Chyba wiem, jakie wieże mieliście na myśli, ale nic z tego. Nastała moda na wieże widokowe! I to nie tylko na Dolnym Śląsku czy w ogóle w miejscach licznie odwiedzanych przez turystów. Poza tym często wchodzimy na wieże kościelne, o ile jest taka możliwość, bo z góry świat wydaje się inny, więcej widać, a jednocześnie nie wszystko jest widoczne, wiecie co mam na myśli?
Nasze tegoroczne wakacje to mi się głównie z wieżami kojarzą, schodami i widokami aż po horyzont. Na końcu opowiem o wyzwaniu, jakie rzucił mi mąż przed wejściem na kolejną wieżę.
Zwiedzając zamek nie wypada nie wejść na wieżę, bo i widoki cudne i zobaczyć można było te skały, z których Małgorzata z legendy zrzuciła swego przyszłego męża.
Tak, to wieża zamku Grodno, na tablicach umieszczono informacje o okolicznych wzniesieniach.Wspominałam już o zdobywaniu Góry Borowa, a tam także wieża widokowa , co ciekawe wszystkie wieże mają inną wysokość i kształt.
W czasie wyprawy do Teplickego Skalnego Miasta skorzystaliśmy z wejścia na punkt widokowy zamku Strzemię. Schody schodami, ale drabin nie lubię, zwłaszcza gdy droga jednokierunkowa i tablice ostrzegawcze - niebezpieczeństwo, wchodzisz na własne ryzyko. Weszłam, a widoki warte każdej drabiny!
Nawet w małej miejscowości Miroszów, która pewnego dnia stanęła na naszej drodze znaleźliśmy wieżę, tym razem drewnianą, obok wiata piknikowa, ławeczki i trasy rowerowe.
Ze Stogu Izerskiego warto powędrować nieco dalej, by wejść na wieżę widokową po stronie czeskiej - Smrk zaprasza turystów nawet nieco leniwych, wystarczy wjechać kolejką na Stóg i dalej spacerkiem do wieży, ale chętnych nie było wielu.
To była chyba jedyna wieża, na którą nie weszliśmy, choć wybudowana o rzut beretem od naszego hotelu. Sky Walk - taka nazwa i wielka inwestycja!
Dlaczego nie weszliśmy? Z kilku powodów. Widok z balkonu naszego pokoju hotelowego był lepszy, wejście na wieżę koszmarnie drogie (dla 2 osób to koszt 140 zł), a wędrowanie po pochylni przypominało zdobywanie Giewontu w godzinach szczytu.
Skorzystaliśmy za to z eleganckich toalet za friko, bo wieża stała na szlaku naszej wędrówki, a dziś darmowe siusianie to unikat!
Wreszcie wyzwanie, o którym wspominałam. Wiele razy byliśmy w Licheniu, ale nigdy nie byłam na wieży bazyliki, bo na innej owszem. Nie chciało mi się oglądać widoków z wnętrza szklanej kopuły nagrzanej od słońca (zaznaczona na zdjęciu strzałką). Jednego razu mąż wszedł i odkrył, że zainstalowano klimatyzację. Założył się ze mną, że nie pokonam 114 m schodami ( wieże opisane wyżej miały ok. 33-40 m), a podobno to ponad 760 stopni, nie liczyłam.
Wjazd windą kosztuje 10 zł, wejście schodami 5 zł.
Na 15 piętrze musiałam odpocząć nieco (razem jest 31 pięter), całe szczęście idąc na górę można podziwiać widoki przez okna, a obawiałam się, że schody będą kręte i ciemne, na szczęście takie nie były.
Była za to klima powyżej któregoś piętra, nawet założyłam bluzę, bo przesadzili z wyziębieniem...
Zakład wygrałam, fotki zrobiłam, czy było warto? Zawsze warto sprawdzić siebie i obejrzeć świat z góry!
O dziwo, nie bolały mnie nogi po tylu schodach, ale wcześniej ćwiczyłam przecież w Izerach!
mnie się akurat skojarzyło z szachami, mimo że w tę grę nie gram, a jak gram, to beznadziejnie...
OdpowiedzUsuńkiedyś gdzieś czytałem, że ze sportów prostych najwięcej kalorii spala się wchodząc po schodach... potem się wtedy zastanawiałem, dlaczego od SCHODZENIA po schodach się nie grubieje?...
p.jzns :)
Trochę się grubieje, bo ćwiczone są mięśnie, a one twardnieją i są cięższe od sadełka...
UsuńJesteś zuch nad zuchy Jotko :)
OdpowiedzUsuńOglądanie panoram to silna pokusa aby się wdrapywać wysoko. Kiedyś nie straszne mi było wdrapywanie i na wieże i na góry, ale niestety dwie radioterapie katastroficznie osłabiły mięśnie moich nóg. Dlatego to z kilku wież na które miałam okazję wejść zrezygnowałam.
Taras widokowy w Sky Tower znajduje się na przedostatnim, czyli 49 piętrze wieży i pozwala podziwiać krajobraz około 200 metrów nad ziemią.
Można się tam dostać tylko windą, bo organizowane są seanse o określonej godzinie i ograniczone czasowo i takie stadne oglądanie ograniczone czasowo mi się nie podobało, ale dwa razy wjechałam, o różnych porach roku :)
A wieże widokowe ostatnio rosną jak grzyby po deszczu, niedługo pewnie każda gmina będzie miała co najmniej jedną, no bo atrakcja turystyczna to niewątpliwie jest.
No tak, każda niemal miejscowość chce przyciągnąć czymś turystów, z dwojga złego wole wieże widokowe od koszmarnych pomników czy patriotycznych ławeczek...
UsuńDzięki, chciałam sprawdzić, czy nie rdzewieję:-)
Z wiezami skojarzył mi się kolor srebrny, wieże widokowe rosną jak grzyby po deszczu, tak samo nastała moda na małe tężnie.Brawo za pokonanie tyłu schodów, ja miałam dosyć jak targałam wszystko na 7 piętro podczas ponad miesięcznej wymiany windy.Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńNo tak, mieszkanie na 7 piętrze może pokonać, a windy psuja się czasami, moja znajoma mieszka na 8, ja na 3, pracowałam tez wysoko, więc trening jest.
UsuńNa takie wieże-szkielety wchodzić nie lubię, na kościelne owszem, bo są zabudowane. Jako dziecko na żadną nie weszłam, bo się bałam, że schody się zawalą. :D A raz - pamiętam, że to było w gimnazjum - chętnie weszłam po takiej stalowej konstrukcji na jakąś skałkę, ale z zejściem już miałam duży problem... Ale po takich drabinach zdarzyło mi się chodzić, w Słowackim Raju (piszesz, że nie lubisz drabin, ale jeśli to nie jest jakaś wielka awersja, to polecam) i nie było tak strasznie, chociaż jak wspominam, to trochę ciarki przechodzą. :D
OdpowiedzUsuńDrabiny są w wielu miejscach w górach i albo wchodzisz, albo zawracasz, ale generalnie nie lubię, wolę naturalne przejścia...
UsuńPiekne widoki z tej wiezy, bardzo mnie urzekly - czyli wartalo sie na nia wyskrobac.
OdpowiedzUsuńNie dla mnie niestety bo jakos z wiekiem nabawilam sie leku wysokosci czego nie mialam za mlodu. Cyrki byly gdy nie wiedzac jeszcze o tym ze mam jechalam na jakis szczyt wyciagiem krzeselkowym bo chcialam wyskoczyc zamiast byc w powietrzu. Maz musial mnie trzymac a reszte trasy przejechalam z zamknietymi oczami. Innym razem jechalam zewnetrzna winda, taka na zewnetrznej scianie budynku - wiezowca, cala oszklona i tez maz mial problem opanowac moja bojazn i panike. Wracalam inna winda, wewnetrzna, obudowana a jakby jej nie mieli to nie wiem jakbym wrocila na ziemie :)
A wiesz, mnie trochę stresuje na przykład wąski balkon na wysokości, ale z kolei wolę windę zewnętrzna czy oszklona, niż takie pudło wewnątrz budynku...
UsuńSuper :D Ja włażę zawsze na wszystkie wieże :D
OdpowiedzUsuńW Licheniu są trzy, ale ta z windą najwyższa i o ile pamiętam byłaś tam:-)
UsuńKilka razy z rodzicami, raz z mężem, raz kumplem. I planuję wrócić, bo okazało się, że mężu nie zna kąpieli w tamtejszym jeziorze. :)
UsuńJa tez nie kąpałam się, ale zawsze wędrujemy wokół jeziora naszą ścieżką:-)
UsuńJak mniemam małżonek ma się dobrze :) a co z Twoim kolanem? Bo co do widoków, to jeśli idzie o leczenie, są raczej marne.
OdpowiedzUsuńKolano o dziwo daje radę, nawet w górach, nie lubi tylko przeciążeń w określonej pozycji...całe szczęście!
UsuńW Licheniu byłam, ale na wieżę nie weszłam.
OdpowiedzUsuńSky Walk - paskudztwo do rozebrania (czasem myślę, że takie obiekty powstają z powodu Facebooka i Instagrama - ludzie idą tam tylko po to, żeby wkleić zdjęcie zrobione w jakimś niebezpiecznym miejscu; to ma chyba w ich mniemaniu wyrażać, że coś przeżyli).
Zawsze powtarzam, że przez niektóre atrakcje dla turystów znika dzicz, no i z winy deweloperów!
UsuńLubię wieże, wręcz uwielbiam, ale chyba szybko nie zapomnę mojego głupiego pomysłu z wyjściem na wieżę dzwonnicy w Gandawie. Ciasne kręcone schody w kamieniu, 95 metrów wysokości, 254 schodki, zero wentylacji czy awaryjnych wyjść i ja debil postanowiłam sobie wyjść na górę w najgoretszy dzień roku (40 stopni i z 90% wilgotności) tuż po chemo- i radioterapii. W połowie gdzieś będąc i z trudem łapiąc oddech, ledwie idąc z powodu bólu stawów, pomyślałam sobie, a co kurde, jakbym tak straciła tam przytomność...? No ale nie bedę przeco wracać, skoro już tam jestem. Było warto. Widoki niezapomniane. Pomysł jednak był głupi. Bardzo głupi.
OdpowiedzUsuńCiasne i kręcone - to nawet zawrotów głowy można dostać.
UsuńJa nie zapomnę twierdzy Kłodzko, ciasne i niskie korytarze, zimno i ciemno, nie dziwota, że żołnierze trafiali do psychiatryka...
A już myślałem, że będzie coś o wieży, in fundam której wsadziłoby się paru ogólnie znanych skurczybyków. Na takie maluśkie dożywotko. O chlebusiu i wodusi...Ale z dostępem do TVP-Info, bo nie warto być okrutnikiem...
OdpowiedzUsuńSzkoda na to wieży, lepsze byłyby lochy, a tych mamy w zamkach dostatek!
Usuń"In fundam" znaczy "w fundamentqch" czyli w podziemiach
UsuńNo tak , zapomniałam już sporo z łaciny , zbyt wiele czasu upłynęło...
UsuńTeraz bym się chyba zastanowił jak na taką wieże się dostać. Bo po operacji kolana nie mogę chyba tak dużo po schodach chodzić. Z drugiej strony dla zdrowia to na plus.
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem książka warta uwagi. Bo wmieszanie wierzeń słowian do fabuły nie jest czymś prostym wbrew pozorom.
Pozdrawiam!
https://mozaikarzeczywistosci.blogspot.com/
Z problemem kolanowym można na niektóre wieże wjechać windą :-)
UsuńWidoki z tych wież na pewno były piękne :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Były piękne, choć w górach często podobne, jeśli nie ma charakterystycznych detali...
UsuńPomimo tego, że stan mojej nogi ulega poprawie (chociaż zareagowała dzisiaj na zmianę pogody, znaczy się na deszcz, idealnie sporym bólem odczytała, że za 10 - 12 godzin będzie deszcz... i rzeczywiście padało), to wolałbym nie ryzykować wspinania się na widokowe tarasy. Wcześniej, bywając w Alpach i Pirenejach, wieże nie były mi potrzebne, ale znajdowałem takie parkingowe miejsca, z których widok był naprawdę wyjątkowy.
OdpowiedzUsuńPunkty widokowe tez bywają spektakularne, nie musi to być wieża akurat...
UsuńZrobiło mi się niedobrze od samego widoku tych wież, a najbardziej, kiedy zobaczyłam schody. W życiu po takich schodach i drabinach już nie wejdę. A chodziłam kiedyś z duszą na ramieniu, bo trzeba było przed uczniami pokazać, że nie ma czego się bać ( np. na latarnię morską w Gąskach). I jak jeszcze wchodzenie mi idzie, to przy schodzeniu dostaję ataków paniki oraz mdłości.
OdpowiedzUsuńA żeby było śmiesznie, to przy tych wszystkich lękach, weszłam ostatnio na wieżę widokową w Wiśle Małej- widok na Jezioro Goczałkowickie i Beskidy cudny.
No i zazdroszczę Ci tego wchodzenia, bo zdaję sobie sprawę z tego, co można z góry zobaczyć.
Trudność wchodzenia zależy czasami od stopni i otoczenia, zdarza mi się, że gdy wiatr wieje, to odczuwam niepokój, a nie daj boże na szczycie zbyt wąski taras...
UsuńTeż lubię sobie na wszystko popatrzeć z góry. Tym razem odkryłam nową atrakcję- widok z dachu Muzeum Solidarności w Gdańsku. Piękny ogród na dachu i wjazd przeszkloną windą.
OdpowiedzUsuńWarto wiedzieć, a u nas na dachu jednego z sanatoriów tez kawiarnia z widokiem na 9 piętrze!
UsuńSky Walk za 140 od dwóch osób…dziękuje, też bym zrezygnował…bez względu na widoki.
OdpowiedzUsuńMarę z E.
Dodam, że wszelka gastronomia wokół tez miała ceny z kosmosu!
UsuńMy od dwóch lat jakoś odpuszczamy sobie wszelkie wieże :)
OdpowiedzUsuńA my czasem lubimy się wdrapać:-)
UsuńZ góry lepiej widać. No i można się poczuć jak ptak. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńOj, to musiałabym skoczyć chyba...ale raczej tego nie zrobię ;-)
UsuńWitaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńMożna powiedzieć, że nie do u-wieże-nia, ile tych wakacyjnych atrakcji masz za sobą;)
A poważnie - gratuluję kondycji i wytrwałości:) Niczego nie ujmując imponującym widokom jako nagrodzie za trud, zmiana perspektywy oglądu od czasu do czasu także ma swoje zalety:)
Pozdrawiam:)
Trochę tego było, bo jak już się czeka na wakacje, to trzeba wykorzystać je na 200%
UsuńBBM: Coś w tym jest, że gdy widzi się wieżę i schody, to coś ciągnie na górę! Obietnica przygody? Wolności? Przestrzeni?… Wcale się nie dziwię, że wieże widokowe cieszą się taką popularnością!😉
OdpowiedzUsuńNo właśnie, podobnie z zakrętami, warto sprawdzić, co jest na końcu drogi...
UsuńCóż... Nie mam lęku wysokości, ale nienawidzę łazić po schodach! Uprzedzam - mam cięższy niż Ty zadek do wtargania na górę :-)))
OdpowiedzUsuńProblem nie w zadku, a nogach, a i Pesel nie ułatwia sprawy;-)
UsuńSuper wieże, świetna wycieczka <3
OdpowiedzUsuńW zasadzie nie wycieczka, a wyprawa kilkudniowa...
UsuńPo 10 dniach oswajania balkonu w sanatorium - dzisiaj już potrafiłam bez trzymanki zawiesić na sznurku pranie. Pierwszego dnia nie potrafiłam nawet jednej stopy postawić. NIby 2 piętro, ale przepaść widokowa ogromna. Jednak robie postępy, tak że takie wieże raczej omijam z daleka :)
OdpowiedzUsuńZ wąskim balkonem miałam problem w hotelu, ale było bardzo wysoko, a barierka niezbyt motywująca do spacerowania po balkonie...
UsuńTo podrożał Sky Walk. Płaciłam 60 zł w tamtym roku. Za taką cenę to zwykłym zdzierstwem byłoby pobieranie opłaty za toaletę jeszcze. Czy ja lubię wieże widokowe? Tak, ale u mnie to zależy jaką ma ona wysokość. Jak napisałaś dobrze zobaczyć widok z góry. Sky Walk trochę mnie przerastał jednak, szklane powierzchnie na wysokości to nie dla mnie, jak i przeplatane liny i nic pod nimi. Nie jestem fanką adrenaliny, ale piękne widoki uwielbiam.
OdpowiedzUsuńPodobnie z wieżami kamiennymi, gdzie tylko strome schody i nic wokół, zawrotów głowy można dostać lub ataku paniki...
UsuńGratuluję wygrania zakładu i przede wszystkim kondycji. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDziękuję Iwonko, obserwuję , że kondycja coraz słabsza jednak...
UsuńByłam w górach Izerskich, ale tam nie dotarłam. Muszę tam się wybrać.
OdpowiedzUsuńJest w czym wybierać, ale czasami trzeba mieć gruby portfel!
UsuńPięknie podróżujecie:)
OdpowiedzUsuńO, jaki ognisty kolorek sobie zrobiłaś:)
Wszystkiego najlepszego kochana z okazji imienin i urodzin:)
Morgano, dziękuję serdecznie, zwłaszcza za pamięć. w tym roku wiele czasu spędzam u wnuka, więc różne okazje mi umykają, nawet własne...
UsuńW Licheniu byliśmy w zeszłym roku, ale nie wiedzieliśmy, że można wejść na wieżę bazyliki. W tym roku odwiedziliśmy z kolei wieżę w Człuchowie. Widok nas zachwycił :)
OdpowiedzUsuńSą jeszcze dwie wieże kościelne, bezpłatne, ale jedna rzadko otwarta dla turystów;-)
UsuńW Człuchowie nie byłam, może kiedyś...
Nazbierałaś tych wież jak nie wiem co 😃 Podobno jako dziecko weszłam na wieżę w kościele Mariackim w Krakowie, ale tego nie pamiętam. Najwyższa to chyba była na Trzy Korony, jeszcze na Baraniej Górze byłam. Przypomniała mi się też latarnia morska, tylko już nie pamiętam czy w Kołobrzegu czy w Świnoujściu, wtedy nie było jak robić fotek co chwilę to i z pamięci uciekało, a szkoda 😟 Twoja kolekcja wież jest imponująca 👍🙂
OdpowiedzUsuńAniu, bo tyle ich nastawiali, a najbliżej, to mam Mysią Wieżę w Kruszwicy, widoki przepiękne, na całe Gopło!
UsuńO tak, gdyby nie fotki, to by wiele uleciało...