Wybraliśmy się nad jeziora Ślesińskie i Licheńskie. Nad pierwszym zbyt tłoczno o tej porze, hałaśliwe łodzie motorowe i skutery, tłumy plażowiczów...
Pojechaliśmy więc dalej, wszak Licheń nie tylko z bazyliki słynie. Jezioro tu ciche i spokojne, bo obowiązuje zakaz używania łodzi motorowych, a w sezonie kursuje stateczek o nazwie Arka (jakże by inaczej).Statek o napędzie elektrycznym, słychać więc tylko szum fal i śpiew ptaków.
Jezioro Licheńskie wchodzi w skład wodnego szlaku Wielkopolski, kanałami dopłynąć można choćby do Kruszwicy. Największa głębokość zbiornika to 13m, zdarzają się ryby o wadze 30 kg, które poławia się dla sportu raczej i zrobienia zdjęć ...
Na statku gościł nas sympatyczny pan Kapitan, strażak i ratownik zarazem, niezrównany gawędziarz. Opowiadał o jeziorze, o budowie bazyliki, zdradził kilka ciekawostek z czasu, gdy do Lichenia zawitał Jan Paweł II.
W swoim strażacko - kapitańskim życiorysie miał tyle przygód i spotkań, że wystarczyłoby na kilka życiorysów zwykłych ludzi.
Rejs trwał godzinę i po wysłuchaniu krótkiej prelekcji z głośnika, podziwialiśmy piękno przyrody, żółte grążele i różowe nenufary, piękne drzewa. Machaliśmy kajakarzom, a i niejedna rezydencja zwróciła naszą uwagę.
Pruliśmy z prędkością 7 węzłów, a prądu statek zużywał tyle, co czajnik elektryczny. Doświadczonemu kapitanowi towarzyszył pomocnik, on także pobierał opłaty od turystów.
Jezioro Licheńskie jest zbiornikiem "podgrzewanym", między innymi za sprawą elektrowni Pątnów. Zimą miejscami temperatura wody wynosi 17 stopni, a latem potrafi wzrosnąć do 30 stopni. Wydało się więc, że śmiałkowie morsujący zimą w tym zbiorniku wcale nie byli takimi bohaterami ;-)
Część jeziora nigdy nie zamarza, nawet w najsroższe zimy, dzięki czemu zbiornik jest ostoją ptactwa, a ryby łowić można cały rok, bez robienia dziur w lodzie.
Równie piękne widoki i spokojne ścieżki natrafimy na trasie wokół jeziora, niekiedy spłoszy się czaplę, innym razem spotyka wędkarzy na licznych stanowiskach, niestety nie wszyscy zabierają ze sobą śmieci.
Kapitan opowiadał o śmiałku, którzy szlakiem wodnym na prymitywnej tratwie dotarł tu z Bieszczad, płynąc najpierw Sanem, Wisłą, wreszcie Notecią i kanałami do jeziora w Licheniu.
Opowiadał także o interwencjach strażackich, ćwiczeniach ratownictwa słodkowodnego, o współpracy ze służbami ochrony w czasie wizyt papieskich. Jezioro Licheńskie, droga na Konin i cały teren sanktuarium były najlepiej strzeżonymi obszarami w Polsce.
Tych ciekawostek było tyle, że powstałaby z nich niezwykle ciekawa książka...
Milo jest spotykac interesujacych ludzi w nieoczekiwanych momentach :-) Piekne zdjecia, w okolicach Lichenia nigdy nie bylam.
OdpowiedzUsuńWarto pojechać, wiele jest do zobaczenia:-)
UsuńTo prywatny rejs? Nie widać turystów!
OdpowiedzUsuńByły 3 pary w dojrzałym wieku, w tym my, więc luksusowo:-)
UsuńLubię pływanie po jeziorach. Nie miałam pojęcia aż do tej chwili, że Licheń to nie tylko Bazylika i jakoś skrupulatnie omijałam to miejsce. A ładnie tam! Najczęściej pływałam na różnym sprzęcie głównie po Zalewie Zegrzyńskim, bo to najbliższy Warszawy żeglowny akwen, do którego można nie tylko dojechać z W-wy pociągiem ale i dopłynąć statkiem Kanałem Żerańskim lub jakimś własnym sprzętem posiadającym silnik. Żaglówką też można, ale to mozół absolutny - tylko dla wielce wytrwałych i dobrych żeglarzy. Jest to równie męczące jak pływanie żaglówką po Wiśle.
OdpowiedzUsuńŁadnie, sama bazylika otoczona ogrodami, niczym arboretum, fontanny i kwiaty, jest gdzie spacerować, a w kawiarni pyszna kawa i super ciasta.
UsuńBardzo interesujący rejs. Szkoda, że na goczałkowickim takich nie organizują ( oczywiście elektrykiem) To obszar natura 2000, było by co opowiadać. No i sama historia powstania zalewu bardzo ciekawa.
OdpowiedzUsuńPodobają mi się tereny, które sfotografowałaś. Teren na piątym zdjęciu od dołu wabi, oj wabi swoją dzikością.
Tylko ostro protestuję - zwrot :łowienie dla sportu" jest bardzo nietrafiony. Ludziom wydaje się, że rybki są uwalniane i to jest super, a taka rybka wraca do wody czasem mocno okaleczona. Niefajnie.
Po Gople czy po Wiśle w Toruniu tez pływają małe statki, ale z Rusałki na Gople mniej widać, bo siedzisz w zamkniętej puszce, nie ma pokładu górnego.
UsuńTakie łowienie tez mi się nie podoba, w końcu haczyk rani...
Tłoku na sprzęcie pływającym nie było, jak widać. Wszyscy inni byli na "ziemii świętej" zapewne. Tym większa chwała dla Ciebie.
OdpowiedzUsuńGdyby był tłok, to może byśmy zrezygnowali, bo od tłumów uciekamy...
UsuńBBM: Byłam w Licheniu tylko raz i lata całe przed wybudowaniem bazyliki. Jeziora nie widziałam. Do domu wróciłam z mieszanymi uczuciami. Potem już mnie tam nie ciągnęło…
OdpowiedzUsuńA jezioro faktycznie piękne!
Wiele się zmieniło, także turystycznie. Bazylika wzbudza mieszane uczucia, ale teren wokół i okolica warta obejrzenia:-)
UsuńO, uwielbiam wszelkie rejsy! To bardzo moje klimaty. A takim elektrykiem nigdy nie płynęłam. Skoro jednak powiadasz, że energii zużywa on tyle, co czajnik elektryczny, to może popłynęłabym swoim czajnikiem w rejs po Wisłoku...?
OdpowiedzUsuńMożesz zbudować tratwę napędzaną parą z czajnika:-)
UsuńTo już przesada, nie będę wracać do epoki parowej :-)))
UsuńMieszkałam w Polsce nad jeziorami. Może mi spowszedniały, bo jakoś nie robią na mnie wrażenia.? Co prawda dostrzegałam zawsze piękno tego terenu, ale najbardziej lubiłam go wtedy, kiedy miasto pustoszało po najeździe turystów. Zostawała więc jesień, często pluchowata. Zima, na jeziorze nic się wtedy nie działo i wczesna wiosna. Teraz prawie każdy kawałeczek tych jezior jest przerabiany. Zagarniany przez ludzi. To nie jest już moje dawne miasto.
UsuńPamiętam mój rejs po kanale elbląskim.11 godzin na wodzie i ... nic się nie działo. Chyba byłam za gówniarowata ( 19 lat) aby ów rejs docenić.
Wokół nas jest wiele jezior, zwykle odwiedzamy je poza sezonem, bo latem jest zbyt tłoczno i hałaśliwie. Mnie nudziło kiedyś pływanie z ojcem łodzią i wędkowanie, ale do pewnych rzeczy trzeba dojrzeć...
UsuńByliśmy w Licheniu, ale wtedy nie wiedziałam, że jest tam też i piękne jezioro. Do nadrobienia:)
OdpowiedzUsuńJest i plaża i atrakcje dla dzieci:-)
UsuńByłam w Licheniu, przy okazji pobytu w sanatorium w Ciechocinku [2016 rok] :) Wtedy była zima, więc o rejsie nie mogło być mowy. Serdeczności...
OdpowiedzUsuńNo tak, statek to atrakcja sezonowa:-)
UsuńInteresująca jest ta część jeziora, która nigdy nie zamarza,
OdpowiedzUsuńto ciekawe zjawisko :)
W jeziorze są ciepłe prądy, które zapobiegają zamarzaniu.
UsuńNawet gdy pojawia się lód, to jest cienki, nawet łabędzie mają problem z chodzeniem po lodzie.
Piękna kolejna wycieczka , piękne tereny , cichutko i fajny kapitan gawędziarz ,pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńRzeczywiście cicho, jednak łodzie motorowe robią spory hałas...
UsuńWspaniały rejs odbyłam razem z Tobą i kapitanem. Wydaje mi się, że doskonałym gawędziarzem jest nie tylko on!
OdpowiedzUsuńZasyłam serdeczności
Dzięki, takie ciekawostki żal byłoby zatrzymać tylko dla siebie:-)
UsuńSuper wycieczka. :) Brakuje mi wyjazdów i wypadów, ale na to jeszcze przyjedzie pora. Fajne zdjęcia i miło podczas wycieczki dowiedzieć się tylu ciekawych rzeczy.
OdpowiedzUsuńPrzyjdzie na pewno, czasami oczekiwanie tez daje sporo frajdy, a radość tym większa:-)
UsuńJedno wiem na pewno, ciekawi ludzi mają ciekawe życie. Pozdrawiam serdecznie. I życzę Wam lata pełnego pozytywnych przygód, ineresujących wycieczek i wartościowych spotkań. Pozdrawiam 🤗
OdpowiedzUsuńDziękujemy i wzajemnie!
Usuńwreszcie się dowiedziałem, gdzie, w jakim regionie leży ten cały Licheń, to przez mój antyklerykalizm, LOL...
OdpowiedzUsuńza to jak byłem dzieciak i usłyszałem o tramwaju wodnym w Budapeszcie, to sobie wyobrażałem, że nad rzeką jest trakcja elektryczna i jak miałem osiem lat to pojechaliśmy do tego Budapesztu i byłem bardzo zdziwiony, że te tramwaje nie są na prąd...
p.jzns :)
No fakt, tramwaj wodny działa na wyobraźnię:-)
UsuńMy tez nie jeździmy się modlić, ale inwestycja ma taki obszar i charakter ogrodu botanicznego, że spacerujesz jak po parku, a i w pobliżu atrakcji sporo.
skoro tak fajna okolica, to może ten kościół, ten bazylikę kiedyś przerobić na coś atrakcyjnego, takiego dla ludzi, a nie dla wyznawców tylko?... ja mam bardzo dużo pomysłów na przerabianie kościołów tak, aby służyły rozwojowi narodu: naukowo, kulturo-sztukowo, rozrywkowo, czy rekreacyjnie...
UsuńZawsze można, tylko nie wiem, co na to sponsorzy , którzy nawet teraz wysyłają hojne datki...poza tym zakon inwestuje i zarabia, więc chyba nie zbankrutują ;-)
UsuńPięknie! A zwłaszcza to, że cichutko bo stateczek nie hałaśliwy. Można odpocząć, zamyslić się, zapatrzeć w fale....Od razu przypomniał mi się podobny rejs kiedys dawno temu. To był stateczek parowy. Też przeżycie i przygoda. Pozdrawiam Cie serdecznie!:-)
OdpowiedzUsuńO na pewno, a popływać tak dłużej, między jeziorami i ze zwiedzaniem miejscowości, to byłoby cos!
UsuńNo wlasnie jotko - a co by bylo gdybys swe podroze i wrazenia opisala w formie ksiazki? Zdjecia masz, towarzyszace opisy tez, tylko zebrac i wydac. Z pewnoscie bylaby ciekawa i chetnie czytana, takie turystyczne info podparte osobistymi wrazeniami. I smakami potraw przy okazji skonsumowanymi.
OdpowiedzUsuńCos podobnego napisała i wydała Jadwiga Śmigiera, jeśli nie znasz, to polecam. Prowadzi tez blog:
Usuńhttps://stokrotkastories.blogspot.com/
Ja podobnie jak Serpentyna zagaję, mogłabyś spisać twoje podróże po Polsce.
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że każdy zawód potrafi być interesujący, kiedy ludzie sięgną poza te sprawy formalne a wejdą w opowieści o życiu. Założę się, że masz niejedną ciekawą anegdotę w zanadrzu związaną z wykonywanym przez ciebie zawodem w przeszłości. :)
Myślałam o spisaniu wspomnień, wszak to szmat czasu, ale na razie brakowało czasu i motywacji...
UsuńWitaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńWidoki rzeczywiście piękne - nastrajają tęsknotą za wakacyjną włóczęgą:)
A rejs ekologicznym środkiem lokomocji po "podgrzanych" akwenach to dodatkowe atuty.
Pozdrawiam:)
Wypada sprawdzić latem czy faktycznie tak ciepła ta woda:-)
UsuńTen rejs musiał być czymś niezwykłym. A widoki po drodze wręcz zachwycały. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńWidoki i ta cisza, płynęłam kiedyś statkami, ale hałas silników zagłuszał wszystko. Teraz było cichutko i przyjemnie:-)
UsuńCiekawa wycieczka. Widzę, że elektryczność niejedno ma imię i zastosowanie. :)
OdpowiedzUsuńDzięki za życzenia urodzinowe. W sumie 33 lata to nie byle jaki wiek. Kojarzy się też z Jezusem w jakimś sensie.
Pozdrawiam!
https://mozaikarzeczywistosci.blogspot.com/
Zastosowanie elektryczności na usługach ekologii i szybko się ładują baterie stateczku!
UsuńMam skojarzenei, ze elektryk to szybki :))). Piekna wycieczka, piekne widoki i jak piszesz cisza. Nalezy tylko umiec patrzec. Wiecej takich udanych wycieczek zycze!
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo, o ile kondycja dopisze, to zajrzymy tu i tam:-)
UsuńAlez kondycja fizyczna w Waszym wieku jeszcze pewno zostanie podniesiona przy takich wycieczkach. Wazna jest tez kondycja psychiczna, zeby sie chcialo ruszyc; znam to z autopsji choc sama tez obie kondycje mam w dobrym stanie, co mnie bardzo cieszy. Nalezy korzystac z dobr gdy sie moze, lato dopiero w poczatkach, wiec z pewnoscia wiele ciekawych postow stworzysz dla pochiechy/uciechy czytelnikow.
UsuńPracujemy nad kondycją cały rok, jak wnuk mały, to trzeba trenować:-)
UsuńCos tam planujemy, zobaczymy co wyjdzie:-)
ahh taki rejs to przyjemność, dobrze że ciszej tam jest, odgłosy motorówek zakłucałyby relaks
OdpowiedzUsuńA tam tylko kajaki, rowery wodne i łodzie wiosłowe.
Usuńmilutko
UsuńPiękna wyprawa, coś dla mojego męża (po przejażdżce na pewno wędkowanie). A czy tak mało było pasażerów, czy starałaś się omijać ich obiektywem? I ta cisza na jeziorze, blisko przyrody, wspaniała wycieczka :)
OdpowiedzUsuńJedno i drugie, razem nas było 6 osób, więc łatwo było wykadrować:-)
UsuńSłyszałam o tych jeziorach, może się kiedyś tam wybiorę. Piękna wycieczka Asiu. Najserdeczniej pozdrawiam. Miłych wakacji.
OdpowiedzUsuńDziękuję, Kasiu i wzajemnie, miejcie dobry czas!
UsuńFajnie tak popłynąć...
OdpowiedzUsuńBardzo relaksujące i kształcące:-)
UsuńA co to za zgrabna na niebiesko ubrana dziewczyna podrywała pana Kapitana ??? :-))
OdpowiedzUsuńStokrotka
A taka jedna emerytka z Inowrocławia:-)
UsuńNiezapomniane wrażenia i świetne fotki. Szczególnie to z kapitanem.
OdpowiedzUsuńKapitan robi wrażenie:-)
UsuńPiękny fotoreportaż. Bywałem nad tym jeziorem, natomiast mam dwuznaczny stosunek do tego nowego licheńskiego kościoła i paku go otaczającego, albowiem przykro mi jest słuchać ptasich treli z głośników.
OdpowiedzUsuńTrele z głośników już chyba zniknęły, ale faktycznie było je słychać nad zbiornikami z fontannami...
UsuńTo musiało być niezapomniane doświadczenie, a opowieści kapitana mogłyby naprawdę ułożyć się w fascynującą książkę. Mam nadzieję, że wrócicie tam jeszcze kiedyś, żeby odkrywać więcej magicznych miejsc wokół jeziora :)
OdpowiedzUsuńMoże da się namówić na dalsze opowieści?
UsuńJa akurat w Licheniu miałam tylko czas na wiadomą "atrakcję". A bardzo chętnie ruszyłabym i Twoim szlakiem...
OdpowiedzUsuńLicheń mimo wszystko warto zobaczyć, a spacerować można wszędzie:-)
Usuń