To taki wpis na połączenie Dnia Kobiet z Dniem Mężczyzn. Na początku chcę oddać hołd wszystkim panom, którzy z wielkim poświęceniem snują się z damami swego serca po sklepach, udzielając im rad typu: czy dobrze wyglądam, czy ta sukienka mnie nie pogrubia, czy mi jeszcze wypada to nosić? A spróbowałby jeden z drugim odpowiedzieć nie po myśli ukochanej, to dopiero byłby foch, w domu ciche dni itd.
Wiadomo bowiem, że nie zadaje się facetom niektórych (większości pytań). Facet nie odróżni popielu od beżu, wiśniowego od malinowego, długości 3/4 od 7/8, a w niektórych sprawach potrafi być do bólu szczery. Więc jeśli nie chcecie panie usłyszeć szczerej odpowiedzi, nie zadawajcie niektórych pytań. Wracając do panów w galeriach, to pewnie przeżywają katorgę wspólnych zakupów, gdyż jak to faceci nastawieni są na cel, a nie na oglądanie każdego wieszaka i każdej metki.Gdy kobieta kupi bluzkę, jej partner zapyta: a potrzebowałaś? Ogólnie wiadomym jest też fakt, iż gdyby nasi panowie tak dbali o mieszkania jak o swoje samochody, to byłyby nieskazitelnie wypucowane w każdy weekend, a nie tylko na święta. Wielu panów ma też awersję do tzw.majsterkowania i woli zapłacić fachowcom, niż grzebać samodzielnie. Miałam koleżankę, która nagromadziła niesłychaną ilość narzędzi do napraw wszelkich, bo sama wszystko naprawiała, nie mogąc doprosić się męża o pomoc. Za to on robił lepsze zakupy i płacił rachunki.
Niektóre panie używają swoich facetów jako kierowców, kucharzy, zaopatrzeniowców, gosposie domowe, nianie lub wręcz przeciwnie, biorą na siebie wszystkie obowiązki, a ich facet ma tylko zarabiać kasę. Są też zołzy, którym nikt nigdy nie dogodził i ciągle ciosają swym partnerom kołki na głowie, zamęczając nieuzasadnionymi pretensjami.
Słuchając w ostatni weekend radia uderzyła mnie jedna informacja, a właściwie telefon słuchaczki, która żaliła się, że dbała o siebie, wyglądała jak gwiazda, a mąż zdradził ją z niską, grubą babą, jak mógł? Widocznie tam znalazł to, czego w domu mu zbywało...
Bo powiedział ktoś mądrze, że we wszystkim muszą być zachowane proporcje, a życie to sztuka kompromisu. A ja twierdzę, po wielu latach życia w duecie, że najważniejsze, to mieć w tej drugiej osobie PRZYJACIELA.
Związki budowane na przyjaźni to te, które potrafią wytrzymać najwięcej. Nawet największa miłość, której płomienie sięgały do nieba z czasem słabnie i co wtedy pozostaje jak nie przyjaźń i poczucie oparcia w drugiej osobie?
OdpowiedzUsuńChyba dlatego tez tak wiele związków opartych tylko na fizycznym zauroczeniu, bez tzw.wspólnoty dusz szybko się rozpada. Bo nie na tym to polega, by patrzeć sobie w oczy, ale by spoglądać w tym samym kierunku...
Usuń