchawki i sucham raczej analogów.
OdpowiedzUsuńAnalogi wracają do łask, może z nostalgii, bo przecież młodzi tego nie znają, więc raczej po nie nie sięgną, chyba że potraktują jako retro ciekawostkę:-)
Usuńsłuchałem kiedyś rozmowy dwóch znajomych bawiących się domową produkcja sprzętu do odtwarzania muzyki i analizie czegoś co miało głowicę odchyloną od ścieżki zapisu o setną część milimetra... masakra. hermetyczny świat. rają albo i nie grają - tyle umiem powiedzieć i sprzęt absolutnie nie ma dla mnie znaczenia. chyba że trzymam w ręku gitarę - wtedy różnicę między nimi potrafię zauważyć.
OdpowiedzUsuńJak wspomniałam wyżej jestem wyczulona na fałszowanie w śpiewie, ale niuanse sprzętowe to nie moja bajka.
UsuńJakiś tam sprzęt w domu jest, odtwarzacz cd, kolumny, wzmacniacz... Leciwe już zresztą. I rozregulowane na maksa przez młodzież, podłączającą telefony pod wzmacniacz na imprezach... Różnicę słyszę w momencie, gdy ten sam utwór odtwarzam z kompaktu albo z poobcinanego formatu mp3. Nie przemawiają do mnie platformy streamingowe do słuchania muzyki, jestem z "epoki kompaktu". Jakiś tam słuch muzyczny posiadam, niestety (albo i stety) - głosu za grosz. A ostatnio kocham ciszę...
OdpowiedzUsuńpani z apteki
Czasami puszczam cos z Internetu, ale jednak płyta to płyta, a blue ray to bajka po prostu...
UsuńJakość sprzętu grającego jest mi zupełnie obojętna, ale mam wyczulone ucho na melodię ludzkiej mowy, niektórzy ludzie mają bardzo melodyjne głosy.
OdpowiedzUsuńA przez całe dzieciństwo towarzyszył mi śpiew, śpiewali moi rodzice, ale także ich koleżeńskie towarzystwo które ich nawiedzało. Mój tato śpiewał w chórze kościelnym w kościele usytuowanym kilkadziesiąt metrów od naszego domu, przy byle okazji więc chórzyści po próbach schodzili się do naszego mieszkania i w dalszym ciągu śpiewali ;)
Ja lubię sobie podśpiewywać, szczególnie jak robię coś w kuchni, moja mama też w kuchni śpiewała. Zaś brat z którym mieszkam, wygwizduje melodie, ot tak jak go najdzie ochota i też robi to w kuchni, może nam to właśnie po mamie zostało ;)
Idź tam,gdzie słyszysz śpiew,tam dobre serca mają,bo ludzie źli,ach wierzaj mi,ci nigdy nie śpiewają" Adam Mickiewicz .U nas też moja Mama śpiewała przy różnych pracach i głos miała ładny.Ja trochę podśpiwuję,ale nie mam tak ładnego głosu.Maria
UsuńOj, z tym śpiewaniem to czasami dopust prawdziwy, bo czasami gdy słucham czegoś od rana, to prześladuje mnie melodia cały dzień i nawet zasypiam z nią i budzę się...ale nie lubię wędrować ze słuchawkami.
Usuń@Mario, moja babcia śpiewała niemal ciągle i od niej nauczyłam się wielu przyśpiewek ludowych:-)
UsuńMnie słoń nadepnął na ucho:) Nie umiem śpiewać, nie umiem grać na żadnym instrumencie, muzyki słucham najróżniejszej, ale jak mam wybór to słucham książki a nie muzykę, jestem raczej człowiekiem praktycznym. Sprzęt do słuchania jest mi obojętny, jak mi się coś podoba, to nawet na komórce posłucham:) Mam byle jaką wieżę do płyt CD, więc nawet ja słyszę różnicę pomiędzy nagraniem a muzyką na żywo. Dlatego raz na miesiąc chodzę do filharmonii nacieszyć się dźwiękami.
OdpowiedzUsuńFilharmonia i muzyka w wykonaniu orkiestry to jeszcze inna bajka, tego nie zastąpi żadna płyta i żaden sprzęt.
UsuńDla mnie nie sprzęt jest ważny, a rodzaj muzyki. Nie słyszę skrzypiec, ale nieprawidłowe położenie języka podczas mówienia wysłuchuję zawsze.
OdpowiedzUsuńDomyślam się, ja nie lubię niektórych brzmień głosu, z kolei inne mnie zachwycają. Nie jestem znawcą muzyki klasycznej, ale rozróżniam barwy głosów, nie każdy sopran i nie każdy tenor brzmi przyjaźnie dla ucha.
UsuńNie piszę wierszy, a chciałabym, nie gram na żadnym instrumencie, a chciałabym, nie słyszę drugich skrzypiec, a też bym chciała, bo czuję sie przez to wybrakowana. Ważny jest dla mnie rodzaj muzyki, tą ulubioną mam wgraną w komputerze. / całymi latami ją zbierałam / Najczęściej jednak słucham muzyki z radia internetowego, w którym jest bez przesady setki kanałów muzycznych. Jakość odbioru bardzo dobra, nie wiem jednak czy słyszalne są drugie skrzypce. Mnie to co mam wystarcza.
OdpowiedzUsuńKocham też dobiegające z ogrodu poranne koncerty ptaków, ćwierkanie i gadulstwo jaskółek, których gniazdo od lat mam nad kuchennym oknem, usypiający szum morskich fal……. muzykę natury.
Dla tych odgłosów przyrody właśnie nigdy nie spacerowałam ze słuchawkami na uszach, a słuchanie muzyki w określonych dawkach, lubię też ciszę!
UsuńJak kocham muzyke (rockowa i klasyczna) taki sprzet w domu bylby dla mnie za duzo!
OdpowiedzUsuńSlysze i nawet znam audiofili ale oni urzadzaja sobie studio w podpiwniczeniu dajac pomieszczeniu dobra izolacje a niektorzy w osobnej, tez izolowanej przybudowce.
Moj ziec jest utalentowany muzycznie (w mlodosci byl druga gitara w zespole rockowym) wiec slyszy w utworach duzo wiecej niz ja.
No tak, takie studia jak i sale kinowe wielu z melomanów chciałoby mieć, ale ogranicza lokal i finanse:-)
UsuńJa z tych niesłyszących skrzypiec. Słyszę różnice w jakości, ale nie aż tak bardzo i nie muszę mieć wybitnego sprzętu. Chociaż jak w samochodzie podłączam telefon do radia kablem słuchawkowym i te kable często źle działają, to się irytuję. Ale nie chciałabym być bardziej wymagająca, utrudniałoby mi to życie. No i słucham z serwisów streamingowych, bo najwygodniej.
OdpowiedzUsuńZ drugiej strony myślę, ze do pewnego stopnia da się taką wrażliwość wyćwiczyć - zależy właśnie, czego się słucha i na ile świadomie. Pamiętam kolegę ze szkoły, który potem skończył Akademię Muzyczną, że on wtedy nigdy nie słuchał nieswojej muzyki ani nie chodził na żadne dyskoteki, chyba żeby sobie gustu nie psuć. ;) Ale potem mu zdaje się przeszło. :)
Mam koleżankę po studiach muzycznych i ona nie słucha zbyt wiele, często siedzi w ciszy, może oszczędza słuch na specjalne okazje, może to rodzaj higieny audiofilskiej?
UsuńAż tak wyrobionego ucha nie mam, ale bardzo lubię muzykę (w swoim profilu wymieniłam jaką). Czasami słucham z telefonu, a czasami puszczam sobie z komputera. Uważam, że bez muzyki świat byłby bardziej ubogi. A kiedyś chciałam nauczyć się gry na pianinie. Pozostało na chceniu. Ech...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie...
O tak ubogi byłby bardzo, nawet małe dzieci żywo reagują na muzykę:-)
Usuńsam sprzęt to mało, potrzeba jeszcze odpowiedniego pomieszczenia, choć ten deficyt można jeszcze nadrobić dobrymi słuchawkami...
OdpowiedzUsuńco do samych wymagań, to mniejsze mam, gdy muza jest dodatkiem, towarzyszy jedynie jakiejś innej czynności, większe zaś, gdy chcę czegoś posłuchać "po prostu", pobyć w tej muzyce... aczkolwiek osobną bajką są stare nagrania archiwalne, tu paradoksalnie te wszystkie trzaski, szumy, czy chroboty potrafią dodać wiele uroku...
p.jzns :)
No właśnie, to taki fenomen, jak i stare filmy, nie lubię rekonstrukcji cyfrowych, zwłaszcza kolorowanych!
UsuńGeneralnie rzecz ujmując powiem krótko że mnie muzyka nie przeszkadza, ale mam w domu osobistego audiofila, dobry sprzęt, gramofon i winyle oprócz cd.
OdpowiedzUsuńOsobisty audiofil wznosi nas na wyższy poziom przy okazji swego słuchania:-)
UsuńNajlepiej jest słuchać muzyki w sali koncertowej! Na żywo oczywiście :) Patrz: NOSPR Katowice- cudo akustyki (Japonia). Ale wiadomo, w salach koncertowych nie siedzimy na okrągło, więc dobry substytut musi być w domu :) Oczywiście, dobry sprzęt mają nasi synowie, my też nie najgorszy. Wprawieni i rozwinięci słuchowo, bo są absolwentami szkół muzycznych ( jeden nawet średniej). A i ja "drewnianego ucha" nie mam :) Muzykę kocham! I słucham bardzo dużo...
OdpowiedzUsuńUmiejętność gry na instrumencie to duża zaleta, można sobie pograć w chwilach melancholii lub pomuzykować rodzinnie w święta:-)
UsuńWitaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńSłyszę drugie skrzypce, ale czasem staram się nie słyszeć pierwszych, jeśli ktoś zbyt natrętnie usiłuje je grać;)
Pozdrawiam:)
Bardzo cenna uwaga, czasami pierwsze skrzypce nam wadzą, a czasami dyrygent:-)
UsuńA ja slysze pierwsze skrzypce, bo maz jest skrzypkiem I duzo w domu cwiczy.
OdpowiedzUsuńA powracajac do pytania to roznice w jakosci dzwieku sa bardzo odczuwalne dla profesjonalnego ucha.
Czytelniczka z Colorado
Na pewno, wiem to od osób muzycznie wykształconych, a Tobie gratuluję cierpliwości dla ćwiczeń skrzypka:-)
UsuńNie mam radia ani telewizora, ani nawet sprzętu grającego. Jeśli coś słucham, to z Youtube'a.
OdpowiedzUsuńA tylko słuchasz czy nucisz czasami?
UsuńCzasem nawet śpiewam na całe gardło. Była chórzystka odżywa. Ale ostatnimi czasu zaśpiewanie dwóch piosenek kosztowało mnie tyle wysiłku, że aż się popłakałam.
UsuńNiektóre piosenki mnie wzruszają do tego stopnia, że nie mogę śpiewać na głos, najwyżej nucę cichutko...
UsuńMnie to po prostu kosztowało wiele wysiłku.
UsuńPrzepona już nie ta sama...
UsuńFajnie mieć pasje, super jak ją człowiek ma. Ja też nie mam wprawnego ucha:)
OdpowiedzUsuńGorzej gdy ktoś ma pasję śpiewania, a głos nie bardzo ;-)
UsuńDla mnie najważniejsze, by nie trzeszczało i by można było podgłośnić gdy energia do tańca rozpiera :) Ale mój Mąż podobny w temacie do Twego.. po ostatnim zakupie saudbar'a zachwycony głębią dźwięków i basami. Mnie tam one do szczęścia niepotrzebne ;)
OdpowiedzUsuńCzyli wiesz, o czym mówię:-)
UsuńJa czasami pogłaśniałam muzykę przy sprzątaniu, ale potem zaczynałam tańczyć i robota wolno szła:-)
Jaskinia zacna :)
OdpowiedzUsuńMam dobry słuch, ale na sprzęcie mi nie zależy. Jakoś bakcyla nie złapałam ;)
Na sprzęcie trzeba się znać, ja nie wiedziałabym nawet, co powinnam kupić:-)
UsuńMój pierwszy instrument w wieku 7 lat to skrzypce, ale nauczyciel był tak wymagający, że nie sposób było go zadowolić, więc teraz w orkiestrze słyszę tylko skrzypce, to chyba skrzywienie jakoweś.
OdpowiedzUsuńZasyłam serdeczności
Może tak być, na tej zasadzie mnie denerwuje gdy ktoś fałszuje lub całkowicie zmienia melodie znanych utworów, to pewnie efekt wielu lat śpiewania w chórze.
UsuńWyrazistość i jakość audiodżwięku dostosowujemy do "tematu" odtwarzanego. Noworoczny koncert z Wiednia idzie na przyzwoity full, a audiobook Storytelu nieco ciszej.
OdpowiedzUsuńA tak, głośność zależy też od okazji i nastroju...no i od jakości naszego słuchu:-)
UsuńSłuch względem muzyki mam dobry, jak na mój zrąbany słuch, który pewnego dnia został trochę uszkodzony. Mimo wszystko receptory w moim mózgu są zgodne co do tego kiedy zaczynają brzmieć drugie skrzypce, oraz kiedy pan na basie przestaje grać.
OdpowiedzUsuńKiedyś muzyka była moim całym życiem. Nawet z domu wychodziłam ze słuchawkami w uszach. Obecnie jednak o wiele cenniejsza jest dla mnie cisza.
Czyli to zmienia się z wiekiem i zależy też od charakteru pracy.
UsuńMój mąż tez słuchał kiedyś dużo, lubił mocne dźwięki, a teraz często wybiera ciszę.
U mnie zmieniło się z momentem nawrócenia. Po prostu muzyka przestała być głównym motorem napędowym w moim życiu, zmieniaczem nastrojów i głównym motywatorem.
UsuńI tak nagle odkryłam, że choć nadal lubię muzykę (ciężką też), tak nie potrzebuję jej – a wtedy potrzebowałam.
W życiu potrzebujemy wielu rzeczy, które świetnie się uzupełniają:-)
UsuńPięknie, że Twój mąż ma pasję i może ją realizować. Znawczynią sprzętu też nie jestem, ale jak trzeszczy to znaczy, że nie tędy droga. ;d
OdpowiedzUsuńCzasami w radiu samochodowym cos trzeszczy, zacina i to jest denerwujące!
UsuńPrzyznam szczerze, że słoń mi na ucho nadepnął, i nie ma dla mnie większej różnicy na jakim sprzęcie słucham... no chyba, że jest naprawdę marnej jakości, wtedy nawet ja usłyszę, że brzmi słabo ;))) Za to mój mąż to pasjonat sprzętu. Kocha gramofony, magnetofony szpulowe, stare sprzęty. Ma niezłą kolekcję płyt winylowych i muzyki na szpulach. Miłość, którą jak najbardziej szanuję, ale nie podzielam. Dla mnie wystarczy sprzęt CD i płyta, która ładnie odtwarza i nie przeskakuje hahaha...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam najserdeczniej, Agness:)
To podobnie, jak u nas, bo przecież pasje partnerów trzeba szanować:-)
Usuńja to musze wymienic sluchawki do kompa bo slysze byle jak, ale mi to odpowiada ... ta byle jakosc w odsluchiwaniu. Ciesze sie , ze w ogole slysze nie mlowiac nic o pierwszych czy drugich skrzypcach w orkiestrze:))
OdpowiedzUsuńKiedyś słyszałam wypowiedź osoby, która odzyskała słuch, ze jest zdziwiona hałasem wokół i czasami korzysta z okazji, by wyłączyć aparat słuchowy...
UsuńMuzykę słucham głównie z Internetu i raczej nie jestem wybredny. To prawda, że np. symfonii Mahlera lepiej słuchałoby się na sprzęcie wysokiej klasy, gdyż ta akurat muzyka jest bardzo różnorodna tak w tempie, jak i też w kolorystyce brzmieniowej, tudzież w regulowanej głośności... ale w końcu można sobie "dopowiedzieć" czy może lepiej... "dosłuchać" czy dany utwór do nas dociera, a wychodzi to głównie wtedy, gdy porównujemy różne wykonania...
OdpowiedzUsuńOstatnio wielu z nas słucha z Internetu, a wiele jest tego powodów, ale od czasu do czasu warto wybrać się na jakiś, choćby kameralny koncert:-)
UsuńA toś się wstrzeliła z tym postem! Po remoncie został mi gramofon, którego nie mam gdzie dać, ale bardzo bym chciała go zostawić. To jest takie beleco, w dodatku strasznie kiepskie głośniki, no ale płyt mam dużo i chciałoby się ich słuchać.
OdpowiedzUsuńDo sprzętu wysokiej klasy nigdy nie miałam aspiracji, ale te głośniki to naprawdę koszmar 😂
Czyli dwa przeciw, jeden za. Nie wiem, co w końcu zdecyduję.
Chyba musisz się poradzić dobrego eksperta:-)
UsuńKolejny z moich „urazów” przeszłości, moich i moich „byłych” sąsiadów. Pasja tak, ale nie po przysłowiowych „trupach”. Teraz zapominam nawet by czasem włączyć radio. Kiedyś był u nas malarz i co chwilę pytał, czy my żyjemy, bo nie był jeszcze w domu, w ktorym jest tak cicho :)
OdpowiedzUsuńDobrej jakości odsłuch nie musi być głośny, po to są właśnie te wzmacniacze i głośniki, ale wiem o czym mówisz, bo sąsiedzi mają kino domowe i gdy synowie zjadą, to sufit dudni...
UsuńSuper jaskinia melomana. Bałaby się cokolwiek dotknąć. Pięknie, że ma pasję. Ja żadnych dodatkowych głośników czy wzmacniaczy nie używam. Czasem mam dni, że wolę delektować się ciszą. Gdy prasuję lubię mieć włączoną muzykę. Serdeczności Asieńko.
OdpowiedzUsuńDo prasowania włączam telewizor, bo nie lubię prasować, ale do sprzątania muzyczka koniecznie:-)
UsuńJa od rana z muzyką, ledwo wstanę a już radio i muzyczna stacja. Za to np. w pociągu w drodze do pracy, na spacerach albo na rowerze to już sobie nie wyobrażam, żeby coś mi w uszach grało, chociaż słuchawki mam 🙂. Lubię muzykę z płyt ale najmocniej kocham koncerty.
OdpowiedzUsuńMy słuchamy dużo w samochodzie, a jeździmy niemal w każdy weekend, no i zawsze gdy jest nastrój na słuchanie:-)
UsuńTak jak kocham muzykę i jestem wyczulona na dźwięki, tak tych skrzypiec czasem nie słyszę....
OdpowiedzUsuńKażdy z nas ma jakieś preferencje i deficyty, ja jestem uczulona na bardzo wysokie dźwięki i niektóre brzmienia...
UsuńUwielbiam muzykę do tańca i uwielbiam tańczyć ale słuchać jakoś nie bardzo chyba że w samochodzie podczas zwiedzania Norwegii. Na urodziny jakoś czas temu dostałam fajna kolumnę właśnie do muzyki ale nie m czasu jej słuchać :)
OdpowiedzUsuńDo słuchania trzeba być wypoczętym psychicznie, przynajmniej ja tak mam i gdy czytam tez nie potrzebuję podkładu muzycznego.
UsuńJotko, zawsze podziwiam i szanuję ludzi z pasją, więc szacunek dla Twojego prywatnego audiofila. Imponująca jaskinia, aż chce się w niej słuchać muzyki i dźwięków. My niestety nie jesteśmy finezyjnymi melomanami, nie mamy żadnego sprzętu, słuchamy muzyki z laptopa lub w czasie jazdy samochodem odtwarzamy z płyt.
OdpowiedzUsuńJa tez nie dorównuję mężowi, w dodatku im bardziej skomplikowany sprzęt, tym trudniejszy w obsłudze, te guziczki, wichajstry itd.
UsuńGdy byłam młodsza często słuchałam muzyki na żywo (i to klasycznej). Wtedy słyszałam drugie skrzypce ;)Teraz mam problem ze słuchem i sprzęt elektroniczny nie jest mi przyjazny. Mam zupełnie zwykły odtwarzacz płyt CD i nadal słucham muzyki klasycznej, mojego ukochanego Mozarta, którego znam już na pamięć (te płyty które mam), czyli mogę zaśpiewać linię melodyczną. Wiodące instrumenty rozpoznaję. Drugie skrzypce słyszę, gdy je widzę na koncertach Sylwestrowych z Wiednia ;). Piękna pasja audiofilska, zdaje się, że nietania. Ale każde hobby, to skarbonka, wiem coś o tym :) Uściski!
OdpowiedzUsuńTo prawda, są pasje wymagające więcej nakładów finansowych, ale w końcu po to się pracuje:-)
Usuń