Ciekawe historie wszędzie można usłyszeć. Nie wszystkie mają wydźwięk pozytywny, jak to w życiu...
Niektóre tak zapadają w pamięć, że nawet nie muszę ich zapisywać.
Gdy byłam u fryzjera i siedziałam z farbą na włosach, wszedł pan na strzyżenie , a jego rozmowa z fryzjerką była tak ciekawa, że szybko minął mi czas oczekiwania.
Z rozmowy tej dowiedziałam się między innymi, że warto zabierać z zakładu fryzjerskiego resztki swoich włosów po strzyżeniu, gdyż rozsypane w ogrodzie lub na działce odstraszają krety. Pan robi to od 14 lat i krety nie wróciły, a sam usłyszał o tym od znajomego. Pani fryzjerka potwierdziła, że nie tylko on zabiera swoje włosy, ma też innego klienta, który zawsze przychodzi z woreczkiem i swoje ścinki zabiera.
Jadąc pociągiem z Poznania byłam świadkiem rozmowy panów, którzy wracali z jakiejś wystawy samochodowej. Jeden był emerytowanym taksówkarzem, drugi chyba mechanikiem. Starszy opowiadał młodemu mechanikowi, jak to w czasach PRLu oszukiwał na paliwie. Pracował w firmie taksówkowej i dostawał przydział na paliwo, a że miał oszczędny w spalaniu diesel, wylewał paliwo w lesie do rowu, by nie przepadło kolejne dofinansowanie. Jak sam obliczył było tego kilkanaście tysięcy litrów. Jakoś nie miał skrupułów, by chwalić się tym publicznie.
A jeszcze przypomniało mi się, że pani fryzjerka oddała dywan do czyszczenia, co jej pies skomentował fochem totalnym, bo na tym dywanie się wyleguje. Nie pomogły koce i ręczniki rozściełane na podłodze dla jego wygody, on czeka na swój dywan. Fryzjerka powiedziała, że do świąt dywanu nie rozłoży, bo pada i pada, a pies ze spaceru ufajdany wraca, a kudłaty jest bardzo...
Tym bardziej nie sprawdzi się pomysł zlikwidowania dywanu w ogóle, bo gdzie pies się podzieje?
Wnuk koleżanki miał przykrą styczność z podłogą. Rzadko zdarzają się takie sytuacje, ale jednak. Ich domowy pies , młody i nadruchliwy wygryzł kawał drewnianej podłogi, nawet nie wiadomo kiedy, a że wszyscy domownicy biegają po domu boso, bo podłoga podgrzewana, to wspomniany chłopiec natknął się na drzazgę sporych rozmiarów. Drzazga weszła w piętę tak niefortunnie, że trzeba było jechać do chirurga i wyjmować ją przy pomocy narzędzi, potem piętę zszyć itd.
Na samo wspomnienie cała noga mnie boli...
Przy porannej kawie włączyłam telewizor, by wysłuchać najnowszych wiadomości i wpadł mi w ucho wywiad z naszym ministrem od zdrowia lub chorób, jak kto woli. Dziennikarz zapytał o drożyznę w temacie leków, zwłaszcza o bardzo drogie leki dla ludzi starszych, którzy nie mogą kupić tańszych zamienników. Pan minister potwierdził, że leki są drogie, ale rząd nie ma na to wpływu, a zresztą emeryci dostają trzynastą i czternastą emeryturę, więc o co chodzi?
Teraz już nie muszę się głowić, na co wydać te dodatkowe pieniądze, gdy wpłyną mi na konto...
Zawsze mnie zastanawiało, gdy widziałam na różnych filmikach na YT, a także na zdjęciach w czasopismach wnętrzarskich, osoby chodzące po domu na bosaka. Nigdy mi nie przyszło do głowy, że mogą mieć ogrzewanie podłogowe 😂 Ot, klasyczny blokers ze mnie 🤣
OdpowiedzUsuńNiemniej jednak ciągle jest to dla mnie dziwne. Przecież żeby nie wiem co, te stopy zaraz będą brudne?
Na co ja wydam trzynastkę, to już wiesz... oddam państwu z nawiązką...
Mnie natomiast dziwi chodzenie w butach i to jeszcze na obcasie, ale może to tylko do filmu lub do zdjęcia.
UsuńTak, a podobno rząd tyle nam daje...
To też.
UsuńJedna daleka znajoma całe życie chodzi na wysokich szpilach, przyzwyczajona do tego stopnia, że na po domu, jeśli już w ogóle zmienia obuwie na kapcie, to kupuje sobie takie również na obcasie. Ja nie wiem, co się będzie działo z jej kręgosłupem na starość...
No ale rozumiem też siłę przyzwyczajenia i że czułaby się bez tych szpil nie wiem - boso?
😁
Pewnie tak, poza tym stopa się zmienia. Widuję panią po 80-ce, która biega w szpilach do Biedronki, chyba ma już zdeformowane stopy, jak dawniej gejsze...
UsuńA mnie ciekawi, co w tym ktoś widzi dziwnego? Moje Młode tylko na bosaka ganiają po domu, ewentualnie w skarpetkach. Ja do wieczora chodzę w kapciach lub kapcio-skarpetach, ale po kąpieli zwykle na bosaka śmigam. Latem na bosaka ganiam również po ogródku, kamieniach, ulicy... W BE widuje się dzieciaki z zamożnych rodzin w eleganckich strojach ganiające na bosaka wszędzie. Stopy jak noc. Zresztą dorosłych też widywałam na mieście na bosaka i to bynajmniej nie tylko nad morzem. Stopy mają to do siebie, że można je umyć ;-) Mnie zdarzało się nawe noworoczne fajerwerki oglądać na bosaka. Tak, w śniegu stojąc i nie, nie piłam ani nie brałam niczego.
UsuńBo może w Belgii macie czyste ulice i trawniki, ja nie zaryzykowałabym na bosaka, gdy widzę plujących i smarkających wprost pod nogi, a na trawnikach same psie kupy...nawet na plaży to duże ryzyko, bo jak nie kawałki szkła, to niedopałki, zakopane pampersy itp.
UsuńNo tak, słuszne wnioski... Ulice i trawniki faktycznie tu czyste w porównaniu z Polską. Nawet 10 lat temu, gdy przyjechaliśmy, byłam zszokowana, że w Brukseli - takim wielkim mieście - ludzie w każdym wieku leżą na trawie w parku, dzieciaki się turlają z górki koło sklepu po trawniku, no i że psich kup tam nie mam choć psów wszędzie pełno... Tak, pamiętam z Niska, że paniusie wyprowadzały psy na plac zabaw i pozwalały im srać pod huśtawkami... a kotom do piaskownicy... Po 10 latach tutaj niemal zapomniałam, jak wyglądał chodnik pod moim blokiem, czy przystanek autobuoswy w mojej podkarpackiej wsi. A tu siedzę nierzadko zadkiem zwyczajnie na chodniku czy trawie koło przystanku w oczekiwaniu na autobus i nie jestem bynajmniej jakims dziwnym jakimś wyjątkiem. W miasteczku koło naszego przystanku wygląda jak na pikniku - ludzie rokłądaja się na trawie i jedzą, piją, leżą słuchając muzyki... Chodniki są systematycznie sprzątane specjalnymi maszynami odkurzająco-myjącymi. Z plażami jest różnie. Pety i palaczy niestety spotykamy wszędzie, czasem szkła i inne śmieci, ale tragedii nie ma, a mandaty dosyć wysokie za śmiecenie.
UsuńA widzisz! pamiętam swój pierwszy pobyt za granicami kraju, zdziwiła mnie czystość na ulicach właśnie...
UsuńMiło poczytać o cywilizowanych krajach...
UsuńMinistrowie z (nie)rządu są tak bezczelni i oderwani od rzeczywistości, że szkoda słów.
OdpowiedzUsuńO włosach słyszałam, ale nie stosuję, bo mi kret na działce nie przeszkadza ;)
A historia z paliwem - ręce opadają, ale za komuny nikt się ekologią nie przejmował. Za to teraz ekooszołomstwo ma się świetnie, czyli wahnięcie w drugą stronę. Cóż, obyśmy tylko zdrowi byli i stawali się pacjentami straconymi dla tzw. systemu zdrowia.
Zdrowie to teraz wartość nadrzędna, bo i lekarzy, jak na lekarstwo!
UsuńTo prawda, że w pociągu wiele można się dowiedzieć. Ludzie są w takich sytuacjach bardzo szczerzy, bo wiadomo, że znajomości te są przelotne. Kiedyś dużo jeździłam i zawierałam takie znajomości.
OdpowiedzUsuńJedna mocno utkwiła mi w pamięci. Przed Kato, gdzie wysiadałam, zostałam sama w przedziale z mężczyzną. Porządny, trzeźwy :) mądrze mu z oczu patrzyło. Milczał całą drogę, aż nagle zerwał się i zaczął na dawać na to "co robi ten rząd?!" Chodziło o reprywatyzację, dokładnie o Polmos. Wtedy nie bardzo o to dbałam. I nie bardzo rozumiałam, czemu w nim tyle autentycznego żalu, goryczy i czego właściwie ode mnie oczekiwał? Trochę się przestraszyłam, że coś ma z głową nie tak. Dziś wiem, że było zupełnie odwrotnie :(
Czasami na ulicy mijam takich starszych panów dyskutujących o sytuacji w kraju i poruszeni bywają bardzo, kwiatków to między zdaniami nie ma!
UsuńCiekawe historyjki.... Ta o drzazdze przypomniala mi wydarzenie z wczesnego dziecinstwa kiedy to mielismy choinke ze swieczkami a dla polysku komus przyszlo do glowy posypac ja szklanymi wlosami/wata . Brat i ja lezelismy z ojcem w lozku sluchajac bajki jaka nam opowiadal a tu choinka zaczela sie palic a ogien ogarniac firany. Ojciec wyskoczyl by wygasic i tak sobie do stop nawbijal tej waty ze nie mogl chodzic bo klulo i bolalo. Lekarz nie byl w stanie wydlubac kazdej czastki wiec ojciec przez dlugi czas kulal i cierpial az sie samo jakos wykruszylo.
OdpowiedzUsuńO tak - chcac sie zapoznac z plotkami nalezy isc do fryzjera. Drugim fachem ktory wysluchuje i zna, zwlaszcza jesli tyczy stalych klientow, to barmanii. U nas mozna dostac ksiazki przez nich napisane z calymi kolekcjami historyjek o ludziach i sytuacjach. Nigdy nie czytalam ale jednego roku kupilam na Gwiazdke komplet takich ksiazeczek dla ziecia pod ogolnym tytulem "Lektura do czytania siedzac na tronie", bylo ich 4 o smiesznej tematyce. Ziec trzyma je w toalecie do dzis i mowi mi ze jesli goscie odwiedzaja sale tronowa to siedza tam i siedza zasmiewajac sie do lez.
Kiedyś w sali tronowej mieliśmy półkę z książkami, ale w sumie czytanie na tronie nie świadczy dobrze o przewodzie pokarmowym, lepiej krótko i lekko:-)
UsuńTwój tato miał zdarzenie z ozdobami, a ja z kaktusem co gubił kolce, okropność!
To prawda z tymi barmanami, sama śledzę jeden "barmański" profil na FB i czytam tam bardzo ciekawe historie 😀
UsuńRównie ciekawe są wspomnienia sprzątaczek pewnie lub niań:-)
UsuńTeraz oleju może nie wylewają, ale z kolei rolnicy wylewają resztki trujących cieczy z oprysków oraz opakowania po nich do rzek i rowów. Kiedy byłam u znajomego, w rzeczce chciałam umyć garnuszek, wtedy uświadomił mi, że obecnie rzeki są ściekami chemikaliów, nie ma składowisk, punktów, gdzie mogliby oddawać, więc wszystko ląduje w rzece, rowie, lesie.
OdpowiedzUsuńZasyłam serdeczności
Nawet z górskiego potoku ryzykownie się napić, mąż kiedyś spróbował i biegunkę miał dwa dni!
UsuńO sierści psa, przeciwko kretom słyszałam, ale o włosach... Trzeba będzie to sprawdzić:)
OdpowiedzUsuńA ja pierwszy raz słyszałam!
UsuńPan od wylewania ropy ma się czym chwalić... Już myślałam, że ją zabierał dla siebie, miałoby to więcej sensu.
OdpowiedzUsuńO włosach odstraszających krety pierwsze słyszę. :) Wiedziałam za to, że dla odstraszania kun radzi się wrzucić do samochodu włosy yorka, bo te psy polują na takie zwierzątka. :) Ale nie próbowałam. W sumie ciekawe, czy koleżanka, która wozi yorki w aucie, rzeczywiście nie miała nigdy problemu z takim nieproszonym gościem...
Historia o drzazdze w stopie przypomniała mi, jak jeden pechowy kolega nadepnął na jeżowca, też mu się dość mocno wbił. Ja to i przy podłogówce wolę chodzić w kapciach i czuję się tak bezpieczniej. Może mi zostało z czasów, gdy jeszcze żyli dziadkowie, dziadek jeździł na ryby i istniało ryzyko, że u nich w domu na podłodze będzie jakiś zgubiony haczyk.
Ja nawet w upały nie chodzę boso, bo pot ze stóp wsiąka np. w dywan, chyba że ktoś nie ma dywanów i często myje podłogi.
UsuńLubię podsłuchiwać ludzi w tzw. miejscach publicznych:):):)Wiele można usłyszeć. Ciepłych Świąt!!!
OdpowiedzUsuńOj można, nawet gdy nie ma się ochoty.
UsuńOby wreszcie ciepłych:-)
O sposobie na krety nie slyszalam. Rozczulil mnie tez pies nie mogacy znalezc sobie miejsca bo dywan znikl:)
OdpowiedzUsuńSpokojnych Swiat Jotko:)
I wzajemnie, Aniu, no i ciepełko by się zdało, prawda?
UsuńNajbardziej podoba mi się o psie i dywanie.
OdpowiedzUsuńZdrowych i radosnych świąt :)
Dziękuję i wzajemnie:-)
UsuńFajne te rozmowy, lubię takie. Dowiedzieć się można sporo, nauczyć, pośmiać. Drzazga w pięcie to ból, a moja córa, kiedy była mała, wbiła sobie w piętę kość z kurczaka. Tylko, że nie wiedziałam na początku, co to jest. Dopiero po wyjęciu lekarz pokazał mi kawałek kości. Co się okazało? Ano pies mojej ciotki gryzł kości na dywanie. Potem oni pojechali na wczasy, a my z córą zostałyśmy pilnować ich domu. No i stało się- coś w pięcie- pogotowie. Strasznie się lekarz namęczył, bo ta kość wyślizgiwała mu się spod pęsety, a wrzasku było co niemiara. Kiedy w końcu wyjął to paskudztwo, nie wierzył swoim oczom, ja zresztą też. Dopiero po chwili zajarzyłam cały ciąg zdarzeń.I po wrzasku była kupa śmiechu.
OdpowiedzUsuńTo naprawdę niecodzienna drzazga, tez byłabym zdziwiona!
UsuńMnie kiedyś kaktus pokaleczył dotkliwie, od tej pory nie mam żadnego...
Może opuncja? Wpadłam na taką metrową i też nie mam, w domu kaktusów.
UsuńNie, to był taki włochaty kaktus, który pluł igłami...
UsuńWskazówka z włosami bardzo przydatna bo u mnie kretów jest zatrzęsienie, zapadam się chodzić po ogrodzie. Już wiem co z nimi zrobię 😀
OdpowiedzUsuńMoja mamusia za 13-tke kupiła sobie nowy kwietnik 😁, o lekach chwilowo nie słyszałam, ale sąsiadka mamy skarży się, że drogo. W końcu firmy farmaceutyczne są najlepiej prosperujące , ceny będą windować a klientów i tak nie zabraknie..
ja na stałe mało kupuję, prawie wcale, ale i te na przeziębienie nie są tanie...
UsuńMnie dotyczy trzynastka mimo ze jestem młody... Takie życie.
OdpowiedzUsuńMotyw na krety bardzo ciekawy. Zapamiętam ten sposób!
Zamiast trzynastek lepsze byłyby godziwe renty i emerytury...
UsuńCiekawych rzeczy można się czasem dowiedzieć w miejscach publicznych. :)
OdpowiedzUsuńW sumie to racja. Nie ma sensu chyba tłumaczyć sobie tekstów każdej piosenki, która nam się podoba. Lepiej odbierać muzykę emocjami.
Pozdrawiam!
https://mozaikarzeczywistosci.blogspot.com/
Czasami nawet lepiej nie wiedzieć o czym jest tekst, choć melodia wpada w ucho...
UsuńCzytając o psie i drzazdze, która utkwiła w stopie chłopca przypomniała mi się wizyta u znajomych posiadających wymuskane, lśniące czystością mieszkanie. Nasza suczka jamniczka jak zawsze wszędzie nam towarzyszyła i tym razem też. Znajomi prosili by zostawić ja w ogrodzie, mimo to ponieważ żal nam jej było..... pewnie by piszczała i skomlała pod drzwiami - zapewniając, że jest czystym dobrze wychowanym pieskiem weszliśmy z nią do środka. Zagadaliśmy się przy stole, a tu krzyk pani domu.. W pokoju obok na środku pięknego dywanu - potężna kupa. Kompromitacja, przeprosiny, natychmiastowe czyszczenie przeze mnie dywanu.
OdpowiedzUsuńDo tej pory tego nie zapomnę.... Wiki była b. porządnym pieskiem, czystym, dobrze wychowanym, nigdy nie zdarzało jej się by nabrudziła w domu i przecież nieraz zabieraliśmy ją ze sobą odwiedzając przyjaciół.
To musiała być jakaś demonstracja.. .ale czego ?
To była zemsta za to, że gospodyni kazała jej czekać na dworze, a skąd wiedziała? nie pytaj...
UsuńBBM: Kiedyś krety goniłam kulkami naftaliny. Nie wiedziałam, że wystarczyłyby moje włosy!😁
OdpowiedzUsuńO naftalinie nie słyszałam, a włosy wypróbuj, może się sprawdzi?
UsuńOstatnia grafika niestety najlepiej pokazuje, dlaczego profilaktyki i skutecznego leczenia brak... :(
OdpowiedzUsuńWczoraj po raz nie wiem który oglądaliśmy "Nie ma róży bez ognia"... kombinatorstwo pełną gębą! :)
Nic się nie zmieniło, najwyżej na gorsze!
UsuńMy zbieramy sierść naszych psów do worka. A ponieważ wszystkie linieją jednoczesnie mam tego "bogactwa" w domu mnóstwo. Jednak czy to rzeczywiscie działą na krety...Tylko na poczatku. Potem się przyzwyczajają.
OdpowiedzUsuńA co do ministra od śmierci i choroby, to szkoda gadać. To jest po prostu tępy biurokrata a do tego chyba i sadysta. Ale jest z siebie widocznie bardzo zadowolony, bo kandyduje na posła. Ciekawam, czy ktos na niego zagłosuje. Jesli tak, to kiepsko to świadczyć będzie o inteligencji Polaków.
Tez jestem ciekawa, kto na niego zagłosuje, ale może do zostania posłem wystarczy mu głosów rodziny i znajomych?
UsuńWpadam na krótko z życzeniami świątecznymi. Zawsze z przyjemnością czytam wesołe historyjki u Ciebie. :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że ostatnio tak rzadko do czytania czy pisania bloga podchodzę.
Ale życie okazało się jeszcze bardziej intensywne i ciekawe, niż się zapowiadało!
Czerp więc pełnymi garściami, blogi poczekają:-)
Usuńz włosami (i paznokciami zresztą też) jest tak, że gdy wpadną w ręce osoby, która nas mocno nie lubi, to może ich użyć do zrobienia nam kuku w stylu voodoo lub coś w tym guście... o patencie na krety nie słyszałem, słyszałem tylko o rozsypywaniu włosów, najlepiej zresztą psiakowych, pod autem, żeby kuny nie wlazły i kabli nie pogryzły... ale odkąd na naszym podwórku rządzi wielki, kudłaty maine coon, to kuny tu nie zaglądają, ostatnia się wyniosła w trymiga od sąsiadów ze strychu, gdy tylko się pojawił... psiak - okay, trzy inne koty - okay, ale ten stwór to już było dla niej za wiele, nie wytrzymała ciśnienia, spakowała graty i dokonała przeprowadzki w jakieś dalsze miejsce...
OdpowiedzUsuńp.jzns :)
Mojej koleżance kable w aucie gryzły ciągle szczury, musiała kupić garaż...
UsuńWitaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńJak to w życiu - czasem zabawnie, czasem - przykro.
O włosach jako remedium na krety nie słyszałam, ale babcia koleżanki twierdziła, że obcięte lub wyczesane włosy należy zbierać i zakopywać, by nie porwały ich ptaki do budowy gniazd, ponieważ to odbiera właścicielowi przywłaszczonych włosów siły:) Ot! taki nieszkodliwy zabobon:)
Zdrówka i spokoju życzę z okazji Świąt Tobie, Twoim Bliskim (specjalny buziak dla Najmłodszego) oraz Gościom Twojego bloga.
Pozdrawiam:)
Dziękuję w imieniu wymienionych i dla ciebie samych przyjemności:-)
UsuńSzkoda, że tej rady o włosach nie znałam wcześniej. Co prawda ptaki mego domu nie nawiedzają(jedynie gołębie parapet), ale niedawno obcinałam sobie włosy i ich nie zebrałam. Może dlatego tak ciągle sił mi brakuje. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńMoże ktoś je niecnie wykorzystał?
UsuńNa odpływ sił nie zawsze mamy wpływ, tez zauważam z wiekiem różnicę kondycyjna i w ogóle...
Podobno cuda działa wit.D3
No popatrz, o włosach i kretach nie słyszałam! Jesteś dobra obserwatorką! Serdeczności ♥️
OdpowiedzUsuńczasami samo wpada w ucho i oko:-)
UsuńKonkluzja zawarta w ostatnim memie jest bezcenna...
OdpowiedzUsuńRadosnych Świąt!
My już w połowie, bo od wczoraj już świętujemy z wnusiem:-)
UsuńPsu dywan się po prostu należy i już!
OdpowiedzUsuńA Tobie się należą zdrowe i wesołe Święta🐥🐰🌞😍
Oj, nam wszystkim:-)
UsuńSamych radości, Aniu:-)
Zdrowych, ciepłych, rodzinnych Świąt Wielkanocnych!!!
OdpowiedzUsuńWzajemnie i dla twoich pań oczywiście także!
UsuńJoAsiu ♥ post jak zawsze świetny !
OdpowiedzUsuńKochana, przesyłam życzenia ciepłe i piękne
jak tchnienie wiosny
niech to będzie dla Ciebie i Bliskich
czas pomyślny i radosny
niech zawita w sercach dobro i spokój
ogrom otuleń miłości, moc wiary i nadzieja
pomyślny czas niech nastanie wokół
niech radość króluje i czas wypełnia
każdego dnia, nie tylko w święta.. 🍀💖💙
AnSo, przepiękne życzenia!
UsuńBuziaki posyłam i moc uścisków:-)
O włosach czytałam w poradach ogrodniczych.Nie próbowałam.Znajomy kiedyś tam posłyszał za paznokcie dobre dla fiskusa a że pracował w więzieniu to nakazał więźniom obcinac paznokcie ,jak przyszedł do domu to go żona mało nie zabiła.M8lych Świąt.
OdpowiedzUsuńŚwietna anegdota:-)
UsuńZdrówka i radości!
Lubię te Twoje zasłyszane teksty. Sama też podsłuchuję często. Wkurza mnie tylko, że nie rozumiem arabskiego i francuski słabo, ale na obczyźnie za to "naszych" nieźle się słucha, bo zwykle są przekonani, że nikt ich nie rozumie i mówią więcej, niż powinni. Ale i Belgów fajnie się słucha... Kopalnia wiedzy o ludziach takie rozmówki.
OdpowiedzUsuńA tv to dobrze, że nie mam. Wystarczy, że czasem trafiam w internecie na dyskusje związane z pomysłami i wypowiedziamy polityków Waszych czy Naszych... już mnie nerwa bierze.
Niektórzy nie krępują się wcale, nawet rozmawiając przez telefon...
Usuń