Plotka jest jak śnieżna kula, im więcej ust powtórzy daną wiadomość, tym bardziej obrasta ona w dodatkowe, najczęściej nieprawdziwe szczegóły.
Do napisania tej notki sprowokowały mnie doniesienia o chorobie księżnej Kate.
Gdy okazało się, że żona księcia Wiliama choruje na nowotwór, co sama w oficjalnym wystąpieniu potwierdziła, wielu wścibskich trolli zaczęło przesyłać przeprosiny na różnych portalach. A przedtem plotkowano, ile się da: a to zdrada Wiliama, a to porzucenie dworu przez parę książęcą i rozwód, a to konflikt w rodzinie królewskiej itd.
Co niektórzy oczywiście przy tej okazji, chcieliby poznać intymne szczegóły choroby i leczenia. Zresztą cały chyba świat dziennikarski funkcjonuje na podobnej zasadzie, a ty weź człowieku udowodnij, że nie jesteś wielbłądem.
Czy jednak poczytność gazet i portali warta jest spokoju czy nawet życia człowieka? Mówi się, że popyt określa podaż, więc to niejako odbiorcy tych wszystkich sensacji wymuszają na twórcach fake newsów określone działania. Coś w tym jest... podobnie bywa z serialami i literaturą, które tworzone są masowo, ale jaka jest ich wartość?
W związku z opisanym zdarzeniem przypomniała mi się historia z pracy. Jedna z koleżanek wpadła kiedyś do mnie na kawę w okienku między lekcjami i przyciszonym głosem, nieco zakłopotana mówi, że widziała wczoraj panią X, którą ktoś pijaną prowadził do taksówki. Ledwo stała na nogach!
Zapytałam czy podzieliła się tą informacją z kimś znajomym? Na szczęście nie miała sposobności, pracowała zresztą u nas od niedawna. Wytłumaczyłam jej, że pani X czasami miewa problemy z kręgosłupem i tak się składa, że miała wczoraj atak rwy kulszowej, więc mąż zawiózł ją do szpitala na izbę przyjęć po zastrzyk, a dziś nie ma jej w pracy i pewnie kilka dni nie będzie.
Mina koleżanki - bezcenna! Uznała to za jakiś znak, że przyszła z tym do mnie.
Łatwo sobie wyobrazić te plotki, szeptanie po kątach, podejrzenia, gdyby wiadomość o pijanej nauczycielce rozeszła się szeroko, a jeszcze każdy dodał coś swojego, tak dla podkreślenia sensacyjności informacji ...
Ilu ludziom podobne plotki zniszczyły życie, karierę, małżeństwo, relacje z sąsiadami, spokój wewnętrzny?
Nienawidzę plotki.
OdpowiedzUsuńBardzo często jednak znajduję się w ich macierzy, tam się rozmnażają, wylegają na powierzchnię, obnażają półprawdy i kłamstwa.
Nie biorę w tym udziału. Nie przekazuję niczego dalej i nie interesuję się.
W pewnym sensie ucinam im drogę.
Czyli plotki wpadają u Ciebie jak w studnię i dobrze!
UsuńPlotkuje, tak jak wszyscy: o czyms musi sie rozmawiac choc wybieram te pozytywne sprawy, uprawiam wiosenne plotki. Sama tez pewno jestem czasem obiektem plotek, bo tego nie mozna zatrzymac, ustrzec sie przed tym. Tak po prawdzie to nieczego nie wiemy w 100 procentach, fakty wygladaja na mniej wiarygodne od zmyslen czy przeklaman. Taki to czas nastal...
OdpowiedzUsuńNiedopowiedzenia rodzą pomówienia. kiedyś w pracy zaczepiła mnie koleżanka uwagą, że chyba jestem bogata, bo ciągle nowe swetry zakładam, a jej na to, że przerabiam stare, sama szyję bluzki i spódnice i tyle.
UsuńU nas sie mowi: A kto bogatemu zabroni.... przerabiac stare czy samemu szyc bluzki?
UsuńA tak czasami tez mówię:-)
UsuńJedna z mam ze szkoły syna była po udarze. Chybotliwy chód, lekki oczopląs, lekko bełkotliwy sposób mówienia. Koleżanka uznała, że pijana albo naćpana i nie pogadasz. Taką przyjęła wersję i takiej się trzymała...
OdpowiedzUsuńO tak, jak to mówią - zabijesz, a nie przekonasz!
UsuńPlotka mówi więcej o plotkującym, niż o oplotkowanym. Jeśli powiem w większym gronie, że idziemy z mężem do znajomych na wieczór, część pomyśli, że idziemy się nawalić. I zawsze jest to ta część, która sama wychodzi do znajomych po to, aby się nawalić :)
OdpowiedzUsuńZgadza się! gdy ja odmówiłam zaproszenia na kawę po drzwiach otwartych w szkole, ktoś mnie zapytał, gdzie tak mi śpieszno, chyba nie do męża, a ja na to, że właśnie do męża, bo idziemy na randkę:-)
UsuńMiałam bardzo podobny przypadek.
OdpowiedzUsuńAtak migreny w pracy. Położyłam głowę na biurku i czekałam, kiedy już będzie można iść do domu. Nawet nie usłyszałam, że cichutko otwarły się drzwi.
A potem, od pana z ochrony, dowiedziałam się: zajrzała do mnie jakaś kobita, wycofała się i poszła prosto do niego ze skargą, że pracownik leży pijany. Pewnie do tej pory sobie wspomina, jakie to w kulturalnej instytucji porządki...
Każdy sądzi po sobie, cóż. Bo normalny człowiek by pytał przede wszystkim, czy się coś nie stało.
Migreny w pracy zdarzały mi się często, nawet wracałam do domu taksówką, ale nie wszyscy to rozumieli, szefowa na pewno nie!
UsuńDziwi mnie, że pani, która weszła do ciebie tak zareagowała, normalnie człowiek powinien wszcząć alarm, bo mogłaś zasłabnąć!
Mnie plotka kojarzy się z arią z opery Rossiniego - Cyrulik Sewilski ==> https://www.youtube.com/watch?v=AFWRaKrmovY
OdpowiedzUsuńWidać duszę melomana! Lubię Cyrulika:-)
UsuńPlotka jest okropna i sama doświadczyłam jak ktoś na mnie mówił rzeczy, które były wyssane z palca. Wiem jak taka plotka może bardzo zranić inną osobę dlatego nie plotkuje, naprawdę nie lubię tego.
OdpowiedzUsuńJa staram się dowiedzieć jak najwięcej, zanim przekażę informacje dalej...
UsuńPlotka wylatuje wróblem, a wraca kamieniem. Niestety nieraz przekonałam się o tym. Nie lubię rozmawiać o innych osobach za ich plecami.
OdpowiedzUsuńKiedyś byłam na spotkaniu po latach od matury, wyszłam zniesmaczona obgadywaniem nieobecnych, miałam wrażenie, ze gdy wyjdę, tez mnie obsmarują...
UsuńWitaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńJakoś tak dziwnie się składało, że w większości wykonywanych profesji obowiązywała mnie klauzula poufności, a czasami nawet - tajności:) Ten wymóg zawodowej dyskrecji miał chyba wpływ na moje prywatne zachowania, bo unikam plotkarzy jak ognia:)
Pozdrawiam:)
Chyba więc niewiele osób mogłoby pracować w zawodach, gdzie owa poufność jest wymagana...
UsuńOj, jak ja to dobrze znam! Ludzie więcej o nas "wiedzą", niż my sami :) To taka metoda na poczucie się lepszym. Paskudna, niegodziwa, ale skuteczna.
OdpowiedzUsuńWłaśnie! i skąd to wiedza? ja mieszkam już 30 lat w moim bloku i jeszcze nie znam wszystkich sąsiadów, tym bardziej, że kilku się zmieniło... Czasami jestem pod wrażeniem, ile informacji o swoich znajomych posiada moja koleżanka, tez już emerytka, ja bym tego nie spamiętała!
UsuńKiedy chodzi o celebrytów. Słyszałam jak u Wojewódzkiego w programie zaproszony gość opowiadał jak to celebryci sami napraszają się np.: w różnej maści brukowcach o uwagę... podsyłają plotki na swój temat, oczywiście mające na celu podkręcoć ixh notowania na rynku.Jak to rozpowiadają gdziec chodzą na spacery aby paparazzi ich pstrykali.
OdpowiedzUsuńPodglądanie przez paparazzich to jedno, choć niektórzy są wyjątkowo wredni. Aktor Majchrzak wygrażał się, że gdy złapie takiego na swoim drzewie, to bardzo źle potraktuje.
UsuńMyślę, że celowo rozsiewają ploty bardzo młodzi celebryci, a gdy dojrzeją wstydzą się wielu informacji o sobie...
Mnie często dziwi, że upublicznia się dane drażliwe znanych osób, na przykład o chorobach czy tragediach rodzinnych.
ludzie faktycznie ze strzępka informacji potrafią zrobić całą opowieść, najczęściej bzdurną...
OdpowiedzUsuńktoś pomagał iść nauczycielce?... NA PEWNO pijana...
ktoś się uśmiechnął do koleżanki z pracy?... NA PEWNO zdradza z nią żonę...
ktoś wyszedł z komisariatu?... NA PEWNO kogoś zakapował...
ktoś się podrapał w głowę?... NA PEWNO ma wszy...
i to chore ciśnienie, żeby komuś to opowiedzieć...
kolejna przesłanka, aby naprawdę nie lubić tego idiotycznego gatunki, jakim jest człowiek...
p.jzns :)
Tak, to NA PEWNO utwierdza wielu w słuszności rozsiewania plotek naokoło...
UsuńAutentyczne.
UsuńMamy - mieliśmy- młodą , piękną koleżankę w pracy. Pracowała średnio, nie lubiła tego miejsca. Zdarzało się jej zaspać. Raz zaspała, zawiadomiła w robocie, ale dotarła do tej roboty około jedenastej, czyli waliło ją to, kiedy dotrze. Nie spieszyła się pięknej i młodej zbytnio.
Komentarz starszej tuż przed emeryturą pracownicy:" Zaspała, bo się całą noc pieprzyła." Baba to powiedziała, dobrze, że mi, bo ja święta jestem i nikomu nic... tylko Wam tu na blogu, czyli " połowie Polski". Gdyby to była jakaś inna baba, nie ja, to pół roboty by się trzęsło, ale i tak się trzęsło.
Jak to jedna baba potrafi coś drugiej babie powiedzieć i potem to nawet za granicę państw potrafi wyjść.
Nie spieszyło się pięknej i młodej...*
Usuńw sumie "pieprzyć się" to nic złego, raczej wprost przeciwnie, niemniej jednak w pewnych powalonych, dziwacznych systemach wartości to "złooo", za to z pewnością nie jest niczym dobrym wpieprzać się w cudze sprawy i głośno publicznie wnikać, jak ktoś spędza noce...
Usuń" pieprzyć się" to nic złego, tylko w cywilizowanym świecie najpierw praca a potem pieprzenie się. Kto zmienia priorytety ten jest odstający, a odstający wnerwiają świat.
UsuńMoże omc emerytka trochę zazdrościła młodej udanego seksu?
UsuńTo prawda, nikt tak nie dokopie kobiecie jak druga kobieta.
Ja kiedyś spóźniłam się "planowo" z powodu migreny.
W sumie, gdy już się spóźniamy, to bez znaczenia czy jest to 5 minut czy pół godziny...oczywiście nie w każdej instytucji.
Praca zaczęła się o 6:00, młoda i piękna zadzwoniła o 7:00, że zaspała. Potrzebowała godziny aby dotrzeć do roboty., robiąc w domu wszystko na cito powinna być lekko po ósmej, ale najwidoczniej przeróciła się na drugi bok i miała wszystko w tyle.
UsuńTaką postawą drażniła wielu. Trochę zlewała ludzi.
Coby jednak nie było, nie wiadomo dlaczego zaspała. Może z powodu nocnego pieprzenia się, a może książkę jakąś świetną czytała i rano zawaliła.
Czyli recydywistka, ale najważniejsze, co na to szefostwo, może miała jakieś sensowne uzasadnienie?
UsuńBBM: Nie to, żebym była impregnowana na plotki, ale sama ich nie rozsiewam.
OdpowiedzUsuńWiadomo, czasami zastanawiamy się nad tym, co widzimy lub słyszymy, ale zobaczone i usłyszane, to jeszcze nie cała prawda...
UsuńNie znoszę plotek, nie znoszę sensacyjnego tonu. Mam brata sensata i nigdy nie wiem, w jakim procencie to, co mówi, jest prawdą. Ludzi słucham i pewnie plotki w tym są, ale na ogół dzielę się tylko z Jaskółem, może jeszcze z córką i potem zapominam. A jak ktoś napomknie, to mówię, że słyszałam, ale nie pamiętam już szczegółów i to trafia.
OdpowiedzUsuńMoże taka postawa wykształciła się we mnie już w podstawówce, kiedy moje koleżanki wiecznie szeptały po kątach, a mnie to nie interesowało (raczej zniechęcało), wolałam z chłopakami rozmawiać o samochodach, albo czytać książkę. Przez całe życie unikałam bycia w jakiejś grupie, koterii, dziwiło mnie knucie, właśnie plotkowanie, snucie jakichś dziwnych domysłów, milknięcia, szeptanie, robienie "głupich" min. Ale przypłacałam to często towarzyską obstrukcją, co najpierw bolało, a potem mi zobojętniało.
O Kate czytam, ale by wiedzieć, bez emocji. W ogóle bycie członkiem Royalsów jest chyba męczące, mnie to przeraża
Media pod tym względem są bardzo agresywne, byle było sensacyjnie.
UsuńGorzej gdy tak zachowują się sąsiedzi lub znajomi.
Ocierałam się o plotki, nieraz obserwowałam jak ludzie plotkują. Natężenie tego zjawiska jest nie do ogarnięcia. Potrzeba plotkowania czy obgadywania innych jest bardzo silna. Ci co plotkują nie dopuszczają do siebie myśli, jak bardzo krzywdzą innych. Kiedyś puściłam w obieg jakąś bzdurną plotkę o osobie, która nie żałowała sobie obgadując innych. Gdy dotarła do niej i dowiedziała się że to ja jestem temu winna, zamiast się zastanowić, zrobiła publicznie karczemną awanturę. Na to ja publicznie dosadnymi słowami wygarnęłam jej co o niej myślę i to, że teraz ona wie jak to jest, gdy plotka na jej temat poszła w ruch. Dostała za swoje. Mocno to odcierpiała. Potem nigdy przynajmniej w mojej obecności nie plotkowała. Skoro ktoś publicznie plotkuje, trzeba tak samo publicznie pokazać takiemu komuś jego miejsce. W ten właśnie sposób załatwiałam sprawy, gdy coś do mnie docierało. Konfrontowałam natychmiast. Trzeba wtedy widzieć miny tych "ktosiów". Tak, człowiek to zaiste, ciekawy gatunek. A plotka była, jest i na pewno będzie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie Jotko...
Oglądałam kiedyś film o pewnej wścibskiej dziennikarce bez skrupułów, ale gdy ją samą dopadł podobny proceder, była oburzona...
UsuńPlotka - echo nieprawdy. Nie lubie, stronię , unikam.
OdpowiedzUsuńCzasami nas dopada, nawet gdy unikamy...
UsuńUwielbiam tępić plotkarzy !! Mam od lat opracowaną strategię...;o)
OdpowiedzUsuńZdradzisz szczegóły?
UsuńDrażnią mnie takie newsy jak o księżnej Kate. Pismaki żeby zwiększyć poczytność mediów, w których pracują, zamieszczają swoje brednie.
OdpowiedzUsuńPloteczki zawsze były w życiu towarzyskim i nie zawsze są szkodliwe. Pamietam, jak jako jedna z niedoinformowanych wśród wszystkich wiedzacych wokół,
niechcący popełniłam gafę. Szkodliwe są pomówienia ,osądy, roztrząsanie.
Są tez plotki, na skutek których najbardziej cierpią dzieci, choć i dzieciaki teraz bawią się w plotkowanie czy hejtowanie, masakra!
UsuńNie mam zielonego pojęcia, skąd to zainteresowanie cudzą księżną. To tak na marginesie. Natomiast co do plotek, rzadko do mnie docierają, bo nie szukam plotkującego towarzystwa. Gdy coś jednak usłyszę, zachowuję to dla siebie. Nawet jeśli jest to prawda. Uważam, że nie mam prawa wściubiać nosa w czyjeś życie i sama nie znoszę, gdy ktoś mi wściubia.
OdpowiedzUsuńBrytyjczycy śledzą swoich royalsów jak gwiazdy filmowe!
UsuńZauważ, jak popularne są programy typu "Ukryta prawda", nawet nastolatki to oglądają!
To prawda, że każdy sądzi według siebie...
OdpowiedzUsuńSZCZĘŚLIWYCH ŚWIĄT Jotko kochana 🐤🌷🐰
Wzajemnie, Aniu:-)
UsuńMi wystarczy zdrowie i piękna pogoda, czego i Tobie życzę!
Ach te plotki. Mam o 16 lat młodszą siostrę. Dla niektórych było to po prostu nie do uwierzenia. Więc w wersji mojego miasteczka uznanej przez znaczną część osób ja jestem jej mamą, a że byłam młoda, to moja mama wzięła to na siebie :P. Nie szkodzi, że jakoś z brzuchem mnie nie widzieli, oni wiedzą lepiej, pozostaje mi zaakceptować siostrę jako córę :P.
OdpowiedzUsuńO chorobie mojej mamy też się bardzo szybko dowiedziały osoby, z którymi nasza rodzina praktycznie kontaktu nie miała, a tu nagle przychodzą, życzą zdrowia. Dobrze, że tu przynajmniej wyplotkowali prawdę, bo jakby zrobili jakieś burze z naszej osobistej tragedii, to tym razem bym tego nie darowała...
Ja jestem introwertykiem, plotek nie słucham, nie roznoszę. Kiedyś mnie rozbawiła pewna pani, tłumacząc mi, że wszystko, co o niej mówią na mieście to nie prawda. Nie umiałam jej wyjaśnić, że nie mam pojęcia, co o niej mówią, pierwszy raz jej nazwisko usłyszałam od niej i właściwie kompletnie mnie to, co mówią, nie obchodzi... Takie to uroki małych miast. Ale jak widać po tym, od czego zaczęłaś, nie tylko ;)
Doświadczyłam podobnych plotek, coś okropnego i oczywiście ludzie wiedzą lepiej!
UsuńPlotkuje mnóstwo osób, a najwięcej dowiesz się w osiedlowym sklepiku lub u fryzjera...
Bycie osobą publiczną musi być naprawdę męczące. Czasem stresuje się przed większymi uroczystościami na samą myśl, co ludzie mogą skomentować i jak innych życie uprzykrzyć? Unikam plotkarzy. Nie lubię plotek.
OdpowiedzUsuńOsoby publiczne, a zwłaszcza tzw. gwiazdy muszą się liczyć z podobnymi sytuacjami, to jakby efekt uboczny rozpoznawalności.
UsuńNo nie do końca. Wiele z nich samych produkuje szum medialny wokół siebie z wiadomych przyczyn. Niektórzy chronią swoją prywatność i żyją latami z jednym partnerem.
UsuńJak w każdym środowisku są i tu czarne owce...
Usuń