Sceptycznie podchodzę do wszelkich nowinek w poglądach na odżywianie, leczenie , do odkryć w badaniach naukowych, tym bardziej, że jak pokazuje doświadczenie, to co kiedyś było szkodliwe i naganne, dziś już nie jest i odwrotnie, bo wiadomo - rynek napędza także badania w wielu dziedzinach.
Oglądam i czytam doniesienia o szkodliwości naszych codziennych pokarmów, typu chleb, mięso, wędliny, margaryna, a nawet owoce i warzywa.
To co normalne jest be, powinniśmy jeść tylko Eko lub Bio, mięsa w ogóle, a cukier, nabiał i pieczywo to istna trucizna. W dodatku "specjalna" żywność ma specjalne oznaczenia, jest 2-3 razy droższa i co chwila wmawia się nam, ze sami sobie kopiemy grób za życia.
Już na starcie czuję się jak dziwoląg, skoro nie kupuję EKo i Bio, a już z glutenem i laktozą to całkiem ciemnogród.
Mamy czytać etykiety i dokonywać świadomych wyborów, jeśli chcemy być zdrowi do późnego wieku...ale z drugiej strony, taki wybór jest często niemożliwy, bo konia z rzędem temu, kto znajdzie dziś np. chleb bez żadnych dziwnych dodatków.
Wiem, mogę sama piec chleb, robić wędliny, humusy, twarożek, ale czy półprodukty są w pełni zdrowe?
Poza tym, kiedy to wszystko robić, a może na emeryturze jest na to czas? Nie chciałabym jednak spędzać całego dnia w kuchni...
Oto moje przemyślenia w tym temacie:
- skoro zjadamy same trucizny, co na to Ministerstwo Zdrowia i służby odpowiedzialne za dopuszczanie żywności do szerokiego obiegu?
- skoro istnieją normy, przepisy, dawki dozwolone itp. dlaczego nie ściga się producentów za oszukiwanie?
- skoro zamyka się nieuczciwe ubojnie, zakłady przetwórstwa, fermy itd., to dlaczego nie zamyka się fabryk produkujących żywność, która truje i uzależnia?
- skoro na pudełkach z papierosami umieszcza się hasła ostrzegawcze i zdjęcia, to dlaczego nie ma podobnych na etykietach i stoiskach ze słodyczami lub z pieczywem?
- skoro przy sprzedaży alkoholu sprawdza się pełnoletność kupujących, to dlaczego nie sprawdza się pełnoletności kupujących cokolwiek, czy nastolatek lub dziecko potrafią dokonywać świadomych wyborów w temacie zdrowa żywność?
- Skoro bada się mięso na obecność pasożytów, azotanów i innych takich, to dlaczego nie ma podobnych badań przed przyjęciem towaru do sklepów – jeśli za dużo cukru i konserwantów – won!
Znowu negatywne zjawiska w pewnych dziedzinach życia i gospodarki zrzuca się na barki konsumentów, klientów, nas wszystkich, bo przecież jeden przemysł wspiera drugi – im więcej świństwa jemy, tym więcej leków będziemy potrzebować lub szybciej umrzemy, z czego ZUS się ucieszy.
Nie wiem tylko, po co ciągle zapełniają podobnymi tematami audycje radiowe, telewizyjne i czasopisma, skoro nic się w tym względzie nie zmienia, od gadania i pisania o szkodliwości zdrowsi nie będziemy.
Marzyłoby mi się przeczytać lub usłyszeć o pozytywnych zmianach w podejściu do produkcji żywności na skalę globalną i bym nie musiała spędzać w sklepie godzin całych na czytaniu etykiet pisanych maczkiem, od czego jeszcze i wzrok mi się pogorszy...
całe życie jem biały chleb i biały cukier. tylko kawę czarną uznaję. a teraz się dowiaduję (każdego dnia), że powinienem na odwrót. tylko ja nie chcę, bo tak mi smakuje, a odwrotnie wcale.
OdpowiedzUsuńale masz rację - żarcie powinno być kontrolowane przez fachowców zanim trafi do sprzedaży.
Ten brązowy wcale nie jest zdrowszy, a znajdź teraz razowy chleb bez karmelu...
UsuńNiby jest w tym jakaś racja, ale myślę, że chodzi też o to, żeby żyć bardziej świadomie. Są produkty czy składniki, które nie szkodzą innym a szkodzą nam. Mój tata sprowadzał chleb z innego miasta, zanim jeszcze bezgluten zrobił się modny.
OdpowiedzUsuńZgoda, tylko co ja mam z tą świadomością zrobić, wychodzi, że woda i podpłomyki, bo wszystko inne powinnam zrobić sama...
UsuńCoś w tym jest. Potrzebna jest większa świadomość społeczna odnośnie zdrowej żywności. Nie tylko produkty z etykietką Bio nadają się do jedzenia, przecież na półkach sklepowych jest jeszcze mnóstwo innych. Czy w nich jest coś złego? Ostatnio, gdy jechałam autobusem, nasłuchałam się pewnej pani, że przy produkcji chleba używa się spreparowanych włosów. W mediach słyszy się też różne takie historie, już nie wiadomo, co jest zdrowie, a co nie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Bo we włosach, a w zasadzie sierści zwierząt jest składnik odpowiedzialny za dłuższą świeżość pieczywa...czasem może lepiej nie wiedzieć?
UsuńA co to jest to na drugim zdjęciu?
OdpowiedzUsuńBrązowy cukier, żeby pewnie kojarzył sie ze zdrowym chlebem, a to zwykły cukier barwiony karmelem...
UsuńZnam alkoholików, którzy pili już denaturat, wodę brzozową i perfumy. Dożyli do 70, czasem 80 lat. Nie mam pojęcia o co z tym chodzi, choć troszku się domyślam. Ale ogólnie, to zamieszanie z jedzeniem to dla odwrócenia uwagi, od tego co najważniejsze. Od tego co naprawdę się tu dzieje ;-) Ale to już każdy musi sam se poukładać, bo pewników nie ma :-)
OdpowiedzUsuńJak nie wiadomo o co chodzi, to zawsze kasa albo polityka...
UsuńJem to po czym nie mam żadnych sensacji ze strony układu pokarmowego.Czytam w sklepie etykiety, a jakże, ale i tak mam świadomość, że wszystko co hodujemy w gruncie i tak jest w pewnej mierze zatrute, bo mamy wszak zatrute powietrze, część wód i mamy wyjałowioną ziemię. No więc tak naprawdę wszystko jest do bani..
OdpowiedzUsuńNa emeryturze, a zwłaszcza tu, spędzam w kuchni najwyżej pół godziny przy szykowaniu obiadu i po 10 minut na szykowaniu i zjedzeniu śniadania lub kolacji. W "Bio" nie wierzę, bo żeby roślinki były "bio" to terem musiałby mieć "ogrodzenie" w postaci pasa o szerokości 500m wolnego od wszelkich zanieczyszczeń i nawozów sztucznych.
Ja w to Bio i Eko też nie wierzę, co udowodniono na jajkach.
UsuńMój tato hodował kiedyś pomidory pod folią, ale podlewał deszczówką, a ziemia jak wszystko wokół, więc gdzie ta ekologia?
Odpowiedź na wszystkie Twoje pytania brzmi:pieniadz. On rządzi i nieważne jest, że to i tamto szkodzi.Wazne,zeby dobrze się sprzedawalo, było tanie w produkcji i zysk był jak największy. To prawda, że 95 % żywności sprzedawanej w sklepach to trucizna i skutki tego widać w poczekalniach u lekarzy.Tak musi być, bo gdyby było inaczej,interes by się nie kręcił.A w obecnej sytuacji prawie wszyscy mają zysk:producenci tzw. żywności, lekarze, big farma, szpitale i zakłady pogrzebowe.Jedyny który traci, to konsument i pacjent. Niestety prawda jest brutalna.Natomiast kazdy człowiek ma wolną wolę i może jeść jak chce i zawsze ponosi konsekwencje swoich wyborów, choć nie zawsze jest tego świadomy. Wielka szkoda tylko, że dotknięte tym są dzieci, które tego wyboru nie mają i coraz bardziej chorują.A z tych chorych dzieci będą chorzy dorośli.
OdpowiedzUsuńTo prawda, a najgorsze jest to, że wybór jest praktycznie żaden...możemy wybrać jedynie tzw. mniejsze zło, co pewnie niektórzy z nas czynią :-)
UsuńO, nie, nie, nie. Co to, to nie! Pasza dla kur nie dla mnie, mleko i masło bez laktozy, czekolada bez kakao, kawa bez kofeiny, mąka bez glutenu, cukierki bez cukru, piwo bez alkoholu i faceci bez jaj - też nie!
OdpowiedzUsuńMoje słowa, jak się tuczyć to pysznym i na full wypasie, a nie erzacem :-)
UsuńPoza tym jakaś przyczyna zgonu musi być. To niech chociaż za życia będzie przyjemnie.
UsuńOtóż to, jakoś trzeba osłodzić ten marny żywot:-)
UsuńTo stara anegdota, ale ...
OdpowiedzUsuń"Dziennikarz pyta staruszka, który właśnie skończył 100 lat.
- Czemu zawdzięcza pan tak długie życie? Czy pił pan alkohol?
- Nie, nigdy.
- A jak z papierosami, palił pan?
- Nie, nigdy.
Zadowolony z wywiadu dziennikarz chce jeszcze zadać kilka pytań, ale nagle z drugiego pokoju słychać straszny kaszel i przekleństwa. I w tym momencie staruszek uprzedza pytanie dziennikarza:
- To mój starszy brat. On ma 107 lat, ale pije i pali."
Dobre i to najważniejsze w tym temacie:-)
UsuńW innym dowcipie było podsumowanie, że kto pije i pali, nie ma w doopie robali:-)
Zamiast jeść powinniśmy karmić się tymi suplementami z reklam farmaceutyków.Na wszystko są.Tylko,że jak spytałam w aptece o Molekin D3+K2 za 8 zł/jak w reklamie/ o okazalo się ,ze kosztuje 22zł i tańszego nie ma.
OdpowiedzUsuńJedna wielka ściema.
Nie szaleję ze zdrową żywnością.Jem normalnie, ograniczam tylko mięso i wędliny na rzecz sera.
Nie dajmy się zwariować.
Też jestem tego zdania, nie dajmy sie ogłupiać, od czego mamy rozum, a poza tym sprawdź ceny w aptekach Gemini, ja za Magnez cardio płacę ok. 10zł
UsuńMówiąc 95% mam na myśli oczywiście produkty przetworzone, czyli takie, które mają więcej niż dwa składniki, a takich jest najwięcej.Natomiast co do produktów Bio, wypowiem się tylko na temat owoców i warzyw, bo ani mięsa ani nabiału nie jem. Otóż owoce i warzywa te konwencjonalne wcale nie są aż tak bardzo zatrute i skażone, jak nam się wmawia. Wiem, bo sprawdzałam takim specjalnym urządzeniem, miernikiem.Zawsze do tego można jeszcze dokładnie umyć. Oczywiście jest w dzisiejszych warzywach i owocach mniej wartości niż 20, 30 lat temu, ale dlatego warto jeść więcej. Ja tak robię i czuję się wspaniale.Owszem,jest ta parszywa 12 tka, gdzie trzeba bardziej uważać, jasne, ale to nie znaczy żeby wpadać w panikę.Czesto jest taka swoista wygoda:wszystko jest tak czy owak skażone, zatem jest mi wszystko jedno i jem wszystko. Najbardziej mnie śmieszą argumenty, że ktoś tam jadł całe życie niezdrowo, nie ruszał się, do tego palil i żył 90 lat. To tak jakby wziąć 10 osób i kazać im przechodzić non stop na ruchliwym skrzyzowanu
OdpowiedzUsuńna czerwonym świetle. Jasne, że 9 osób zginie,ale jedna, ta dziesiąta ocaleje i to ja będzie się przytaczac jako chwalebny przykład. Piękna pogoda, lecę na spacer:)
Ja właśnie wróciłam, dotleniłam się i zjem rybę, tylko czy ta ryba jest zdrowa, sama już nie wiem?
UsuńGeny są ważne lub inaczej, wyjątek potwierdza regułę:-)
Ci urodzeni na początku XX wieku dożywają 100 lat choć jedli mięso, słodzili cukrem i używali soli. Żywność była wytwarzana bez tych wszystkich chemicznych dodatków, których znajomości się od nas teraz wymaga. Każdy z nas musiałby być co najmniej magistrem chemii, by się rozeznać, na tych etykietach. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTo prawda, a poza tym jak sie okazuje, producenci co rusz zmieniają nazwy tych złych składników i jak tu nadążyć za handlem?
UsuńWzrok mam doskonały, ale na zakupy chodzę ze szkiełkiem powiększającym, aby przeczytać co mi grozi, jeśli nabędę produkt, którego nie znam. Po ostatniej aferze z mięsem pozyskiwanych z padłych i chorych zwierząt, zastanawiam się, czy by nie przejść na odżywianie się światłem.
OdpowiedzUsuńhttps://www.youtube.com/watch?v=OiNvtS3MSc0
Podobno niektórzy czerpią energię z kosmosu, ale gdzie tu miejsce na kawę z ciachem?
UsuńPrzede wszystkim Asiu -Twoje przemyślenia są bardzo "trafione" jeżeli chodzi o ten "temat". Pamiętam czas,gdy wcześniej "zdrowe" mleko i masło nagle okazuje się beee,nie należy spożywać.Tak jest też wg niektórych...herbata z cytryną,czy pieczywo ,jakiś gluten...itp. Z mojej rodzinki pewna osoba zaczęła w sklepie doczytywać się na różnych
OdpowiedzUsuńetykietach różności,nie omieszkała "drążyć" tematu z paniami ze sklepu.No i właśnie niedawno się dowiedziałam,że jest "postrachem" w tym sklepie,jak wchodzi to panie szybko robią "ruch" i np. zmieniają błędne ceny na prawidłowe....Tak sobie żartujemy ,że chyba musi zmienić sklep,ale czy ta "zła sława" nie pójdzie za nią?Ale to tak na marginesie.Moim zdaniem nie należy popadać w skrajności .Jem i piję to co mi smakuje -i tu posłużę się słowami mojej Mamy..."na coś trzeba umrzeć"......samo życie.
To też prawda, bo znam takich, co ciągle sprawdzają i unikają, a chyba zdrowsi nie są...
UsuńTwoja znajoma pewnie trafi na tablicę z napisem: tych klientów nie obsługujemy:-) Ale że jest upierdliwa to dobrze, oby więcej takich.
Po prostu przyszła moda na Bio i Eko, tylko kogo stać na te produkty.
OdpowiedzUsuńMamy trochę ekologicznych warzyw na działce, choć w ubiegłym roku zniszczyły nam je dziki. Jednak na jak długo starczy własnych warzyw? Wreszcie trzeba będzie kupować w warzywniaku.
A co z wędlinami, które po dwóch dniach albo już na drugi dzień nie nadaje się do jedzenia?
Podobno im szybciej się psują tym mniej w nich konserwantów, ale z kolei, gdy sami robimy pasztet lub gotujemy szynkę to wytrzymuje tydzień.
UsuńWczoraj na Onecie wyczytałam, jak bardzo chemiczne są ryby bałtyckie- aż strach je jeść. Dobrze, że kupuję tylko dorsze i śledzie atlantyckie.
UsuńNie kupię żadnego łososia z hodowli norweskiej.
Ostatnio kupujemy polędwicę z dorsza, pyszna i delikatna:-)
UsuńJestem tego samego zdania i powinna być jakaś kontrol produktów, które trafiają do sklepów :)
OdpowiedzUsuńKontrole bywają po uprzedzeniu obsługi lub właściciela, więc wiadomo...
UsuńPowinno się robić taką niespodziewaną kontrol, bo wiadome jest to, że już na taką kontrol to się właściciele przygotują :)
UsuńWszędzie jest trucizna i szkodliwe dodatki. Nawet kiedy robi się samemu np. pieczeń do chleba to mięso, które przetwazamy też już jest nafaszerowane trucizną, a mleko stoi w lodówce miesiąc i się nie psuje. Nie da się uciec od tego.
OdpowiedzUsuńNo własnie, nawet półprodukty do naszych własnych wyrobów są wątpliwej jakości...i jak tu żyć?
UsuńPo jednej stronie są marzenia, po drugie twarda waluta. W walce ze srebrnikami marzenia pozostaną tylko marzeniami.
OdpowiedzUsuńDobrze powiedziane, choć pesymistycznie nastraja...
UsuńWitaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńAż się ciśnie na usta parafraza prześmiewczego apelu:
"Nie pij, nie jedz, a zdrowo umrzesz.":)
Pozdrawiam:)
Dobre, postaram się zapamiętać:-)
Usuńhej. ludzie sami sobie to wszystko uczynili... miłego weekendu ;)
OdpowiedzUsuńTylko jak to teraz odkręcić?
UsuńCzytam etykiety i nie kupuję produktów, które zawierają np. sztuczne słodziki i takie tam różne. Z Bio i Eko nie szaleję, bo bez przesady. Niestety, nikt za nas o nasze własne zdrowie nie zadba. Trochę zdrowego rozsądku przyda się każdemu, ale nie każdy go używa, co widać po coraz grubszym społeczeństwie - dzieci, młodzież ...
OdpowiedzUsuńCo do ciemnego chleba - nie każdemu służy mąka żytnia, mimo lansowania jej jako zdrowej, bo żyto zawiera substancje antyżywieniowe, które powodują sklejanie się treści pokarmowej w przewodzie pokarmowym. Stąd wzdęcia i bóle brzucha u niektórych.
Margaryna - osobiście nie jem, bo dla mnie jest zbyt chemiczna.
Także ten ... ;)
Warto słuchać swojego organizmu, ale producenci nie pozostawiają nam łatwego wyboru...
Usuń… a ja sobie pomyślałam, że tak po prostu jest ten nasz świat skonstruowany i zawsze tak było, że wybór należał do konsumenta: czy chcesz zdrowo czy niezdrowo... zyć, jeść, pić, itp.
OdpowiedzUsuń...i pomyślałam sobie jeszcze: kto ten nasz świat tak urządził ?
Człowiek człowiekowi wilkiem, Uleńko, po prostu. Dla kasy niektórzy truciznę sprzedają, truciznami leczą...
UsuńA najgorsze jest to żę niezależnie od wszystkiego kupimy potem mięso od chorych zwierząt...
OdpowiedzUsuńTakie rzeczy co jakiś czas się zdarzają, a sól uliczna w chlebie?
UsuńA mi uśmieszki troszkę chodzą w tym temacie. Raz że masło złe, raz że margaryna. Olej roślinny, nie olej rzepakowy nie, no to dla odmiany kokosowy?
OdpowiedzUsuńNie ma czegoś takiego jak BIO- żywność czy tam EKO. To pranie nam mózgu i tyle. Ktoś coś wymyslił i wpaja że mamy tak czy siak. Organizm potrzebuje WSZYSTKIEGO i mięska i jajek i nawet cukru czy czekolady.
A w tym EKO i BIO w końcu też musi być jakaś chemia - w końcu ileś to dni czy tygodni a nawet miesięcy musi wytrzymać.
Serdeczności.
Gdy dodać do tego chemię w praniu, kąpieli itd, to powinniśmy już nie żyć...
UsuńJa jem i gluten i laktozę. Nietolerancji nie mam, więc nie widzę powodu aby się ograniczać.
OdpowiedzUsuńJa ograniczam lub unikam tego, co mi szkodzi lub długo trawię.
UsuńDzięki za odwiedziny:-)
Wiesz, to raczej nie jest dla mnie problem, te etykiety, znaczy, porady, ostrzeżenia i zalecenia. Olał to. Jem i piję to, co mi smakuje i co mój organizm dobrze trawi. Bo nie jesteśmy jednakowi: jednemu służą warzywa, owoce i surowizna, innym nie. Czemu mam żyć pod cudze dyktando?
OdpowiedzUsuńPostępuję podobnie i słucham organizmu, zwłaszcza że pamiętam zalecenia żywieniowe sprzed lat, były zupełnie inne:-)
UsuńJa też jestem zupełnie ciemna w tym wszystkim - omijam jedynie te produkty, na które mam uczulenie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Ja chyba uczulenia nie mam, na razie...jedynie moje jelita nie wszystko dobrze znoszą.
UsuńAsiu ja już przestałam czytać, bo w końcu bym się wszystkiego bała jeść. To samo jest z lekami...... Podzielam pogląd szarabajki.
OdpowiedzUsuńTereniu, zdrowy rozsądek najlepiej się sprawdza:-)
UsuńWitaj w tą słoneczną niedzielę.
OdpowiedzUsuńZa oknem zrobiło się już jaśniej, radośniej. Może to doda mi więcej siły i energii.
Masz rację, ta specjalna żywność jest droższa. Odczułam to kilkanaście lat temu, gdy musiałam zmienić moje menu i przejść na dietę. Dlatego teraz czytam etykiety, ale wówczas, gdy wiem, że gluten może tam być. Ale praktycznie jest on wszędzie. Dlatego sama kupuję podstawowe produkty i sama sporządzam sobie dania. Może zabiera mi to więcej czasu, ale oszczędzam pieniądze. Żywność bezglutenowa nadal jest dla mnie droga.
Życzę Ci wielu słonecznych promyków, radości z coraz dłuższego dnia
My też staramy sie jak najwięcej robić sami, ale kuchnia to nie moje królestwo:-)
UsuńDietetyczne mody – dawno temu wpadłam w to błędne koło. Dziś mówili "to jest zdrowe", a nazajutrz "jednak odkryliśmy, że zabija".
OdpowiedzUsuńNie czytam już w ogóle żadnych artykułów o żywieniu. Tak naprawdę kiedyś żywność była zdrowsza, bo nie zatruta zanieczyszczonym powietrzem. Na polach stosowano trójpolówki, a dziś to jest zamęczona ziemia i zakwaszona nadmiarem nawozów. Kurczaki na sterydach, a bydło karmione sztuczną paszą. Nic nie jest takie, jak było. I gdybyśmy chcieli unikać szkodliwych produktów, to proponowałabym zacząć od chodzenia z butlą z własnym tlenem.
Jeśli nie masz celiakii, to nie masz powodu unikania glutenu. Jeśli nie masz uczulenia na laktazę (tj. cukry mlekowe), możesz pić normalne mleko. Diety odchudzające – dlaczego działają, np. takie bezglutenowe? Nie o sam gluten chodzi, a o zmianę zwyczajów żywieniowych. Konkretna dieta broni przed jedzeniem śmieciowym i przed przejadaniem się. I to moim zdaniem wystarczy, jeść racjonalnie, ale jak mówiłam, gluten nie zabija zdrowych ludzi. Racjonalnie, powiedziałam.
"- skoro zjadamy same trucizny, co na to Ministerstwo Zdrowia i służby odpowiedzialne za dopuszczanie żywności do szerokiego obiegu?"
Oni nie widzą nas – ludzi. Oni widzą pieniądz. Obserwują rynek, wiedzą co w danym czasie będzie najbardziej sprzedajne. Zobacz jak pięknie podbili ostatnimi czasy popyt oleju kokosowego. Jest on pieruńsko drogi, a jak ładnie znikał z półeczek. Dziś już wiemy, że jest niezdrowy. :)
Krem orzechowy Nutella jest oceniony za najlepszy produkt spożywczy. Wzięłam kiedyś etykietę i sprawdziłam w wyszukiwarce każde słowo ze składu. Nutella to jest atestowana trucizna.
Ja bym jeszcze dodała pytanie: w każdym sklepie stoi jakiś jeden czy dwa regały ze zdrową żywnością. Pytanie brzmi – co to jest ta cała reszta sklepu?
Mądre wybory i nie przesadzanie z ilością jedzenia na talerzu – to jest moja recepta na drowie. I nie polecałabym też jeść mało, a często, choć to popularne, nowoczesne i zalecane przez lekarzy i dietetyków.
Świetne podsumowanie, opłaca się więc być nieufnym i postępować według tego, co rozum podpowiada:-)
UsuńJa jadam mało i często, bo tak lubię i lepiej się czuję...
Ja za to czułam się fatalnie. Do tego psychicznie – uzależniona od jedzenia, ciągle byłam zestresowana, że nie będę mogła zjeść o wyznaczonej porze. na całe szczęście już się wyleczyłam z dietetyki.
UsuńDla mnie to nie dieta, raczej sposób na problemy jelitowe, gdy nie jem zbyt długo mam boleści...
Usuń"Poszcząc" wyleczyłam się z problemów jelitowych. Jedząc często-mało, porobiły mi się złogi i miałam dodatkowy problem. Ale każdy jest inny, wiadomo.
UsuńSkoro mamy półki ze zdrową żywnością to wniosek prosty - reszta jet niezdrowa i nikomu to nie przeszkadza...
OdpowiedzUsuńNo właśnie, jeśli są sklepy lub półki ze zdrową żywnością, to w takim razie resztę należy utylizować:-)
UsuńSama nie wiem czy słuchać czy nie i jak się do tego odnieść. Kiedyś mi wpajano, że trzeba jeść nabiał, bo w nabiale jest wapno, a wapno buduje kości, osteoporoza nie ma szans. A druga strona mówi, że wapno jest zue, bo dzięki niemu zachodzi wyższe prawdopodobieństwo zachorowania na raka piersi. No to jeść czy nie jeść?
OdpowiedzUsuńMało tego, lekarz powiedział mężowi, że nadmiar nabiału powoduje kamienie w nerkach...istny obłęd!
UsuńNie wiem, co napisali przedkomentatorzy, ale pamiętam, co opowiadała mi starsza koleżanka z pracy. Kiedyś ludzie pili bimber, palili machorkę, ale jedli gotowane mięso i żyli długo i szczęśliwie. Może w tym jest ten myk?
OdpowiedzUsuńPamiętam matkę mojego wujka, miała 92 lata gdy zmarła, a jadła i piła wszystko, taki dobry przedwojenny materiał, pamięć i wzrok miała równie dobre, jedynie siły już nie te...
UsuńMam podobne do Twoich przemyślenia. Bardzo popularny kanał telewizyjny. Pomiędzy poszczególnymi audycjami bloki reklamowe. Jedzmy to, tamto, owo... . A potem pojawia się autorski program pewnej pani redaktor, która uświadamia nas, że nie powinniśmy jadać tego, tamtego i owego..., które pojawiło się w reklamie nadanej przed dwoma kwadransami. Gdzie tu konsekwencja? Raczej wygląda to na sławetną wojnę pomiędzy producentami tłuszczów zwierzęcych a tymi, którzy karmią nas "wyciągami" z roślin. A te cudowne lekarstwa, które już po zażyciu jednej tabletki przywracają nam zdrowie..., i że w krzyżu przestanie nas łupać, gdy wetrzemy weń parę kropli żelu... ot, mistyfikacja, walka o klienta, a tak w ogóle to samo życie jest śmiertelną chorobą... a jaka jest moja rada? Dalibóg - byle się nie obżerać, co czasami, przyznaję bez satysfakcji, zdarza się piszącemu te słowa, więc niech cierpi, skoro nie zna umiaru... :-) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTa wojna jest tak widoczna gołym okiem, a leki niektóre tak magiczne, że dziwię sie, iż ktoś jeszcze sie na to nabiera, ale cóż, są mody, są ludzie bardzo zależni od polecajek, że dzięki temu przemysł i handel kwitną...
Usuńprzy zakupach zwracam szczególną uwagę na olej palmowy w składzie, zwany też dla ściemy "tłuszczem roślinnym", bo orangutany są naprawdę super...
OdpowiedzUsuńza to dałaś mi do myślenia z tymi oznaczeniami na papierosach... dlaczego nie ma takich oznaczeń na narkotykach /tych legalnych, jak np. wódka etc/ i czemu nie jest tam podany pełen skład?... a byłoby o czym pisać, bo obecnie te trunki oprócz woltażu mają całe mnóstwo chemii w sobie... może poza piwami kraftowymi i winami z wyższej półki (choć też niekoniecznie), ale sieciówki to już cała tablica Mendelejewa... to już za poprzedniej komuny było uczciwiej: wino marki "Wino", zawartość SO2 ileś tam gram czy procent i każdy wiedział, czym się truje...
p.jzns :)...
No właśnie, żywność to tylko wierzchołek góry lodowej, do tego trunki, chemia gospodarcza, a kosmetyki?
UsuńStrach się bać, bez okularów lub lupy to w sklepie kiepsko...
Problem właśnie w tym, że służby niewiele robą. NIK alarmuje, że mięso jest nafaszerowane antybiotykami, i co...i nic. Potem są inne raporty, że syropki pseudo ok, teraz są niezdrowe i się je wycofuje. Nie mówiąc o aferach z mięsem padłych zwierząt...Zgadzam się, że człowiek nie ogarnie tego, ale na pewno super nie jest. Niestety, stąd chyba ta fala "histerii"
OdpowiedzUsuńNo właśnie, ogarnąć nie sposób, a każdy jednak chciałby być zdrowy...
UsuńNie bez znaczenia będzie przypomnieć dietę :"mniej żreć" i może sprawdzić czy zwierzę to coś zje.Uraczono mnie niedawno do spróbowania wegetariańską kuchnią a konkretnie, plasterkami udającymi kiełbasę i paróweczkami co nimi nie były. Ja nie zaryzykowałam by to zjeść, psy, omijały z daleka. Leżało tak obok schodów i nawet mysz czy może szczur nie zagryzł.
OdpowiedzUsuńZa pseudo jedzeniem też nie przepadam, wolę mało, ale dobrych pokarmów. Nie zawsze mniej przekłada się na jakość, niestety...
UsuńMyślę, że rozwój przemysłu nie nadąża po prostu, jak to często bywa, za rozwojem nauki. To, co już wiemy, nie zostało jeszcze przeniesione do fabryk, przetwórni itd. Bo to zwyczajnie kosztowałoby producentów krocie, a niejednego by wykończyło. Mnie się wydaje, że dopóki nie masz poważniejszych problemów ze zdrowiem, to nie chce Ci się czytać etykiet ani wybierać zdrowszych produktów na półce, czy na targu. Ale jeśli już ktoś dorobił się schorzeń, to będzie jednak bardzo uczciwie te etykiety czytał, bo od tego zależy jego zdrowie. A mnie na przykład na tym zależy. I skoro w kuchni i tak spędzam czas, to chcę przynajmniej, żeby ten czas owocował tym, co możliwie najzdrowsze na talerzu. Bo ze wszystkiego się zrezygnować nie da. Ale jednak zawsze mamy wybór. :)
OdpowiedzUsuńWybór mamy, jeśli mamy gwarancję, że produkty do przygotowania własnych potraw są O.K. ale i z tym bywa różnie, a sama wszystkiego nie wyhoduje na balkonie.
UsuńW pewnym wieku podobno powinno się brać suplementy typu magnez, witaminy itd. ale nawet te okazują szkodliwe z powodu dodatków różnych, strach się nawet leczyć...
Zastanawiałam się Jotko, jak podejść do tego tematu, bo i mnie on od dawna chodził po głowie. Cieszę się więc, że ty napisałaś i to zwięźle i zrozumiale. Mam podobne do twoich odczucia, że jesteśmy robieni w balona a z mózgów nam wodę robią. Sprzedają jedno, wymagają drugiego. Moim zdaniem to, co nam naprawdę jest potrzebne to myślenie i zjadanie wszystkiego w odpowiednich ilościach i proporcjach. Jak ktoś będzie w nadmiarze słodził stewią czy syropem klonowym to mu z pewnością na zdrowie nie wyjdzie. A ten co pół łyżeczki cukru białego lub trzcinowego wrzuci do herbaty na pewno mu to nie zaszkodzi. W każdym razie nie bardziej niż tamtemu. I ze wszystkim tak jest. Chodzi też o zmianę przyzwyczajeń, np. kupowania dzieciom czipsów itp. Nie muszą jeść tego od małego, a jak nie będą to i się do tego nie przyzwyczają. Tak więc reasumując mamy dużo więcej do roboty z pogłębianiem swojej wiedzy niż z szukaniem produktów i czytaniem dogłębnym etykiet.
OdpowiedzUsuńPS. zawsze się głupio czuję, gdy na blogach czytam o różnych szejkach, koktajlach i innych wymyślnych potrawach i produktach. Ja jem zwyczajnie i odkąd pamiętam wchodzę w swoje ciuchy. Nawet te sprzed 15 lat :)
To mamy podobnie i tego sie trzymajmy. Ja zawsze powtarzam, że gdyby wszyscy jedli tyle mięsa co ja, to przemysł przetwórstwa mięsnego już by nie istniał, podobnie z cukierniczym, chociaz i mięsa i słodyczy nie wystrzegam się...
UsuńŻycie nie powinno być kontrolowane przez fachowców tylko przeze mnie,
OdpowiedzUsuńbo to jest moje życie i moje ciało. Od kiedy to zaczęłam robić czuję się doskonale. Za moje życie odpowiadam ja sama, a nie jakiś tam specjalista czy fachowiec od siedmiu boleści :-)
Zdrowe jedzenie jest proste i zajmuje dużo mniej czasu niż czytanie etykiet, sama robię prosty chleb,a tak naprawdę robi się sam,
na dokładkę je się go o wiele mniej, bo jest bardzo syty.
Na początku zmiana nawyków kosztowała mnie trochę czasu ,
ale teraz paradoksalnie mam więcej czasu do dyspozycji :-)
Oczywiście od czasu do czasu zjem i ciasto i słodycze
i o zgrozo wypiję Pepsi, ale nie robię tego stale...
I o to chyba w tym wszystkim chodzi, nawet trudno mieć pretensje do producentów słodyczy czy chipsów, no bo kto każe jeść na okrągło ?
Najgorsze jest to ,że dzieci jedzą na okrągło słodycze, lody i chipsy,
tak widzę we wszystkich rodzinach i zaczynają się choroby...
Rak, cukrzyca u 6 letniej dziewczynki, a rodzice czekają na cudowną tabletkę z Kanady, a dziewczynka na moich oczach je kilo słodyczy hmmmm...
Widocznie tak musi być ,że wymrze ta część ludzi , która nie rozumie ,
że nie wszystko jest dla wszystkich w każdej ilości,
a zostaną ci co myślą....
Pozdrawiam :-)
O matko, przepraszam Cię Jotka, rozpisałam się :-))))
OdpowiedzUsuńZa nic nie przepraszaj, w końcu po to blogujemy:-)
UsuńKrysiu, jesteś najlepszym przykładem, jak świadomie i z rozsądkiem można sobie skutecznie pomóc. Podziwiam Cię za konsekwencje i wytrwałość!
Może wynika to w jakiejś mierze ze zbyt dużej liczby przepisów, procedur, jak coś trzeba zrobić, to instytucje spychają jedna na drugą zadania i odpowiedzialność.
OdpowiedzUsuń:) Takie zakończenie weekendu to ja lubię. Skoki już parę ładnych lat staram się śledzić dość dokładnie.
To taka sytuacja dziwna czasem, jednak nie przeszkadzają mi komentarze z jakimiś uwagami. Coś staram się wprowadzić w życie, zmienić itp.
Pozdrawiam!
Nikt nie może Ci dyktować o czym, ani jak masz pisać, jest wolny wybór, także dla czytających...
UsuńTylko nie dajmy się zwariować. Można oczywiście do minimum ograniczyć jedzenie (żeby się "nie zatruwać"), ale to przecież jedna z nielicznych przyjemności, dla tych, którzy "żyją żeby jeść". Bo ci, co jedzą, żeby żyć, to chyba nie mają problemu. Ja sobie nie dam zabrać przyjemności jedzenia jakimiś modami czy dietami. Póki wszystko "w środku" funkcjonuje normalnie, to będę sobie kulinarnie dogadzać. A że w malutkich ilościach? No, przecież chodzi o przyjemność, a nie obżarstwo ;) Jeden stulatek miał taką teorię : jeśli jesz do syta, to znaczy, że się przejadasz, jeśli czujesz, że się objadłeś, to znaczy, że się zatrułeś. Coś w tym jest. I ilość ma duże znaczenie (w tych naszych czasach zatrutego powietrza i ziemi). Umiar we wszystkim, to moja dewiza :) Uściski!
OdpowiedzUsuńBardzo mądrze, umiar i przyjemność to dwie dobre zasady, w końcu po to potrawy mają smak, prawda?
UsuńOd czasu do czasu oglądam program "Wiem, co jem...". Zawsze wtedy pojawia się refleksja, że w zasadzie to nie ma zdrowej żywności. Ale żeby żyć jeść trzeba. I ja to bardzo lubię. Uwielbiam poznawać nowe smaki, kocham pichcić. Wiem, co mogę jeść bezkarnie, a co mi szkodzi. BIO, ORGANIC czy EKO kupuję rzadko i nie wyłącznie z tego powodu, że drogo, ale po prostu uważam, że dopisek BIO nie jest gwarancją, iż dany produkt jest zdrowy.
OdpowiedzUsuńJa też lubię poznawać nowe smaki i lubię nowe produkty w sklepach, a z tą całą resztą trzeba jakoś sobie radzić:-)
UsuńAsiu bardzo ciekawy wpis, widzę, że podobnie myślimy na temat żywności. Ja tam nie popadam w paranoje, nie czytam składników i nie jestem ani BIO, ani FIT. Kiedyś słyszałam na internecie, że np. te tackowane posiłki, które to niby mają mieć samo zdrowie, a są bardzo drogie, tak naprawdę nie mają wartości o jakiej się reklamują. Moim zdaniem jest taka konkurencja na rynku, że jeden prześciga się przed drugim i to co dziś jest niezdrowe, to jutro już leczy raka. To jakaś paranoja co się z tym dzieje, a te wycofywania nagminne produktów z powodu wykrycia szkodliwych substancji, to już w ogóle porażka.
OdpowiedzUsuńLubię smacznie zjeść i próbować różnych potraw i składników, więc jem wszystko po trochę i z umiarem. Są ludzie, którzy odżywiają się Bio i Fit i poważnie zachorowali, a nawet w wyniku choroby zmarli, więc myślę, że nie ma co wpadać w panikę, tylko odżywiać się normalnie i intuicyjnie ;)
Dziękuję, Agnieszko, że czytałaś i że napisałaś ciekawy komentarz. To prawda, tak naprawdę od lat nie wiemy lub nie jesteśmy pewni co jemy.
UsuńZnam osoby, które uważały na wszystko i sie badały, a i tak choroba zaatakowała z najmniej spodziewanej strony, to jak ruletka...
Kochana, kiedy nie wiemy i nie rozumiemy o co chodzi, to zawsze chodzi o pieniądze. Zdrowie ludzkości jest na daaaaaalekim planie.
OdpowiedzUsuńTo prawda, niektórzy za kasę własną rodzinę by wytruli...
UsuńNiestety z żywnością jest tak, że truje nas nadmiar jakiegoś składnika. Marki dodają zazwyczaj ilość bezpieczną, ale to już nasza kwestia, że jemy takich produktów za dużo. Trochę tu, trochę tam i zbiera się ilość za duża. Nie byłabym stricte za obwinianiem marek za taką a nie inną ilość cukru/soli itd, bo jednak oni tam tego jedzenia siłą do buzi nie dają. A że nam jest łatwiej i wygodniej kupić takiego gotowca (i niestety dać dzieciom) to już nasz wybór. W obecnych czasach ciężko komuś wcisnąć ciemnotę, że nie wiedział, że chipsy czy batony są złe. Każdy to wie... Ja akurat jestem z tych, którzy czytają składy, ale nie jestem typowo bio czy eko. Mięsa nie jem, jajka mam od cioci, a pieczywo jadam sporadycznie, więc sama piekę jeden bochenek i mrożę po kromkach. Wszystko małym nakładem pracy i niewielkim kosztem :)
OdpowiedzUsuńSęk w tym, że nie tylko o chipsy czy batony chodzi, nawet w herbacie są sztuczne dodatki smakowe, w jogurtach zagęstniki, w chlebie karmel itd.Nie każdy ma czas i ochotę robić wszystko od A do Z...
UsuńNie trzeba robić wszystkiego :) Biorąc pod uwagę jak ogólnie źle jemy, to nawet niewielkie zmiany będą dobre. A zrzucanie wszystkiego na firmy nie ma sensu. Musimy zmienić najpierw swoje nastawienie i wybory, żeby marki wiedziały, że z takimi składami daleko nie zajdą :)
UsuńGdy widzę, co dzieci jedzą w szkole, to strach się bać...od tych wszystkich świństw nie mogą usiedzieć w miejscu 5 sekund!
OdpowiedzUsuń